Pora zaplanować tegoroczny ogród

Jeśli na poważnie myślisz o przygotowaniach na gorsze czasy, zacznij powoli planować tegoroczny ogród, z którego powinna pochodzić choćby część Twojej żywności. Jak przypominamy przy każdej okazji, do zaspokojenia swoich potrzeb w gorszych czasach warto wykorzystać zapas (żywności, baterii, wody) i własne źródło (ogród, baterię słoneczną, studnię).

Hodowla warzyw i owoców nie jest taka trywialna, jak się nam może wydawać. Osiągnięcie zadowalających plonów bywa naprawdę trudne, bo trzeba zmierzyć się ze szkodnikami, chorobami roślin, wymaganiami glebowymi, być może nieodpowiednią lokalizacją i pogodą, czy szeregiem innych czynników.

W USA (np. na amazon.com) można kupić bez problemu tzw. seed vaults, czyli zestaw nasion na gorsze czasy. Znajdują się w nim nasiona warzyw takich jak pomidory, sałata, rzodkiewka, marchew czy fasola. Teoretycznie powinny dać się uprawiać w nieskończoność, powinny też wytrzymać na półce co najmniej kilka lat.

Ja się jednak obawiam, że taki zapas nasion po roku będzie już wyczerpany a rezultaty nie zrobią na nikim wrażenia.

Dlatego jeśli na poważnie myślisz o ogrodzie jako źródle żywności na gorsze czasy, zaplanuj sobie już w tej chwili jego urządzenie w najbliższym sezonie. Bo już na przestrzeni najbliższych tygodni może pojawić się konieczność wysiania w domu najwcześniejszych warzyw, które później przesadzisz do ogrodu.

Jeśli nie masz działki, ani nie jesteś w stanie zorganizować sobie kawałka gruntu do eksperymentów (serio? nie ma w promieniu 5 km od Twojego domu kawałka nieużytku do partyzanckiego wykorzystania? trudno mi w to uwierzyć), możesz ograniczyć swój ogród do roślin w doniczkach. Mając duże okno balkonowe z powodzeniem możesz wyhodować przynajmniej kilka dużych roślin. A w najgorszym wypadku zawsze znajdziesz miejsce na kilka doniczek z ziołami.

Własną żywność warto hodować i jeść także dlatego, że jest z pewnością lepszej jakości niż to, co można tanio kupić w sklepach. A więc po pierwsze przygotowujesz się na gorsze czasy (zdobywając przydatne umiejętności), ale także podnosisz jakość swojego życia na co dzień. Że nie wspomnę o całkiem przyjemnym sposobie spędzania wolnego czasu, bo to raczej kwestia gustu.

Survivalista (admin)

Artur Kwiatkowski. Magister inżynier, posiadacz licencjatu z zarządzania. Samouk w wielu dziedzinach, ale nie czuje się ekspertem w żadnej. Interesuje się zdrowym życiem i podróżami. I przygotowaniami na trudne czasy, rzecz jasna!

Mogą Cię zainteresować także...

7 komentarzy

  1. Pozyskiwacz pisze:

    Pozostaje tylko przyklasnąć inicjatywie. Serio. Jak ktoś myśli że w razie kłopotów uratuje go torebka nasion które wsadzi do ziemi i będzie sie cały rok żywił plonami (spotkałem się osobiście z takimi teoriami, no mowa była o kilkunastu torebkach), to polecam zajęcia praktyczne.
    Można by powiedzieć że ja jestem zawodowym rolnikiem i to od kilku pokoleń, a zdarzały mi się niepowodzenia, typu CAŁKOWITY brak ziemniaków-nie dość że nic nie zebrałem to jeszcze przepadły sadzeniaki, nie mówiąc o robocie. Były podtopienia na wiosnę i wymokło wszystko. Podobnie,chyba 3 lata temu przyszła zaraza i przepadły wszystkie pomidory z grządek. Zostały tylko te pod folią.
    Jakie to może mieć znaczenie gdy od naszych plonów zależy przetrwanie zimy nie muszę chyba wyjaśniać.
    Myślę że jak ktoś nie ma praktyki rolniczej, zaczyna od zera i bez pomocy kogoś doświadczonego, to zajmie mu ze 3 lata zanim nauczy się uprawiać coś wydajnie, na większą skalę, tak żeby miało to znaczenie dla przetrwania.
    Naprawdę lepiej przetrenować to teraz , kiedy niepowodzenia można 'załatać’ wizytą w warzywniaku.

  2. Silidan pisze:

    Hoduje się zwierzęta; rośliny są uprawiane.

    • Survivalista (admin) pisze:

      Ale masz jakieś wsparcie?

      • Silidan pisze:

        Słyszałeś kiedyś, żeby ktoś uprawiał świnie? Uprawia się ziemię (albo rośliny, np. uprawa zboża). Tak samo można mieć hodowlę świń, a nie hodowlę prosa.

        • Survivalista (admin) pisze:

          Zanim zaczniesz nas poprawiać, bądź proszę tak dobry i sprawdź w słowniku, czy masz rację. 🙂

          • Silidan pisze:

            Wiem, co to jest hodowla (jako zabieg prowadzenia jakiejś linii organizmów). Jednak w języku potocznym funkcjonuje ona jako zamiennik chowu.
            I również wątpię, że chciałbyś prowadzić hodowlę warzyw i owoców, np. w celu zwiększenia ich odporności na mrozy.

          • Mc pisze:

            „HODOWLA ROśLIN
            – celowa działalność człowieka zmierzająca do uzyskania nowych form roślin (odmian rolniczych) o cechach użytkowych korzystniejszych od dotychczasowych, z tego względu jest nierozerwalnie związana ze zmianami cech dziedzicznych organizmów.

            Termin hodowla roślin ma więc zupełnie inne znaczenie, niż mu się przypisuje w języku potocznym, mówiąc np., że hodujemy rośliny na balkonie, w doniczkach albo w piasku lub na pożywkach płynnych. W tych przypadkach jest to tylko uprawa roślin w różnych warunkach, prowadząca do reprodukcji form już istniejących. ”

            Proponuję poprzestać na dyskusji na temat nomenklatury i zacząć o czymś konkretnym.
            Przykładowo, co uprawiać na początek?
            Mnie nie udało się nawet porządnej rzodkiewki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.