Najlepsze auto dla preppersa, czyli Q&A #4

W dzisiejszym filmie kolejna porcja odpowiedzi na Wasze pytania.

Rozmawiamy między innymi:

  • o harmonogramie publikacji naszych filmów na kanale,
  • o najlepszym samochodzie na trudne czasy,
  • o legalności budowania szałasu w lesie i mieszkania w nim,
  • o naszej opinii o nożach ze stali damasceńskiej,
  • o polecanym przez nas polskim forum dyskusyjnym dla preppersów,
  • o pistoletach hukowych,
  • o rowerowej drezynie kolejowej,
  • o graniu w survivalowe gry komputerowe,
  • o obowiązkowej służbie wojskowej,
  • o broni do walki wręcz,
  • o przeprowadzce na wieść,
  • o krzewach owocowych i żywnopłocie,
  • o spotkaniu wilków w lesie.

Zapraszamy do oglądania!

Survivalista (admin)

Artur Kwiatkowski. Magister inżynier, posiadacz licencjatu z zarządzania. Samouk w wielu dziedzinach, ale nie czuje się ekspertem w żadnej. Interesuje się zdrowym życiem i podróżami. I przygotowaniami na trudne czasy, rzecz jasna!

Mogą Cię zainteresować także...

35 komentarzy

  1. djans pisze:

    W kwestii obronności – położenie geopolityczne mamy pod pewnymi względami gorsze, niż Izrael. Mianowicie sąsiadów mamy dużo bardziej poważnych.

    Dla długofalowego bezpieczeństwa i prosperity konieczna jest jakaś tam realizacja idei Międzymorza. Do jej urzeczywistnienia niezbędna jest nowoczesna i profesjonalna (zatem zawodowa) armia operacyjna zdolna oddziaływać poza granicami kraju – ochraniać partnerów. Spora.

    Pobór jest marnowaniem środków, które winno się wykorzystać na budowę takiej armii.

    • Coyote pisze:

      Poważne wojny wygrywają rezerwy , bo zawodowców już dawno przemieliło , „nowoczesna i profesjonalna” armia operacyjna to tylko droga zabawka do ganiania szuszfoków po ichnich górach . Kiedyś mówiło się na to wojny kolonialne .
      Jak przychodzi co do czego okazuje się że sił starczy na obronę paru powiatów … A potencjalny konflikt Polska – Białoruś według analiz sztabów (obydwu krajów !) skończyłby się po tygodniu , z osiągnięciem przez Białorusinów linii Odry .
      Nie ma co czarować , te 75 tys ludzi minus 25 tys myślunów w sztabie generalnym żadnej naszej granicy nie obroni , dla porównania Noworosja ma pod bronią 100 tys ludzi . Porównaj wielkość terytorium .
      Do tego takie myślenie prowadzi do ogromnego marnotrawstwa środków , lotnictwo transportowe , MRAPy , duże okręty nawodne , że o regularnych skokach spadochronowych ludzi którzy są w jednostkach specjalnych na etatach typu młodszy kucharz nie wspomnę …
      I przez takie bzdury nie ma potem na modernizacje czołgów ani nawet porządną amunicje , nowe naboje do PPK i granatników ppanc , obronę przeciwlotniczą i wiele innych naprawdę potrzebnych rzeczy .
      Znajdują się za to na wciskanie każdemu szwejowi absurdalnie drogiego munduru wyjściowego bo zawodowy musi . A szwalnia szwagra PANA JENERAŁA musi zarobić .
      No i erozja etosu żołnierskiego (walczę za swój dom i naród) na rzecz mentalności najemniczej (walczę bo mi płacą , jak zapłacą za mało do ryzyka to spi@@@lam)
      Dobrze to było widać na przykładzie armii irackiej uzawodowionej na amerykański wzór . Paniczne ucieczki przed nawet kilkokrotnie mniej licznymi fanatykami z daesz ustały gdy główny ciężar walki przejęły ochotnicze milicje i armia irańska .

      Zetka musi wrócić , ale krótsza . Pół roku starczy , akurat trzy miechy unitara i trzy szkolenie specjalistyczne . Ze względu na niż demograficzny dobrym pomysłem byłoby jak w Izraelu , dziewczyny też objąć . I jak tam piętnować uchylających się przy przyjmowaniu do budżetówki czy jakichkolwiek firm związanych z państwowym wkładem .

      Z innej beczki , ktoś wspomniał o drezynach rowerowych . Rozsądne jak ktoś chce się ewakuować nieużywaną linią kolejową w znośnym stanie .
      Gorzej jeśli linia jest strategiczna , w sytuacji kryzysowej wiele transportów służb państwowych będzie iść koleją . W tym liniami na których ruch komercyjny jest okazjonalny .
      A tu podejrzana grupka z rowerami objuczonymi wielkimi tobołami , pewnie sabotażyści …
      Ciekawą alternatywą są linie zapuszczone czy nawet kompletnie zdemontowane . Oczywiście taką nie pojedziemy , ale przejdziemy skrycie i o wiele wygodniej niż przełajem . Wiele rzek pokonamy suchą stopą po zachowanych mostach przy których w przeciwieństwie do drogowych nie napotkamy punktów kontrolnych ani bandyckich zasadzek . Ruiny stacji kolejowych i innej infrastruktury zapewnią świetne miejsca do obozowania .

      • djans pisze:

        „wiele innych naprawdę potrzebnych rzeczy ”

        OK, to tak w skrócie – jakie są dla Polski wyzwania i warunki strategiczne, a co za tym idzie jaką taktykę, jakim sprzętem i jakimi środkami ludzkimi powinniśmy realizować?

        „armia operacyjna to tylko droga zabawka”
        Wojska są albo operacyjne, albo terytorialne.

        Terytorialne z założenia prowadzą działania na własnym terenie i tu mogą, albo jak Polacy we Wrześniu dla uniknięcia strat cywilnych walczyć po polach, gdzie będą łatwym celem dla lotnictwa i artylerii, albo bronić się w oparciu o infrastrukturę miejską ze wszelkimi tego konsekwencjami.

        Przy czym jeśli celem npla nie jest trwała okupacja, a tylko wykolejenie wzrostu sąsiada i zniwelowanie jego potencjału, to mu zniszczenie części infrastruktury w zupełności wystarczy, a nawet bywa jedynym celem.

        „dla porównania Noworosja ma pod bronią 100 tys ludzi”

        We Wrześniu wystawiliśmy plus/minus milion. Niemcy ledwie połowę więcej. Poległych mieliśmy niecałe 70 000, oni ze 20 tys. Gdyby to proste zestawienie mas ludzkich rozstrzygało, to dla pokonania nas winni mieć co najmniej dwa, albo i trzy razy tyle ludzi, przy czym straty winny być o wiele wyższe po obydwu stronach.

