Rób zapasy przypraw!

Po przydługiej przerwie świąteczno-sylwestrowej, w czasie której nie chciało nam się tu nic pisać (za co oczywiście przepraszamy 😉 ), pora na pierwszy wpis w 2012 roku.

Pisałem tu już o tym, że warto przygotowywać zapasy żywności. W mojej ocenie powinniśmy mieć zapas żywności pozwalający na przeżycie co najmniej 3 miesięcy. Ze względu na moje własne preferencje (jestem leniwy i nie chce mi się kombinować), będę starać się przede wszystkim budować zapas gotowej, puszkowanej i słoikowanej żywności. Chodzi mi o to, bym mógł w razie czego możliwie szybko otrzymać gotowy posiłek. Żebym nie musiał mielić ziarna zboża na mąkę, a potem piec chleba — wolę jakieś suchary o długim terminie przydatności, albo ugotowane kluchy.

Ale im bardziej włączam te puszkowane zapasy do codziennych posiłków (zgodnie z zasadą jedz to, co masz w zapasie i rób zapas tego, co jesz), tym bardziej dochodzę do wniosku, że bez dużej ilości przypraw nie da rady.

Dlatego dziś moja sugestia dla Was: oprócz zapasów smalcu, mąki, konserw turystycznych i cukru, zróbcie też zapas przypraw najróżniejszego rodzaju. Mam tu na myśli najróżniejsze przyprawy, takie jak między innymi:

  • sól,
  • pieprz, paprykę ostrą,
  • sos sojowy,
  • kostki rosołowe (do przygotowywania makaronu i kaszy kuskus),
  • majonez,
  • ketchup,
  • musztardę,
  • ocet (nie sposób zapomnieć i o innych jego zastosowaniach),
  • granulowany czosnek,
  • przeróżne zioła (bazylia, oregano, majeranek, tymianek, kminek, i co Wam jeszcze serce dyktuje),
  • sosy do kanapek, sosy do sałatek w torebkach.

Przykładowo, jadłem ostatnio jakąś konserwę, którą wybrałem ze względu na skład (dużo mięsa w puszce), ale nie smakowała mi za bardzo. Po potraktowaniu jej sosem hamburgerowym Develey była już zjadliwa.

Survivalista (admin)

Artur Kwiatkowski. Magister inżynier, posiadacz licencjatu z zarządzania. Samouk w wielu dziedzinach, ale nie czuje się ekspertem w żadnej. Interesuje się zdrowym życiem i podróżami. I przygotowaniami na trudne czasy, rzecz jasna!

Mogą Cię zainteresować także...

27 komentarzy

  1. zz pisze:

    Zgodnie z zasadą „jedz to, co masz w zapasie i rób zapas tego, co jesz” zajadasz się konserwami i żywnością o długim terminie do spożycia, takie żarcie ma taką ilość chemii że twoim prawdziwym końcem świata będzie nowotwór a nie epidemia czy wojna 🙂 Trzeba znaleźć inne rozwiązanie co do żywności bo zdrowotnie wykitujesz.

    • Survivalista (admin) pisze:

      Bez przesady…

      Można kupić konserwy czy gotowe dania w słoikach bez konserwantów.

      Poza tym jeśli coś ma 2-letni okres przydatności do spożycia, to budując z tego zapas na 3 miesiące musiałbyś co 8 dni żywić się przez jeden dzień z zapasów. Myślę, że taka ilość konserwantów większej różnicy nam nie zrobi.

      Alternatyw też nie ma za wiele, bo trudno uznać za alternatywę żywność liofilizowaną, która jest kilkukrotnie droższa, czy mrożonki, które szlag trafi przy braku prądu.

  2. Goldenboy pisze:

    Ja nie potrafię przemóc się do konserw. Chciałem na ich podstawie zrobić zapasy, ale nie potrafię tego 'zeżreć’. Obrzydliwe w smaku bez względu na zawartość mięsa. Dodam, że wypróbowałem około 40 rodzajów konserw mięsnych.

  3. Artur pisze:

    Tak z ciekawości – jak długo przydatna jest przechowywana w odpowiednich warunkach mąka?

    • Survivalista (admin) pisze:

      Kilka miesięcy. Jeśli chcesz naprawdę długo ją przechowywać, kup pszenicę i młynek.

