Czemu warto mieć cel ewakuacji (i zestaw ucieczkowy)?

Bezpośrednią inspiracją do przygotowania niniejszego materiału była wiadomość od Czytelnika o pożarze kamienicy w dzielnicy Włochy w Warszawie.

Taka sytuacja jest doskonałym przykładem sytuacji, w której zdarzenie bardzo prozaiczne, pożar, zmusza nas do opuszczenia domu. To dobry moment, by zastanowić się nad tym, czemu warto mieć przygotowany cel ewakuacji.

Pożar wcale niekoniecznie musi zniszczyć Twoje mieszkanie. Na tym przykładzie widać, że sytuacja może rozwinąć się inaczej. Tu płonęło poddasze kamienicy i dach, a wskutek prowadzonej akcji gaśniczej zalaniu uległy niższe kondygnacje. I ludzie musieli być z kamienicy ewakuowani, bo nie było pewności, czy w dalszym ciągu pozostaje bezpieczna.

Ludzie dostali miejsce w jakiejś szkole, o co jest łatwo latem, ale pewnie w czasie roku szkolnego też zostaliby tymczasowo zakwaterowani w jakiejś hali sportowej czy ośrodku kultury. Mimo to, raczej nie zachęcam do polegania wyłącznie na pomocy państwowych służb. tej może dla nas zabraknąć, bo po prostu zdolność służb do udzielania pomocy jest ograniczona. Jako zdrowy i dorosły obywatel raczej nie będę na szczycie listy potrzebujących — tam będą raczej dzieci i niedołężni staruszkowie. Poza tym, jeśli ja nie będę potrzebować pomocy, mogę sam starać się udzielić jej innym, którzy będą mieć mniej szczęścia.

A scenariusz pożaru jest idealnym przykładem zdarzenia, w którym warto mieć zestaw ucieczkowy i przygotowany cel ewakuacji.

Po pierwsze, mając zestaw ucieczkowy nie będziemy zmuszeni do gorączkowego przeszukiwania mieszkania by znaleźć i spakować ważne rzeczy, które koniecznie trzeba ze sobą zabrać (np. dokumenty). Nie będziemy też zmuszeni do stania na trawniku w piżamie, bo w zestawie przecież znajduje się zapasowe ubranie.

Po drugie, będziemy mogli przeczekać kryzysową sytuację w bezpiecznym miejscu.

Po trzecie, przedmioty znajdujące się u celu ewakuacji nie ulegną zniszczeniu w domu.

No właśnie… bo cel ewakuacji to nie tylko miejsce, do którego się w razie czego udamy. To także miejsce, w którym możemy trzymać część zapasu żywności, część oszczędności (gotówki, złota, srebra), część kolekcji broni i zapasu amunicji. Do czego nadaje się zapas żywności zalany wodą ze środkami gaśniczymi? W ogromnej części — do wyrzucenia. A jak spłonie, to już w ogóle nie ma o czym rozmawiać. Podobnie, jak spłonie gotówkowa część oszczędności.

I dlatego zawsze mówiliśmy, że warto mieć cel ewakuacji, zestaw ucieczkowy i opracowany sposób dotarcia do celu ewakuacji.

Bo zestaw ucieczkowy można zrobić prawie za darmo, a na działce będącej celem ewakuacji można spędzać wolny czas. Nawet jeśli nigdy z nich nie skorzystamy do ucieczki z miejsca, w którym mieszkamy, warto brać pod uwagę ewentualność, że będziemy do niej zmuszeni.

 

Krzysztof Lis

Magister inżynier mechanik. Interesuje się odnawialnymi źródłami energii, biopaliwami i nowoczesnym survivalem.

Mogą Cię zainteresować także...

12 komentarzy

  1. Taki tam pisze:

    Warto by dopowiedzieć, że we własnym domku letniskowym w takiej sytuacji będziemy czuć się o wiele bardziej komfortowo i intymnie, niż w jakiejś kwaterze zbiorowej zorganizowanej przez władze.
    Myślę, że to dobry argument w popularyzacji tej idei wśród osób nie zainteresowanych preperingiem.
    Ponad to zadbawszy o siebie choć trochę odciążamy państwo, dzięki czemu pomoc może dotrzeć do bardziej potrzebujących. To natomiast argument dla tych, którzy swoją zapobiegliwością chcą wspomóc państwo w niesieniu pomocy reszcie społeczeństwa.

  2. LosowyNick pisze:

    Zastanawia mnie, dlaczego za cel ewakuacji podajecie tu zawsze działkę, domek letniskowy czy coś podobnego. Coś, co większą część czasu stoi puste. Czy nie lepiej postarać się o rodzinę, znajomych, przyjaciół mających domek na wsi, w odpowiedniej odległości po czym wynająć u nich w domku jeden pokój dla siebie? Mniejsze koszty, dom lepiej pilnowany a i można pomyśleć o wzajemności. Jeśli dwóch prepersów mieszka nie więcej jak 20 km od siebie to mogą wzajemnie świadczyć sobie pomoc awaryjnego celu ewakuacji.

    • Krzysztof Lis pisze:

      Wiadomo, że optymalne rozwiązanie będzie inne dla każdego. Ja używam tego przykładu dlatego, że łatwiej zorganizować sobie domek na działce, niż kogoś, komu można zaufać na tyle, by umówić się na opisywany przez Ciebie układ.

      Jak ktoś ma rodzinę na wsi 100 km od domu, to ma problem z głowy. Najbliższa moja rodzina na wsi mieszka jakieś 400 km ode mnie. Z kolei w łączenie się preppersów w grupy nie wierzę — chyba, że się znają od wielu lat.

