6 sposobów na pozyskanie wody w mieście

Jeśli mieszkasz w bloku w mieście, zapewne nie masz możliwości wykopania w ogrodzie studni, dlatego warto jest wiedzieć, skąd w razie czego można wodę pozyskać. Gdy zabraknie jej w kranach, nawet największy zapas wody kiedyś się skończy.

Na początku jednak chciałbym zwrócić uwagę na dwie rzeczy.

Po pierwsze, jeśli tylko pojawią się informacje, że wody ma wkrótce zabraknąć, warto zrobić doraźnie jak największy jej zapas w domu. Omawialiśmy to na łamach tego materiału, jakiś czas temu.

Po drugie, warto mieć w domu jakiś zapas wody na stałe. Czy to w formie napełnionych kranówką butelek po napojach, większych plastikowych kanistrów, czy tysiąclitrowego paletopojemnika w piwnicy. Wiadomo, że w bloku zapasu wody dużego zrobić się nie da, bo nie ma na to miejsca, dlatego trzeba wiedzieć, skąd tę wodę w razie czego zaczerpnąć.

1. Nieoczywiste miejsca w samym domu/mieszkaniu

Zanim wyruszymy z domu by przynieść wodę, warto skorzystać z zapasów wody, które prawie na pewno w nim są.

Będzie to między innymi:

  • spłuczka w toalecie — ta woda oczywiście nadaje się do picia i trzeba tylko pamiętać, żeby jej nie spuścić do sedesu,
  • zasobnik ciepłej wody użytkowej — jeśli w Twoim mieszkaniu wodę grzejesz grzałką w zasobniku, to cała jego zawartość nadaje się do picia, choć dla uniknięcia zatrucia legionellozą warto ją zagotować, a smak raczej nie będzie dobry,
  • instalacja centralnego ogrzewania — ta woda już do picia się nie nadaje, bo jest zanieczyszczona, ale do spłukania w toalecie — jak najbardziej.

2. Studnie głębinowe

W Warszawie znaleźć można wiele studni głębinowych, oligoceńskich. Przez wiele lat wykorzystywane były przez mieszkańców miasta jako źródło wody do picia o jakości lepszej, niż woda z wodociągu. W tej chwili tracą na znaczeniu, bo jakość wody wodociągowej wzrosła, a i domowe filtry staniały.

Woda z takich studni artezyjskich wypływa na powierzchnię pod ciśnieniem i dlatego możliwe jest ich funkcjonowanie nawet w razie braku prądu. Warto jednak to sprawdzić, czy najbliższa Twojego domu taka studnia rzeczywiście nie posiada pomp.

3. Deszczówka

Woda deszczowa zazwyczaj nadaje się do picia, choć może być zanieczyszczona pyłem unoszącym się w powietrzu, ale nie tylko (na pewno znasz pojęcie kwaśnych deszczów). To oczywiście zmieni się, gdy ta woda spadnie na brudny dach.

Każdy dom i blok ma rynnę, pod którą można się podłączyć. Ciekawy sposób przedstawił jeden z Was na naszej facebookowej grupie dyskusyjnej. A zrobienie prostego łapacza deszczówki z zasłonki prysznicowej i dwóch kijów od szczotki, nie powinno być dla nikogo wielkim wyzwaniem.

Zimą o deszczówkę trudniej, za to czasem na ziemi leży śnieg. On trochę ułatwia sprawę, bo jak jest, nie trzeba czekać na najbliższe opady. Trzeba tylko pamiętać, by zbierać śnieg biały, a nie żółty lub brązowy. Z drugiej strony przyniesienie do domu 10 litrów wody pod postacią śniegu może nie być trywialne.

4. Strumyki, rzeki, jeziora, źródła

Występują  przyrodzie, ale też i w miastach. Trzeba tylko wiedzieć, gdzie są.