    • Ciek pisze:

      Kilka tygodni temu zrobiłem chleb z ciemnej mąki przeterminowanej o 5 lat, która mi się zaplątała w składziku. O fakcie tym nikomu nie powiedziałem przed degustacją i każdy był zachwycony smakiem 🙂 Mąka biała przechowuje się generalnie dłużej niż mąka ciemna ze względu na mniejszą zawartość tłuszczu. Termin ważności nie jest zbyt istotny jeśli tylko cały czas zapas jest w obrocie; jak dojedziesz do połowy to kupujesz nową.

      @Admin
      Koncepcja gromadzenia jeszcze przypraw do mnie nie przemawia. Tzn. trochę tego na bieżące potrzeby mam (kupuję zazwyczaj opakowania 0,5 kg bo taniej, dostępne w marketach Makro i na targowiskach) ale bez przesady, może to kwestia, że nie mam zbyt wiele miejsca do dyspozycji. Produkty takie jak ketchup, musztarda to jest praktycznie sama woda, barwniki, konserwanty. Wartość odżywcza takich produktów jest bliska zera, w zasadzie bardziej chyba szkodzą niż pomagają. Oczywiście piszę to z punktu widzenia kogoś, kto w ogóle nie gromadzi konserw mięsnych więc nie ma problemów z paskudnymi smakami.

      Karton soli warto za to mieć w razie czego. Sól w trudnych czasach bywała nawet walutą. Bez przypraw da się żyć, jedzenie jakoś sobie samemu wyhodujesz albo zabierzesz surwiwalistom, ale soli jak nie ma to jest wielka lipa. Jest ona człowiekowi niezbędna do życia. W dzisiejszych czasach pozyskujemy ją z pokarmów, gdzie jest dodawana, więc dosalać nie trzeba. Jeśli natomiast zaczęlibyśmy te pokarmy (choćby chleb) przyrządzać sami to pojawi się problem bo jeśli soli nie dodamy to jej tam zwyczajnie nie będzie. Na szczęście soli trzeba mało (z tego co na szybko wyklikałem od 1 do 5g dziennie), jest ona tania i przechowuje się bardzo długo. 10-20kg zgrzewka powinna uzupełnić dietę statystycznej rodziny 2+2 przez kilka lat. Najlepsza będzie sól morska. W zasadzie jeśli ktoś ma domek z ogródkiem to możnaby ją zwyczajnie zakopać jeśli zostało w ziemi coś miejsca obok złota, broni, trupów … 😉

      Przyprawy takie jak oregano, bazylia, mięta całkiem nieźle rosną nawet na małych przestrzeniach w domu. W sezonie warto zrobić sobie ogródek choćby i na balkonie.

      Czosnek granulowany z tego co pamiętam praktycznie nie ma właściwości czosnku zwykłego. Znacznie lepszym pomysłem jest robienie z niego przetworów. Można zalewać go oliwą z oliwek, octem, w końcu nawet kisić jak ogórki, tylko do zalewy nie daje się czosnku 😉

      • Survivalista (admin) pisze:

        O czosnku pisałem nie ze względu na właściwości, tylko ze względu na smak.

        Sól warto mieć nie tylko ze względu na to, że jest smaczna i potrzebna do życia, ale to też jeden z lepszych konserwantów, do kiszenia i peklowania.

  4. Julek pisze:

    Kostka rosołowa to w sumie sól + chemia – można zastąpić proszkiem do prania 😉 Istnieje też naturalny bulion warzywny. Sypkie, suszone warzywa w słoiku lub torebce.

  5. Pozyskiwacz pisze:

    Jak pisali przedmówcy sól to jeden z podstawowych produktów w „razie W”.Dziś śmiesznie tania, ale jeszcze w połowie XIX w była transportowana tzw. karawanami solnymi z nad Morza Czarnego na tereny ówczesnej Galicji. Choćby to świadczy że musiała być znacznie droższa. Dziś jest wydobywana z głębokich kopalni, które przy zwykłym braku prądu będą zmuszone zawiesić działalność.Jednocześnie , brak innych możliwości konserwacji żywności (np. mrożenia)i konieczności gromadzenia jej zapasów spowoduje znaczny wzrost zapotrzebowania na sól.
    Może się okazać że najbardziej zyskowna będzie lokata kapitału właśnie w sól, a nie złoto, srebro, czy dolary 🙂
    Podobnie może się przydać saletra potasowa. Używana do przygotowania mięs , m.inn. do wędzenia.

