Zestawy survivalowe (przetrwania)

W dzisiejszym filmie wyjaśnimy Wam, czym są zestawy survivalowe, czy też zestawy przetrwania, i czy warto takie coś sobie kupić albo złożyć.

W największym skrócie — zestaw survivalowy to pewien zestaw sprzętu, który ma podnieść Wasze szanse przeżycia i nieco poprawić komfort bytowania w niesprzyjających okolicznościach.

Tradycyjny zestaw survivalowy, związany jest z tradycyjnym (zielonym, jak to lubimy tu na blogu nazywać) survivalem, czyli ze sztuką przetrwania w głuszy — na bezludnej wyspie, w syberyjskiej tajdze, w warunkach arktycznych. Ja swój zestaw zacząłem składać jakoś w liceum, na podstawie tej książki, mieścił się w tym pudełku. W tej chwili jest dość mocno zdekompletowany, ale w jego skład wchodziły m.in. takie przedmioty jak:

  • zapałki, krzesiwo i podpałka, do rozpalania ognia,
  • kompas, gwizdek i lusterko sygnałowe,
  • żyłki i haczyki do łowienia ryb, drut do robienia wnyków,
  • tabletki do odkażania wody,
  • agrafki, igła i nitkę.

Podobne przedmioty mają w składzie komercyjne zestawy survivalowe, które możecie odnaleźć choćby na tej stronie (a zestaw z fotki z filmu możesz kupić tutaj).

Zawartość zestawu survivalowego ma być użyteczna w kryzysowej sytuacji do zbudowania schronienia, pozyskania żywności, rozpalenia ognia i odnalezienia drogi do cywilizacji, lub wezwania pomocy.

Mój zestaw survivalowy po jakimś czasie się zdekompletował, bo zrozumiałem, że nie jest mi do niczego potrzebny. Jako że nie podróżuję samolotami i nie zapuszczam się daleko w nieznane mi tereny, nie ma ryzyka, że utknę na bezludnej wyspie, w tajdze, czy nawet w podwarszawskim lesie w środku zimy.

Można jednak wyobrazić sobie zupełnie inne zestawy, których zadaniem będzie ułatwienia naszego życia na co dzień i zwiększenie szans przetrwania w sytuacji kryzysowej.

Zestaw EDC — do codziennego noszenia (every-day carry) — może zawierać np. komplet przyrządów do szycia, na wypadek urwanego guzika w garniturze przed ważnym spotkaniem.

Zestaw samochodowy — do wożenia w samochodzie i zwiększenia komfortu w sytuacji, gdy w środku zimy samochód utknie Ci w zaspie przy drodze i będziesz musiał oczekiwać przez 24 godziny na pomoc drogową.

Zestaw ucieczkowy — na sytuacje, w których musimy opuścić nasz dom, np. ze względu na pożar lub ryzyko powodzi.

Zestaw powrotny — na konieczność powrotu z pracy do domu w sposób inny, niż zazwyczaj — czyli np. pieszo zamiast pociągiem.

Tradycyjny zestaw survivalowy zdecydowanej większości z nas nie jest i nie będzie do niczego potrzebny. Dlatego noszenie przy sobie krzesiwa mija się z celem, a jeśli koniecznie potrzebujemy źródła ognia, lepsza będzie dobra, niezawodna zapalniczka. Za to bardziej może się nam przydać mała latarka, do znalezienia czegoś, co wpadnie nam w garażu pod fotel w samochodzie.

Ważne jest to, że każdy taki zestaw musi być składany pod kątem Twoich indywidualnych potrzeb. Na przestrzeni kilku najbliższych filmów omówimy kilka przykładowych zestawów przetrwania, przygotowanych właśnie na konkretne sytuacje, w których mogą one być użyteczne.

Zasubskrybuj nasz kanał na YT lub polub nasz fanpage, aby go nie przegapić. Za pomocą tego linka możesz kanał na YT subskrybować, a fanpage na FB jest tutaj.

Zestaw survivalowy (przetrwania) - najważniejsze elementy

Survivalista (admin)

Artur Kwiatkowski. Magister inżynier, posiadacz licencjatu z zarządzania. Samouk w wielu dziedzinach, ale nie czuje się ekspertem w żadnej. Interesuje się zdrowym życiem i podróżami. I przygotowaniami na trudne czasy, rzecz jasna!

Mogą Cię zainteresować także...

10 komentarzy

  1. ber grylZ pisze:

    Hue hue te zestawy to dobry deal 5 zapalek kkawalek zylki za 60zl 😉

    • Survivalista (admin) pisze:

      Jeśli jesteś w stanie złożyć sensowny zestaw survivalowy i sprzedawać go za 15 PLN, obstawiam, że zwojujesz cały polski internet. 😉

      A tak na poważnie — to kolejny dowód na to, że nie ma co kupować wszystkich gadgetów (także i zestawów przetrwania) tylko dlatego, że mają „survival” w nazwie.

