Łatwiej przeżyć w lesie, niż w domu!

Pozwolę sobie zaryzykować dziś śmiałą tezę, że łatwiej przeżyć dłuższy okres w lesie, niż przetrwać kataklizm dużej skali w domu czy mieszkaniu.

Część z Was się pewnie ze mną nie zgodzi, więc postaram się przedstawić Wam i uzasadnić mój punkt widzenia.

Umiejętności

Jasne, że do przeżycia jednego dnia w domu nie potrzeba żadnych specjalnych umiejętności. Nie trzeba umieć rozpalać ognia, wystarczy zapalić zapalniczkę. A przecież w wielu domach z ogrzewaniem z sieci ciepłowniczej i elektryczną kuchenką w ogóle nie ma potrzeby rozpalania ognia. Nie trzeba umieć znaleźć sobie czegoś do jedzenia, wystarczy zajrzeć do lodówki i wziąć to, na co mamy ochotę.

Aby przeżyć kilka dni w lesie trzeba nauczyć się, które grzyby są jadalne, które jagody można jeść, jak rozpalić ogień i jak przygotować sobie schronienie na noc.

Zasoby

Na pierwszy rzut oka w domu mamy wszystko, co jest nam potrzebne do życia — wodę, żywność, energię, łóżko i tak dalej. W lesie mamy tylko to, co uda nam się zdobyć. No ale właśnie — czy w przypadku zakłóceń w dostawach żywności do Twojego miasta czy poważnej awarii sieci przesyłowej (i przez to awarii wszystkich bankomatów i terminali płatniczych) albo awarii wodociągu damy sobie radę w domu?

Tak, w obrębie tego, co uda nam się w domu zmagazynować na gorsze czasy.

O tym, że w typowym mieszkaniu w bloku czy domu na przedmieściach awaria wodociągu może być poważnym kłopotem pisałem ostatnio. Jeszcze gorzej jest w przypadku przerw dostaw żywności do miasta czy, przykładowo, epidemii o dużym zasięgu, która zmusza do siedzenia w domu.

Chodzi mi po prostu o to, że w lesie łatwiej zdobyć żywność, niż w obrębie własnego mieszkania , którego z jakichś przyczyn nie możesz opuścić. Ze względu na brak ludzi jest tam też znacznie bezpieczniej w przypadku wszelkiego rodzaju zamieszek.

W lesie łatwiej też zdobyć paliwo do rozpalenia ogniska by rozgrzać się w zimową czy jesienną noc. W domu niewyposażonym w żaden kominek tak naprawdę nie ma czym zastąpić gazu ziemnego zasilającego domową kotłownię. Nawet jeśli dom miałby taki kominek, to czym w nim palić, jeśli nie ma odpowiedniego zapasu drewna? Meblami i książkami?

Mimo wszystko, nie warto liczyć na to, że w trudnych czasach po prostu ewakuujemy się do najbliższego lasu. Z pewnością masa ludzi wpadnie na ten sam pomysł, więc znaleźć cokolwiek nadającego się do żarcia, oraz schronienie, będzie bardzo trudno. Nie bez przyczyny powstał ten blog — właśnie po to, żebyście nie musieli tam uciekać…

Survivalista (admin)

Artur Kwiatkowski. Magister inżynier, posiadacz licencjatu z zarządzania. Samouk w wielu dziedzinach, ale nie czuje się ekspertem w żadnej. Interesuje się zdrowym życiem i podróżami. I przygotowaniami na trudne czasy, rzecz jasna!

Mogą Cię zainteresować także...

16 komentarzy

  1. artur xxxxxx pisze:

    O zapasie drewna trzeba pomyśleć znacznie wcześniej. Ciężko mokrym drewnem z lasu byłoby napalić w kominku. Liściaste po prostu się nie rozpali, a iglaste będzie podtrzymywało ogień dopóki komin nie zapcha się sadzą od żywicy. P.S. Ciekawy blog.

