Nasz wkład w serial „Prepersi”

W najbliższy poniedziałek, 07.12, o 22:00 na kanale Fokus.tv będzie miała miejsce premiera 6. odcinka serialu „Prepersi”, w którym wystąpił Krzysiek.

W odcinku specjalnym Andrzej Meller sam stanie się prepersem i razem z Katarzyną Daniszewską, Krzysztofem Lisem oraz Marcinem Borkowskim spróbuje wydostać się z Warszawy. Z pewnością przyda mu się wiedza, którą do tej pory zdobył dzięki spotkaniom z prepersami. Dużą rolę odegrają także sprawność fizyczna, umiejętność działania w stresie i pod presją czasu.

(źródło)

Serial można oglądać oczywiście na kanale Fokus.tv, ale też online przez internet na stronie fokus.tv (najbliższa powtórka w sobotę o 20:30). Ten odcinek można obejrzeć też po kliknięciu w ten odnośnik.

Was zachęcamy oczywiście do obejrzenia oraz do napisania kilku miłych słów pod naszym adresem. 😉

Gdy serial się skończy, opublikujemy nasze podsumowanie tego, co zobaczyliśmy, ale też tego, jak wyglądała praca przy jego tworzeniu. Było to z pewnością bardzo ciekawe doświadczenie.

Survivalista (admin) i Krzysztof Lis

Artur i Krzysiek z wykształcenia są inżynierami (a Artur jest także magistrem zarządzania). Obaj są zafascynowani tematyką przygotowań na trudne czasy. Z tego konta publikują artykuły, nad którymi pracowali wspólnie.

Mogą Cię zainteresować także...

47 komentarzy

  1. ms pisze:

    Program oglądam od pierwszego odcinka, muszę przyznać – naprawdę dobry!

    • Romek pisze:

      Fakt ciekawe, tym bardziej że takiego programu u nas w TV jeszcze nie było.
      Dziwi mnie tylko trochę, że ludzie z taką łatwością opowiadają o sobie, prezentują co mają nie obawiając się represji ze strony urzędów- przykład- pan mówi że ma pozwolenie na broń sportową a chodzi z nią po lesie ubrany jak jakiś komandos, broń przekazuje osobie nie uprawnionej (żona i dziecko ) wręcz opowiada o tym ze to broń do walki, do ochrony osobistej, a to niestety sprawa dyskusyjna, choć pewnie dla WPA proste- cofnąć pozwolenie, inny były policjant jak pamiętam nosi broń w kaburze udowej jeśli to broń do ochrony osobistej to ma być ukryta- niewidoczna dla osób postronnych, a jeśli sportowa czy kolekcjonerska to tez obowiązują przepisy co do jej przenoszenia.

      W tym odcinku w zwiastunie też jest moment jak ktoś strzela z broni palnej- oby to nie był strzał w stopę samemu sobie jeśli chodzi o pozwolenie na broń.

      Ja się nie czepiam ale można by to wszystko jakoś konsultować z kimś kto się zna żeby nie było problemów- ale program spoko.

      Trzeba pamiętać że Pan Pułkownik” nie śpi i czuwa, a nasze „organa” jak ABW, WPA czy reszta policji nie jest przyzwyczajona do eksponowania przez obywatela swojego oręża….

      Pozdrawiam

      • Marcin pisze:

        Przecież to tylko program telewizyjny. Nikt na planie nie używa ostrej broni palnej. Sceny z bronią i wypowiedzi uczestników to elementy scenariusza.

        • soli1 pisze:

          dobra replika ASG jest trudna do odróżnienia

          • djans pisze:

            Nie wiem, czy zaglądałeś jeszcze pod poprzedni wątek, ale wygrałeś konkurs. Co prawda z powodu braku konkurencji, ale jednak 😉

            Daj jakieś namiary.

          • soli1 pisze:

            dzięki kolego, jestem zwycięzcą 🙂

  2. Gregor pisze:

    Daj znać, jak będzie można to obejrzeć online po fakcie.

  3. GNOM pisze:

    Gdybym nie wiedział kim są prepersi i czym jest prepering, to po obejrzeniu tego programu odniósł bym wrażenie że to wariaci którzy w razie zagrożenia będą biegać po lesie z bronią i walić do wszystkiego co się rusza, a może stanowić według nich zagrożenie dla nich samych i im najbliższych.
    Sorki ale takie przedstawienie preperingu chyba więcej zrobiło złego niż dobrego.