  2. darnok pisze:

    Znowu nie negujmy tego tradycyjne bo jak pieprznie meteor,wybuchnie super wulkan czy potężny rozbłysk słoneczny pozbawi nas elektroniki i prądu,to jak najbardziej się przyda,a jak będzie se leżał w domu to nic nam nie przeszkadza,dla ułatwienia tą żyłkę można zamienić na taką małą lekką wędkę 🙂

    • Survivalista (admin) pisze:

      To ja bym wolał kupić porządną wędkę na tę okoliczność, a nie ograniczać się tylko do tego, co się zmieści w zestawie.

  3. p pisze:

    >Dlatego noszenie przy sobie krzesiwa mija się z celem
    Nie ;). Jak dla mnie – osoby, która ognia potrzebuje bardzo rzadko krzesiwo jest jest idealnym rozwiązaniem, gdyż mam pewność, że będzie ono działało wiele lat, w każdej sytuacji w której ogień będzie potrzebny. Nie ma ryzyka, że po pierwszej napotkanej ulewie, bądź po upuszczeniu na rosę stanie się bezużyteczne, ani, że się szybko wyczerpie.

  4. Boungler pisze:

    Większość ludzi zafascynowanych prawdziwym survivalem przygotowuje zestawy, które mają służyć przetrwaniu na okoliczność tragedii w której z jakichś bliżej nieokreślonych powodów nie będą mieli dostępu do żywności lub ognia. Tylko pytanie jaka to miałaby być tragedia?

    Z ręką na sercu przyznaję że jeszcze parę lat temu miałem identyczne podejście, jednak zestawy, o których mowa są kierowane bardziej w stronę ludzi, którzy podróżują w miejsca w, których faktycznie może istnieć zagrożenie niż osób zdecydowanych na przygotowanie zestawu dla domowego lub miastowego survivalu.

    Kiedyś zastanawialiśmy się czy istnieje w Polsce miejsce w którym człowiek faktycznie potrzebowałby takiego zaplecza i wychodzi na to że może nie być ich wcale. Obojętnie w jakiej sytuacji się znajdziemy jeżeli nie urżnie nam nóg i rąk idąc w dowolnym kierunku pieszo przez godzinę lub dwie nie ma szans aby nie spotkać żywego człowieka lub jakiejś osady. Polska to nie jest kanada, alaska lub pustynia Gobi. Należy więc zadać sobie pytanie w jakim celu posiadamy to wszystko w EDC lub podobnych zestawach takie rzeczy jak spławik, haczyki etc… Zgodzę się co do nici, plastra na palec lub tabletek przeciwbólowych, krzesiwka (to już jako alternatywę dla zapałek) natomiast reszta wymaga przemyślenia i w pierwszej kolejności praktyki i przygotowania ponieważ warto wiedzieć co jest do czego.

    Polecam każdemu się nad tym zastanowić i określić konkretne sytuacje w których taki szpej zostanie użyty.

  5. tajga pisze:

    Jest jeden zestaw przetrwania, który warto sobie złożyć.
    Zestaw uchodzca.

    Fukushima i kilka godzin na opuszczenie domu. Czasem w czasie deszczu więc wszystkie ubrania trzeba było wyrzucić. Wojna i dzialania wojenne daja troche więcej czasu, ale gdy zbliży sie front to masz mniej więcej tyle samo czasu i masz wokół siebie ogrom ludzi w takiej samej sytuacji. Wybuch wulkanu i asteroidy to bajka, ale niestety zestaw jest ten sam. Do tego należy dodac nasz klimat czyli jak wywózki na syberię odbywały się zimą. Poczytajcie jak to wygladało. Nie zawsze można było wziąść co się chciało. A i czesto ludzie stali i grzebali w rzeczach.

    Mieszkam w spokojnym rejonie Polski. Niestety nie wiem gdzie zastanie mnie 'ucieczka’. I taki zestaw ma sens. Zestaw 'Uchodzca’ lub 'Migranta’. I jeśli na tym blogu będzie taki zestaw to będzie on ciekawy. Najlepiej niech 3-5 osób, które musiały uciekać się wypowie. Mogą być relacje z dowolnego kraju. Myśle, że wszystkie bedą prowadziły do takiego samego zestawu rzeczy, decyzji i psychicznego nastawienia.

  6. fragles pisze:

    Jedyny sensowny zestaw na kazde niespodziewane zdarzenie to wegiel w tabletkach. Chodzi bowiem o to zeby w przypadku zagrozenie przezyc i nie zesrac sie ze strachu. Sugeruje kupic cale opakowanie wegla za 10zl w aptece i wystawic na allegro po tabletce za 10zl za 1 SZTUKE tabletki. Dlaczego tak drogo? Bo to bedzie wystawione jako 'Surviwalowa tabletka przetrwania’. Kazdy kto chce przetrwac a nie miec w gaciach powinien zaopatrzyc sie w taka tabletke przetrwania

  7. Michał pisze:

    Zastanawia mnie jak to ludzi potrafili przeżyć 50 lat temu albo zaraz po wojnie… Byłem świadkiem, że jeszcze w latach 2010+ ludzie w środku Polski, 50 km od Warszawy żyli bez bieżącej wody, łazienki i, uwaga, nawet bez prądu.

    Zaprawdę, powiadam wam, najpierw popytajcie dziadków: jak żyć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.