Uzbrojenie na ciężkie czasy (5) – broń dystansowa

Autorem dzisiejszego wpisu jest Grimm. [Edytowane przez redakcję w listopadzie 2022 r.]

Nie muszę chyba przekonywać, jak dużą przewagę daje nam możliwość rażenia przeciwnika na odległość. Jak to powiadają „Bóg stworzył ludzi wolnymi, ale to dopiero Samuel Colt uczynił ich równymi”. W praktyce z tą równością też nie jest tak różowo, bo są jeszcze umiejętności z broni korzystania. W moim wywodzie pomijam wszelkiego rodzaju proce, bolas jak również całkowicie w Polsce zakazane kusze [wymagające pozwolenia na broń – przyp. red.].

Łuki

Dość ciekawe rozwiązanie, dla wszystkich tych, którzy nie chcą bawić się w żadnego rodzaju pozwolenia. Pomijam repliki łuków historycznych, gdyż ich skuteczność i użyteczność to sprawa użytkownika, ale ogólnie określiłbym ją jako słabą. Zalety łuków są spore: cichość wystrzału (nie są bezszelestne, ale wiele cichsze niż broń palna), możliwość wykorzystania rekreacyjnego i sportowego, możliwość w ciężkich czasach polowania z nimi (ale o tym zaraz). Stosunkowo niski koszt i łatwy dostęp.

Podstawową wartością określającą dany łuk jest tak zwana „siła naciągu”. Określa ona (najczęściej w funtach) jakiej siły trzeba użyć żeby w pełni napiąć łuk, oraz siłę z jaką opuści go strzała, co przekłada się bezpośrednio na zasięg i siłę rażenia. Problem w tym, że specjaliści od łucznictwa określają skuteczny zasięg łuku za jakiego powinniśmy strzelać do żywego celu na max. 50 m. W przypadku ludzi, jest to dystans powiedzmy do przyjęcia. W przypadku zwierzęcia wymaga on od nas dość skrytego podejścia do zwierzyny na bardzo małą odległość co przy jej wyczulonych zmysłach jest ekstremalnie trudne nawet dla wprawnego myśliwego. Poza tym nadają się one do polowania raczej na drobną zwierzynę. Określa się, że do polowania na jelenia potrzeba by było łuku o naciągu co najmniej 60 lbs, co nawet przy zastosowaniu systemu bloczkowego jest prawdziwym wyzwaniem do naciągnięcia dla niewprawionego strzelca.

Jeśli marzył się wam samodzielnie zrobiony łuk i strzały z którym polujecie, to powiem wprost: ZAPOMNIJCIE !! Powie wam to każdy profesjonalista w dziedzinie survivalu.

Przykłady polowania opisuję jedynie w kontekście kataklizmu. W Polsce polowanie z łukiem jak i z kuszą jest ZAKAZANE !!

Broń pneumatyczna

W dzisiejszych czasach jest to już dość zaawansowana gałąź uzbrojenia, dająca również całą gamę możliwości rozwoju rekreacyjnego i sportowego. Jeśli chcemy uniknąć potrzeby posiadania pozwolenia wystarczy, że nasza wiatrówka będzie miała energię początkową pocisku poniżej 17 J (dżuli). Mamy modele broni krótkiej jak i długiej, zasilane z kapsuł CO2 jak i ze specjalnych zbiorników z sprężonym powietrzem nabijanym wcześniej pompką (PCA lub PCP). Siłę wylotową reguluje czasami nawet mikroprocesor. Skuteczny zasięg broni długiej określam na jakieś 100 m, co przy samopowtarzalności modeli rekreacyjnych daje już jakieś skutki. Strzelając z tego do człowieka trudno jest go zabić, ale można konkretnie zranić, co może wywołać efekt odstraszający (np. żeby odgonić intruzów od naszej posesji). Człowiek walczącego o życie to nie zniechęci, ale bandę chuliganów nudzącą się i szukającą wrażeń… na pewno.

Z całą mocą odradzam noszenie lub używanie w celu samoobrony replik ASG (pistoletów na sześciomilimetrowe kulki plastikowe). Ich skuteczność w odstraszeniu napastnika w praktyce będzie znikoma (co najwyżej go rozjuszymy), a jeśli już uda nam się zrobić mu krzywdę to nikogo nie będą obchodziły jego niecne zamiary. Będziecie „bandytą, który używając niebezpiecznej broni okaleczył bogu ducha winnego młodego człowieka”. Jeśli to przez Was zostaną tego typu repliki zakazane w Polsce, to na pewno nie przysporzy Wam to przyjaciół w grupie miłośników ASG.

Broń czarnoprochowa

To najciekawszy moim zdaniem ewenement polskiego prawa. Używanie broni bocznego zapłonu o kalibrze 0,22 cala (tak zwany kbks:D) wymaga w Polsce pozwolenia. Używanie broni powtarzalnej o kalibrze przekraczającym 10 mm i miotanej za pomocą czarnego prochu jest już ok. Polska! Ale obywatelom takim jak Wy powinno to być na rękę. Wymagania jakie powinna spełniać taka broń to być repliką broni wyprodukowanej przed 1885 rokiem i być ładowana czarnym prochem oraz nie używać naboju scalonego.

Do naszej dyspozycji mamy cały wachlarz broni skałkowej, muszkietów, garłaczy i innych całkiem paskudnych w swoich skutkach rodzajów broni, oraz co najważniejsze kilkadziesiąt modeli rewolwerów czarnoprochowych. Ładują się długo, są podatne na wilgoć, ale możliwość wystrzelenia 5-6 ołowianych kul w kalibrze .38 lub co gorsza .44 powinna przemówić do wyobraźni każdemu napastnikowi, który chciałby z Wami zacząć 😛

Broń palna współczesna

Notka od redakcji Domowego Survivalu: przygotowaliśmy obszerny materiał o tym, jak uzyskać pozwolenie na broń (na przykładzie pozwolenia do celów sportowych). Jeśli interesuje Cię posiadanie nowoczesnej broni palnej, koniecznie musisz go przeczytać!

Czyli to co tygryski lubią najbardziej. Po wejściu w życie nowelizacji ustawy o broni i amunicji dostęp do broni dla szarego obywatela się sporo polepszył. Jest kilka różnych opcji pozwoleń, ale opiszę trzy najbardziej nam pasujące.

Pozwolenie myśliwskie

Nie ukrywam, że na temat tego pozwolenia najmniej wiem. Podstawą jest członkostwo w kole łowieckim. Dokładnych wymagań nie znam. Świetne rozwiązanie dla tych, którzy nie widzą nic złego w strzelaniu do zwierząt dla sportu. Plusami może być nabycie praktycznych umiejętności z zakresu topienia, podejścia, skórowania i sprawiania zwierzyny. Umiejętności, których nie nauczycie się z książek. Na owym pozwoleniu możecie posiadać określoną ilość sztuk broni długiej – sztucerów jak i broni gładkolufowej [tak naprawdę na pozwolenie do celów łowieckich można kupić nie tylko sztucery, lecz także karabiny i karabinki centralnego zapłonu, byle spełniała wymogi opisane w rozporządzeniu Ministra Środowiska z dnia 23 marca 2005 r. w sprawie szczegółowych warunków wykonywania polowania i znakowania tusz, z późniejszymi zmianami: „broń myśliwska o lufach gwintowanych musi być przeznaczona do strzelania amunicją myśliwską charakteryzującą się energią pocisku nie mniejszą niż 1000 J w odległości 100 m od wylotu lufy.” – przyp. red.]. Wymaga spełnienia restrykcyjnych wymogów określonych ustawą dotyczących przechowywania. Nie wolno tej broni transportować naładowanej, ani dobywać jej poza miejscami określonymi w ustawie (zakład rusznikarski, strzelnica, miejsce polowania itp.) Pojemność magazynka nie może przekroczyć 10 szt.

