Co nam grozi, czyli 5 scenariuszy dużych katastrof

Wpis ten tworzę świeżo po wysłuchaniu kolejnego odcinka The Survival Podcast, a konkretnie odcinka o numerze 475. Nie jestem w stanie Wam podać odnośnika do tego podcastu, bo link  z mojego czytnika RSSów nie działa. W tym odcinku Jack Spirko opowiada o pięciu scenariuszach prawdopodobnych katastrof o ogólnoświatowym zasięgu.

Chciałbym z Wami omówić te pięć scenariuszy, odnosząc się do uwag Jacka. Wszystko co łączy te scenariusze to drastyczne pogorszenie poziomu życia, łącznie z zaspokajaniem potrzeb, które teraz uważamy za najbardziej podstawowe (choć niekoniecznie takimi są).

Pandemia

Jack uważa, że pandemia, czyli epidemia jakiejś choroby o globalnym zasięgu, z pewnością nas nie ominie. Nie mamy bowiem technicznych możliwości zabezpieczenia się przed wirusami czy bakteriami. Wirusy i bakterie mnożą się i ewoluują (mutują) znacznie szybciej, niż my potrafimy przygotować szczepionki.

Choroby mają bardzo duże szanse na to by zamienić się w epidemie i pandemie. To, że udało nam się poradzić sobie z SARS, ptasią grypą, świńską grypą i innymi chorobami to tak naprawdę bardzo duże szczęście po naszej stronie. Pandemia grypy hiszpańskiej w latach 1918-1919 zabiła w samym tylko USA pół miliona osób, a umierało tylko 1,5% ludzi. Ustanowienie kwarantanny z pewnością będzie zbyt późne (zablokowanie granic gdy już choroba dotrze do danego kraju) i co najwyżej spowolni, a nie zatrzyma przebieg epidemii.

Pierwszą częścią pandemii będzie sama choroba. Ludzie zaczną chorować. W drugiej fazie, ludzie zdrowi będą się bać zachorowania i zamiast pójść do pracy, pozostaną w domu. Będzie brakowało jedzenia. Sklepy spożywcze będą racjonować żywność, w pierwszej kolejności zniknie chleb i mleko, w drugiej żywność dająca się dłużej przechowywać — ryż, fasola i żywność w puszkach. No i ludzie będą głodować, zaczną chorować na tę samą chorobę z powodu niedożywienia. W końcu, po roku czy po 10 latach, choroba minie i życie będzie powoli wracać do normy.

Wielki kryzys / wielka depresja gospodarcza

Mowa o sytuacji, która spotkała cały świat (z wyjątkiem ZSRR) w latach 1929-1933. Nie o tym gospodarczym kryzysie, który jest w tej chwili, określanym właśnie największym kryzysem od lat 1930-tych. Mowa o takim, w którym na ulicach zdrowi dorośli ludzie ustawiają się w kolejce po zupę czy chleb z pomocy społecznej, bo nie mogą znaleźć absolutnie żadnej pracy.

W przypadku USA kryzys prawdopodobnie weźmie się z tego, że kraj ten wreszcie zacznie być dostrzegany jako niewypłacalny. Wtedy Stany będą musiały ciąć wydatki, m.in. na pomoc społeczną, ale także na płace dla budżetówki. Między innymi na płace dla ludzi, którzy dbają o sprawność infrastruktury. Jednocześnie będą podniesione podatki i kryzys gotowy. I znów pojawią się kolejki do organizacji charytatywnych, przestępczość wzrośnie, będą strajki i zamieszki. Prawdopodobnie pojawi się jakaś epidemia z racji obniżonej jakości życia.

Awaria sieci elektroenergetycznej spowodowana przez burze słoneczne

Taka katastrofa jest możliwa, a nawet bardzo prawdopodobna. Oczywiście nie spowoduje to cofnięcia się sto lat wstecz, bo odbudowanie sieci nawet po bardzo dużych zniszczeniach jest oczywiście możliwe. Ale jeśli prądu zabraknie wszędzie, ludzie zaczną umierać — młodzi, starzy i chorzy / słabi, będą umierać z zimna lub gorąca, bo ich domowe ogrzewanie / klimatyzacja przestanie działać. Brak światła spowoduje znaczne zwiększenie przestępczości. Ale także braki w zaopatrzeniu w wodę, żywność, utylizacji ścieków, i tak dalej.