        „Pół roku starczy , akurat trzy miechy unitara i trzy szkolenie specjalistyczne .”

        Sugerujesz, że jesteś w stanie wyszkolić i zgrać dywizję zmechanizowaną w trzy mieszki?
        A co ile taki półroczny pilot samolotu wielozadaniowego, dowódca czołgu, albo desantnik – po zwolnieniu do cywila – musiałby wg Ciebie wracać na szkolenie rezerwy i jakie długie, żeby dotrzymać kroku zagranicznym zawodowcom?

        To tyle w temacie wojska.

        „mostach przy których w przeciwieństwie do drogowych nie napotkamy punktów kontrolnych ani bandyckich zasadzek ”
        Aha. Nikt nie wpadnie na to, że jakiś ruch pieszy się może odbywać po mostach kolejowych, ani też nie będą takich kluczowych obiektów strategicznych kontrolować żołnierze? 🙂

        • Coyote pisze:

          Z lekką piechotą kolonialną nikt poważny się nie liczy , jest droga a grupa pancerno-zmechanizowana bez wysiłku wgniata ją w krwawe błoto .
          Jak najwięcej nowoczesnej broni przeciwpancernej i przeciwlotniczej , porządna amunicja , SKO i termowizja do posiadanego sprzętu pancernego . Drony uzbrojone w kierowane pociski przeciwpancerne , artyleria rakietowa .
          Sprzęt o jak najlepszym stosunku skuteczność-cena tutaj w europie środkowo-wschodniej a nie w górach Hindukuszu czy na defilady .
          I wyszkolone rezerwy żeby miał kto tego użyć .
          Wiem jak to wygląda od środka , propaganda długo i wytrwale budowała obraz rodem z filmów klasy B jak to garstka komandosów pokonuje całe armie . Bajeczki po prostu .
          Miało być tak pięknie , pokój , dobrobyt i koniec historii a jakiś brodatych buntowników z kałachami gdzieś na antypodach świata miały pacyfikować perfekcyjnie wyszkoleni specjalsi z swoim supernowoczesnym sprzętem .
          Ale coś nie stykło .
          Jak hamburgerom w iraku i afganistanie .
          Wojna obecnie wygląda tak jak widać na nagraniach z walk w Donbasie czy Syrii . Brutalna jatka piechoty wspartej czołgami i artylerią w oparciu o umocnione punkty w terenie zurbanizowanym .
          Przelicznik sił 1/11 w mieście pozwala zdeterminowanemu obrońcy zniwelować wiele atutów napastnika . Który musi albo krwawić albo mozolnie burzyć budynek po budynku co jak pokazuje przykład nowego terminala Donieckiego lotniska , przy współczesnym budownictwie nie jest takie łatwe .
          Nad infrastrukturą nie ma co płakać , jak coś ma przysłużyć się wrogowi lepiej to zniszczyć a jeszcze lepiej zamienić w śmiertelną pułapkę .
          Straty są nieuniknione i trzeba mieć rezerwy ludzkie i materiałowe żeby je uzupełniać . Człowiek po zetce nawet X lat temu przetrwa dłużej od kolegi który trzy dni wcześniej dostał karabin do ręki .
          Do celnego strzelania granatnika , PPK czy nawet haubicy czy karabinu wyborowego nie trzeba doktoratu i habilitacji , pół roku szkolenia plus ćwiczenia rezerwy co jakiś czas spokojnie starczą .
          Praktyka pokazuje że żeby zakładać miny pułapki nie trzeba nawet umieć czytać .

          O lepszy przykład nepotyzmu , korupcji , głupoty i jawnego sabotażu niż w WP 1939 trudno . Wstyd był na cały świat i byłby po dziś dzień gdyby nie Waleczna Armia Republiki Francuskiej .

          Wątpię żeby ktoś pilnował walącego się mostu na dawno rozkradzionej linii kolejowej . Tak jak pisałem , czynne linie – kulka , dawno zapomniane – spokojny szlak .

          • djans pisze:

            „Z lekką piechotą kolonialną nikt poważny się nie liczy , jest droga a grupa pancerno-zmechanizowana bez wysiłku wgniata ją w krwawe błoto .”

            „Lekka piechota” to właśnie jedyne co się jako tako da wyszkolić w postulowane przez Ciebie 6 m-cy. No i nie wiem, jak Ci wyszło, że piechota jest droga – w porównaniu z bronią pancerną np.

            „Jak najwięcej …”
            Wymieniłeś w zasadzie głównie defensywną broń wsparcia i w zasadzie nic, co by dawało możliwość dokonania strategicznego rozpoznania. Czyli rozumiem, że minujemy rubieże i czekamy. A jak by przyszło dokonać choćby projekcji siły, nie mówiąc o realnej interwencji, to nie mamy jak i czym.

            Francji to się nie udało, bo wróg nadszedł nie stamtąd, skąd miał, Anglii się udało tylko dlatego, że ją od npla oddzielał taki spory rów przeciwczołgowy zwany przez nich Kanałem Angielskim.

            „Do celnego strzelania granatnika , PPK czy nawet haubicy czy karabinu wyborowego nie trzeba doktoratu i habilitacji , pół roku szkolenia plus ćwiczenia rezerwy co jakiś czas spokojnie starczą .”

            A co z „grupą pancerno-zmechanizowaną”, „która bez wysiłku wgniata piechotę w krwawe błoto „? Jak chcesz szkolić takie rodzaje wojsk, jak kompletować etaty? Rotacyjnie? W jakich turach, skoro cała służba by miała trwać 6 m-cy?

            Poza tym ile trzeba wystrzelić drogich pocisków z PPK do opanowania celnego strzelania i jakie wyjdą ilości po przemnożeniu przez kolejne roczniki? Nie prościej wyszkolić jednego faceta na dziesięcioletnim kontrakcie, niż dwudziestu – co pół roku przez 10 lat?

            „Wojna obecnie wygląda tak jak widać na nagraniach z walk w Donbasie czy Syrii .Brutalna jatka piechoty wspartej czołgami i artylerią w oparciu o umocnione punkty w terenie zurbanizowanym .”

            I co Ty na tych dokumentach widzisz, ciekawy jestem? Bo ja widziałem zarytą w transzejach piechotę i okopane po wieżyczki czołgi niszczone bezkarnie albo artylerią precyzyjną, albo nawałami ogniowymi. Tak wygląda „obrona statyczna”.

            „Nad infrastrukturą nie ma co płakać , jak coś ma przysłużyć się wrogowi lepiej to zniszczyć”
            A jeśli celem wroga jest właśnie tylko niszczenie infrastruktury – jak podczas konfliktu izraelsko-libańskiego sprzed dekady?

