Survivaliści kontra reszta świata

W dzisiejszym wpisie eksperyment, mianowicie zamiast zwykłego tekstu, wrzucę plik audio.

Dostałem od jednego z czytelników e-mail, do którego chciałbym się odnieść właśnie w ten sposób. List dotyczył umiejscowienia naszych przygotowań w realiach, w których na świecie są też inni ludzie, którzy mogą chcieć nas okraść / zabić, albo tylko będą oczekiwali od nas pomocy.

Moją odpowiedź na list odnoszącą się do poszczególnych jego fragmentów znajdziecie poniżej, a jeszcze niżej — sam list czytelnika, dla Waszej wygody.

Gratuluję pomysłu i wykonania bloga. Wszystko ok na temat zapasów i przygotowań materialnych a co z aspektami psychologicznymi (praktycznie nie poruszanymi na blogu)? Pojawia się więc kwestia: czy posiadając pięknie przygotowany dom z zapasami i żyjąc sobie spokojnie w swoich czterech kątach czy to na wsi czy to w mieście samemu lub też z najbliższą rodziną naprawdę nie spodziewacie się żadnych wizyt i ingerencji ze strony nieznanych osób? A nóż widelec przez waszą spokojną wieś przetaczał się będzie sznur ludzi np. w przypadku wojny lub też wysiedlenia związanego z zatruciem chemicznym lub promieniotwórczym… Co wtedy? Wy będziecie sobie spokojnie gotować i ogrzewać Wasze domostwa a głodni ludzie ot tak będą omijać wasz dom? Dobra to w inną stronę: nie sznur ludzi ale pojedyncze osoby szukające pomocy… Myślę że głodny, tułający się człowiek od razu wyniucha że coś się gotuje w powietrzu (w rzeczywistości i w przenośni). Wystarczy że spojrzy na was na waszą sylwetkę – zadbani (może ogoleni), mniej wychudzeni. Będzie was błagał o pomoc – pomożecie to wcześniej czy później przyjdzie znowu (albo będzie chciał zostać). Co gorsze jak odejdzie z niczym to opowie innym o tym miejscu i przyjdzie więcej ludzi chcących otrzymać tą pomoc. Najgorsze jednak jeżeli dowiedzą się o tym miejscu osoby które tak naprawdę wyznają prawo pięści – szabrownicy i uzbrojone bandy. Powiedzmy pozbędziecie się jednej czy dwóch – ale uwierzcie mi oni wrócą ze zdwojoną siłą bo wiedzą że u was jest jedzenie. Co wtedy? Leżycie albo wyprowadzka. Czy na prawdę nie czytaliście żadnego opowiadania o ludziach mieszkających na wsi w czasie kryzysu czy wojny np. II wojny światowej? Ludzie tułali się po całej Polsce (i nie tylko), uciekali przed bandami z dnia na dzień. Klęska żywiołowa to wstrząs, panika a może i bunt. Dopiero później stabilizacja. A co dopiero wojna… Czy myślicie że wy pojedziecie sobie do swoich miejsc ewakuacji a reszta ludzi grzecznie poczeka w kolejce na pomoc jak japończycy po tsunami? Nie jesteśmy grzecznym narodem ale egoistycznym i zawistnym. Myślę że większą chęć pomocy ofiarują nasze moherowe berety niż fanatyczni kibice…

Dlatego czytając egoistyczne podejście do tematu w stylu autonomiczne domy tylko się lekko uśmiecham. Tu trzeba się organizować w mocne grupy przetrwania w których jest dużo ludzi, jedzenie, dobra organizacja i broń (element odstraszający) z szybką możliwością przeprowadzki w inne miejsce. Będąc sam na własnym garnuszku jesteś Panem sam sobie ale przecież kiedyś musisz spać… Kto wtedy przypilnuje Twojego dobytku? Wiadomo w grupach pojawia się więcej konfliktów ale dobra organizacja i zgranie działają cuda. Dlatego czego tu brakuje na tym forum to jakiejkolwiek chęci zorganizowania masowej akcji informacyjnej (nie siejącej paniki) o właściwych przygotowaniach na wypadek klęski żywiołowej lub skażeniu środowiska albo wojny. Lepiej jak większość posiada zapasy a nie „wybrany” 1% społeczeństwa. Bo chyba chcemy dobra ogółu a nie tylko swojego…

