Czy zawsze warto robić coś samemu, zamiast kupować?

Tydzień temu opublikowaliśmy film pokazujący jak samodzielnie w domu wykonać świece. W komentarzach część z Was zwróciła uwagę na to, że nie zawsze opłaca się robić coś samemu — że czasem lepiej jest to coś kupić w sklepie.

Oczywiście to prawda. Często jest przecież tak, że oszczędzimy kilka, czy kilkanaście złotych, co jednak będzie wymagało poświęcenia czasu wartego znacznie więcej.

Ile można oszczędzić?

Same oszczędności mocno zależą od konkretnego przypadku.

Wspomniane w poprzednim materiale świece można kupić dość tanio. Oszczędność przy wytwarzaniu świec samodzielnie będzie widoczna, ale nie jakoś szczególnie duża. Jeśli chcemy zrobić większy zapas świec stołowych, to kupując je w sklepie wcale tak dużo nie przepłacimy. Tealighty też można kupić dość tanio.

Z drugiej strony, bardziej wyszukane świeczki survivalowe, są już zauważalnie droższe. I robiąc taką własnoręcznie możemy zaoszczędzić dużo więcej.

Inaczej jest w przypadku np. suszonego mięsa. Na rynku jest dostępne, ale bardzo drogie (także dlatego, że jest mało popularne). Samodzielne jego wytworzenie powinno być dużo tańsze, niż kupienie go w sklepie.

Jakość

Kiedy przygotowujemy coś domowym sposobem i kontrolujemy jakość surowców, możemy mieć pewność co do wysokiej jakości produktów.

Weźmy konserwowe ogórki. Możemy kupić najtańsze w markecie. Możemy zrobić je samemu, z ogórków wyhodowanych we własnym ogrodzie. Jeśli ogród jest ekologiczny, a ogórki nie są nawożone sztucznymi nawozami, ani pryskane środkami ochrony roślin, będą zdrowsze, a niewykluczone, że i smaczniejsze.

Tak samo będzie w przypadku pasztetu, który zrobimy w słoiku. Tu dodatkowo możemy tak dopracować recepturę, by otrzymać smak, który najbardziej pasuje naszej rodzinie.

Podobnie jest także w przypadku różnego rodzaju urządzeń elektronicznych. Już tu kiedyś wspominałem, że zamiast kupować „przenośny generator słoneczny” można złożyć zestaw samemu (baterie słoneczne, akumulatory, przetwornica, sterownik) o lepszych parametrach za te same pieniądze.

Dopasowanie do naszych potrzeb

Czasem jest też tak, że tylko robiąc coś własnoręcznie możemy otrzymać produkt, jaki jest nam potrzebny, bo z dostępnego na rynku asortymentu nie uda się niczego wybrać.

Dotyczy to zarówno przetwarzanej żywności, jak i np. noży czy ubrań. Można także zamówić uszycie garnituru (ale także torby do noszenia zestawu EDC czy kamizelki taktycznej) na miarę. Ale w takim przypadku ta oszczędność wynikająca ze zrobienia czegoś samemu robi się niemała.

Chyba, że doliczymy do tego koszty naszych ewentualnych niepowodzeń, gdy wykonana przez nas torba okaże się nie być tym, co chcieliśmy uzyskać.

Zdobycie wiedzy i umiejętności

Zrobienie czegoś własnoręcznie pomaga zdobyć bardzo cenną wiedzę i umiejętności.

Pytacie nas czasem, jaki zapas nasion warto zrobić, by móc w trudnych czasach rozpocząć samodzielną produkcję żywności. Odpowiedź na to pytanie brzmi: żaden.

Żeby rozpocząć produkcję żywności w razie jakiegoś kryzysu, trzeba zacząć robić to teraz. Trzeba już teraz nauczyć się dbać o rośliny, poznać ich wymagania glebowe, klimatyczne, znaleźć te, które najlepiej będą współgrać z warunkami na działce (wilgocią, nasłonecznieniem, glebą), ale także z naszymi upodobaniami kulinarnymi.

Hodując tę żywność w ogródku na działce nie poczynimy znaczących oszczędności (chyba, że porównać koszt tej marchewki z taką produkowaną ekologicznie przez znajomego rolnika). Zdobędziemy jednak wiedzę i umiejętności, które w trudnych czasach mogą być bezcenne.

Tak samo będzie w przypadku urządzeń mechanicznych czy elektrycznych. Jak zbudujemy jeden generator prądu napędzany pedałami, będziemy w stanie zbudować dowolną ilość takich urządzeń, jeśli tylko będziemy mieli z czego.

A jak mi się zachce paska z paracordu, to zamiast przepłacać kupując go w sklepie, mogę zrobić go samemu na wymiar. I przy okazji nauczyć dzieciaka wiązania węzłów, czego polska szkoła na pewno go nie nauczy.

