Jak zamienić samochód w agregat prądotwórczy?

Naczelną zasadą nowoczesnego survivalu jest niewydawanie pieniędzy na zakupy, z których nie będziemy korzystać na co dzień. Jeśli ktoś mieszka w miejscu, w którym często wyłączany jest prąd, a potrzebny mu jest on np. do prowadzenia działalności gospodarczej (do zasilania chłodziarek w sklepie), przyda mu się agregat prądotwórczy. Jeśli nie – agregat nie powinien znajdować się wysoko na liście rzeczy do kupienia.

Lepszym rozwiązaniem na krótkotrwałe braki zasilania wydaje się być samochodowy zestaw zasilający (zwłaszcza, że i tak warto mieć do niego zapas paliwa). Ten dziś właśnie omówimy w dwóch wariantach – podstawowym i zaawansowanym.

Ten pierwszy będzie tańszy, ale ten drugi będzie mieć większe możliwości.

Zestaw podstawowy

Ten zestaw w zupełności wystarczy do zasilania domu jednorodzinnego w ilość prądu wystarczającą do zasilenia lodówki i pompki centralnego ogrzewania. Czyli zimą zabezpieczy nas przed groźnym w skutkach i kosztownym w naprawie zamarznięciem wody w rurkach centralnego ogrzewania. A latem pozwoli utrzymywać część żywności w warunkach chłodniczych.

Nie nada się jednak do zasilania żadnych elektronarzędzi, klimatyzatora, ogrzewania elektrycznego, ani innych urządzeń wymagających większej mocy.

Ten zestaw składa się jedynie z dwóch elementów:

  • przetwornicy 12/230,
  • przedłużacza ogrodowego.

Przetwornicę podłączamy do akumulatora samochodowego, a odbiornik, który chcemy w domu zasilać, do przedłużacza. Uruchamiamy przetwornicę i podłączamy do niej przedłużacz.

przetwornica-samochód

Przetwornica podłączona do akumulatora, z podłączonym przedłużaczem. Autor: nieznany. Źródło: obrienlabs.net.

Przetwornica zamieni prąd stały o napięciu 12 V z samochodowego akumulatora na prąd zmienny o napięciu 230 V, którym można zasilać domowe urządzenia.

Należy tylko bacznie monitorować napięcie w akumulatorze, by nie rozładować go do końca. Będzie to bowiem oznaczać, że uruchomienie silnika i doładowanie akumulatora nie będzie możliwe.

W dłuższym okresie, gdyby prądu miało nie być przez kilka dni, można tak korzystać z zasilania np. przez dwie godziny, a później na godzinę uruchomić samochód i pozostawić silnik na wolnych obrotach, by alternatorem doładował akumulator. I tak cyklicznie przez kilka dni, do wyczerpaniu zapasu paliwa.

A gdy zasilanie wróci do normy – odłączamy przetwornicę i chowamy ją do bagażnika.

Ten zestaw oczywiście można też użyć na biwaku, czy podczas zagranicznego wyjazdu do zasilania laptopa podczas jazdy samochodem.

Zestaw zaawansowany

Żeby złożyć ten drugi zestaw, potrzeba znacznie więcej elementów, pieniędzy, czasu, ale także miejsca w samochodzie.

Ten zestaw składać się będzie z następujących elementów:

  • przetwornicy 12/230 o większej, niż poprzednio mocy (nawet 1 000 – 2 000 W),
  • drugiego akumulatora głębokiego rozładowania 12V o pojemności rzędu 100 Ah lub większej,
  • sterownika do ładowania drugiego akumulatora z samochodowej instalacji elektrycznej (podczas pracy silnika).

W tym wariancie będziemy mieć w samochodzie drugi akumulator, zawsze gotów do pracy. Bo będzie doładowywany podczas korzystania z samochodu. Bez szkody dla działania samochodu, będzie można go rozładować do zera. Oczywiście lepiej będzie rozładowywać go jak najmniej, bo przyczyni się to do jego dłuższej żywotności.

