Normalcy bias, czyli dlaczego społeczeństwo ma nas za szaleńców?

Pod jednym z ostatnich wpisów, Boungler napisał coś takiego:

Słysze z każdej strony a zwłaszcza przez ten prześmiewczy artykuł że po co to komu, banda wariatów i debili. Z jakiejś niezrozumiałej dla mnie strony piętnuje się taką postawę. Prawdopodobnie dla tego aby ludzie jak te barany stały się całkowicie uzależnione od Państwa, które uczy „żadnej katastrofy nie będzie – my się wami zaopiekujemy”.

Boungler skomentował mój wpis o artykule w tygodniku Angora, w którym była mowa o nowoczesnym survivalu.

A ja chyba wiem, czemu ludzie uważają nas za bandę szaleńców. To coś nazywa się po angielsku normalcy bias. Nie znalazłem nigdzie polskiego odpowiednika tego pojęcia, więc zacytuję Wam i przetłumaczę fragment wpisu z Wikipedii:

Normalcy bias to stan psychiczny osiągany przez ludzi w przypadku jakiejś katastrofy. Ludzie niedoceniają zarówno szanse wystąpienia katastrofy jak i jej możliwe efekty. Jest to efekt sytuacji, w których ludzie nie przygotowują się dostatecznie na nadejście tej katastrofy, a w szerszym zakresie, gdy rządy wyłączają społeczeństwo z przygotowań. Uzasadnieniem dla tego stanu jest stwierdzenie, że skoro katastrofa nigdy nie nastąpiła, to nie wydarzy się również w przyszłości. Stan przyczynia się również do nieumiejętności radzenia sobie z nietypową sytuacją. Ludzie w tym stanie mają problemy z odpowiednim reagowaniem na zdarzenia, których nigdy wcześniej nie doświadczyli. Ludzie również mają tendencję do interpretowania sygnałów ostrzegawczych w najbardziej optymistyczny sposób.

Nikt nie lubi poczucia zagrożenia. I nasz mózg też stara się zmniejszyć liczbę sytuacji, w których czujemy się zagrożeni. Bo przecież utrzymywanie ciągłego stanu napięcia, przygotowania na najgorsze, w dzisiejszych czasach nie ma sensu. Dziś noc nie jest tak niebezpieczna, jak kiedyś, gdy praczłowiek mógł zostać zjedzony przez dzikie zwierzę w lesie, albo mógł się po prostu potknąć i złamać nogę. Dziś ulice są oświetlone, my mamy latarki, więc mózg nie musi utrzymywać nas w stanie adrenalinowej gotowości gdy idziemy po zmroku do domu.

Poczucie zagrożenia zmniejszamy też zupełnie świadomie, za pomocą mechanizmów wyparcia albo zaprzeczenia. Zwłaszcza tego drugiego mechanizmu.

Czy powinno nas dziwić, że ludzie słysząc o nowoczesnym survivalu traktują nas jako szaleńców? Myślę, że nie.

A cóż innego ma zrobić człowiek, który nagle dowiaduje się, że bezpieczeństwo, w którym żyje, jest jedną wielką iluzją? Że zależny jest od zbyt wielu czynników, na które nie ma wpływu, by mógł się uważać za naprawdę bezpiecznego? Że w każdej chwili może zabraknąć prądu, wody, czy żarcia w sklepie i wtedy bez pomocy z zewnątrz sobie nie poradzi? Że kredyt na dom, który spłaca, może szybko stać się dla niego kamieniem u szyi, jeśli sytuacja w pracy mu się pogorszy?

Przecież najprościej jest zareagować myśląc sobie „ten, który mi to wszystko mówi, musi być szaleńcem — gdyby miał rację, inni też by tak uważali, jak on, a przecież o tym się nie mówi, rząd też o tych zagrożeniach nie wspomina”. Przecież my musimy być szaleńcami, skoro robimy rzeczy łatwe, dostępne każdemu, a jednak tak rzadko stosowane — robimy zapasy żywności, wody, odpowiednio wybieramy samochód, czy miejsce zamieszkania, spłacamy długi i rezygnujemy z zaciągania nowych.

Jak mówić, by inni słuchali?

To chyba temat, który zasługuje na osobny wpis. Ale spróbuję choć w kilku zdaniach spróbować na to pytanie odpowiedzieć.

Ja zawsze zaczynam od tematu, na którym każdy Polak zna się najlepiej, czyli od pieniędzy. Rozmowa o tym, że dług (kredyt hipoteczny, karta kredytowa) jest wrogiem wolności i trzeba go eliminować, najczęściej jest prosta. Ludzie zdają sobie z tego sprawę.

