Czego powinny nauczyć nas zamachy terrorystyczne?

Niedawno echem na całym świecie odbił się zamach w Paryżu, podczas którego kilku uzbrojonych w broń automatyczną muzułmańskich terrorystów zamordowało kilkanaście osob.

W dzisiejszym filmie chcieliśmy w kilku słowach powiedzieć Wam, czego powinniśmy się z tego nauczyć.

Przede wszystkim powinniśmy zapamiętać, że służby powołane do zapewnienia obywatelom bezpieczeństwa nie są w stanie sobie z tym poradzić w niektórych sytuacjach. Policjanci nie dość, że nie powstrzymali zamachowców, to sami stali się ich ofiarami.

Może to dlatego, że ponoć nie byli uzbrojeni? A może dlatego, że z zasady nie są w stanie być odpowiednio zdeterminowani? Może dlatego, że przestępcy raczej starają się popełniać przestępstwa tam, gdzie nie ma policjantów, a policja przyjeżdża dopiero po fakcie?

Więc skoro to nie służby nam zapewnią bezpieczeństwo, to kto inny może to zrobić? Odpowiedź jest prosta — wyłącznie my sami.

Częścią zapewniania sobie tego bezpieczeństwa jest oczywiście korzystanie ze zdrowego rozsądku. Chodzi o to, by nie bywać w niebezpiecznych miejscach, nie nosić na wierzchu drogiej biżuterii, pilnować torebki itd.

Ale czy nie byłoby lepiej, gdyby każdy zdrowy psychicznie, dorosły i praworządny obywatel mógł nosić przy sobie naładowaną broń palną i użyć jej w obronie własnego życia, zdrowia, czy mienia? Teraz niby też może (i wcale nie potrzebuje do tego pozwolenia na broń do ochrony osobistej, bo zgodnie z prawem można nosić także załadowaną broń posiadaną na pozwolenie do celów sportowych), ale ze względu na przepisy dotyczące obrony koniecznej może się to dla niego skończyć różnie. Ponoć przepisy są niezłe, ale są w nich jeszcze dość istotne braki.

Już nawet niektórzy fachowcy (jak np. Ronald Noble z Interpolu) uważają, że broń w rękach praworządnych obywateli pomoże im obronić się nie tylko przed skutkami pospolitego bandytyzmu, ale też przed skutkami zamachów terrorystycznych. Czy to nie przypadek, że zdecydowana większość zdarzeń, w których w USA uzbrojony napastnik zaczynał mordować niewinnych ludzi miały miejsce tam, gdzie tym ludziom nie wolno było wnieść broni (w kawiarni, kinie, centrum handlowym, na uniwersytecie, w szkole)? Czemu jakoś nie słyszy się o tym, by bandyci chcąc zabić jak najwięcej ludzi szturmowali na posterunek policji, na którym wiadomo, że każdy policjant jest uzbrojony?

Tymczasem w Polsce w dalszym ciągu pokutuje myślenie, że obywatele są nieodpowiedzialni i nie powinno się im pozwalać na noszenie broni. Weźmy cytat z artykułu Tomasza Z. Majkowskiego „Si vis pacem, para bellum?” z nr 05-06/2014 magazynu „Broń i amunicja”:

Wygodniej zaangażować siły społeczne i polityczne, by zminimalizowały ryzyko napaści czy naruszenia przestrzeni domowej, zamiast radzić sobie z jej skutkami z pomocą broni palnej. Zamiast liczyć na siebie, lepiej inwestować w siły porządkowe, zwiększenie poczucia nieuchronności kary lub eliminowanie społecznych i kulturowych przyczyn niepożądanych czy niebezpiecznych zachowań.

Wydaje mi się, że wydarzenia w Paryżu dobrze pokazują, jakie mogą być skutki przyjmowania tej filozofii.

Bo może ze względu na tę filozofię powinniśmy również ludziom zabronić posiadania gaśnic? Przecież zawsze mogą zadzwonić po straż pożarną, prawda?

Survivalista (admin) i Krzysztof Lis

Artur i Krzysiek z wykształcenia są inżynierami (a Artur jest także magistrem zarządzania). Obaj są zafascynowani tematyką przygotowań na trudne czasy. Z tego konta publikują artykuły, nad którymi pracowali wspólnie.

Mogą Cię zainteresować także...

70 komentarzy

  1. Bunkier pisze:

    Coraz bliżej mi do takiego myślenia ostatnio…

  2. Michał pisze:

    Może nie na temat ale powiązane.

    Filmik przedstawia epizod z Doniecka

    https://www.youtube.com/watch?v=VtozHiO8J5k#t=60

  3. tommies pisze:

    Im dłużej żyje, tym bardziej jestem zdumiony jak wielka jest ilość debili w naszym społeczeństwie.
    Na dokładkę będąc związany ze Strażą Pożarną obraz ten mam dodatkowo w szkle powiększającym.
    Myśl o swobodnym dostępie takich ludzi do broni palnej powoduje, że ciarki przechodzą mi po plecach.
    I żeby nie było – jestem za liberalizacją przepisów dot. posiadania broni, ale sposób selekcjonowania musiał by być wyjątkowo dobrze przygotowany, co znając nasze realia nigdy by to się nie udało.
    Ważniejsze jednak wydaje się całościowe podejście do tematu obrony. Czy to przeciwko napaści innego kraju, czy tez przeciwko innym zagrożeniom w tym terroryzmowi.
    Po wielkim szumie program NSR to jakaś porażka. Inne organizacje to praktycznie pomijalny margines. Może należy wrócić do wojskowej służby zasadniczej i to obydwu płci jak w Izraelu, ale takiej sensownej, przygotowanej a nie demoralizującej jak za moich czasów. Jakoś w narodzie panuje niepamięć jak ciężko odzyskaliśmy wolność i jest wielki problem aby dobić do 2% PKB na wojsko. Przechwałki Putina, że w dwa dni byłby w Kijowie, ale także w Rydze, Wilnie, Tallinie, Warszawie i Bukareszcie wydają się być całkiem realne.
    Dzisiejsze dzieciaki, bohaterowie Call ofDuty czy innych komputerowych strzelanek ( nie jestem na czasie) chyba by umarli po kilku godzinach prawdziwego marszobiegu z plecakiem i kałachem.

    W związku z tematem, czyli obroną przed terroryzmem jasno widać, że po prostu służby mundurowe są kompletnie nieprzygotowane do takich sytuacji i to raczej należy zacząć od ich zreformowania i nadania szerszych uprawnień. Lata prosperity uczyniły z Europejczyków stado bezbronnych baranów.
    I kilku takich baranów skutecznie rozbrajało i osłabiało służby policyjne.
    Na szczęście lub nieszczęście mamy w Europie za sobą historię, która jasno dowodzi, że w razie konieczności stajemy się najokrutniejszymi bestiami. Nasilenie sie aktów terroryzmu może spowodować falę nienawiści do osób arabskiego pochodzenia która w skrajnym przypadku może doprowadzić do eskalacji podobnej jak przed II wojną do Żydów w Niemczech.
    Nie jestem ekspertem, ale na obecne zagrożenie islamskim terroryzmem głęboko sobie zapracowaliśmy, a szczególnie USA. Szczucie państw i grup etnicznych na siebie, wprowadzanie „demokracji” aby bezkarnie pompować do siebie ropę naftową i inne bogactwa. Wprowadzanie „wolności” karabinem i nalotami. A u nas w Europejskim pierdzidołku pozwoliliśmy na tworzenie enklaw etnicznych i zamiatało się problem pod dywan. A teraz śmieci z pod dywanu wyłażą i strzelają.