Niestety, nie można zakładać, że woda, która wygląda czysto, rzeczywiście jest czysta i nadaje się do picia. Czystość wody ocenia się nie tylko po jej wyglądzie, lecz także po zawartości w niej zanieczyszczeń niewidocznych gołym okiem. Nie wystarczy, żeby po stawie pływały kaczki, a w wodzie ryby, żeby ta woda była w pełni bezpieczna dla zdrowia.

5. Fontanny i inne sztuczne zbiorniki, np. w parkach

Prawie na pewno także będą zanieczyszczone, choćby z tego względu, że ludzie często kąpią w takich zbiornikach swoje psy i dzieci. Niektóre tego typu zbiorniki są opróżniane na zimne półrocze, co koniecznie trzeba brać pod uwagę.

6. Rowy przydrożne, odwodnienia węzłów komunikacyjnych, zbiorniki przeciwpożarowe

Wyodrębniamy jako osobny punkt, bowiem jakość wody z takich źródeł jest beznadziejna. Zwłaszcza z rowów przydrożnych — choć miasta są skanalizowane, to jednak prawie w każdym da się znaleźć przynajmniej jedną ulicę, z której wodę odprowadza się do rowu, a nie do kanalizacji burzowej.

Raczej nie traktowalibyśmy tego typu miejsc jako źródła wody pitnej, ale do spłukiwania w toalecie się ona nada.

Uwagi końcowe

Przygotowujemy ten materiał, żebyście wzięli mapkę okolicy i zaznaczyli na niej wszystkie miejsca, z których w razie czego możecie zaczerpnąć wody. Część tych miejsc (np. rzeki i większe stawy) jest na mapie zaznaczonych, ale zapewne nie wszystkie.

Warto także wiedzieć, czy i kiedy w tych zbiornikach wody może nie być. Część strumyków i jeziorek może przecież wysychać w czasie długotrwałych suszy.

Chodzi o to, żebyście w razie braku wody nie musieli gorączkowo szukać najbliższego jej źródła, tylko żebyście z pomocą mapy wiedzieli od razu, gdzie się udać.

Uwagi typu „jak zabraknie wody to pojadę do Biedronki po 5 baniaków 5-litrowych” nie mają sensu. Kto nie przeżył braku wody w skali dzielnicy, ten nie wie, że w takiej sytuacji już po paru godzinach w sklepach woda będzie tylko pod postacią soków i gazowanych, słodzonych napojów. Z tego względu nie można zakładać, że akurat w czasie tych kilku godzin będziemy w domu i będziemy w stanie wodę do niego przynieść.

Wyjazd do sąsiedniego miasta też może nie być dobrym rozwiązaniem, bo wody może nie być w skali całego województwa, albo całego kraju (gdy w całym kraju zabraknie prądu).

Uzdatnianie wody do picia to zagadnienie na tyle obszerne, że będziemy chcieli poświęcić mu co najmniej jeden albo dwa filmy. Na razie warto abyście obejrzeli materiał pokazujący jak zbudować filtr do wody i dezynfekcji metodą SODIS.

Survivalista (admin) i Krzysztof Lis

Artur i Krzysiek z wykształcenia są inżynierami (a Artur jest także magistrem zarządzania). Obaj są zafascynowani tematyką przygotowań na trudne czasy. Z tego konta publikują artykuły, nad którymi pracowali wspólnie.

Mogą Cię zainteresować także...

22 komentarze

  1. fomalhaut pisze:

    Pewnym choć bardzo minimalistycznym źródłem wody będą krople „rosy” które skraplają się w np. piwnicach na „rurach z zimną wodą” lub zbiornikach np. hydroforach. Oczywiście te ilości mogą być bardzo niewielkie i występować w zależności od warunków panujących w takich miejscach ale mogą mieć znaczenie w przypadku np. „uwięzienia” w betonowym blokui naprawdę skrajnego braku wody.
    Inne nie miej egzotyczne źródło to „wodne łóżko” (wodny materac) który pozwala pomieścić naprawdę konkretny zapas wody w zupełnie nieproblemowy sposób.
    W filtrach będących na stałe w instalacji wodnej też jest zgromadzona woda mimo wyłączenia dopływu świeżej.
    W przypadku posiadania dostępu do brudnej wody i ogrodu (poza filtracją) próbowałbym podlewać nią jakieś rośliny których owoce niejako z natury gromadzą wodę np; arbuzy, ogórki, winogrona itp.