  6. Mc pisze:

    Gromadzenie soli – OK.
    Przyprawy – nie wiem czy one nie wietrzeją z czasem, a zużywa się zbyt małe ilości, aby to sensownie rotować.
    Jeżeli zużywasz duże ilości, to rokuje to w przyszłości np. hemoroidy.
    A jak do tego dodasz dietę konserwową…
    Zastanów się, czy warto ryzykować zdrowiem, aby mieć zapasy konserw „bo hipotetycznie może się przydadzą”?

  7. HansKlos pisze:

    @Pozyskiwacz
    „Może się okazać że najbardziej zyskowna będzie lokata kapitału właśnie w sól”

    W sytuacji MadMax być może. Natomiast na sytuacje kryzysowe powinniśmy mieć trzy rzeczy sól, mikroelementy i witaminy. Czasami sól można kupić wzbogaconą o mikroelementy. Z witamin zaś najlepszym wyborem zdają się być preparaty dla kobiet w ciąży.

    • Ciek pisze:

      Sól wzbogacona o mikroelementy to właśnie przede wszystkim sól morska, o której pisałem wyżej. Wynika to z procesu produkcji; sól morską pozyskuje się przed odparowanie wody, sól kuchenną przez zabiegi chemiczne; ługowanie a następnie podgrzewanie, w trakcie czego praktycznie traci wszelkie inne składniki. Generalna zasada z solą jest dokładnie taka sama jak z każdym pożywieniem– im bardziej przetworzone tym mniej wartościowe, czyli lepiej szukać soli w dużych, „brudnych” grudkach do zmielenia, niż w formie bielutkich jak śnieg maleńkich kryształków. Oczywiście nie zmienia to faktu, że mikroelementy zawarte w nieprzetworzonej soli można znaleźć też gdzie indziej, tylko ciężko o coś równie taniego i trwałego zarazem.

      @Admin
      Ja bym robił też zapasy sody kaustycznej. Jak sie już skończy koniec świata to się trzeba będzie brać ostro za odbudowę populacji, a nic tak nie zanęci samicy jak mydełko 😉

  8. Wrobel.Cwirek pisze:

    @Pozyskiwacz
    “Może się okazać że najbardziej zyskowna będzie lokata kapitału właśnie w sól”

    Najważniejsze jest mieć wszystkiego po trochu – w miarę możliwości. Sól jest fajna jak to jest „nowe średniowiecze”, ale jesli masz sytuację np. II WŚ i getta – to złoto pozwoli ci kupic paszport jakiegoś neutralnego kraju i wyjechać.

  9. godot pisze:

    Zgadzam się w kwestii soli, dziś śmiesznie tania, może być na wagę złota, gdy coś się wydarzy. Jednak bym jej nie zakopywał, a wsypał do dużych słojów od ogórków.
    Saletra dodatkowo może się przydać też do produkcji czarnego prochu. Warto mieć do kompletu siarkę, węgiel drzewny łatwo zrobić samemu.

    Do konserwacji żywności może przydać się też ocet, równie tani i trwały.

  10. Peccator pisze:

    W hurtowni można kupić pieprz, bazylię, tymianek, kminek i inne przyprawy pakowane hermetycznie w małych torebeczkach – takie jak są zwykle wystawione w marketach. Pytanie tylko jaki jest ich termin ważności. Teoretycznie nie powinny wywietrzeć ani się popsuć i przez 20 lat, ale czy ktoś ma jakieś pojęcie o praktyce?

    Kiedyś kupiłem niechcący 40 takich paczuszek sody oczyszczonej. Wie ktoś do tego to mi się może kiedyś przydać?

    Warto też mieć zapas porządnego wina, które zyskuje na wartości z biegiem lat oraz wódki – to też pewnego rodzaju przyprawy… ludzkiego życia 🙂

    • Survivalista (admin) pisze:

      Wina bym nie kupował, ono zyskuje na wartości tylko w dobrych czasach.

      Wódę — najpodlejszą.

    • Krecik pisze:

      No niestety przyprawy wietrzeją, jak każda substancja która ma aromat niezabezpieczona traci swoje właściwości. Dochodzi też coś, co znają w szczególności mieszkańcy miast. Żyjątka kuchenne, że tak nazwę.