    • Krzysztof Lis pisze:

      Zacznijmy od tego, że w dyskusjach o ułatwieniu dostępu do broni zawsze trzeba zacząć od definicji. Osobiście bym chciał, żeby do otrzymania pozwolenia na broń wystarczyło spełnić 3-4 warunki:
      1) odpowiedni wiek,
      2) zdrowie psychiczne,
      3) praworządność
      i ew. jeszcze 4) zdanie państwowego egzaminu z umiejętności posługiwania się bronią i znajomości przepisów, lub jakiegoś odpowiednika.

      W tej chwili trzeba być jeszcze członkiem klubu sportowego, mieć patent strzelecki i odnawiać licencję (gwarancja uzyskania pozwolenia do celów sportowych), albo być członkiem stowarzyszenia o charakterze kolekcjonerskim (gwarancja uzyskania pozwolenia do celów kolekcjonerskich), albo mieć stałe, realne i ponadprzeciętne zagrożenie dla życia (nikła szansa na uzyskanie pozwolenia do ochrony osobistej, bo tu wciąż jest uznaniowość policji).

      Nie uważam, by „wielka ilość debili w społeczeństwie” w połączeniu z takimi zasadami uzyskiwania pozwoleń na broń była jakimkolwiek zagrożeniem. Dziś można kupić bez pozwolenia na broń (a więc bez spełnienia warunku zdrowia psychicznego, niekaralności i odpowiedniego wieku) broń czarnoprochową rozdzielnego ładowania — na przykład sześciostrzałowy rewolwer. Gdybyśmy rzeczywiście mieli tylu debili, którzy chcą robić sobie i innym krzywdę z broni, to już dziś byśmy słyszeli o używaniu w tym celu broni CP. Tymczasem takie sytuacje się nie zdarzają.

      Obowiązek służby wojskowej zapewne nie wróci, choć urządzony sensownie (krótka służba w celu wykształcenia umiejętności, a nie zgnojenia kota) i dla obu płci jest fajnym pomysłem.

      Rozszerzenie uprawnień dla służb w celu ochrony przed terroryzmem skończy się zaś zamordyzmem — kamerami, podsłuchami, kontrolą korespondencji, itd.

      I oczywiście — broń palna w rękach praworządnych obywateli nie stanowi gwarancji bezpieczeństwa. Ale tak samo tej gwarancji nie stanowi policja z dużym budżetem. Tylko, że odbieranie obywatelom prawa do posiadania skutecznego narzędzia do samoobrony, niwelującego różnicę między 40-kilową kobietą a 140-kilowym gwałcicielem jest zwyczajnie niemoralne.

      • Rafał M. pisze:

        Ale to ciągle moda, która przyszła z Ameryki wraz z głupawymi filmami.

        W samym tylko Chicago co roku zostaje zastrzelonych z broni palnej ponad 2 tysiące osób (!).
        Jeśli zestawi się statystyki z Polską, to są zupełnie inne światy. W całej Polsce zostaje zamordowanych rocznie ok. 700 osób, większość przez rodzinę, w napadach rabunkowych ok. 40, z broni palnej też koło 40, większość to porachunki mafijne.
        W Niemczech jest dużo bardziej niebezpiecznie niż w Polsce. Choć to zapewne wina nielegalnych emigrantów, ściągających z całego świata.

        • Krzysztof Lis pisze:

          Co konkretnie jest modą?

          Chęć zniwelowania różnicy między 40-kilową kobietą, a 140-kilowym gwałcicielem?

        • djans pisze:

          „W samym tylko Chicago co roku zostaje zastrzelonych z broni palnej ponad 2 tysiące osób”

          Ile w tej liczbie z broni o pochodzeniu legalnym, a ile z broni przemyconej np. z Meksyku? Nie pamiętam którego roku tyczyły te statystyki, ale raz było, że liczba wszystkich zabójstw z użyciem broni palnej była niemal równa z ilością skonfiskowanej w danym roku broni nielegalnej.

    • djans pisze:

      „Myśl o swobodnym dostępie takich ludzi do broni palnej powoduje, że ciarki przechodzą mi po plecach.”

      To może powinieneś udać się do specjalisty, który by Cię wyleczył z fobii?

      Sorry, ale w Polsce jest kilkaset tysięcy nierejestrowanej broni czarno-prochowej, dostępnej dla każdego, w tym recydywistów i chorych psychicznie, do kupienia tak samo prosto, jak paczka fajek.

      I nie odnotowano ANI JEDNEGO przypadku mordu z użyciem takiej broni. Ani nawet strzelaniny bez ofiar w żadnej dyskotece nie było. Więc może lepiej się zastanów, zanim znów obrazisz Swoich rodaków?

  4. Leszek LJM pisze:

    Może ci na górze się obawiają, że jak uzbrojony Naród uświadomi sobie poziom rządzenia, to przyjdzie po „rządzicieli”?….

  5. Franek210697 pisze:

    Ja uważam że po pierwsze należy zmienić prawo karne, potem zliberalizować dostęp do broni. Chociaż nie tak jak w USA czyli półautomatyczny AR-15 z noktowizorem generacji 3+ na prawo jazdy. Chociaż nie daje wiary serwowanym przez media głównego nurtu danym że tylko 9% obywateli chce większego dostępu, to jednak nie jest to pewnie też 50%. Uważam że długa broń powtarzalna (taka którą trzeba przeładować po każdym strzale np.: sztucer myśliwski, strzelba gładkolufowa (popularna pompka) czy karabiny historyczne np. Mauser wz. 98) powinna być dostępna dla pełnoletnich i tylko rejestrowana w sklepie. Nie można z taką bronią niezauważoną chodzić po mieście więc mała szybkostrzelność i brak jakiegokolwiek zaskoczenia przy jej wyjęciu umożliwia podjęcie przez osoby postronne odpowiednich działań do unieszkodliwienia potencjalnego napastnika. Kolejną grupą broni która jest już zresztą dostępna bez jakiejkolwiek rejestracji jest broń czarno prochowa (z tym że rozdzielnego ładowania wyprodukowana przed 1885 rokiem lub jej repliki) tu usunąłbym oba te zapisy szczególnie że w 1886 wynaleziony został proch bezdymni i zaprzestano rozwijania broni czarno prochowej. Z wiatrówek zdjął bym limit i przestał uznawać floberty za broń wymagającą czegoś więcej niż pełnoletności (w końcu większość ma energię kinetyczną poniżej 5 dżuli). Resztę czyli pistolety i karabiny półautomatyczne pozostawiłbym na zezwolenie ale w systemie przedwojennym tzn. choć broń kontroluje policja to zezwolenia na broń wydaje samorząd po testach psychologicznych itp.

    • Rafał M. pisze:

      9% to i tak dużo, statystyki mogą być prawdziwe. Znam parę osób, które bez problemu dostałyby zezwolenie na broń. No i po prostu nie chcą broni, nie chcą jej nosić.

  6. Rafał M. pisze:

    Ale chyba we Francji znacznie więcej ludzi ma pozwolenia na broń? No i co im to dało?

    Natomiast zamachy terrorystyczne w Europie pokazują, że niecałe 3% z nich są na podłożu religijnym, reszta (97%) nie, to głównie różne ruchy separatystyczne (67%).