Akumulator nie będzie też obciążany przy uruchamianiu silnika, co zapewni sterownik jego ładowania. Najprostszy wariantem takiego sterownika jest kontroler do baterii słonecznych – przy czym samochodową instalację elektryczną łączymy właśnie w miejsce baterii słonecznych.

Przetwornica większej mocy pozwoli zasilać w domu więcej urządzeń, choć naturalnie będzie to oznaczać konieczność częstszego włączania silnika, lub dłuższej jego pracy. Od góry ta moc pracy długotrwałej będzie jednak limitowana przez moc alternatora – i to nie moc nominalną, tylko moc przy wolnych obrotach.

agregat-prądotwórczy-przetwornica-samochód

Przetwornica w samochodzie używana do zasilania elektronarzędzi. Akumulator znajduje się pod blaszaną skrzynką. Źródło: familyhandyman.com. Autor: nieznany.

Największą korzyścią z posiadania takiego układu jest możliwość użycia go do prac elektrycznymi narzędziami z dala od domu. Narzędzia elektryczne są cichsze i wygodniejsze w użyciu od spalinowych. Oczywiście pojemność akumulatora będzie ograniczać czas pracy takiego urządzenia (np. dla silnika elektrycznego o mocy 1 000 W można śmiało przyjąć pobór 100 A prądu przez przetwornicę, czyli niecałą godzinę pracy przy akumulatorze o pojemności nominalnej 100 Ah (tę wylicza się najczęściej przy mniejszym obciążeniu, a przy większym poborze prądu pojemność akumulatora spada)).

Jak więc w domu zabraknie Ci wody, po prostu zabierzesz samochód z awaryjnym zestawem prądotwórczym, dwiema beczkami i najprostszą pompą zatapialną nad rzekę, napełnisz w kilkanaście minut beczki wodą i wrócisz do domu.

Ten układ można bardzo łatwo rozbudować o baterię słoneczną. Można kupić takie baterie, które można nakleić na dachu samochodu (tj. pozbawione sztywnej obudowy z aluminiowych profili). To świetne rozwiązanie, bo ułatwia montaż i utrudnia (jeśli nie uniemożliwia) kradzież. Jednocześnie też uniemożliwia późniejszy demontaż przy sprzedaży samochodu.

Oczywiście potrzebny będzie też drugi sterownik do ładowania. Ale nawet przy rzadkim korzystaniu z samochodu będziemy mieli zawsze w pełni naładowany akumulator. To znacznie lepsze rozwiązanie, niż dużo za drogi „generator na baterie słoneczne”.

Ten zestaw pomoże także wtedy, gdy zabraknie Ci prądu w akumulatorze rozruchowym (i to bez względu na to, czy będzie w wersji z baterią słoneczną, czy bez niej). Gdy zostawisz na kilka zapaloną lampkę oświetlenia wnętrza akumulator rozruchowy może się rozładować, a ten dodatkowy już nie – bo nie będzie przecież podłączony do instalacji elektrycznej (podłączany jest do niej tylko na czas ładowania, gdy działa silnik). Można wtedy kablami rozruchowymi podłączyć go do akumulatora rozruchowego i stąd zaczerpnąć prąd do uruchomienia silnika.

Survivalista (admin)

Artur Kwiatkowski. Magister inżynier, posiadacz licencjatu z zarządzania. Samouk w wielu dziedzinach, ale nie czuje się ekspertem w żadnej. Interesuje się zdrowym życiem i podróżami. I przygotowaniami na trudne czasy, rzecz jasna!

Mogą Cię zainteresować także...

33 komentarze

  1. darnok pisze:

    wszystko fajnie,tylko jakbym w zimie miał zasilać nim pompkę od pieca w domu,żeby móc grzać to jak ten kabel z garażu do kotłowni wziąć,bo jak będą uchylone drzwi/okno,to się jeszcze bardziej wyziębi.

