Mimo szansy na upadek gospodarki, nie warto brać kredytów

Wczoraj Krzysiek udzielił wywiadu dla serwisu natemat.pl, dziś po publikacji wrzucił go na fanpage naszego bloga. A później jeden z naszych fanów napisał:

Krzysztof Lis to łebski gość, ale śmieszy mnie to, że nie uznaje kredytów jak przygotowuje się do upadku światowej gospodarki 🙂 Idąc tym tropem powinien brać kredyt i czekać aż wszystko pierdzielnie.

Pod komentarzem mu odpisałem, ale uznałem, że temat koniecznie trzeba rozwinąć do osobnego wpisu. Bo rzeczywiście wielu z nas może się zdawać, że w sytuacji poważnego ryzyka upadku gospodarki opartej na kredycie, zakredytowanie się po uszy jest najlepszym wyjściem.

Niestety, nie jest.

Nawet jeśli przygotowujesz się na kataklizm 21.12, nie obciążaj w 100% karty kredytowej i limitu na koncie tylko po to, by nakupować puszek, paliwa i betonu na bunkier. To nie jest mądre.

Już tłumaczę dlaczego.

Pomysł, by wziąć mnóstwo różnych kredytów (najlepiej w różnych bankach jednocześnie, zanim się zorientują) a później po katastrofie systemu bankowego ich nie spłacić, będzie skuteczny tylko w jednym określonym scenariuszu:

  1. banki masowo będą bankrutować,
  2. po ich upadku nikt ich nie wykupi i nie będzie chciał odzyskać długów,
  3. stanie się to szybko i nagle.

Problem polega na tym, że każde z tych trzech założeń może łatwo nie zostać spełnione.

Czy banki będą bankrutować masowo? Być może tak. Ale na pewno nie będzie tak, że z dnia na dzień padną wszystkie krajowe banki. Część padnie szybciej, część później.

Czy stanie się to szybko i nagle? Mam wątpliwości. Jakoś od paru lat się system na świecie nie zawalił, pada tylko w pojedynczych krajach i to też dość powoli. A co jeśli ten kolaps będzie wyglądał tak:

  • przez 5 lat nic się nie dzieje, jest tak jak teraz,
  • przez kolejne 5 lat jest inflacja 20%, stopy procentowe kredytów idą w ślad za nią w górę,
  • potem na przestrzeni pół roku jest hiperinflacja (stopy rosną gwałtownie),
  • a potem dopiero padają banki?

W tym czasie trzeba będzie te kredyty spłacać, co z biegiem czasu będzie coraz trudniejsze. Albo w ogóle niemożliwe.

No i trzecie założenie — że po bankructwie banków nikt nie będzie dochodził spłaty kredytów. To jest najbardziej złudne. Gdy firma pada, zawsze ktoś ją po jakimś czasie kupuje. Kupuje, by na niej zarobić — sprzedać wyłożone marmurem biurowce, samochody służbowe, telefony komórkowe, ale także długi. Albo będzie je samemu ściągać, albo odsprzeda do windykacji.

Dlatego popieram Krzyśka i uważam, że od kredytów trzeba trzymać się jak najdalej. Niekiedy są niezbędne, ale pomijając te sytuacje, należy się ich wystrzegać.

Survivalista (admin)

Artur Kwiatkowski. Magister inżynier, posiadacz licencjatu z zarządzania. Samouk w wielu dziedzinach, ale nie czuje się ekspertem w żadnej. Interesuje się zdrowym życiem i podróżami. I przygotowaniami na trudne czasy, rzecz jasna!

Mogą Cię zainteresować także...