    Na świecie rocznie ginie ok. 10 tysięcy ludzi w zamachach terrorystycznych, czyli mniej niż od trafienia piorunem. W samej tylko Europie 170x więcej ludzi ginie od sraczki, a 14x więcej od syfa, niż od terrorystów.

    Czyli sporo większe jest prawdopodobieństwo wygrania w Totolotka, niż śmierci w wyniku zamachu terrorystycznego. A prawdopodobieństwo wygrania w Totolotka jest mniej więcej takie, jakby jechać pociągiem na trasie Radom-Warszawa z zawiązanymi oczami, w pewnym przypadkowym momencie wyciągnąć broń palną i oddać strzał gdzieś za okno, trafiając w tarczę ustawioną w przypadkowym miejscu przez kogoś, kto postawił i nie powiedział gdzie.

    Więc obawiam się, że noszenie broni nie ochroni człowieka przed realnymi zagrożeniami życia, takimi jak sraczka, syf i uderzenie pioruna. Że nie wspomnę o raku i wypadkach samochodowych.

    • Bogi1 pisze:

      Masz rację z tymi statystykami, ale noszenie broni nie ma tylko bronić przed zamachami terrorystycznymi, ale także przed napadami, gwałtami, kradzieżami, pobiciami, zabójstwami etc.
      Więć gdyby zebrać te wszystkie statystyki to wyszło by Ci, że raczej ta broń by się przydała, choćby w celach odstraszenia, bo gwarantuję Ci wyciągnąć to jedno, ale strzelić do drugiego człowieka to trzeba mieć kochones jak kokosy.

    • djans pisze:

      „Ale chyba we Francji znacznie więcej ludzi ma pozwolenia na broń? No i co im to dało?”

      To może Sobie sprawdź jak wyglądają paryskie przepisy regulujące noszenie broni?

      Co z tego, że więcej Francuzów może np. mieć strzelby myśliwskie w pancernych szafach swoich wiejskich domków?

  7. GNOM pisze:

    Witam.
    Zabiorę głos bo choć nie jestem ekspertem, to mam doświadczenie w tej materii.

    Po pierwsze obecne prawo obowiązujące w Polsce to fikcja. We wsiach otaczających miasto w którym mieszkam, połowa/jeśli nie więcej ludzi posiada broń zakupioną od Rosjan wybywających z naszego kraju w latach 90 (i nie jest to tzw. mit lecz fakt prawdziwy). Niektórzy zresztą nie tylko broń palną ale i inne rzeczy (zaczepne i obronne) kupowali. I nikt z nich nie występował o pozwolenie na tę broń 🙂

    Mam rodzinę w Czechach- wujek posiada kilka sztuk broni zarówno krótkiej 9mm, jak i długiej- będąc tam jeździmy z wujkiem na strzelnice potrenować.
    Dostać pozwolenie może każdy kto skończył 21 lat jest zdrowy, niekarany i zda egzamin państwowy. Ciekawostka – 15 latek może dostać pozwolenie na broń sportową jeśli jest członkiem kola strzeleckiego, a 16 latek na broń myśliwską jeśli uczęszcza do szkoły leśnej i ma zajęcia z łowiectwa.

    Podobnie jest we Włoszech i to pomimo że w tym kraju istnieje zagrożenie ze strony mafii. Składasz podanie i jeśli nie jesteś byłym skazańcem, epileptykiem lub chorym umysłowo pozwolenie otrzymujesz. Musisz je co roku uaktualnić (wnieść opłatę 🙂 i tyle). Ciekawostką jest fakt że broń myśliwską może uzyskać już 17 latek za zgodą opiekuna prawnego.
    Swojego czasu, kilka lat wstecz, można było spokojnie stamtąd przywieźć pistolety 9mm, trzeba było tylko wiedzieć do którego sklepu w którym mieście się udać. I to też nie mit- bo np. stamtąd broń przywozili sobie milicjanci/policjanci którzy oprócz broni służbowej chcieli mieć tzw. prywatną pukawkę.

    W Polsce jest problem ze wszystkim i ogólnie prawo (między wierszami) mówi: utrudnij człowiekowi życie tak aby dał sobie spokój i dupy mi (urzędnikowi państwowemu) nie zawracał. Lepiej wmówić że ludzie są tak głupi że jak dostaną broń to będą biegać po wsiach i miastach i strzelać do siebie jak do kaczek.
    Do czego to prowadzi: każdy kombinuje jak może. A to kuszę w Czechach czy Irlandii kupi. Broń w Przemyślu czy Bezledach, a ewentualnie będąc we Włoszech na pielgrzymce do grobu JPII wyskoczy do małego sklepiku i się zaopatrzy w to czy owo. Nie oszukujmy się, jeśli jest chętny to i sprzedawca się znajdzie. A my jako naród kombinować potrafimy. I tylko żal że tam w Warszawie politycy nie chcą zrozumieć że lepiej aby było to legalne i pod kontrolą niż tak jak teraz bez kontroli jakiejkolwiek.
    A tutaj przykład reklamy jaką dostałem: http://ims.griffin-defence.pl/1_bron/karab.snajper.html

  8. Jasio pisze:

    Wybacz ale teza dość absurdalna – broń owszem może zwiększyć poziom bezpieczeństwa w stosunku do zwykłej przestępczości, ale jakie szanse ma ktoś z pistoletem w starciu z wyszkolonym, uzbrojonym w kałacha, granatnik, mającym na sobie kamizelkę kuloodporna facetem ? Chcesz powiedzieć że widząc takiego osobnika wyciągniesz broń i zaczniesz się z nim strzelać ? Śmiem wątpić.

    • Franek210697 pisze:

      Jeśli kilka osób oprócz napastnika ma broń to teorytycznie ktoś zdąży ją wyjąć i strzelić zanim sam oberwie, co zminimalizuje straty. Zamachy mają to do siebie że zapobiec im mogą tylko służby, my dzięki broni będziemy mieć jedynie bardziej wyrównane szanse.

      • Jasio pisze:

        Tak, czysto teoretycznie. Bo chyba nie wierzysz w to, że osoba która powiedzmy od czasu do czasu strzeli sobie na strzelnicy wyciąga spluwę i zabija człowieka. Takie rzeczy to na filmach mocium Panie.

        • Survivalista (admin) pisze:

          Poczekaj… „osoba, która od czasu do czasu strzeli sobie na strzelnicy” to definicja polskiego policjanta. Źle wyszkolonego, źle opłacanego i często źle zmotywowanego.

          Statystyczny posiadacz pozwolenia na broń do celów sportowych w ciągu roku wystrzeli na strzelnicy kilka razy więcej sztuk amunicji, niż polski policjant.

          A co do wyciągania broni w samoobronie — historia zna masę takich przypadków.

          • Jasio pisze:

            Pudło. Od walki z terrorystami nie jest zwykły policjant, tylko oddziały specjalne. Nikt nie będzie chodził na patrol wyposażony w broń długa bo to nie miałoby sensu.

    • Voyk pisze:

      Kamizelka kuloodporna nie chroni nóg ani twarzy, więc szansa jest spora 🙂

    • Survivalista (admin) pisze:

      Wydaje mi się, że ten ktoś będzie mieć większe szanse mając w ręku pistolet, niż bez niego. Ale mogę się mylić. Może nieposiadanie broni w jakiś cudowny sposób poprawi jego bezpieczeństwo, bo terrorysta daruje mu życie? Tak przecież było w przypadku leżącego na chodniku policjanta, prawda?