Survivalista (admin)

Artur Kwiatkowski. Magister inżynier, posiadacz licencjatu z zarządzania. Samouk w wielu dziedzinach, ale nie czuje się ekspertem w żadnej. Interesuje się zdrowym życiem i podróżami. I przygotowaniami na trudne czasy, rzecz jasna!

Mogą Cię zainteresować także...

27 komentarzy

  1. artur xxxxxx pisze:

    18min? Miej, że następnym razem litość. 🙂

    Podstawowa sprawa, to nie rzucać się w oczy, o czym mówisz. Nie tylko w czasie SHTF, ale i w każdej innej sytuacji. Nie ma zarówno sensu budować najbardziej wystawnej willi w okolicy, stawiać przed nią S-klasę, nosić Omegę z platyny, chwalić się gadżetami etc., jak i ukazywać swoje przygotowania do SHTF.
    Tylko idioci się tak zachowują.
    Grupy faktycznie raczej nie da się zorganizować, zwłaszcza w okolicy zamieszkania. Większe prawdopodobieństwo, że trafi się na setki pasożytów, które przyjdą do karmnika w czasie nawet zwykłej zawieruchy.
    Warto jednak utrzymywać kontakt z racjonalnie myślącymi ludźmi z okolicy, ale nie odsłaniać się przed nimi do przesady.

    pozdrowienia dla psa z 16-tej minuty.

  2. lv pisze:

    Góra 10 minut na jeden plik. Bo ledwo do 13-tej dotarłem, a przy 14 wyłączyłem.

    Jeśli chodzi o maila od internaty to w sumie wcześniej o takiej sytuacji nie myślałem. Jak tak realistycznie postaram się pomyśleć, to daję góra 1 miesiąc osobie na „spokojne” życie w przypadku długotrwałej katastrofy czy to wojny. Bo jestem przekonany, że w tym czasie na pewno ktoś odnajdzie Twój dom i go splądruje. A jak zobaczy warzywniak na zapleczu to jeszcze Cię zabiję by mieć zapasy tylko dla siebie. Nie zobaczy paczki herbatników na stole, weźmie ją i sobie spokojnie pójdzie. W jego głowie pojawi się myśl o przetrwaniu, a wiadomo – po co ma się z kimś potem dzielić. Czy to jeśli chodzi o warzywa czy o litr wody pitnej. Instynkt przetrwania będzie tak duży, że człowiek czy grupa ludzi będzie nieobliczalna.
    Nie powiesz: słuchaj, mam jedzenia na 1 tydzień, więc spieprzaj, do osoby, która od dwóch tygodni ucieka czy wędruje w poszukiwaniu jedzenia.

    I to, że nikogo nie wpuścisz do domu też nic Ci nie da. Jak Cię już odnajdą to nie odpuszczą. A na pewno zaryglowane drzwi dadzą taką nadzieję komuś, że zrobi wszystko by się tam dostać. Samo staranie się o niegotowanie, golenie itp. na nic się tu zda. IMHO.

    Jedyna szansa dla kogoś na przetrwanie to chyba taka, żeby nie zostać znalezionym – żyć np. w środku dżungli.

