Jak przetrwać upał w domu?

Jeden z Czytelników pisał ostatnio w komentarzu prośbę, abyśmy napisali jakiś

ciekawy art o radzeniu sobie z upałami – akurat jest na to czas.

Skoro tak, podejmujemy temat, bo rzeczywiście, na dworze jest ciepło, a lato dopiero się zaczyna.

Skoncentrujemy się tu na metodach, które można wykorzystać niemal w każdej sytuacji, a nie tylko na tych, które wymagają użycia prądu. To właśnie od nich jednak zaczniemy. Ich znajomość jest szczególnie przydatna, gdy mamy w rodzinie osoby słabsze, np. staruszków albo małe dzieci. Dla nich upały są szczególnie uciążliwe.

1. Klimatyzacja

Klimatyzator to urządzenie, które działa podobnie jak lodówka czy zamrażarka. Tylko zamiast chłodzić mięso czy piwo, chłodzi powietrze. Ciepło zaś odprowadza w formie ciepłego powietrza na zewnątrz.

Najtańszymi urządzeniami tego typu są tzw. klimatyzatory przenośne. Takie urządzenia poznaje się po tym, że całość aparatury zamknięta jest jedną obudową, która z tyłu ma otwór o dużej średnicy. Przez ten otwór wydmuchiwane jest ciepłe powietrze, które trzeba odprowadzić na zewnątrz mieszkania.

Klimatyzator przenośny jest tani (ok. 1 000 PLN), ale wbrew pozorom kłopotliwy w uruchomieniu, bo (dość krótki) przewód z powietrzem trzeba wyprowadzić na zewnątrz. A to użytkownicy robią najczęściej przez otwarte okno, co jest bezsensowne.

Znacznie lepszym wyjściem jest klimatyzator typu split, w którym jest jednostka zewnętrzna (oddaje ciepło) i wewnętrzna (chłodzi). Te będą droższe, choć można kupić w wersji do samodzielnego montażu, niewymagające żadnych specjalistycznych narzędzi (np. pompy próżniowej).

Nie wspominałbym o klimatyzatorze tylko dlatego, że potrafi on chłodzić. Ale wiele tego typu urządzeń potrafi także grzać — więc oprócz źródła komfortowego chłodu mamy też awaryjne elektryczne źródło ciepła do dogrzania domu w razie awarii gazociągu czy kotła centralnego ogrzewania. No i trzeba wspomnieć, że klimatyzator latem znacznie obniża wilgotność powietrza, co też ma niebagatelny wpływ na komfort.

Uwaga! W tym punkcie piszę o klimatyzatorach, a nie klimatorach, czy klimatyzerach! 

2. Wiatraki i wentylatory

Nawet gorące powietrze będzie dawać efekt chłodzenia, jeśli mu nadamy odpowiednią prędkość. To dlatego, że do regulacji temperatury ciała wykorzystujemy parowanie potu. Gdy nie ma przepływu powietrza, pot ma większą trudność, by odparować. Zwłaszcza, gdy wysoka jest nie tylko temperatura, ale i wilgotność powietrza.

Dobry wentylator pokojowy nie zużywa wiele prądu, bo jego moc jest rzędu np. 50 W. Może jednak dać naprawdę porządny efekt chłodzący, wystarczy skierować go bezpośrednio w swoją stronę. Wentylatory często mają funkcję automatycznego obrotu, przez co kierują strumień powietrza w szerszym zakresie, niż tylko w jedno miejsce. To się przyda, gdy ochłodzić trzeba kilka osób w jednym pokoju. Można go kupić już za małe kilkadziesiąt złotych. Do chłodzenia całego pokoju lepszy będzie wentylator sufitowy.

Na awaryjne warunki polecam kupienie takiego wentylatora samochodowego, który można zasilać napięciem 12 V. Można kupić takie, które mają także funkcję obrotu. Będzie to przydatne wtedy, gdy zabraknie prądu o napięciu 230 V w sieci i do dyspozycji będziemy mieć tylko nasze awaryjne źródła prądu.

Taki wentylator samochodowy był kiedyś do kupienia za nieduże pieniądze w Lidlu. Zamiast niego można użyć dowolnego komputerowego wentylatora na 12V. 🙂

W razie czego zawsze można wymontować z komputera jakiś wentylator i posiłkować się nim właśnie, choć ze względu na swoją konstrukcję, będzie on mniej przydatny. Można też kupić małe wentylatory na baterie, albo zasilane z portu USB. To ostatnie rozwiązanie będzie przydatne dla osób, które wykorzystują powerbanki z zasilaniem USB.

3. Klimatory, klimatyzery

Czyli tanie urządzenia mające niby zastąpić klimatyzator. Znacznie niższa cena, podobna nazwa (chyba po to, by wprowadzać w błąd), zupełnie inna zasada działania. Znacznie, znacznie mniejsza wydajność!

