6 rzeczy, których na pewno nie zrobisz w scenariuszu miejskiego survivalu

Dziś w czytniku RSS trafiłem na świetny artykuł Death Valley Magazine (magazynie dla profesjonalnych poszukiwaczy przygód oraz interesujących ludzi). Traktuje o tym, co zdaje się ludziom, że będą w stanie zrobić w scenariuszu miejskiego survivalu — a prawie na pewno tego nie zrobią. Mam na myśli tekst o tytule URBAN SURVIVAL: 5 Things People Say They Can or Would do in a Survival Situation – and Why They Won’t Based on Recent 3rd World Urban Survival Events.

Warto go koniecznie przeczytać. Części z Was (sądząc po komentarzach, które dostajemy) może się nieco zmienić perspektywa na to, co będą mogli zrobić w razie wybuchu w mieście epidemii czy długotrwałych zamieszek. Autorem artykułu jest James G., który przedstawia się jako najemnik-weteran, który pracował m.in. na bliskim wschodzie i w Azji południowo-wschodniej. Kilka najważniejszych tez artykułu chciałem Wam tu przytoczyć.

James G. pisze:

Z mojego doświadczenia wynika, że trzeci świat wygląda tak, jak wyglądać będzie pierwszy świat po długotrwałym „zdarzeniu”. Może to być katastrofa żywiołowa, wojna domowa, przytłaczająca przestępczość, katastrofa finansowa lub pandemia. Moim zdaniem, najwięcej wniosków o tym, co ludzie będą czy nie będą robić po SHTF w pierwszym świecie, można wyciągnąć obserwując ludzi w trzecim świecie i ich działania by przeżyć każdy kolejny dzień.

1. Ewakuować się pieszo z miasta

Autor tekstu pisze, że nie ma co liczyć na ewakuowanie się bezpiecznie pieszo z miasta w razie jakiegoś kryzysu.

Podczas zamieszek w Dżakarcie w Indonezji w 1998 r. ludzie nie byli w stanie przejść bezpiecznie 3 przecznic, by nie natknąć się na blokadę obsadzoną przez grupę uzbrojonych w noże i kije bandytów, czekających tylko by ich ograbić ze wszystkiego. I to ledwie w dzień po rozpoczęciu się zamieszek.

USA (czy cały pierwszy świat) są nieco bardziej cywilizowane, ale i tak spodziewam się, że w każdym dużym mieście w USA po 10-15 dniach będzie tak samo chaotyczna sytuacja jak w mieście w trzecim świecie po jednym dniu w tych samych warunkach.

No bo jak wygląda obciążony ciężkim plecakiem człowiek, samotnie spacerujący ulicą? Jakby niósł nad sobą neon z napisem „mam coś fajnego, trzeba mnie okraść”.

To oczywiście wcale nie oznacza, że bezpieczniej będzie uciekać samochodem czy rowerem. Oznacza po prostu, że ewakuować to trzeba się odpowiednio wcześniej.

3. Wymieniać się na potrzebne towary

Autor zaznacza, że nie mając doświadczenia w handlu na czarnym rynku, sporo ryzykujemy. W najlepszym przypadku, osoba bez doświadczenia „jeśli ma szczęście, zostanie okradziona — jeśli ma pecha, dostanie kosę pod żebra i zostanie zgwałcona”.

4. Zjeść kogoś

Dla 99,999% ludzi, wzięcie piły łańcuchowej, odcięcie ramienia, wrzucenie go do garnka i zatopienie w nim zębów, nie jest czymś, co byliby w stanie zrobić.

5. Obronić swój dom przed napaścią

Bez względu na to, jak dobrze ufortyfikowany masz dom, nie powstrzymasz setek ludzi. Zdesperowani ludzi będą się piąć po trupach, by cię dopaść.

I to są między innymi powody, dla których ja planuję raczej uciekać z miasta tak szybko, jak tylko się da.

Przeczytajcie ten artykuł, naprawdę warto.

Survivalista (admin)

Artur Kwiatkowski. Magister inżynier, posiadacz licencjatu z zarządzania. Samouk w wielu dziedzinach, ale nie czuje się ekspertem w żadnej. Interesuje się zdrowym życiem i podróżami. I przygotowaniami na trudne czasy, rzecz jasna!

Mogą Cię zainteresować także...

22 komentarze

  1. meteor pisze:

    A gdzie numer 2?

  2. Azzie pisze:

    A gdzie numer 2? 🙂

  3. rychu pisze:

    Za niecały miesiąc spotkanie grupy bilderberg, a potem ostra jazda bez trzymanki hehe 😀 Ja już siędze na wsi i czekam na młode ziemniaki

  4. Viking pisze:

    W większości to racja – w razie czego miastami zawładną dotychczasowi „ludzie ulicy” którzy będa o wiele brutalniejsi i bardziej doświadczeni niż zwykli obywatele.
    Może dziwinie to zabrzmi ale myśle że warto przeczytać książke „Igrzyska śmierci” http://lubimyczytac.pl/ksiazka/8546/igrzyska-smierci
    Wiem że to powieść dla nastolatków ale moim zdaniem świetnie opisuje świat w którym brakuje właściwie wszystkiego – myśle że w realu wyglądało by to bardzo podobnie.

  5. peccator pisze:

    Generalnie pouczająca lektura, ale wniosek, że zwykły człowiek ma po prostu przesrane to zdecydowana przesada. To kwestia szczęścia. Komu go zabraknie, zginie, ale wielu jako tako przetrwa. To czego mi brakuje w świecie prepersów to praktycznych porad jak zbudować sprawnie funkcjonującą społeczność w czasie po najgorszej fali kataklizmu gdy już nie ma wszechobecnego chaosu i śmierci, ale jeszcze nie ma policji. Przecież ci, którzy nie uciekną w dzicz (a tych będzie większość) po jakimś okresie radzenia sobie na własną rękę mogą w końcu przekonać się, że największe szanse da im trzymanie się razem. Ale to trzymanie musi być jakoś zorganizowane. Jak to zrobić by nie uczyć się na zbyt wielu głupich błędach.