    • djans pisze:

      O tym też było, tyle że na Forum Domowego Survivalu. Aż dziw, że nie było tego w filmie.

  2. Bunkier pisze:

    Dziś u mnie nie było wody. Stwierdziłem, że fermentory na piwo znakomicie nadają się jako shtf-owe wiadro do przynoszenia wody z beczkowozu 😉

  3. sewziem pisze:

    Najbardziej problematyczne są bloki, gdzie jest mało miejsca na „pierdoły”. W domku jednorodzinnym nie ma najmniejszego problemu z magazynowaniem lub pozyskaniem wody z własnego podwórka i naprawdę otoczenie musiałoby zamienić się w Saharę, żeby spuszczać wodę z centralnego do spłukiwania kibla. Ale jakiś idiota to przeczyta i spuści wodę z centralnego jak mu wodę wyłączą. Ten artykuł to taka trochę fantazja i nic konkretnego. Coś w stylu „se usiadłem, pomyślałem i napisałem”. Znam kilka lepszych sposobów które są sprawdzone a nie „spuszczanie wody z centralnego”.

    • Krzysztof Lis pisze:

      Co Cię powstrzymuje, żeby te sprawdzone sposoby opisać? Zrób to koniecznie, będziemy mogli ocenić ich przydatność dla osób, które mieszkają w bloku.

      Co do tego, że dla domów jednorodzinnych jest cała masa rozwiązań, to chyba nikt nie ma wątpliwości. Rzecz w tym, że porada „załóż oczko wodne, zrób instalację do zbierania deszczówki, a w piwnicy trzymaj 3 paletopojemniki z wodą z wodociągu” dla kogoś, kto mieszka w bloku jest mało użyteczna. Żeby nie powiedzieć, że wcale…

      • sewziem pisze:

        Mam swoje powody dla których nie opisuję wszystkiego co wiem. Ale podam kilka przykładów.
        Pozyskanie i magazynowanie wody w bloku to takie trochę bycie bardziej chytrym od innych.
        Jedną z ważniejszych rzeczy jest, w miarę możliwości, mieć własny klucz do wyłazu dachowego. Wtedy tam można robić wszystko. Ja miałem taką możliwość w Warszawie. Mieszkanie wynajmowałem, nie było moje.

        Jeśli jest się właścicielem mieszkania, można pomyśleć o pewnych rzeczach podczas robienia remontu. Np. zabudowa w łazienkach jest bardzo często większa niż jest potrzebna. Mój znajomy, ze względów ekonomicznych ma zamontowany dodatkowy zbiornik do spłuczki do którego wlewa wodę czystą ze zlewu kuchennego lub umywalki (jak np. spuszcza zimną wodę w oczekiwaniu na ciepłą). Zbiornik ma ok. 30 litrów pojemności i jest napełniany za pomocą ciśnienia wodociągowego, spłuczkę napełnia grawitacyjnie. Wymaga to pewnej regularności, ale to ogólnie taka trochę rodzina świrów pod względem eko i wege więc nikt tam nie protestuje. Idąc tym tropem, innym sposobem jest wykorzystanie miejsca w suficie podwieszanym w łazienkach lub zabudowach przysufitowych. Wiem, że nie zawsze jest miejsce, żeby zamontować tam jakiś normalny zbiornik, ale jeździłem po budowach tu i tam widziałem, że często jest sporo takiego miejsca żeby władować tam jakąś porządną bańkę z której można zrobić zbiornik przepływowy.

