Lampy naftowe na trudne czasy

Dzisiejszy materiał odpowiada na pytania jednego z Widzów naszego kanału na YouTube. Bo dostaliśmy od niego sporo pytań na temat lamp naftowych i uznaliśmy, że trzeba wreszcie nagrać o tym film. Nie było innego wyjścia. 😉

Nie do końca rozumiem sentyment wielu prepperów związany z lampami naftowymi. Są to przecież urządzenia wymyślone bardzo dawno temu. Od czasu wynalezienia lamp naftowych z knotem powstało sporo innych źródeł światła: lampy gazowe, żarówki, świetlówki liniowe i kompaktowe, czy wreszcie żarówki (lampy) oparte na diodach elektroluminescencyjnych (LED).

 

Dlaczego więc na trudne czasy chcemy korzystać z czegoś, co już dawno zostało zastąpione przez urządzenia znacznie nowocześniejsze?

Pewnie po części dlatego, że niektórym poważny kryzys kojarzy się z cofnięciem się życia w rozwoju cywilizacyjnym i technologicznym. Jak zabraknie prądu, nie będzie się dało korzystać z elektrycznych źródeł światła. Jeśli ktoś nie będzie miał własnego źródła energii elektrycznej (np. baterii słonecznych), nie naładuje akumulatorków dla latarek. Gdy wstrzymana zostanie dystrybucja paliw ropopochodnych, nie będzie się dało korzystać z lamp gazowych nakręcanych na turystyczne butle gazowe.

Ale czy w takiej sytuacji będzie się dało korzystać z lamp naftowych? Do ich pracy potrzeba przecież tylko zapasu nafty oświetleniowej lub innego paliwa, zapałek, no i knotów na wymianę.

Dziś lampy naftowe są całkiem popularne. Oczywiście, nie takie badziewia za kilkanaście złotych, jak widać na moim filmie, ale lampy ciśnieniowe. Znacznie bardziej nowoczesne i bardziej wydajne, ale też odpowiednio droższe (np. lampa Petromax kosztuje ponad 500 zł). Wykorzystywane bywają np. na Alasce, w Skandynawii, w Kanadzie — choćby do oświetlania domków w lesie, używanych w czasie polowań. Ale wtedy nafta wykorzystywana jest też do piecyków grzewczych i przywieziony samochodem zapas paliwa służy nie tylko do ogrzewania.

Lampy naftowe zużywają sporo paliwa. Podlinkowana wyżej lampa ciśnieniowa na litrze nafty działać będzie przez 8-10 godzin. Planując oświetlanie domu taką lampą należy zrobić odpowiednio duży zapas paliwa, rzędu 0,5-1 litra dziennie dla każdej lampy naftowej, którą planujemy używać przez kilka godzin dziennie.

Lampy naftowe wytwarzają też sadzę (jeśli płomień jest źle wyregulowany) oraz spaliny — wilgoć i dwutlenek węgla. Przy ich eksploatacji trzeba więc nieco intensywniej wietrzyć pomieszczenia.

Czy warto mieć na trudne czasy lampy naftowe? Nie lubię odpowiadać na tak postawione pytanie, co już na przestrzeni moich poprzednich materiałów na pewno dało się zaobserwować. Dlatego zamiast tego powiem Wam, co ja na ich temat sądzę.

A w mojej ocenie lepiej mieć agregat prądotwórczy i zapas paliwa do niego, bo on wykorzysta paliwo zacznie bardziej efektywnie, a dodatkowo może zasilać np. lodówkę. Prąd z agregatu można przechować na później w akumulatorze, by później oświetlić dom choćby właśnie diodami LED.

Niemniej jednak na działce mam lampę naftową (co widać na filmie) i niewielki zapas paliwa. Nie spodziewam się jednak, by w trudnych czasach miała mi ona jakoś szczególnie pomóc…

A innych rozwiązań na zapewnienie oświetlenia w razie braku prądu jest cała masa. 🙂

Krzysztof Lis

Magister inżynier mechanik. Interesuje się odnawialnymi źródłami energii, biopaliwami i nowoczesnym survivalem.

