Airsoft i paintball w trudnych czasach

Dziś publikujemy drugą część materiału nagranego wspólnie z Mordenem z kanału Postapokaliptycznie PRZEZ ŚWIAT i Dredziem. W poprzedniej — strzelaliśmy z wiatrówek. W tej — z airsoftowego karabinka i markerów paintballowych. Wszystko po to, by postarać się odpowiedzieć na pytanie o przydatność tego typu urządzeń

W powyższym filmie strzelaliśmy z:

Zastanawialiśmy się, czy repliki airsoftowe albo markery paintballowe mogą być w jakikolwiek sposób przydatne w trudnych czasach, w sytuacji postapokaliptycznej. Czy można nimi wyrządzić krzywdę, albo coś upolować.

Widać też, czemu na poprzednim filmie nie pokazaliśmy, jak głęboko śrut wszedł w kurczaka.

Krzysztof Lis

Magister inżynier mechanik. Interesuje się odnawialnymi źródłami energii, biopaliwami i nowoczesnym survivalem.

Mogą Cię zainteresować także...

42 komentarze

  1. djans pisze:

    Dubel z tuby:

    Co do nawyków treningowych, to generalnie nie podzielam optymizmu. To raczej użytkownik bp, który ma wyrobione pozytywne nawyki może trenować na symulatorach, ale ktoś nieobeznany z bp na asg się niewiele nauczy. Po prostu środowisko pola gry asg jest tak bardzo umowne i abstrakcyjne (materiały, które normalnie byłyby jedynie przesłonami robią za osłony, brak rykoszetów, brak odłamków ścian, brak gorących łusek, brak huku i dymu), że gracz nawet się nie zbliża do poziomu stresu prawdziwej wymiany ognia.

    Trochę szkoda, że ten kurczak był zmaltretowany serią strzałów a dopiero potem były oględziny. Jak dostaniesz wierzbową witką raz przez plecy, to nawet się za bardzo nie wnerwisz, jak dostaniesz kilkaset razy – zgon pewny.

    Byłoby naprawdę super, gdyby z odległości gwarantującej jeszcze jakąś celność i skupienie rzędu koło fi 10 cm oddać pojedynczy strzał i zbadać efekt. Gdyby się okazało, że jest wystarczający do oszołomienia kaczki/bażanta, to istotnie można by marker rozważać jako drogą, ale łatwiejszą w obsłudze wersję procy.

    Tak, to trochę brak danych…

    Zabrakło mi też – a może nie wychwyciłem, bo filmik istotnie przydługi i „oglądałem” w tle, oraz na raty – markera jako medium przenoszenia pocisków z zawartością drażniącą, dymną, samozapłonową, etc. Wystrzelone jednym cięgiem 100 kulek z np. chlorem mogłoby się w wielu sytuacjach sprawdzić…

    • Piotr pisze:

      Było pod koniec wspomniane o pepperballs ale tylko hasłowo że coś takiego jest i że można znaleźć filmiki na YouTube jak działa – nie było prezentacji na ludziach czy kurczakach 😉

  2. amzel pisze:

    Następne zabawki z których można sobie postrzelać. Szkoda na to pieniędzy i czasu.
    Pozdrawiam.

  3. realista pisze:

    Niektórzy są przekonani że jak coś się wydarzy, będą biegać jak w CS grupami szturmowymi i wystrzeliwać amunicję całymi magazynkami. Sprawni i zgrani niczym komandosi, po praktyce uzyskanej w airsoft. A ja jestem pewien że w rzeczywistości może być konieczność oddania jednego strzału na miesiąc, do okazyjnej zdobyczy a główne działanie broni ma wymiar psychologiczny, skierowany do zdesperowanych ludzi którzy chcieli by odebrać twoją własność. Takich opryszków okazyjnych, którzy jak zobaczą że jesteś uzbrojony, przejdą na drugą stronę i pójdą dalej. Najważniejszą sprawą jest psychiczna gotowość do użycia broni, tego żadne manewry nie uczą. Oczywiście rozumiem że to taka gra w „co by było gdyby” – rozważanie takich scenariuszy na poważnie wywołuje uśmiech.
    Te wszystkie airsofty, wiatróweczki i inne wynalazki napędzane gumą od gaci wydają mi się zupełnie nie na miejscu w realnym świecie.
    Gdybym miał być w takiej sytuacji jaką rozważamy i była by opcja posiadania jednej sztuki broni postawił bym w kolejności na:
    1. strzelbę kal 12
    2. jednostrzałowy karabin bez celownika optycznego w pospolitym kal. 308, 223 7,62×39, 30.06
    3. w ostatniej kolejności .22LR