Taki klimatyzer efekt chłodzący uzyskuje dzięki temu, że odparowuje wodę. Jest to więc nic innego jak drogi wentylator z nawilżaczem. Do niektórych można włożyć kostki lodu (albo wkłady chłodzące z lodówek turystycznych), by wzmocnić efekt chłodzenia. To ma sens tylko wtedy, jeśli zamrażarkę mamy poza domem — bo inaczej przy produkcji kostek lodu dostarczamy do mieszkania niepotrzebnie ciepło.

Urządzenie takie będzie bezużyteczne tam, gdzie jest duża wilgotność. A u nas latem najczęściej jest dość spora. Znacznie lepiej zrobić coś takiego samodzielnie.

4. Ochrona przed słońcem

Najwięcej ciepła do wnętrza domu dostarczają promienie słoneczne. I to wcale nie przez okna skierowane na południe, bo w ciągu dnia słońce na niebie jest wysoko. Większość ciepła wpada wtedy przez okna zachodnie i wschodnie.

Idealnie byłoby kompletnie odciąć promieniowanie słoneczne jeszcze zanim zdąży przeniknąć przez szybę. Czyli przydadzą się okiennice lub zewnętrzne żaluzje. Niestety, w mało którym domu czy mieszkaniu się one pojawiają.

Znacznie gorszym rozwiązaniem będzie powstrzymywanie ciepła przed wnikaniem do mieszkania po wewnętrznej stronie szyb. Ale jak się nie ma wyboru, to co robić. Można w tym celu wykorzystywać żaluzje, rolety, zasłonki. Można przykleić do okna (od wewnątrz lub na zewnątrz — to drugie rozwiązanie jest lepsze) koc ratunkowy, czyli folię odbijającą promieniowanie podczerwone.

5. Wietrzenie w nocy

W nocy, gdy temperatura powietrza na zewnątrz jest niższa, niż w mieszkaniu, trzeba je koniecznie intensywnie wietrzyć. Chodzi o to, by chłodne powietrze schłodziło mury i pozwoliło zachować chłód we wnętrzu przez dłuższy czas.

Nie wystarczy otworzyć okna na kwadrans, by je zamknąć gdy już temperatura powietrza w pokoju spadnie. Bo pojemność cieplna powietrza jest nieporównywalnie niższa, niż ścian. Muszą się schłodzić także ściany, meble, podłoga, itd.

Najlepiej, by okna były otwarte na oścież przez całą noc, tylko trzeba się jakoś zabezpieczyć przed komarami i/lub włamywaczami.

Ten artykuł ma także kolejne strony: 1 2

Krzysztof Lis

Magister inżynier mechanik. Interesuje się odnawialnymi źródłami energii, biopaliwami i nowoczesnym survivalem.

Mogą Cię zainteresować także...

64 komentarze

  1. Kahzad pisze:

    Od siebie dodałbym jeszcze o możliwości uzyskania przeciągu.
    Ruch powietrza = chłodzenie (jak w punkcie 2).

    Jeżeli mamy dom/mieszkaniem, w którym okna są po obu stronach budynku – zacienionej i nasłonecznionej, to otwierając je uzyskamy przeciąg.
    Wynika on z różnicy ciśnień pomiędzy stroną nagrzaną i stroną chłodną budynku.
    Gorzej jak Słońce stoi w zenicie 🙂
    Dlatego dobrze jest mieć domek (jak ktoś na własny) ocieniony z jednej strony drzewami. Z lecie będzie chłodniej, w zimie cieplej (chroni przed wiatrem).

    • Survivalista (admin) pisze:

      Przeciągi są dobre, ale w ciągu dnia (gdy na zewnątrz jest cieplej, niż w domu) bym ich nie używał, chyba, że nie miałbym innej metody na wymuszenie przepływu powietrza.

      • djans pisze:

        Jeśli nie mieszka się w kamienicy o grubych murach, tylko w bloku z cienkiego betonu i gipsu, to mieszkanie specjalnie chłodu nie trzyma.

    • djans pisze:

      Pierwsze, co mi na myśl przyszło 😉

      Przy wyborze mieszkania kierowałem się między innymi tym, by okna bezwzględnie były na różnych ścianach.

      Jak ktoś ma mieszkanie o opierające się o trzy ściany budynku, albo domek, to już ma całkiem fajnie.

      • Survivalista (admin) pisze:

        Mieszkanie na 3 strony to latem przyjemność, ale zimną większy koszt ogrzania.

        • Bronisław pisze:

          Dlatego przelicznik ogrzewania centralnego jest niższy (ogrzewanie jest tańsze). Ale to zależy od ewentualnej umowy wspólnoty mieszkaniowej.
          Przynajmniej u nas tak jest. Mieszkania szczytowe mają niższą cenę jednostkową, ale więcej ciepła zużywają, w efekcie wszyscy płacą podobne rachunki za ogrzewanie.

          • Krzysztof Lis pisze:

            A to akurat błąd jest. Nie widzę powodu, dla których miałbym chcieć sponsorować sąsiadowi ogrzewanie jego mieszkania.

          • Bronisław pisze:

            Krzysztofie, nikomu nic nie sponsorujesz. Mieszkanie które sąsiaduje z dwoma po bokach i do tego jeszcze nad i pod, będzie zużywać znacznie mniej ciepła do ogrzania niż mieszkanie szczytowe na parterze albo na ostatnim piętrze.