            „Straty są nieuniknione i trzeba mieć rezerwy ludzkie i materiałowe żeby je uzupełniać .”
            Fajnie. Tylko chyba nie doczytałeś z poprzedniego posta, że w II WŚ wojsko polskie w zasadzie nie poniosło strat, a mimo tego przegrało z kretesem, mimo bitności polskiego żołnierza. Dlaczego zatem?

    • Taki tam pisze:

      To w takim razie uzasadnij zgodnie ze swoim tokiem myślenia powód dla którego Izraelczycy „marnują” pieniądze na powszechną i długą służbę z poboru. Ostatnio nawet gotowi są zadrzeć ze swoimi klerykałami by tylko zwiększyć odsetek narodu w kamaszach. Tylko nie pisz, że mogą sobie na to pozwolić z racji mało poważnych przeciwników.

      A abstrahując od bieżącej obronności, powszechna służba może nie jest przyjemna ale naród po przeszkoleniu jest trochę bardziej ogarnięty (to też w kontekście dostępu do broni). Jest coś jeszcze, Armia „ludowa” wpływa stabilizująco na kraj, każe politykom dłużej się zastanowić zanim użyją jej przeciw społeczeństwu. Dobrym przykładem zadziałania tego mechanizmu było obalenie Mubaraka a Egipcie. Wojsko wolało bunt niż walkę z własnym narodem.
      Rozważ czym by się skończył stan wojenny gdyby był wprowadzany przez wojsko w pełni zawodowe / czytaj najemników.
      Konkludując można by rzec „ludowe wojsko na straży demokracji”.

      • djans pisze:

        Izrael ma armię poborową nie zamiast zawodowej, ale obok. Przy ośmiomilionowej populacji mają prawie dwieście tysięcy zawodowego żołnierza. Gdyby to prosto przekładać na nasze, to winniśmy mieć gdzieś tak przynajmniej 500 tysięcy zawodowców i kontraktowców, a dopiero w dodatku do tego z milion rezerwistów – gdyby na nich starczyło pieniędzy.

        „naród po przeszkoleniu jest trochę bardziej ogarnięty”

        Jeden kumpel odbywający służbę w zapyziałej jednostce, w prowincjonalnym miasteczku na dolnym śląsku wystrzelał przez cały okres pobytu w woju mniej pestek, niż moja Kobieta podczas pojedynczej okazyjnej wizyty na strzelnicy komercyjnej.

        Przy czym mnie jej „wyszkolenie” kosztowało 100 zł, a budżet państwa podobne „wyszkolenie” mojego kumpla, to aż się boję liczyć jakie góry forsy, bo trzeba było mu jeszcze dać dach nad głową, kalesony, opierunek, michę, żołd, ogrzewanie, środki czystości, opiekę lekarską, składki ubezpieczeniowe, itp., itd.

        Tak działa pobór.

        „Rozważ czym by się skończył stan wojenny gdyby był wprowadzany przez wojsko w pełni zawodowe / czytaj najemników.”

        Sugerujesz, że stan wojenny był stosunkowo niekrwawy, bo mundurowi nie słuchali rozkazów? Nie kumam…

        „Konkludując można by rzec „ludowe wojsko na straży demokracji”
        Gdyby się wojsko w 1981 zbuntowało i nie dało wyprowadzić przeciwko społeczeństwu, to można by taki argument podnosić.

        • Taki tam pisze:

          Nie chce mi się z Tobą gadać. Pogadaj sam ze sobą przynajmniej nikt nie zmąci Ci twojego jedynie słusznego światopoglądu…

          • djans pisze:

            Potrafisz się odnieść do podanych przeze mnie liczby, czy choćby rzędów wielkości?

            Bo jeśli zamierzasz zmienić mój pogląd na dany temat, to byś musiał spróbować, bo z nastawienia „poborowego” zmieniłem na zawodowe pod wpływem cholernie merytorycznych wykładów Jacka Bartosiaka.

        • Coyote pisze:

          Geniusz taktyczny ukraińskiej „armii” też mnie urzeka , jakbyś śledził temat na bieżąco wiedziałbyś że takie blokposty przechodziły regularnie z rąk do rąk . Jako o wiele trudniejsze do obrony niż do późniejszego odbicia po przeoraniu salwą Gradów . Najcięższe walki toczyły się w miejscowościach i na podejściach do nich .

          Nie odróżniasz piechoty kolonialnej przeznaczonej do zadań okupacyjnych od piechoty takiej jak właśnie libański Hezbollah .
          Silniejszego wroga nie da się powstrzymać od uderzeń na cywili, czy to pośrednich niszczących infrastrukturę czy bezpośrednich nalotów na ludność . Można go dorwać jak już fizycznie wejdzie brudnymi buciorami , tak jak właśnie zrobił Hezbollah w 2006 .
          http://niepoprawni.pl/blog/2379/obrona-narodowa-doswiadczenia-z-wojny-izraela-z-hezbollahem-z-2006-roku
          Rozpoznanie strategiczne to robota WYWIADU a co do projekcji siły rzeczywiście , zapomniałem o naszych licznych koloniach w Afryce 😀

          Myślisz że uzawodowienie w takich zapyziałych jednostkach cokolwiek zmieniło ? Poza wysokością żołdu ?

          Szkoli się jednego szweja w stosunkowo prostej czynności 10 lat . Dziesięć lat robi to samo czego nauczył się przez pierwsze parę miesięcy . Jak zginie na jego miejsce musisz kogoś przyuczyć od podstaw w parę dni . Tak masz jeszcze 19 ludzi którym tylko musisz to i owo przypomnieć .

          Kampania wrześniowa to książkowy przykład powiedzenia o armii lwów prowadzonej przez barany . Braki sprzętu wywołane endemiczną korupcją , DZIADOWSKA kadra oficerska to potem było jak było .

          • djans pisze:

            „Najcięższe walki toczyły się w miejscowościach i na podejściach do nich .”

            Blokpost jest elementem zabezpieczenia podejścia do np. miasta. No chyba że chcesz podjąć walkę dopiero po wpuszczeniu npla pomiędzy zabudowania. A co zrobisz, jeśli on tylko zajmie te niebronione obiekty, zamknie pierścień okrążenia wokół miasta i postanowi czekać?

            „Nie odróżniasz piechoty”
            Piechota jest albo morska, albo aeromobilna, albo zmotoryzowana. Ewentualnie możesz mieć jeszcze piechotę garnizonową, zakotwiczoną na stałe w miastach. Ta ostatnia faktycznie będzie tania, ale na co Ci dywizja takiej piechoty w Suwałkach, jak wróg będzie nacierał na Białystok? PKS-em ich przerzucisz? Taksówkami? Na rowerach?
            Wiesz dlaczego I RP oraz II RP utrzymywały stosunkowo duże oddziały jazdy/kawalerii, mimo że była droższa od innych rodzajów wojsk?