    Na szybko pisane – to mój punkt widzenia. Pozdrawiam lv

  3. Pozyskiwacz pisze:

    Oczywiście racja, w razie poważnego kryzysu(w umiarkowanym kryzysie, raczej będzie jakaś Policja,czy inne służby pilnujące porządku ), obojętnie czym spowodowanego-skutki zawsze będą podobne.Trzeba brać pod uwagę konieczność obrony życia,zdrowia i dobytku,swojego i bliskich.
    Oczywiście najlepszą, jeżeli nie jedyną forma będzie skupianie się w większe grupy- rodziny wielopokoleniowe,sąsiadów, przyjaciół itp.
    Jest to konieczne również z innych względów- np. nie da się prowadzić w 2-3 osoby samowystarczalnego gospodarstwa (a myślę że , tradycyjne, samowystarczalne gospodarstwa rolne będą najlepszym sposobem na przetrwanie zawirowań/kryzysów/wojen itp.)-zakładając utrudniony dostęp do energii elektrycznej i paliwa (nie mówiąc o ich braku).Podobnie w większej grupie łatwiej uniknąć „wizyty” niepożądanych ludzi – raczej wybiorą łatwiejsze „cele”.
    Co do szybkiej ewakuacji w razie ataku, to była by to ostateczna,ostateczność. Wybudowane siedlisko i zgromadzone zapasy mogą być jedynym sposobem na przetrwanie np. zimy. Należy zrobić wszystko żeby uniknąć ataku, albo ostatecznie obronić się przed nim.
    Tworzenie takich grup w obecnych warunkach jest prawie niemożliwe w przyczyn psychologicznych, ale po kataklizmie (jaki by nie był)będzie jeszcze trudniejsze. Np. wyobraźcie sobie trudności z budowa schronienia przy braku prądu, materiałów budowlanych, fachowców itp. Podobnie np. kopanie studni. Da się to zrobić, ale jakim kosztem i ile trudniej niż teraz, w „normalnych” czasach.
    Może warto poszukać jakiegoś zaprzyjaźnionego rolnika,mieszkającego na uboczu. Wybudować u niego domek letniskowy i odwiedzać na wakacje pomagając w pracach polowych? W razie „W” na pewno ucieszy się z naszej wizyty/zamieszkania w tym domku, właśnie z w/w powodów. Układ korzystny myślę dla wszystkich.

    • Pawian pisze:

      Pewnie, że się ucieszy. W razie „W” będzie miął domek do splądrowania. I uwierz mi, ze wsi pochodzę, zrobi to zanim Ty zdążysz przyjechać.

  4. Adam pisze:

    Problem jest faktycznie powazny, tym powazniejszy im kryzys i destrukcja sa powazniejsze. IMO wyjścia są nastepujące:
    1. mieszkanie na wsi i bycie tam „swojakiem” – bo jak nie, to nasze katolickie spoleczenstwo zgodnie pozwoli, zeby „obcego” zabili byle im dali spokoj – taka juz nasza chlopska natura, ze obcego to najlepiej na powitanie widałami
    2. zorganizowanie miejsca dla osob o podobnych pogladach u siebie, jezeli juz mieszkasz gdzies na wsi lub chcesz sie tam przeniesc – poniewaz kazdy bedzie mial ten problem, chetnie na to przystanie.
    Czyli wracamy do wspólnot rodowych lub dalej plemiennych.

    Ogolnie zgadzam sie, ze najlepiej nie rzucac sie w oczy. Ale to trudne i nie zawsze mozliwe. Bo niby gdzie jest zywnosc? kazdy mieszczuch wie, ze na wsi. I bedzie walil jak w dym do okolicznych wiosek myslac ze chetnie zobacza tam wyglodniala armie zombi. Ale gdy to zawiedzie – trzeba byc gotowym na obrone swojego miejsca w sposob co najmniej taki sam jak beda napadac.

  5. Pawian pisze:

    Pokażesz, że nie masz jedzenia. LOL. Oddasz wszystko po kilku dniach tortur. Nie bądź naiwny. Nikt nie będzie potulnie umierał pod twoimi drzwiami. Drzwi wylecą od razu. 😉

    • Survivalista (admin) pisze:

      Bandyci w gorszych czasach też będą działać racjonalnie. Zamiast torturować mnie przez tydzień, pódją gdzieś indziej. Chyba, że rzeczywiście będę idiotą i wygadam się, że mam ukryty zapas żywności na rok, wtedy racjonalne będzie torturowanie mnie, albo po prostu zamordowanie mnie i mojej rodziny a później przeszukanie domu.

