Pisałem już o tym na Instagramie i na Facebooku, ale napiszę też i tu na blogu, może dotrze do osób niekorzystających z FB czy Instagramu.
Otóż kupiłem w ubiegły weekend w sklepie stacjonarnym Tchibo apteczkę turystyczną, która przypadła mi do gustu ze względu na dwie rzeczy.
OK, trzeba przyznać, że w materiały opatrunkowe to ta apteczka nie jest dobrze wyposażona. Jest tam trochę plastrów i opatrunków, ale nie za dużo.
Fajna jest natomiast sama torba, która jest szczelna i będzie dobrze chronić zawartość przed wodą i brudem. Wydaje się, że powinna być w stanie utrzymać się na powierzchni wody, jeśli np. wypadnie z kajaka czy łódki.
Drugi element, który przypadł mi do gustu, to prosta pęseta do usuwania kleszczy. Widać jednak już na pierwszy rzut oka, że nie jest aż tak zaawansowanym rozwiązaniem jak ta, którą można kupić u Larsa w Karaluchu.
Apteczkę tę można kupić za niecałe 56 złotych tutaj. Warto dołożyć do niej środków opatrunkowych, zwłaszcza tych, które zużywa się najczęściej — plastrów. Nie zaszkodzi też dodać do niej choć małych nożyczek.
Jeśli zaś chodzi o survivalowe wyposażenie apteczki z punktu widzenia leków, to polecam Ci opublikowany tu u nas lata temu tekst lek. Konrada Kokurewicza na ten właśnie temat. To kompendium informacji o medykamentach, które warto zgromadzić nie tylko na wyjazd, ale szerzej — na trudne czasy.
Uzupełnienie.
Do głowy mi nie przyszło, że najważniejszą informacją z całego tekstu jest to, czy apteczka pływa po wodzie, czy nie. Z tego względu nie sprawdziłem tego przed napisaniem tekstu. Na szczęście wiadro w domu mam, wodę też, więc sprawdzenie tego nie było problemem.
Wprawdzie sklep nie reklamuje tej apteczki jako rozwiązania dla żeglarzy czy kajakarzy, więc nie twierdzi, że jest na tyle lekka i duża, że będzie w stanie utrzymać się na powierzchni wody. Gdyby tak było, na pewno sprawdziłbym to od razu.
Poniżej zdjęcie pływającej apteczki.
„Wydaje się, że powinna być w stanie utrzymać się na powierzchni wody, jeśli np. wypadnie z kajaka czy łódki.” – no super opis 🙂 Mi się wydaje, że nadaje się do odstraszania wściekłych szopów. jednak lepiej mieć kilka bo pierwszą można nie trafić. Czy te wpisy i prowokowane wypowiedzi służą czemukolwiek innemu niż pozycjonowaniu w google ?
Cel tego wpisu (jak i dwóch poprzednich, na Instagramie i fanpage’u) jest jeden — podzielić się z Wami spostrzeżeniem o czymś, co w mojej ocenie jest fajnym produktem i może się Wam przydać. Przyda się — świetnie. Nie przyda się — też przeżyję.
Gdybym sprawdził, czy pływa po powierzchni wody i nie nabiera wody, to bym o tym napisał. Nie sprawdziłem i dlatego nie mogę tego napisać. Mogę jedynie napisać, że wydaje mi się, że będzie pływać.
Jeśli spodziewasz się, że zrobimy przegląd dostępnych na rynku apteczek, porównamy je, zbadamy w różnych warunkach, a potem wybierzemy najlepszą, to muszę Cię zmartwić — nie zrobimy czegoś takiego. Nie ma na to czasu i budżetu.
Nie możemy nalać wody do miski/wanny i sprawdzić czy apteczka będzie się unosić. Nie ma na to czasu i budżetu.
Przyznam szczerze, że do głowy mi nie przyszło, że akurat ta informacja wzbudzi tak duże zainteresowanie.
Skoro tak, nie pozostaje mi nic innego, jak tylko to sprawdzić.
Zainteresowanie wzbudzają informacje, czyli fakty.
A nie domysły, czyli to co się komuś wydaje.
Moim zdaniem poziom bloga spada.
Oczekujemy profesjonalizacji strony domowy-survival 😀
Jak widzisz wszystko jest dokładnie czytane i przyswajane.
Tak też zrobiłem, uzupełniłem tekst o fotkę, która potwierdza moje przypuszczenia.