[Nie do końca wiemy już w tej chwili, co autor miał na myśli, ale nie ma ogólnego zakazu wykorzystywania takiej broni do celów innych, niż łowiectwo. Można z użyciem takiej broni startować w zawodach sportowych, można jej użyć do obrony życia i zdrowia, gdy nas napadną w drodze na strzelnicę albo w domu. Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Spraw Wewnętrznych z dnia 26 sierpnia 2014 r. w sprawie przechowywania, noszenia oraz ewidencjonowania broni i amunicji (z późniejszymi zmianami), należy ją przechowywać w szafach lub sejfach klasy co najmniej S1 wg normy PN-EN 14450, zaś nosić w futerałach. Inne ograniczenia dotyczą jej noszenia na polowaniach, co jest opisane w innych przepisach. – przyp. red.]

Pozwolenie na broń do ochrony osobistej

Jego uzyskanie wymaga „określenia permanentnego i realnego zagrożenia”. Czyli musicie najpierw najlepiej umrzeć, żeby przekonać policyjnych administratorów. W praktyce daje się je uzyskać, ale trzeba się postarać albo mieć dojścia. To jedyne pozwolenie które pozwala wam nosić przy sobie na co dzień naładowaną broń. Z tego co wiem wolno posiadać jedynie jednostki broni krótkiej.

[Rozporządzenie w sprawie przechowywania i noszenia broni z 2014 roku zlikwidowało to ograniczenie. W tej chwili można nosić (co ustawa definiuje jako przemieszczanie załadowanej broni) także broń posiadaną na pozwolenie sportowe lub łowieckie, pomijając wyjątki (np. transport publiczny) oraz miejsca, do których broni w ogóle wnosić nie wolno (sądy, prokuratury, pokład statku powietrznego i tak dalej). – przyp. red.]

Pozwolenie sportowe

Moim zdaniem najciekawsze z pozwoleń. Proces uzyskiwania rozpoczyna się od zapisania się do klubu strzeleckiego, gdy zdobędziemy wymagane doświadczenie i wiedzę oraz przejdziemy badania lekarskie możemy podejść do państwowego egzaminu na licencję strzelecką i uzyskać patent. Z patentem i zaświadczeniem z koła o byciu aktywnym członkiem licencją zawodniczą [przyp. red.] idziemy na policję. Ta (zakładając, że nie byliście notowani) musi wydać Wam pozwolenie na określoną przez Was ilość sztuk broni. Ta ilość musi być konkretnie uzasadniona i nie przekroczyć pięćdziesięciu jednostek.

W praktyce, kręcą nosem na więcej niż 5-6 i potrafią odmówić (sic!). Co możemy przez to uzyskać ? Całą gamę rodzajów broni — krótkiej, długiej (cywilne wersje broni szturmowej, broni gładkolufowej, broni wyborowej). W kalibrach do 12,7 mm włącznie. Może to być np: 5,56×45 mm cywilna wersja karabinka szturmowego M4 (cywilna, znaczy pozbawiona możliwości strzelania serią). Teoria uwzględniona w ustawie mówi, że tego typu broń można przewozić tylko z domu – jeśli spełniamy warunki (szafa stalowa, ze specjalnymi kłódkami)- na strzelnicę/do rusznikarza. Ale w praktyce nie do udowodnienia jest wam to, że właśnie się na/lub z takowej udajecie.

[Przepisy dotyczące przechowywania broni są spójne bez względu na rodzaj pozwolenia, tu też jest potrzebna szafa klasy S1. Ewentualnie, przy większej liczbie sztuk broni, tzw. „magazyn broni”, również zdefiniowany w przepisach. Nie ma też nigdzie zapisanych ograniczeń dotyczących tego, że z bronią posiadaną na pozwolenie do celów sportowych można się przemieszczać tylko na strzelnicę lub do rusznikarza 😉 – przyp. red.]

A teraz ceny…

Broń krótką firmy krzak, lub podróbkę markowych firm można kupić już za 1 500 zł, używki zaczynają się od 500 zł nawet. Podobnie jest z czarnoprochowymi. Glock 17 4 Gen to koszt ok. 2 700 zł i jest to na dzień dzisiejszy najlepszy stosunek ceny do jakości. Za cudeńka ze stajni SigSauer’a albo H&K trzeba zapłacić już powyżej 5 000 zł. Z cenami amunicji jest bardzo różnie, zależy od jej jakości i firmy. Średnio trzeba liczyć 1 zł za nabój 9 mm. Im bardziej wymyślny kaliber tym droższy.

Broń gładkolufowa jest bardzo ciekawym wyborem. Ceny zaczynają się od 1 300 zł za podstawowe pompki Mossberga, do kilkudziesięciu tysięcy za jakieś wyczesane myśliwskie cuda rusznikarskie. Najciekawszą zaletą tego typu broni, jest olbrzymi wybór amunicji w najpopularniejszym kalibrze 12. Możemy mieć amunicję śrutową o przeróżnej gramaturze (dobra do polowań na wszelakie ptactwo, jak i obrony domu przez ludzi niewprawionych – nie wymaga dokładnego celowania), kulową (można polować na grubszego zwierza, zatrzymywać samochody i razić przeciwnika na nieco większą odległość) oraz jej odmiany do wyważania drzwi, amunicja zapalająca i co najciekawsze amunicja co tłumienia zamieszek (wszelkiego rodzaju pociski kauczukowe i plastikowe). Magazynek rurowy umożliwia ułożenie sobie odpowiedniej mieszanki na specjalne okazje. W przypadku typowo obronnego profilu można dwa pierwsze naboje włożyć kauczukowej  i dopiero gdy tego ostrzeżenia napastnik nie zrozumie zrobić mu z dupy jesień średniowiecza. 🙂

Jeśli chodzi o cywilne wersje broni bojowej to polecam je jedynie kiedy w głowie Wam kariera w zawodach strzelectwa dynamicznego albo konkretna wojna. Brak możliwości strzelania serią praktycznie w niczym nie przeszkadza. W tego typu broni strzelanie serią jest i tak totalnie nieefektywne. Wybór jest przeogromny. Taniej nabędziemy broń będącą niegdyś na wyposażeniu jakiejś armii, dużo drożej jakieś customowe wymysły. W naszym kraju chyba najbardziej opłaca się zainwestować w jakąś wariację AK-47 (Kałacha) którego ceny zaczynają się już od ok. 2 000 zł jak również z amunicją do niego nie ma problemu — można trafić jakieś partie nadwyżek od wojska nawet i po 70 gr/szt. W ciężkich czasach tego typu amunicję znajdziemy praktycznie na każdym posterunku policji lub jednostce wojskowej. Tak zwane „bronie przyszłości” – (HK 416, FN SCAR, Bushamster ACR, Beretta 160,itp.) to wydatek sporo powyżej 10 tys. zł jak również i amunicja 5,56 mm to wydatek powyżej 1 zł/szt.