    Gdyby być ograniczonym dostępnością tj. dziś nie mam pozwolenia a chce się wyposażyć:
    1. Strzelba czarnoprochowa
    2. rewolwer czarnoprochowy
    3. karabin czarnoprochowy
    4. kusza
    5. łuk

    • Marek pisze:

      Co do wiatrówek to owszem przy odpowiednim śrucie i mocy (mało kto wie że w Polsce można kupić wiatrówkę do 100 J jedynie rejestrując ją na policji bez zezwolenia) może ona służyć do polowania czy nawet obrony Gdyby ktoś do mnie wymierzył z mojej 5,5 mm ze śrutem Predator to bym się dwa razy zastanowił co robię mimo że zbliża się ona jedynie do 17 J.
      Natomiast wszelkie karabiny na kulki i inne tego typu pierdoły – chyba że mówimy o czymś takim https://www.militaria.pl/tm/strzelba_co2_ram_68_14_ram68-14_p63807.xml?cat=1765 – raczej wsadziłbym między bajki choć oczywiście jak się jest w kryzysowej sytuacji to i spinacz może się akurat przydać. Na pewno prędzej dostaniemy kulkę w łeb bo ktoś pomyśli że mamy prawdziwą broń (i jeśli nie zadziała ona jako straszak to nie mamy czym odpowiedzieć) niż nam to ocali życie. Tutaj nie możemy w razie czego nawet strzelić „na wiwat” żeby kogoś odstraszyć. Broniąc domu puścimy mu serie z kulek żeby padł ze śmiechu? A poza domem (na polowaniu, w drodze) w kryzysowych czasach raczej nie będzie rozsądnie paradować z jakąkolwiek, zwłaszcza straszakową bronią – o wiele bardziej sprawdzi się jej ukrywanie i użycie jedynie w sytuacji naprawdę koniecznej. Tu również ASG się nie sprawdzi.

      • Piotr pisze:

        Przede wszystkim w cenie strzelby jaką podałeś w linku można kupić znacznie skuteczniejszy rewolwer czarnoprochowy, więc chyba wybór jest oczywisty na co wydać kasę 😉

    • Pit pisze:

      2. jednostrzałowy karabin bez celownika optycznego w pospolitym kal. 308, 223 7,62×39, 30.06
      kal. 223 w tym zestawieniu wydaje się trochę nie na miejscu. no i dlaczego jednostrzałowy?

      • realista pisze:

        Chodzi o maksymalną prostotę, w dłuższym okresie czasu, bez możliwości określonych zabiegów technicznych automat, półautomat czy dryling będzie szwankował. Oczywiście jest też sprawdzony system kałasza, czy repetiera- one nie zawodzą często. Ale jednostrzałowy karabin jest od nich lżejszy, ma mniej elementów do zepsucia, nie zatnie się, można go rozłożyć na dwie części i ukryć pod ubraniem, jest relatywnie niewielki. Mialem/mam wszystkie opisane, choć kałach i iż18 już sprzedane. Bo to broń na ciężkie czasy, toporna i nieładna, po co mi taka teraz obecnie?

        • djans pisze:

          I tak i nie.

          Automat z zamkiem swobodnym, stałą iglicą, strzelający z zamka zamkniętego ma w sumie trzy sprężyny i trzy ruchome części, przy czym po jednej z nich w magazynku, bez którego będzie nadal sprawnym jednostrzałowcem. Oczywiście amunicją pośrednią, ani tym bardziej karabinową strzelał nie będzie, a jedynie różną pistoletową.

          Każdy karabin powtarzalny ma co najmniej tyle części ruchomych i sprężyn, co powyższy automat. Magazynek wbudowany, czy pudełkowy znacząco nie podnosi stopnia skomplikowania, a uzyskana w ten sposób większa szybkostrzelność daje przewagę taktyczną nie do przecenienia.

          „Półautomat” z niesprawnym tłokiem gazowym i bez magazynka nadal można załadować i przeładować ręcznie – do strzelania będzie potrzebne tylko to samo, co w jednostrzale – sprawne sprężyny iglicy i spustu.

          Jedyne ewentualne zalety w możliwości demontażu/ukrycia i poniekąd w wadze. Tylko po co komu lekka broń zdolna bezawaryjnie wytrzymać 10 lat i 10 000 strzałów, skoro będzie w stanie zabrać ze sobą ledwie kilkadziesiąt ciężkich nabojów?