        Z kolei jeśli ktoś trzyma w domu storczyki, musi podać odpowiednią wodę (deszczówka lub filtr). Moja znajoma ma normalnie zapas 5 litrów w butelce minimum. Nie jest to dużo, ale zasadniczo woda jest zdatna do picia dopóki nie doleje tam jakichś nawozów. Butla stoi to sobie na balkonie i nikomu nie przeszkadza.
        Jeśli ktoś nie może zmagazynować, to trzeba wiedzieć jak zdobyć. I sprawdziłem. Wierzba jest najlepszym drzewem. Sadzona była kiedyś wzdłuż dróg, żeby szybko wypijała wodę. W dobie szeroko dostępnych worków i toreb foliowych stare surwiwalowe metody się sprawdzają. W okresie suszy z gałęzi o długości ok. 1 metra udawało mi się zebrać ok 0,5 szklanki wody w ciągu dnia. W Warszawie są całe osiedla porośnięte dużymi wierzbami.
        Bloki posiadają piwnice. Warto rozejrzeć się gdzie w piwnicach są zawory wodociągowe lub instalacja hydrantowa. Woda z bloku nie wypłynie, ponieważ posiada zawory zwrotne. A z hydrantu spłynie na dół z całego pionu. Z normalnego wodociągu spłynie od najniższego punktu. Klucze do szaf hydrantowych są standardowe, warto sobie taki załatwić od jakiegoś strażaka albo znajomego budowlańca. Takie szafy bardzo często bywają po prostu otwarte. A w pionach wody jest naprawdę dużo. Tylko żeby nas nikt nie ubiegł.

        Poza tym zawsze warto znać pana Mietka z bloku bo taki zawsze wie co zachachmęcić.

        • djans pisze:

          Nie bardzo tu widzę jakiś skok jakościowy w porównaniu do pomysłów z filmu.

          Przykładowo podpięcie do rynny daje mniej więcej to samo, co wyjście na dach, pod pewnymi względami jest nawet lepsze.

          Zabudowane w ścianach, a już tym bardziej w sufitach, zbiorniki zapasowe, to jakiś odlot. Nie potrafię sobie wyobrazić mieszkania w bloku, w którym by się miało nie zmieścić 6 pięciolitrowych baniaków z wodą źródlaną – po co więc kombinować z zabudową pod sufitem? Do opróżnionej butli możemy zebrać wodę z rynny, strumienia, beczkowozu, a z opróżnionym zbiornikiem podsufitowym, zostaniemy, jak Himilsbach z angielskim…

          • sewziem pisze:

            Hmmm, napisałem jak jest. To co robiłem ja albo znajomi. Są to rzeczy sprawdzone/widziane przeze mnie osobiście.
            1. Na dachu bloku nie koniecznie musisz zbierać wodę deszczową. Dach służy do ciekawszych rzeczy. Pamiętaj, jak pada to nie ma problemu z wodą.
            2.No i dobrze, że sobie nie potrafisz wyobrazić 6 butli z wodą pod zabudową. Tym bardziej z wodą źródlaną. Bo to byłby raczej głupi pomysł.
            3. Zbiorniki zapasowe to raczej nie jest nowy wynalazek. Odlot czy nie, ale facet ma wodę w mieszkaniu i przy okazji redukuje rachunki.
            Jak tak samo bzykasz jak czytasz to biedna twoja dziewczyna 😉

          • djans pisze:

            Nie napisałeś „jak jest”, tylko zarzuciłeś autorom materiału, że nie przekazali nic konkretnego, a jedynie jakieś fantazje, po czym sam zaprezentowałeś pomysły mało odkrywcze, mało praktyczne, albo wręcz kuriozalne.

  4. lol pisze:

    W boku a może bardziej w mieście na dłuższą metę to masakra.
    Do spłukiwania spłuczki to bym mocz do wiaderka zlewał i wody nie marnował.
    Na cały dzień zabezpieczyć wode dla całego miasta to chyba jest niemożliwe.