      • Jasio pisze:

        Chyba naoglądałeś się że dużo filmów. Najlepszym wyjściem jest ucieczka. Tylko na najprostsze rozwiązania czasem wpaść najtrudniej. Lepiej być żywym tchórzem niż martwym bohaterem.

        • Survivalista (admin) pisze:

          I chcesz powiedzieć, że nieposiadanie broni mu tę ucieczkę ułatwi, czy jak?

          Jeśli będzie mieć broń, to nie będzie mógł uciec?

          Ucieczka daje Ci jakąś szansę. Dodatkową szansę da Ci broń w kaburze. Z bronią możesz się bronić, albo uciekać. Bez niej możesz tylko uciekać.

          A jak pokazuje historia, czasem nie ma możliwości ucieczki.

      • Piotr pisze:

        Przede wszystkim terrorysta sprzątnie każdego, kto będzie próbował użyć przeciwko niemu broni, a ktoś z bronią na wierzchu i wycelowaną w zakładników (terrorysta) na 100% będzie szybszy niż zakładnik z zabezpieczoną bronią schowaną pod ubraniem itd. Albo jesteś ekstremalnie dobry i w 0,5s jesteś w stanie wyjąć broń, odbezpieczyć, wycelować i strzelić (zakładając, że pilnuje Cię jeden terrorysta, jeśli dwóch, to nie masz szans) albo lepiej nie wyciągaj broni, bo zostaniesz wyeliminowany jako zagrożenie (terrorysta też walczy o przetrwanie). Nie zawsze broń zwiększa szanse na przeżycie, często sprawia, że stajesz się celem numer jeden.

        • Survivalista (admin) pisze:

          Widzę, że mocno puściłeś wodze fantazji.

          Skąd terrorysta ma wiedzieć, kto z 15-osobowej redakcji magazynu ma broń palną ukrytą pod ubraniem? Ma rentgen w oku, czy jak?

          We Francji terrorysta mógł zakładać, że tej broni nie będzie mieć nikt. I dlatego ci ludzie nie bali się wejść do redakcji.

          Gdyby z tych 15 osób w redakcji 5 miało broń, sytuacja mogłaby wyglądać zupełnie inaczej.

          • Piotr pisze:

            Z całym szacunkiem, ale czytaj uważnie i ze zrozumieniem, bo napisałem to co napisałem, a nie to co się Tobie wydaje że napisałem 😀
            Napisałem (cytat) „sprzątnie każdego, kto będzie próbował UŻYĆ broni” (a nie każdego, kto ją ma). Prosta sprawa, stawiasz na przeciwko siebie dwóch gości, jeden (terrorysta) ma wyciągniętą broń, odbezpieczoną i gotową do strzału a na przeciwko masz człowieka (zakładnik) z bronią zabezpieczoną i schowaną w kieszeni marynarki – czy zakładnik ma szansę zdążyć użyć broni zanim terrorysta to zauważy i go odstrzeli?

            Poza tym w realnej sytuacji jeśli na 15 osób 5 ma broń, to są to osoby przypadkowe (nikt nie wie kto jeszcze ma broń, działają nieskoordynowanie itd.) a terroryści robią „wjazd” z przygotowanym i przećwiczonym planem, znają się między sobą itd.
            Moim zdaniem konfrontacja typu pięciu zgranych i wyćwiczonych (razem – działanie w grupie) terrorystów, którzy mają dobrze opracowany plan ataku, przeciwko piętnastu osobom, z których pięć ma broń, jest raczej oczywista, może uda się zranić jednego czy dwóch terrorystów zanim Ci sprzątną wszystkich próbujących użyć broni.

          • Survivalista (admin) pisze:

            Z całym szacunkiem, napisałeś, że „broń często sprawia, że stajesz się celem numer jeden”. Stąd moje pytanie, w jaki cudowny sposób sam fakt posiadania broni w takiej sytuacji, jaka była punktem wyjścia dla naszego materiału, mogłaby sprawić, że ktoś stałby się celem numer jeden.

            Ale rozumiem, że to po prostu skrót myślowy, bo chodziło Ci o inną sytuację. O wyciągnięcie i użycie broni przez zakładnika, choć akurat w redakcji magazynu nie było sytuacji wzięcia zakładników.

            I choć argument słuszny, to w tej dyskusji pozostaje nieco obok tematu.

            Spodziewałbym się, że w grupie 15 osób pracujących w jednym miejscu, każda z tych 5 będzie wiedziała, kto ma broń. Co innego w grupie 15 przypadkowych przechodniów, z których statystycznie 5 ma broń. Ale to znów nie ten przypadek.

            Cały problem z tym zagadnieniem jest taki, że nie ma za bardzo „realnych sytuacji”, na których można byłoby oprzeć to gdybanie. Czy gdyby w redakcji 5 osób miało broń, liczba ofiar była taka sama, jak teraz, a do tego dwóch terrorystów byłoby rannych, to jak należałoby to podsumować? Że broń pogorszyła sytuację ofiar? A może że pomogła zmniejszyć szansę na kolejny atak w innym miejscu, albo ułatwiła reakcję służb?

            Pozostaje nam niestety prowadzić dyskusję na poziomie przekonań. Ja jestem głęboko przekonany, że broń palna w rękach praworządnych obywateli nie pogarsza ich sytuacji, niezależnie od tego, czy myślimy o zagrożeniach atakami terrorystycznymi, kradzieżami, gwałtami, czy rozbojami. Natomiast są sytuacje, w których broń może sytuację znacząco poprawić, dając szansę obrony.

          • Piotr pisze:

            Jestem jak najbardziej zwolennikiem liberalizacji zasad posiadania broni w Polsce (dla mnie obowiązek startowania w zawodach sportowych czy bycie członkiem koła łowieckiego to absurd, nie ma jakiejkolwiek gwarancji że zrzeszony myśliwy czy sportowiec są bardziej odpowiedzialni w obchodzeniu się z bronią niż „niezrzeszeni”).

            Z drugiej strony w sytuacji którą podałeś jako przykład (zamach we Francji) raczej nie zakładałbym wzorowego wyszkolenia znajomych z pracy i wolałbym nie ryzykować chaotycznej strzelaniny. Pakowanie kolejnych magazynków do tarczy na strzelnicy a czarna taktyka (zwłaszcza CQB) to dwie zupełnie różne sprawy – nawet profesjonalnie wyszkolone, świetnie wyposażone i wzorowo zgrane oddziały z operatorami z wieloletnim doświadczeniem, traktują takie starcia jako bardzo niebezpieczne i ryzykowne (a przecież to są ludzie, którzy ćwiczą walkę z terrorystami i odbijanie zakładników kilka razy w tygodniu po kilka godzin). W wydaniu amatorskim (typu kilka przypadkowych ludzi z bronią), to sobie można poradzić z paroma gówniarzami, którzy napadną na butik aby zgarnąć parę stów na wódkę i narkotyki, ale nie w przypadku dobrze przygotowanych i zdeterminowanych terrorystów (dla których często śmierć jest „wliczona w koszty” ataku). Złodzieje nie chcą zabijać, bo dla nich w razie wpadki to dodatkowe lata do odsiedzenia (i dodatkowa motywacja dla organów ścigania) ale nawet w takim przypadku sięgnięcie po broń, to zwiększenie ryzyka, bo złodziejom najczęściej chodzi o „szybki skok i szybką ucieczkę”.

            Posiadanie broni – ok, ale używanie w sytuacji zagrożenia terrorystycznego już takie oczywiste z mojego punktu widzenia nie jest.