          Założenia mocno myśliwsko-snajperskie, w scenografii bezludnych otwartych przestrzeni. Czy w realiach PL słuszne – każdy sam oceni…

          • realista pisze:

            Kolego przeczytać w internecie to jedno, a doświadczyć to drugie. Nie tłumacz mi co jak działa, ponieważ ja to mam szafie. To co Ty widzisz jako wady i zalety to są twoje teoretyczne wyobrażenia na ten temat a w toku posiadania i użytkowania wnioski bywają inne . Musisz najpierw rzeczywiście używać danego sprzętu aby w sprawie wchodzić w polemikę. Ja np nie piszę elaboratów jaki kajak jest najlepszy, bo kiedyś wypożyczyłem na godzinę i popływałem po zalewie. Jak doświadczyłeś, wiesz- to pisz. Jeżeli nie poczytaj wypowiedzi użytkowników i dowiedz się czegoś nowego. Szkoda bić piany

          • Piotr pisze:

            realista: Weź też poprawkę, że nie jesteś ostateczną wyrocznią we wszystkim i nie tylko Ty masz broń w szafie. Inni mogą mieć inne doświadczenia i inne przemyślenia. Ja na przykład uważam, że niezaprzeczalną zaletą broni czarnoprochowej nad bronią palną jest to, że żadna instytucja państwowa o tym nie wie – w razie gdy będzie zbliżał się jakiś przewidywalny kryzys, to żadna policja nie przyjdzie mi cofnąć pozwolenia i zarekwirować broni. Znamy takie rzeczy z historii, ba, w stanie wojennym nawet zabierano krótkofalowcom zarejestrowane radiostacje a co dopiero broń. Podobnie się ma na przykład sprawa z samochodami terenowymi i wieloma innymi rzeczami – w sytuacji stanu wyjątkowego policja i wojsko ma prawo to zarekwirować na swoje potrzeby, więc… co z tego że masz najlepszą terenówkę w okolicy skoro jako pierwsza zostanie zarekwirowana?
            Na sytuacje kryzysowe trzeba patrzeć wieloaspektowo i nie zawsze to co wg Ciebie będzie super, będzie także super z punktu widzenia innych. Dyskusja jest po to aby wymieniać różne poglądy i wyciągać własne wnioski (a nie na siłę przekonywać innych czy ich dewaluować stawiając siebie w pozycji „mistrza świata i okolic”).

          • Piotr pisze:

            „żadna instytucja państwowa o tym nie wie” – oczywiście chodziło mi o to, że żadna instytucja państwowa nie wie o tym, kto taką broń legalnie posiada (więc nie ma jej jak zarekwirować)

          • Coyote pisze:

            Wszystko fajnie , ale nawet najgrubsze kabany nie odpowiadają ogniem .
            Nie miewają też kolegów którzy nas oskrzydlą i zdejmą kiedy będziemy przeładowywać swój muszkiet .
            Już nie mówiąc o tym że tanie łamane pierdziawki wcale nie są takie niezawodne . W mocniejszych niż 7,62×39 uwielbiają się wyrabiać rygle .
            Mając jakiś wybór nie zabrałbym tego na patrol ani nawet w głusze .
            Zaleta jest tylko jedna , mamy jakiś karabin za połowę ceny broni systemu kałasznikowa . Fakt , sporo cięższej . Iż 18 jest od kbk AKMS lżejszy AŻ 200 gram .
            Ręce mdleją na samą myśl . A ja myślałem że km PK niewygodnie się po pasie taktycznym nosi .
            Z tą gładkolufówką coś sprecyzuj . Na moje pompka lub dubeltówka z lufami spiłowanymi do 25-30 cm i obciętą kolbą .
            Poręczne , łatwo schować pod kurtkę a zasięg skuteczny loftkami wcale nie mniejszy niż przed przeróbką . Więcej zależy od amunicji .

          • djans pisze:

            Abstrahując od faktu, że czterotaktowce bynajmniej łamańcom nie ustępują w trwałości, tematem wątku nie jest najbardziej wytrzymała broń, a broń najbardziej odpowiednia w realiach PA.

            O ile nie mam podstaw, by poddawać w wątpliwość Twoje doświadczenie odnośnie niezawodności jednostrzałów, o tyle ta cecha jest jedną ze składowych specyfikacji ogólnej.