    • djans pisze:

      Nasikaj do szklanki i zostaw ją na dobę – przekonasz się, czy mocz w spłuczce, to taki dobry pomysł…

  5. Marek W. pisze:

    Przechowywanie wody inaczej niż w oryginalnie zamkniętych i zdezynfekowanych pojemnikach niesie za sobą kilka ważnych kwestii.

    Przede wszystkim woda trzymana dłuższy czas w beczce, czy innym pojemniku absolutnie nie nadaje się do bezpośredniego spożycia bez uprzedniej filtracji, czy gotowania. Problematyczne może byś również używanie jej do mycia produktów spożywanych na surowo. Możemy w ten sposób zafundować sobie co najmniej problemy żołądkowe.

    Tak więc, poza przechowywaniem, trzeba też zaplanować sposób uzdatniania tej wody – filtracji i (lub) gotowania.
    Woda dobrze napowietrzona (płynąca) zawiera znacznie mniej bakterii niż woda stojąca w jakimkolwiek pojemniku, czy zbiorniku wodnym. Oczywiście w przypadku strumyków czy rzek narażamy się na wszelkie zanieczyszczenia, które woda może ze sobą nieść.
    Ideałem byłoby zlokalizowanie w okolicy dobrze utrzymanych i używanych na co dzień studni, a także wszelkich źródeł.

    • Coyote pisze:

      Nie ma co przesadzać , w zamierzchłych czasach swojej służby zasadniczej przeżyłem 9ms na trzech kubkach gorącej herbaty dziennie i … kranówce . Stare koszarowce z korytami zamiast umywalek , woda miała normalny kolor i znośny posmak . Jakoś przeżyłem bez żadnej czerwonki i salmonelli .

      Większość wód mineralnych to po prostu butelkowana kranówka i nikt nawet nie robi z tego tajemnicy . W zakręconych butelkach , bez dostępu światła taka woda może stać latami . Nic szkodliwego się tam nie pojawi .

      W warunkach dobrego wyżywienia i opieki lekarskiej okazjonalne picie wody z kranu czy nawet jakiegoś źródełka nie zaszkodzi . Wręcz przeciwnie , zahartuje i przypomni organizmowi jak radzić sobie z patogenami . Tak że w godzinie „W” mniejsze szanse że nas poskręca po wypiciu wody filtrowanej metodą żwir-piasek-węgiel-szmata .

      W kwestii naniesienia na mapę źródeł wody i studni , podstawowa sprawa . PIERWSZE co naniosłem na swoje .

      • djans pisze:

        Póty dzban wodę nosi, póki się ucho nie urwie. Jako dzieciak też piłem kranówę i bardzo często wodę ze „źródełek” – w praktyce były to wody zaskórne. Żyję, czerwonki nie miałem, itp. ale to jednak loteria.

        Współcześnie bywa, że ludzie doznają bardzo poważnych zatruć po spożyciu wody wodociągowej, a co dopiero mówić o „źródełkach”.

        • Coyote pisze:

          Prawda , ale nie ma co popadać w skrajność że woda butelkowana zła bo trochę postała czy mycie się w nieprzepuszczonej przez filtr firmy XYZ za jedyne 3000 PLN grozi śmiercią 😀
          Trochę jak z rodzicami dostającymi ataku paniki jak ich pociecha dorwie się do kałuży .
          Trzeba po prostu umieć ocenić zdobytą wodę i znać proste sposoby jej uzdatnienia . Tylko tu wchodzimy już na teren surwiwalu zielonego i „twardego” miejskiego .
          W sytuacji kryzysowej najpewniej będziemy mieli osłabioną odporność minimum przez stres a i szanse że woda będzie skażona dużo większe .

          • djans pisze:

            Chodzi mi dokładnie o to, co napisałeś w ostatnim zdaniu.