            I teraz rodzi się pytanie, bo w swoich materiałach często (albo przynajmniej kilkakrotnie) wskazałeś na działania wspólnotowe (np. wspólny zakup pompy głębinowej na ewentualność zalania), to dlaczego uważasz, że błędem jest wspólnotowe i globalne podejście do ogrzewania całego bloku, a mieszkania jako odseparowanej jednostki jest w porządku.
            Jeśli jest to kamienica i każdy z sąsiadów ma własny piec CO to nikt nie ma wpływu na swoje zużycie opału, ale w przypadku zorganizowanej jednostki jaką jest wspólnota mieszkaniowa, gdzie można policzyć jakie jest globalne zużycie ciepła, gdzie można policzyć i udowodnić, że sąsiedzi którzy mają „obudowane” mieszkania czerpią niejako korzyści z tego, że to ich sąsiedzi grzeją ich ściany, to dlaczego nie mają płacić właśnie więcej za to ogrzewanie na rzecz tych którzy ich grzeją.

            Oburzasz się na sponsorowanie grzania, ale patrząc na to z drugiej strony gdybyś mieszkał właśnie w mieszkaniu szczytowym na ostatnim piętrze, na skraju niezalesionego osiedla. (Wiesz do czego zmierzam?). A więc to właśnie Twoje mieszkanie jest najbardziej wystawione na działanie wiatru zimą, to Twoje mieszkanie wypromieniowuje najwięcej ciepła zimą na zewnątrz.
            I spotykasz sąsiada z przeciwka mieszkającego dwa piętra niżej i chwali Ci się, że ma skręcone kaloryfery i jeszcze mu gorąco. Więc co? Czy nadal uważasz, że w sytuacji gdy rozliczamy zakup „ciepła” wspólnie (a podejrzewam że tak jest w większości wspólnot mieszkaniowych, czy zarządzanych osiedli) jeden ma płacić za ogrzewanie sąsiada a ten drugi nie powinien tego rekompensować?

            Utrzymanie takich samych warunków w każdym z mieszkań jest okupione inną konsumpcją energii, a teoretycznie mamy mieć równe warunki mieszkaniowe.

            Uważam, że nawet w przypadku indywidualnych rozliczeń ciepła na podstawie podzielników ta zasada powinna być zachowana.

            I zgadzam się nie widzę powodu dla którego miałbym chcieć sponsorować sąsiadowi ogrzewanie mieszkania dlatego tylko że ja mieszkam w ostatnim mieszkaniu.

            Ale ta zasada nie dotyczy wyłącznie cen energii. Ta zasada dotyczy również, samej energii, gdyż ci sąsiedzi ze środka są sponsorowani przez tych na zewnątrz.

          • Krzysztof Lis pisze:

            Jak nie sponsoruję, jak sponsoruję?

            Jeśli moje mieszkanie zużywa 100 kWh, mieszkanie sąsiada zużywa 150 kWh bo jest szczytowe, a obaj płacimy za 125 kWh, to ja dopłacam sąsiadowi część jego kosztów.

            To mi się nie podoba. Uważam, że tak jak się płaci według liczników za zużycie wody, gazu i prądu, tak samo powinno się płacić według liczników za zużycie ciepła. Wtedy ogrzewanie mieszkań narożnych czy szczytowych było droższe, ale tak być powinno. Bez tego nie będzie odpowiedniej motywacji do oszczędzania ciepła (wody, gazu, prądu), a to jest moim zdaniem kluczowe. Może mieszkania narożne i szczytowe przez to stracą na wartości, co też jest logiczne i moim zdaniem pożądane.

            Nie zmienia to faktu, że sąsiadowi pomogę w trudnej sytuacji, jeśli tylko będę umiał.

            Po prostu nie widzę powodu, bym miał mu dopłacać do zużycia paliwa, gdy jego samochód pali więcej niż mój. I tak samo nie widzę powodu, żeby dopłacać mu do ogrzewania mieszkania, jeśli przez jego ściany ucieka więcej, niż przez moje.

          • Krzysztof Lis pisze:

            Napisałeś „teoretycznie mamy mieć równe warunki mieszkaniowe” a to właśnie z tym ja się fundamentalnie nie zgadzam.

          • Bronisław pisze:

            Co do pierwszego komentarza:
            Może nie chodzi o to, że Ty masz dopłacać sąsiadowi do ogrzewania jego mieszkania, a o to, że to sąsiad grzejąc swoje mieszkanie ogrzewa również Twoje.
            Patrząc z tej perspektywy to on dopłaca do Twojego mieszkania zainwestowaną energią cieplną.

            Co do drugiego komentarza to faktycznie się zgadzam, że źle się wyraziłem.
            Warunki nigdy nie będą równe, ale patrząc na to z punktu widzenia wspólnego budżetu, wypadałoby przynajmniej do tego dążyć.