            Wśród innych cech, nie mniej istotnych, są możliwości determinowane przez potrzeby sytuacyjne. Ty zdajesz się utrzymywać, że te potrzeby to będzie głównie okazyjne polowanie na średnie i większe zwierzęta, na dystansie powiedzmy 100-300 m (do tego się może przydać jednostrzałowy sztucer bez optyki).

            W realiach PL założone przez Ciebie polowania nie będą głównym zadaniem, do którego może się przydać bp. Na długo przed tym, zanim sytuacja dojrzałaby do tego, że celem wyżywienia trzeba by polować na sarny i dziki, trzeba będzie móc się obronić, którzy by po takiego upolowanego przez Ciebie dzika przyszli z widłami i siekierami.

            Zamieszki, połączone z plądrowaniem sklepów, rabunkami domów, napadami są o wiele bardziej prawdopodobne, niż brak jedzenia w sklepach. Przy czym brakowi jedzenia będą towarzyszyć na 100% . W USA, gdzie głodu nie ma, zamieszki zmuszające sklepikarzy do koczowania z bronią na dachach sklepów zdarzały się nawet całkiem niedawno.

            Łamany sztucer w rękach pojedynczego strzelca się w takiej sytuacji sprawdzi średnio.

            „Jak doświadczyłeś, wiesz- to pisz”

            No właśnie? Doświadczyłeś sytuacji o której tu mówimy i sztucer jednostrzałowy sprawdził się lepiej, od np. rewolweru, że się na Swoje doświadczenie powołujesz?

    • Piotr pisze:

      Przede wszystkim nie rozumiem sensu wydawania kasy rzędu 2000PLN na ASG czy markery i kolejnej kasy na „mody” aby potem strzelać z kulek pieprzowych po 10PLN każda, skoro w tej cenie można kupić na przykład czarnoprochowego Remingtona 1858, który bije te wszystkie „zabawki” pod każdym względem, celności, energii pocisku, mocy powalającej czy nawet „efektu psychologicznego” (można oddać realny strzał ostrzegawczy a nie tylko poudawać że ma się w ręku prawdziwą broń).
      O ile rozumiem sens posiadania mocnych wiatrówek czy broni .22 do polowania na drobną zwierzynę, o tyle markery, ASG to moim zdaniem strata kasy, lepiej w tej cenie kupić czarnoprochowca.

      • Coyote pisze:

        Wz 1858 , z dwa wymienne bębny , zapas prochu , kulolejka i jeszcze zostanie na skrzynkę wódki 😀
        ASG ma jakiś sens jak kupujemy jako dodatek do bp na teraz , do treningu walki w budynkach czy targania po lesie jeśli typ posiadanego pozwolenia nie pozwala nam taszczyć ostrej . Tani i w miarę dobry odpowiednik posiadanej sztuki bp a nie żadne PRO ULTRA TACTICAL dla gimbusów mających bogatych rodziców .

        • djans pisze:

          „treningu walki w budynkach czy targania po lesie”

          Nawet i tu bym ASG nie przeceniał.

          Po pierwsze z racji braku huku, dymu, fali uderzeniowej, odłamków tynku, etc. taki trening będzie mocno oddalony od realiów.

          Po wtóre „czyszczenie budynków”, to ostatnia rzecz jaka nam może być potrzebna, bo tego się po prostu nie robi. Nawet wojsko tego nie robi. Chyba, że się bawi nie w wojnę, a w akcje policyjne, ale wówczas się może łatwo skończyć, jak policyjna akcja… w Magdalence.

          • Piotr pisze:

            Swoją drogą akcja w Magdalence to dobry przykład złego przykładu – posłano tam ludzi bez doświadczenia, wyszkolenia i sprzętu, a także bez należytego przygotowania informacyjnego (nawet planów terenu policjanci nie dostali przed akcją, nie wspominając już o planach budynku, ba nawet uczestnicy akcji nie wiedzieli po kogo idą – myśleli że idą po szarego Kowalskiego), no i jeszcze jak się później okazało gang miał swoich ludzi w policji 😀 Śmiem twierdzić, że dobrze przygotowana „cywilna” grupa strzelecka ćwicząca taktykę na ASG (ale rzecz jasna obyta z bronią palną) spisałaby się w takiej akcji lepiej 😉

          • djans pisze:

            „To są zarzuty polityczne” 😉

            Tzn. są jak najbardziej prawdziwe, ale nie stanowią uzasadnienia dla fiaska akcji. Nawet brak broni wsparcia, która by pozwoliła realnie uniemożliwić oblężonym korzystanie z okien jakoś by diametralnie szal nie odwróciła.