Gość redakcji

Pod tym kontem publikowane są artykuły gościnne, napisane przez wielu różnych autorów. Staramy się notki biograficzne podawać przy każdym z tych tekstów.

Mogą Cię zainteresować także...

53 komentarze

  1. ciacho pisze:

    ech…. w ochronie można nosić broń ale NIE NA CODZIEŃ tylko podczas pracy/służby a to różnica, proszę najpierw weryfikować swoją wiedzę 😉

    • gucio17 pisze:

      Jeżeli ktoś ma pozwolenie do celu ochrony osobistej, to jak najbardziej można ją nosić kiedy się chce (chyba że ma ograniczony zakres).
      Sytuacja o której mówi ciacho to dopuszczenie do posiadania broni w celu ochrony osób i mienia.

  2. bajcik pisze:

    Czy każdy rodzaj pozwolenia daje nam możliwość posiadania dowolnego rodzaju broni (spośród wymienionych), czy są dodatkowe ograniczenia?

    • Dżuma pisze:

      Są ograniczenia. Myśliwskie pozwolenie nie obejmuje broni krótkiej. Ale zawsze mozna zakupić czarnoprochowego colta. Ładowanie to nie problem. Jesli w sytuacji zagrożenia bezpośredniego wystrzelisz z krótkiej wiecej niż 4 razy do przeciwnika/napastnika i nie trafisz, to raczej jesteś juz martwy.

  3. tomasz pisze:

    hmmm a może tak jakieś forum bloga by zrobić ?:)

  4. Al pisze:

    repliki łuków historycznych słabe no tak jeżeli kupisz w tesco albo realu, ale łuk kupiny od kogoś kto robi sam repliki łuków mieczy itp jest dobrą allternatywą. A łuk bloczkowy super wygląda mniej siły trzeba włożyć ale jak sie popsuje kto naprawi w trudnych sytuacjach?? A jest to nie lada wyzwanie. Broń czarnoprochowa czym większy zasięg tym gorsza celność, i potrzeba dużo umiejętności w obsłudze tego rodzaju broni. Ja bym jednak został przy łuku. A szkoda że nie chcesz opisać proc bo te dostępne na rynku są świetne, celność,siła,zasięg na plus małe i pociski co kolwiek od kamieni po nakrętki od srub, jezeli sa jakies błedy ortograficzne to bardzo przepraszam.
    Pozdrawiam

  5. Mc pisze:

    Przepraszam, ale w całym cyklu artykułów brakuje definicji, co autor rozumie pod pojęciem „ciężkie czasy”.
    Bo jeśli chodzi o jakieś załamanie cywilizacji, to rozważania o białej broni, łukach, czarnoprochowcach itp są strasznie naiwne.
    Podstawową bronią będzie AK47.
    Załamanie cywilizacji nie oznacza, że za jednym pstryknięciem zaczniemy sobie radośnie biegać z mieczami po mitycznej Valhalli.
    Na taki regres to potrzeba wielu pokoleń.
    Za naszego życia podstawą będzie prosty w budowie AK47 oraz współczesna broń krótka, którą potrafi wyprodukować przeciętny pastuszek pusztuński:
    http://www.youtube.com/watch?v=-cQDvBrVCCM&feature=results_main&playnext=1&list=PL501731235BBD0212

    • pmx007pl pisze:

      Jeśli posiadanie profesjonalnego warsztatu (druga połowa filmu) z frezarkami i tokarkami nazywasz „pastuszkowym”, to gratulacje za głupotę (jeśli nie masz pojęcia o mechanice, to nie komentuj).

  6. Al pisze:

    tak racja słynny AK47 bedzie rozwiązywał wszystkie argumenty. Kolego „Mc” Mam pytanie miałeś kiedys broń w ręce?? (pewnie odpowiesz że tak nawet jak by to nie była prawda) Po pierwsze skąd wiezmiesz ten karabin jak i reszta z was co sądzi że ak bedzie najlepszym wyborem? Po drugie broń trzeba konserwować, czyścic jak ktoś sie nie zna to popsuje. Amunicja się kiedyś kończy, a potem co ? Nie jest to mały karabin który moze byc nieporeczny. A w niedoswiadczonej rece nawet nie uceluje w cel a siła odrzutu spowoduje nie małe zagorżenie dla siebie i innych w jego otoczeniu ?? W tym wypadku najlepiej rzucic sie na czołg. Czasem krotka bron jest lepsza.

    • Mc pisze:

      Słuszna uwaga odnośnie braku doświadczenia – zresztą Grimm pisał, iż warto zainwestować w ćwiczenia na strzelnicy, aby się obyć np. z odrzutem, bezpiecznikiem, przeładowaniem, czyszczeniem i mieć choćby zielone pojęcie – mowa o tych, którzy wywinęli się od wojska, a tych będzie coraz więcej po skasowaniu poboru. O przydatności broni krótkiej tez pisałem.
      Odnośnie „skąd wziąć broń i amunicję” – o to trzeba się będzie martwić jak się trzeba będzie martwić – ale jak widać w linkowanym filmie, produkcja broni i amunicji jest możliwa w prymitywnych warunkach warsztatowych, broń i amunicja będą też z demobilu – po prostu się kupi/wymieni na targu. Zakładam scenariusz post-apo rozpadu centralnego zarządzania państwowego – jak górskich rejonach Pakistanu.
      W rzeczywistości scenariusz może być zupełnie inny – np. surowy stan wojenny itp.
      Stąd moje zapytanie: jaka miała być definicja „ciężkich czasów”?

  7. HansKlos pisze:

    @Al
    „A w niedoswiadczonej rece nawet nie uceluje w cel a siła odrzutu spowoduje nie małe zagorżenie dla siebie i innych w jego otoczeniu ??”

    Bez przesady. Kałach owszem kopie, ale nie na tyle, aby zrobic sobie krzywdę. Z kałacha moga strzelać nawet starsze dzieci, a jego obsługa jest banalnie prosta. Konserwacja? OK, ale podejrzewam, że wczesniej skonczy się amunicja, niz niekonserwowany kałach sie rozsypie.

  8. yamabushi pisze:

    troche pykam z pneumatyka (dlugie/krotkie), bawie sie okazjonalnie z bloczkowego i sportowego a jakis czas temu ze sportowej krotkiej (rozne kalibry/systemy) i jedno wam powiem – jesli chodzi o zdobywanie jedzenia to najwieksze sukcesy mialem z kusza pod woda(!)… a mysle ze okazjonalny wedkarz bedzie w czasie wiekszej rozpierduchy na wage zlota (wszystko oczywiscie zalezy od czasu/miejsca/okolicznosci itd) – czas sie chyba rozejzec za jakims kolowrotkiem…

    … bo jesli chodzi o obrone zycia/mienia to ze wzgledu na prostote/skutecznosc/porecznosc i solidnosc argumentow wygrywa „obzyn”…

    pozdrawiam i dopisuje do listy rzeczy potrzebnych proce

  9. Novik pisze:

    Witam

    Ja stawiam na procę. Kupiłem taką za 20 zł jakieś 15 lat temu i jest sprawna do dzisiaj. Niekończąca się amunicja, duża siła rażenia, łatwość ukrycia i wyciągnięcia. Jedyny minus to gumka. Niestety rwie się i utlenia. Należy o nią dbać. Na szczęście widziałem w military.pl we na Oławskiej we Wrocławiu, że asortyment ostatnio stał się bardzo bogaty jeżeli chodzi o proce. Kulki porcelanowe, metalowe o różnych rozmiarach i…gumki o różnych siłach naciągu, a do tego środek konserwujący. Osobiście na codzień nie noszę procy 🙂 a samą gumkę. W razie czego sobie wystrugam. Gumka to koszt ok 20-25 zł. Kulki 15-20 zł. Kulki chyba kupię, ale raczej na specjalne okazje.