    • Survivalista (admin) pisze:

      Masz na myśli najnowszy odcinek, czy wcześniejsze?

      • janusza pisze:

        Zgadzam się z GNOMem. Wszystkie odcinki zawierają mnóstwo elementów militarnych i lesno-surviwalowych. Cenię Waszego bloga właśnie za minimalizowanie tego.

        Nawet w odcinku o ewakuacji, jeden z uczestników wygląda jak wyciągnięty z ćwiczeń paramilitarnych i gdyby nie siedział w samochodzie patrol na pewno zauważyłby to, wylegitymował i dokładnie przeszukał plecak. Mimo, że 5 minut wcześniej jest mowa o ubiorze nie rzucającym się w oczy!

        Z punktu widzenie „zdroworozsądkowego” preperingu, który widzę na blogu serial jest dość daleki. Standardowy wizerunek twardziela-militarysty-leśnego surviiwalowca. Dużo broni, koszulki w moro i jedzenie robaków…
        Domyślam się, że trudno zrobić ciekawy program o kupowaniu 1 puszki fasoli więcej, jednak oczekiwania były większe.

        Janusz Preperingu

        • djans pisze:

          Podobne wrażenia. Jedna za podstawowy składni zestawu ucieczkowego ma „linę dziesiątkę”, bo akurat zna się na wspinaczce, no i nigdy nie wiadomo, kiedy się trzeba będzie spuścić po ścianie silosu.

          Drugi oszpejowany, jakby był z GROMu, obydwoje ganiają z giwerami w „taktycznych” kaburach i pozują na mocne, przywódcze charaktery.

          Na tym tle tym bardziej rozsądnie i rzeczowo wypada Krzysiek.

          Ogólnie nie podoba mi się formuła programu i dobrani bohaterowie – z parciem na szkło. No ale to znak czasów, że programy popularnonaukowe przyrodnicze w stylu sir Davida Attenborough zastąpiły show a’la „Łowca Krokodyli”.

          Tym bardziej pozytywnie oceniam wkład „Domowego Survivalu” w ten serial.

  4. Marcin pisze:

    Krzysztof, gratuluję udziału w programie. Dobra robota.

  5. paprokles pisze:

    najslabszym ogniwem serialu jest „kołespądęt Mełeł”… bez niego byloby mniej cyrku a wiekszy szacunek dla ludzi wystepujacych i poruszanych tematow

  6. Jasio pisze:

    Obejrzałem z połowę – gra aktorska słaba, zdarzenia idiotyczno-absurdalne kręcone jakby na poważnie – np.: umawiamy się pod mostem Gdańskim – bo tam na pewno nie ma ludzi. Ogólnie lepiej byłoby to zrobić w stylu Monty Pythona – byłoby śmieszniejsze.
    Tym niemniej jeden tekst utkwił mi w pamięci: jak spotkamy kogoś to musimy wybadać jego intencje – po czym uciekamy szybko albo bardzo szybko. Prawie się popłakałem ze śmiechu. Liczę na kolejne odcinki.

    • djans pisze:

      Wadą takiego, było, nie było, ogólnokrajowego programu telewizyjnego, w porównaniu z dość niszowym (sorry, Chłopaki) blogiem, jest to, że nie do końca można lecieć otwartym tekstem.

      Już samo to, że Krzychu napomknął coś o nadgorliwych funkcjonariuszach, których niekoniecznie trzeba słuchać w razie kryzysu, mogłoby ściągnąć gromy.

      Co dopiero, gdyby na wypadek przypadkowego spotkania podczas ewakuacji radził nie „ocenić intencje i uciekać szybko, albo bardzo szybko”, tylko ocenić siły i wartość łupu, ewentualnie stopień zagrożenia w odniesieniu do siły i obezwładnić mniej lub bardziej stanowczo.

      • Jasio pisze:

        Znaczy się propagujesz dokonywanie rozbojów ?
        Niektórym oglądanie Walking Dead nie wychodzi na zdrowie.

        • djans pisze:

          Propaguję naukę czytania ze zrozumieniem.

          Jak widać przymus edukacyjny bynajmniej nie zlikwidował analfabetyzmu. Przynajmniej wtórnego.

          • Jasio pisze:

            Słuszna uwaga – niektórzy nadal nie potrafią napisać tak, żeby zostać zrozumianym. Analfabetyzm jak nic.