      Dobrze jednak, że o tym wspominasz. Tym bardziej będę pamiętać o zapewnieniu swojej rodzinie bezpieczeństwa.

      • Pawian pisze:

        Ależ ja nawet nie sugerowałem, że ktoś byłby takim idiota, żeby na torturach przyznać się, do posiadanych dóbr. ;-P

  6. Paralotnia pisze:

    Ciekawe .
    Po pirerwsze moze bedzie trzeba uciekac. Jesli bedzie teren skazony to po prostu nie warto bedzie zostawac nawet jesli moze nie przetrzymasz zimy.
    Po drugie nie wiadomo co z kataklizmem. Jak widze zamieszki i wojna to najgorsze co myslicie. A bombardowanie?
    Po trzecie nie rzucac sie w oczy 😉
    Dobre. Kto robi zapasy ludzie bogaci. Masz samochod? to jestes bogaty wiec nie ma jak ustrzec sie od tego by ktos ciebie uznal za obiekt.

    Tak na prawde przy obecnych zagrozeniach ZAWSZE lepiej uciec. Wielkie obszary w czasie II wojny swiatowej nie odlegaly dzialaniom wojennym (Polska zawsze)
    W tsunami czy skazeniu zawsze istnieja rejony bezpieczne. Zaszyc sie w gluszy? to moze wyjechac juz dzis do patagonii? Ludzie czasem jak cos palna to boki zrywac.

    Co proponuje. Pomysl o sasiadach to jak mowi Biblia skarb. Niestety na nic wiecej nie mozna liczyc. Pamietajcie jedno. W czasie kryzysu czy wojny zawsze jeszcze jest polowanie na czarownice. Na komunistow, na faszystow, na kapitalistow, na katolikow, na cylistow, na bogaczy, na niemcow czy ukraincow mieszkajacych w polsce itp. I na prawde nie ma znaczenia jak jest na prawde.

    Przypomina mi sie opowiesc z II wojny swiatowej. Do chlopa przychodzi niemiec zarekwirowac zywnosc. Patrzy bida, nie maja co jesc, znalazl worek cebuli. Popatrzyl i powiedzial, ze z taka gospodarka to tylko sie powiesic. Nic nie wzial bo co mial zrobic. Czerwonoarmista jak przyszedl i znalazl ten sam worek cebuli zabil z miejsca jako kulaka.

  7. Adam pisze:

    Panowie – o czym Wy piszecie? Jakie tortury? Ktoś z Was ma zamiar czekać aż go złapia i będą torturować?

    Tak mi się nasunęło – że takie podejście jest trochę stawianiem się w roli ofiary. Szabrownicy w czasie wojny piszecie. Ok, poczytajcie co z nimi robiono gdy ich złapali.

    NIestety – przetrwanie to sport dla twardych, silnych, wytrwałych i inteligentnych. Umiejętności dania w mordę rabusiowi i to skutecznie nie zastąpi czytanie blogów. Jeżeli ktoś myśli, że w białych rękawiczkach dało się przeżyć wojnę – myli się. Od razu lepiej gdyby zaczął ćwiczyć – ale nie na „siłce”, bo to nic nie da – z hantlami nie będziesz się bił 🙁

    IMO najlepsze efekty w takich sytuacjach daje wojskowy tryb wyrabiania kondycji – proste ćwiczenia w stylu pompka, przysiad, podciąganie, biegi itp.

    To takie trochę „emo”, „geek”, „nerd” zakładanie, że na wszystko się przygotuję i będzie super bo czytam blogi. Będzie – ale gdy będziesz miał przewagę wg starych jak świat zasad – żarcie, woda, grupa kilku silnych i zdecydowanych gości z pałami w ręce. Ale gdy będziesz pasywny i czekał na nieszczęćie – masz już przegrane. Przy przetrwaniu tylko aktywnośc jest nagradzana.

    • Pawian pisze:

      „Panowie – o czym Wy piszecie? Jakie tortury? Ktoś z Was ma zamiar czekać aż go złapia i będą torturować?”

