Projekt: zakopać zapas żywności

Od dawna na blogu dzielimy się z Wami naszą wiedzą teoretyczną i pokazujemy różne praktyczne pomysły na jej zastosowanie.

Pisaliśmy o tym, że nie warto mieć zapasu żywności w jednym miejscu (ze względu na ryzyko pożaru, zalania, czy kradzieży) i że dobrze jest mieć przygotowany zawczasu cel ewakuacji. Że warto mieć tam zapas żywności. A teraz przyszła pora na mnie, by u mojego celu ewakuacji zrobić również zapas żywności.

Moim celem ewakuacji jest znajdująca się nieopodal Warszawy działka, na której buduję sobie w tej chwili drewniany domek gospodarczy.  Będzie wyposażony w ogrzewanie, ocieplony, w razie czego będę mógł go wykorzystać do ewakuowania się. A skoro tak, dobrze byłoby mieć tam zapas żywności.

Ponieważ domek na razie nie jest zabezpieczony przed kradzieżą, bo nie ma nawet dobrych drzwi, wymyśliłem, że ukryję nieco żywności pod ziemią. W tym celu planowałem użyć plastikowe rury, które po wypełnieniu żarciem i uszczelnieniem miały zostać zakopane.

Udałem się do Castoramy, w której kupiłem rury kanalizacyjne z PCW, z których udało mi się złożyć odcinki o długości niemal pół metra. Do środka byłem w stanie zapakować aż 3 kg żywności, łącznie 7 500 kcal. Zrobiłem dwa takie pojemniki, co daje mi łącznie zapas żywności na niemal 5 dni.

Początkowo planowałem zrobić dołek głęboki na metr, ale potem mi się odechciało. Ma więc mniej więcej 60 cm głębokości. Myślę, że to wystarczy.

Plan jest taki, by za rok odkopać dołek i wydobyć z niego pierwszą paczkę z żywnością, by sprawdzić, czy nadaje się do jedzenia. Drugą paczkę odkopię za dwa lata od dziś.

Więcej szczegółów (koszty, co wsadziłem do środka, jak zmieścić torebkę ryżu w rurce, w którą się ona nie mieści, jak dodatkowo uszczelniłem połączenia) znajdziecie w materiale wideo:

Krzysztof Lis

Magister inżynier mechanik. Interesuje się odnawialnymi źródłami energii, biopaliwami i nowoczesnym survivalem.

Mogą Cię zainteresować także...

29 komentarzy

  1. Brylant pisze:

    Na wszelki wypadek umieściłbym w środku jakiś pochłaniacz wilgoci 🙂

    • Survivalista (admin) pisze:

      Ryż jest świetnym pochłaniaczem wilgoci. 🙂

    • Mc pisze:

      Pochłaniacz wilgoci musi być koniecznie.
      Resztki pary wodnej obecne w powietrzu lub parujące z żywności będą sie kondensować przy mniejszych temperaturach.
      Niekoniecznie żelowe kulki.
      Najtaniej i najpraktyczniej jest wrzucić worek soli, oczywiście papierowy a nie foliowy.
      Sól jak zawilgnie, to się najwyżej zbryli.
      W moich zapasach w piwnicy miałem paczkę chorwackiej soli w kartonie i w lecie była cała wilgotna.
      Nie jestem pewien, czy foliowanie ryżu, makaronu itp oddzielnie nie będzie powodowało, że resztki wilgoci przy zmianach temperatur nie będą się wykraplać wewnątrz folii. Chyba lepsze byłyby opakowania papierowe plus worek z solą i to wszystko zafoliować i do rury.
      A przed włożeniem do rury skontrolować, co się dzieje przy trzymaniu w zimnie, w cieple i znowu w zimnie. Czy się nie wykrapla na folii rosa.

  2. Najtajniejszy Współpracownik pisze:

    Brakuje wódeczki. I nie piszę tego z pozycji wesołego wujka Mariana. Dobra wódeczka się przyda w każdej sytuacji. A najlepiej dobra brandy. Poza tym obawiam się, że nie tylko ryż, ale i płatki oraz makaron będzie mieć właściwości higroskopijne…

  3. Gotard pisze:

    1. Wodociągi kładziemy na 120cm żeby nie zamarzały. Wodomierze w studniach zamkniętych dajemy na 250cm. Na jakiej głębokości zakopujemy puszki w pvc żeby nie przemarzły? Oto jest pytanie 😉
    2. Mufka + zaślepka ;] Więcej wiary w kanalize 😉 te uszczelki mają wytrzymać circa 50 lat (elastomery) plus ciśnienie circa 40bar dla rury 110. A dodatkowo nie masz tu największego zagrożenia czyli procesów gnilnych i korozyjnych. Jak dobrze posmarowałeś i nie podwinąłeś uszczelki to nie ma bata żeby ciekło.