Gdy już ustalimy, że kredyty trzeba jak najszybciej spłacać, można rozmawiać o tematach bardziej abstrakcyjnych. O braku prądu i wody. To na szczęście w Polsce zdarza się na tyle często, że każdy z nas przynajmniej kilka takich sytuacji w życiu przeżył. Pewnie każdy z nas słyszał o ludziach odciętych od prądu i wody przez całe tygodnie. Może nie każdy z nas ma jakiegoś znajomego, który zmierzył się z tym problemem, ale jednak jesteśmy w stanie sobie to wyobrazić.

Brak żywności to już dla sporej części ludzi totalna abstrakcja. Choć i w Polsce łatwo się załatwić przekładając zakupy żywnościowe na niedzielę, w którą akurat sklepy będą zamknięte (kilka takich świąt, gdy ustawowo duże sklepy muszą być zamknięte, w naszym kalendarzu się znajduje). Mnie się to zdarzyło raz, czy dwa, szczęśliwie można było do kogoś pójść i coś do żarcia wyżebrać.

Survivalista (admin)

Artur Kwiatkowski. Magister inżynier, posiadacz licencjatu z zarządzania. Samouk w wielu dziedzinach, ale nie czuje się ekspertem w żadnej. Interesuje się zdrowym życiem i podróżami. I przygotowaniami na trudne czasy, rzecz jasna!

Mogą Cię zainteresować także...

29 komentarzy

  1. Boungler pisze:

    Może tak byś się odwzdzięczył jakimś linkiem równiez do mnie? 🙂 W Projekcie Boungler jest oczywiście to serwis polecany.

  2. piotr34 pisze:

    Do ogrzewania typowego domku na przedmiesciach obecnie potrzeba sprawnego dzialania DWOCH sieci-gazowej oraz elektrycznej(bo obecne piece gazowe maja elektryczna pompe startowa-jeszcze z 10 lat temu bylo inaczej).Do tego dochodzi siec wodociagowa i kanalizacyjna a wkrotce NIEZBEDNA stanie sie siec internetowa(jesli ziszcza sie projekty domow sterowanych przez internet itp).Oznacza to iz za kilka lat do sprawnego funkcjonowania domow czy osiedli bedzie sprawne funkcjonowanie 5 czy 6 roznych czesto niekompatybilnych sieci non stop 24/7/365.No coz-wystarczy sie chwile zastanowic aby zdac sobie sprawe iz jest to zasadniczo NIEMOZLIWE-awarie sie zdarzaja.Jeszcze pare lat we wspomnianym domku brak pradu mozna bylo nadrobic gazem a brak gazu pradem-obecnie juz nie zawsze bo piec gazowy jest napedzany pradem a kuchenka jest tylko gazowa a palnikow elektrycznych brak,woda do kapieli podgrzewana tylko pradem wiec gaz nie pomoze itp itd-czyli owe sieci sa wzajemnie powiazane i wplywaja na siebie(na zasadzie ze jak jedna nie dziala to i druga zaczyna szwankowac)ale nie moga byc wzajemnie zastepowalne.Oznacza to iz nasza obecna infrastruktura to bardzo skomplikowany DOMEK Z KART-wystarczy awaria tylko jednej z tych sieci i domek sie rozsypuje(jak w zeszlym roku w Zachodniopomorskim-brak pradu przez pare dni i cale miejscowosci byly bez pradu a paredziesiat malych firm zbankrutowalo).Oczywiscie szary czlowiek moze tego nie rozumiec ale panstwo powinno(o ja NAIWNY)i takie surwiwalowe grupy i szkolenia powinny byc wrecz OFICJALNA czescia systemu obrony cywilnej i terytorialnej(jako swego rodzaju siec bezpieczenstwa rozpieta pod nowczesna infrastruktura).
    Ot pare przykladow tylko z ostatnich dni

    http://tiny.pl/hc7s2
    http://tiny.pl/hc7s8
    http://tiny.pl/hc7ss
    http://tiny.pl/hc7s6

    A to wspomniana awaria w Szczecinie ponad rok temu

    http://tiny.pl/hc7sk

    Jak do tego dodamy powodz w zeszlym roku,mozliwosc epidemii swinskiej grypy rok temu i teraz,pozary w Rosji latem ktore juz zaczynaly zagrazac Polsce(radioaktywne pyly z Ukrainy http://tiny.pl/hc7sz)itp itd to sorry ale normalcy bias nie jest juz normalnym stanem umyslu-to zwykla naiwnosc i krotkowzrocznosc.