      Biali farmerzy z Rodezji (dzisiejsze Zimbabwe), RPA przewracają się w grobach. Takie rzeczy dzieją się nawet dziś, w całkiem cywilizowanej Argentynie. I uwierz mi, albo poszukaj w Internecie, nie trzeba do tego wojny, ani uderzenia meteorytu. Wystarczy niewielki rozkład państwowości i mniejsza skuteczność organów ścigania.

      • Adam pisze:

        Ok, ale zauwaz ze ja pytam czy masz zamiar na to czekac? A nie czy tak sie dzieje.
        Co do RPA- zauwaz ze gdy biali byli silni nic takiego nie wystepowalo.

        Ogolnie uwazam, ze reakcje trzeba dopasować do akcji. Chodzą bandy – sam taka załóz żeby odegnać intruza. A nie czekać aż mnie porwą i będą torturować. Nie powinni tego momentu dożyć…gdy następuje rozkład państwowości jaka istnieje, tworzą się grupy same dbające o „porządek”. Dlaczego nie miałby to być Twój porządek?
        Banda rabusiów nie przejmuje się Twoim zdrowiem. Ty też nie powinieneś ich oszczędzać, inaczej zostaniesz frajerem i dojną krową.

  8. Adam pisze:

    Taki cytat z „naruto” – nasza strategia powinna opierać się głównie na „jajach”. Gdy masz „jaja” – nikt nie podskoczy. 🙂
    Dodaj do tego wiedzę wyniesioną chociażby z takich blogów – i jesteś w lepszej sytuacji niż 99% populacji.

    • Lombard pisze:

      Wiesz, nawet Szwarceneger d**a, gdy chłopa wokół kupa!

      Grunt to dobre kontakty, zgrana ekipa, najlepiej w jednym mieście.

  9. Pawian pisze:

    Gdzie można posłuchać wywiadu z Tobą w Kontestacji? Nie ma tego odcinka na teoriachaosu.com.pl 🙁

  10. Adrian pisze:

    Witam!
    Można prosić wersję do pobrania? Lubię wpisy w formie audio, ale właśnie dlatego, że mogę ich słuchać praktycznie wszędzie, niestety tu nie mam takiej możliwości. 😉

  11. Ciesze się, że jeden z moich ulubionych blogów tak dobrze się rozwija – ostatnio audycja, dziś podcast odcinek pierwszy.

    Wszystkim polecam domowy survival! Aby do przodu!

  12. fog pisze:

    Z opowiesci rodzicow i dziadkow… Sredni dystans pokonywane przez kolumne uciekinierow to okolo 25km dziennie. Wiec jesli ktos mysli sobie o zakupie dzialki w takich okolicach od duzych osrodkow miejskich to niech czym predzej zapomni… Jesli nagle w kolo trafi kilka/kilkanascie tysiecy lubi a jak znam zycie panstwowa/wojskowa dystrybucja zywnosci szybko padnie zacznie sie niezle pieklo. Jesli padnie mocniej zacznie sie tez problem z „kwaterunkiem”… Teoretycznie do Twojego domu moze wejsc podoficer z kalachem i powiedziec, ze przyjmuje pan do siebie 10-20 osob… Moze Ciebie w zasadzie zastrzelic w progu Twojego domu jesli odmowisz. Jesli dom bedzie zamkniety nikt sie nie bedzie patyczkowal i drzwi sie „otworza”… Jesli padnie naprawde na ostro to najwiekszym niebezpieczenstwem beda „uzbrojone” bandy. Z opowiesci dziadka wynikalo, ze czasami partyzanci niezle zachodzili rolnikom za skore.

