Prąd – alternatywne źródła zaopatrzenia

W dzisiejszym wpisie krótki wstęp do zagadnienia alternatywnych źródeł zaopatrzenia w energię elektryczną.

Jak wspominałem, energia elektryczna się nam przydaje, bo jest niezbędna do funkcjonowania wielu domowych systemów, począwszy od ogrzewania, przez zaopatrzenie w wodę, przygotowanie żywności, na oczywistym oświetleniu pomieszczeń skończywszy. Jak więc zadbać o to, byśmy mieli prąd wtedy, gdy sąsiedzi go nie mają?

Rozwiązań jest co najmniej kilka i jak zawsze, te najtańsze posłużą nam najkrócej, zaś najlepsze zabezpieczenie przed awarią sieci dadzą nam rozwiązania najdroższe…

1. UPS, czyli zasilacz awaryjny

Uninterruptable Power Supplies

UPS to skrót od anglojęzycznego Uninterruptable Power Supply, co tłumaczy się na nasz język mniej więcej jako „zasilacz bezprzerwowy”. W języku potocznym zaś mówimy o zasilaczach awaryjnych, które dają prąd nawet wtedy, gdy nie ma go w gniazdku.

Zasada działania takiego urządzenia jest banalnie prosta. Składa się ono z trzech podzespołów: prostownika, akumulatora i przetwornicy. Zadaniem akumulatorów jest zmagazynowanie pewnej ilości energii elektrycznej. Najczęściej w UPSach montowane są akumulatory kwasowo-ołowiowe, zazwyczaj żelowe (elektrolit pod postacią żelu) lub AGM (wełna szklana nasączona elektrolitem). Przetwornica przetwarza prąd stały z akumulatora na prąd zmienny o odpowiednim napięciu i częstotliwości, zaś zadaniem prostownika jest doładowanie akumulatorów i utrzymanie ich w stanie pełnego naładowania, gdy dostępny jest prąd z sieci.

UPS potrafi zapewnić prąd tylko przez krótki okres, więc w żadnym wypadku nie może być jedynym zabezpieczeniem na awarię sieci elektroenergetycznej. Oczywiście, jak wspomniał surevivalist w komentarzu pod jednym z wpisów, dobry UPS wystarczy na wiele dni pracy, ale przy niewielkim poborze prądu. Tymczasem dla domu najistotniejsze są te odbiorniki, które prądu biorą dość dużo – np. pompa obiegowa centralnego ogrzewania.

2. Agregat prądotwórczy

one red generator

Agregat prądotwórczy to źródło prądu, na którym możemy polegać w dłuższym okresie. Będzie nam produkować energię elektryczną tak długo, na jak długo wystarczy nam paliwa. A tego paliwa żłopać będzie dużo: agregat o mocy 5 kW może zużywać ok. 2,5 litra benzyny na godzinę pracy, czyli dziennie zużywać jej aż 60 litrów!

Agregaty prądotwórcze nie dają zazwyczaj prądu o tak wysokiej jakości, jaki mamy w gniazdku (ze względu na wahania napięcia i jego tętnienia), zatem do zasilania urządzeń elektronicznych może być konieczne wykorzystanie pośrednictwa zasilacza awaryjnego.

Agregat nie jest drogi, choć jego podłączenie do domowej instalacji aby działała ona bezobsługowo w razie zaniku napięcia może już sporo kosztować.

3. Odnawialne źródła energii

Solar Photovoltaic Install in Mission, BC

Odnawialne źródła energii elektrycznej to przede wszystkim turbiny wiatrowe i ogniwa fotowoltaiczne. Tylko te źródła w naszym klimacie i przy naszej pogodzie mają szansę cokolwiek nam dostarczyć energii elektrycznej. A i co do tego są wątpliwości…

Zarówno turbiny i ogniwa fotowoltaiczne (znane jako baterie słoneczne) produkują prąd tylko przy odpowiedniej pogodzie. Aby więc mogły nam dostarczać prąd w dłuższym okresie, konieczne jest wyposażenie domu w zestaw akumulatorów i przetwornicę.

Koszt systemu zapewniającego prąd dla domu może z łatwością sięgnąć 100 000 PLN… Ale dopiero takie źródła energii dają nam możliwość produkcji prądu bez dostarczania jakiejkolwiek energii z zewnątrz. W krótkim okresie agregat prądotwórczy wystarczy, jeśli będziesz mieć dostatecznie duży zapas paliwa. Gdy zaś padnie cała sieć elektroenergetyczna, mogą wystąpić problemy z zaopatrzeniem w paliwa, a więc agregat prądotwórczy nie będzie miał na czym pracować.