          • Survivalista (admin) pisze:

            Też nie uważam, by w takiej sytuacji należało używać broni, gdyby się było jej obserwatorem, czy ofiarą. Bo jednak w mojej ocenie ważniejsze powinno być bezpieczeństwo moje i bliskich, niż chęć zapisania się w annałach historii jako klasyczny przykład brawury.

            Co nie zmienia faktu, że będąc samemu w takiej sytuacji, wolałbym móc mieć ze sobą broń, niż nie móc jej mieć.

    • djans pisze:

      Niedługo po zamachu w redakcji paryskiego szmatławca podobny atak przypuścili terroryści w USA na wystawie karykatur Mahometa. O ile pamiętam, to nie zdążyli nikogo zabić i sami zginęli nim przyjechała policja. Tyle fakty w starciu z Twoimi wątpliwościami.

  9. Paprokles pisze:

    Sooory – jak posiadanie broni przez obywateli ma cokolwiek zmienić w sytuacji kiedy zamachowiec wysadza się w autobusie / zagazowuje metro / leje trucizne do wodociagów albo wypusza wąglika na stadionie?

    Pytanie brzmi czego nauczyły nas zamachy?

    • Survivalista (admin) pisze:

      Posiadanie broni w takiej sytuacji rzeczywiście nic nie zmieni, ani na lepsze, ani na gorsze.

    • Bogi1 pisze:

      Co za głupie pytanie. MOże zapytasz jak posiadanie broni obroni cię przed meteorytem lub piorunek, albo przed tornado. Co za debile. Dlatego powinny byc testy psychologiczne przed wydaniem pozwolenia i duż godzin i sztuk amunicji na strzelnicy. Ni ma idealnych rozwiązań które obronią cię przed wszystkim, nawet w czołgu można zginąć, ale to nie znaczy że mamy być bezbronni i jak napaskik będze chciał na napaść, a nie dolać nam trucizny do wody, to będziemy mogli próbować się bronić.

      • paprokles pisze:

        pytanie „CZEGO NAUCZYLY NAS ZAMACHY TERRORYSTYCZNE?” a nie „czy jestem w stanie obronic sie przed napadem z bronia w reku, egzekucja na zlecenie, szalencem z granatnikiem?”

        Bogi1 nie wyzywaj od debili – czytaj ze zrozumieniem

        Drogi adminie, moderuj prosze rozmowe w kierunku odpowiedzi na pytanie w tytule – albo trzeba zmienic tytul na „kolejny powod zeby miec bron osobista”

        pozdrawiam

        • Bogi1 pisze:

          Za słowa uznane ogóleni za obraźliwe, Serdecznie przepraszam – poniosło mnie. Jednak co do reszty to jest to odpowiedź i na twojego posta i na pytanie zadane przez autora. Mnie zamachy terrorystyczne, które ostatnimi czasy sie wydarzyły, nauczyły tego że powinienem mieć się czym bronić w razie czego i osobiście uważam, że do tej obrony powinna mi służyć broń palna, z takiego założenia wyszło wielu tu piszących, natomiast dyskusja jest wynikiem tego rozumowania, bo w Polsce jest duży problem, żeby tę broń dostać(pozwolenie). W świetle właśnie ostatnichj wydarzeń, przepisy w Polsce i wielu innych krajach europejskich powinny być zmienione na bardziej liberalne, bo właśnie dzięki temu bandyci, zamachowcy, terroryści braliby pod uwagę czynny opór ze strony ofiar, zakładników, a to mogłoby powstrzymać choć niektórych z nich.

    • djans pisze:

      Jeśli jesteś w autobusie tuż przed detonacją/ w metrze tuż przed uwolnieniem gazu/ w pobliżu wodociągów na moment przed ich skażeniem i masz broń, to Twoje szanse na unieszkodliwienie terrorysty są „odrobinkę” większe, niż gdy jej nie masz.

      Tego nauczyło nas doświadczenie służb izraelskich radzących sobie na co dzień z zamachowcami-samobójcami.

  10. powolnaik pisze:

    Szczerze ja bym chciał mieć w domu w szafie pancernej z 3 sztuki AK-47 lub 74 oraz coś krótkiego

    • Survivalista (admin) pisze:

      Jeśli tak, to zacznij działać i zorganizuj sobie pozwolenie na broń do celów sportowych. Gwarancja skuteczności, jeśli tylko spełnisz wymagane przepisami warunki. Co najwyżej nie dostaniesz pozwolenia na 3 karabinki, a tylko na 1.

      • powolniak pisze:

        Jest coś gorszego od pozwolenia. Żona by mnie zajebała za kałącha zresztą za cokolwiek co strzela też :(( . Na razie zostaje skończyć budowę domu na 2000m2 z małym sadem, kurnikiem i warzywniakiem a potem pomyślimy o zabawkach.

      • powolniak pisze:

        Zapomniałem jednej rzeczy dodać czy w razie mobilizacji w pierwszej kolejności nie będą powoływane osoby z klubów sportowych i łowieckich jako posiadający doświadczenie z bronią??

  11. Franek210697 pisze:

    Co nie zmienia faktu że dostęp do broni powinien być łatwiejszy.

  12. paprokles pisze:

    czy „zlecenie” na papieza, prezydenta, szefa gangu czy dyrektora banku to terroryzm? Moim zdaniem nie – to morderstwo na zlecenie – to kara albo znak „mozemy dosiegnac kazdego” (i zrobimy to bez wzgledu na to ilu jest ochroniarzy i jak dobrze obiekt i sluzba sa uzbrojeni)…

    Terroryzm to zbrodnia majaca wywolac paniczny strach (im wiekszy tym lepiej). To uderzenie w cos co kochasz – to wysadzenie w powietrze przedszkola!!!

    Nie jestesmy w stanie ochronic przedszkole uzbrajajac przedszkolanki…
    Nie jestesmy w stanie zabezpieczyc redakcji „Twojego stylu” dajac bron grafikowi i korektorce…

    Celem atakow terrorystycznych sa tak samo opery jak i koszary czy ambasady i nie ma znaczenia czy jest tam bron czy jej nie ma…

    celem terroryzmu jest strach – pytanie – czego powinny nas nauczyc zamachy terrorystyczne?

    /jezeli rozpaczliwie skamlemy o bron to znaczy ze sie boimy, to znaczy ze terroryzm wygral/

    • Krzysztof Lis pisze:

      Ataki terrorystyczne bywają różne. Jasne, że przed bombą w samochodzie-pułapce Cię pistolet w kaburze nie ochroni. Ale to kiepski argument w tej dyskusji — bo pistolet ani w takiej sytuacji nie pomoże, ani w niczym sytuacji nie pogorszy. O tym już Artur pisał we wcześniejszej gałęzi dyskusji.

      Co do ochrony przedszkola przez przedszkolanki, czy redakcji magazynu przez prywatną broń jego pracowników, to czy znasz jakieś przypadki potwierdzające tę teorię? Bo ja nie słyszałem o tym, by uzbrojeni przestępcy czy terroryści atakowali przedszkole czy redakcję magazynu, w której pracowały uzbrojone osoby.

      Możliwości po atakach na zachodzie Europy mamy kilka.

      Możemy udawać, że wszystko jest OK, że jesteśmy bezpieczni. To jest jakaś metoda na zapewnienie sobie spokoju ducha, ale niczego więcej.