Mogą Cię zainteresować także...

31 komentarzy

  1. Fomalhaut pisze:

    Szkoda trochę ,że nie wspomniałeś o rodzajach lamp naftowych – pokazałeś lampę „do wozu” ,a są lampy pokojowe (te z lusterkiem by ukierunkować światło) jak i takie duże zdobione z dużym zbiornikiem na naftę. Mogą one stanowić prawdziwą ozdobę pokoju w stylu retro ,a przy tym działać w razie kryzysu. Oczywiście lampa naftowa to trochę sprzęt „drugiego rzutu” jeśli idzie o potrzeby prepersa. Ciekawy jest natomiast sam knot który można zrobić prawie ze wszystkiego i posłuży do uzyskania płomienia z różnych „tłustych paliw” nie koniecznie musi być nafta świetlna. Knot waży mało i można mieć go nasączonego naftą przy sobie by w razie „zdobycia” bańki oleju skonstruować prowizoryczną lampkę. pozdrawiam.

    • Krzysztof Lis pisze:

      Taką argumentację jestem w stanie przyjąć. Rzeczywiście, można kupić lampę naftową dla ozdoby, a potem zadbać o to, żeby była sprawna i w razie czego mogła posłużyć do oświetlenia. Można jej przecież używać nie tylko w razie kryzysu, lecz także do ocieplania atmosfery w czasie romantycznych kolacji.

    • turtek pisze:

      Taką lampę naftową (kinkiet z lusterkiem) mieli moi rodzice i bardzo często jej używali w czasach bidy jaruzelstanu czyli na początku lat 80. ubiegłego wieku kiedy często zdarzały się wyłączenia prądu. Lampa nie zużywa dużo nafty, w zasadzie powinna tez działać na olej tylko będzie wtedy kopcić. Alternatywa są lampy żarnikowe – są gazowe ale chyba również naftowe lub benzynowe. Lampa posiada żarnik azbestowy lub ceramiczny który rozgrzewa się do białości od płomienia zwiększają ilość światła.

  2. Maciej pisze:

    Nafta nadaje się podobnie jak ON do długotrwałego bezpiecznego przechowywania benzyna po pewnym czasie traci swoje właściwości. Ja jestem za jak największym zróżnicowaniem oświetlenia -ogrzewania i wykorzystywaniem go w zależności od sytuacji. Czasami jesteśmy w stanie zaakceptować smrodek lampy czy piecyka naftowego znacznie bardziej niż hałas agregatu. Agregaty na ON są znacznie większe cięższe i droższe niż te benzynowe. Gaz wymaga starannego przechowywania w wentylowanych miejscach poza tym ile butli 11 kg gazu jesteśmy w stanie zgromadzić i przechować, o kartuszach nie wspomnę. Każdy system ma swoje plusy i minusy posiadam działkę w lesie więc o solarach mogę zapomnieć , moje mikro doświadczenia z tym rodzajem energii są jak na razie złe. Tanie i dostępne panele + regulatory + akumulatory mają się nijak stosunek cena efekt do innych źródeł energii.

  3. amzel pisze:

    Agregat prądotwórczy z zapasem paliwa raczej nie nadaje się do bloku w mieście gdzie mieszka większość ludzi.

    Pozostają świeczki; lampy naftowe i oliwne oraz latarki z zapasem baterii.

    Lampka oliwna pali się prawie nie dymiąc i zużywa bardzo mało oleju. Półtora litra wystarczy na 400 godz.

    Świeczki mają jeszcze tę zaletę że można je wykorzystać przy pieczeniu chleba. Wystarczy do tego 8-10 teelicht.