Survivalista (admin)

Artur Kwiatkowski. Magister inżynier, posiadacz licencjatu z zarządzania. Samouk w wielu dziedzinach, ale nie czuje się ekspertem w żadnej. Interesuje się zdrowym życiem i podróżami. I przygotowaniami na trudne czasy, rzecz jasna!

Mogą Cię zainteresować także...

14 komentarzy

  1. artur xxxxxx pisze:

    Jak mogę dorzucić swoje dwa gr.
    Odnośnie zasilaczy, polecam podpiąć pod nie spory akumulator żelowy, ew. kilka takich akumulatorów. Jak się mieszka na wsi nie trzeba czekać na koniec cywilizacji aby wykorzystać sprzęt, wystarczy pierwsza większa wichura.
    Odnośnie agregatów. Przerobiłem 2 chińskie z hipermarketów 2KVA(700-1000zł), teraz mam Hondę 2,5KVA (4900zł). Róźnica kolosalna, ale:
    Jeżeli Chińczyk wyrobi 100h bez awarii, to jest cud. Po zakupie chińszczyzny trzeba po pierwsze podokręcać śruby (zwłaszcza te przy misce olejowej), jak i sprawdzić (i przeważnie wyregulować) napięcie. Poza tym generatory chińskie mają duże skoki napięcie, co może np. zniszczyć kompresor w lodówce. Napięcie w Hondzie jest w miarę stabilne.
    Podobno można kupić porządne agregaty za rozsądne pieniądze z wojska. Tylko to minimum przyczepa z silnikiem benzynowym stara. 🙂

  2. Sokomaniak pisze:

    Fajny blog, wlasnie na niego trafilem! Ja tez powoli przygotowuje sie na taki „koniec swiata” jaki opisujesz…

  3. Sredniorocznie FV można liczyć na 20% nominału, a wiatr do 33%. Widziałem kompletny zestaw kombinowany wiatr+FV za jakieś 8000 zł, który by dawał ok 100 w. średnioroczne. Nie jest to dużo, ale nawet normalny dom da się w zwyczajnym życiu ograniczyć w te okolice. Czyli lodówka, laptop, mechaniczna wentylacja, pralka bez grzania i światło na LED. A agregat tylko awaryjnie. I rzeczywiście inny niż Honda to wyrzucanie pieniędzy.

    • admin pisze:

      Czytałem, że w naszych polskich warunkach z elektrowni wiatrowej w dobrej lokalizacji można mieć średnio ok. 10% mocy nominalnej.

      100W przez cały rok to całkiem sporo, bo wychodzi ok. 2,5 kWh dziennie, a to rzeczywiście powinno wystarczyć dla dobrze oszczędzającego prąd domu.

  4. Te 33% to teoretyczny max, należy jeszcze odjąć czas kiedy wieje tak mocno, że turbina się zatrzymuje. Ale przy małych i dobrze zaprojektowanych to właśnie jest w okolicach rzeczywistego uzysku. Te wielkie, przemysłowe turbiny są nastawione na silne wiatry i potrzebują odpowiedniego miejsca. W przydomowej w najgorszym wypadku wymienia się prądnicę na mniejszą i jest ok.
    Jak ma wystarczyć na wszystko w normalnym funkcjonowaniu to jest bardzo mało, ale może wystarczyć przy zupełnej bezkompromisowości

  5. a pisze:

    Używam oprócz UPS małego agregatu inwerterowego Kipor. Daje wysokiej jakości prąd nadający się dla komputerów i zużywa niewiele benzyny.

  6. aPC pisze:

    Po przeczytaniu
    http://www.boungler.pl/showthread.php?tid=8
    i dlatego, że nie znalazłem bardziej odpowiedniego tematu na blogu, pozwolę sobie umieścić źródło prądu, które potrafi być naprawdę pomocne.

    Generalnie to urządzenia „na dynamo” ładowane ręcznie. Na razie, z moich obserwacji, to generalnie dostępne są:

    1. Latarki – (nawet z ładowaniem „słonecznym” 🙂
    http://sklep.avt.pl/p/pl/489952/brelok+do+kluczy-+latarka+led+dynamosolar.html
    Osobiście używam od 2 lat innej, taniej (20 zł – starego typu, kupiona w netto) latarki w samochodzie (3 diody + wyjście „na zewnątrz”). Oczywiście szperacz to nie jest, ale do szukania w bagazniku, świecenia „koło samochodu” itd. się nadaje. Wyjście zewnętrzne ładuje „stare nokie” (sam sprawdziłem w potrzebie). Na nowych nie sprawdzałem. Ostatnio widziałem w cenie ok. 40 zł nowszy. mniejszy typ. Wypróbowałem i świeci o wiele lepiej niż starsze. Generalnie, modeli dość sporo i do wyboru, nawet z radiem FM : ) czy przecodzę do:

    2. „Dynamo radio”. Z moich obserwacji, poza podstawową funkcją odbiornika radiowego, posiadają latarkę. Niektóre też wyjście zewnętrzne do ładowania. Nawet jeżeli nie ma takiej funkcji, przeróbka mojego starego radia z tesco (ok 30 zł :D) zajęła mi 30 minut mając tylko naprawdę podstawowe doświadczenia elektrotechniczne i obsługi lutownicy.
    To radio było bardzo pomocne podczas „blackoutu” w rejonie Szczecina w 03.2008. Właśnie wtedy, ładując moją starą nokie z ww. latarki (byłem w zasięgu sieci GSM niemieckiej) i słuchając sobie radyjka 🙂 na dynamo, oczekiwałem przez ładnych paręnaście godzin przywrócenie ele. 🙂

    Podsumowując:
    Koszt „siłowych” rozwiązań (agregaty, elektrownie wiatrowe, solary …), czyli biorąc pod uwagę coś koło > 500 W nie są małe i nad tym muszę popracować :/. Urządzenia „na korbkę” zaczynają być ogólnie dostępne. Poza 2 ww. sam pracowałem na „emergency” radiostacji napędzanej ręcznie (wyposażenie szalup ratunkowych).

    W zakresie małych mocy i napędzania/ładownia, używania nadajników/odbiorników/świecidełek – jak najbardziej polecam.

    PS. Użycie silniczków DVD / drukarek zanotowałem jako awaryjny sposób. Również dziękuję za zwrócenie uwagi nt. pomiar V i łączności na tym blogu i boungler-a.

  7. Bosman pisze:

    A propos, czy ktoś z was wie czy istnieje coś takiego jak kursy elektryczne dla laików ?
    Nie chodzi mi o kursy, żeby uzyskac uprawnienia.
    Dobrze byłoby się orientować w temacie „elektryka” bez konieczności przechodzenia zaawansowanego kursu.

  8. szynszyl pisze:

    Na latarki na dynamo trzeba uważać, każda właściwie posiada akumulator,a sprzęt jest chiński,czyli akumulator szybko traci właściwości. Są i latarki atrapy z niby ręcznym ładowaniem a potem się okazuje że po wyczerpaniu baterii latarka i próbach ładowania ręką przez trzepanie nie przynosi rezultatu i już nie świeci

    Agregaty dobrych firm wykorzystujemy nie cały czas a 1-2 godz dziennie by podładować akumulatory, włączyć na chwilę mocniejsze urządzenia typu pralka itp. Wtedy wystarczą nam nawet 2 litry paliwa na dzień.

    Polecam zaopatrzyć się w ręczną elektrownie .Kręcąc korbką mamy 230V i rozprowadzamy nową instalacje po domu. W każdym pokoju żarówka pod sufitem z 0,5 metrowym kabelkiem i wł/wył na końcu.W tego typu elektrowni zawsze będziemy mieć prąd. Problem jest jeden, ciężko to dostać i nawet nie wiem czy są seryjnie robione. To jest super sprawa .

    • Survivalista (admin) pisze:

      Produkcja prądu z wykorzystaniem mięśni w dużej skali to iluzja. Zaprawiony kolarz jest w stanie generować 300 W mocy, z butami przymocowanymi do pedałów (praca mięśni przy zginaniu i przy prostowaniu nóg w kolanach). A ile bylibyśmy w stanie tej mocy wytworzyć rękami?

  9. Aqua pisze:

    Niemieckie farmy wiatrowe nad bałtykiem mają sprawność około 7%. Nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie brał pod uwagę energii wiatrowej jako alternatywy. Przy kosztach jakie trzeba ponieść, żeby postawić coś co będzie jako tako działało i nadawało się do użytku starczy na kilka jednofazowych agregatów na ropę (za niecałe 3000 PLN można kupić nowiutkie z AVRem i ATSem o mocy 6 kW – chociażby na Allegro) i zapas paliwa na kilka lat ciągłej pracy (zbiorniki na ropę są śmiesznie tanie, bo w przeciwieństwie do benzyny łatwiej ją przechowywać (nie jest tak łatwo palna)), gdzie wiatrak w tym czasie będzie wymagał skomplikowanego przeglądu, a pierwszy lepszy gołąb trzaśnie w śmigło i pozamiatane, bo sami tego nie posklejamy.

    • Hell pisze:

      tak tylko że ropa i benzyna tez tracą swoje własciwości z biegiem czasu, nie mozna jej przechowywac w nieskonczoność.

  10. darek pisze:

    nalezy wspomniec o zbiernu chrustu w lesie jak ktos mieszka za mistem

  11. darek pisze:

    Wiidzialem niezly pomysl , napedzanie wiertarki elektrycznej wiertark reczna.
    radio da sie odpalc.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.