      Możemy zacząć wydawać więcej pieniędzy na policję. Na tę samą policję, która nie radziła sobie w Magdalence, czy zastrzeliła weterynarza podczas obławy na tygrysa. No ale to było kilkanaście lat temu i teraz z pewnością jest inaczej.

      Można też wydawać więcej pieniędzy na pozostałe służby, których zadaniem jest rozpracowywanie terrorystów, zanim jeszcze cokolwiek w kraju zrobią. Te być może radzą sobie całkiem nieźle i dlatego właśnie nie mieliśmy zamachów.

      Możemy też ułatwić zdrowym psychicznie, praworządnym i dorosłym obywatelom na legalne posiadanie broni, której będą mogli użyć do obrony się przed bandytą, czy terrorystą także uzbrojonym w broń. Im więcej tej broni w rękach praworządnych obywateli, tym lepiej.

      Ciekaw jestem bardzo, czego Ciebie nauczyły te zamachy. Tylko tego, że mimo wszystko nie należy okazywać strachu?

      • Piotr pisze:

        Argument „nie słyszałem o przypadku aby X” to kiepski argument. Aby argument statystyczny był miarodajny, to trzeba najpierw wziąć pod uwagę odsetek uzbrojonych przedszkoli/redakcji bo… zgodnie z prawami matematycznymi elementy zbioru pustego mają każdą własność, równie dobrze mogę napisać, że WSZYSTKIE redakcje Europejskie, w których pracownicy mają obowiązek posiadania broni, zostały zaatakowane przez terrorystów (bo nie słyszałem o ani jednej w której taki obowiązek jest, a która nie zostałaby zaatakowana), a spośród redakcji, w których takiego obowiązku nie ma, zostały zaatakowane tylko nieliczne 😀

        Jeśli było powiedzmy 20 ataków terrorystycznych na przedszkola a tych przedszkoli na świecie jest powiedzmy 100 tysięcy, to zostało zaatakowanych 0,001% ogółu przedszkoli, czyli miarodajność takiej próby jest żadna. Niechby nawet co pięćdziesiąte przedszkole miało armię wykwalifikowanych ochroniarzy a terroryści wybieraliby przedszkole metodą losowania, to jest 60% szans na to, że losując te 20 ataków trafią na przedszkola bez ochrony (jest większa szansa na to że wszystkie będą niechronione niż trafienia na co najmniej jedną chronioną).

        Jestem jak najbardziej za prawem posiadania broni, ale w starciu z dobrze przygotowanymi terrorystami posiadanie broni nie daje jakiejś znaczącej przewagi (przypadkowej osobie, której jedyne „wyszkolenie” to strzelanie do tarcz na strzelnicy). Co innego sytuacje typu „wariat strzela w szkole, bo go dziewczyna rzuciła” czy „nastolatki z bronią rabują wódkę ze sklepu” a co innego atak terrorystyczny (przemyślany, dobrze zaplanowany i zrobiony przez wyszkolonych ludzi).

        Mnie ataki terrorystyczne uczą przede wszystkim tego, że czym większe skupisko ludności, tym większe ryzyko takiego ataku (nie słyszałem nigdy o ataku terrorystycznym w wiosce mającej 5 chałup na krzyż) oraz pewne branże (prasa, radio, tv, ośrodki rządowe/samorządowe itp. związane z „polityką”) są bardziej narażone na atak niż inne – jeśli ktoś się realnie tego obawia, to może odpowiednio wybrać miejsce zamieszkania i miejsce pracy aby zmniejszyć ryzyko.

        Z drugiej strony uważam, że prawdopodobieństwo śmierci z rąk terrorystów jest znikome i tak na prawdę pomijalne (chyba, że ktoś jest „na świeczniku” typu Prezydent itp.), jest większa szansa na śmierć z powodu wypadku drogowego, choroby itp., no ale atak terrorystów działa na wyobraźnię. Uważam podobnie jak paprokles – celem ataków terrorystycznych jest strach i podstawowa lekcja z tych ataków powinna brzmieć „czy atak odniósł skutek czyli czy dałem się zastraszyć?” (bo racjonalnie rzecz biorąc ataki terrorystyczne mają statystycznie nieistotny wpływ na życie/bezpieczeństwo każdego z nas).

        • Krzysztof Lis pisze:

          Idąc tym tropem cała dyskusja nie ma sensu, bowiem ataków terrorystycznych jest na tyle mało, by dało się z nich wyciągnąć jakiekolwiek statystyczne wnioski.

          A te, które są, to raczej na „miękkie” cele, czyli nieuzbrojonych ludzi.

          Już samo w sobie to o czymś świadczy.

          • Piotr pisze:

            Statystyczne wnioski da się wyciągnąć, ale trzeba to robić… zgodnie z prawami statystyki 😀

            Ataki są na ludność cywilną i w większości (pomijając być może ostatni atak) są skierowane przeciwko przypadkowym ludziom (metro w Londynie, teatr w Moskwie, pociąg w Madrycie itp.) – celem jest wyrobienie przeświadczenia, że nikt nie może czuć się bezpiecznie (co jak widać się terrorystom udaje). Atak na jednostki wojskowe, ambasady itp. wyrobiłby przeświadczenie, że ludności cywilnej to nie dotyczy a nie to jest celem terrorystów. Cele nie są wybierane pod kątem twarde/miękkie, tylko pod względem efektu psychologicznego jaki mają wywołać – z taktycznego punktu widzenia atak na przedszkole jest tak samo „trudny” jak na dom starców, ale śmierć niewinnych dzieci odciśnie większe piętno w świadomości obywateli. Tak samo teraz we Francji – celem było „nastraszenie” tej i innych redakcji a nie zaatakowanie nieuzbrojonego miejsca.

          • Krzysztof Lis pisze:

            Jakie konkretnie cele „twarde” były w przeszłości atakowane przez terrorystów czy szaleńców z bronią palną?

          • Piotr pisze:

            Na przykład Pentagon podczas ataku z 11 września, na przykład bazy wojskowe w Afganistanie (tak, nie trąbi się o tym w mediach, bo atakowanie wojska przez samobójców obwieszonych materiałami wybuchowymi to nic „sensacyjnego”). Chociażby z roku 2014 po kolei (tylko cele „twarde” typu wojsko itp.):
            9 stycznia – Bagdad, wybuch bomby w wojskowym centrum rekrutacji i szkolenia (20 zabitych, 50 rannych)
            19 stycznia – Bannu, atak na konwój wojskowy (20 zabitych, 24 rannych)
            20 stycznia – Bab al-Hawa, atak na posterunek graniczny między Syrią i Turcją (16 zabitych)
            22 stycznia – Charsadda, atak na grupę policjantów mających docelowo zapewnić bezpieczeństwo w punkcie szczepień (zaatakowani podczas jazdy, 7 zabitych, 11 rannych)
            24 stycznia – Kair, atak na kairski urząd bezpieczeństwa przy pomocy samochodu pułapki (5 zabitych, 90 rannych), w kolejnych dniach kolejne ataki na tę instytucję
            27 stycznia – Hama, atak samochodem-pułapką na wojskowy punkt kontrolny (15 zabitych)
            30 stycznia – Bagdad, sześciu zamachowców samobójców atakuje irackie budynki rządowe, w ministerstwie transportu biorą zakładników (18 ludzi ginie).

            To tylko styczeń zeszłego roku, jeśli chcesz, to mogę wypisać cały rok z listą ataków terrorystycznych na cele rządowo-wojskowe. Na prawdę ochrona w postaci osób z bronią palną nie jest „straszakiem” dla terrorystów, liczy się tylko cel jaki chcą osiągnąć.