    Niezły cykl,
    Pozdrawiam

  10. Novik pisze:

    Zapomniałem o osiągach. W moim przypadku cele (butelki, puszki) ustawiam sobie w odległościach (15-20m) Strzelam kamieniami i po takim dystansie po prostu skręcają. Może kulkami było by lepiej. Proca zaskakuje celnością na ww odległości i po pewnym czasie można nauczyć się szybko i celnie strzelać. Biorąc pod uwagę, że kamień może być wielkości orzecha włoskiego to spokojnie trzymać na dystans napastnika. Osobiście tłukłem butelki zwiniętym liściem mlecza (z bliska), dobrze wystrzelony kamol z procy ma MOC.

  11. Al pisze:

    A ja dodam jeszcze od siebie ze strzelałem kulkami od łożysk taka srednica ok 1cm troszkę ważą ale cel zniszczony 100% oczywiście z procy. A co do broni krótkiej to dodaj rewolwer. jak już jest opisany to możliwe że przeoczyłem. A może jakieś porównanie w jakiejś tabeli skuteczności plusy i minusy co najlepiej urzywać?
    Pozdrawiam.

  12. HansKlos pisze:

    @Al
    „co do broni krótkiej to dodaj rewolwer”

    Generalnie rewolwer jest dla większości osób lepszym rozwiązaniem niż pistolet. Po pierwsze primo nie zostawia łusek,-) a po drugie primo, nie zacina się. Owszem, może jeden czy nawet dwa naboje nie wypalić, ale bemben sie przekreca i strzelamy dalej.-) Dodatkową cecha rewolweru jest i to, że działa zawsze, chocby przeleżał nieuzywany z kilka lat. Z pistoletami juz tak dobrze nie bywa i „niedzielnych strzelców” może to nieco zaskoczyć. W mojej praktyce nie spotkałem pistoletu, który by leżał z rok czy dwa a potem się nie zacinał, gdy bez czyszczenia komuś zachciało się z niego strzelać.

  13. Al pisze:

    Krzysztof Lis
    Albo do kamery go schować. Ale raczej strzelać do ludzi to w ostateczności. Racja zależy jaką przyjmiemy koncepcje końca świata czy tak jak w tym filmie droga że ludzie zdiczeją jak zwierzeta i moralność oras sumieni zanikną lub apokalipsa zombie ;p. A jak jakiś kryzys ekologiczny czy energetyczny to złodzieja lepiej oklepać jakąś sztachetą ;D.Nawet człowiek odstreswał by się od tego zgiełku codziennego zycia.

  14. Ciek pisze:

    „Świetne rozwiązanie dla tych, którzy nie widzą nic złego w strzelaniu do zwierząt dla sportu”

    Gospodarka łowiecka to nie jest strzelanie do zwierząd dla sportu tylko, jak sama nazwa wskazuje, gospodarka. Dla frajdy to się jeździ na safari czy tam gdzieś jak ktośczuje taką potrzebę. Bycie myśliwym nie oznacza z automatu, że się dla sportu strzela do zwierząt, tak jak bycie hodowcą drobiu nie oznacza, że się dla sportu łby odcina 🙂

  15. night_rat pisze:

    Teoretycznie można też miotać oszczepy, koktajle i petardy. Dmuchawki zostawmy Indianom, raczej nie znajdziemy pistoletu sygnałowego, na Zachodzie widziałem odpalane flary, jednak jak tym trafić poza filmem. Zakazane kusze mogą pojawić się w klimatach post-apo, choć różni powstańcy gustowali w produkcji broni palnej i granatów, czasem nawet miotacza ognia.
    Ruscy mają wiatrówkowy pistolet maszynowy (zresztą u nich wszystko, podobno nawet strzelające długopisy na bazarach), większości nam pozostanie tylko trening strzelecki.

    • artur xxxxxx pisze:

      Te strzelające pistolety, to takie pseudo traumatyki. Mają energię ok. 7J i ich sprzedaż jest w Rosji legalna dla osób pełnoletnich. Tyle że do niczego się nie nadają.

  16. Enyawd pisze:

    AK-47 dostępny jest już dziś u mnie na bazarku. Kupując głupi nóż myśliwski u Armeńca (wygląda jak Hardcorowy Koksu Rambo) i nawiązując rozmowę do wiatrówek, które też mi oferował, dał do zrozumienia, że może załatwić coś mocniejszego automatycznego…….
    Znaleźć gościa, który załatwi giwerę to nie problem…problem to jest ją przewieść, dobrze ukryć, dbać i mieć nadzieję ,że sprzedawca nie zajedzie któregoś dnia i pod pretekstem „podobno” naszego donosu na policję nie wyrżnie nam rodziny.
    Słyszałem też, że najprościej po pistolet zgłosić się do przydrożnej dziwki która ma obstawę, żeby zagadała z alfonsem i umówiła spotkanie.

    • Mc pisze:

      Absolutnie nie namawiam do kupowania AK47 teraz.
      Natomiast dobrze jest sobie poćwiczyć na strzelnicy,
      aby np. w przypadku SHTF odróżnić na bazarku prawdziwy od ASG 🙂
      Jak już wspomniałem, znaleźć AK47 to nie problem – albo wy go znajdziecie, albo AK47 znajdzie was.
      A jak AK47 znajdzie was, to mając proce, łuki i czarnoprochowce
      możecie jedynie liczyć na to, że właściciel AK47 padnie ze śmiechu, a wtedy można go cool steel maczetą potraktować ;->

      • taki tam pisze:

        Powiem ci tak.
        Spodobało mi się określenie użyte na pewnym amerykańskim forum survivalowym: czarnoprochowy rewolwer może i nie dorównuje AK47, ale może pomóc ci go zdobyć”.
        100 razy bardziej wolę mieć przy sobie nabity rewolwer czarnoprochowy niż nie nieć nic, bądż jakieś erzace.Setki tysięcy ludzi zabito skutecznie z takiej broni. Remington w kalibrze .44 jest równie skuteczny na dystansie 50 m co współczesny pistolet. Zaś z Dragoona czy Walkera ubijesz zwierzę wielkości konia z 70m.
        Niech ktoś mi powie że to nie jest grożna broń.Ponad 400J energii w ołowianej kulce średnicy ponad 11mm zatrzyna „bez poprawek” każdego.
        Dodatkowy plus- bez pozwolenia.

    • artur xxxxxx pisze:

      Sprzedawca zapomni o Tobie w 1 min po sprzedaży. Ryzykiem jest raczej sama tranzakcja, bo na bazarku się tego nie robi. Zwykle umawia cię sprzedawca z kimś, w jakimś ustronnym albo odludnym miejscu. Wtedy większość kupujących traci gotówkę, a czasami i zęby.
      Twój ostatni pomysł, intersy z dziwkami i alfonsami daje 100% pewności obicia.