    • Survivalista (admin) pisze:

      To zrób małe nacięcie w uszczelce, żeby kabel puścić właśnie tamtędy.

    • tomek pisze:

      No chłopie ale ty masz problemy..Dziurę wywierć w scianie jak nie masz pojęcia jak poprowadzić kabel

    • Jam pisze:

      Tylko do pieca to pewnie bedzie potrzebna przetwornica dajaca sinus.
      Nie kazda przetwornica sie nadaje. I teraz pytanie, gdzie kupic taka, ktora daje sinus?

  2. core4quad pisze:

    A ja mam takie pytanie- jak to właściwie jest z ładowaniem akumulatora przez samochód na wolnych obrotach? Przeszukując różne fora znalazłem 2 opinie:
    1) Samochód na wolnych obrotach ładuje akumulator „ledwo co” i bez rozkręcenia go na ok. 2500 obr/min nie ma co liczyć na naładowanie akumulatora
    2) (PONOĆ) alternator ma mniejsze koło pasowe- więc dla 1000 obr/min na silniku alternator ma ok. 2500 obr/min czyli daje ok. 50% mocy maksymalnej

    50% mocy maksymalnej to by było już coś- korzystając ze strony (którą polecam):
    http://darmowa-energia.eko.org.pl/pliki/prad/altern.html
    wychodzi, że jeżeli faktycznie alternator ma 2,5 raza większe obroty od obrotów silnika, to na biegu jałowym mamy spokojnie 0,5 kilowata- może całego domu to nie zasili, ale na SHITF lub jednodniową awarię elektryczności będzie jak znalazł (samochód większość domostw ma, a porządny agregat kosztuje dużo. Proponowałbym też zainteresować się agregatami wojskowymi z demobilu- chętnie przeczytałbym o tym artykuł 🙂 )

    • Wiktor pisze:

      Przetestowałem przetwornice 1000W .
      Samochód pracował na wolnych obrotach.
      Obciążyłem grzałką 200W.
      Napięcie na akumulatorze spadło do 13,5V , więc cały prąd pochodził z prądnicy.

  3. dqed pisze:

    Jedna uwaga do zasilenia pomp potrzebna jest przetwornica z pełnym sinusem.
    Czasem można tanio zdobyć używany ups .

  4. Rubin pisze:

    Ja może odejdę trochę od tematu, ale ciekawi mnie jak długo można przechowywać butlę z gazem. Wiem, że dla benzyny jest to ok. 1 rok ponieważ później traci swoje właściwości. Ale jak jest w przypadku zaplombowanej butli 11 kg propan butan. Czy autor lub komentatorzy wiedzą coś w tym zakresie, czy też mogliby zdobyć taką informacje ?

    • core4quad pisze:

      Ostatnio wywoziłem na złom swoją starą butlę 11kg używaną do gotowania w razie braku prądu. Butla była ostatni raz napełniana ok. 7 lat temu a sama miała ponad 10 🙂 Wyrzuciłem ją bo była już bardzo mocno zardzewiała no i nie chcieli mi jej już napełnić (coś mówili o antycznych zaworach itp.). Także zaplombowana butla w dobrym stanie ze 10 lat wytrzyma na pewno 🙂

    • Artur pisze:

      Gaz możemy przechowywać bez ograniczeń czasowych. Jedynym ograniczeniem jest trwałość opakowania. Propan-butan posiada tylko jeden dodatek, nawaniacz. Dzięki temu czujemy ulatniający się gaz. trwałość tego dodatku to około 8 lat, potem traci zapach. Przed użytkowaniem długo stojącego gazu należy poruszać butlą, ponieważ propan i butan oddzielają się od siebie. Pojemniki z gazem przechowujemy w pomieszczeniach znajdujących się nad ziemią, ponieważ podczas rozszczelnienia się zbiornika butan wypełnia wszelkie zagłębienia. Jest dużo cięższy od powietrza.