    Trzeba by przygotowac kilkanascie scenariuszy z podzialem na pory roku zima/wiosna/lato/jesien i zrobic prawdopodobny opis wydarzen do kazdego z nich. Zreszta jesli chodzi o „strategiczne” zapasy w Polsce to jak znam zycie nie jest tak rozowo jak sobie to wszyscy mysla…

    1. Brak pradu tydzien/miesiac/rok
    na obszarze wiekszym niz kilka gmin
    na terenie wojewodztwa
    na sporym obszarze kraju
    na terenie calego kraju
    na obszarze europejskim

    2. Epidemia choroby tydzien/miesiac/rok

    3. Uderzenie burzy slonecznej

    4. Zaburzenia spoleczne spowodowane kryzysem

    5. Katastrofalna susza glebowa

    6. Atak terrorystyczny z uzyciem ABC

    7. Embargo na produkty energetyczne

    8. Awaria sytemu szkieletowego przesylu danych

    itd

    P.S. Przydalby sie nowy watek. Kazdy wpis to opisany scenariusz z rozpiska na pory roku i eskalacje problemu

  13. fog pisze:

    Znalazlem ciekawy/prawdopodobny opis http://www.mojeopinie.pl/czy_mozna_przezyc_wojne_nuklearna,3,1244047960,5 mozna sadzic, ze w przypadku innego problemu /epidemia, awaria chemiczna, glod/ przy ktorym przezyje wiekszy procent ludnosci problem stanie sie jeszcze bardziej ekstremalny…

    „…Ludzie mieszkający w centrach dużych miast zginą w pierwszych sekundach i minutach. Ci, którzy mieszkają na przedmieściach, poparzeni, poranieni i napromieniowani, będą się starali uciec przed opadem promieniotwórczym. Pieszo oczywiście – żaden samochód nie będzie działał (efekt EMP), ze stanem dróg też będzie kiepsko. Setki tysięcy ludzi z miast będzie się starało uciec do okolicznych wsi i miasteczek – będą tam witani różnie. Uciekinierzy przechodzący przez obszary skażone zostaną śmiertelnie napromieniowani i umrą najdalej dwa tygodnie później. Bez jedzenia, opieki medycznej, poranieni i napromieniowani nie odejdą zbyt daleko – kilkadziesiąt może sto kilometrów od miast. Jeżeli wojna wybuchnie w okresie zimnym, większość uchodźców nie przeżyje pierwszych dni, nie mając schronienia i właściwego ubrania. Większość albo zginie albo zostanie przyjęta przez mieszkańców wsi. Część już teraz stanie się bandami rabusiów atakującymi innych uchodźców lub samotne domy. Być może rząd będzie się starał zorganizować jakieś obozy dla uchodźców. Z każdym dniem sytuacja w nich będzie się pogarszać z powodu kłopotów z dostarczeniem zaopatrzenia. Siły zbrojne dosyć szybko będą się rozpraszać. Utrzymanie dyscypliny w takich warunkach będzie niemożliwe. Żołnierze będą chcieli odnaleźć swoje rodziny. Część z nich zdezerteruje z bronią, stając się bandami rabunkowymi. W wojsku pozostaną tylko ci, którzy będą uważali że to im daje największe szanse przeżycia zwłaszcza nie mający rodzin lub zakładający, że rodzina nie żyje. Z czasem rząd będzie tracił coraz bardziej wpływ na siły zbrojne. Brak zaopatrzenia, brak paliw, utrudniona komunikacja i transport będą powoli wyniszczały możliwości zarządzania państwem i wojskiem.
    Pojawi się potężna fala samobójstw – zwłaszcza wśród uciekinierów z miast i żołnierzy. Ludzie na wsi, którzy nie stracili ani domów ani rodzin, będą popełniali samobójstwa znacznie rzadziej, ale wielu z nich to uczyni ze strachu przed przyszłością lub sądząc, że choroba popromienna i śmierć jest nieunikniona.

    Zasłonięcie nieba przez dymy i pyły spowoduje znaczne ochłodzenie w następnych tygodniach. Niezależnie od pory roku (lato czy zima) wiele osób zginie w następstwie, braku jedzenia i schronienia – wystarczy jedna noc na chłodzie dla wyczerpanych zestresowanych ludzi. Pomoc medyczna nie będzie funkcjonować poza obozami uchodźców. Szerzyć się więc zaczną choroby, których nazwy już zapomnieliśmy, jak cholera, tyfus i inne.
    Przyśpieszone nadejście chłodów spowoduje, że zbiory tego roku będą bardzo mizerne. Ale prawdopodobnie wystarczą, żeby wyżywić wsie. Wiele zwierząt gospodarskich padnie nawet w obszarach niedotkniętych opadem promieniotwórczym. Ten sam los czeka zwierzynę w lasach.