Frajda

Przecież majsterkowanie, czy robienie czegoś samemu, bardzo często sprawia niemało frajdy. Czy gdyby było inaczej, to nasze babcie godzinami dziergałyby na drutach niekończące się swetry, szaliki i skarpety?

 

 

Czy zawsze warto robić coś samemu, zamiast kupować w sklepie? Jasne, że nie. Czasem oszczędności są na tyle nieduże, że to się nie opłaca. Czasem wychodzi to drożej. Ale dzięki robieniu czegoś samodzielnie zdobywamy wiedzę i umiejętności. I tę wewnętrzną pewność, że w trudnych czasach będziemy w stanie sobie poradzić.

Survivalista (admin)

Artur Kwiatkowski. Magister inżynier, posiadacz licencjatu z zarządzania. Samouk w wielu dziedzinach, ale nie czuje się ekspertem w żadnej. Interesuje się zdrowym życiem i podróżami. I przygotowaniami na trudne czasy, rzecz jasna!

Mogą Cię zainteresować także...

8 komentarzy

  1. Pozyskiwacz pisze:

    No i wreszcie konkretny odcinek. Myślę że tego brakowało na blogu. Dobrze że podkreśliliście wyraźnie jak cenne są umiejętności i wiedza.
    Dobry ten kawałek o nasionach, jak kiedyś na takie pytanie odpowiedziałem że trzeba zgromadzić nasiona pszenicy, słonecznika i dyni , bo można je potem zjeść.

  2. Jakub pisze:

    Tak, to jest właśnie sens survivalu. Umiejętności. Jeśli zabraknie nam ogólnie pojętej infrastruktury, do zapewnienia sobie niezbędnych potrzeb, to nasze przetrwanie zależy właśnie od umiejętności. Posiadana wiedza praktyczna, pozwoli nam zaspokoić swoje potrzeby, nawet gdy będziemy mieli w swoim otoczeniu skromne zasoby.

  3. wyvern pisze:

    Dla mnie oszczędności schodzą na drugi plan, ważniejsza jest satysfakcja, jaką daje fakt stworzenia czegoś własnoręcznie.
    No, przy warzeniu piwa to 2 w jednym, najdrożej mi wyszło po 2 zł za butelkę. Takiego, które w sklepie kosztuje 9-10 😉
    A co do nabytych umiejętności dodałbym też umiejętność nabywania tychże i kombinowania „jak to zrobić”.

  4. dqed pisze:

    Proponuje nauczyć się pędzić bimber . Zdobędziecie wiedzę jak to robić a z udanego pędzenia satysfakcja niemała 😉 i uniwersalna waluta na ciężkie czasy .

  5. niktto pisze:

    Ja bym dodał umiejętność rozkładania problemów na małe, łatwe do wykonania podpunkty. I umiejętność tworzenia maszyn parowych, bo chyba będzie łatwiej zdobyć drewno niż benzynę lub bimber 😉

  6. Franek210697 pisze:

    Zrobić czy zjeb*** o to jest pytanie…

  7. Podpisuję się pod wpisem rękami i nogami. Moim zdaniem posiadanie jak najbardziej zróżnicowanych umiejętności, w pewnym momencie sprawia, że życie, nawet nie w warunkach kryzysowych, staje się niesamowicie tanie i niesie ze sobą mnóstwo frajdy jeśli nie boimy się pobrudzić. Po prostu jesteśmy w stanie zaspokoić swoje potrzeby, bez angażowania znacznych zasobów finansowych i czasowych:

    – chcemy nowy, ciepły sweter? Wydziergamy sobie na drutach.
    – potrzebujemy doprowadzić do porządku niedziałającą płytę główną w komputerze? Przelutujemy spuchnięte kondensatory, itd…
    – chcemy przesunąć nieco umywalkę? Zdobędziemy odpowiednie rurki, kolanka, mufki i zrobimy to sami.

    W tym kontekście ważniejsze od odpowiednich zapasów wydają mi się narzędzia (zakładając, że umiejętności już mamy). Zapasy zawsze da się w ten, czy inny sposób „wyhaczyć”.

    Parafrazując luźno… powiedzmy że klasyka: Są rzeczy, które warto, ale się nie opłaca i takie, które się opłaca, ale nie warto.

  8. Wilk_Alfa pisze:

    Witam.
    W tym wpisie został poruszony moim zdaniem najważniejszy element survivalu.
    Dzięki umiejętnościom da się przetrwać w większości sytuacji – od awarii samochodu/motocykla(:P), do wybuchu bomby nuklearnej (oczywiście gdy będziemy w strefie 0 to nic pomoże 🙂 ).
    Sam staram się rozwijać swoje zdolności i umiejętności – dla przykładu, dosłownie wczoraj uszyłem sobie buff (w formie ocieplacza na szyję). Mam również 2 ładowarki USB zasilane baterią 9V oraz baterie AAA lub 12V(zaciski na na akumulator), w całości wykonane przeze mnie.
    Pozdrawiam,
    WIlk_Alfa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.