    • Padre pisze:

      Kupujesz grilla gazowego (nie słuchaj marud, że nie smakuje tak jak z węglowego, bo to nieprawda) i do tego dwie butle z gazem, żeby nie mieć problemu, gdy w pierwszej butli skończy się w środku imprezy. I… grillujesz 🙂 To miły sposób na przygotowywanie posiłków + gaz masz zawsze świeży.

  5. bura pisze:

    O ile zestaw podstawowy to bardzo dobry pomysł i przetwornica jest dosyć wysoko na liście osprzętu dodatkowego do samochodu. ( w zasadzie jest to inwestycja niecałych 200 zł w przetwornicę, bo nie wierzę, że ktoś nie ma w domu przedłużacza) To w cenie zestawu zaawansowanego już mamy mały chiński agregat prądotwórczy. Albo uważamy, że nam brak prądu nie straszny, albo odżałowujemy 500 zł na chinolka i 10 l paliwa. 500 zł to kosztuje sama przetwornica 1000W

  6. Rubin pisze:

    Rozumiem, że piszesz o butli jako „żelaznej beczce”. Mnie jednak ciekawi przez ile gaz w niej zawarty zachowuje przydatność do użycia.

    • Survivalista (admin) pisze:

      Moim zdaniem jest niemal wieczny.

      • jontek pisze:

        niemal 10 lat za późno ale warto bo sam tu trafiłem.
        Propan-butan jest gazem przemysłowym przeważnie wytworzonym w procesie rafinacji ropy, co nie znaczy że jego skład chemiczny C3H8 + C4H10 jest jakkolwiek inny niż gaz „naturalny”. Gaz naturalny powstał „miliony lat temu” i pomimo tego że jest wydobywany, transportowany i przechowywany, nadal się pali i ma swoją kaloryczność. Wydaje mi się że jedyny problem to „mikrowycieki” i gumowe uszczelki zaworów które po X (x=5~15?) latach. Przepisy mówią o wymianie PCV co 10 lat.

  7. kamm pisze:

    Kilka drobnych uwag:
    1. Świetny pomysł z drugim akumulatorem w samochodzie – rozwiązanie zaczerpnięte z camperów, gdzie jest to praktycznie standardem. Tylko ma jedno ale – „Można wtedy kablami rozruchowymi podłączyć go do akumulatora rozruchowego i stąd zaczerpnąć prąd do uruchomienia silnika.” – różnie z tym może być. Problem jest taki, że większość akumulatorów głębokiego rozładowania ma dość mały prąd (dużo mniejszy od tych „tradycyjnych” samochodowych). O ile dla silnika benzynowego to nie będzie wielki problem to już dla wielu dieseli może być problem je odpalić z takiego akumulatora. Bardziej to zadziała jako pozostawienie na chwilę połączonych akumulatorów w celu „podładowania” tego głównego.
    2. Alternator na biegu jałowym produkuje mało prądu i przy niektórych mocniejszych przetwornicach i dużym obciążeniu może nie wyrabiać. Ten problem jest w pewnym sensie rozwiązany dla niektórych samochodów (np. Ford gdzieś od 2000 roku – nazywa się to Smart Charge) – w pierwszym opisywanym przypadku, jeżeli bilans energetyczny na akumulatorze będzie ujemny to sterownik silnika sam delikatnie podnosi jego obroty (przez zmianę na silniku krokowym biegu jałowego), aby zwiększyć ładowanie. Niestety, to powoduje inne problemy – ładowanie może skoczyć nawet do 15V, a to wytrzymują chyba tylko akumulatory wapniowe.
    3. Warto mieć w takiej sytuacji 2 przetwornice. Jedna wyższej mocy, „true sine”, która zasili nam praktycznie wszystko i drugą, mniejszą (nawet taką 100-150W), która pozwoli zasilić mniej energochłonne urządzenia, jak np. komputer czy oświetlenie. To umożliwi pracę dłuższy czas bez użycia silnika, a jedynie użycie akumulatorów gdy nie musimy zasilać pomp czy narzędzi (np. okres letni, gdy nie potrzebujemy pompy CO) .