    • panika2008 pisze:

      „jest to zasadniczo NIEMOZLIWE”, jednak średnio, długofalowo, oczekiwane zyski są większe niż koszty związane z ryzykiem. Na tym ogólnym paradygmacie opiera się w ogóle cała cywilizacja…

  3. piotr34 pisze:

    Jeszcze raz link do artykulu o mozliwym skazeniu radioaktywnym z ukrainy bo powyzej zle sie wkleil

    http://tiny.pl/hc7sz

  4. piotr34 pisze:

    Zreszta-to juz ostatni post w tym temacie-obiecuje;)-mysle iz nieco przesmiewcze podejscie do surwiwalowcow wynika zwyczajnie z niezrozumienia czym my sie tu FAKTYCZNIE zajmujemy.Przecietnemu Kowalskiemu surwiwal kojarzy sie z Mad Maxem,filmem Pojutrze,koncem swiata,trzecia wojna swiatowa itp itd-wiadomo iz o takich rzeczach nikt myslec nie chce i sa one w gruncie rzeczy dosc malo prawdopodobne wiec oczach owego Kowalskiego gosce ktorzy owymi sprawami zajmuja na codzien to wariaci(bo przeciez w domysle skoro sie przygotowuja to znaczy ze wierza w IIIWS,najazd kosmitow,Nostradamusa,Babe Wange itp itd).Tak wiec mozna powiedziec iz oni nie rozumieja iz 90% naszych zainteresowan to nie zadne globalne katastrofy lecz „zwyczajne,lokalne nieszczescia”typu atak zimy,susza,awaria w elektrownii itp itd-a te sie zdarzaja ostatnio w zwiazku z komplikacja infrastruktury oraz naszym rosnacym od niej uzaleznieniem coraz czesciej(patrz post numer jeden).

  5. panika2008 pisze:

    Prawda jest taka, że zarówno ekstremalni pesymiści, jak i ekstremalni optymiści bardzo rzadko mają rację i nie jest to żaden normalcy bias, tylko prosta obserwacja.

    „kredyty trzeba jak najszybciej spłacać” – niestety historia pokazuje, że opłaca się je jak najwolniej spłacać i jak najwięcej zaciągać, kupując za pożyczone pieniądze aktywa lepiej utrzymujące wartość – złoto, akcje, nieruchomości…

    • panika2008 pisze:

      Co do ekstremalnych pesymistów/optymistów jeszcze jedna uwaga – nawet zepsuty zegar dwa razy na dobę pokazuje dobrą godzinę 🙂

      • piotr34 pisze:

        O to wlasnie chodzi-jak slusznie zauwazyles skrajne wydarzenia zachodza bardzo rzadko(ot rozklad normalny i tyle)wiec zarowno skrajni pesymisci jak i skrajni optymisci maja racje dosc rzadko(wiec ja raczej totalnego upadku cywilizacji nie oczekuje).Dlatego tez ja nie wymagam aby kazdy Polak trzymal w domu zestaw ucieczkowy oraz mial wyznaczony punkt ewakuacji jednak dobrze by bylo aby chociaz panowalo pewne zrozumienie dla surwiwalowcow ze strony chocby organow ustawodawczych(wezmy sprawe CB-przydaloby sie wiecej kanalow czy sprawe posiadani broni itp itd).Jednak drobne awarie czy zaklocenia sie zdarzaja i tu na scene moze wkroczyc wlasnie miejski surwiwal-mozna surwiwalowcow traktowac jak wariatow albo jako ostatnio linie obrony spoleczenstwa w ekstremalnych i RZADKO zachodzacych przypadkach-u nas widze wybiera sie wariant pierwszy.

        • Boungler pisze:

          Piotr no co ty… Jak to zestaw ucieczkowy nie jest potrzebny? Chałupa u sąsiada się pali. Strażak puka do domu aby się ewakuować natychmiast bo jest zagrożenie o 3.57 w nocy. Ani się oglądasz a tu już płonie elewacja obok. Wiesz ile się naczytałem materiałów związanych z tym że ludziom trzeba było wydawać dodatkowe koce bo pozostali w samych kapciach i piżamach w zimie?
          O to właśnie chodzi, o przewidywanie różnych okoliczności. Koleś opowiada że dobrze że miał plecak z ostatniego wypadu bo tam było ubranie na zmianę. To że zestaw ucieczkowy jest bogato wyposażony to nic nie przeszkadza – ważne jest aby był gdzieś blisko wyjścia aby tylko cap! I uciekać. To że ludzie mają różne poglądy na sprawy katastroficzne pozostawmy je tam gdzie są czyli w głowach. Jednak działanie w kierunku przygotowań może doprowadzić do bardzo dobrych i nowoczesnych rozwiązań taktycznych lub wynalazczych.