    Więcej video! Lud domaga się więcej video! 🙂

    • Krzysztof Lis pisze:

      Uszczelki w kanalizacji mają trzymać wodę w środku, a nie powstrzymywać ją przed penetracją do wnętrza. Tego się obawiałem.

      O smarowaniu uszczelek nie miałem pojęcia, więc tego nie zrobiłem. Drugi raz w życiu robiłem coś z rur kanalizacyjnych. 🙂

      Będziemy się też starali przygotowywać więcej materiałów wideo. Cieszę się, że ktoś to docenia. 😀

  4. Pozyskiwacz pisze:

    Jak pisze Gotard więcej wiary w uszczelki 🙂
    A jak już chcesz dodatkowego zabezpieczenia to sprawdza się zwykła, plastykowa taśma izolacyjna, używana przez elektryków.
    Poza tym zakopując tak płytko owinął bym ta rurę kilkoma warstwami folii bąbelkowej i wszystko wsadził w worek foliowy. Powinno to zabezpieczyć przed zmiażdżeniem przez zamarzającą ziemię. No i wyobraź sobie że głodny i zmarznięty będziesz wykopywał pakunek w deszczu i błocie (jak coś może iść źle , to pójdzie) – mając dodatkową osłonę z folii nie musimy się martwić że zabłocimy zawartość.
    Ryż, kaszę i makaron,polecam z Biedronki , jedne z tańszych, a dość dobre. Z wyjątkiem makaronu pakowane w solidne woreczki foliowe. Chociaż i tak wydaje mi się że produkty sypkie najlepiej przepakować do butelek PET. Na spód takiej butelki można nasypać 1-2 cm soli, jako pochłaniacza wilgoci (no i później do użycia oczywiście), a wsypany produkt ubić przez potrząsanie i oklepywanie butelki. Można również do środka wrzucić wycięte z oryginalnych opakowań dane produktu-skład, przepisy na przyrządzanie itp.

    • Andy pisze:

      NIe mam przekonania do owijania rury folia. Jesli przesaczy sie pomiedzy folia i rura woda to moze tam juz zostac do konca. Bez folii woda moze byc wokol rury sezonowa i pewnie wiekszosc czasu taka rura bedzie lezec sucha.

  5. Gregor pisze:

    Dobry patent, ale nie do końca dobre wykonanie. Użyłeś po prostu troszkę złych rur. Są takie, bardzo podobne, używane do rynien. Mają fajne _zakręcane_ końcówki. Rurę możesz sobie przyciąć do długości jaką chcesz, na to naklejasz taką mufę z zakręcaną końcówką. Powoduje to, że nie jest to konstrukcja jednorazowa, ale wielokrotnego użytku. Jest uszczelka i woda nie wchodzi, sprawdzone. Klejem bawisz się raz, przy montażu, a potem już tylko zakręcasz i odkręcasz, kiedy chcesz.
    Taki patent jak tu: http://images1.hellotrade.com/data2/VM/BK/MY-3803010/socket-with-inspection-pvc-pipe-fitting-pipe-fitting-for-drainage-250×250.jpg tylko że zakręcanie jest na końcu rury, w jej osi. Dużo lepsze od tego, co pokazałeś.

  6. Katalana pisze:

    Jako pojemnik można zastosować umyty/czysty, duży, plastikowy pojemnik po farbie do ścian.

  7. puzon pisze:

    Po odkopaniu dobrze by było oddać konserwę na badanie pod kątem obecności jadu kiełbasianego.
    Słyszałem, że tym jadem to nie przelewki.
    Ja bym jeszcze w wolne miejsce poupychał jakieś małe, przydatne rzeczy – zapałki, ołówek, karta, może odpowiednio zabezpieczone przed rozlaniem baterie.

    • puzon pisze:

      Zjadło mi „z” przed „tym jadem” i oczywiście chodziło mi o kartkę papieru, a nie kartę kredytową czy do gry.
      Chciaż kart do gry też mogą okazać się przydatne 🙂

    • panika2008 pisze:

      Kolejny argument za nieprzechowywaniem mięsa, poprostu 🙂

  8. czesław pisze:

    Do smarowania uszczelki można użyć płynu do mycia naczyń. Wtedy masz pewność, że uszczelka nie wyleci

  9. Marek pisze:

    Witam,

    Śledzę od jakiegoś czasu tego bloga, czasami zauważam drobne błędy, ale tym razem nie zdzierżyłem i muszę naprostować:

    1. zamykanie jakiejkolwiek żywności w hermetycznym opakowaniu zawierającym wilgoć (nawet tą z powietrza) = rozwój bakterii i pleśni.