    • szym86 pisze:

      Nie zgodzę się z tym żeby mieć dwie przetwornice: mocną i słabą. To, że na mocnej przetwornicy będę ładował telefon nie oznacza że pracuje ona na pełnej mocy np 1000W. W uproszczeniu przetwornica pobiera tyle mocy ile oddaje – bo są pewne straty na samej przetwornicy (jej sprawność).

      • Survivalista (admin) pisze:

        Na pełnej mocy, to i owszem, pracować nie będzie. Ale straty będzie mieć większe, niż mniejsza przetwornica, przy obciążeniu tym samym, małym urządzeniem.

        Poza tym lepiej mieć dwie na wypadek awarii jednej.

      • Piotr pisze:

        Każda przetwornica ma pobór jałowy, czyli bierze jakiś prąd nawet jeśli jej nie obciążasz. Przetwornica dużej mocy pobiera po prostu duży prąd jałowy (często większy niż urządzenie które do niej podłączysz).
        Z innej beczki: do przetwornicy na przykład 2kW (jeśli chcesz ją w pełni obciążyć) to trzeba mieć niezły akumulator, bo to „tylko” 150A ciągłego poboru prądu (czyli tyle, co przeciętny rozrusznik w osobówce z silnikiem 1,6l – sami wiecie na ile minut „kręcenia” wystarcza :D).

  8. Mc pisze:

    Kupiłem przetwornicę z pełnym sinusem, o mocy 400W, ale nie była w stanie zastartować palnika pieca (Buderus z iskiernikiem – skwierczało po czym wyświetlał błąd palnika), niezależnie czy podpięta do akumulatora auta zgaszonego, czy zapalonego, a także do osobnego akumulatora jonowego.

    Czy ktoś może polecić jakiś model przetwornicy sinus sprawdzony przy współpracy z piecem CO ?

    • Artur pisze:

      Podłącz do przetwornicy zwykłą żarówkę o mocy 100W i problem zniknie. Po prostu przy iskrownikach, zasilaczach impulsowych i silnikach szczotkowych przetwornica nie może ustabilizować swojej mocy i potrzebuje pewnego procentu „obciążenia oporowego” żeby ustalić swoją moc wyjściową.

    • rafber pisze:

      Błąd palnika to raczej problem czujnika jonizacji płomienia. Do samego zaiskrzenia i zapłonu dochodziło ale brak sygnału jonizacji powodował zadziałanie zabezpieczenia. Przypuszczalnie w przetwornicy podobnie jak w nieuziemionym agregacie prądotwórczym napięcie między biegunami a uziomem jest takie samo (230V/2) rozwiązaniem jest podpięcie jednego bieguna do uziemienia.

  9. xr pisze:

    Z praktycznego punku widzenia silnik (12V) od wentylatora chłodnicy samochodowej byłby wydajnym sposobem na awaryjne źródło pądu (do podładowania akumulatora AGM; tel, tabletu itp.). W wersji mobilnej (na trudne czasy gdzie trzeba się przemieszczać np. pieszo) trudno sobie wyobrazić aby korzystać z wiatru. Co pozostaje to siła mięśni, wiadomo – nogi mają największy potencjał.Sama konstrukcja przeniesienia napędu jest do zrobienia ( z założeniem, że nikt nie będzie targał roweru aby napędzać prądnice ;), tylko czy to ma sens? Wg mnie tak bo ogniwa fotowoltaiczne nie mają tak dużej wydajności prądowej.Można jednak je mieć jako rezerwa. Wydaje się być ważnym to,jaka prędkość obrotowa potrzebna jest do uzyskania napięcia nominalnego (im niższa tym lepiej). Myślę, że nie jedna osoba popedałowała by ochoczo 😉 aby dać energię swojemu ulubionemu iPhonowi etc. po to by sprawdzić istotne informacje jeśli by nie było energii z gniazdka.Patrząc z punku widzenia używania sprzętu elektronicznego w trudnych sytuacjach to, niestety bak zasilania=zero z możliwości skorzystania.