  2. surevivalist pisze:

    Śmiała teza. Ja zastanawiałbym się jednak nad porównaniem lasu, w którym nie ma jagód, grzybków ani nawet trawy i miasta (dom to można porównać do szałasu w lesie, nie do samego lasu). Wówczas okaże się, że łatwiej przetrwać w mieście pełnym ludzi niż w lesie pełnym śniegu.

    Oczywiście wiele zależy od tego jak długo, i co chcemy przetrwać. Zima w lesie przy -20 st. Celsiusza? W szałasie i przy ognisku? Jednak wolę nieogrzewany dom, ale ze szczelnymi oknami i dodatkowymi izolacyjnymi roletami. To ochroni przed wiatrem. Piwnica (jeśli mamy) może być wkopana poniżej poziomu przemarzania gruntu i będzie w niej ~0-3 st. C. W takich warunkach dorosłemu wystarczy dobry śpiwór, żeby przetrwać. Bez szukania gałązek, hubki i kopania głębinowego igloo.

    • admin pisze:

      Ja widzę przewagę lasu głównie w tym, że łatwiej niż w mieście znaleźć w nim na przykład wodę. Analogicznie łatwiej w tym lesie zutylizować ścieki, co w przypadku miasta gdy szlag trafi wodociągi i kanalizację nie będzie możliwe. W mieście szybko będziemy mieli do czynienia z katastrofą sanitarną. 🙁

      Zwróć uwagę, że nie chodziło mi o przetrwanie w mieście jako takim, tylko w domu czy mieszkaniu. W przypadku ataku zombie czy epidemii trzeba się zamknąć w domu i z niego nie wychodzić, bez przygotowania szybko nas to wykończy…

      • surevivalist pisze:

        @admin: Zsumowanie ataku zombi, epidemii, niesprawnej kanalizacji i brak dostępu do wody? Czyli klasyczne SHTF, które nigdy nie nastąpi?

        Wolę przygotować się na tydzień, góra dwa. Na 5 lat ukrywania się w lesie, w naszym klimacie, nie mam ani ochoty, ani sił. Ani nawet pieniędzy na taką górę zbędnego szpeja („sprzętu”).

        Ucieczka z zajmowanego mieszkania czy domu to pomysł już raczej na przetrwanie wojny, ale wówczas nie uciekałbym do lasu, aby być szybko odstrzelony jako partyzant czy szpieg. W takiej sytuacji wiałbym na tereny nieobjęte walkami i raczej gęsto zaludnione. Sosenka w lesie mi nie pomoże. Człowiek którego spotkam – może tak.

        Ewakuować się z mieszkania przy niesprawnej kanalizacji, lub braku bieżącej wody to wariactwo. Spłukiwanie WC butelkowaną nie zrujnuje nas przez tydzień. Chyba że do hotelu 30 km dalej, do pokoju ze sprawną łazienką. Pewnie łatwiej by było znaleźć hotel, niż udać się w las i budować szałas.

        • admin pisze:

          W naszych czasach brak wody = brak kanalizacji. A wody szybko zabraknie gdy szlag trafi system elektroenergetyczny. I rzeczywiście na taką sytuację wolałbym mieszkać we własnym domku na odludziu, a nie w lesie.

          • Josumi pisze:

            Witam. Uważam że w Polsce w lesie przeżyć zimę, wymagało by znajomości terenu i obszarów żerowania zwierzyny. Co do sieci elektroenergetycznej, wystarczy wybuch FEM, nie jeden duży na Kraj czy miasto, marnotrawstwo energii i czasu, wystarczy na cel wziąć elektrownie zasilającą dane miasto czy obszar. FEM smaży całą elektrownię, zanim wymienią każdy spalony kabelek potencjalny atak wroga już był by zakończony. Wodociągi przestały by filtrować wodę, w większych miastach pompy wodne by przestały działać, problem z higieną szybko by eskalował do epidemii nowego szczepu bakterii lub wirusa, zanim wynajdą szczepionkę/lekarstwo epidemia itd.. Chodzi o to że w Lesie łatwiej jest zachować higienę niż w mieście bez Prądu, woda butelkowana w końcu się skończy, szabrownicy zaczną zabijać dla takiej. Dlatego uważam że najlepszym miejscem było by połączyć Las i Miasto. Można zbudować jakiś „domek” w lesie, ale to nie nie to samo co ceglany, ocieplany budynek. Rozwiązanie? Wieś. Jak byłem sporo młodszy jeździłem do kuzynostwa na wieś. Ceglany, ocieplony budynek, z dostępem do lasy, wystarczy przejść 400 metrów, jak się dłużej mieszka można poznać okolicę, gdzie występuje więcej zwierzyny, gdzie zbiera się woda, ew. zbudować studnię.
            Jak nie chce się wydać na specjalistę, można obejrzeć pełno poradników na YT czy w odpowiednich książkach, które najprawdopodobniej znajduje się w najbliższej miejskiej Bibliotece.