24 komentarze

  1. Sebo pisze:

    Też uważam że taki pomysł jest zły. Musimy wziąć pod uwagę to że po katastrofie może zostać wprowadzony stan wojenny i zaostrzenie prawa co za tym idzie jeśli ktoś będzie miał kredyt może pewnego pięknego dnia zostać obudzonym przez panów którzy zabiorą mu wszystko co jest cenne i na dodatek będzie to zgodne z prawem. Lepiej mieć mniejsze zapasy i mieć je cały czas niż mieć ogromne i po kataklizmie zamiast z nich korzystać oddać je bankom.

    • panika2008 pisze:

      Założenie, że akurat będą zabierać zastaw kredytów, jest mocno wątpliwe. Każda władza, a szczególnie nowa, potrzebuje przede wszystkim poparcia dołów, a to w dołach są goście z golfami za 10k na kredyt. No wyobraź sobie jak by to wyglądało, jak by władza na mocy specjalnego prawa zaczęła ich windykować. Na 99% tak nie będzie i każde ewentualne specjalne prawo obróci się wyłącznie przeciwko jakiejś wąskiej grupie, łatwo windykowalnej, w miarę zamożnej (ale nie ścisłej elicie), i niezbyt szeroko lubianej – w naszych warunkach może to oznaczać np. posiadaczy dużych majątków ziemskich i Kościół. Zaraz zaraz, czy już czasami parędziesiąt lat temu dokładnie to się nie stało? 🙂

      • Sebo pisze:

        panika2008
        Ty piszesz o tym że rząd będzie sprawował władzę a tak w czasie stanu wojennego nie jest, władzę ma wojsko jeśli ono będzie rządzić może windykacji nie będzie. Co jeśli władzę przejmą najbogatsi?? zaczną zastawiać się windykacją by mieć jak największe wpływy. Uważasz to za niemożliwe?? Kiedyś jak by ktoś wspomniał o akcji typu Amber Gold też by nikt nie uwierzył.

        • panika2008 pisze:

          Najbogatsi już mają władzę. Jak widać masowa windykacja nie jest w ich interesie.

  2. sopo pisze:

    pewnie wyjdę na frajera, ale takie podejście, żeby wziąć forsę z banku i czekać, kiedy on upadnie jest też (poza tym, o czym wspomina autor notki) najzwyczajniej w świecie niemoralne. wydaje mi się, ze prawdziwy mężczyzna nie rozważa nawet podobnego planu.
    gdzie się podziały takie wartości, jak uczciwość, moralność i prawość?

    • Shinobi pisze:

      Czasami survivalizm prowadzi do egoistycznych zachowań, ale takie komentarze pokazują, że są jeszcze ludzie odróżniający chęć przetrwania od zwykłego złodziejstwa.

  3. panika2008 pisze:

    Chyba że bierzesz kredyt na 3% przy inflacji 4% i robisz z pożyczonymi pieniędzmi zupełnie cokolwiek, chociażby wkładasz na depozyt 5%. No milionów na na tym nie zrobisz, ale na waciki będzie 🙂

  4. BtS pisze:

    warto by było rozdzielić kredyty konsumenckie, hipoteczne i pożyczki pod zastaw.. inne oprocentowanie, inne warunki spłaty, inny okres kredytowania..

    w razie „w” wolałbym zastawić picassa ze ściany po 100000zł i odkupić po tygodniu za 100100zł niż wymieniać później za chleb i 2 puszki coli..

    Kredyty mają to do siebie że bank może w każdej chwili zażądać od nas spłaty całości kwoty kredytowej (bez odsetek) i jest to w pełni zgodne z prawem..

    W przypadku hiperinflacji dla banków NAJLEPSZYM zabezpieczeniem kapitału są nieruchomości własne i klientów hipotecznych – łatwo je przejąć a ich minimalna wartość wymienialna jest stała – niezależnie od aktualnie obowiązujących cen..

    • panika2008 pisze:

      „bank może w każdej chwili zażądać od nas spłaty całości kwoty”, nie, nie może, chyba że masz taki zapis w umowie z Providentem czy innym Amber Goldem, hehe.