            Poza tym chyba przeceniasz sens tego satyrycznego szoł. Takie programy ogłada się w celach rozrywkowych, a nie edukacyjnych. Przykładowo Nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie latał po silosach i ukrywał tam jakiś rzeczy. Widz oglądając coś takiego będzie miał ubaw i o to w tym wszystkim chodzi.

    • I lik you pisze:

      Ja już polubiłem Jasia 🙂

  7. juniort pisze:

    jak dla mnie odcinek bardzo fajny. Czego mi brakowalo to proponwanych drog ucieczki. Krzysztof pytanie – mieszkam na bielanach – chce sie ewekuowac do rodzicow rowerem z zona – wzdluz wisly – w kierunku starachowic – czy wzdluz wisly sa takie sciezki – przez Warszawe i dalej na poludnie – mialaby byc to alternatywna droga ucieczki.

    • djans pisze:

      Zdajesz Sobie sprawę jaka odpowiedzialność moralna, a pewnie i prawna, ciążyłabym na kimś, kto by podobną trasę ucieczki wytyczył i podał do publicznej wiadomości?

      Poza tym program w domyśle ma być uniwersalny, w tym krótkim czasie można jedynie zarysować ogólne zasady, nie da się każdemu podać rozwiązania na każdy wypadek.

    • Krzysztof Lis pisze:

      Tak na szybko, nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Nie znam za bardzo tych okolic. Ale postaram się Ci jakoś pomóc. Spodziewaj się maila ode mnie. 🙂

    • Arti pisze:

      żonę dawaj do mnie, sam się ukryj w lesie i czekaj na sygnał

  8. PJ pisze:

    W programie, w którym wystąpił Krzysiek brakowało mi jednej rzeczy – krótkofalówek.
    A tak poza tym, uważam że lepiej jakby Krzysiek był prowadzącym cały program obecny prezentował kompletną nieudolność i był bardzo ironiczny – chyba z natury.

    • djans pisze:

      W programie brakowało wielu rzeczy – nie tylko krótkofalówek.

      Po prostu w nie jest to dokument o funkcji edukacyjnej, a taki trochę reality show z popularyzacyjnym bonusem.

  9. Maciej pisze:

    Szczęśliwie program się skończył mam nadzieje, że prowadzący pozostał za granicą. Prepersi pomimo fajnej czołówki programu pokazani jako lekko szurnięci uzbrojeni mieszkańcy lasu lub starego silosu, z którego trzeba się obowiązkowo spuścić , przegryzając robakiem najlepiej w sosie własnym. Kolejny program robiący ze środowiska wariatów. Zdecydowanie lepiej gdyby zamiast scenariusza poświęcili ten odcinek na wywiad z Krzyśkiem pewnie było by miej dramatycznie lecz znacznie praktyczniej. Czytelnicy tego blogu mają zapewne własny pogląd na ten mini serial. Lecz patrząc na niego oczami naszych żon czy znajomych widzimy w ich oczach jakie to szczęście, że nie jesteś taki.

    • djans pisze:

      Też ubolewam, że program mia taką, a nie inną formułę, ale z drugiej strony podejrzewam, że trafił w gusta statystycznego polskiego prepersa-survivalowca, dla którego „to wszystko” jest albo nowomodnym szpanem, albo w najlepszym wypadku hobby, ale bardzo rzadko po prostu elementem życiowej filozofii.

      • Ania pisze:

        Ale przecież to nie był program dla prepersów, tylko dla zwykłych ludzi. Myślę, że oglądając, niejeden pomyślał o tym, że jest zupełnie na nic niegotowy i kupił chociaż latarkę, itd.

        • djans pisze:

          Myślę, że istotnie można mu zaliczyć plus za popularyzację samego zagadnienia. Na podobnej zasadzie, jak docenić można totalnie szmirowaty, ale postawotwórczy serial „Czas Honoru” 😉

          • Ania pisze:

            „Czas Honoru” bardzo cenię, właśnie przede wszystkim za postawotwórczość i podjęcie tematu 🙂 A czy totalnie szmirowaty? Nie do końca. Im dalej w sezony, to tak, ale dobrze się na to patrzyło, ładnie filmowane, niezgorzej ogólnie zagrane, choć wielu aktorów nie lubię. Myślę, że jak na polski serial historyczny, to naprawdę było dobre. Ale to na inną dyskusję 🙂

  10. Agnieszka pisze:

    Krzysztof dokonał magicznego transferu wprost do docelowej lokalizacji, chyba wiem dlaczego, ale odpuszczę sobie komentarz. Poza tym show jak show…. musi być wybuchowo, medialnie i nierealnie. Szkoda że nie wystąpiły osoby które zawodowo zajmują się survivalem, a nie tylko dorywczo.