Światowy głód będący efektem nieurodzaju na dużą skalę

Zacznie się od tego, że żywność mocno podrożeje. Już w tej chwili są miejsca na świecie, gdzie ludzie mają dość pieniędzy by kupić żywność, ale nie są w stanie jej zdobyć. W ciągu ostatnich 9 lat popyt na zboża przewyższał podaż aż przez 7 lat! Później gdy żywności będzie brakować na większą skalę, może zdarzyć się, że zaopatrzenie w żywność importowaną z zagranicy przez USA czy Chiny będzie wymuszane przez wojsko.

Jeśli na całym świecie połowa płodów rolnych ulegnie zepsuciu z jakichś przyczyn (szkodniki, choroby, albo np. brak wody), głodować będą wszyscy, łącznie z ludźmi z krajów wysoko rozwiniętych. Z lasów znikną dające się zjeść zwierzęta, włącznie z wiewiórkami. Z ulic znikną psy i koty. Ludzie będą zjadać nawet własne kanarki. Trzeba będzie bronić własnego ogródka przed włamywaczami.

Po jakimś czasie produkcja żywności wróci na poprzedni poziom, albo utrzyma się na niższym, ale zmniejszy się liczba ludności.

Nadejście Peak Oil

Peak Oil, czyli szczyt produkcji ropy naftowej, to punkt, w którym po prostu skończy się tania ropa. To nas spotka z całą pewnością, prędzej czy później. Raczej nie dziś. Zacznie się pewnie od miliarda Chińczyków i 800 milionów Hindusów, którzy będą chcieli żyć jak Europejczycy czy Amerykanie i mieć samochód, a przynajmniej motorower. Ropa podrożeje bardzo mocno, co odbije się na całej gospodarce. Ludzie zaczną ścinać drzewa na działce by palić w kominku, a nie będzie ich stać na zakup oleju opałowego. No i przykręcą termostaty w ogrzewaniu o kilka stopni w dół, będą więc marznąć.

Oczywiście skończą się dojazdy do pracy samochodami, plastiki podrożeją, nawozy sztuczne też. Ostatecznie przestawimy się na inne źródła energii, ale co będzie w międzyczasie, jest niewiadomą.

Survivalista (admin)

Artur Kwiatkowski. Magister inżynier, posiadacz licencjatu z zarządzania. Samouk w wielu dziedzinach, ale nie czuje się ekspertem w żadnej. Interesuje się zdrowym życiem i podróżami. I przygotowaniami na trudne czasy, rzecz jasna!

Mogą Cię zainteresować także...

35 komentarzy

  1. Niestety osobiście myślę że jesteśmy u progu dwóch z tych zdarzeń tj. peak oil i wielkiej depresji. Co do wiarygodności Stanów na dwoje babka wróżyła, ale Europa nie uratuje się przed falą niewypłacalności. Obecne ceny ropy są kilkukrotnie wyższe niż parę lat temu, a wydobycie nie rośnie i nie ma nowych złóż.

  2. zdzisław podkarpi pisze:

    W przypadku braku ropy lub koszt będzie gigantyczny dobrym rozwiązaniem jest wybudowanie sobie taniego w utrzymaniu domu, taki który nie potrzebuje dużej ilości energii do ogrzewania i doskonale trzyma temperaturę..Domy ze słomy i gliny są do tego idealne.

    Jeśli ropa będzie droga to niestety koszty transportu pójdą w górę a zatem żywność znacznie zdrożeje bo producenci będą mieć duże koszty i tyle, gospodarka się zapadnie.

  3. JAN pisze:

    Polskę po uderzeniu komety w okolicach Grenlandii ma zalać 60 metrowa fala od strony Bałtyku wdzierająca się 100 km w głąb lądu i w wyniku uderzenia ponad 8,5 stopniowe trzęsienie Ziemi. Wydarzenia połączone będą także z obrotem biegunów, a więc anomaliami pogodowymi takimi jak silne wiatry. Polska jest narodem wybranym, a więc i tak mamy być najmniej zniszczonym narodem w wyniku nadchodzących globalnych wydarzeń.

