Przemyślenia po konwentach prepperów

Dwa ostatnie weekendy spędziłem na dwóch pierwszych konwentach prepperów. 29-31.05 byłem pod Łodzią na I Konwencie Preppers Poland, organizowanym przez Sławka z grupy Preppers Poland. Wczoraj zaś byłem na 1 Konwencie Preppers w Warszawie, organizowanym przez firmę szkoleniową Serrator, który kończy się jakoś niedługo.

Na łamach niniejszego wpisu chciałem podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami.

Na obie imprezy chcieliśmy się wybrać, bo zależało nam na tym, by rozejrzeć się po środowisku związanym z różnymi aspektami przygotowań na różne czasy. By poznać ludzi, którzy nasz blog czytają, ale nie komentują i nie piszą do nas maili. By porozmawiać z tymi, którzy mają podobny punkt widzenia do naszego i rozwiązują na co dzień podobne problemy. By poznać różne podejścia do tych samych zagadnień.

I wreszcie by poznać na żywo ludzi, których działania obserwujemy w internecie. Przez te kilka dni miałem okazję rozmawiać m.in. z Konradem, Markiem, Pawłem, KonrademKubą i Michałem. Porozmawialiśmy sobie o oczekiwaniach widzów i czytelników, komentarzach, ciekawych projektach, czy wreszcie o tym, jak bardzo zyskowne jest prowadzenie sklepu ze sprzętem służącym do przetrwania trudnych czasów. 🙂

ziemianka wykład konwent preppers 1024

Fot. Sławomir Nizner. Źródło: facebook.com/prepersi.

Pod Łodzią prowadziłem krótki wykład o ziemiankach i ich miejscu w przygotowaniach na trudne czasy. Z kolei w Warszawie — mówiłem o tym, co warto mieć w zestawie samochodowym, ale też o procedurach związanych z eksploatacją samochodu, które mogą nam ułatwić życie w trudnych czasach.

Niestety nie miałem dość czasu, by uczestniczyć w obu imprezach na 100%, przez co straciłem to, co zapewne było najciekawsze — długie rozmowy wieczorami. 🙁

Jeśli chodzi o samą organizację konwentów, to w zasadzie można byłoby je postawić na dwóch odległych biegunach. Konwent pod Łodzią miał bardziej charakter zlotu. Konwent w Warszawie — bardziej charakter konferencji, szkolenia, z wykładami z różnych bloków tematycznych. Oba rozwiązania miały swoje dobre strony. Gdybyśmy organizowali taką imprezę, postawilibyśmy na coś po środku — na zorganizowane zajęcia i duże ilości wolnego czasu do integrowania się.

Mam nadzieję, że to nie ostatnie tego typu wydarzenia, w których dane nam było wziąć udział. Może też sami kiedyś zorganizujemy jakieś spotkania dla naszych Czytelników. 🙂

Krzysztof Lis

Magister inżynier mechanik. Interesuje się odnawialnymi źródłami energii, biopaliwami i nowoczesnym survivalem.

Mogą Cię zainteresować także...

16 komentarzy

  1. Rysio pisze:

    Czytajac twój post odnosze dziwne wrazenie, ze masz żal iz ludzie z branzy się z toba nie komunikuja albo wrecz prosza o twoja pomoc. Czyzby zadufanie w sobie? Dla wielu z tych ludzi survival to pomysl na zycie, sposób zarobkowania. Dla ciebie to hobby po pracy. Po czesci też jesteś dla nich konkurencją, bo rozdajesz za darmo wiedze, za która oni każą sobie płacić. Ot co…

    • Krzysztof Lis pisze:

      Na pewno trochę żałujemy, że tak mało Czytelników kontaktuje się z nami — czy to w formie komentarzy, czy w formie wiadomości. Wszelkie takie informacje ze strony Czytelników są dla nas cholernie cenne, bo pozwalają nam ustalić, czy podążamy we właściwym kierunku. Nawet najkrótszy komentarz o treści „fajny wpis, dzięki” czy lajk na Facebooku jest dla nas sygnałem, że tekst komuś się przydał. Sam wgląd w statystyki odwiedzalności bloga takiej wiedzy nam nie daje.