    W takich warunkach obowiązkowo trzeba zastosować pochłaniacz wilgoci (może być właśnie ryż przeznaczony z góry na straty, ale lepiej sól – jak zawilgnie to nic na niej nie wyrośnie), który będzie odbierał wilgoć z całej objętości pojemnika – czyli jeżeli używamy folii to do zapakowania wszystkiego razem, a nie pojedynczych produktów!

    2. trzymanie puszek w miejscu gdzie narażone są na zamarzanie i rozmrażanie = rozsadzenie puszki po pierwszym zamrożeniu, a później zawartość sama się odkopie 😉 .

    W Polsce strefa przemarzania to (zależnie od rejonu) nawet do 1,5 metra, a przemarznięcie 60 cm to przy odrobinę większych mrozach kwestia kilku dni.

    Żywność przechowana w pokazany na filmie sposób absolutnie nie będzie się nadawała do spożycia – proponuję za jakiś rok ją odkopać i zanieść do Sanepidu do sprawdzenia…

    • Mc pisze:

      Marek, bardzo rozsądne uwagi, zgadzają się z też z moimi impresjami po oglądnięciu tego projektu.

      Zastanawiam się ponadto, czy nie lepiej zamiast zakopywać, utopić w jakimś stawie, w szuwarach, oczywiście z dwiema linkami przymocowanymi do końców rury z przyczepionymi z drugiego końca jakimiś niepozornymi pływakami z przybrudzonego styropianu.
      Nie będzie wtedy problemu z przemarzaniem, nie mówiąc o babraniu się w błocie, łatwiej tez wybić przerębel niż kopać w zmarzniętej ziemi.
      Szczelność w obydwu przypadkach i tak musi być dobra ze względu na to, ze po wykopaniu dziury naruszamy strukturę gleby i taka dziura robi się małą studnią, w której gromadzi się po pewnym czasie woda podskórna i deszczowa (no chyba że to dziura w piachu).

    • panika2008 pisze:

      Z tą strefą przemarzania to przesadziłeś, półtora metra to chyba na jakichś wyjątkowo dziwnych glebach (żwir na glinie?) w górach, przy zimie stulecia. Ktoś na mazowszu poprzedniej zimy (-30) sprawdzał, można odszukać na forum muratora, i nie przemarzło głębiej, niż 50 cm. Gdyby gleba regularnie przemarzała na 60, a nie daj Boże 160 cm, to większość płotów i domów w tym kraju by się poprzewracała, nikt tak głęboko nie zakopuje fundamentów.

      • BtS pisze:

        błąd..

        ogrodzenia regularnie wysadza mróz i to spokojnie z 60cm..
        mieszkam w najcieplejszym regionie PL (najwyzsze średnie temp zimą)
        i tutaj mamy ustawowo głębokośc przemarzania 90cm i wszystkie zabudowania płoty i funademnty idą poniżej 90cm.

        a za przykład niech robią zeszłoroczne piłkochwyty w Baninie, które powysadzał mróz z gł 75cm.

        wiem o czym piszę – mam firmę ogrodzeniową 🙂

      • dojo pisze:

        suwałki oficjalna strefa przemarzania 140cm

  10. PP. pisze:

    Ryż i makaron sobie darujcie. Jest to 'jałowe’ jedzenie. Zastąpcie grochem i fasolą (tą można użyć do zasiewu z myślą o przyszłych zbiorach). Pasztet odpada również – produkt mało trwały. Pomyślał bym jeszcze o produktach wysokoenergetycznych – czekolada, orzechy, solona i wędzona ( na zimno) słonina, nasiona słonecznika (naturalne, nie łuskane (jedzenie i wysiew jak fasola).
    I jeszcze coś z niezbędnika surwiwala – świeczka, zapalniczka, krzesiwo i inne drobiazgi.

  11. lukasz pisze:

    Zgadzam się tutaj na temat pasztetu że odpada .Tak pomyślałem a jak w spiżarni znalazł by się miód jaką trwałość ma pisze o prawdziwym a nie z markietu:-) Jakie ma wartości odżywcze?

  12. edek pisze:

    Czy to portal dla świrów?

    • Survivalista (admin) pisze:

      Zależy jak zdefiniujesz „świra”.

      W ocenie dużej części społeczeństwa to, co robimy, to pewnie szaleństwo. Bo uważamy, że nie zawsze pozyskanie żywności, wody, opału, czy energii będzie tak proste, jak teraz.

      A czy jest to szaleństwo, czy tylko zdrowy rozsądek, pozostawiam Twojej ocenie.

  13. MasterM16 pisze:

    Przypominam że niedługo kopiemy. 🙂

  14. Jfk pisze:

    Dziś już chyba sam kopiesz co?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.