    • panika2008 pisze:

      Pogięło was? 95% tych „sprzedawców”, „afgańców”, „ruskich”, którzy mogą „załatwić” coś tam, to są ludzie na pasku służb.

      Otrzeźwiejcie, to nie jest 1990. Sprawdźcie statystyki, ile % ludzi w PL jest zatrudnionych w służbach lub jako TW/informatorzy.

  17. John Doe pisze:

    Proce

  18. night_rat pisze:

    Dodajmy AIR TASER- rodzaj paralizatora elektrycznego, wystrzeliwuje sondy z kabelkami. Do 5m (dlaczego nie dalej), mundurowi mają lepsze. Było legalne, cena 1,5-3k. Po wystrzale da się używać dalej jak normalnego paralizatora. Bardziej środek przymusu bezpośredniego, szkoda że nie większy zasięg i z magazynkiem.

  19. Peccator pisze:

    czarnoprochowe colty mają kaliber 44 lub 36 (nie 38); są też mini wersje – bardzo łatwe do ukrycia w kieszeni

  20. Coyote pisze:

    Colt Pocket kaliber .31 cala . Miałem to w ręku , nie wiem czy nie lepiej kupić używkę Navy kaliber .44 i ucinaczem do rur skrócić lufę do rozsądnej długości . Snub Nosed się takie coś nazywało . Colt Navy jakoś lepiej mi leży w ręku a do ołowianej kulki o średnicy ponad 11 milimetrów mam wieksze zaufanie niż do 7,7 mm …
    Najwieksza wada czarnoprochowych rewolwerów to nie system ładowania tylko brak samonapinania . Jeśli do obrony nie wystarczy sześć strzałów to znaczy że jesteś na cholernej wojnie i potrzebujesz automatu a nie klamki .

    • taki tam pisze:

      Zgadzam się z przedmówcą :-D.
      Kto nie strzelał z czarnoprochowego rewolweru .44″ ten nie wie jaką ma to siłę obalającą.
      Do samoobrony jest jak znalazł.6 strzałów wystarczy aby zniechęcić potencjalnych napastników.
      A i może pomóc zdobyć przysłowiowego kałacha.
      Mam Remingtona, Dragoona, nawet karabinek rewolwerowy w słusznym kalibrze.44. Obecnie szukam czegoś „pocket”, z krótką lufą do 4″ i stalową ramą w tym kalibrze.

  21. Iulius pisze:

    Proszę szanownego administratora o wybaczenie doboru słów, ale na to, co tutaj powypisywano, po prostu patrzeć nie mogę. Ludzie, nie piszcie z pozycji autorytetu artykułów o rzeczach, o których nie macie pojęcia!

    „całkowicie w Polsce zakazane kusze”

    Pierdolenie. Polecam lekturę Ustawy o broni i amunicji.

    „możemy podejść do państwowego egzaminu na licencję strzelecką”

    Pierdolenie. Polecam lekturę Ustawy o sporcie i regulaminów PZSS.

    „Ta ilość musi być konkretnie uzasadniona i nie przekroczyć pięćdziesięciu jednostek.”

    Pierdolenie. Polecam lekturę Ustawy o broni i amunicji.

    „W kalibrach do 12,7 mm włącznie.”

    Pierdolenie. Polecam lekturę Ustawy o broni i amunicji.

    „Teoria uwzględniona w ustawie mówi, że tego typu broń można przewozić tylko z domu – jeśli spełniamy warunki (szafa stalowa, ze specjalnymi kłódkami)- na strzelnicę/do rusznikarza.”

    Pierdolenie. Polecam lekturę Ustawy o broni i amunicji.

    „Broń krótką firmy krzak, lub podróbkę markowych firm można kupić już za 1 500 zł, używki zaczynają się od 500 zł nawet. ”

    Pierdolenie. Polecam przejrzenie oferty dowolnego sklepu.

    „Broń gładkolufowa jest bardzo ciekawym wyborem. Ceny zaczynają się od 1 300 zł”

    Pierdolenie. Polecam przejrzenie oferty dowolnego sklepu.

    • pmx007pl pisze:

      Zniżę się do Twojego poziomu i skomentuję Twój wpis jako: pierdolenie!
      W chwili kryzysu na miarę wojny „prawo” nie działa, jest tylko zwierzęca walka o przeżycie.
      Ceny (troszkę nieaktualne), ale oczywiste, że dotyczą „czarnego rynku”, więc nie odsyłaj do żadnych sklepów (nie ośmieszaj się).

    • grzechu pisze:

      sprzedaż kusz jest zabroniona w PL. Sklepy internetowe oferują kusze, ale są to polskie oddziały Czeskich lub Słowackich sklepów i po towar musisz pofatygować się osobiście np.do Czeskiego Cieszyna lub Ostrawy.Co dalej zrobisz z kuszą to twoja sprawa.Na granicach kontroli nie ma.

      • Survivalista (admin) pisze:

        Nie jest zabroniona, ale trzeba mieć na kuszę pozwolenie na broń. Posiadanie w Polsce kuszy bez pozwolenia na broń jest nielegalne.

  22. Delwin pisze:

    Niestety Iulius ma w 100% rację. Czytać prawo a nie zmyślać.

    • pmx007pl pisze:

      A Ty czytaj ze zrozumieniem. W chwili poważnego kryzysu wszyscy będą mieli w dupie to twoje „prawo”, tylko będą walczyć o przetrwanie jak zwierzęta.

  23. gość pisze:

    Po przeczytaniu i przemyśleniu dochodzę do wniosku, że jedynym rozsądnym rozwiązaniem omawianej kwestii jest (w naszych polskich realiach) kupno rewolweru czarnoprochowego takiego jak na przykład Remington New Model Army 5,5″. Oczywiście posypią się argumenty przeciwko, a rekomendujące broń palną. Więc uzasadniam: oczywiście, że broń palna jest lepsza. Bije czarnoprochowca na głowę pod względem przede wszystkim łatwości użytkowania i przechowywania. Amunicja nie jest wrażliwa na warunki atmosferyczne, szybko się ją ładuje itp. OK, ALE… Broń palną można mieć w naszym smutnym kraju legalnie lub nie. Nielegalne posiadanie fabrycznej broni raczej wykluczam, bo nie wyobrażam sobie sytuacji gdzie wchodzę w interes z nieznajomym, który może być podstawionym policjantem etc. Nie chcę siedzieć 8 lat w pace. Można pokusić się samemu o zrobienie pistoletu, ale jego właściwości „bojowe” będą o wiele gorsze niż fabrycznego czarnoprochowca (kaliber .22, jednostrzałowiec, chyba że ktoś jest taki zdolny, że zrobi samopowtarzalny). Legalne posiadanie broni to koszt ponad 2000zł za same papiery itd. Ponadto z byle powodu można utracić pozwolenie i być zmuszonym do zbycia całej broni. Ponadto jest moim zdaniem kolosalny minus w warunkach realiów wojennych itp. Każda sztuka broni palnej jest zarejestrowana. W przypadku problemów natury politycznej pierwsze co może mieć miejsce to rekwirowanie broni, w celu rozbrojenia obywateli. Przejdźmy do rewolweru CP:
    – możemy go posiadać bez pozwolenia,
    – jesteśmy ANONIMOWI, nikt nie wie że go mamy. Może spokojnie leżeć w szafce i nikt nie będzie wiedział o jego istnieniu.
    – amunicja: moim zdaniem jedyny problem to kapiszony. Ale nie są zbyt drogie, ich koszt to ok 20 zł za 100 sztuk. Więc możemy odżałować nawet te 200 zł i kupić 1000 sztuk. Prędzej umrzemy ze starości niż to zużyjemy. Dalej: kule i przybitki to żaden problem. Kupujemy dużo i koniec, nie zepsuje się. Proch: moim zdaniem warto kupić 2 lub trzy opakowania. Jedno otwieramy, mamy na zapoznanie się z bronią oraz na pozostawienie rewolweru w gotowości. Pozostałe opakowania zostawiamy fabrycznie zapakowane. Ponad to kupujemy na wszelki wypadek zapas saletry, siarki i węgla. Kosztuje to grosze a w razie potrzeby samodzielnie zrobimy proch. Jak się komuś nudzi to można za pomocą gliz do papierosów zrobić pociski gotowe (proch-przybitka-kula). Szybciej się ładuje, zostaje tylko kapiszon i gotowe.
    – no i rewolwer. Dlaczego akurat taki? Bo można nim szybko strzelać 6x z rzędu. Do rewolweru zakupiłbym zapasowy bęben, który również leżałby załadowany. Wiem, podniosą się krzyki, że niebezpiecznie jest mieć załadowaną broń itd. Ale mówimy o sytuacji krytycznej. Ponad to ktoś powie, że załadowany czarnoprochowiec nie wypali po jakimś czasie bo proch przyjmie wilgoć. W dawnych czasach załadowane rewolwery zalewano tak od przodu (kula) jak i od tyłu (założony kapiszon) woskiem, co umożliwiało bardzo długie przechowywanie i stałą gotowość broni do wystrzału. Ktoś będzie marudził, że CP jest niecelny i słaby. Bzdura. Skupienie z podanego modelu rewolweru (producent Uberti) to około 50x50mm na 50 m. czyli porównywalne z bronią palną, lub lepsze. A razie wydarzeń apokaliptycznych, gdzie zostajemy napadnięci przez grupę ludzi chcących nas obrabować myślę, że spokojnie kilku uda się powstrzymać a reszta sama odpuści. Oprócz rewolweru oczywiście nóż pod ręką.

    • taki tam pisze:

      Pozdrawiam kolegę 🙂
      Z ust mi to wyjąłeś. Dokładnie takie samo mam zdanie i już nawet zgromadziłem niezbędny arsenalik.Anonimowo, bez żadnych pozwoleń.
      Rewolwer czarnoprochowy to bardzo dobra, jedyna dla przeciętnego Kowalskiego opcja na posiadanie skutecznego narzędzia do samoobrony i odstraszania.
      400J energii ołowianej kulki w kalibrze .44″ ma taką siłę obalającą, że nie trzeba poprawiać. Celne i skuteczne na 50 m, nie ustępują współczesnej broni krótkiej.No i niezależność od amunicji- która przecież kiedyś się skończy. Parę kilo prochu czarnego, kilkaset kapiszonów i kulek a nie wystrzelasz tego do końca życia.Niepotrzebna żadna maszyna czy technologia, samemu zrobisz sobie amunicję od ręki.
      Kocham rewolwery czarnoprochowe 😀

      • praktyk pisze:

        rewolwer nie jest zły ale warto mieć na uwadze wynalazki typu pistolet jak howdach (dwie lufy kaliber .58 cala lub gładkolufowy 20ga) lub garłacz czarnoprochowy. Można tez rozważyć obrzyna dubeltówki czarnoprochowej najlepiej jak największego kalibru np. 12ga.
        Dlaczego tak – z rewolweru trzeba mieć czas dobrze wycelować no i trzeba trafić. Z garłacza/obrzyna/howdaha strzelając śrutem (takim grubym kulki 6-8mm) mamy wiązkę kilkunastu/dwudziestu kulek o całkiem fajnym pokryciu, któraś trafi na pewno no i nie trzeba tak dokładnie celować

  24. Sebo pisze:

    Widziałem na jakiejś WWW wyprzedaż broni wojskowej ceny niskie lecz broń używana i trzeba mieć zezwolenie, AK47 w cenie 500zł!!

    Radzę pomyśleć też o nożach do rzucania i „gwiazdkach”
    Co do broni palnej… chętnie bym sam zakupił ale nie posiadam zezwolenia, nalezy też pamiętać że sama broń nie strzela. Naboje dość szybko się zużywają więc w czasie kataklizmu typu „rozbłysk słoneczny” który zniszczy całą elektronikę nalezy pamiętać że odbudowa zajmie 25 lat (mniej więcej) a gdzie wtedy zakupimy naboje??

    I jeszcze 1 musimy zabezpieczyć sprzęt elektryczny przez tego typu zagrożeniami (rozbłysk słoneczny), to kilka propozycji (moich, nie wiem czy się sprawdzą):
    #klatka faradaya
    #(polecane przez NASA) basen nad zbiorem elektroniki (wykopać dół głębokości 1m zalać wodą a w szczelych pojemnikach wżucić sprzęt elektryczny do środka)

  25. Tomaszqo pisze:

    Wszystko fajnie , ale po co autor wypowiada się na temat łuków , skoro nie ma na ten temat pojęcia ? . Mam 32 lata , od 3 lat jeżdżę na polowania z łukiem do Afryki . Co lepsze – jest to łuk DREWNIANY wzmocniony ścięgnami . Jego siła to 27kg przy 28” naciągu , przy czym donosi strzałę na 280-300 metrów. Z odległości 50-80 metrów strzała potrafi przebić Dzika na wylot , tak , że tylko końcówka strzały z lotkami wystaje 🙂 . Na TouTube zamieszczone są filmy z polowań z drewnianymi łukami .
    Pozdrawiam , a autor niech więcej o łukach się nie wypowiada , bo tylko pośmiewisko z siebie robi , i pierdoły ludziom wciska .

    PS: Z drewnianego łuku spokojnie można zabić człowieka , jeśli jego siła wynosi +25kg , oczywiście strzała nie może być za lekka , oraz porządny grot .

  26. red pisze:

    Proca, wspaniała sprawa dużo łatwiejsza do opanowania od łuku.
    Oczywiście jako sprzęt obronny na trudne czasy nie jest to rozwiązanie, ale np do polowania na ptactwo, drobną zwierzynę jak najbardziej zdatna. Można samemu wykonać (odpowiednie drewno, guma wentylowa kawałek skórki lub łatki gumowej jeśli mamy tego zapas + nóż wykonamy procę bez problemowo). Jeśli chcemy mieć większy komfort pracy można kupić 🙂
    W porównaniu do innych broni dystansowych to taniość, najprostszy model Barnett kosztuje 40 pln i proca wymiata, profilowana do ręki, nie ślizga się spora moc itp. Zapasowa guma koszt 20 pln. Amunicja stalowa zależnie od wielkości 8-12 pln za 100 szt. Czyli np wydając 120 pln mamy niezłą procę 2 zapasowe gumki i 400 szt kulek. Oczywiście można użyć jako zamiennika gum wentylowych które są znacznie tańsze ale….. różnica jest spora. Amunicje kamyki, kulki od łożysk, da się strzelać prawie wszystkim.
    Można ją „wdrożyć” w rodzinie wasze pociechy chętnie się nią pobawią można małżonkę też nakłonić w końcu może to być rodzinna zabawa podczas wycieczek do lasu ^^

    Zalety:
    – łatwość dostępu do amunicji 🙂
    – cicha
    – łatwa w transporcie
    – bardzo celna i mocna na niewielkie odległości 15-20 m
    – małe wymiary i lekkość
    – szybko można ją „opanować”
    – można polować (mam namyśli trudne czasy gdzie nikt się nie będzie przejmował tym iż w naszym kraju nie można legalnie polować z procy)
    – niska cena za niezły sprzęt
    – legalna

    Wady
    – zasięg
    – na nic kontra większy zwierz

    Myślę iż dla przeciętnego Kowalskiego, który może pomarzyć o broni myśliwskiej, krótkiej palnej, czy przysłowiowym kałachu. Jest to idealne rozwiązanie. Proca do polowania + np rewolwer czarnoprochowy do obrony naszego domu/działki czy innej lokacji, w której staramy się przetrwać ciężkie czasy to najlepszy zestaw dystansowy osiągalny dla przeciętnego mieszkańca naszego kraju.