  3. Jakub pisze:

    Oczywiście nie ma to jak w domciu w mieście. Wokół przyjaźni ludzie, uczynni sąsiedzi radzi by nam nieba przychylić. Jest tylko jedno ale dlaczego ci sami ludzie w Nowym Orleanie po Katrinie byli jakby inni?
    Dlaczego ci sami ludzie w Jugosławii w czasie rozwalania tego kraju ostatnimi czasy byli inni? link do opisu: część I http://www.prisonplanet.pl/polityka/kiedy_nas_polakow_to,p781533246

    część II http://www.prisonplanet.pl/polityka/kiedy_nas_polakow_to,p1710755632

    Dlaczego z poza bohaterskiego przetrwania górników zasypanych w jednej z kopalń południowoamerykańskich wyłania się tak przerażający obraz?. Zresztą podobny do wielu innych w tle, podczas katastrof np. lotniczych na odludziach? O tym media jakoś nie piszą, pokazując cudownie uratowanych.
    Teraz parę słów co do setek tysięcy ludzi w lasach. Powiem tak : 99% z Was idzie do lasu na wycieczkę i gdy zbliża się zmrok zwiewacie z lasu aż się kurzy. Wy po prostu boicie się samotnej nocy w lesie, przeraża Was ona. Zbyt daleko już odeszliście od natury w swoich klimatyzowanych samochodach i domach, wiecie , że żywność kupuje się w markecie, a leki w aptece. Wy pozostaniecie w miastach i osiedlach , gdy głód i brak wody zajrzy wam w oczy, aby przeżyć pójdziecie rabować i mordować swoich sąsiadów. No może nie wszyscy , gdyż niektórzy nie zdążą nawet.

    • Survivalista (admin) pisze:

      No dobrze, ale jakie jest Twoje przesłanie?

      Że mamy się przygotowywać na przeżycie trudnych czasów w lesie? To jest dopiero mrzonka…

      • Jakub pisze:

        Jeszcze większą mrzonką jest zamysł schronienia się w mieście, to jest na pewno śmiertelna pułapka w przypadku zapaści cywilizacyjnej.

        • Survivalista (admin) pisze:

          Między innymi dlatego z uporem maniaka radzimy Czytelnikom, by przygotowali sobie zawczasu cel ewakuacji, w którym będą mogli się schronić.

          Albo kilka takich miejsc…

          • Krzysiek pisze:

            Zapominacie, że w miastach działają zorganizowane i uzbrojone grupy przestępcze. Na codzień działają w ukryciu, ale w przypadku załamania państwowych struktur bezpieczeństwa natychmiast wyjdą na ulicę i przejmą władzę. Zaczną od położenia łapy na artykułach pierwszej potrzeby. Ciekawe, co wtedy zrobicie, bo mnie już w mieście dawno nie będzie (co nie znaczy, że bedę w lesie w jakiejś norze, bez przesady, są inne alternatywy).