  5. Novik pisze:

    Uwierzcie mi, ktoś stanie się właścicielem długów. Z obecnym sposobem ewidencji i przetwarzania danych, jak nie wy, to wasze pra-pra-pra wnuki zapłacą. Niby 10 lat na przedawnienie, ale jak ktoś się upomni to bieg przedawnienia przestaje tykać. Komputer nie zapomina i wie kiedy wysłać wezwanie i pozew. Nie odbierzesz 🙂 Popatrzcie na kościół katolicki, przeczekał kiepskie czasy, doczekał się nowego klimatu i spokojnie zwindykował polaków.

    • panika2008 pisze:

      „pra-pra-pra wnuki zapłacą” – jeśli w spadku długi przekraczają majątek, to nie ma żadnego problemu żeby taki spadek odrzucić. Wtedy bank nie ma wyjścia i musi łyknąć stratę, biorąc sobie na otarcie łez jakiekolwiek tam grosze po denacie zostały.

    • Sebo pisze:

      panika208
      co prawda to prawda nie trzeba przyjmować spadku,

      Novik
      co do kościoła katolickiego w polsce to chyba 1 z najlepszych przykładów

  6. tommies pisze:

    Nawet przy tak dramatycznych wydarzeniach jak II wś długi potrafią „przetrwać”. Moi dziadkowie byli tego dowodem. Kilka lat przed wojną wzięli niewielki kredyt na dokończenie budowy domu. Dom dokończyli i nawet dług spłacili bo dziadek miał dobra pracę. Co prawda dom spłoną w czasie wojny (wrzesień 1939r.) ale co ciekawe, babcia mi opowiadała że po wojnie wzywano ich do jakiś wyjaśnień w sprawie tego kredytu. Jak sądzę po wojnie pewnie bank znacjonalizowano ale jakieś dokumenty ocalały i sprawdzali co mogli. Niestety dziadkowie nie żyją więc więcej szczegółów nie jestem w stanie napisać – przypomniało mi się jak zobaczyłem ten wpis na blogu.

    Wracając do sedna. Z jednej strony ciężko nie przyznać autorowi racji, że kredyt to zło, ale z drugiej strony czasami wzięcie kredytu jest bardziej opłacalne i tańsze inż oszczędzanie. Przykład – działki pod Warszawą za Łomiankami ok 25 km od granic Warszawy równo 7 lat temu kosztowały 40-120/m2 PLN ale za 70 była już niezła. Dzisiaj trzeba dać przynajmniej 2x-3x tyle.
    Kredyty same w sobie nie są złe. Głupotą i złem jest po prostu przeszacowanie własnych możliwości co do spłaty kredytu. Głupotą jest branie kredytu na kupno starego samochodu, ale zupełnie mądrym posunięciem jest kupno na kredyt nawet maleńkiego mieszkanka zamiast płacenia za wynajem.
    Biorąc kredyt po prostu należy myśleć o tym co może być jutro, a nie tylko co jest dzisiaj. Mądrze jest mieć tez odłożoną pewną ilość pieniędzy, która pozwala przeżyć kilka miesięcy i spłacać taki kredyt w przypadku utraty pracy czy innych zdarzeń losowych.

    • Piotr pisze:

      „Głupotą jest branie kredytu na kupno starego samochodu, ale zupełnie mądrym posunięciem jest kupno na kredyt nawet maleńkiego mieszkanka zamiast płacenia za wynajem.”