  6. Antychryst pisze:

    Żeby przetrwać JAKIŚ czas w bloku wystarczy butla z gazem 11l mała kuchenka gazowa do tego zapas ryżu makaronu i tak jak pisał admin baniak 1000l na palecie używany na olx można kupić już za 200zl każdy w bloku ma swoją piwnice każdy. Kupujesz taki zbiornik stawiasz w swojej piwnicy i teraz tylko troche trzeba się nalazic z wiadrem jak ktoś mieszka np na 4 piętrze ale dla chcącego nic trudnego można z siąsiadem z parteru pogadać i za flaszkę od niego można chodzić z ta woda i raz na rok podmieniac i z głowy. Tak każdy myśli a co tam na co mi woda na co mi jakiś tam zapas teraz jakieś dwa tyg temu w stanach ten cały huragan miał być w jednym stanie i pokazywali wywiady z ludźmi i jedna babka stała w ogromnym hipermarkecie z pustym koszykiem a za nią takie zajebiście dluuugie puste półki nawet kurzu na nich nie było tak ludzie wyczyścili dosłownie ze wszystkiego a to tylko huragan powieje ze dwa dni i koniec to spróbujcie sobie wyobrazić co będzie jak stanie się coś poważniejszego te ujęcia wody oa mapie to będzie walka o każda krople ze nie wspomnę o wartości pustego wiadra żeby w czymś przynieść te wodę słabi i nie przygotowani zginą marnie więc warto mieć te 1000l w piwnicy i przez okno oglądać jak ludzie zmieniają się w zwierzęta żeby tylko przetrwać

    • djans pisze:

      Ja nie mam. Mam garaż podziemny. Teroetycznie mogę sobie kupić ekstra miejsce za 20k i postawić kontenerek na zapasy, ale w praktyce co jakiś czas garaż jest myty i trzeba całą jego zawartość gdzieś podziać.

      W starym bloku, w którym mieszkałem jako dziecko, drzwi wejściowe do piwnic, jak i do samej komórki, to dziewięćdziesiątki – nie bardzo widzę zatem przemieszczenie przez nie kostki o wymiarach metr na metr.

      Taki zbiornik, to chyba tylko w większym, normalnym garażu ma rację bytu.

  7. Antychryst pisze:

    Ale wam powiem ze ludzie to mają nas za dziwaków kolega z pracy nic nie mówi jak mu opowiadam niektóre rzeczy nic nie mówi tylko się uśmiecha pod nosem i kręci głowa moja żona to samo i mówi mi ze jestem świrem a co oi przeszkadza mieć TROCHĘ zapasów tu i tam:-) jak coś kiedyś dupnie a żona będzie miała pelne majty strachu. To wtedy powie jesteś najwspanialszym mężem na świecie w sumie to teraz też tak mówi:-P a kolega z roboty będzie zjadal swoje kwiatki z doniczki i ukochanego króliczka i już nie będzie taki wesoły:-)

  8. Antychryst pisze:

    A patrz masz rację nie pomyślałem ze nie wejdzie do piwnicy przez drzwi, więc zostaje tylko 5 litrowe bańki z biedrony kupowac i kilkanaście mieć w piwnicy

    • djans pisze:

      Są różne beczki i baniaki mniejsze od tysiąca, a większe od 5 litrów, ale większych, niż dwudziestolitrowe bym nie szukał – niewygodnie.

  9. Winnetou pisze:

    Mieszkanie w bloku jest pewnym ograniczeniem ale nie dyskwalifikacją. Jeśli zgromadzisz całe zapasy w kuchni, to szlag je trafi w sytuacji kryzysowej jeśli nie masz broni. A nawet jak ja będziesz miał, to opuścisz bardzo prędko swoje mieszkanie i zapasy gdy twój blok opanują zielone ludziki , a oni je sobie ze smakiem skonsumują. Część zapasów dla wygody powinna być w domu, a część (większa) poza nim, dobrze ukryta.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.