      Natomiast co do reszty środowiska, to zupełnie nie mam takich odczuć, o jakich piszesz. Okazji do współpracy na pewno będzie jeszcze mnóstwo. 🙂

    • djans pisze:

      „Dla wielu z tych ludzi survival to pomysl na zycie, sposób zarobkowania.”

      Ktoś taki nie jest wart, by od niego cokolwiek kupić. Bo przecież skoro jego model biznesowy opiera się na jakiejś wiedzy tajemnej, to jasne, że nie tylko się tą wiedzą nie podzieli z kolegą po fachu, ale też i ze szkolonymi klientami, bo cóż to by był za problem dla konkurenta wykupić szkolenie i poznać owe tajniki gwarantujące biznesowy sukces?

      • Survivalista (admin) pisze:

        Wow. Właśnie uświadomiłeś mi, że cały system edukacji (począwszy od nauki czytania) jest nic nie wart, bo nauczyciel nigdy nie przekaże wiedzy tajemnej, która mogłaby zaszkodzić jego pozycji.

        • djans pisze:

          OK, pokaż mi tę wiedzę tajemną w zakresie nauki czytania, której nauczyciel nie przekazuje uczniowi, w obawie o swoją pozycję.

          Albo oficera, który podległych mu żołnierzy woli mieć teoretycznie wyszkolonych gorzej, niż wróg, byle tylko byli gorsi od niego samego. 😉

          • djans pisze:

            EDIT: a taki np. ratownik na kursie pozostawia sobie pewien margines niedomówień, żeby szkoleni przez niego przyszli ratownicy nie wygryźli go z interesu? 😀

            No przecież to jest niedorzeczne, ze strony klienta, pójście na taką umowę, w ramach której nauczyciel nauczy go jak być mistrzem równym jemu, z tym, że oczywiście nie do końca. Trzeba być frajerem, by za takie nauki płacić i szarlatanem, by w takim duchu szkolić.

          • Survivalista (admin) pisze:

            No i sam wykazałeś niedorzeczność swojego komentarza. 🙂

            Bo przecież nie mówimy tu o kursach na osoby szkolące w sztuce przetrwania, tylko kursach w zakresie sztuki przetrwania jako takiej.

          • djans pisze:

            Nie ma nic do rzeczy, czy mnie szkolą na trenera ładując jednocześnie umiejętności twarde i miękkie, czy tylko twarde.

            No, chyba że owa niechęć do dzielenia się wiedzą miałaby dotyczyć li tylko owych miękkości, technik szkoleniowych, czy pomysłów marketingowych.

            Ale tak całkiem abstrahując – rozsądny i uczciwy prep dzieli się swoją wiedzą i doświadczeniem w stopniu maksymalnie możliwym, bo wie, że do przetrwania potrzebni mu są także inni przygotowani. A jak jakiś prep, zamiast dzielić się w tym duchu, dzieli się za pieniądze, to można z góry założyć, że tylko o te pieniądze mu chodzi 😉

            Pozdrawiam;
            D.

          • Krzysztof Rak pisze:

            @djans – chyba nie byłeś na zbyt wielu szkoleniach z survivalu lub ratownictwa, albo trafiłeś na 1 dniową komerchę. Ja mam zupełnie inne doświadczenie w tej kwestii. Survival to nie Kung-Fu, więc wiedzy tajemnej jako takiej nie ma, tylko nie wszystko fizycznie można pokazać podczas kursu, albo po prostu nie jesteś w stanie tego zapamiętać. Dla przykładu nie nauczysz się jak przetrwać w zimie, jeśli kurs był w lipcu. Dlatego tak cenna jest dodatkowa wiedza z książek o survivalu oraz tematach pokrewnych.

          • djans pisze:

            @Krzysztof Rak
            Nie mówimy tu o moich odczuciach związanych ze szkoleniami survivalowymi, ale o słusznej – zdaniem komentującego o nicku „Rysio” – zasadzie, zgodnie z którą organizujący takie szkolenia niechętnie wymieniają się wiedzą z kolegami po fachu.

  2. Rysio pisze:

    wszyscy są przyjaciółmi przy piwie, na evencie… Ale biznes to biznes, masz bloga oraz propagujesz survival miejski super, wszystko gra. Zaczniesz na serio prowadzic szkolenia mogą, ale oczywiscie nie muszą, pojawić się niesmaki. Znam to z wlasnej branży.