  10. staasek pisze:

    Witam.Dobrze planujecie ale na mikro skalę.Proponuję rozwiązanie inne.Mianowicie,silnikiem samochodowym napędzić generator np. 10 kv.Wiadomo, że to wymaga wiele zabawy i kosztów, ale załatwia nawet ogrzewanie domu w czasie zimy czy wojny.Należy pokonać problemy techniczne związane z wyprowadzeniem mocy silnika {obrotów}, w miejsce gdzie zainstalujemy generator, skorelować całość z dołożonym do tego regulatorem obrotów {jest niezbędny}, i jesteśmy niezależni. Sam coś takiego kombinuję, i mam problem z zakupem elektronicznego regulatora obrotów, ponieważ właśnie taki, nie odśrodkowy mechaniczny, uprościłby konstrukcję.Jeśli ktoś wie gdzie go znaleźć, proszę o namiar. Serdecznie pozdrawiam

  11. slavo pisze:

    nie wiempo co akumulator w aucie przecierz sluzy tylkodo uruchamiania silnika, potem do akcjiwkracza alternator. probol ktos z was wycagnc akumulator w trakcie pracy sinika:) zaden problem. pomysl z przetwornica zasilajaca lodwke/zamrazalnik jst genialny w swojej postocie

  12. PH pisze:

    Wykonuję usługi, gdzie często nie ma dostępu do prądu, a nie opłaca mi się zakup agregatu, bo nawet by mi się nie zwrócił. Potrzebuję podłączyć na krótki czas kątówkę, czasem wiertarkę. Czy jest szansa, że taki zestaw to dźwignie? Mam renault kangoo 1.9dTi

    • Survivalista (admin) pisze:

      Na krótko, to znaczy na ile?

    • Bauer pisze:

      Jeśli wykonujesz usługi, to chyba cię stać na najtańszy agregat o mocy ok 700 W z silnikiem dwusuwowym. Cena takiego czegoś oscyluje w granicach 200 zł, a używki wiele taniej. Wiele ludzi napędza takimi sprzętami stoiska na różnych bazarach w polu i wbrew pozorom przy mądrej eksploatacji sprawdza się to przyzwoicie..

  13. Kuba pisze:

    A ja mam jeszcze inne pytanie dotyczące tej pierwszej (uproszczonej wersji). Załóżmy, że mam sobie samochód którego używam na biwaki i służy mi również za „agregat” prądotwórczy. Jadę nim sobie na biwak z namiotem i potrzebuję zasilić kilka źródeł światła (gdzie przy dzisiejszych LED-ach ich moc to 5-10 WATT), jakieś 2 ładowarki do komórki, może ładowarkę do laptopa. W sumie duże te użycie prądu nie jest i samochodowy akumulator to spokojnie uciągnie na jedną noc a następnego dnia i tak się doładuje z prądnicy podczas jazdy. No ale jeśli zabawię w danym miejscu na kilka dni nie ruszając samochodu z miejsca to prądu może braknąć. Wówczas rzecz jasna można odpalić silnik na godzinę, dwie, czy ile trzeba żeby akumulator w samochodzie się doładował. I tutaj rodzi się moje pytanie – czy ten proces można jakoś zautomatyzować?

    Chodzi mi o to, żeby jakiś dodatkowy sterownik monitorował stan naładowania akumulatora w samochodzie i w razie gdy poziom naładowania „zejdzie” do jakiegoś zadanego automatycznie odpalił silnik w samochodzie – doładował akumulator po czym silnik wyłączył. To by było idealne rozwiązanie dla miłośników biwaku bez potrzeby bezsensownego monitorowania stanu naładowania akumulatora, odpalania auta, pamiętania żeby silnik wyłączyć itd. Równie dobrze mogę zasnąć w namiocie podczas oglądania filmu na Netflix a samochód zeżre mi niepotrzebnie kilka litrów paliwa przez noc. A sama ilość prądu jaką potrzebujemy pod takim namiotem jest stosunkowo niewielka. W dużej ilości przypadków wystarczy jedynie to co jest w aku samochodowym. Ale gdyby jednak brakło to niech stanie się magia – silnik się odpali na potrzebną ilość czasu i doładuje.