            Nie wiem czy wiesz, ale np. za wodę i ciepło mało kto rozlicza się indywidualnie z dostawcą (może się mylę i u Ciebie jest inaczej), ale w mojej okolicy dostawcy wody nie mają umów indywidualnych na dostawę wody i ciepła. Tylko umowa jest podpisana ze wspólnotą mieszkaniową lub spółdzielnią, etc. Na wejściu do budynku jest licznik i to z niego płacone są rachunki za budynek, dlatego skoro wszyscy (jak mieszkańcy) składamy się na ogrzewanie czy wodę to przynajmniej podchodźmy do ogrzewania globalnie.

            Tak samo dzieje się, z osobami które np. za wodę czy CO nie płacą w cale. Wtedy każdy z mieszkańców musi tego nie płacącego zasponsorować, żeby globalną FV (fakturę) zapłacić. O ile łatwo jest odłączyć prąd czy gaz tak wodę czy ciepło już nie (bo piony są w mieszkaniu, a nie na klatce schodowej). Stąd też to globalne w skali bloku podejście do problemu.

            Ja się zgadzam, z tym, że jeśli mam się rozliczać z każdym dostawcą indywidualnie to wtedy to co piszesz ma głęboki sens i z tym się zgadzam. Ale jeśli nie jest to możliwe. (?!?), to tak jak z komunikacją miejską, bilet kosztuje tyle samo bez względu czy pojedziesz Ikarusem czy Solarisem. Idąc tym samym tropem można by protestować, że bilety na Ikarusa powinny być tańsze.

            Zauważ, że ja cały czas zwracam uwagę na problem rozliczania z dostawcą. Jeśli coś jest realizowane w skali globalnej to zawsze jest ktoś kto sponsoruje a zawsze jest ktoś kto skorzysta, czasem jest to aż nadto jaskrawie wykorzystywane, a czasem jest to zwyczajna „sprawiedliwość społeczna”

            Chodzi z grubsza o to, aby ogrzanie jednego m^2 mieszkania bez względu na jego lokalizację kosztowało tyle samo. Zużywasz więcej energii ale masz ją tańszą, zużywasz mniej bo dogrzewają cię sąsiedzi więc masz drożej. Ale globalnie obaj płacicie tyle samo za utrzymanie stałej temperatury na tym m2 mieszkania.

          • Krzysztof Lis pisze:

            Nie chcę tu robić dalszego offtopiku, bo wydaje mi się, że artykuł o chłodzeniu się latem to nie jest dobre miejsce do dyskusji o podziale kosztów ciepła.

            Napisałem więc osobny artykuł podsumowujący moje stanowisko:
            http://ogrzewanie.drewnozamiastbenzyny.pl/sprawiedliwy-sposob-podzialu-kosztow-ogrzewania/

            Zachęcam do publikacji Twoich uwag tamże.

  2. Cuthorn pisze:

    Jako były mieszkaniec Cypru mogę dodać, że po jeśli jest bardzo gorąco, to:
    – nie wycierać się po prysznicu
    – rozwiesić na krzesłach (albo suszarkach) mokre ręczniki

    Dobrze jest też mieć dobrze ocieplone (!!!) mieszkanie – wbrew pozorom, w lato pomaga to utrzymać chłód. Jak mówi przysłowie – ciepłe mieszkanie w ziemie to chłodne latem 🙂

    • bajcik pisze:

      dobrze też by było zbudowane z materiałów o dużej pojemności cieplnej – cegła pełna, silikat. Wolno się ogrzewa i wolno stygnie.

      • Rafał M. pisze:

        Pojemność cieplna powinna być wewnątrz. Ale na zewnątrz przydałaby się jakaś izolacja nieprzepuszczająca ciepła, zapobiega ochłodzeniu zimą i nagrzaniu latem. I chroni ściany przed czynnikami atmosferycznymi, znacznie przedłużając jej żywotność. Ściany z gołej cegły na zewnątrz po kilkudziesięciu latach się wykruszają.

  3. Gregor pisze:

    Nie było podstawowej rady – umyć podłogę – natychmiast ochładza całe pomieszczenie. Mokre kurtyny jak np. wilgotne prześcieradło także odbierają dużo ciepła.

  4. ksanu pisze:

    Z punktami 1-5 się zgodzę, ale punkty 6-9 to trochę do mnie nie przemawiają. Szczególnie wychodzenie w długim rękawie przy 30 stC:)
    Apropos pkt 4 – mam w mieszkaniu plisy z warstwą odbijającą promienie słoneczne i muszę przyznać, że jak nie otwieram w upał okien to w mieszkaniu jest nawet do 4 stC mniej niż przy tradycyjnych żaluzjach.