    Pierwsze pół roku po wojnie.

    Promieniowanie już praktycznie zanikło. Pozostaje oczywiście Stront i Cez, ale one zostaną z nami przez najbliższe kilkaset lat, więc nie myślmy o nich.
    Zależnie od tego, kiedy nastąpi wojna zima tego roku przyjdzie szybko lub będzie przedłużona. Zapewne nawet połowa roku będzie śnieżna i mroźna. Będą to warunki wyniszczające dla uciekinierów. Mieszkańcy wsi zimę zniosą dosyć dobrze starając się zdobyć jak najwięcej informacji o świecie. Na spóźnioną wiosnę rolnicy zaczną wysiewać. Zwierzęta gospodarcze z trudem zniosą zimę – zacznie brakować paszy. W nadchodzącym roku będzie brakować nawozów i środków chwasto i owadobójczych – nie działają już fabryki chemiczne i nie działa transport. Niektórzy rolnicy będą mieli jeszcze zapasy. Być może jakieś przedsiębiorcze jednostki zorganizują jakiś handel tymi materiałami. Tak czy siak na pewno będzie ich za mało. W połączeniu ze słabymi zbiorami w poprzednim roku, silnym promieniowaniem UV i obniżonymi temperaturami da to wyjątkowo słabe zbiory. Brak działających maszyn rolniczych i brak paliw płynnych do tych nielicznych, które będą działać, da szansę na pracę uciekinierom z miast. Będą pracować za jedzenie i wyć z tego powodu ze szczęścia. Ataki band rabunkowych staną się coraz dotkliwsze. Zimę spędziły one na ustalaniu hierarchii i rozpoznawaniu celów. Ponadto głód zwiększył ich determinację. Na wiosnę zaczynają atakować wsie i gospodarstwa. Chłopi organizują siły samoobrony dochodzi do coraz krwawszych walk. Najgroźniejsze grupy bandyckie składające się z byłych żołnierzy maja jednak przewagę i wiele wsi zostaje spalonych. Grupy bandyckie cywilów będą się skupiały na atakowaniu samotnych gospodarstw.
    Walki między ludźmi i coraz gorsze zbiory wraz z brakiem opieki medycznej i lekarstw powodują dużą śmiertelność ludności. W wielu wsiach i miasteczkach wybuchną epidemie. Ludzie powoli zaczną się uczyć żyć w nowych warunkach. Każdy błąd lub infekcja będzie opłacany śmiercią. Zwiększone zagrożenie życia, brak antykoncepcji i brak innych rozrywek spowodują zwiększony przyrost naturalny. Ludzie powrócą do naturalnego cyklu posiadania pierwszych dzieci niedługo po osiągnięciu dojrzałości płciowej.

    Pierwszy rok po wojnie

    Kto miał zginąć, już nie żyje. Ludzie już wiedzą, co działa, a co nie. Wiedzą jak zdobyć żywność, leczyć się, bronić i atakować. Wokół lokalnych przywódców (czy to bandyckich czy grup obronnych) powstają drużyny. Wzrasta doświadczenie i umiejętności walki po obu stronach. Słabsze grupy bandyckie zostają wyeliminowane. Mimo wszystko liczba ludności ciągle spada na skutek braków żywności, chorób i walk. Pojawia się pierwsze pokolenie dzieci po wojnie. Jest liczne. Ocalałe miasteczka stają się ośrodkami handlu i przemysłu. Udaje się naprawić wiele maszyn i urządzeń. Powoli odtwarza się transport dalekosiężny w postaci kolei napędzanej parą. Niebo zaczyna się przejaśniać. Wraz z powolnym odtwarzaniem przemysłu i handlu oraz poprawieniem się warunków klimatycznych plony wreszcie są wystarczające. Lokalni władcy organizują drużyny zwalczające bandytów. Pojawiają się też drużyny najemników. Drużyny te każą sobie płacić za ochronę – staje się to nowym zawodem (często są trudno odróżnialne od bandytów). Odradza się zwierzyna leśna. Coraz łatwiej wyżywić się z polowania i zbieractwa. Powoli odtwarzana jest władza polityczna. Być może na tym etapie doszło by do powstania lokalnych państewek i wojen między nimi.