  3. Qbek pisze:

    Kurcze niby wszystko ok , ale wydaje mi się że : cel ewakuacji nie może być daleko od miejsca zdarzenia, bo przecież być może służby będą potrzebowały czegoś od nas, po akcji strażaków będziemy chcieli coś wynieść „uratować” . Potrzebna nam będzie pomoc znajomych rodziny. Jeśli masz dzieci to cel ewakuacji to najbliższa rodzina ( o ile nie mieszka daleko ) albo zaprzyjaźnieni sąsiedzi (znani dzieciom) .
    Dlatego ja mam na lodówce listę do kogo dzwonić i w jakiej kolejności . A w bagażniku w aucie mam zawsze jakieś ubrania „działkowe” dla całej czwórki i jakieś sucharki 🙂 . Rodzinę ewakuuje a sam zostaje na miejscu i czekam cierpliwie na koniec działań służb.

    • Krzysztof Lis pisze:

      Wywozisz dzieci i żonę na działkę, sam wracasz spać w samochodzie czy u znajomych. Łatwiej zorganizować miejsce kątem u kogoś dla jednej osoby, niż dla czterech.

  4. amzel pisze:

    Jakaś altanka na działce oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów od miejsca zamieszkania to miejsce dobre na kilkudniowe wypady rekreacyjne.
    Nie zapewni nam dobrych warunków w przypadku kiedy będziemy musieli
    czekać na wyremontowanie naszego mieszkania lub na przydział czegoś
    zastępczego .
    Lepiej pozostać na miejscu korzystając z pomocy rodziny czy przyjaciół. Mamy wgląd na rozwój sytuacji i możliwość reagowania.
    Możemy też ocalić to co się jeszcze da.Nie bardzo wyobrażam sobie
    codziennych dojazdów do pracy po kilkadziesiąt kilometrów i zapanowania nad tym wszystkim.
    W tym przypadku ewakuacja nie jest
    dobrym rozwiązaniem.

    • Krzysztof Lis pisze:

      Jak pisałem nieco wyżej, każdy z nas ma nieco inne optymalne rozwiązanie takiego problemu. Jeśli ktoś mieszka w obcym mieście, a najbliższą rodzinę ma 300 km dalej od domu, to wiadomo, że może liczyć co najwyżej na pomoc przyjaciół. Ci będą bardziej skorzy do jej udzielenia, jeśli będą musieli przyjąć pod dach jedną, a nie cztery osoby. Kilkudziesięciokilometrowe dojazdy do pracy przez miesiąc zanim znajdziesz jakieś mieszkanie do wynajęcia pewnie będą trochę kłopotliwe, ale do przeżycia.

      I nie mam na myśli altanki, tylko ocieplony domek, nadający się do przeczekania w nim paru tygodni zimą.

    • andrzej pisze:

      Nie przesadzaj. Całe mnóstwo ludzi dojeżdżają do pracy codziennie po 100 km w jedną stronę a Ty na czas kryzysowy nie wyobrażasz sobie dojeżdzać kilkadziesiąt kilometrów? Może być tak że na tą działkę dojedziesz szybciej niż do tej rodziny/znajomych na po drugiej stronie dużego miasta

  5. amzel pisze:

    Najlepiej by było gdyby ktoś kto znalazł się w podobnej sytuacji opisał jak to wszystko wygląda w ptaktyce.
    Na jaką pomoc ze strony miasta można liczyć ,jak zabezpieczone jest
    pozostawione mienie i ile czasu potrzeba na otrzymanie jakiegoś lokalu zastępczego.
    Rodzina gdzie są małe dzieci pewno szybko dostanie coś w zastępstwie.
    Każde miasto ma jakieś rezerwy mieszkaniowe przeznaczone na sytuację kryzysowe..
    Do pracy jeździłem przez ponad cztery lata do innego miasta robiąc
    każdego dnia powyżej stu kilometrów .
    Dlatego przeprowadziłem się i teraz
    mam do pracy trzy kilometry.

    • Survivalista (admin) pisze:

      W poszukiwaniu takich informacji to lepiej śledzić lokalną prasę. Mieszkańcowi Stargardu nic nie da wiedza o tym, ile czekał na mieszkanie zastępcze ktoś z Sanoka. 😉

  6. bura2 pisze:

    Najlepszą opcją w przypadku małych kłopotów jest rodzina. Basta. To zawsze jest normalny dom, normalne jedzenie i normalne warunki. Nie ma co dyskutować.
    Jeżeli tej rodziny nie ma, lub są na tyle blisko że ich też może dotknąć kataklizm – wtedy dopiero działka.
    Mój plan gdy byłem studentem zakładał właśnie dostanie się z powrotem do domu rodzinnego w małym mieście a nie ucieczkę do jakiegoś domku na działce. Tam są moi bliscy. Tam razem możemy coś zrobić.
    Rodzina to wspaniały BOL ponieważ kosztuje nas wypicie kilku flaszek ze szwagrem rocznie a zyskujemy niesamowicie wiele.
    Zostawisz kopie dokumentów w pustym domku na działce? Raczej nie. Ale u szwagra/teścia/wuja już tak.

  7. GNOM pisze:

    Witajcie.
    Właśnie znalazłem dość ciekawy materiał:
    http://wyborcza.pl/7,75399,20577390,niemcy-rzad-zacheca-obywateli-do-robienia-zapasow-zywnosci.html#BoxGWImg

    Czyżby Niemcy wiedzieli o czymś o czym my jeszcze nie wiemy?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.