  4. alex pisze:

    A ja chciałem dodać jedną uwagę od siebie odnośnie postawy „Po co przygotowywać się”, tak często wyśmiewanej przez wszelkiej maści ignorantów czy znaffców. Pokażę to na przykładzie tematu emerytur: załóżmy że masz wszystko w dupie nie bierzesz pod uwagę nawet takiej myśli ze „coś się może wydarzyć z twoimi gromadzonymi pieniędzmi”, rząd przecież dba o mnie, itd itp banialuki. Chodzisz do roboty za 1500 zl i sobie wegetujesz mysląc o emeryturce. Za 10 lat przychodzi kryzys. Jakis idiota w rządzie wymysla ze część twojej kasy trzeba podebrac „bo trza łatać dziure”. Ty dalej jak ten baran tkwisz w mysleniu niewolnika – przeciez bedzie ok, i włączasz kolejny odcinek serialu w TV. przychodzi upragniony wiek emerytalny i nagle okazuje sie że po wielu bólach bo musiales jeszcze udowodnic tym złodziejom że faktycznie pracowałeś dostajesz jakieś ochłapy za ktore ledwo ci na chleb z margaryną starczy. I co barany? Kto temu jest winien? Ci co was wydymali czy wy co nie potraficie zadbać o własny tyłek?

    Tak samo jest z survivalem i przygotowaniem się na wypadek ekstremalny. To jest jak z aikido, ćwiczysz, masz umiejętności i wiedzę która potrafi zabić jednym ciosem ale nie chodzisz i nie napierda**sz ludzi młotem na mieście tylko jesteś gotowy, zawsze gotowyt na to co się dzieje wokoło ciebie. I tak samo jest z survivalem. Przezornośc to bardzo dobra cecha, świadczy o logicznym myśleniu i zdolności analizowania faktów. Nie ma to nic wspólnego ze strachem bo jacys imbecyle straszą nas dokoloa (czy to media, czy NWO, kosmici, grypa itd). NIE. to nie tak. Zwyczajna zimna analiza.

    Sam też gromadzę sprzęt, uczę się nowych technik np rozpalenia ognia zwykłym krzesiwem czy posługiwania się nożem oraz technik wędzenia mięsa.

    Pozdrawiam
    Alex

  5. szynszyl pisze:

    Ciekawy temat.Ale przecież wiele osób przygotowało się już na takie katastrofy .Jedni bo mieli pieniądze, inni bo mieli pomysły…Trzeba by znaleść to w sieci i posegregować.

  6. Mc pisze:

    Z burzą słoneczną bym nie panikował, nadchodzące maksimum wcale nie jest silne:
    http://www.solarham.com/flux.htm
    zresztą sprawa jest monitorowana i w razie czego zamierzają odłączyć na czas burzy linie aby nie przeciążać transformatorów.

    • Mc pisze:

      Powyższy link nie działa, ale z trendu wynika, że przewidywania słabego maksimum są na razie słuszne:
      http://solarscience.msfc.nasa.gov/images/ssn_predict_l.gif

      Polecam też artykuł rozprawiający się z mitem niemieckiego superwulkanu:
      http://www.wired.com/wiredscience/2012/01/fearmongering-gets-started-in-2012-laacher-see-is-not-ready-to-blow/
      Wiele „scenariuszy końca świata” to zwykłe humbugi generowane/powielane przez brukowce w trosce o czytelnika (aby kupował).

      Bardziej bym się martwił pełzającym kryzysem.

    • hrabia_wronski pisze:

      W Polsce jest ok 100 tys osob ,ktore posiadaja rozruszniki serca.
      Problemem jest impuls elektromagnetyczny .Elektrody rozrusznika dzialaja jak anteny i w nich indukuje sie napiecie wysokiej czestotliwosci.