            „Można go dorwać jak już fizycznie wejdzie brudnymi buciorami ”
            A co, jak nie wejdzie w tkankę miejską, tylko będzie oblegał, jak Rzymianie Alezję? Wkroczy do kraju przed żniwami, pozakłada cytadele dominujące nam miastami, przejmie linie energetyczne, wodociągi, transporty żywności i posiedzi do listopada? Jak go wyprze piechota w typie Hezbollahu, albo i nawet wojska pancerne zmuszone wyjeżdżać gęsiego po zdominowanych przez npla drogach i mostach?

            „Rozpoznanie strategiczne to robota WYWIADU”
            Znaczy się szpiegów? No, roboczo się zgódźmy, idźmy tym tropem… Słyszałeś kiedyś termin „samolot szpiegowski”?

            „co do projekcji siły rzeczywiście , zapomniałem o naszych licznych koloniach w Afryce”

            Poczytaj trochę choćby o wojnie polsko-bolszewickiej, o tym, jak BRONIĄCA się Polska zajęła Mińsk i Kijów, oraz dlaczego to zrobiliśmy i czy bez tego łatwiej by nam było wygrać, czy trudniej.

            „Szkoli się jednego szweja w stosunkowo prostej czynności 10 lat . ”
            Zapytam wprost: chcesz mieć te czołgi i samoloty w SZRP, czy uważasz, że są zbędne?

            „Braki sprzętu wywołane endemiczną korupcją”
            Który z posiadanego przez WP sprzętu, gdyby go było więcej, zapewniłby zwycięstwo?
            BTW – chyba „pandemiczną”?

            Wojna obronna to najdroższy rodzaj wojny. To pozorna oszczędność na niepowołanej policji, która by aktywnie poszukiwała i niszczyła bandytów. Zamiast tego daje się bandytom czas na wyrośnięcie, zorganizowanie i przypuszczenie ataku, po czym w obronie pali pół własnego domu.

          • Taki tam pisze:

            Do djans: Zacznij człowieku czytać ze zrozumieniem posty na które odpowiadasz i ustosunkowywać się do ich treści a nie tylko do emocji które w Tobie wywołują. Z Twoich wypowiedzi wynika, że jesteś kłębkiem nerwów broniącym zaciekle swoich przekonań. Ale rozmowa polega na wymianie poglądów a nie strzelaniu do każdego kto ma inne.
            No chyba, że robisz to świadomie jako złośliwy trol lub natarczywy lobbysta.
            A ten pan na którego się powołujesz sam pachnie lobbingiem naszych aktualnych większych braci. Chyba po prostu dałeś się zmanipulować.
            Współczuję.

          • djans pisze:

            Nie wiem, czy masz świadomość, ale właśnie dokonałeś klasycznej projekcji emocjonalnej…

            Zapytałeś dlaczego Izrael ma armię poborową, to Ci odpisałem, że ma zawodową większą od naszej bezwzględnie dwa razy, a w odniesieniu do populacji to i z dziesięć razy większą. A rezerwa jest tylko dodatkiem do tego potężnego wojska zawodowego.
            Czego tu nie rozumiesz?

            Potem napisałeś, że pobór równa się przeszkolenie strzeleckie, to Ci na przykładzie z własnego życia pokazałem, że się mylisz, że można samemu dużo lepiej, dużo taniej.

            Miałem kłamać i Ci przytaknąć?

            Następnie zasugerowałeś, że autorzy stanu wojennego chcieli dokonać jakiejś krwawej depopulacji, ale krew się obficie nie polała, bo zamiast karnych i wiernych najemników, mieli poborowych z ludu, którzy nie chcieli strzelać do swoich braci.
            Może coś źle zrozumiałem?

            „rozmowa polega na wymianie poglądów a nie strzelaniu”
            Ktoś do Ciebie strzelał?

            Zadałeś pytanie, na które udzieliłem odpowiedzi, postawiłeś słabą tezę, której błędność wykazałem i zasugerowałeś coś, co poprosiłem żebyś mi bardziej wyjaśnił, na coś mi odpowiedział Frnaciszkiem Maurerem, a teraz się ciskasz…

            Chcesz gadać o konkretach, to gadajmy o konkretach, a nie o tym kto jest czyim lobbystą, albo do jakiego lekarza się powinien udać.

          • Coyote pisze:

            endemiczny

            występujący stale na danym obszarze; właściwy danemu terenowi; miejscowy . Za słownikiem języka polskiego .
            Ale co ja tam robol wykwalifikowany po technikum wiem i jaki mam zasób słów .

            Ogólnie to puk puk , tutaj położony w zachodniej Eurazji kraj średniej wielkości wciśnięty między dwóch silnych sąsiadów . Kogo chcesz profilaktycznie napadać ? Na kim dokonywać tej projekcji siły ?
            Czeskich ekstremistach trujących Polaków skażonym spirytem czy wyzwalać litewskie pola zimnioków ?
            Potencjalny wróg będzie miał druzgocąca przewagę w powietrzu , twoje samoloty szpiegowskie nie przetrwały by kilku minut . Drony są setki razy tańsze i o wiele trudniejsze do likwidacji . Nie potrzebują też lotnisk które są celem niszczonym w pierwszej kolejności . Polskie lotnicy będą mogli bohatersko polec albo walczyć z doskoku . Czyli NICZEGO nie chronić tylko starać się gryźć tam gdzie wróg się odsłoni . Pomogły by drogowe odcinki lotniskowe i ukryte bunkry na myśliwce przy nich jakie mieli Serbowie w 1999 . Nieźle utrudniły USmanom wytłuczenie serbskiego lotnictwa .

            Gdzieś wspomniałem o likwidacji jednostek pancerno-zmechanizowanych ? Nie przypominam sobie , coś mi chyba kołacze że pisałem że pieniądze topione w marynarce „wojennej” uzbrojeniu kontyngentów piechoty kolonialnej czy n-tej jednostce specjalnej troski żeby kolejni synusiowie jenerałów mogli leczyć kompleksy przekierować właśnie na PANC i ZMECH . Niezbędne do prowadzenia działań manewrowych np: brania jakiś zdemoralizowanych tępaków w kotły . Nie wiem czy wiesz że Rosomak w wersji do ganiania afgańskich pasterzy kosztuje 12 mln PLN tyle co 30 rakiet do PPK Spike , czołg PT-91M 14 mln PLN . Czołg i PPK na europejskim teatrze działań swoje zrobią , transporter lekkiej piechoty kolonialnej jest tylko cholernie drogą i wielką tarczą strzelniczą .
            Niestety budżet nie jest z gumy i zwiększyć stanów jednostek pancernych i zmechanizowanych do porównywalnych z okresem układu warszawskiego się nie da . Można zmodernizować to co jest (ale pod kątem walki TUTAJ a nie tłumienia ruchawek w bantustanach) dać dobrą obronę przeciwlotniczą a braki ilościowe łatać piechotą zmotoryzowaną na cieżarówkach uzbrojoną w nowoczesne kierowane pociski przeciwpancerne , przeciwlotnicze i starszymi wzorami sprzętu pancernego jako wsparciem ogniowym (np T-72M1 i BWP-1)
            Ostatnie konflikty pokazują że to się sprawdza .