Pinceta
https://pl.wikipedia.org/wiki/Pinceta
Może być i pinceta i pęseta, nieprawidłowe jest tylko penseta 😀
Przyrząd do usuwania kleszczy można sobie w razie potrzeby zrobić samodzielnie z cienkiej rurki (na przykład długopis po wyjęciu wkładu) i kawałka cienkiego drucika lub żyłki (ostatecznie może być też nić, ale jest mniej wygodna, bo jest „miękka”). Brakuje mi w tej apteczce jakiegoś środka odkażającego typu Octenisept, ale to akurat łatwo samemu uzupełnić. Zresztą nie ma apteczek uniwersalnych, każdą „fabryczną” i tak należy dostosować do swoich potrzeb.
Nie podoba Ci się pomysł sprzedawania pętli z drucika z kawałkiem rurki sprzedawanej po pięć dych? 😉
IMO kleszcze najbezpieczniej usuwać cążkami do skórek, albo też cążkami do paznokci, ale to mniej wygodne. Można także odessać strzykawką. Mi akurat zawsze wystarczyła zwykła pinceta.
Jeśli chodzi o resztę zawartości, to w porównaniu ze standardowymi apteczkami samochodowymi, które można kupić w marketach za 1/2 czy nawet 1/3 ceny tej, to wypada naprawdę słabiutko.
Pozostaje sama torba, która istotnie prezentuje się fajnie i skoro jest wodoodporna, to na pewno pływa. Jednak mnie osobiście nie przekonuje do przepłacenia za zawartość.
Nie mam nic przeciwko temu, że ktoś takie przeczy produkuje czy sprzedaje w takiej cenie (i nie mam też nic przeciwko temu, że ktoś to kupuje). Po prostu usuwanie kleszczy to nie jest tak skomplikowany (i często występujący) problem abym czuł potrzebę posiadania specjalizowanego narzędzia do tych celów (niezależnie czy będzie kosztowało 50gr czy 50zł), spokojnie wystarczy to co już i tak mam.
Te „wyciągaczki kleszczy” przypominają mi wyścig kosmiczny między USA i ZSRR w latach 60-tych i 70-tych, Amerykanie na przykład wydali kupę kasy na opracowanie specjalnego długopisu, który będzie w stanie pisać w stanie nieważkości a Rosjanie… brali ze sobą ołówki 😀
Ten ołówkowy dowcip zawsze mam gdzieś z tyłu głowy gdy mi przychodzi kupić jakiś sprzęt, czy narzędzie.
Jednak właśnie bardziej się rozbija o tę rzekomą specjalizację, której się trzymając należałoby ze sobą nosić ze cztery rodzaje samych 'penset”, bo osobno pętelka na kleszcze, osobno splinter removal kit, osobno pompka do odciągania jadu, etc.
Żeby nie było, wiem że z tym długopisem Amerykanów to mit (też brali ołówki, tak samo jak Rosjanie) – po prostu chodzi o ideę przerostu formy nad treścią 😉
56 PLN to dla wielu jest równowartość ponad połowy dniówki.
Czyli, Proponujesz zakup jakiejś torebki bo pływa i nie tonie?
Moim zdaniem nie warto. Efekt niezatapialności osiągniemy z jakąkolwiek torebką, czy starą kosmetyczką jeżeli zawartość jest popakowana w woreczki strunowe.
Jeśli dla kogoś 56 zł to połowa dniówki, to na pewno są lepsze sposoby na zagospodarowanie takiej kwoty, niż kupowanie tej akurat apteczki.
Kwestia rozsądnego wydawania pieniędzy tyczy się tak samo wszystkch. Rozsądny człowiek zamożny za te pięć dych kupi sobie kikadziesiąt sztuk amunicji i przeprowadzi dodatkowy trenin strzelecki. A w porządną apteczkę zaopatrzy się w profesjonalnym sklepie, zamiast kupować bzdet w kawiarnianej trafice.
Wydaje mi się, że rozsądny człowiek potrafi sam ocenić, czy bardziej potrzebna jest mu nieprzemakalna i niezatapialna apteczka, czy kilkadziesiąt sztuk amunicji.
Toteż i saaper takiej rozsądnej oceny zakupu foliowej torebki (bo do cech takowej się sprowadzają zalety tej słabo wyposażonej apteczki) w cenie kilkudziesięciu sztuk ammo dokonał.
a mi ten wpis pachnie Product Placement, i tylko czekać aż firma T zacznie was sponsorować.
Jeśli kiedyś jakiś produkt zostanie przez nas opisany w zamian za wynagrodzenie, to z pewnością taka informacja znajdzie się w tekście.
A na oferty sponsoringu czy reklamy tu na blogu zawsze nieciepliwie czekamy.