      • Krzysiek pisze:

        Pozostaje im więc tylko… modlić się, zeby nic takiego sie nie zdarzyło. Nie czarujmy się- globalną katastrofę przetrwają nieliczni. Najsilniejsi, zdrowi, dobrze odżywieni, młodzi ludzie. Schorowani staruszkowie i miśki spędzajace życie za kompem/tv, opychajace się pizzą i piwem nie mają szans. Prędzej przetrwa robotnik mówiacy poszłem , ale umiejący cos zrobic rękami, niż informatyk czy inny wykształciuch, który nie umie wbic gwoździa. Prawdziwa praca to nie jest siedzenie za biukiem i stukanie w klawisze!

        • WilkAlfa pisze:

          Wiele osób zapomina że lepiej być niż mieć …

        • Agnieszka pisze:

          O przepraszam, jestem informatykiem, ale umiem i zbudowac ziemianke, i sprawic rybe, i uprawiac rosliny, i uwedzic mieso.. Ogien rozpale nawet mokrym drewnem i spanie w szalasie mi sie straszne. Juz tak nie grupujmy 😉

  7. Piotr pisze:

    Piszecie o apokaliptycznych katastrofach, a wystarczą dużo mniejsze, lokalne zdarzenia podczas których odpowiednie przygotowanie może bardzo się przydać. Np. awaria elektryczności o większym zasięgu (przez najbliższe kilka lat bardzo prawdopodobne, bo polski system energetyczny wymaga sporych remontów i inwestycji). Wystarczy taki kilkudziesięciogodzinny „blackout”, jeszcze np. w czasie zimy, i mieszkańcy miast są w mocno nieciekawej sytuacji. Gdy braknie prądu, w krótkim czasie przestaje działać też ogrzewanie, bardzo prawdopodobne są zakłócenia w działaniu wodociągów, sieć komórkowa będzie działać przez tyle czasu, na ile starczy paliwa w generatorach awaryjnych (i o ile będziemy mieli naładowany telefon), nie działają bankomaty, kasy fiskalne w sklepach itd. Ktoś nieprzygotowany będzie w takiej sytuacji cierpiał w głodzie, chłodzie, ciemności i pragnieniu. A wystarczy odrobina zapobiegliwości i zgromadzonych zapasów, by w razie czego nie była to katastrofa, tylko dodatkowy urlop romantycznie spędzony przy świecach 😉

    • Survivalista (admin) pisze:

      Tak, to co skomentowałeś, to artykuł o dużych katastrofach. O mniejszych też piszemy, w innych artykułach.

  8. Wojmir pisze:

    Jeśli chodzi o owe przebiegunowanie ziemi to to już się rozpoczęło. Gdy osiągnie apogeum przeżyje ledwo 1,5% ludzi a i to głównie Ci co będą koło masywu górskiego. Dodam, że Himalaje niekoniecznie pozostaną dalej górami. Takie rzeczy już miały miejsce według niektórych badań Antarktyda była zamieszkana a biegun Południowy był na terenie obecnej Australii. Obecnie Magnetyczny Biegun Północny coraz szybciej przesuwa się w stronę Syberii.

    http://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/przebiegunowanie-jest-faktem-czy-moze-byc-jednak-zjawiskiem-gwaltownym

    http://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/naukowcy-odkryli-dowody-nagle-przebiegunowanie-ziemi

    Po za tym zastanwaialiście się dlaczego Greenlandia została tak nazwana przez Vikingów około 1000 roku naszej Ery.

    Biorąc pod uwagę takie kataklizmy (w rzeczywistości naturalne zmiany) żadne przygotowywanie się nie ma sensu. Wszystko zależ bowiem od szczęścia a takie rzeczy się zdarzały. Zresztą wystarczy, że taki Yellowstone walnie i rodzaj ludzki zostanie zmieciony z powierzchni ziemi w takim tempie, że nikt nawet nie pierdnie. 🙂

    • Survivalista (admin) pisze:

      O Greenlandii świetnie pisze Diamond w „Upadku”. 1 000 lat temu klimat był ogólnie cieplejszy, a trochę było to zagranie marketingowe. 😉

  9. Maleniak pisze:

    Witam.
    Na dzień dzisiejszy (3 sierpnia 2014) najbardziej prawdopodobna jest wojna światowa z użyciem (na małą skalę) broni masowego rażenia.