            O strukturze armii nie masz zielonego pojęcia . Wiesz że kadra oficerska nawet za najsiermieżniejszej komuny była zawodowa ? Podobnie jak starsi podoficerowie ? Właśnie piloci , dowódcy czołgów , plutonów piechoty itd . Ale sami nie walczą , potrzebują MAS ludzkich którymi będą dowodzić . Niepotrzebującymi aż takich kwalifikacji ale przeszkolonych , takie rezerwy zapewnia ZSW .
            Armia z etatami dla szeregowych zawodowych typu młodszy strzelec czy młodszy kucharz to po prostu dowcip

            Skąd tyle drogiej kawalerii w armii II RP doskonale wiem , wyżsi oficerowie blokowali motoryzacje bo mieli stadniny prowadzące hodowle na skale przemysłową .
            Ile działek boforsa 37 mm , NKM 20 mm i km dla piechoty i min ppanc można by kupić jakby nie fanaberie typu flota podwodna policz sobie sam .
            Zwycięstwa by to może nie dało ale upuściło szwabom sporo krwi i wybiło zębów blitzkriegowi .

          • Piotr pisze:

            Coyote: Podczas WW2 po stronie niemieckiej podstawą transportu były kolej i konie. Koni mieli około 2,5mln sztuk a samochody pokrywały tylko około 30% potrzeb transportowych. To co widać na niemieckich kronikach to taka sama propaganda jak defilady na Placu Czerwonym na 1 maja za czasów sowieckich gdzie jeździły atrapy rakiet balistycznych z głowicami atomowymi. Oczywiście nie przeczę że Niemcy mieli kolosalną przewagę zmechanizowania wojsk w porównaniu z nami (mieli po prostu więcej czołgów, samolotów itd. i znacznie nowocześniejszych niż nasze) ale wcale nie jest tak, że podczas WW2 konie były zabytkiem minionej epoki 😉

          • Coyote pisze:

            @Piotr w transporcie i logistyce jak najbardziej . Często w artylerii ale tu starali się wprowadzać trakcje mechaniczną gdzie tylko było ich na to stać . Były to zwykłe konie pociągowe i nawet woły , zmobilizowane na potrzeby armii z gospodarstw rolnych w Niemczech albo zagrabione w krajach podbitych .
            Wiec wermacht kosztowały tyle co ich utrzymanie już w czasie W .
            Kawaleria nie jeździła na Łyskach przejętych od chłopów na parę tygodni przed wojną . Tylko na wierzchowcach specjalnie hodowanych i utrzymywanych na potrzeby armii . Te konie nie zarabiały na siebie przed wojną ciągając pługi czy ładunki w przemyśle . Tylko żarły , srały i wymagały ciągłej opieki weterynaryjnej . Pochłaniając pieniądze które można było przeznaczyć na produkcje np. tankietek TKS z 20 mm NKM .

            Konie i woły nie były w czasie DWS zabytkami poprzedniej epoki tylko kręgosłupem transportu wszystkich armii z wyjątkiem SZA .
            Co innego kawaleria , ta reliktem była .

          • djans pisze:

            „wyżsi oficerowie blokowali motoryzacje”

            To jest tylko część prawdy.
            Problemem jednak było, że II RP nie posiadała przemysłu do wystawienia wojsk zmechanizowanych.
            W książce „Siła kawalerii” Wołoszański podaje konkretne dane zestawiając liczbę samochodów cywilnych w Rzeszy i RP. U nas było tego tyle, że nawet gdyby zarekwirować cały sprzęt, od ciężarówek, po taksówki, to nie starczyłoby na przemianowanie naszej „piechoty kawaleryjskiej” na piechotę zmotoryzowaną.

            Dodatkowo na wschodzie nie było też infrastruktury – dróg i magazynów paliw.

            Wielu jednostkom niemieckim w drugim tygodniu walk brakowało amunicji i paliwa, bo niedostatek ciężarówek sprawił, że nie dało się zapasów dowozić na czas. W naszym przypadku byłoby jeszcze gorzej.

            Dlatego żeby mieć piechotę mobilną musieliśmy ją mieć na koniach, ewentualnie, jak eksperymentował Maczek – na wozach.

          • Pozyskiwacz. pisze:

            Komentując stan naszego wojska podczas kampanii wrześniowej większość ludzi patrzy na to przez pryzmat obecnej wiedzy. Tymczasem w okresie międzywojennym nasza armia była budowana głównie na potrzeby obrony przed Sowietami , a dopiero w drugiej kolejności przed Niemcami. Zagrożenie ze strony Niemiec to dopiero druga połowa lat ’30 , a ZSRR obawialiśmy się od początku odzyskania niepodległości.
            Dlatego mieliśmy silną flotę podwodną i stawiacze min. Planiści zakładali że jest to najefektywniejszy sposób walki z flotą bałtycką ZSRR stłoczoną w Zatoce Fińskiej.
            Podobnie na lądzie. Bezdroża kresów wschodnich, czy bagna Polesia były niedostępne dla pojazdów mechanicznych przez większość roku, a w pozostałe miesiące poruszanie się po nich było utrudnione. Oczywiście z wyjątkiem kilku ważniejszych traktów, ale generalnie walkę manewrową mogły tam prowadzić tylko związki piechoty i kawalerii.
            Pierwsze sygnały o zagrożeniu ze strony Niemiec , to nawet nie 1933 – dojście Hitlera do władzy, ale powiedzmy 1935 – wojsko poborowe zamiast małej armii zawodowej, czy 1936 zajęcie Nadrenii.
            Łatwo się krytykuje , ale zmiana doktryny wojennej w 3 czy 4 lata była niemożliwa , zwłaszcza w obliczu kłopotów gospodarczych.
            I trzeba tez pamiętać że terytorium Polski to był zlepek trzech organizmów państwowych, wyniszczonych „Wielką Wojną” i potem walkami o granice i odpieraniem napaści ZSRR. Pierwsza Wojna światowa na ziemiach polskich skończyła się tak naprawdę w 1921 roku. I tak mieliśmy olbrzymie osiągnięcia, nie sądzę że w tych warunkach możliwe było by wiele więcej.