          • Krzysztof Lis pisze:

            Jak pisałem, broń palna nie pomoże, gdy zamachowiec użyje samochodu czy samolotu wypełnionego materiałami wybuchowymi.

            Ale czemu chcesz używać przykładów z najzwyklejszych działań wojennych do dyskusji na temat noszenia przez cywilów broni, to nie rozumiem.

          • Piotr pisze:

            To co jest dla Ciebie atakiem terrorystycznym? Dla mnie jest to każdy atak naruszający konwencje międzynarodowe, gdzie ofiarami ataku są osoby cywilne (zwykle przypadkowe) a głównym celem jest efekt psychologiczny. Można oczywiście się bawić w „nie ma ataków terrorystycznych na cele chronione przez wojsko, bo atak na cele chronione przez wojsko to działania wojenne” ale… tych ataków dokonują Ci sami ludzie i uzbrojony żołnierz/policjant/celnik nie jest dla nich jakąkolwiek przeszkodą.

            Obecnie w Europie praktycznie nie ma ataków terrorystycznych, a zawdzięczamy to nie faktowi posiadania przez każdego broni palnej, ale sprawnemu działaniu służb wywiadowczych, które działają prewencyjnie. Oczywiście nawet najlepsze służby nie mają 100% wykrywalności dlatego raz na jakiś czas komuś się uda (i to najczęściej „samotnym wilkom” czy grupom kilkuosobowym a nie jakimś organizacjom terrorystycznym).

            Jeszcze raz podkreślę – jestem za prawem do posiadania broni przez każdego (oczywiście pełnoletniego, niekaranego itd.) ale powszechność posiadania broni nie jest czymś, co w jakikolwiek odstraszający sposób działa na terrorystę (zarówno takiego islamskiego, który wbiega z karabinem maszynowym i strzela, czy podkłada bomby, jak i takiego z japońskiej sekty „Najwyższa Prawda” podkładającego sarin w metrze).

            Czego powinny nas nauczyć zamachy terrorystyczne? Tego, że samodzielnie nie mamy jakichkolwiek szans i jeśli odpowiednie służby wywiadowcze dostatecznie wcześnie nie wykryją takiej grupy. Broń posiadana przez prywatne osoby nic nie zmieni – jeśli terroryści wiedzą, że przeciwnicy są nieuzbrojeni, to robią wjazd z „kałachami”, a jeśli wiedzą że przeciwnik ma broń, to wjeżdżają obwieszeni C4 jako żywa bomba (albo zostawiają samochody-pułapki, czy wysyłają paczki z ładunkiem wybuchowym zdalnie detonowanym itp.) – niestety tylko taka jest różnica (zmiana sposobu ataku).

        • djans pisze:

          „Jestem jak najbardziej za prawem posiadania broni, ale w starciu z dobrze przygotowanymi terrorystami posiadanie broni nie daje jakiejś znaczącej przewagi ”

          Co to znaczy „dobrze przygotowany terrorysta”? Uważasz, że człowiek przyszkalany do pojedynczej akcji polegającej na strzelaniu seriami z biodra do bezbronnego tłumu to niby co potrafi?

          Większość z nich nawet prawidłowo nie byłaby w stanie dziurawić papierowych tarcz, bo ich trening skupia się na innych aspektach.

          W sytuacji, gdy w stuosobowym tłumie zaatakowany przez dwu terrorystów z automatami znajdzie się czterech „Januszy” z klamkami są bardzo duże szanse, że terroryści zginą przed przybyciem policji. Bo oni mają po 50 celów, a każdy z „Januszy” tylko po 1/2 na łebka.

  13. GNOM pisze:

    A tak zapytam z grzeczności:

    Zdajecie sobie sprawę że to co tu piszecie jest czytane przez panów z tzw. służb 🙂

    • Survivalista (admin) pisze:

      To chyba dobrze? 🙂

    • Franek210697 pisze:

      Coś ty z I-webu się urwał, nie piszemy tu o niczym nielegalnym, prowadzimy normalną dyskusję na poziomie, i nikt tu nie mówi o nielegalnej broni tylko o LEGALNYM zwiększeniu dostępu!

  14. GNOM pisze:

    Franek – masz całkowitą rację. Ale istniej taki fajny program do wyszukiwania w sieci słów kluczy, jak na maturze 🙂
    Jeśli użyjesz słowa które jest w tym kluczu to program z automatu wywali to „odpowiednim służbą”- Pozdrowienia dla tych Panów 🙂

    np. : Wczoraj podłożyłem kumplowi bombę. Jak usiadł na krześle to poduszka pierdziuszka dała takiego pierda że …. (albo) : …. wczoraj strzelałem z kałacha do Amerykanów w ….. CanterStrajku…. .

    I to wystarczy, mój post na pewno właśnie jest przeglądany przez (Pozdrowienia dla Was) panów z służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo. Użyłem bowiem co najmniej dwóch słów kluczy. A możemy być prawie pewni że mój drugi przykład jest już na pulpicie służb amerykańskich (bo ktoś strzelał do ich obywatela (i dopiero analityk po przejrzeniu posta stwierdzi że chodziło o grę i -Być może, bo nie na pewno- wywali go do śmieci – chyba ze nie i przy próbie uzyskania prze zemnie wizy do USA odmówią mi jej no bo przecież strzelam do amerykanów :)- na szczęście nie wybieram się tam, gdyż uważam go za najbardziej policyjne państwo świata.
    Tak to Franku działa. Nie musisz mieć złych intencji, ale musisz zdawać sobie sprawę, ze takie dyskusje ( na temat broni, min, bomb, zakupu czołgów czy BWP-a z demobilu) na pewno ich zainteresuje.
    Inną sprawą jest że cisz sami panowie właśnie się zastanawiają skad u licha ten GNOM ma taką wiedzę, i właśnie zaczęli prześwietlać moje kartoteki 🙂 powodzenia.

    • Piotr pisze:

      Jest jeszcze jeden „detal” – musieliby wiedzieć kto się kryje za nickiem GNOM, więc nie masz co histeryzować 😀 Oczywiście w razie czego da się dojść z którego łącza pisałeś post ale… możesz mieć prepaidowy internet po UMTS (oczywiście modem też musisz kupić „anonimowo”), następnie odpalasz system z pendrive (na przykład jakąś dystrybucję Linux Live aby mieć inny „odcisk palca” niż natywny system zainstalowany na dysku twardym), wsiadasz w samochód i wyjeżdżasz poza dom (aby nie zidentyfikowali Cię po lokalizacji z której „nadajesz”) i… cieszysz się anonimowym pisaniem na forach/bogach – to taka instrukcja dla paranoików 😀

  15. Powolniak pisze:

    Broń powiną być ogól niedostępna tzn pełnoletnich i zdrowych na umyśle. To prawda że można zrobić nią kuku ale nożem, gazrurką czy nawet kamieniem można też.

  16. GNOM pisze:

    Piotr ja 🙂 nie histeryzuję. Wiem jak się zabezpieczyć aby mnie nie namierzono z racji mojego zawodu 🙂
    Ale … nie mam nic do ukrycia więc po co?
    Po prostu odpowiadam na pytanie zawarte w tytule tego artykułu- myślmy co piszemy bo po zamachach wzmożono czujność w internecie.