    • Piotr pisze:

      Co do „wychodzenia w długim rękawie przy 30 st.C” – owszem, działa (pod warunkiem, że strój jest jasny, najlepiej biały, no i oczywiście luźny, przewiewny i dobrze absorbujący wodę, na przykład cienka bawełna a nie jakieś tam nowoczesne poliestry :D), po prostu większość promieniowania podczerwonego i ultrafioletowego przejmuje na siebie ubranie a nie skóra. Wiem, że może się wydawać, iż gołe ciało lepiej się chłodzi (chociażby poprzez pot) ale wystarczy popatrzeć na Arabów wędrujących po pustyniach – ubranie to podstawa gdy się jest na otwartym słońcu. Bawełna „przejmuje” pot z ciała i dodatkowo go odparowuje na większej powierzchni i skuteczniej (skóra jest prawie gładka, zaś materiał jest porowaty). Do tego biały kolor odbija dużo promieniowania ultrafioletowego, więc do skóry/ciała dociera mniej energii. Siedząc w cieniu można siedzieć „na gołą klatę” ale w upalnym słońcu ubranie mocno pomaga. Dodatkowo ubranie można po prostu zmoczyć w zimnej wodzie i na siebie założyć 😀

  5. Gdy mieszkałem w Grecji, to kupiłem sobie spryskiwacz do roślin, ale można również wykorzystywać umyte butelki po płynach do czyszczenia okien i od czasu do czasu spryskiwałem sobie gołą klatę, szyję i ręce. Jak to łączyłem z wiatrakiem, to czasami nawet było mi zimno.

  6. Krzysztof Lis pisze:

    Wszystkie metody na obniżanie temperatury z użyciem wody (moczenie zasłon, podłogi, rozwieszanie ręczników) działają w naszym klimacie słabo, bo u nas zazwyczaj wysoka temperatura wiąże się z wysoką wilgotnością. A przy wysokiej wilgotności wszystko słabo schnie, więc efekt chłodzący jest słaby.

    Szkoda, bo to najprostsze do zastosowania i najtańsze metody na ochładzanie domu czy mieszkania.

    • djans pisze:

      Pogoda dla Wrocka na dziś, to 31 st. C i 28% wilgotność – wysoka?

      Info z pewnej stronki: „Prawidłowa wilgotność powietrza w pomieszczeniach zamkniętych powinna być w granicach 30-65%. Optymalna wilgotność powietrza, w której człowiek najlepiej się czuje wynosi 40-60%. Taka wilgotność służy nie tylko zdrowiu człowieka, ale również jest korzystna dla ubrań, podłóg, mebli oraz książek. Wilgotność powietrza w domach nie powinna być niższa niż 30%. ”

      Wychodzi więc na to, że mamy w najbardziej zaśląkwionym mieście Polski sucho i ciepło, zatem chłodzenie przez parowanie powinno skutecznie działać.

      • Piotr pisze:

        U mnie (Mazowsze) higrometr (zaokienny) zarejestrował zakres wilgotności dziennej od około 35% (w godzinach 11-17 w dzień) do 80-90% (godziny między 23:00 w nocy a 6:00 rano). Skoki wilgotności były bardzo szybkie, zwłaszcza jej wzrost wieczorem (w ciągu trzech godzin 17:00-20:00 wzrosła o 40%). Pomiary oczywiście orientacyjne, bo nie mam jakiejś profesjonalnej stacji meteo (zwykła „stacja pogodowa” z marketu), ale generalnie na tej podstawie można wysnuć wniosek, że wtedy kiedy „klima” przydaje się najbardziej, to i wilgotność jest najmniejsza (a więc i chłodzenie przez parowanie działa najskuteczniej). Zresztą zawsze można wspomóc parowanie wentylatorem 😉

  7. P. pisze:

    Można także wlać do wanny sporą ilość zimnej wody. Prawdopodobnie skutecznie ochłodzi i nawilży powietrze 🙂

  8. Krzysztof pisze:

    Należy pamiętać o tym, żeby zamknąć okna w ciągu dnia od strony nasłonecznionej, a otworzyć od strony zacienionej.

  9. Cuthorn pisze:

    Dodam jeszcze jedną rzecz: jak jest super gorąca, to nie chce się jeść. Ale… tak naprawdę nie chce. Tylko, że potem człowiek nie ma energii. Jak nie było klimy, potrafiłem zjeść tylko jakieś lekkie śniadanie, i nic więcej przez cały dzień.

    Ale jeść trzeba: patent – chodziłem do MC Donalda, gdzie było k*** zimna klima i po 2 minutach człowiek czuł, jak potężnie jest głodny.

  10. finish pisze:

    W Polsce nie ma żadnego problemu z upałem chyba że mieszkasz w garażu blaszaku

  11. czytelniQ pisze:

    Wychodzi sie na POLE,a we dworze mieszka.

  12. red pisze:

    Moja babcia w upalne dni zawsze wyciągała duże porcje lodu naszykowanego wcześniej w zamrażarce i umieszczała je w najmniejszym pokoju w domu w metalowych miskach. Pokój był zamknięty i stanowił taki chłodny azyl dla domowników w ciągu dnia. Dodatkowo pod oknem rosło spore drzewo więc pomieszczenie było zacienione i nie nagrzewało się zbytnio. Było tam zawsze dużo chłodniej niż w innych częściach domu, mniej więcej uczucie takie jak w upalny dzień wchodzimy do klimatyzowanego sklepu (no może nie aż tak mocno) , różnica była wyczuwalna.