    Wszystko to niewiele kosztuje i zajmuje mało miejsca.
    Pozdrawiam

    • Survivalista (admin) pisze:

      Chleb na podgrzewaczach? Wierzyć mi się nie chce. Podrzucisz jakiś link do miejsca, gdzie jest pokazane, jak to zrobić?

    • Kamil pisze:

      Świeczki do podgrzewacza mogą się przydać w przypadku awarii prądu i ogrzewania. Robisz w stalowym kubku (np 1-litrowym) herbatę na kuchence turystycznej, a mała świeczka pomaga tanim kosztem długo podtrzymywać ciepłotę tejże herbaty. Trzeba tylko zrobić podstawkę to owego kubka, aby móc pod niego wsadzić te świeczkę. Prosty sposób, by w zimnym mieszkaniu, tanim kosztem ogrzewać się ciepłym napojem przez cały wieczór.

  4. Piter pisze:

    W planach mam oparcie krótkotrwałej samowystarczalności w bloku (1 miesiąc) na nafcie.
    Ma ona kilka zalet, ale przede wszystkim jej przechowywanie w ograniczonych ilościach jest legalne i bezpieczniejsze niż kanistrów z benzyną lub dieslem.

    Jeśli mamy lampę/lampy, piecyk do ogrzewania i kuchenkę na naftę to całkiem nieźle można sobie poradzić z jednym tylko paliwem do magazynowania.

    Na dłuższą metę i tak jedynym paliwem będzie drewno lub śmieci.

    Piter

    • kasztelan Mirmił pisze:

      Gdzie możesz użyć nafty na co dzień?

      Myślałem nad kuchenką na paliwo do samochodu i malutkim zapasem (do 1 l) tego paliwa w wersji nieśmierdzącej np. olej napędowy-olej do lamp naftowych, na parę dni. W razie dłuższego braku dostaw mogę spuścić paliwo z baku, wziąć z kanistra i mam co najmniej kilkanaście litrów. Nie chce mi się kupować i trzymać takiej ilości nafty lub butanu.

    • Karnister pisze:

      A jaki jest limit przechowywanie benzyny czy ON bo nie słyszałem? Podpowiedź , u rolnika na podwórzu może być kilka 200 l beczek na On w szczycie sezonu i nikt nie robi problemu. Na szczęscie.

  5. Rafał M. pisze:

    Zależy czy to przygotowania na w miarę krótkotrwałe problemy, czy na zagładę cywilizacji. Po zagładzie cywilizacji może być drobny problem ze zdobyciem nafty 🙂
    I wtedy chyba lepiej sprawiłyby się lampki olejowe, dają mniej światła, ale łatwiej zdobyć paliwo, były używane już w starożytności.

    Jedyną chyba zaletą lampy naftowej jest to, że daje trochę ciepła, co zimą może mieć znaczenie. Jest wspólne paliwo z kuchenką naftową i piecykiem naftowym. Ale paliwo drogie i w razie kryzysu może się skończyć.
    Lampy naftowe są też bardzo niebezpieczne, chwila nieuwagi, może się przewrócić i pożar gotowy.

    Istnieją latarenki na diodach LED. Na przykład jeden z modeli Varty działa od 40 do 280 godzin na 3 bateriach D.
    Istnieją akumulatorki rozmiaru D, ale tylko niektóre ładowarki mogą takie naładować. Istnieją również przejściówki, dzięki którym standardowe baterie AA pasują do gniazd na rozmiar D.
    Tak mi się wydaje, że lepiej ujednolicić używane akumulatorki, wtedy w razie czego można przekładać między różnymi sprzętami. Bo mogą się nie tylko rozładować, ale też uszkodzić i mogą okazać się niesprawne.
    Chyba najlepsze rozwiązanie to właśnie sprzęt na bateryki-paluszki. Ma jedyną wadę, jaką jest starzenie się ogniw, po 5…10 latach trwania końca świata akumulatory mogą w końcu odmówić posłuszeństwa.