    Tak więc – istnieje jakieś rozwiązanie techniczne aby to zautomatyzować?

  14. Kuba pisze:

    A właściwie to przyszło mi jeszcze co innego do głowy.
    Co jest potrzebne na biwaku:
    – światło
    – zasilanie komórek, laptopa
    – prąd dla lodówki turystycznej
    Wszystko to może być zasilanie z 12V. Nie potrzeba żadnej przetwornicy na 230V – bezsensowna strata energii i nic więcej. Nie zrozumcie mnie źle – wiem że niektórzy piszą tu o awaryjnym zasilaniu pieca, itd. gdzie to ma sens ale ja teraz poruszam inny przypadek.

    Więc jedyne co należało by w takim samochodzie mieć to:
    – „Ładowarka” (bo nie wiem jak to nazwać) o mocy 5-10 WATT podpięta najlepiej bezpośrednio do akumulatora samochodowego a do której podepniemy ten swój sprzęt biwakowy. Pewnie takie coś kupi się na Alledrogo – jeszcze nie szukałem.
    – Jakiś sterownik który automatycznie uruchamiał by silnik w momencie gdy akumulator samochodowy jest już w jakimś stopniu rozładowany i wyłączy silnik gdy już jego poziom naładowania jest OK.

    Pytanie jak technicznie zrealizować to drugie???

    • jontek pisze:

      Kuba to drugie może być niemożliwe do zrealizowania w nowoczesnym aucie ze względu na sam sposób „uruchamiania auta na krótko”. Znany z filmów sposób: wyrwij stacyjkę, znajdź dwa grubsze kabelki (czerwony i niebieski) odizoluj, zewrzyj na krótko a potem połącz na stałe = działał 50-60 lat temu. W bardziej nowoczesnych autach (system Start-Stop, uruchomienie silnika z kluczyka) owszem, łatwiejszy bo tutaj jeśli fizycznie kluczyk z kodem do immobilizera jest blistko, to wystarczy niewielki przekaźnik wpięty w miejsce przycisku Start-Stop (lub nawet zwykły tranzystor) i voila. Żeby zrobić coś takiego, mógłbyś nawet użyć zwykłego, taniego (5zł?) miernika poziomu naładowania akumulatora który ma 3 diody. Tam gdzie pojawia się prąd na diodzie „czerwonej” czyli poziom krytyczny, dać bazę tranzystora bipolarnego a emiter i kolektor wpiąć w „przycisk Start-Stop”. Użyć drugiego tranzystora który byłby włączony szeregowo z tym pierwszym, za bazą wpiętą do wyjścia diody „zielonej”. Wtedy gdy akumulator naładuje się do poziomu „zielonego” przełączy się drugi tranzystor i wywoła akcję „Start-Stop” i wyłączy silnik. Cena wyjdzie jakoś <20zł.
      W przypadku kluczyka… coś by musiało go fizycznie przekręcić i musiałby być w stacyjce.

  15. Piterrr pisze:

    Mnie zastanawia taka opcja:mam panele na dachu(off-grid na ciepłą wodę),ups w piwnicy z aku żelowym(aktualnie 40Ah) do tego dodać sterownik ładowania tak aby panele po przełączeniu ładowały aku z upsa,a potem z niego zasilać ewentualnie pompki,oczywiście zwiększając aku.Przejdzie taki patent?

    • jontek pisze:

      W skrócie: TAK. Jest wiele takich sterowników na rynku, właśnie do PV, które albo dają prąd z PV na falownik (bieżące zużycie/oddanie do sieci), albo przełączają na lokalną baterię (magazyn energii).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.