  13. ps pisze:

    Polecam oklejenie szyb folią odbijającą promienie słoneczne. Oczywiście nie mam na myśli foli do pieczenia, folię własnie do tego celu przeznaczoną i stosowaną np. w biurowcach. Zastosowałem u siebie i różnica temperatury jest mocno odczuwalna. Ciężko dokładnie zmierzyć o ile, gdyż nie dysponują drugim takim samym mieszkaniem bez foli do użycia w celach pomiarowych 😉

    Uwaga: są folie zewnętrzne i wewnętrzne. Te pierwsze są droższe, jednak skuteczniejsze. Drugie mają pewną wadę, o której czasem sprzedawcy nie inforumują – zależnie od typu okien mogą zwiększyć ich nagrzewanie (światło wchodzi i zaraz wychodzi) i tym samym, poprzez dodatkowe naprężenia, prowadzić do pęknięć. Należy dopytać, doczytać. Krawędzie zewnętrznej warto zabezpieczyć bezbarwnym i mrozoodpornym silikonem szklarskim.

    Wady jak dotąd objawiły się u mnie dwie:
    1. w mieszkaniu jest nieco ciemniej (chociaż to może być i zaletą),
    2. folia typu lustro dziwnie działa na ptaki – kilka razy przytrafiło się, że jakaś wrona czy kruk starała sie atakować swoje odbicie dziobiąc w okno.

    Dodatkowe zalety – sąsiedzi mają utrudnione podglądanie, szybę zapewne też trudniej wybić.

    • Bronisław pisze:

      Co do pęknięć to się zgodzę, jak wymieniałem pękniętą szybę to szklarz sam zwrócił mi uwagę że mam wewnętrzną roletę opuszczoną do końca. Powiedział ze trzeba zostawiać tak 10-15% uchylone żeby nagrzane powietrze mogło uciec do pomieszczenia, w przeciwnym razie szyby pękają.
      A ja sie zastanawiałem kiedy sam szybę stłukłem.

  14. nickt pisze:

    jest lato, co tu sobie radzić lub nie i szukać sposobów. kiedyś to było oczywiste zeby pić, siedzxieć w cieniu itd. każdy to wiedział, to podstawa instynktu samozachowawczego a teraz społeczeństwo lalusieje i trzeba normalnym dorosłym ludziom udzielac tak oczywistych rad 🙂

  15. Barteq pisze:

    Kiedy mieszkanie jest już nagrzane i nie ma za dużej szansy na zmianę tego stanu w najbliższym czasie polecam podejść do tematu inaczej – tzn. spróbować obniżyć temperaturę nie otoczenia, lecz swojego ciała. Polecam zimny prysznic albo wkładanie nóg do miski z zimną wodą (oprócz dłoni i głowy jest to strefa przez ktora najszybciej mozna zmienic temp. swojego ciala – z racji wystepowania dużej liczby naczyń krwionośnych). Z nogami w misce zimnej wody można nawet siedzieć przed komputerem 😉 Polecam – działa!
    Przy okazji można poprosić też współlokatora/współmałżonka o przyniesienie zimnego napoju z lodówki 😉

  16. tomek21 pisze:

    temp. W bloku ponad 30, nie idzie wytrzymać nawet w nocy cięźko spać. Poza wspomnianymi sosobami dodam coś o czym wspominałem w innych postach jako dobre w innych problemach. Działka i domek letni z tararasem. Właśnie sobie pod tarasem siedzę i piję winko własnej roboty-rewelacja a wcześniej jezioro

  17. Piotr pisze:

    U znajomego widziałem fajny „patent”, wykorzystał starą chłodnicę samochodową. Umieścił ją przed wentylatorem i na początku zalewał zimną wodą z kranu, a potem system przerobił i po prostu przepuszcza przez nią wodę z kranu (bardzo wolno, rzędu 1-2l na godzinę) a „zużyta woda” wraca wężem do beczki z której to potem podlewa ogródek. System działa bardzo skutecznie i wydajnie. Zrobiłem też coś podobnego u siebie i działa rewelacyjnie. Rozwiązanie może niekoniecznie nadaje się do mieszkania w bloku, ale na wsi rewelacja.

    Moja babcia kiedyś też stosowała mokre kotary, po prosty wieszała stare prześcieradła albo duże ręczniki w drzwiach/oknach, dół tkaniny lądował w misce/wiadrze z wodą, tkanina działała jak knot i zaciągała wodę z naczynia a potem ta woda parowała dając przyjemny chłód.

    • tomek21 pisze:

      widziałem takie cudo w akcji z wodą ze studni działa jeszcze lepiej

      • Piotr pisze:

        Może mamy wspólnego znajomego, bo to co pisałem o „wodzie z kranu” to była woda z własnej studni (tyle że nie pobierana wiaderkiem, tylko instalacją hydroforową i pobierana z kranu). Widziałem to u Ryśka spod Święcic (tych pod Warszawą, bo są jeszcze Święcice w woj. małopolskim).

  18. Rafał M. pisze:

    Nie można zapominać o kapeluszu 🙂
    Kapelusz to nie jakaś dziwna i staromodna ozdoba głowy, jego głównym zadaniem jest ochrona głowy przed przegrzaniem przez promieniowanie cieplne od słonca, a także oczu przed zbyt silnym światłem padającym z góry (z podobnego powodu czapeczka z daszkiem ma daszek).