    Pozdrawiam

  27. Rafa pisze:

    Pozwolenie na broń myśliwską:
    -składasz podanie o odbycie stażu w kole łowieckim lub w składasz je w Zarządzie Okręgowym PZŁ a wtedy PZŁ wyznacza ci koło do odbycia stażu.
    Staż trawa rok do dwóch, normalie rok. Staż w 100% nieodpłatny nikt nie ma prawa zmusić cie do płacenia za cokolwiek, wykonujesz różne prace z opiekunem wyznaczonym przez koło, chodzisz na polowania, uczysz się, a co najważniejsze dajesz się poznać z jak najlepszej strony jako zrównoważony psychicznie kolega i miłośnik przyrody.
    Po odbyciu stażu z zaliczonym stażem i wypełnionym dzienniczkiem stazysty zgłaszasz sie do ZO PZŁ.
    -W Zarządach Okręgowych PZŁ dwa razy w roku jest szkolenie dla kandydatów na myśliwych które musisz odbyć obowiązkowo, cena na rok 2014 ok. 1500 zł (ty za to płacisz)trwa ok. 3 miesiace wekendowo.
    -Na koniec zdajesz egzamin w formie: test, ustny, egzamien ze strzelania- sztucer (do celów stałych i ruchomych, srutowa do żutek i chyba do tarczy sztucer)
    Po zdaniu egzaminu z pozytwynym wynikiem ws wstępujesz do PZŁ i wpłacasz składkę i wpisowe jakieś ok. 800 zł (na 2014r, jak juz dostaniesz zaświadczenie ze jestes czlonkiem PZŁ składasz podanie o przyjęcie do Koła łowieckiego, wpłacasz wpisowe, rózenie to w różnych kołach wygląda u mnie 2500 zł ale slyszałem o wyzszych kwotach jakie sobie winszują za przyjęcie nowego, płacisz składke miesieczną 80-100 zł (różnie w różnych kołach).
    Masz zaswiadczenie ze jestes członkiem PZŁ iże w Kole już jesteś (mozesz nie byc w kole tylko w PZŁ wtedy jesteś członkiem mysliwym niezrzeszonym i polujesz jak ktoś cie zaprosi na polowanie)zaświadczenia i odpowiedniedokuemnty składasz w WPA KWPolici i czekasz na wydanie pozwolenia. Kupujsze broń optykę i w las i knieje a tam:……………
    płacisz za strzeloną zwierzynę z kilograma (jak upolujesz),
    płacisz za nie wyrobione godziny na rzecz koła (jest ustalona ilość roboczogodzin na rok i ile 1 taka godzina kosztuje),
    płacisz wspólnie z kolegami (składka) za szkody powstałe na szkode rolników wywołane przez dzikiego zwierza,
    placisz za paliwo i amunicję,
    nieraz coś strzelisz,
    pracujesz społecznie- głównie fizycznie.
    Jak koło ma problemy finansowe np. z opłatą za podatek na rzecz starostwa za dzierżawę gruntów to dorzucasz się chętnie, raz na jakiś czas imprezkę z kolegami trzeba by zrobić i powspominać jak to w kniei było.
    I płacisz, i płacisz i płacisz- worek bez dna.
    Ale jesteś myśliwym.
    Co do polowań np. na dzika z ambony to loteria jak na łowieniu ryb albo się poszczęści albo nie- to tak dla tych co myślą jak ja myślałem że każde wyjście w teren to trafiony strzał.
    Darz Bór

  28. Andrzej pisze:

    definicja ciężkich czasów… jaka by nie była, to strzelanie do tarczy/butelek czy zwierzaka, nie jest tym co strzelanie do człowieka… przetrwanie człowieka zależy od predyspozycji, instynkt/inteligencja/spryt, a nie broń czy jakiekolwiek wyposażenie… możesz możecie mieć nawet czołg na podwórku :), a i tak nie gwarantuje to przeżycia… (wiecznie w nim siedzieć nie będziecie… broń to tylko dodatki ułatwiające… przeciwnikowi może wystarczyć kamień w garści aby pozbawić was życia… i tak w obliczu np. post-apo, większość ludzi zginie z minuty na minutę, reszta będzie próbowała przetrwać… co wam po broni, jak 50% ocalałych w chwili zagrożenia nawet nie będzie wiedziała jak się zachować, wystarczą sekundy i bron zostanie im odebrana… nie istotne czy to będzie grupa czy jeden napastnik… takie sytuacje ciężko opisać, bo nikt nie wie jak zachowa się sam w konkretnej sytuacji… oczywiście broń byłaby przydatna… lecz nie konieczna… wystarczy nóż/kawałek zaostrzonego pręta… proca to się nadaje, chyba do odwrócenia uwagi przeciwnika, albo odganiania szczurów… łuk, jak najbardziej… broń palna rzadko, za dużo hałasu, jak ktoś gdzieś strzela to znaczy że: ma broń którą można mu odebrać i broni czegoś, np: żywności… jak użyjesz broni palnej już po tobie… inni usłyszą, wybadają sytuację, zaczają się jakiś czas (np. aż uśniesz), przyjdą i cię zaszlachtują, potem twoją rodzinę… kobiety zgwałcą (stare i młode, (im już będzie to wszystko jedno)… a jak będzie problem z żywnością, to na koniec skończycie w zupie :)… i nie mówcie mi że trzeba mieć zasady/honor, bo inni nie muszą mieć ani jednego ani drugiego… często też bywa że ma ktoś broń w domu, strzela z niej sportowo/lub poluje, ale jak przyjdzie jakiś napastnik z zamiarem zabicia wszystkich domowników. okazuje się nagle że nie ma odwagi chwycić za broń i zabić napastnika, lub po prostu paraliżuje go strach i stoi bez ruchu patrząc jak ktoś morduje na jego oczach, jego rodzinę…

    dobra pozdro wszystkim, już mi się dalej tego wątku nie chce ciągnąć… prawdopodobnie z nas wszystkich (piszących tu=100%), w realiach post-apo, przeżyło by może 10%, więc lepiej aby do tego nigdy nie doszło…

    • Robert59 pisze:

      Odkopię temat … przedstawiłeś tutaj wstrząsajaca wizję …w sumie gotowy scenariusz na film post apo 😀 . Ale co do posiadania broni palnej , czy to sportowej czy czarnoprochowej to się z tobą nie zgodzę. Warto mieć taka bron pod ręką właśnie po to , żeby nie skończyć we wspomnianej zupie :). A jeżeli użyjesz tej broni to na pewno tylko w sytuacji obrony życia swojego/rodziny , nikt nie będzie strzelał „na wiwat” żeby pochwalić się bronią i ściągnąć na siebie uwagę ;p . Nawet gdy będziesz „siedział cicho” ze swoim łukiem czy maczetą to i tak prędzej czy później możesz się spodziewać wizyty jakiejś bandy plądrującej domy. Przede wszystkim trzeba też rozróżnić , czy mówimy tutaj o wojnie atomowej (czyli o końcu znanego nam Świata ) , stanie ciężkiej klęski żywiołowej , kiedy Państwo przestaje funkcjonować powiedzmy na kilka tygodni , wojny domowej / obcej agresji gdzie może to potrwać miesiące , czy np parodniowego blackoutu. W tych wszystkich sytuacjach broń palna może się bardzo przydać. Używana z głową i tylko w ostateczności – bo gdy jej użyjesz to tylko i wyłącznie po to żeby ZABIĆ agresora – żadnego machania na postrach czy strzelania w powietrze , właśnie dlatego żeby nie mógł uciec i ściągnąć „koleżków”. Ale najważniejszą w/g mnie sprawą w tych wszystkich sytuacjach to zorganizowanie grupy ludzi wzajemnie się broniących i pomagających sobie – w pojedynkę długo nie przeżyjesz , nawet z Kałachem w garści. I ćwiczyć sztuki walki – dla nabrania sprawności fizycznej i odruchów obronnych, czyli zwalczenia wspomnianego „strachu , który paraliżuje” w podbramkowej sytuacji. Pozdrawiam wszystkich Preparersów 🙂

  29. zyciowyPrawnikPreP pisze:

    artykuł trochę stary ale:
    – zachęcam do lektury aktualnej ustawy o broni i amunicji – ponieważ aktualna treść w zakresie pozwoleń kto, do czego, na co potrzebuje się znacznie różni od ww. link: https://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU19990530549/U/D19990549Lj.pdf (dalej ctrl +f i wpisać czarno a następnie kusz, 'uwzględnieniem zabezpieczeń’ i sami zrozumiecie co wymaga a co nie wymaga kwitu)
    – osobiście uważam, że
    — albo po broń na „lewo” (choć wpisy z bazarkiem czy alfonsem i dziwką mnie rozbawiły) / na bazarku też ktoś może przecie sprzedawać broń leganie
    — albo po łuk, procę
    papierologia w ksp przygniata, badania również, sejf, szafa pancerna itp analogicznie.
    W mojej ocenie Państwo polskie podzieliło broń na:
    – tą skuteczną, a której możesz użyć w nagłym wypadku, celem obrony własnej (tu dostęp utrudniony lub posiada ją zazwyczaj bandyta, a Ty nie)
    – nieskuteczną lub taką której w nagłym wypadku użyć jest trudno (dostępną) lub taką która eliminuje element zaskoczenia (przewagę taktyczną).
    Aby dobrać się do skutecznej i dostępnej w nagłym wypadku broni o małych rozmiarach, celem samoobrony patrz wyżej.
    Dla mniej skutecznej ew. skutecznej we wprawnych rękach czytaj lub oglądaj:
    – naciąg łuku, procy funty / kg vs zdolność penetracyjna, skuteczny zasięg
    – szybkość użycia w sytuacji kryzysowej
    – konserwacja (długość leżenia przez użyciem) i łatwość naprawy.
    Żal mi przywoływać ale to chyba jeden z lepiej obrazujących użycie łuku filmów, który jako posiadacz psów zaprzęgowych i tępiciel polowania dla sportu potępiam: https://www.youtube.com/watch?v=u2jb4F3fkNQ obejrzyj, zwróć uwagę jak to wygląda w realu na zwierzynie, z jakim grotem, jakim naciągiem i ile strzał plus jaki dystans i czas na naciągnięcie, jaki element jeśli w ogóle zaskoczenia.
    Z żalem stwierdzam, że państwo Polskie szarego obywatela co chce się bronić w sytuacji napaści uPupia…
    P.Sz.

  30. zyciowyPrawnikPreP pisze:

    PS – ad zdolność penetracyjna w kontekście obrzynów ze śrutem itp, proc o dużym kalibrze – zachęcam do lekturzy książki o fizyce – energia kinetyczna, zasięg, opór powietrza, rozrzut, kaliber oraz kurtka puchowa, powierzchnia na którą działasz określoną siłą (kaliber, prędkość, masa) no i elementarne prawa fizyki – nie zawsze duży kaliber jest synonimem skuteczności, penetracji, obrażeń…
    PS2 – nie broń, a mózg Ciebie może ochronić, broń to ostateczność, a nawet jeśli jej chcesz użyć to bez mózgu ni rusz – ludzie naoglądali się filmów rambo itp które wyprały im mózgi – zastanów się ile trwa seria, jaka jej celność, co to rykoszet, czy policyjne pukawki penetrują i jak dobrze samochód (patrz youTube) no i pomyśl czym dysponują przestępcy i ilu ich zazwyczaj jest – bez planu użycia, bez mózgu idziesz na żywioł, idąc na żywiło zawierzasz losowi

  31. zyciowyPrawnikPreP pisze:

    PS2 – a fanów strzelania z kieszeni, obcinania lufy, ak47 zachęcam do odrobiny historii – (gazy wylotowe chwilowo pomijam) czemu pistolet kałach się nie przyjął – podpowiem, bo łamał nadgarstki itp sołdatom, dlatego dorobiono drugie 'trzymadełko’, obcinając lufę tracisz celność, kontrolę, nadto w przyp broni starszej, prochowej pociski świdrujące / kręcące się wokół własnej osi miały większą celność – stąd lufa długa, strzelając z 'kieszeni’ widać lufę lub jej namiastkę, więc albo odstrzelisz sobie męskość, pępek, albo trafisz „gdzieś”, gdziekolwiek jeśli sobie nie odstrzelisz przy okazji genitaliów (pewnie tłukąc sobie okolice nadgarstka przy okazji co zmniejsza prawdopodobieństwo oddania kolejnego strzału z takiej broni o dużym kalibrze i małej lufie i dużej sile). Więc jak weźmiesz do ręki to przygniecioną przez kurz broń i nie masz zanieczyszczonej lufy i spłonka po tylu latach wyczekiwania bez treningu na strzelnicy się nie utleniła i przyjdzie właśnie ten bandyta w długo wyczekiwanej chwili kiedy Ty dzierżysz klamkę właśnie w kieszeni, a Ty z kieszeni oddasz strzał z tą skróconą szlifierką w domu lufą i przy odrobinie farta ogradowałeś lufę tak aby pocisk się przebił przez dziurę, a jego tor lotu nie zniekształcił i trafisz w coś, może ścianę, sufit od którego nie padnie rykoszet to będę się cieszył jeśli nie ranisz przy okazji siebie lub osoby Tobie bliskiej, mam nadzieję nie będzie to na stacji paliw itp… Fanów maxMaxa itp pozdrawiam, naołowilibyście świat, często dobre idee ale najczęściej marne wykonanie, czasem cieszę się, że trudno o broń…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.