    Czyli:
    – jak zorganizować milicję obywatelską (jak się planuje zmiany, po ilu organizować patrole, jak alarmować posiłki w razie zbliżania się bandy do naszego osiedla, wioski, miejscowości itp.)
    – jak mogłoby wyglądać prowizoryczne prawo, by społeczność zwykłych ludzi nie pozabijała się z powodu zwyczajnych, nieuniknionych nieporozumień, jak egzekwować to prawo (np. jak ukarać jednego z nas, gdy nie stawi się na patrol czy zaśnie na straży nocnej, by nie rozbić wewnętrznie społeczności, a zachować dyscyplinę)
    – jak zorganizować ćwiczenia prowizorycznego wojska osiedlowego, jak ćwiczyć byłych kierowców, urzędników, nauczycieli czy sprzątaczy by na czas powrotu policji sprostali atakowi bandy lub małego oddziału dezerterów
    – jak zorganizować sprawną wymianę handlową w ramach osiedla oraz z innymi ośrodkami prowizorycznej cywilizacji, co uznać za walutę, a może lepiej zrobić jakąś komunę (jeśli tak to jak nią zarządzać)
    – jak zorganizować służbę zdrowia by przez głupie niedopatrzenia nie wybuchła wśród nas niepotrzebna epidemia
    – jak i gdzie budować ewentualne fortyfikacje by ułatwić obronę naszej małej twierdzy w razie chaosu
    – jak zorganizować władzę w naszej społeczności, wybrać dyktaturę najbardziej krewkiego z mieszkańców, oligarchię najsprawniejszych, republikę, demokrację czy co tam jeszcze.
    – jak zorganizować sądownictwo i więzienie dla tych spośród nas, którzy popełnią przstępstwa (np. syn sąsiada ukradnie mi coś to przecież musi być ukarany, ale tak by sąsiad nie uznał tego za powód do wyprowadzenia się z naszej społeczności, gdyż jest dobrym żołnierzem). Do tego potrzebny jest takt.
    – jak zorganizować podział obowiązków wśród kobiety by się nie kłóciły, że jedne pracują, skupią, patroszą i gotują ptaki, koty i psy, a inne się obijają. Kobiety potrafią wszak naszczuć mężów na siebie, a to rozbija jedność społeczności.

    Jest wiele takich spraw kłopotliwych, których oczywiście można się nauczyć na gorącą metodą prób i błędów, ale lepiej chyba mieć jakiś gotowy podręcznik know-how bo błędy zwykle pociągają za sobą złe konsekwencje, więc lepiej, żeby było ich jak najmniej.

    • Viking pisze:

      Tylko że to wszystko jest kwestia tego jacy ludzie znajdą się obok siebie i nie da się tego zaplanować – może być tak że w społeczności przetrwa 5 facetów i 20 kobiet a może być odwrotnie. Nigdy nie wiadomo z jakimi umiejętnościami będa członkowie społczności, gdzie się znajdą ani z jakimi problemami będa musieli walczyć. Nie ma podręcznika „jak zbudować społeczność” i jaką choćby dlatego że jedni zgodzą się na dyktature a inni nie.

    • panika2008 pisze:

      Tego typu porady mają jakąś wartość tylko w świecie gdzie przestało istnieć państwo… co jest raczej mało prawdopodobne – przypomnijcie mi ile razy taki scenariusz miał miejsce w ciągu ostatnich 500 lat na naszych ziemiach? Bo w przeciwnym wypadku odpowiedzią na każde z tych zagadnień jest „państwo się tym zajmie”.

  6. Iulius pisze:

    „Eat Someone”

    Hołodomor czy oblężenie Leningradu pokazują, że naprawdę głodni ludzie nie mają z tym problemu.

    „Eat Cat Food”

    Hm? No bez przesady, aż tak ci Amerykanie rozpuszczeni, że pogardziliby dobrą konserwą? Według opowieści polskich gastarbeiterów w Niemczech, wystarczy posolić 🙂

    • panika2008 pisze:

      Ja kiedyś jadłem cat food (długa historia z młodości). Nie porzygałem się, szczerze mówiąc nie przypominam sobie żeby to jakoś strasznie odbiegało jakością in minus od typowej konserwy mięsnej. Pożywne.

  7. James G. pisze:

    Thanks for linking to and discussing my article

    ~James G

  8. Mc pisze:

    Interesujący artykuł o przemianie Breslau na Wrocław,
    midzy innymi i handlu wymiennym i jedzeniu czegokolwiek:
    http://tygodnik.onet.pl/35,0,80293,5,artykul.html

  9. peccator pisze:

    A propos jedzenia puszek dla kotów. Czy są jakieś bezpieczne, sprawdzone (?) przepisy na przyrządzanie zwierząt możliwych do upolowania wiatrówką w polskich warunkach? Chodzi mi o psy, koty, gołębie, wiewiórki, szczury itp. Makabryczna myśl, ale jak survival to survival – warto o tym też pomyśleć.

    • yamabushi pisze:

      dzieki za wrzute – pouczajacy tekst…
      mowi np. o tym co sie dzieje kiedy odpada plan ucieczki do rodzinki na wies. Niestety w naszych realiach nie bedzie nawet zrzutow konserw/beretow (ani dostaw jedzenia przez zamarzniete jezioro) – nie bedzie nic

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.