    Natomiast ze źródłem prądu nie ma większego problemu, używane baterie słoneczne 100W można kupić poniżej 100zł. W Polsce dadzą średnio mniej prądu, ale nawet te 10…30W to już coś, w zupełności wystarczy do oświetlenia, naładowania jakiegoś sprzętu komunikacyjnego. Wadą będzie żywotność akumulatorów.
    Zestaw bateria słoneczna, plus kontroler ładowania, plus akumulator żelowy można kupić od 500zł wzwyż.

    • turtek pisze:

      po zagładzie cywilizacji ludzie wrócą do jaskiń – Ci którzy przeżyją czyli promil z obecnej sytuacji. Na razie surwiwalem bedzie przeżycie na nowym szlaku jedwabnym.

  6. amzel pisze:

    http://krisenvorsorge-ratgeber.de/krisenvorrat-anlegen/brot-mit-teelicht-baken-125.html

    Opis jest po niemiecku ale są zdjęcia. Sposób sprawdzony przez moją synową.
    Pozdrawiam.

  7. Piotr pisze:

    Te wszystkie LED-y, agregaty czy sterowniki paneli fotowoltanicznych (nie wiem jak same panele) padną przy EMP i na takie okazje lampa naftowa, benzynowa, świece itp. są jak znalazł (pod warunkiem, że mamy odpowiedni zapas paliwa). W innych przypadkach LED-y + aku będą lepsze.

    • djans pisze:

      Wszystko to prawda, chodzi też jednak o jakąś unifikację zapasów. Tzn. logistycznie nie jest zbyt rozsądnym mieć różne urządzenia na różne rodzaje paliw. Bo potem trzeba robić oddzielne zapasy np: ropy do auta, benzyny do agregatu, nafty do lampy, gazu do kuchenki, benzyny ekstrakcyjnej do ogrzewacza, etc.

      Jak ktoś faktycznie ma naftowy piecyk, to lampa na naftę jest logicznym wyborem.

  8. djans pisze:

    Sam mam dość ambiwalentne odczucia, jeśli idzie o lampy naftowe. Posiadam w domu dwie sztuki: jedną blaszaną, marketową, jak na filmiku, drugą szklaną, z lusterkiem kierunkowym, jeszcze z PRL-u.

    Ta druga bywała w użyciu często: wystarczyła poważniejsza burza, albo dwudziesty stopień zasilania w czasach mojego dzieciństwa. Ale wtedy nie bardzo istniały alternatywy. Obecnie jest dostępnych tyle lamp ledowych, że szkoda sobie zawracać głowę nafciakami.

    Zamiast naftowej, lepiej już zaopatrzyć się w lampę olejową, do której nie musimy trzymać specjalnego paliwa, a zasilić możemy olejem jadalnym.

  9. Coyote pisze:

    W filmie pokazana jest właśnie lampa olejna , na olej parafinowy , przez wielu mylona z ciśnieniową lampą naftową czyli konstrukcją bardziej zaawansowaną , ale o wiele mniej elastyczną .
    Sam posiadam identyczną firmy „krzak” zakupioną kiedyś w markecie budowlanym .
    Wady tej lampy są jak każdy widzi , nie najmocniejsze światło , brak odbłyśnika który by je ukierunkował i najgorsza , niski współczynnik lansu . Pochodna ceny kilkanaście PLN .
    Zalety to niezawodność , prostota , regulacja wielkości płomienia , łatwy dostęp do materiałów eksploatacyjnych (czytaj ; knot , można zrobić z dowolnego kawałka flaneli duuży zapas) i paliwa . Działa na każdym palnym oleju , rzepakowym , słonecznikowym , rybim , starym silnikowym , rzadkim dziegciu , nafcie , ON itd . Czyli pozwala zagospodarować płyny po których nawet generator na esiaku mógłby dostać czkawki .
    Dlatego są masowo produkowane i używane w wielu rejonach świata na co dzień a ciśnieniowe naftówki wymarły .
    Na moje taka lampa to o wiele lepsza inwestycja niż duży zapas świeczek (co nie znaczy że paru świeczek też nie warto mieć)
    Na elektronice nie ma co w pełni polegać . Nawet ta wojskowa , solidna , lubi paść w najmniej oczekiwanym momencie . A jak w grę wchodzą gorąc , wilgoć albo zapylenie … to wiadomo .
    Jeśli chodzi o akumulatory do takich zastosowań polecam klasyczne , ołowiowe . Bardziej odporne i można je regenerować .