          • piotr34 pisze:

            No osobiscie to sie zgodze ale nie da sie przekonac ani zmusic prawnie KAZDEGO do posiadania zestawu ucieczkowego.Choc rzecz jasna dobrze by bylo aby jak najwiecej ludzi je posiadalo.No dobra-przyznaje-z tym zesawem ucieczkowym to nie byl najlepszy przyklad;).Generalnie jednak wiadomo o co chodzi-nie chodzi o to aby kazdy byl surwiwalowcem z zaciecia bo to jak slusznie zauwazyl panika2008 kosztuje i nie jest bezwzglednie konieczne(ani nawet mozliwe)-chodzi o to aby pewne elementy(chocby zestaw ucieczkowy wlasnie)przeniknely do mainstreamu(i umyslu przecietnego Kowalskiego)jako rzecz jasna,oczywista i przydatna.

          • piotr34 pisze:

            @panika2008

            Dopoki mamy do czynienia z katastrofami na mala skale(ot komus tam kuchenka wybuchnie itp.)to ZAWSZE znajdzie sie ktos kto im te koce i zarcie da.Ale jak juz bedzie cos powazniejszego to ZA DARMO to bedzie mozna dostac tylko w zeby.A powazniejsze awarie ostatnio coraz czesciej sie zdarzaja(tylko ostatnio Lomza,Glogow,Police,powiat myszkowski a i pewnie pare innych by sie znalazlo).Wezmy tylko zmiany klimatyczne-klimat robi coraz bardziej nieprzewidywalny-ostre zimy,susze,powodzie itp. a to wystwrczy aby KAZDA infrastrukture(a juz szczegolnie tak wysluzona jak nasza)doprowadzic na skraj zapasci.Ale jeszcze raz mowie-NIE chodzi o to aby kazdy zostal surwiwalowcem ale „tylko” o to aby pewne elementy miejskiego surwiwalu i dzialania przygotowawcze przeniknely do mainsteamu.

            P.Zreszta zanim im ktos te koce dal to im pewnie tylki zdazyly zmarznac.

          • panika2008 pisze:

            Skoro ktoś im dał te koce, to jednak ONI mieli rację. Cywilizacja działa – na to postawili, udało się.

        • Boungler pisze:

          ale kto mówi o ładowaniu dużej kasy w przygotowaniu PE. To że u nas plecak przybrał na sprzęcie nie znaczy że każdy taki musi być. Plecak (jeżeli go tylko posiadasz jako taki) to pakujesz do niego koc, buty na zmianę i kopię dokumentów, względnie ze 2-3 zupki chińskie – wystarczy. My to gryziemy nieco dalej jednak zawsze powtarzam że każdy robi to co chce i za ile chce. Ogarnięcie szerszego tematu i poruszanie spraw związanych z szerszym ekwipunkiem prowadzi zwyczajnie do ciekawszych pomysłów, bardzo często niemal darmowych zamienników, cała idea tego projektu jest taka.

    • Survivalista (admin) pisze:

      Co do kredytów, to zależy to przede wszystkim od tego, na co ten kredyt weźmiemy.

      Jeśli na coś tak podstawowego i niezbędnego nam do życia, jak mieszkanie, to moim skromnym zdaniem trzeba go jak najszybciej spłacić.

      Jeśli zaś wkładamy pieniądze z kredytu w coś, co możemy stracić (np. w drugie mieszkanie na wynajem), to już niekoniecznie powinniśmy go spłacać jak najszybciej. Raczej tak, ale można nad tym dyskutować.

      Żaden z towarów czy aktywów nie spełnia warunku, aby można o nim było powiedzieć, że „zawsze drożał”. Weźmy na przykład złoto (wykres za okres 1975-2011):

      I teraz odpowiedzmy sobie na pytanie, co dzieje się, jeśli wzięliśmy kredyt na zakup domu w 1979, od tamtego momentu wszystkie nadwyżki pakowaliśmy w złoto (które przecież pięknie rosło) i w 1998 zamiast mieć kredyt spłacony, zostało nam jeszcze 10 czy 20 lat płacenia rat. I nagle tracimy pracę albo zostajemy inwalidą, co kończy się znacznym obniżeniem wysokości naszego budżetu.

      Jeśli kredyt wzięliśmy na coś, co miało być inwestycją, to owszem, straciliśmy, ale nikt nas z domu nie wyrzuci na bruk. Jeśli zaś kredyt był na mieszkanie w bloku i nie mamy się gdzie podziać, lądujemy pod ścianą i zaczynamy podejmować złe decyzje.