            Generalnie do masakry doszło, bo zastosowano taktykę policyjnego ataku przeciwko przygotowanej obronie wojskowej. Przestępcy skutecznie zabarykadowali drzwi, podejścia zaminowali i używali granatów. Nie pamiętam, czy policjanci odnieśli jakieś rany postrzałowe, ale na pewno większość, to były odłamki z fugasa i granatów.

            Ostatecznie poradzono sobie z nimi w jedyny sposób, w jaki oddział bez ciężkiego sprzętu może sobie w takiej sytuacji poradzić – dokładnie tak, jak w analogicznych sytuacjach postąpiono na farmie Waco, albo w siedzibie związków zawodowych w Odessie…

          • Piotr pisze:

            Ostatecznie to gangsterzy zatruli się spalinami (a przynajmniej to wykazała sekcja zwłok), sami zaminowali wejścia do budynku, policja próbując wejść odpaliła te miny powodując zawalenie się niektórych części i wybuch pożaru. Mimo tego że strzelało około 30 policjantów, to na zwłokach gangsterów nie znaleziono ani jednej rany postrzałowej. Trudno mówić, że „sobie z nimi poradzono”, tak na prawdę załatwili się sami 😉

        • Coyote pisze:

          W armii jak wiadomo obowiązuje „granat , seria , potem ty” oraz wchodzenie przez ścianę po uprzednim wybiciu dziury z min RGPpanc 7 😀
          Ale to idealne warunki , kiedy to wszystko mamy dostępne .
          Trochę się trenuje tzw taktyki czarnej , czyli przede wszystkim umiejętności poruszania i obierania stanowisk ogniowych z maksymalnym wykorzystaniem osłon dawanych przez teren zabudowany .
          Czyszczenie budynków jak wiadomo , jest bardzo medialne bo SWAT SPAT i SEALS ale z naszego punku widzenia ważniejsze jak się nie dać wyczyścić jakiejś bandzie .
          Trenowanie nawet z rozładowaną bp po jakiś ruinach to czysty debilizm i prosty sposób na stratę ciężko wywalczonego pozwolenia .
          W strzelectwie praktycznym w zasadzie trenuje się czyszczenie pomieszczeń i amunicja na drzewach też nie rośnie że o tym że nie każdy ma tor o rzut kamieniem od domu nie wspomnę .
          Zostaje więc atrapa posiadanej broni , czyli asg albo broń pozbawiona cech użytkowych .
          To pierwsze umożliwia kulawy bo kulawy ale trening strzelań sytuacyjnych z bliska . Amunicja FX stosowana przez niektóre służby razem z dedykowaną bronią wcale nie jest wiele lepsza .
          Druga będzie w czasie W stanowić źródło części zamiennych do posiadanej bp .
          I jeszcze filmik w temacie https://www.youtube.com/watch?v=6R4lsRnxpo0

          • djans pisze:

            Ja nie mówię, że się ASG nie nadaje do treningów a’la SWAT. Ja wręcz uważam, że właśnie dlatego, że się nie bardzo nadaje do czegokolwiek innego, różne grupy paramilitarne tak bardzo się koncentrują na podobnych treningach 😉

            „Ale to idealne warunki , kiedy to wszystko mamy dostępne.”

            Bez środków umożliwiających jakieś bezpośrednie wsparcie ogniowe, gwarantujące bezpieczne podejście do obiektu, taki szturm, to gwarancja wysokich strat. A walka w budynkach bez użycia granatów, to już w zasadzie samobójstwo.

            Szczerze odradzam.

          • Coyote pisze:

            Obrona budynku , odpieranie szturmu , prawidłowe wykorzystywanie osłon jakie oferuje teren zabudowany .
            Na samym końcu , manewrowanie bronią w ciasnych pomieszczeniach i ewentualnie ich czyszczenie .
            Żeby zmaksymalizować swoje szanse w wobec typa który już nam wlazł do naszej meliny .
            Przykład z życia wziętych scenariuszy https://www.youtube.com/watch?v=xPRJlfkQZcY
            Nie żyjemy w Kanadzie ani na Alasce , spora część potencjalnych starć może mieć miejsce w terenie zabudowanym . Z małej i bardzo małej odległości .