    • Piotr pisze:

      Ok, z przymróżeniem oka to pisałem, może nie było to oczywiste – przepraszam.

      • GNOM pisze:

        Nie przepraszaj, zrozumiałem Twą aluzję (buźka), po prostu dopisałem to co zapomniałem wyżej. ech…. wiek …. i jego przypadłości zdaje się że to skleroza …. 🙂 w związku z tym właśnie wpadł mi pomysł do głowy 🙂 :

        Mam pomysł na piątkowy scenariusz : już od 40 lat przygotowujesz się do apokalipsy, masz wszystko dobrze ukryte w bunkrze pod piwnicą i …. jest doczekałeś się, właśnie Ufoki atakują ziemię. Zbiegasz do piwnicy z rodziną, podnosisz ukrytą klapę w podłodze lipnej szafy i …….. cholefcia zapomniałeś kodu do włazu oraz gdzie położyłeś klucz do zamka 🙂 co robisz ?
        Dodam że w związku z tym że każdy z nas dąży do doskonałości użyłeś najlepszych dostępnych materiałów- właz zrobiony jest z kilku warstw tytanu, kewlaru i węglików spiekanych 🙂 a co, aby za łatwo nie było 🙂

        • Piotr pisze:

          Świetny scenariusz! 😀
          Swoją droga jakieś 15 lat temu pracowałem w firmie, która obsługiwała energetykę pod względem informatycznym. Oczywiście zgodnie ze sztuką serwerownia z danymi klientów w bunkrze (zabezpieczonym przed EMP itd.) – co 48 godzin był robiony backup najważniejszych danych i ten backup, wypalany na specjalnych płytach lądował w sejfie (w razie gdyby ktoś zniszczył w jakis sposób system komputerowy, to dane musiały przetrwać). Z czasem miejsce w sejfie się skończyło, więc firma zamówiła ze Szwajcarii nowy sejf (pełen wypas jeśli chodzi o zabezpieczenia). Oczywiście gdy sejf przyjechał, to Prezes postanowił się nim „nacieszyć” i zaczął się nim bawić – w swej genialności ustawił kod na zamku, który oczywiście po chwili zapomniał, a klucz do awaryjnego otwierania sejfu był… zamknięty w środku 😀

          PS: Idea klucza awaryjnego była taka, że do awaryjnego otwarcia potrzebna była para kluczy (takich fizycznych), jeden był dla właściciela sejfu, a drugi miał producent sejfu aby w sytuacji awaryjnej (gdyby na przykład jedyna osoba znająca kod zmarła) dało się go otworzyć wzywając przedstawiciela producenta 😀

  17. Ewa pisze:

    Wszystko spoko, ale jak definiujemy praworządnego i zdrowego psychicznego obywatela? I jak go weryfikujemy? Praworządny obywatel też może dać się uwieść słowom salafickiego imama z meczetu i po wypowiedzeniu szachady spontanicznie iść odstrzelić klientów sklepu koszernego. Co z ludźmi działającymi pod wpływem nagłego wstrząsu i pałającymi chęcią zemsty (nagła śmierć dziecka w wypadku, odkrycie zdrady żony, zwolnienie z pracy) Pewnie długo nie postrzelają, bo inny uzbrojony obywatel ich odstrzeli, ale ofiary i tak będą, w tym ofiary zrykosztetowanych kul obrońców.

    • Survivalista (admin) pisze:

      A czy dziś tacy ludzie już zabijają na ulicach z użyciem broni czarnoprochowej? Albo z użyciem maczet i noży? Nie. Dlaczego więc zakładasz, że będą mordować z użyciem broni współczesnej?

  18. GNOM pisze:

    Podsumował bym ten temat słowami mojej śp. babci „wszystko jest dla ludzi, nie dla świń”.

    Ewa z Twoich słów wynika że państwo w trosce o nasze bezpieczeństwo powinno wprowadzić przepisy uniemożliwiające zakup siekiery bez pozwolenia i zdania egzaminu ( bo oprócz rozłupywania drewnianych klocków, pod wpływem słów imama, straty pracy czy innej stresującej sytuacji wnerwiony człowiek może zacząć rozłupywać głowy ludzi którzy go akurat zdenerwowali) a co z nożami do przecinania biszkoptów na torty – toż one mają ze 30 cm – prawie maczeta – można komuś rękę obciąć. A co z nożem szefa kuchni, a miecze bractw rycerskich- no Ci przecież według mediów mają dopiero narąbane, co z ludźmi trenującymi strzelanie z łuków – mogą zacząć z balkonów do ludzi na chodnikach strzelać itd.itp.
    Bądźmy realistami.
    Jestem wiekowy, byłem w wojsku i używałem broni. Znam ludzi którzy mieli sytuacje podbramkowe i mieli prawo zabić a jednak tego nie zrobili, bo zabić człowieka mając go na muszce w cale nie jest tak łatwo. Zazwyczaj kończyło się na strzelaniu tak aby zranić. Jestem za ułatwieniem posiadania broni w naszym kraju, potrzeba jednak wprowadzić mechanizm wyłapujący „jednostki” – podkreślam to słowo- które broni do ręki nigdy dostać nie powinni.
    Paradoksem jest to że obecnie Ci ludzie bardzo często broń posiadają- nielegalnie.

  19. Ewa pisze:

    Użycie miecza czy siekiery wymaga siły fizycznej. Wymaga też bezpośredniego kontaktu z krwią itd. A zabijanie z broni palnej jednak jest łatwiejsze psychologicznie, ta śmierć jest jakby odrealniona. Łatwiej człowieka zastrzelić niż zarąbać. Dodtkowo siekiera czy miecz to przedmioty dość nieporęczne, chyba nikt z mieczem samurajskim na codzień nie chodzi po zakupy czy do pracy, więc też trudniej o działanie pod wpływem impulsu A wy lansujecie tezę, że każdy niekarany obywatel powiniem móc chodzić z bronią po ulicy, bo to porawi bezpieczeństwo. Na własne oczy widziałam scenę jak w godzinach szczytu w Warszawie dwóch kierowców pobiło się na światłach. Co by było jakby mieli broń? Broń czarnoprochowa to zabawka dla hobbystów.
    A jeśli o meritum chodzi to problem z terrorystami islamskimi jest taki, że oni nie boją się śmierci – broń w rękach obywateli ich nie odstarszy.

    • Survivalista (admin) pisze:

      Ewo, jesteś przekonana, że ludzie by w razie takich sprzeczek do siebie strzelali? Czemu w ruch poszły pięści, a nie noże, kije golfowe czy maczety? Przecież te przedmioty już teraz ci mężczyźni mogą mieć w samochodzie. I być może je przy sobie mieli.

      Może dlatego, że ludzie jednak wcale nie chcą się mordować, jak Tobie się może wydawać?

      Tak, lansuję tezę, że każdy praworządny, zdrowy psychicznie i dorosły obywatel powinien móc chodzić z załadowaną bronią palną za paskiem po ulicy. Bo jestem głęboko przekonany, że taka osoba nie jest w żadnym stopniu zagrożeniem dla porządku publicznego, a wręcz przeciwnie.

  20. GNOM pisze:

    Przeczytajcie ten artykuł – na szczęście my chyba jesteśmy w tych 3% 🙂 i kto będzie się śmiał ostatni?

    http://www.sfora.pl/polska/Szokujacy-raport-97-Polakow-bezbronnych-w-razie-wojny-a75805?utm_source=o2_SG&utm_medium=Hotspot&utm_campaign=o2

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.