  10. rudus pisze:

    Zawsze zastanawiałam się, co bym zrobiła, gdybym żyła w czasach II w.św. Gdzie mogłabym się ukryć, jak przetrwać. Czy uciekłabym za granicę -nie tylko przez Rumunię, Węgry, wcześniej, wiedząc, co planują Niemcy. Raczej ciężko byłoby mi uciec po 1 września, a tymbardziej po 17 września. Jak się teraz okazuje, dziś stoimy przed podobnymi wyborami, ponieważ jakieś zagrożenie wojenne istnieje-gdy wybuchnie będzie za późno.

  11. GNOM pisze:

    Rudus i dlatego warto mieć plan awaryjny, jakieś zabezpieczenie na czas różnego rodzaju „W” (wojna, skażenie chemiczne, pandemia jakiejś choroby itd. itp. ). Wiadomo że jak walnie atom to po ptakach, ale każda inna sytuacja jest łatwiejsza do przeżycia jeśli ma się gdzie ten czas w miarę spokojnie przetrwać.

    Nikt nikomu nie każe budować schronu przeciwatomowego (a może jednak tak 🙂 ) ale mała piwniczka pod domkiem za miastem, z ukrytym w szafce wejściem do niej, oraz 4-5 arowa działeczka obok może już pomóc przeżyć ciężkie chwile. Trzeba jednak posiadać wiedzę co i jak uprawiać, oraz jak to przetworzyć i zakonserwować na zapas. Jak zrobić słoiki, jak zapeklować mięso w słoiku lub kamieniaku, jak je uwędzić lub ususzyć. To są podstawy. Jeszcze 20-30 lat wstecz takie rzeczy wiedział każdy łepek ze wsi i połowa z miasta, dziś mniej jak polowa ze wsi i niewielu z miasta. Dziś dziecko mówi ze mleko jest z kartonu, a ziemniaki z marketu. Wiele młodych kobiet nie umie nawet zakisić kapusty na zimę choć nie ma nic lepszego na grypę jak sok z kapusty kiszonej (jak i sama kapusta w postaci surówek).
    Jakakolwiek katastrofa która dziś by mogła wystąpić, jeśli potrwa dłużej niż 1 rok, spowoduje potężne straty w ludziach. Państwo nasze jest nieprzygotowane do żadnej większej katastrofy i to jest fakt niepodważalny.
    Taka jest smutna prawda.
    I w tym miejscu powinna być jakaś płęta 🙂 a co mi tam: „Umiesz liczyć, to licz na siebie”.

  12. se7en pisze:

    fajnie miec zapasy, ale troche przeginacie z tymi powodami katastrof. ropa tania, swiat wychodzi wlasnie z recesj (ok bedzie hossa a potem znowu bessa – ale to inzynieria gospodarcza i takie cykle beda zawsze), mamy dosyc gleboki konflikt militarny niedaleko naszych granic (to z kolei inzynieria militarna supermocarstw atomowych – tez takie cykle beda zawsze dopóki nie wymyslą broni nastepnej generacji). W oczekiwaniu na kolaps odzywiacie sie tragicznej jakosci jedzeniem …a w razie czego, wasze gotowane jedzenie i tak odbiorą wam glodni

    • Survivalista (admin) pisze:

      Odbiorą, albo nie odbiorą.

      Jak nie będziemy mieć, to na pewno nie odbiorą.

      • Przemek pisze:

        „wasze gotowane jedzenie i tak odbiorą wam glodni” – głodni którzy przyjdą odebrać moje, tylko zwiększą moje zapasy 🙂

  13. Przemek pisze:

    Chyba jeszcze nie pojawił się temat książki „Świat na rozdrożu” i witryny jej autora: http://ziemianarozdrozu.pl/
    Moim zdaniem bardzo ciekawy i dla mnie przekonujący opis tego w jakim kierunku idzie świat.

    Trudno określić co pierwsze spowoduje globalny kryzys jakiego jeszcze nie było – kończąca się ropa, wykładniczy wzrost zadłużenia państw, zniszczenie środowiska, etc. ale cokolwiek będzie pierwsze, niestety nastąpi to jeszcze za naszego życia.