  2. Misiek pisze:

    Wy tutaj o wojsku a tymczasem temat „sam się zrobił” – ucieczka samochodami w Kanadzie. Pasuje jak ulał do tematu
    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,20029745,pozary-w-kanadzie-rozprzestrzeniaja-sie-w-zastraszajacym-tempie.html#MT

    • Taki tam pisze:

      Masz rację świetny przykład aktualności tematyki Domowego Surwiwalu. Aż się prosi o rozwinięcie przez autorów.

    • djans pisze:

      Zastanawiające dwie rzeczy:

      – że się ewakuowali dopiero jak już niemal płonące drzewa spadały na jedyną drogę ucieczki

      – co by się stało, gdyby choć w jednym samochodzie na tej drodze rozsypała się skrzynia biegów, zabrakło paliwa, albo by zwyczajnie zgasło

      Idealne warunki do wybuchu paniki.

      • Taki tam pisze:

        Poprostu przeczytaj dokładnie słowo po słowie co napisałem w pierwszym wpisie, nie interpretuj tylko przeczytaj…

        • djans pisze:

          Przecież rozebrałem Twój wpis akapit po akapicie: pytasz jak to możliwe, że Żydzi stawiają na armię poborową, to Ci odpowiadam, że mają wielką zawodową, a pobór jako dodatek. I tak dalej…

        • Piotr pisze:

          Taki tam: Nie ma czegoś takiego jak czytanie bez interpretacji (samo rozumienie języka to już interpretacja). Różnica jest taka, że Ty dyskusję traktujesz jako osobistą wojenkę (typu „mam rację = sukces, nie mam racji = porażka”) a djans traktuje ją bardziej merytorycznie na zasadzie dojścia jak jest na prawdę (i to że ewentualnie ktoś go merytorycznie przekona, że nie miał racji traktuje jako sukces, bo dzięki temu ma szansę zmienić zdanie i będzie mądrzejszy).
          Izrael ma potężną armię zawodową, POTĘŻNĄ!, proporcjonalnie do ilości mieszkańców, to większą niż USA, a to że obok tego ma armię poborową to ma, ale poborowi nie stanowią fundamentu izraelskiej armii.

  3. djans pisze:

    Coyote, odpowiadam w osobnym wątku, bo się zaczyna robić mało czytelne.

    „endemiczny”
    No to sorry, zboczenie zawodowe – postrzegam ten termin w kontekście nauk przyrodniczych, gdzie endemit jest czymś o tyle właściwym danemu obszarowi, że nie występuje nigdzie indziej.

    Do adremu

    Wyjaśnię najsampierw, że jestem zwolennikiem budowania obrony państwa opartej na trzech fundamentach: milicyjnej, terytorialnej obronie cywilnej, terytorialnej obronie rezerwowej i zawodowych wojskach operacyjnych.

    Wojsko takie, jakie postulujesz jak najbardziej jest sensowne – jako ten drugi filar. Czyli zasadniczo stacjonarne garnizony broniące miast, w tym obrona p-lot, bewupy, starsze modele czołgów. Tylko kluczowe etaty obsadzone zawodową kadrą, reszta skadrowana i uzupełniana w czasie mobilizacji rezerwistami-OCHOTNIKAMI.
    Kluczowe, by to byli ochotnicy, bo ludzi, którzy w razie „w” zwieją, jak do nas Ukraińcy, zwyczajnie szkoda szkolić. Zwłaszcza pod przymusem.

    Jednak samo takie terytorialne wojsko, to za mało, bo:

    „kraj średniej wielkości wciśnięty między dwóch silnych sąsiadów ”

    Nie mamy najmniejszych szans przetrwania na takich zasadach. Być może nam się właśnie kończy drugie „dwudziestolecie międzywojenne”. Tak, jak wówczas, tak i teraz, jedyną receptą jest jakieś powtórzenie fenomenu I RP. Przy czym dziś mamy o tyle łatwiej, że np. Rumunia, czy Węgry o wiele chętniej widziałyby swoją zależność od niewiele silniejszej Polski, w miejsce dzisiejszej zależności od silnych Niemiec. Na tej samej zasadzie gospodarczej współpracy i militarnego sojuszu pewnie orbitowałaby i Ukraina, a nawet Białoruś. Takim sojuszem militarnym byliby też zainteresowani Skandynawowie, nie wspominając o Bałtach.

    Nie ma szans na nic takiego, jeśli nie będziemy w stanie wystawić wojsk ekspedycyjnych zdolnych wesprzeć sojuszników. Zresztą nawet nie chodzi o obronę sojuszników, ale o to samo, o co chodziło w wojnie polsko-bolszewickiej. WP celowo przeniosło działania wojenne daleko poza granice kraju, żeby podczas zorganizowanego odwrotu zniszczeniu ulegała infrastruktura ukraińska i białoruska, a nie polska. W dodatku zajęcie przez nas takich ważnych węzłów logistycznych, jak Mińsk i Kijów mocno skomplikowało bolszewikom logistykę. Do tego w jakiejś części dochodzi też wybieranie rekruta – petlurowcy może i niewiele znaczyli, ale to zawsze lepiej, żebyśmy my zebrali jakichś lokalnych ochotników przeciwko wrogowi, niż żeby on przeciw nam.

    Gdybyśmy nie mieli wówczas wojsk mobilnych, to być może stracilibyśmy wiele polskich ziem wschodnich, zanim byśmy zdążyli włączyć ich potencjał do wojny.

    W pełni się z Tobą zgadzam odnośnie takich zabawek, jak wielka flota, rosomaki, śmigłowce, bo to faktycznie zabawki przydatne głównie w konflikcie asymetrycznym, w którym do my byśmy byli tą mocniejszą stroną.

    No i teraz jeśli idzie o takie wojsko, to oczywiście dziś to musi być broń pancerna, wspierana artylerią dalekiego zasięgu, w tym rakietową, a ta z kolei nie może funkcjonować bez głębokiego rozpoznania. Do tego musisz mieć osłonę powietrzną, bo bez niej to wróg Twoje czołgi będzie niszczył dronami. Piechota musi podążać za czołgami w wozach o podobnej dzielności terenowej – czyli jakieś gąsienice, możliwość pływania, plus jakiś pancerz.
    Nad tym wszystkim musi latać jakiś nasz własny AWACS, a jeszcze lepiej jakby i satelita. Rozmarzyłem się, wiem 😉

    W pełni się z Tobą zgadzam odnośnie takich zabawek, jak wielka flota, rosomaki, śmigłowce, bo to faktycznie zabawki przydatne głównie w konflikcie asymetrycznym, w którym do my byśmy byli tą mocniejszą stroną.