      Soda oczyszczona to jeden z najlepszych i najskuteczniejszych środków czyszczących, jest bardzo uniwersalna. Skorzystaj z google, znajdziesz masę przykładów jak ją wykorzystać w tym celu. Szczerze polecam 🙂

    • Michu pisze:

      No właśnie, skoro został wywołany temat alkoholu to chciałbym dodać, że warto zainwrestować kilka stówek w bimbrownicę. Bardzo fajne zestawy ze stali kwasoodpornej do nabycia na Allegro. Produkcja bimbru nie jest skomplikowana a destylat w razie W będzie obok soli realnym środkiem płatniczym. Jak to niektórzy mowią, człowiek nie wielbłąd i napić się czasami musi ! 😉 Spirytus przyda się też jako środek odkażający albo nawet paliwo do kuchenki.
      Tak jak to śpiewano przed laty – Kto handluje, ten żyje. Jak sprzedam rąbankę, słoninę, kaszankę, to bimbru się też napiję. 🙂

  11. kali pisze:

    Gromadzenie dużej ilości saletry mogło by byc uznane za działania terrorystyczne.
    Często samochody pułapki zawierały ich duże ilości np. tona lub dwie.

    W niespokojnych czasach mniejsza ilość mogła by byc powodem kłopotów.

    • Julek pisze:

      Skoro już tworzymy nowe problemy to nieśmiało zasugeruję, że fakt posiadania samochodu również może być uznany za działanie terrorystyczne, bo przecież może nam posłużyć za samochód-pułapkę 😉

    • Aqua pisze:

      A każdy rolnik czy ogrodnik to potencjalny terrorysta, bo przecież kupuje saletrę (amonową i potasową) na tony.

  12. Raffie pisze:

    Do peklowania mięs uzywa sie saletry potasowej (tzw Indyjskiej). Do robienia ANFO (czyli tych terrorystycznych MW) używa sie saletry amonowej.

  13. anonimowy pisze:

    nie czytając, całkowicie się zgodzę z tematem 😉
    z przyprawami to człowiekowi byle gówn* będzie smakowało. W całym spisie brakuje dwóch podstawowych przypraw: do kurczaka/grila (smakuje nawet do ziemniaków, i przyprawa do zup, obydwie sprzedawane często w bardzo dużych opakowaniach.

  14. wolfshadow pisze:

    Ogólnie używane przyprawy (lub ich substytuty) bez problemu można znaleźć w terenie. Gorzej z solą.
    Co do zapasów sosów (kechupy, majonezy, musztardy itp.) to jestem na nie – zbyt szybko się psują po otwarciu. Lepszym rozwiązaniem są małe przeciery pomidorowe w puszkach. Taki przecier, dodany do posiekanej w kostkę i podsmażonej zawartości z puszki typu „gulasz angielski, wraz z dodatkiem posiekanych, świeżych ziół i szczypty soli, stanie się świetnym sosem do zachomikowanego, gotowanego makaronu.

  15. edek pisze:

    To portal dla czubków?

  16. edek pisze:

    Ciekawe czemu temat się urwał po 2012r?:)))) Bo nie było końca świata czubki?:))))))))))

  17. Mirosław pisze:

    Tzw. edek zamknął Wam usta i nie piszecie swoich pomysłów już 3 lata … prawie. Więc ja wznawiam temat (dla tzw. edka będą czubkiem – a Ty edziu goń się, bo kiedy spotka Cię problem, dużo zapłacisz za jego rozwiązanie, więc nie jesteś tutaj żadnym autorytetem) i…
    czy ktoś z Was jest wędkarzem? Ten Ktoś wie (a innych informuję), że zanęta wędkarska kupna pakowna po kilogramie, ale są też po 5 kg, to nic innego jak mielone drobno ciastka, inne pieczywa, orzechy, kokos, mleko w proszku, cukier, sól i inne.
    Tak, są w niektórych zanętach suszone robaki, suszona krew i inne atraktory.
    Trzeba tylko „rozpracować” skład danej zanęty np. Pana Gutkiewicza, Lorenca i innych producentów (zagraniczne bym pominął).
    Porcję zlewasz gorącą wodą i… aromat niczym w ciastkarni. Spróbujcie.
    PS: Jeśli można jeść karmę dla psów, to czemu nie zanętę wędkarską?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.