          • djans pisze:

            Jasna sprawa, że co by się nie działo, to w naszych warunkach teatrem tych działań będzie teren jakoś tam zabudowany i dlatego należy implementować rozwiązania wypracowane już podczas hiszpańskiej wojny domowej.

            Po prostu zwracam uwagę, że walka wewnątrz budynku jest najbardziej nieprzewidywalna – nacierający nie może liczyć na żadne wsparcie, jego liczebna przewaga jest zniwelowana, teoretyfznie rozgrwa starcie na terenie i warunkach npla.

      • djans pisze:

        Raczej nie widzę tego w ten sposób, że film był nakręcony pod hasłem: „szykujesz się na PA – kup ASG”, tylko „zamierzasz kupić ASG – zobacz do czego się może przydać w kontekście przygotowań na PA”.

        Przy czym jednak marker zdolny zasypać kulkami o solidnym impakcie, albo z irytantem, może być niekiedy bardziej przydatny od broni ostrej.

        Tak samo jak do obrony nie zawsze chętnie wyciągniesz nóż, tylko raczej kubotan, albo pałkę teleskopową. I chociaż taka powinna być kolejność dobywania broni, to kolejność jej kupowania winna być dokładnie odwrotna, i takie zastrzeżenia są zasadne.

  4. LosowyNick pisze:

    Wiatrówki, airsoft, paintball… w następnym odcinku pistolety na wode i na przyssawki w trudnych czasach 😉

    • Survivalista (admin) pisze:

      Nie, w kolejnym odcinku będzie o NERFach.

    • djans pisze:

      „pistolety na wode”

      W latach 90 działał w PL bandyta, który za pomocą rurki ukrutej w rękawie rozlewał ze zbiornika pod pachą benzynę do wnętrz kiosków, wymuszając na kioskarzach oddanie utargu pod groźbą podpalenia.

      Warton, w swoich wspomnieniach z II WŚ opisuje nastoletni oddział Verwolfu, który napadł nocą na amerykańską bazę wojskową, zbrojny jedynie w polewaczki z palną mieszanką i rakietnice. Oblani żołnierze nie zajmowali się ratowaniem sprzętu, ani walką z napastnikami, tylko w panicznymstrachu przed podpaleniem uciekali.

  5. Marek W. pisze:

    A możnaby zamiast wrzucać filmy choć skrótowo opisać wnioski?

    Tobie zajmie mniej czasu niż obróbka wideo, a nam DUUŻO mniej niż oglądanie 34 minut filmiku.

    PS. zdecydowanie wolę czytać niż oglądać.

  6. Marek pisze:

    Jak dla mnie wnioski są takie – kupowanie takich zabawek „na ciężkie czasy” nie ma najmniejszego sensu. Jednak jeśli już je mamy to możemy od biedy spróbować coś upolować (raczej nic większego niż wróbel czy szpak) lub użyć jako straszak – choć bardzo dobrze trzeba się nad tym zastanowić i ocenić okoliczności żeby np. jakieś wojsko nie rozstrzelało nas na miejscu za taką atrapę…
    Myślę że trenować z tym jednak warto nawet dla samego ruchu – ale równocześnie trzeba też strzelać choćby na strzelnicy raz do roku z normalnej broni tak żeby znać różnice, wiedzieć w ogóle co to jest odrzut, zapach prochu itd. 😉 I ja bym się w większości scenariuszy nie szykował na wielkie bitwy i snajperskie akcje w stylu nie wiadomo jakich gier – najpewniej w razie czego skończy się na paru strzałach ostrzegawczych które będziemy musieli oddać z okna lub po wyjściu przed dom – no chyba że czeka nas np. wojna.
    Ps. Żeby polować nie wystarczy umieć strzelać – wiem z doświadczenia bo moja rodzina poluje od pokoleń. Możesz być super snajperem ale bez wyrobionego doświadczenia i wiedzy g***o upolujesz 😉

    • djans pisze:

      Kupowanie specjalnie pod kątem przygotowań oczywiście jakimś specjalnie dobrym wydawaniem pieniędzy nie jest. Ale jak już ktoś ma, to może ewentualnie skutecznie użyć.

      Patrole amerykańskiej policji mają na standardowym wyposażeniu – oprócz pistoletów – strzelby z amunicją gumową (bean bags) – jest po prostu wiele sytuacji, w których użycie amunicji ostrej jest niekonieczne, albo i nawet niewskazane, a nie zawsze ma się mopa* pod ręką…

      *- Nawiązanie do niedawnej interwencji na Nowakowskiego w Warszawie.