  14. Snip pisze:

    Jedyne o nas czeka to jednak „Islamizacja” i obcinanie nam głów.

    • Jacek Soplica pisze:

      Wreszcie kiedyś któryś rząd zmądrzeje i zamknie nasze granice oraz zastosuje takie środki jak Izrael. który 68 lat żyje we wrogim otoczeniu.
      Podziwiam i szanuję Żydów za taką wolę walki i za ich umiejętności.
      Myślę, że kolejne zamachy terrorystyczne w Europie i dwa czy trzy w Polsce zmuszą nasz rząd do obrony granic i ludności.

  15. tut pisze:

    GNOM – masz 100% racji. Dodam, ze zadne panstwo nie jest przygotowane na totalny kataklizm, taki jak np. uderzenie duzej asteroidy, ktora jeszcze nie zabije wszystkich ludzi, ale zakonczy swiat cywilizowany jaki znamy. W Grenlandie uderzyl duzy meteoryt, co ostatnio potwierdzili dunscy geolodzy – datuja to, na 100 do 12 tys lat temu, ale Ci co sie interesuja tematem przypuszczaja, ze stalo sie to wlasnie jakies 12 tys. lat temu – taki maly reset cywilizacji, o ktorej ludzkosc prawie zapomniala. Byla cywilizacja przedpotopowa, przetrwali nieliczni. Teraz bedzie podobnie, juz nie potop, ale ogien i siarka. Modlmy sie i przygotujmy sie na tyle na ile damy rade. Rzady, albo nie wiedza o tym co nas czeka, albo po prostu nam nie mowia.

  16. Global pisze:

    W 2020 ma dojść do znacznego pogorszenia jakości życia na ziemi, w 2040 koniec cywilizacji. Jak przygotować się na apokalipsę, kiedy masz zapasy tylko na 3 tygodnie? Do 2020 mniej niż osiem miesięcy, a do tego dochodzi fakt, że zapasy nie wystarczą. Bo co, jak się skończą, a apokalipsa będzie trwała? A to potrwa bardzo długo, być może będzie trwać wiecznie. Tu chodzi już o samowystarczalność, bo w tym przypadku raczej nie zadziała twoja teza, że wszystko jest przejściowe. Zapasów nie da się stworzyć na dłóżej, niż dwadzieścia lat, bo wtedy psują się nawet najlepsze racje żywnościowe. Miód jeszcze przeżyje, ale kto będzie odżywiał się samym miodem? Więc jak zapewnić sobie samowystarczalność w tyle czasu, i to na 90-100 procent w każdym zakresie? Pozdrawiam i liczę na rychłą odpowiedź.

    • dawidxx pisze:

      Skąd takie informacje? O pogorszeniu jakości życia i końca cywilizacji?
      Trzeba przyznać, że robi się nieciekawie.

  17. Boczek pisze:

    wg. mnie obecnie najbardziej prawdopodobne scenariusze na najbliższy czas to na skutek zmian klimatu:
    a) klęska upałów (ogólnie z suszą, brakiem wody pitnej itp. wszystkimi innymi konsekwencjami) oraz blackout z powodu zbytniego obciążenia sieci chłodziarkami i klimatyzacją – to może być już tego lata…
    b) klęska śnieżnej i mroźnej (choć pewnie krótkotrwałej) zimy z blackoutem wywołanym zbyt dużym poborem mocy na ogrzewanie.
    Pozdrawiam

  18. 0Lek pisze:

    Po tych kilkunastu latach mam wrażenie, że od 2020 r. zbliża się wszystko po kolei wielkimi krokami…

  1. 03.11.2010

    […] z pomysłem Jacka Spirko przygotowuję się (i opisuję tu przygotowania) na różne warianty katastrof, from mundane to insane, czyli od codziennych do nieprawdopodobnych. Nieprawdopodobną (albo […]

  2. 16.11.2010

    […] ziemniaków i sprzęt do ich przerobienia na etanol byłby świetnym sposobem przygotowania na kryzys paliwowo-energetyczny. Podobnie jak własna plantacja soi, wytłaczarka oleju i reaktor do produkcji biodiesla.Na […]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.