    Podsumowując – ta Twoja ochotniczo-rezerwowa obrona terytorialna o niskich stanach kadrowych w czasie pokoju i rozwinięta w duże wojsko w czasie wojny – jak rezerwa w Izraelu, ale do tego zawodowe wojska mobilne o stałych stanach i natychmiastowej gotowości bojowej, żeby móc działać poza granicami kraju by dać czas na mobilizację i by nie oddawać nplowi inicjatywy strategicznej.

    Pozdro;
    d.

  4. m pisze:

    Odnosząc się do waszych bardzo ciekawych komentarzy:

    1) Służba zasadnicza to marnowanie sił, środków, pieniędzy, czasu i samych żołnierzy.

    2) Szeregowy zawodowy na etacie ma większe i „aktualniejsze” umiejętności niż wielu przymusowych „Z”.

    3) Ukraina pokazała dużą wartość formacji ochotniczych.

    4) Stworzenie w Polsce OT tak naprawdę nic nie zmienia.

    • djans pisze:

      Ad 1 – zetka połączona z przymusem – bez dwóch zdań. Zasadnicza dla chętnych, dla których by były realne przydziały mobilizacyjne – jakiś sens ma.

      Ad 2 – Jasne. Zarówno od przymusowca, jak i rezerwisty-ochotnika. Tak, jak strażak zawodowy ma nieporównywalnie lepsze kwalifikacje od członka OSP.

      Ad 3 Pokazała względnie dużą wartość ochotników, ograniczoną brakami sprzętowymi takich formacji (np. artyleria kontr-bateryjna).

      Jednocześnie pokazała bezwartościowość armii poborowej (ukraińscy poborowi są u nas).

      Widać także niekwestionowaną wyższość profesjonalnych i nasyconej technologią jednostek zawodowych. Paru ruskich specjalsów z markerem laserowym dla kierowanych pocisków artyleryjskich, czy samolotu szturmowego i po okopanych oddziałach pancernych SZU nie było czego zbierać.

      Ad 4 Stworzenie wg pomysłu płk Gaja, czyli jak się ją tworzy, zmienia – ale na gorsze, bo zabieranie środków zawodowcom i tworzenie za nie jakiejś dziwnej hybrydy NSR z OT, która by jednak miała być mobilna, jak WO i z nimi służyć w pierwszej linii.

      Gdyby jednak zrealizować krytykowany pomysł „wojsk wojewodów”, czyli nie za środki MON i nie do działań operacyjnych, to mielibyśmy takie coś z pogranicza wojska i policji, czego obecnie brakuje.

      • Piotr pisze:

        W Polsce moim zdaniem jest jeszcze jeden problem, my tak na prawdę nie mamy armii zawodowej a jedynie „ciepłe posadki urzędników mundurowych” (dla przysłowiowych znajomych królika), dodatkowo wojskowi korupcję mają chyba wyssaną z mlekiem matki i co dało się rozkraść to jest rozkradzione a przy zakupach liczy się tylko kto więcej pod stołem w łapę da. Niestety ale poza nielicznymi wyjątkami cały ten resort jest do zaorania.

      • Coyote pisze:

        Więc się w zasadzie zgadzamy w większości kwestii . Tylko kwestia szczegółów .
        Takich jak właśnie wartość bojowa armii zawodowej względem poboru .
        Nie ma jakiejś przepaści w morale czy wyszkoleniu .
        Reszta to propagandowe bajeczki z „Naszej Armii” , „Defiance24” i filmów klasy B .
        Chciałbym się w tym temacie rozpisać ale szkoda mi roboty 😀
        Armia Ukraińska na początku wojny czyli okresie największych kompromitacji była właśnie kontraktowa ostatni pobór mieli w 2013 i objął tylko trochę ponad 10 tys ludzi .
        Mogilizacja przyszła potem .
        Z formacjami ochotniczymi jest ten problem że ci którzy chcą się szkolić w czasie „P” to niekoniecznie ci którzy będą chcieli walczyć w czasie „W” .
        Pomijam tu radykałów których w sumie tak wielu nie ma .
        Znudzeni ASGeje i złota „młodzież” (już niekoniecznie metryką) która chciała poczuć dreszczyk emocji w razie realnego zagrożenia ucieknie pierwsza .
        Przykład konfliktu w Donbasie i wojny z daesz potwierdza starą prawdę że najlepiej walczą ci którzy mają o co .
        Co ma do tego pobór ?
        Dużo .
        Matka armia zgarnia w kamasze gówniarza/gówniarę zaraz po szkole . Sześć miesięcy biega to to po lesie i w ruinach ze sprzętem co parę kroków przeklinając wrednego kaprala , złośliwego szefa kompanii i durnotę oficerów .
        Ale działa zasada „Nie umiesz , nauczymy . Nie chcesz , zmusimy” Coś tam zostaje w pustym łbie .
        Mija parę lat , nasz bohater/bohaterka ma rodzinę , jakoś udało się ogarnąć . Życie nalało do łba coś oleju . Nawet zetke wspomina dobrze bo przynajmniej wesoło było a jeszcze co jakiś czas jest szkolenie rezerwy i można trochę odpocząć od żmudnej roboty , dzieciarni i drugiej połówki .
        Wybucha wojna , chce chronić swoją rodzinę więc zgłasza się na ochotnika .
        Okazuje się że kapral i porucznicy nie byli wcale tacy durni . To co łopatą nakładli do głowy ułatwia przeżycie . I zabijanie tamtych .
        Taki żołnierz jest o wiele bardziej zajadły i skuteczny od zawodowego z przypadku czy gówniarza z poboru (którym kiedyś był)którzy najchętniej by uciekli .
        Lepszy jest tylko pies wojny który kocha walkę , adrenalinę i zabijanie ale tacy krystalizują się tylko w czasie wojny a nie na żadnym poligonie .
        Już nie mówiąc o tym jakie problemy sprawiają po zakończeniu konfliktu .