      • Marek pisze:

        No to tu podałem linka wcześniej do takiej strzelby na gumowe/pieprzowe/ceramiczne kule ale to zupełnie co innego niż ASG lub zwykły marker – coś takiego warto mieć obok broni czarnoprochowej jeśli oczywiście stać cię na dwie rzeczy (bo jeśli tylko na jedną to warto wybrać czarnoprochowca który też może być nabity gumowymi kulami).

  7. bura2 pisze:

    Tak z grubsza to można by wyróżnić 4 stany rzeczy:

    1 – czasy pokoju, teraz, dziś.
    Kupujemy co jest legalne i co może nam się przydać. Główny problem to zdobycie odpowiednich uprawnień oraz koszta i czas. Tutaj jest sens kupić sobie replikę asg/marker i hasać z tym i ćwiczyć po jakichś budynkach. Osobiście wolałbym ćwiczyć nie odbijanie budynku zespołem wyposażonym w repliki nowoczesnych karabinków z kolimatorami tylko kupić kilka pistoletów sprężynowych + ochrona oczu + kulki (grubo mniej niż 100 zł na osobę) i ćwiczyć z tymi ludźmi którzy będą tworzyli moją grupę przetrwania sytuacje typu: „ktoś nam buszuje koło domu, co robić” – to mogą być przestępcy jak również para napalonych nastolatków z sąsiedztwa którzy stwierdzili, że akurat za naszym garażem będzie im jak w niebie. Zawahamy się przy przestępcach -może być po nas, zaczniemy strzelać bez opamiętania do pary dzieciaków – po naszej psychice i relacjach z sąsiadami. Poza tym – kto ma gdzie iść?, kto zostaje z dziećmi? gdzie się mają schować? co gdy tej osoby akurat nie będzie? itp. itd

    2 – coś się dzieje źle, ale władza próbuje utrzymać ten syf w ryzach.
    Lepiej nie chodzić z plastikowym karabinkiem po ulicy. treningi tez lepiej wstrzymać, jeśli nie możemy ich dyskretnie przeprowadzić bo może nas ktoś podkablować jako rzekomych terrorystów. zabawki czekają w szafie na rozwój wydarzeń.

    3 – masowe bezprawie. Czyli sytuacja kiedy nie obowiązuje już prawo – przewidywana duża śmiertelność.
    Tutaj zabawki mają ograniczone zastosowanie. – po prostu jeśli mamy czas, warunki, chwilę spokoju lub świeżaków w grupie możemy urzadzić trening. szkoda broni i amunicji.

    4 – faza 3 minęła, mamy rozbicie na małe powiatowe/gminne/parafialne/kibolskie państewka.
    Zabawek używamy do szkolenia jakiejś formacji jeśli zajdzie potrzeba takiego działania.

    Biorąc pod uwagę sytuacje w naszym Państwie – znaczna dysproporcja jakościowa i ilościowa broni w rękach służb do rak prywatnych, silni sąsiedzi, brak naturalnych enklaw wynikających z ukształtowania terenu – najbardziej prawdopodobna jest sytuacja nr 2 – nazwijmy ja stan wyjątkowy. Nawet jesli dojdzie do sytuacji 3, to raczej powrócimy do jakiejś formy rządów – czy to starej władzy, sąsiada, czy lokalnego watazki i wraca sytuacja 2.

    Czy nadal uważacie, że w tej sytuacji najważniejsza jest trwałość, długowieczność, możliwość stosowani kilku rodzajów amunicji/własnego wyrobu kosztem cech użytkowych? Bo ja mając jedną broń do wyboru – wziąłbym pistolet 9 mm np. Glocka17/19 (obecnie rewolwer CP). mieszkanie w bloku – obronię, dom jednorodzinny – obronię, rancza z polem po horyzont – nie mam, mieć nie będę. Polowanie? na co? nie znam się na łowiectwie, ale w ostateczności to przy zastosowaniu odpowiedniej amunicji i dostawnej kolby można by polować na zwierzęta od małego do dużego psa. Jelenie, sarny i dziki to wytrzebią myśliwi i kłusownicy mający nie tylko lepszą broń ale i wiedzę.

    Czemu rozpisałem się o bp w temacie o ASG? Bo to jest powiązane – mam rewolwer CP to będę kupował replikę M4? po co? (frajda prywatna a survival to 2 różne rzeczy).