    • Krzysztof Lis pisze:

      Chętnie poczytam, jaka jest Twoja teoria na temat uzasadnienia mojego magicznego transferu do docelowej lokalizacji. 🙂

    • djans pisze:

      „osoby które zawodowo zajmują się survivalem”

      Czyli kto taki? Jacyś szarlatani uczący miejską dziatwę, albo korposzczury na imprezach integracyjnych, jak się rozpala ognisko za pomocą krzesiwa? 😉

      • bura2 pisze:

        Pani z 6-tego odcinku jest ratowniczką, opowiada w filmie o kilku miejscach w których była. Pan ubrany jak komandos jest „medykiem” – domyślam się że ratownikiem medycznym/sanitariuszem. To są zawody związane z nowoczesnym survivalem. Widzieli sytuacje stresowe i brali w nich udział.
        Można by jeszcze wymienić kilka zawodów, ale wywiązałaby się kłótnia.

        Jeśli chodzi o osoby zajmujace się zawodowo zielonym survivalem to są takie w Polsce. Na AWF istnieje odpowiedni kierunek (otworzony dosłownie kilka lat temu) istnieją stowarzyszenia założone przez ludzi którzy survivalem zajmowali się kiedy nie było jeszcze Beara Gryllsa tylko Robinson Cruzoe, istnieją w końcu instruktorzy szkolący wojsko oraz Ci żołnierze WP którzy tej wiedzy potrzebują. Jeśli chodzi o przemieszczanie się tam gdzie nie wolno to przecież jest straż graniczna – co prawda znają to z drugiej strony ale wciąż wiele wiedzą.

        Tylko co by mieli poważni ludzie robić w „szoł dymu i wybuchu” ?

        Serial ogólnie 2/10. Na początku „zabawy w preping” dużo ludzi ma takie najarane podejście – noże, wybuchy, maski gazowe, opatrunki na rany postrzałowe. Jak trafią na dobre forum/blog to im się to prostuje, że preping to nie scenariusz do asg. Jak trafią na taki szoł to ten proces dojrzewania spowalnia…
        Więcej Krzysztofa , mniej fajerwerków.

        • djans pisze:

          Widzisz, właśnie ta ratowniczka i medyk, to są najlepsze przykłady na słabość hasła „osoby zawodowo zajmujące się survivalem”.

          Przynajmniej w kontekście „survivalu miejskiego”, bo coś takiego nie istnieje jako pojedyncza dziedzina wiedzy.

          Trochę co innego jest ze sztuką bytowania w lesie – faktycznie można czerpać z technik i procedur wojskowych, ale one też są tylko pewnym „brykiem”. Przykładowo zielarstwa/ziołolecznictwa od wojskowego instruktora nauczymy się raczej w ograniczonym zakresie.

  11. GNOM pisze:

    Tak jak pisałem już wyżej- ten serial zrobił więcej złego niż dobrego. Teraz każdy z nas będzie postrzegany przez pryzmat właśnie tego serialu.

    A co do zawodowych prepersów, czy jeśli ktoś umie upolować, zapeklować i uwędzić mięso, upiec chleb, zrobić przetwory na zimę, ma pojęcie jak zrobić schron dla rodziny, ale nie zna pierwszej pomocy to jest zawodowcem czy nie? a jeśli wie jak poskładać złamaną nogę, czy zszyć rozcięta aortę (a co), umie wszystko z powyższego z mięsem ale nie umie wybudować schronu? to co z nim?

    Wydaje mi się że nie ma czegoś takiego jak zawodowy prepers. Kilkukrotnie już na tym blogu pisałem że do czasu aż znalazłem ten blog nie wiedziałem że jestem prepersem 🙂 choć zajmowałem się tym już od prawie 20 lat. I nadal się będę zajmował uprawiając swój ogród, hodując drób i króliki, robiąc przetwory na zimę, ucząc swoje dzieci jak przetrwać w tym chorym świecie, więc jestem zawodowcem czy nie?

    Osobiście uważam że tak naprawdę każdy z Was jest „zawodowcem” bo chce mu się.
    Większości się nie chce, a gdy nie dajcie Bogowie, coś się stanie to właśni oni będą „niezawodowymi prepersami” którzy aby przeżyć będą rabować, mordować, plądrować i robić wszystko aby przeżyć. Ale wówczas na naukę „zawodowego”preperingu będzie już za późno.