  4. Jakub pisze:

    Myślę, że problem jest o wiele bardziej skomplikowany. Wszystko zależy od tego z jak długotrwałą katastrofą , lub zapaścią cywilizacyjną będziemy mieli do czynienia. Na jakim obszarze ona wystąpi, czy dotrze jakakolwiek pomoc.
    Jeżeli przyjąć najgorszy scenariusz to widzę to tak:
    1. W ciągu pierwszych dni po kataklizmie zrabowane zostaną wszystkie sklepy, markety i apteki.
    2. Brak prądu spowoduje nie działanie w miastach systemu kanalizacji, ogrzewania, dostaw gazu, albowiem wszystko to jest sterowane w oparciu o prąd elektryczny.
    3. Nieczynne będą banki , bankomaty , i stacje paliw.
    4 Po tygodniu ustanie wszelki transport samochodowy ze względu na brak paliwa, a w przypadku potężnego rozbłysku na słońcu uszkodzone zostaną wszelkie elementy i urządzenia elektroniczne, w tym i komputery samochodowe i samolotowe. Co skutecznie uniemożliwi uruchomienie tych środków transportu.
    5.Najdalej po dwóch tygodniach w miastach zacznie brakować żywności i wody, a ci którzy będą mieli jej zapasy będą narażeni na ataki zorganizowanych już band.
    6. Po miesiącu bandy wyleją się z ogołoconych już miast na pobliskie wsie i osiedla, oraz wolno stojące domostwa celem zdobycia środków do życia – żywności, wody i ubrań.
    Będą przy tym staczać miedzy sobą walki o dostęp do tych dóbr.
    W tym czasie życie ludzkie nic nie będzie znaczyło.
    5.Sytuacja ulegnie poprawie po upływie roku czasu. Pasożyty po prostu nie przeżyją.
    6. Ten rok niestety, ale trzeba nauczyć się przetrwać bez cywilizacji i na pewno nie w mieście czy osiedlu, ani tez w żadnym samotnym domostwie. Pozostaje las ze wszystkimi jego wadami.
    Tu jako przykład niech posłuży historia rodziny , która w tajdze syberyjskiej spędziła ponad 40 lat bez kontaktu z cywilizacją.
    Jeżeli więc uda nam się przetrwać ten pierwszy krytyczny rok, to możemy zacząć myśleć o ostrożnym nawiązywaniu kontaktów z tymi co przeżyli, po to by dalej działać już wspólnie. Będzie wtedy o wiele łatwiej przetrwać. O tym czy uda nam się, wbrew pozorom wcale nie sprzęt i zgromadzone zapasy zadecydują. Potrzebne nam będzie trochę szczęścia i wiedza w głowie.

    • Survivalista (admin) pisze:

      Ale widzisz, czym innym jest przeżycie w tajdze na Syberii, w której możesz się ukryć, a czym innym ukrycie w lesie w Polsce. To drugie jest, w mojej ocenie, nierealne. Zwłaszcza, gdy wielu ludzi wpadnie na ten sam pomysł.

      Dlatego jeśli miałbym stawiać na jedno rozwiązanie optymalne w takim przypadku, byłaby to grupa zgranych przyjaciół, mieszkających w promieniu 1-2 kilometrów od siebie, na skraju jakiejś miejscowości, z dala od głównych węzłów komunikacyjnych (autostrady, drogi, porty).

      Zapominasz o cholernie ważnym aspekcie przygotowań — społecznym, budowaniu sieci kontaktów, z których później będziesz mógł skorzystać.

  5. Jakub pisze:

    Oczywiście , że czym innym jest tajga syberyjska , a czym innym lasy naszej strefy klimatycznej. To i to ma swoje plusy jak i minusy. Do przetrwania w lesie naszej strefy potrzebny jest nieco inny rodzaj wiedzy niż w tajdze, chociaż sporo tej wiedzy pokrywa się ze sobą .
    Jeżeli ktoś uważa , że łatwiej mu będzie przetrwać gdzieś na skraju jakiegoś małego osiedla w oddalonym domku to jego wybór jest i nie zamierzam tego zmieniać, aczkolwiek nie ukrywam , że mam inne zdanie na ten temat. Ważne jest tylko aby nie trzymać się sztywno przyjętych założeń. Decyzje należy podejmować w momencie wystąpienia danego zagrożenia, a na to potrzebna jest wiedza i jeszcze raz wiedza.

  6. gti pisze:

    ja mam juz przygotowane 3 kryjówki leśne w różnych częściach mojego województwa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.