  8. Antychryst pisze:

    Jak to jest z ta bronią czarnoprochowaktoś tu pisał ze władza nie wie kto taka broń posiada z tego co wiem to w sklepie trzeba okazać dowód przy zakupie kolega ostatnio kupił zwykly rewolwer na kule gumowe na kapiszony ladowane mówił ze puszkę metalową po kukurydzy bez niczego na wylot przejeb..lo tylko ze jakiś miesiąc temu przyszły do niego gliny papier jakiś dali broń zabrali ze niby na badania balistyczne czy nie za wielka moc w kilodżulach czy coś i poszli a to też broń bez zezwolenia to nie wiem jak z tym czarnoprochowcem?

    • djans pisze:

      Współczesne wynalazki nie mieszczą się w ustawowej definicji „replik broni rozdzielnego ładowania” wytworzonych w XIX wieku

    • Survivalista (admin) pisze:

      Władza nie wie, kto taką broń czarnoprochową rozdzielnego ładowania kupił, bo nie ma obowiązku prowadzenia jej ewidencji. Kupisz na fakturę w sklepie, będzie ślad. Kupisz od osoby prywatnej, śladu nie będzie.

      W sklepie trzeba okazać europejską kartę broni, by kupić proch. Jak kupujesz od kolegi z klubu, tego obowiązku nie ma, więc też nikt nie wie, że masz w domu amunicję do takiej broni.

      Co do wspomnianego kolegi, w środowisku ten temat jest znany. To efekt różnej interpretacji „kalibru” i pojęcia „broni alarmowej”, oraz „materiału miotającego” przez dystrybutora tych wynalazków i przez Policję. Osobiście bym trzymał się od takich zabawek z daleka.

  9. Antychryst pisze:

    To znaczy ze w końcu co? Moge na legalu kupić i mieć tak? Do takiej broni też trzeba mieć self przymocowany do podłogi? Myślę ze taki sprzęt na pewno lepszy niż wiatrówka do obrony na trudne czasy bo jak to moja żona mówi po co ai te zapasy jak przyjdzie kilkunastu głodnych i cie okradna

  10. Antychryst pisze:

    Czyli kupić broń od kogoś na necie i uo pojawia się problem ze nie wiem co kupuje nawet jak bym odbierał osobiście nie znam się na tym czy broń nie będzie zużyta dlatego gość sprzedaje. Do klubu żadnego nie należę w mojej miejscowości na śląsku jest strzelnica czyli co ? Zapisać się i tam później pytać o proch? W sumie jak bym kupił w sklepie jest nowa jest gwarancja i wszystkie części później zamienne można bez problemu kupić kule i tak dalej czy też trzeba okazać kartę broni?

    • djans pisze:

      Anty, to nie jest jakaś tajemna wiedza: UoBiA jasno precyzuje do czego trzeba mieć szafę i pozwolenie, a do czego nie.

      Replika dziewiętnastowiecznej broni rozdzielnego ładowania nie jest traktowana jako broń i żadne przepisy tyczące broni palnej się do niej nie stosują. Nie ma nawet podstawy prawnej, by policja się przyczepiła do Ciebie, gdybyś taki rewolwer nosił na ulicy za pazuchą – załadowany i gotowy do strzelania.

      Z drugiej strony rozporządzenie regulujące obrót materiałami wybuchowymi (w tym czarnym prochem) stanowi, że sprzedawca może mieć kłopoty, jeśli takie materiały sprzeda osobie nieuprawnionej. Zaś uprawnieniem do posiadania prochu jest posiadanie repliki. Teoretycznie więc mógłby Ci sprzedać, gdybyś mu przyszedł i pokazał, że masz rewolwer. W praktyce jednak nikt nie chce mieć kłopotów z milicją i woli kwit w postaci EKB.

      Jak jesteś ze Śląska, to po broń cp i proch możesz jechać do Czech, czy na Słowację – tam EKB nikt nie będzie wymagał.

  11. Antychryst pisze:

    Znaczy u pepików też można kupić i nie będą chcieli dowodu bo jestem z pl? Czy po prostu tam sprzedają bez dowodu? Do cieszyna mam jakieś 80km tylko ze po czesku potrafię powiedzieć dwie rzeczy, gowno i nic:-P

  12. Antychryst pisze:

    Oglądałem w karaluchu ten sjambok i pałke szturmowa fajne rzeczy myślę czy nie kupić mojemu 7letniemu synowi worek już mu kupiłem i uczę podstaw boksu taka pala też będzie dobra w końcu kiedyś pójdzie do gimnazjum:-D

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.