    • bura2 pisze:

      Oczywiście, że nie ma zawodowych preppersów. Nie istnieje nawet jasna definicja tego kto to jest 😀 . Chciałem tylko zwrócić uwagę, że pomimo iż ostatnio „instruktor/specjalista survivalu” może kojarzyć się z byczkiem w spodniach moro który na imprezie integracyjnej dla korpo robi wyścigi quadów i strzelanie z łuku to jest sporo ludzi którzy survival traktują poważnie i mają o nim pojęcie (po prostu nie robią wokół siebie szoł). Jak również specjaliści z niektórych dziedzin mogą rzucić trzeźwym okiem na to co robimy.

      A preppersem w mniejszym lub większym stopniu jest każdy Polak, jakoś odwiedzając znajomych to nie widzę, żeby żyli z dnia na dzień. Każdy ma tego żarcia na parę dni i świece w domu, chociaż o preppingu nie słyszeli.

      Na co chciałbym zwrócić uwagę to w serialu widać flagę czegoś takiego jak „Polish Preppers Network” (na pewno w pierwszym odcinku i na minaturce). Te samo PPN ma na swojej stronie zakładkę „szkolenia”, gdzie oferują całą gamę szkoleń. Niestety za dużo tam widzę haseł „broń”, „kamuflaż”, „zwiad” i zalatuje mi to taką właśnie imprezą na rozładowanie nadmiaru testosteronu. Chociaż mogę się mylić.

      • djans pisze:

        Po prostu PPN tylko nazwą nawiązuje do amerykańskiego odpowiednika, a bynajmniej nie jest siecią, tylko czysto komercyjnym przedsięwzięciem pary skutecznych biznesmenów.

      • GNOM pisze:

        bura2-pierwszą kurę skróciłem o głowę i zrobiłem z niej rosół gdy miałem 8 lat ,a króliki skórowałem już jako 10 latek, pierwszego prosiaka zabiłem gdy miałem 12 lat i od tego czasu pomagałem wujkowi w świniobiciach u nas i na sąsiedniej wsi, gdy miałem lat 15 robiłem już z wujkiem kiełbasy i potrafiłem „rozebrać” całego prosiaka a i cielaka się z nim robiło, gdy skończyłem 17 lat robiłem już sam wyroby (kiełbasa, pasztet, salceson, kaszanka). Zrobienie zalewy, trzy/cztery dni moczenia i wędzenie. Topienie słoniny i zalewanie smalcem kiełbasy, szynki czy boczków w słoikach wekach aby mogły postać długo w chłodnej piwnicy to był już standard wbity mi do głowy przez wujka. O umiejętności zrobienia masła, sera białego, pieczenia chleba z własnej mąki, kiszenia kapusty i ogórków, a nawet własnej produkcji cukru z buraków cukrowych nawet nie wspomnę. Takie były lata osiemdziesiąte, więc taka była konieczność nauki życia na wsiach jak i w miastach w tamtych czasach.
        Dziś gdyby 8 latek zabił kurę aby zrobić rosół opieka społeczna pozbawiła by jego rodziców praw rodzicielskich, a jego samego wysłała do psychologa bo to pewnie objaw skłonności morderczych. Ja mam swoje lata i wychowuję swoje dzieci tak jak mnie wychowywano, co więcej nauczyłem też wszystkiego co umiałem moją żonę która jako młodsza i totalny mieszczuch nic z takich rzeczy nie potrafiła, ale chciała się nauczyć.
        Wiem że czasy są inne i więcej ludzi mieszka w miastach niż na wsi, a i ci mieszkający na wsi często nie wiele umieją, lub częściej im się po prostu nie chce, bo wszystko można w sklepie kupić.
        Ci którzy nie zachłysnęli się bylejakością życia zachodniego- szukają. Szukają wędlin z małych masarni, dobrego chleba, własnego ogródka. Potem ewoluują i zaczynają szukać: jak zrobić samemu dobrą wędlinę, kiełbaskę , gdzie kupić dobrą zdrową mąkę na chleb który sami upieką- ale najpierw sami szukają jak zrobić piec chlebowy i robią go. Jak mają szczęście to trafią na pana Adolfa Kudlińskiego i jego yutubowy poradnik, lub kogoś takiego jak mój wujek. Potem kombinują jak zrobić pochodnie szwedzką, gdzie kupić Polskiej produkcji żeliwny kociołek węgierski. Potem ewolucja sprowadza oświecenie i pytanie co zrobię jak mi prąd w bloku zabiorą i kupują mały agregat prądotwórczy. A stąd już tylko krok ewolucji w stronę własnego małego grajdołka gdzieś na końcu wsi. I to są dla mnie właśnie prepersi.
        Większość jednak się zachłysnęła tą bylejakością i tak im dobrze. I wiesz co myślę: że tak powinno być to się nazywa selekcja naturalna. A natury nie powinno się poprawiać 🙂
        Przy życiu zostaną ci inteligentni czyli myślący samodzielnie.