    Jaka przyszłość

    Polska w następnych latach po wojnie przypominałaby Polskę w XIX wieku (pomieszaną z dzikim zachodem i średniowiecznym rozbiciem dzielnicowym) poprawioną o to, że ludzie mieliby dostęp do wiedzy o wielu nowoczesnych technologiach (w postaci książek i innych źródeł). Mieliby możliwość wyprawiać się do ruin miast i zakładów przemysłowych w poszukiwaniu technologii. Rozwój byłby gwałtowny. Szybko rosnąca populacja, nowe stosunki społeczne. Być może cywilizacja zatoczyła by koło, ale potem by gwałtownie wystrzeliła naprzód.

    Wojna nuklearna byłaby największą katastrofą w dziejach ludzkości. Najgorszym dniem w historii przyćmiewającym wszystkie inne plagi. Niewyobrażalne ilości ludzi by zginęły straszną śmiercią. Jednak nie tylko nie skończyło by się życie na Ziemi, ale nawet cywilizacja by przetrwała. Nastąpiła by ogromna zmiana, podobna do upadku imperium rzymskiego. Cywilizacja, która by się po tym podniosła miałaby inne oblicze, charakter i zwyczaje…”

  14. Zaku pisze:

    Polska jaki i inne kraje ma ogromne sklady zywnosci. Wystarcza one na 30-80 dni by wyzywic wszystkich choc nie na poziomie 3000kcal.

    Jesli zas chodzi o wojne nuklearna to Bog zainterweniuje. To przerasta zwyklych ludzi wiec po porstu Bog obroni ludzkosc. Nie mowie, ze wszystkich, ze Polakow itd, ale ludzkosc.

  15. xyz15 pisze:

    Czytam tego bloga już jakiś czas i dalej trzyma poziom, ale brakuje mi dwóch rzeczy-rad dotyczących tego jak sobie poradzić w czasie długotrwałej katastrofy i bardziej szczegółowych opisów własnych działań. Przydałoby się kilka rad typu jak rozpalić ognisko zaostrzyć lub zrobić nóż, posługiwać się młotkiem, siekierą, zrobić opatrunek, leki z byle czego, korzystać z ziół, zbudować szałas, namiot, budę z desek, naprawić kabel, gniazdko, transformator, akumulator, rower, radio, prosty silnik, zrobić obejście bezpieczników w instalacji elektrycznej. Takie umiejętności można również wykorzystać w normalnym życiu. Gratuluję audycji w radiu, widzę, że magia Fallouta działa na każdego. Ode mnie ślę link do filmu prezentującego produkcję domowej roboty noża http://www.youtube.com/watch?v=U5nruW-aijc&feature=player_embedded#at=21

    • Boungler pisze:

      Ale to o co pytasz to jest wiedza elementarna, praktycznie wiedząc/praktykując to o co pytasz można dopiero zabierać się za przygotowania a nie odwrotnie. Co z tego że dostaniesz gotowy zestaw na przetrwanie skoro nie będziesz wiedział jak wyciągnąć z niego pełny potencjał. Najpierw przygotowanie podstawowe. Poszukaj takich podręczników jak „SAS Szkoła przetrwania”, lub dobrze recenzowany i traktujący konkretnie praktycznie „Andrzej Trembaczowski – Zanim wyruszysz”. Książki te dostępne będą prawdopodobnie tylko elektronicznie, poza tym takich podstawowych informacji masz na pęczki w internecie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.