        To że komponent pancerno-zmechanizowany oraz lotnictwo może i powinno wspierać naszych sojuszników w ramach tzw „Miedzymorza” jest oczywiste .
        Ale trzeba pamiętać o „umiesz liczyć , licz na siebie” brać pod uwagę najgorszy scenariusz a nie najlepszy .
        Słabymi się pogardza do silnych sojusznicy sami się garną .
        Co do lotnictwa to wątpię czy nawet razem z Czechami , Słowakami , Węgrami i Rumunią do spółki bylibyśmy w stanie walczyć lotnictwem FR jak równy z równym . Mają w linii ponad 800 nowoczesnych myśliwców i prawdopodobnie najlepiej na świecie rozwiniętą OPL . Po prostu czego byśmy nie zrobili nie stać nas na dorównanie im a na dodatek NIKT nie sprzeda nam technologii a na kombinowanie we własnym zakresie nas nie stać (finansowo)
        Modernizowanie i utrzymywanie tego co jest , jak najbardziej . Resztę pieniędzy lepiej przeznaczyć na OPL . O wiele lepszy stosunek skuteczność-cena od dokupywania kolejnych starych myśliwców .
        W kooperacji z ww krajami moglibyśmy też wynegocjować o wiele lepsze warunki zakupu czy nawet licencji np: w Chinach .
        O ukrainie zapomnij , to trup utrzymywany przy życiu jankeską kroplówką .
        Co wartościowe wzięli Rosjanie , ukradli oligarchowie albo uciekło na własnych nogach do Polski bądź Rosji .
        Jak amerykanie odpuszczą to trzeba będzie obstawić granice żeby przez Bug się nie przeprawiały ciężkozbrojne bandy rabunkowe .
        W ich bajki o dziesiątkach tysięcy specnazowców nie ma co wierzyć . Najpierw stawia się NIEZAMASKOWANY czołg na blok postcie , nie zmienia się jego pozycji parę dni a potem płacz że ruskie zniszczyli . Pewno specjalsi z super sprzętem … Ta , dron z marketu , albo nawet lornetka , dobra mapa , i grad 122 z amunicją kasetonową . Np 9M218 .
        Nie twierdze że nie było tam rosyjskich jednostek specjalnych ale nie wszędzie jak piszczą ukraińcy .
        AWACS to byłby taki barejowski miś i topienie pieniędzy , co innego geostacjonarny satelita „meteorologiczny” Czy nawet kilka .
        Podejrzewam że jesteśmy w stanie zbudować takiego i opłacić Chińczyków żeby nam go wynieśli na orbitę . Koszta byłyby o wiele mniejsze od takiego samolotu .

        Poco takie wojewódzkie oddziały ni to policyjne ni wojskowe czyli zomo ? Do tłumienia zamieszek i ochrony własności lokalnych oligarchów ?
        OT jest o wiele sensowniejsza

  5. Fomalhaut pisze:

    Szanowni koledzy. Na prawdę nie wiem dlaczego pod filmem o pytaniach na temat domowego surwiwalu (niektórych nieco dziecinnych i osobistych ,a nie merytorycznych) wywiązała się dyskusja o sposobach organizowania armii i sposobów obrony RP. Nie żeby dla mnie ta dyskusja była zła lub nudna. Ona po prostu powinna być chyba gdzie indziej. Bardziej wolał bym poczytać o tym co zrobić by spora część moich rodaków więcej wiedziała o sposobach przetrwania kryzysowej sytuacji itp. Bo sądząc po pytaniach kierowanych do Piotra, będziemy mieli do czynienia z olbrzymią grupą niedojdów społecznych i lemingów surwiwalowych będących zagrożeniem dla siebie i wszystkich wokół. To jest poważny problem z którym zetkniemy się NA PEWNO bez względu czy powtórzy się powódź czy wojna. Wasza dyskusja jest fajna ale nie toczy się on w sztabie generalnym armii RP i wnioski z niej płynące nic nie zmienią. Lepiej napiszmy 15 postów „poradnik dla nie kumatych i gimbusów” na wypadek sytuacji kryzysowej. Może wtedy nie zginie kolejny milion rodków tylko pół miliona ? Ostatnio oglądałem serial „Walking Death” pewnie znany wielu. Abstrahując od wątku walki z zombi film ten w bardzo dobry sposób (zwłaszcza sezon 5 i 6 ) pokazuje jakim problem są ludzie „nie kumaci” i nie przygotowani do niczego poza siedzeniem w domu i oglądaniem TV. Już sam fakt ,że każdy ma swoje „ważne poglądy” ( patrz wasza dyskusja) stwarza wiele trudności by się zjednoczyć jako grupa i zadbać i swoje wspólne interesy ,a co dopiero pomóc innym „obywatelom” (lemingom). pozdrawiam.

    • djans pisze:

      Artur z Krzysztofem mają jakąś tam widownię/czytelników (vide statsy bloga, czy kanału) i zapewne dla jej części są jakimiś tam autorytetami. Dlatego kiedy – przy uczciwym zastrzeżeniu, że się spraw specjalnie nie zna – pada pogląd, że być może wystarczy mała, zawodowa armia, to jako tematem zainteresowany poczułem się w obowiązku sprostować.

      Tak samo, jak gdyby przy pytaniu o najlepszy środek do dezynfekcji ran odpowiedzią było – „specjalnie się na medycynie nie znam, ale pewnie woda utleniona.”

      A że się z tego wywiązała większa dyskusja…

      „jakim problem są ludzie „nie kumaci” i nie przygotowani do niczego”

      To właśnie będą najprawdziwsze „zombie”, tylko 10x bardziej niebezpieczne.

      „Bardziej wolał bym poczytać o tym co zrobić by spora część moich rodaków więcej wiedziała o sposobach przetrwania kryzysowej sytuacji”

      Mniej więcej to, co robią chłopaki – żywy poradnik bez napinkni, z dobrym przełożeniem ma niebranżowe media.

  6. Fomalhaut pisze:

    Przepraszam ,bo oczywiście pomyliłem imię – winno być Krzysztof. (na marginesie nie da się tu wprowadzić edycji własnych postów ?)Jak powiedziałem dyskusja była dobra – sam się nie wypowiem bo chyba zbyt mało wiem o obecnym stanie armii RP by zabierać głos. Nasi gospodarze forum robię dobrą robotę – nie ma co do tego wątpliwości – choć jest to działalność niestety jednak „marginalna” (w kilku aspektach) co nie jest niczyją winą. Być może pozostaje jedyne silniejsza aktywizacja naszych rodzin i przyjaciół w „survivalu jak by co”. Bo medialnie to sam serial „Preppersi” wiosny nie uczynił. No chyba ,że jakaś powódź i jednocześnie serial w TV zaistniał, to może by podziałało to lepiej (co mnie nie cieszy). pozdrawiam.

  7. m pisze:

    http://niezalezna.pl/74851-jak-wyprzedano-pistolety-i-karabiny

    Artykuł bardzo dobrze obrazuje jaką wiedzę o wojsku i uzbrojeniu mają osoby które tworzą prawo w naszym kraju, które zabierają głos publicznie , osoby piszące artykuły czyli media i osoby które wypowiadają się w komentarzach.

  8. sewziem pisze:

    Dyskusja o służbie zasadniczej jest dobra. I moim zdaniem rozważania poborowy-zawodowiec trochę się mijają z celem. Wiadomo, zawodowców trzeba mieć. Moim zdaniem powinno się rozważyć jak doprowadzić do jak najefektywniejszego wyszkolenia obywatela tak, żeby sam się skoszarował, żywił i płacił za swoje szkolenie odbywanie w czasie wolnym, jak już wróci sobie z pracy albo ze szkoły.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.