        • djans pisze:

          Ta ewolucja, o której piszesz, będzie u nas postępować.

          Swego czasu na fejsbukowej stronie APN (bądź czegoś podobnego), był post o coraz popularniejszym wśród Amerykanów zamienianiu przydomowych trawników na ogródki warzywne. Jakiś sympatyk z Rumunii (albo Bułgarii) napisał, że u niego w kraju warzywa z własnego ogródka to się jadło za komuny, a teraz każdy kupuje w sklepie, jedynie biedota nadal uprawia samodzielnie i z biedotą się to ogólnie kojarzy.

          My po prostu jesteśmy jeszcze na etapie tej Rumunii (albo Bułgarii).

        • Pozdrawiam pisze:

          To jest droga jaką przeszedłem. Nie wiem czy można kogoś takiego nazwać prepersem, ja myślę że jest to poprostu zapobiegliwość wynikająca ze świadomości jak działą system finansowy oparty na rezerwie częściowej.

    • djans pisze:

      „Teraz każdy z nas będzie postrzegany przez pryzmat właśnie tego serialu. ”

      Martwisz się tym?
      Dwadzieścia lat temu żeby sobie pobiegać bez głupich komentarzy i wytykania palcami, to człowiek musiał wybierać boczne, nieuczęszczane leśne alejki, a w dodatku po nocy. Dzisiaj raczej się by niebiegania trzeba wstydzić.

      Co do zawodowców – dokładnie o to mi chodzi. Są zawodowcy w różnych dziedzinach od których by się warto uczyć danego zakresu (np. od strażaka – ewakuacji, od ratownika medycznego – udzielania pomocy, etc), ale „osoby które zawodowo zajmują się survivalem”, to trochę to samo co „mąż jest z zawodu dyrektorem” 😉

      • GNOM pisze:

        djans- martwię się 🙂 bo jak teraz kogoś w plamiaku widzą w lesie to od razu są skojarzenia z telewizyjnym wizerunkiem prepersa.
        Współpracuje z fundacją ( http://www.smoczyweb.org ) jako wolontariusz i przed nowym rokiem postanowiliśmy obejrzeć poniemieckie bunkierki w lesie. Dobry kwadrans tłumaczyliśmy się leśniczemu, (z okazaniem dokumentów fundacyjnych włącznie), że nie urządzamy w jego lesie żadnej szkoły przetrwania, ani kursu przeżycia.
        Z informacji uzyskanych od niego dowiedzieliśmy się że właśnie nastąpił „wysyp” młodzieży próbującej surwiwalu w lesie, z kłusowaniem na zwierzęta włącznie. Pan leśniczy bał się wprost wiosny i tego co przyniesie ze sobą, jeśli teraz w zimie już jest taki najazd „prepersów” na las.
        Ale był i aspekt pozytywny tego spotkania, dowiedzieliśmy się o jeszcze dwóch bunkierkach do których mogliśmy dotrzeć i o jednym który jest częściowo zasypany, a być może ma dolny poziom, no i poznaliśmy leśniczego co jest bonusem samym w sobie.
        Link do tematu bun kierków http://forumbrzeg.pl/ppadd/viewtopic.php?t=16006&postdays=0&postorder=asc&start=120

  12. Dragon pisze:

    Ostatni odcinek do d*py totalne dno

  13. Andrzej zyrardow pisze:

    Program fajny i ciekawy ale w odcinku 6 to wielkie przegięcie i ściema ciekaw jestem czy ci aktorzyny wytrwali by w warunkach surwiwalu tydzień w ekstremie wybitnych warunkach
    Las głusza zero potencjalnych mediów typu komórka a juz nie mowie o smarcie tylko to co natura da i co się zdobędzie
    My w pięciu daliśmy radę w latach 90 ubiegłego wieku mając tylko niezbędne wyposażenie ….
    Pozdrawiam Andrzej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.