    • piotrm1975 pisze:

      Mylona z ciśnieniówką? Ty tak na serio czy jaja sobie robisz 😉
      Co do pozostałej części wypowiedzi, pełna zgoda. Dodam że nie psujna jest ta lampa, co najwyżej klosz się zbije.
      Dodam że przez długie lata nasz domek letniskowy był off grid, czyli westfalka +lampa naftowa. Dzisiaj jak czasem wyłączą prąd to pomimo iż mam ledy, gazówki to i tak naftowego świetlika odpalam 🙂

      • Coyote pisze:

        Nie robię , ludzie rzeczywiście je mylą . Bo ciśnieniową lampę naftową to może w muzeum widzieli . A wyglądają podobnie i do obu wlewa się naftę w to samo miejsce . Z tym że olejówka w miejsce zaworu ma pokrętło do regulacji długości knota , nie ma pompki do zwiększania ciśnienia w zbiorniku ani koszulki Auera . Na polskiej wikipedii nie ma wspomnianych generacji lamp naftowych , jest tylko krótki artykuł i zdjęcie … lampy naftowej knotowej czyli po prostu lampy olejowej do której nalano nafty .

        • Krzysztof Lis pisze:

          Obstawiam, że nie tyle mylą, co po prostu ciśnieniowej lampy naftowej nigdy na oczy nie widzieli.

          • Coyote pisze:

            I raczej nie zobaczą , jeśli ktoś nie ma dostępu do taniej nafty lotniczej , zupełnie zbędny gadżet . Niby są jakieś modele Colemana pracujące stabilnie na benzynie ale raz jest takich lamp w Polsce góra parę sztuk , dwa szkoda benzyny , trzy to wyjątki większość lamp ciśnieniowych uwielbia po zalaniu benzyną wybuchać .
            Co do elektryki to jeszcze można pomyśleć o ogniwach Peltiera wbudowanych w piec bądź komin . Chyba lepsza inwestycja niż przechodzone panele słoneczne .
            Zwłaszcza że najwięcej prądu uzyskamy kiedy najbardziej go potrzebujemy , w miesiącach zimnych i ciemnych .
            Więc mamy jakieś oświetlenie nawet przy kompletnie zajeżdżonych akumulatorach działających już w zasadzie tylko jako filtr napięcia .
            Takie rozwiązanie nie rzuca się też w oczy tak jak panele , ważna zaleta .

    • Petromax pisze:

      Lampy ciśnieniowe nie wymarły. Są używane na co dzień we wielu rejonach świata. Tam, gdzie problemy z dostawami prądu to norma – Indie, Chiny, itd. Ich ogromną zaletą jest moc światła, której nie dorówna żadna lampa świetlówkowa/ledowa o podobnych gabarytach. Chyba, że się obwiesicie kilkudziesięcioma dużej mocy i zabierzecie 20 kg akumulatorów. Ponadto lampa daje przyjemne, ciepłe światło. Nie nadaje się do oświetlania mieszkań z racji spalin, ale jest bardzo dobrą bazą oświetleniową np. obozowiska. Pojedź w mroźniejsze rejony i spróbuj tam powalczyć lampkami akumulatorowymi. Petromax oświetlający plac budowy http://www.technique.pl/phpBB2/files/thumbs/t_aimgp2168_136.jpg To są lampy z duszą. Rozumiem, że jakiemuś prepersowi się nie przydają, ale nie wmawiajcie ludziom, że to jakiś przeżytek, co go ludzie na oczy nie widzieli.