  19. stolik pisze:

    Zastanawia mnie opcja numer cztery, czyli markiza zewnętrzna z gęstej siatki ograniczającej dostawanie się ciepła do pokoju. Na stronach firmy Fakro wygląda to całkiem sensownie. I zdziwiłem się, że to nie południowe okna nagrzewają się najwięcej, bo u mnie najcieplej jest właśnie w pokojach od tej strony.

  20. Forte pisze:

    stolik, a Ty masz u siebie to rozwiązanie zastosowane? Jestem ciekawa jak się sprawdza? I w jakiej opcji, czy takie ręczne czy może solarne (jakie)? Bo czytalam o tym rozwiązaniu i ponoć dobrze chroni wnętrze przed upałami…

    • Kamikadze pisze:

      My mamy u siebie takie rozwiązanie zastosowane. Wybraliśmy opcję z prześwitem 10% (jest opcja także z prześwitem 1%). W upały spokojnie siedzimy w domu i temperatury są zdecydowanie niżsże niż było to do tej pory. Wybraliśmy markizy z regulacją elektryczną.

      • opec pisze:

        Czyli to nie tylko chroni przed światłem, ale i ciepłem ze światła słonecznego. Dobrze rozumiem?
        Mam ten problem i szukam rozwiązania.

  21. magda z bytomia pisze:

    witam – nie znoszę upałów, mieszkam w bloku gdzie jest gorąco, duszno itp…. wentylator jest ok ale najlepszym sposobem na schłodzenie jest założenie zmoczonych pod zimną woda skarpetek… może to idiotyczne ale skuteczne, wpadłam na ten pomysł bo juz wyczerpałam wszystkie inne i wierzcie mi że pomaga…. cały organizm super się schładza od stóp…polecam

    • bez kropki pisze:

      Masz rację. Ja kiedyś miałam w pracy bardzo złe warunki. Siedziałam wtedy z nogami w misce z chłodną wodą (wodę zmieniałam co jakiś czas, gdy się zbytnio nagrzała). Głupio to wyglądało, ale pomagało.

  22. Inka pisze:

    Podobno pomaga ustawienie przy wentylatorze naczynia z kostkami lodu-czy ktoś wypróbował ten lub podobny sposób?

    • ps pisze:

      Ciekawe mamy czasy, że zamiast samodzielnego wydedukowania efektu rozdmuchiwania zimnego powietrza, trzeba zadawać pytania na forach, itp. Rzeczywiście obecnie bez netu ani rusz. Inko, to musi działać w jakimś tam stopniu. Naturalnie produkując lód w zamrażarce ogrzewasz mieszanie. Bilans zatem zależy od oczekiwań – np. kuchnię grzeję, drugi pokój chłodzę.

  23. MarcinD pisze:

    Czy zakup małej lodówki (60-70 l )(400zł) i wentylatora ( 50zł) oraz pomajsterkowanie nie wykaże lepszego efektu od klimatora? Wiadomo, że klimatyzacji nie przebije, wiadomo, że efektywność niska, ale efektywność w stosunku do ceny…? Ktoś już próbował to zrobić?

    • Krzysztof Lis pisze:

      Nie ma to sensu. Moc chłodząca w lodówce jest kilka razy niższa, niż w klimatyzatorze — nawet dziesięciokrotnie. Dlatego lepiej wydać 2x więcej pieniędzy i mieć normalny, porządny klimatyzator.

      • djans pisze:

        Specjalnie to nie dziwi – układ w lodówce jest dobrany, by schłodzić małą, izolowaną przestrzeń. Klimatyzer, jaki by nie był, to jednak projektowany jest pod metry sześcienne, a nie litry.

        Oczywiście sam nawiew, choćby i niechłodzonego powietrza, to naprawdę sporo, a jeśli to powietrze dodatkowo chłodzić, to będzie jeszcze lepiej.

  24. wesolek7 pisze:

    Kupiłem w Macro styropianową skrzynkę, jeden wentylator do kratki wentylacyjnej i kolanko rury kanalizacyjnej . W klapie skrzynki wyciąłem dziurę i osadziłem kolanko rury, natomiast w krótkim boku skrzynki osadziłem wentylator aby wdmuchiwał powietrze do skrzynki. Po włożeniu do skrzynki 3 butelek 1,5 litrowych zamrożonej wody. W pokoju 25m2 pokoju temperatura spada 5 stopni w godzinę z 25 do 20 stopni temperatura zewnętrzna 34 stopnie.

    • Survivalista (admin) pisze:

      Ciekawy pomysł, ale musisz pamiętać o tym, że w ten sposób także dodatkowo ogrzewasz mieszkanie, w kuchni, chłodząc tę wodę w lodówce bądź zamrażarce.