      To już zależy od konkretnego przypadku, moim zdaniem blokowanie sobie możliwości kredytowych poprzez „władowanie się na lata” w kredyt mieszkaniowy też nie jest mądrym podejściem, lepiej za te same pieniądze otworzyć jakąś najprostszą działalność gospodarczą, na przykład otworzyć 50 budek z zapiekankami – wszystkie wtopą na pewno nie będą, te nieopłacalne po roku można zamknąć a te działające spokojnie zarobią na spłatę kredytu i wynajem mieszkania. Moim zdaniem kupno mieszkania na kredyt (po to aby w nim mieszkać, bo pod wynajem to co innego) w wielu przypadkach jest nieopłacalne (w tym sensie, że ten sam kredyt można znacznie lepiej wykorzystać), ludzie ładują się w kredyt i potem przez resztę życia zap***dalają na jego spłatę siedząc gdzieś „na etacie”. Kupowanie pasywów na kredyt jest bez sensu.

      • Piotr Lisiecki pisze:

        Jako prosty mgr historii (w dodatku od lat nie pracujący w zawodzie) potwierdzam: Zobowiązania kredytowe, zwłaszcza hipotecznie zapisane, „przetrwały” obie wojny światowe. Niewielu dłużnikom udało się uniknąć spłat. Co innego z depozytami. Te dziwnym trafem przepadały bezpowrotnie, podobnie jak prawa własności do nieruchomości 🙁

        • cedric pisze:

          Jeśli chodzi o dług prywatny , to rzeczywiście można go w spadku nie przyjąć. Gorzej jest z państwem. Tu nasze aktywa – zobowiązania w formie np. emerytur zostaną w razie bankructwa anulowane, a dług państwowy pozostanie do spłacania i nie będzie go można odrzucić, chyba że przez emigrację. Co w sytuacji, jeśli cały świat zbankrutuje? Gdzie wyjechać?

  7. Sebo pisze:

    Autorowi chodziło o to żeby nie brać kredytów po to by się przyszykować na jakiś kataklizm a nie na zakup mieszkania

  8. raf7 pisze:

    Panowie opowiem Wam autentyczna historie z końca zeszłego roku. Pracuję w dużym sklepie z wyposażeniem dla małych dzieci, w centrum dużego miasta w Pl. Pewnego dnia przychodzi do nas mama z córka. Obsługuje ich kolega. Panie dobre 30 minut wybierały wózek dla dziecka które niedawno przyszło na świat. W czasie rozmowy opowiedziały koledze jak to stać je na spore zakupy. Właściwie to się nie liczą z pieniędzmi ponieważ są przekonane, że 21 grudnia tego roku nastąpi koniec świata i z tej „radosnej” okazji wzięły ogromne kredyty w kilku różnych bankach. I od tamtej pory nie liczą się z pieniędzmi ponieważ są pewne, że spłacać długów nie będą musiały. Kolega próbował się dopytywać skąd takie informacje, ta pewność co do sytuacji która ma nastąpić. Niestety po za pewnością tych Pań i mocnym przekonaniem, że tak będzie nic więcej się nie dowiedział. Panie wydały kilka tyś i już więcej się nie pojawiły.

  9. night_rat pisze:

    pytanie, po co kredyt, jeśli to inwestycja i skutki nie zagrażają bytowi… a we wszelkich kryzysach waadze chcą wydoić z reszty kasy wtedy zapas twardej waluty, złota jest najlepszy poza tym trudno liczyć na wirtualną kasę w bankach

    • Piotr79 pisze:

      Od miesiąca przekonuję najbliższą rodzinę żeby na czas grudnia wypłacili choć część oszczędności z banków. Problem w tym że nie potrafię ich zmotywować bo podając za przyczynę możliwe przemiany katastroficzne/społeczne/gospodarcze pukają się w głowę.
      Swoją drogą jakoś nie widzę tego że nagle wszystkie banki chętnie wypłacą gotówkę podczas kryzysu (oczywiście fizycznie nie mają tyle żeby dla każdego starczyło).
      Cóż… Grecy na razie bezpiecznie wyprowadzili gotówkę z banków ale podobno wszystko ma zacząć się od Italii 😉

  10. Darek pisze:

    Po 2 wojnie swiatowej bnki masowo upadly, co co nabral kredyty mogli se porzyc (przed wojna)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.