    • turtek pisze:

      dokładnie tak. Lampy knotowe to są lampy olejowe w których wykorzystywano także naftę. To lampy znacznie starsze od lamp naftowych. Ta pokazana na filmie to lampa pozycyjna dla wozów konnych. Nafta nieco mocniej paruje od większości wykorzystywanych olejów dlatego można podać jej więcej powietrza i uzyskać jaśniejszy płomień bez dymienia. Ale naprawdę jasno świecą dopiero lampy ciśnieniowe mają również żarnik ceramiczny który się rozgrzewa i świeci.

  10. Victor pisze:

    Historia lampy naftowej sięga połowy XIXw. Jak sądzicie, jakie koszta generuje taka lampa? Koszt paliwa, już nie wspominam o samej lampie, chyba, że ktoś takową posiada. Pozdrawiam

  11. a.jedlinski pisze:

    Dzień dobry. Ja z kolei zadam pytanie inaczej. A co szkodzi mieć lampę naftową tak na wszelki wypadek? Ile kosztuje? I piszę naprawdę o najtańszych. Ja się całkowicie z Krzyśkiem zgadzam – jest to wynalazek w poprzedniej epoki, przeżytek. Ale książka w erze ebooków to też przeżytek;-). Ja u siebie lampę naftową mam, oczywiście nie jest ona jedynym awaryjnym urządzeniem do oświetlania. W jednym z najświeższych wpisów wspomniałem o zaletach lamp naftowych https://na-kryzys.blogspot.com/2016/11/lampa-naftowa-na-dziace-lub-innym-celu.html . Najważniejsze dwie – paliwo do lamp można użyć do innych celów oraz realny płomień z lampy naprawdę daje poczucie przytulności. Poza tym posiadanie lampy naftowej wpisuje się w zasadę, by mieć możliwość zaspokojenia podstawowych potrzeb kilkoma metodami, czyli mam oświetlenie podstawowe, awaryjne n a baterie, na solary oraz kilka świeczek i lampę naftową. Ps. Gdy zabraknie nafty najprawdopodobniej też benzyny do tych wszystkich awaryjnych kuchenek na benzynę;-)

  12. Michal pisze:

    Albo mieć gospodarstwo – zbudować biogazownie. Wtedy brak prądu niestanowi problemu bo będzie wytwarzał agregat na biogaz. Problemem wtedy może być brak paliwa do traktora żeby przywieść substrat do reaktora biogazowego.

  13. Arec Ki pisze:

    Odpowiadam na jedno z pytań dotyczących zużycia paliwa, bo jakiś czas temu sprawdzałem. 100 ml na około 7-8 godzin nafty. Czas palenia oleju do lapmp prawie taki sam. https://na-kryzys.blogspot.com/2017/04/zuzycie-nafty-i-innych-paliw-w-lampie.html

  14. Terni pisze:

    Zauważyłem że nafta sprzedawana w butelkach jako nafta oświetleniowa jest w rzeczywistości mieszanką benzyny i oleju wrzecionowego lub jakiegoś innego. W zbiorniku lampy bardziej lotny składnik tej mieszanki odparowuje i zostaje gęsta lepka przypominająca miód ciecz. Ja miałem problem z odkręceniem palnika długo nie używanej lampy naftowej. Nafta czy to co ją zastępowało odparowała całkowicie. Jak wygląda prawdziwa nafta to ja wiem bo służyłem w lotnictwie jako mechanik, a wszystkie odrzutowe samoloty latają na naftę. Lotnicza nafta jest całkiem przezroczysta, nic żółta, nie jest śliska. Sprawdzaliśmy czy to nafta czy nie nafta mocząc dwa palce, kciuk i wskazujący i pocierając o siebie. Olej napędowy daje wyraźny poślizg. Nafta natomiast poślizgu nie daje. Nie ma właściwości smarnych i to ją odróżnia. To co w supermarketach sprzedają jako naftę, nie dość że drogie to jeszcze naftą nie jest. Nafty nie należy przechowywać w lampie naftowej knotowej, bo zanim trudne czasy nadejdą nafta wyparuje. Trzymać należy w szczelnie zamkniętym pojemniku i wlać do lampy gdy trzeba i opróżnić zbiorniczek lampy gdy wiemy że nie wiadomo jak długo nie będzie używana.