      • boże pisze:

        Czyli co – w upały wyłączać zamrażarkę i lodówkę, bo w końcu chłodzi 24/7? Bez sensu uwaga:/

        • Survivalista (admin) pisze:

          Tak, bez sensu jest propozycja, by wytwarzać chłód w mieszkaniu, z pomocą lodówki znajdującej się w mieszkaniu. Bo ta lodówka wytwarza także ciepło, w ilościach większych, niż ten chłód. A zatem, jak się całość zsumuje, mamy w mieszkaniu cieplej.

    • djans pisze:

      To samo byś osiągnął bez wentylatora. A jeśli lód będziesz produkował nocą, gdy i tak jest chłodniej, to ten bilans jest korzystny.

  25. azyl pisze:

    Jak wytłumaczyć mamie, że długi rękaw i długie spodnie są najlepsze na upały? Uważa, że bezrękawnik i krótkie rękawki są najlepsze na nie, podczas gdy tak naprawdę ona żartuje i kiedy zauważy mnie w takich, nawet przewiewnych ubraniach, krzyczy na mnie, że się zagotuję.

    • Survivalista (admin) pisze:

      Niestety, nie mamy kompetencji do udzielania rad w zakresie komunikacji z własnymi rodzicami. 🙁

    • bez kropki pisze:

      Można spróbować zapytać ją gdzie na ulicy jest mniej gorąco: w cieniu (np. pod markizą) czy wprost w promieniach Słońca… Z tym, że niektórzy „zawsze wiedzą lepiej”, więc możliwe, że pozostanie tylko ignorować mylne teksty. Można też (w zależności od sytuacji) walnąć o uczuleniu, fotosensybilizacji, lekach itp.

  26. Angelika pisze:

    jak byłam na studiach to mieliśmy takie małe wiatraczki..wydawało się nam że działają, ale może tylko nam się wydawało? 😉 teraz mam takie zewnętrzne markizy na poddaszu i moim zdaniem to jest bomba – wygląda ładnie i nie przepuszcza gorącego powietrza latem i zimnego zimą!

  27. bez kropki pisze:

    Doraźna rada dla najbiedniejszych: w szmateksie kupujemy prześcieradło z wyprzedaży. W sklepie gospodarczym – haczyki samoprzylepne. Mnie taki szpas kosztował ok. 8 zł za całość trzy lata temu. Następnie na ZEWNĘTRZNEJ framudze naklejamy haczyki tak wysoko, jak tylko sięgniemy ręką. Do prześcieradła doszywamy „kółka” – zawieszki z nici/sznurka. Prześcieradło z zawieszkami wieszamy na oknach (idealnie byłoby ocenić w ten sposób cały balkon, ale u mnie się nie da) tuż przed „przejściem” Słońca na naszą fasadę. O co chodzi? Ano o to, że w mieszkaniach takich jak moje (maleńkie i w całości wystawione na południowy zachód) jest gorąco jak w piekarniku. Na klimę (prąd!) mnie nie stać. Ocienione szyby (oświetlane tylko rozproszonym światłem) nie dają w mieszkaniu „efektu szklarniowego”, tj. nie mam w maleńkim pokoju „grzejnika” o pow. ponad 1m2 i temp. ok. 40C. Z uwagi na położenie, bez „szmat” temperaturę miałam za oknem (lokalnie) ok. 50C. W tej chwili mam ok. 30C, co pozwala utrzymać w mieszkaniu ok. 24C. Tanio a skutecznie. Do tego wietrzenie całej klatki schodowej nocą (wystudza się stanowiąc „magazyn zimna” na następny dzień). W mieszkaniu – żaluzje ustawione na 45 stopni (tj. tak by przepuszczały tylko rozproszone światło, a resztę – by odbijały i rozpraszały w kierunku na zewnątrz). I da się żyć.

  28. bez kropki pisze:

    PS wiatrak daje tylko złudne poczucie chłodu – on de facto nie chłodzi. On powoduje tylko tyle, że upalne powietrze szybciej nas opływa;). Tak więc w ekstremalnych temp. wiatraki nie każdemu mogą służyć.
    Przy wyjściu na zewnątrz, oprócz słomianego lub podobnego kapelusza – banał – jasne luźne ciuchy z długimi nogawkami i rękawami (zanim zaczniecie na mnie nalatywać przypomnijcie sobie – gdzie jest w upały mniej okropnie: w cieniu, czy wprost na słońcu – no właśnie… długa odzież to nasze „przenośne zacienienie”). Osobiście polecam jedwab (przy okazji ma własności słabego filtra UV i daje się kupić w szmateksach), albo len (bardziej wytrzymały, acz nie „filtruje” UV). Bawełna jak dla mnie nasiąka potem i to nie jest wygodne.

  29. Grzegorz pisze:

    Upały to najlepszy czas na robienie porządków w piwnicy POLECAM!!!

  30. student pisze:

    Sposób z folią ratunkową zdecydowanie podwyższył komfort życia w poprzednim mieszkaniu. Temperatura w ciągu dnia była niższa oraz szybciej obniżała się do tej przy której da się spać.
    Blok z wielkiej płyty, od południa do wieczora wpadało słońce przez okna, brak przeciągu.

    Dzięki za ten artykuł 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.