    • Piotr pisze:

      To zależy, zawsze się znajdą tacy, którzy myślą o innych jako o konkurencji. Dla mnie (branża informatyczna) konkurencja jest zjawiskiem pozytywnym, po pierwsze buduje rynek klientów (im więcej firm działa marketingowo na rynku, tym jest większa świadomość przeciętnego klienta o tym co jest potrzebne, co jest standardem i co jest w ogóle możliwe), po drugie nie pozwala mi spocząć na laurach (cały czas muszę się doskonalić) a po trzecie pozwala mi wiele rzeczy cedować na „konkurencję” (na przykład mogę podpisać jakiś kontrakt, samemu zrobić „najciekawsze” rzeczy, a do „rutynowych” rzeczy wziąć inną firmę – dla mnie plus że nie muszę się babrać ze wszystkim, tylko mogę się specjalizować, a dla „konkurencji” jest plus, że dostają zlecenie i 'otwarte drzwi’ do nowego klienta).
      Konkurencja jest problemem tylko dla firm dających przeciętną bądź niską jakość i działających rutynowo (dla których jedynym argumentem jakim mogą przekonać potencjalnego klienta jest najniższa cena na rynku a nie na przykład wyjątkowość produktu). Walka z konkurencją (zamiast współpracy z nią) jest oznaką słabości firmy 😉
      W Polsce firmy zajmujące się szeroko pojętą tematyką survivalu powinny współpracować aby wspólnie budować rynek klientów a nie rzucać sobie kłody pod nogi i robić sobie na wzajem „pod górkę” (przez co wszystkie firmy z tej branży wolniej się rozwijają a więc docelowo na tym tracą).

      • djans pisze:

        Dokładnie tak. Gdyby było inaczej, to zamiast rozwoju w danej branży mielibyśmy stopniowy regres, aż do całkowitego jej upadku, bo zamiast wspólnej akumulacji doświadczenia i wymiany, byłoby rozparcelowywanie i obumieranie różnych innowacji w ramach pączkujących i zaciekle rywalizujących cechów, czy gildii.

  3. tomek21ab pisze:

    Ja odniosłem inne wrażenie tj. post napisany na odpie…. ew. brak konkretniejszych przemyśleń. Co do kontaktu , propozycji itd. to mam takowych kilka ot np. kwestia zapasów żywności , który niby był parę razy wałkowany ale to ciągle nie to a przynajmniej nic co by wyczerpywalo temat w dostateczny sposób.

    • Krzysztof Lis pisze:

      Ha! Jak tak patrzę na ten tekst z Twojego punktu widzenia, to rzeczywiście wygląda na pisany na odpier–l. 😉

      Wydaje mi się, że przyczyny są dwie.

      1) Z oczywistych względów nie mogę pisać na temat rozmów odbytych w czasie obu konwentów więcej, niż napisałem. Dowiedziałem się masy ciekawych rzeczy, poznałem sporo ciekawych ludzi. Ale nie o wszystkim mogę i powinienem pisać.
      2) Poza małymi wyjątkami, nie uczestniczyłem w wykładach, więc nie wiem, co na nich było. Siłą rzeczy nie mogę więc o tym nic mądrego napisać.

      Bardziej zależało mi na przekazaniu prostego komunikatu — warto bywać na takich imprezach.

  4. Tracz Maciej pisze:

    Dziękuję Krzysztofie, że byłeś u nas. Myślę jednak, że opinia Twoja jest mało obiektywna, ze względu, że byłeś u nas tylko parę godzin z 42 i poczekał bym na opinie (jakie udostępni telewizja z wywiadów z ludźmi przypadkowo wybranymi, którzy wzieli udział w całym 1 Konwencie Preppers w Warszawie.) Oczywiście zachęcam Cię do organizacji własnego Emotikon smile Ich nigdy za wiele. Oraz proponuję zarezerwować dużo czasu do organizacji jego. Ponieważ, były osoby również, które były na całych konwentach i w Łodzi i u nas. Ich opinie również są dla nas Mega korzystne i z wypowiedzi ich ciężko Ci będzie podbić poprzeczkę. Czego oczywiście Ci życzę z całego serca.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.