  15. Janusz pisze:

    Witam,
    Po moich doświadczeniach w domku letniskowym przy temperaturach 6 stopni z lekami, kuchenkami na benzynę, świeczkami teraz będę robił próby z lampą naftową.
    Kuchenka benzynowa szkieł czy jakoś tak niebezpieczna bo to kuchenka ciśnieniowa i grzeje dobrze gotować można tylko cały czas się człowiek cyka że zawór ciśnieniowy się otworzy i możemy mieć gejzer ognia w drewnianym domku. Są też kuchenki ciśnieniowe na naftę. Świeczki dają trochę światła ale jednak mało nie można na nich nic ugotować, kubek wody się trochę podgrzeje ale kawy nie zrobisz. Kuchenka na denaturat to jakaś porażka dużo denaturatu schodzi i ciągle gaśnie! Ciekawe jest to że na YouTube ładnie się palą czyżby denaturat kiepski? Kuchenka benzynowa do ogrzewania dobra ale strach jak napisałem trzymać ją zbyt długo pod ciśnieniem! Teraz będę eksperymentował z lampą naftową czemu? Chodzi mi o więcej światła i zastanawiam się ile to ciepła może dać w drewnianym domku o powierzchni 20 metrów grzałek świeczkami i nic. Przy lampie można ręce ogrzać koszty do efektów są jednak małe jak litr starczy na dwa dni. Awaryjność znikoma no i koszty ogólne. Patrzyłem piecyki naftowe i patrzę na cenę knota a to ponad 100 złotych dla niektórych modeli. Paliwo do lampy zawsze można dostać u wojaków z czołgu! Litr odpalą sojusznikowi! na wymianę!
    Rozważając temat należy odnieść się do pory roku! Latem to jest ciepło i długo widno.
    A jak poradzić sobie zimą w domku bez ocieplenia i pieca niemożliwe ale w okresach przejściowych do 6 stopni ciepła to lampa moim zdaniem wychodzi najlepiej choć ich konstrukcja mogła by umożliwiać zagotowanie kubka kawy z rana lub wieczorem!!!
    Ponawiam ile mocy grzewczej może dawać zwyczajna lampa naftowa?
    Pozdrowienia

  16. BaksztoN pisze:

    Lampa naftowa jest oparta na starych lampach olejowych, więc dostęp do paliwa się rozszeża. Konstrukcja jest prosta i łatwa do naprawienia w porównaniu do ledowych cudaków. Naturalny ogień daje poczucie spokoju i bezpieczeństwa, w trudnych czasach warto mieć choć odrobinę komfortu psychicznego. Surwiwal to nie tylko przetrwanie ale i życie po …. . Agregat chałasuje i przyciągnie amatorów cudzej własności, paliwo do niego też będzie trudno dostępne, ładowanie baterii jest nieekonomiczne ze względu na straty energetyczne (ilość wytworzonej energii przez agregat by ładować baterię nigdy nie zostanie zwrócona w tej samej ilości przez ogniwa) baterie nie są trwałe, LEDy padają jak muchy przez elektronikę. Cały ten survival oparty na nowoczesnych rozwiązaniach to komercja i nadprodukcja bubli.

  17. Okt pisze:

    Agregat jak najbardziej na plus. Ma tylko jedną wadę. W zasadzie nie agregat, a paliwo – nie daje się długo przechowywać. Nafta może leżeć, a do lampy można też nalać tłuszczu. Choćby sadła teściowej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.