      Zresztą w ogóle w całym tym nowoczesnym survivalu chodzi o to, by się nie znaleźć pod ścianą i by ciągle mieć jakiś wybór. 😉

      • przy okazji, wykres jest szokujący, jednak osobiście powstrzymałbym się od zakupu złota właśnie teraz

        • Keray pisze:

          Z tym złotem to do końca nie wiadomo:
          – albo coś się szykuje i niedługo pierd…nie (bankructwo/a jakiegoś dużego kraju?) wtedy papierowe pieniądze będą g… warte
          – albo to zwykła bańka spekulacyjna – a ta jak pęknie to lepiej nie mieć złota

          Sam myślałem o zakupie trochę złota (raczej jako zabezpieczenie niż zarobek, gdyż nie mam zaufania do banków) ale jak patrzę na wykres cen to mam duże wątpliwości!

          • Survivalista (admin) pisze:

            Teraz też bym już złota nie kupował… 😉

          • panika2008 pisze:

            Ha! Ja pierwsze swoje uncje kupowałem poniżej 2000 PLN … to były czasy!

      • panika2008 pisze:

        „Żaden z towarów czy aktywów nie spełnia warunku, aby można o nim było powiedzieć, że “zawsze drożał”” – oczywiście. Dlatego inwestowanie to nie jest zajęcie dla typowej pani Haliny, prawda?

        Tymniemniej w skali czasu trwania systemu post-Bretton Woods, okresy czasu, gdy kupowanie na kredyt – w USA – złota, nieruchomości lub akcji dawały co najmniej zachowanie siły nabywczej, jak nie realny zysk, były raczej normą…

        Oczywiście pojawia się kwestia timingu, stóp i ich zmienności, zdolności obsługi długu i jej wahań oraz drażliwy temat wysokolewarowanej spekulacji fx, dla niepoznaki nazywanej kupowaniem nieruchomości na tani kredyt w CHF/EUR, ale tak jak pisałem – to już nie na głowę typowej pani Haliny.

        • Survivalista (admin) pisze:

          No dokładnie. Typowa pani Halina niech zapamięta, że kredyt trzeba jak najszybciej spłacać i ogólnie, że kredyt to narzędzie szatana. Wyjdzie jej to tylko na zdrowie. 😉

  6. Messyna pisze:

    Ciekawe jak zwolennicy SURVIVALU poradziliby sobie w np.

    Meksyku 🙂

    a dokładniej w Juarez:

    http://religiapokoju.blox.pl/2011/01/Mordercze-miasto-Ciudad-Jurez-i-nowe-pola-smierci.html

  7. Reflect pisze:

    A mnie sie artykuł tej pani podobał – był prześmiewczy to fakt, ale czy przypadkiem nie jesteśmy sobie sami winni? Ja sam często (a tematem interesuję się na poważnie) zastanawiam się jak to możliwe, że na tle na prawdę dobrych wpisów powstają gnioty, które nijak się nie mają do rzeczywistości. Pisanie dla pisania w tak poważnym temacie jak przetrwanie nie powinno mieć miejsca – stąd tak trafne i dobitne przykłady w artykule agory.

    pozdrawiam serdecznie

    P.S.
    O mojej stronie http://www.przezyc.com w artykule Agory na szczęście nikt nie wspominał 😉

  8. Jan2 pisze:

    No to ja jestem armagedonista 😉
    Uwazam, ze najpierw glod i zamieszki, potem jakas katastrofa naturalna, potem pewnie wojna ktora wytrzebi 2/3 ludzkosci.

    Ja przygotowuje sie na pierwszy czas. Chce w miare wygodnie przezyc czas gdy bedzie ciezko cos kupic. Potem bedzie trzeba uciekac (w Biblii mamy prosbe o modlitwe by nie stalo sie to w sobote lub zime).

    Na reszte nie da sie przygotowac. Ale na ten poczatek jak najbardziej.

  9. MaQ pisze:

    Kolejne wytłumaczenie dlaczego tak relatywnie mało osób mówi o poruszanych tu zagadnieniach. Tym razem głos w dyskusji zabrał Jon Lajoie http://www.youtube.com/watch?v=zV5UTHRx0a4&feature=channel

  1. 08.08.2014

    […] po polsku tutaj. Z niego – przetłumaczona definicja z angielskiej […]

  2. 16.08.2017

    […] po polsku tutaj. Z niego – przetłumaczona definicja z angielskiej […]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.