Awaria ogrzewania – awaryjne źródła ciepła dla domu / mieszkania

Jutro zaczyna się kalendarzowa zima, to dobry moment, by zastanowić się nad rozwiązaniami na brak ogrzewania. Bo zimą zdarzają się awarie kotłów czy kotłowni, pękają rury z ciepłą wodą, śnieg i szadź uszkadzają linie energetyczne.

Warto więc znać przynajmniej kilka metod pozwalających na zapewnienie nam ciepła w takiej kryzysowej sytuacji. O nich mówimy na tym filmie.

Artykuł zawiera linki sponsorowane (reklamowe) do serwisu ceneo.pl.

Brak ogrzewania jest dotkliwy zimą głównie dlatego, że po prostu robi się nam zimno. Że dom się wychładza i przestaje być w nim komfortowo. Ale także dlatego, że gdy temperatura w domu spadnie poniżej zera, zacznie zamarzać woda w rurach — w instalacji wodociągowej, w syfonach od kanalizacji, ale także w instalacji centralnego ogrzewania. Zamarznięcie wody niechybnie spowoduje uszkodzenie rurek i konieczność przeprowadzenia gruntownego remontu, jeśli te rurki poprowadzone są w ścianach lub podłodze. Łatwo wyobrazić sobie, co stanie się, gdy zamarznie woda w instalacji ogrzewania podłogowego.

Na szczęście, nie nastąpi to od razu pierwszego dnia po awarii ogrzewania. Niemniej jednak, warto być przygotowanym na taką awarię i być w stanie przynajmniej częściowo ogrzewać dom.

Ogrzewanie bez prądu

Z całą pewnością najważniejsze jest to, żeby zadbać o działanie instalacji centralnego ogrzewania, gdy w domu nie będzie prądu. Domy często ogrzewane są kotłami gazowymi, węglowymi lub kotłami na drewno, jednak do ich działania potrzebne jest zasilanie w prąd. Nie wystarczy więc mieć zapasu węgla czy drewna na podwórku, albo nieprzerwane dostawy gazu, gdy nie będzie działać sterownik kotła, podajnik paliwa, czy pompka obiegowa w instalacji CO.

Aby zapewnić działanie tych urządzeń nie jest potrzebny od razu agregat prądotwórczy. Wystarczy duży akumulator i odpowiednia przetwornica 12/230 V. Są takie, które po podłączeniu do sieci mogą działać jako UPS (zasilacz awaryjny), czyli ładować akumulator a po zaniku napięcia w sieci zasilać odbiornik zużywając energię z akumulatora (np. SinusUPS polskiej firmy Volt). Warto pamiętać o tym, że często nie ma konieczności, by ogrzewanie było uruchomione przez cały dzień. Wystarczy, by było włączane 2-3 razy dziennie na kilka godzin, co pozwoli w znaczący sposób przedłużyć czas pracy na akumulatorze.

Rozładowany akumulator można zawsze doładować za pomocą samochodu. Zresztą nawet sam samochód można wykorzystać jako agregat prądotwórczy.

Dwa źródła ciepła dla domu

Warto, aby w każdym domu czy mieszkaniu były dwa niezależne źródła ciepła do ogrzewania. Przykładowo, jeśli dom ogrzewamy kotłem gazowym albo blok jest ogrzewany z sieci ciepłowniczej, zorganizujmy awaryjne źródło ciepła na prąd.

Takie rozwiązanie pozwoli zabezpieczyć się przed sytuacją, gdy awarii ulegnie kotłownia, węzeł cieplny, magistrala ciepłownicza, a jednocześnie dostawy prądu nie będą przerwane. W takiej sytuacji uruchamiamy elektryczny grzejnik lub farelkę (termowentylator) i ogrzewamy dom drożej, ale nie marzniemy. Jeśli mamy klimatyzator z funkcją grzania, warto go wykorzystać, bowiem ze względu na sposób działania, dostarcza ciepło dużo taniej niż zwykły elektryczny grzejnik. W niektórych przypadkach może być tańszy niż koszt ogrzewania z uwzględnieniem wszystkich narzutów ze wspólnoty czy spółdzielni mieszkaniowej.

Elektryczne źródła ciepła są dość tanie. Farelkę można kupić za mniej, jak 50 zł. Podobnie, jak i grzejnik elektryczny. Wystarczy choć jedno takie źródło ciepła w domu, by w razie awarii kotła czy kotłowni móc dogrzać choćby łazienkę.

No ale co zrobić, gdy dom ogrzewamy właśnie prądem? Elektrycznym ogrzewaniem podłogowym albo pompą ciepła?

Ogrzewanie kuchenką gazową

Zwykłą kuchenkę gazową stojącą w kuchni można użyć do ogrzewania. Wystarczy odpalić dwa palniki i tyle. Część ciepła ucieknie z powietrzem wentylacyjnym, ale reszta zostanie w kuchni.

To ciepło można przenieść do pokoju po prostu gotując duży garnek wody na kuchence, a później zanosząc go do pokoju. Garnek musi być przykryty, żeby ograniczyć napływ pary wodnej do pokoju. Z nią będzie później kłopot, gdy będzie się skraplać na zimnych ścianach.

Można też użyć turystycznej kuchenki gazowej. Do niej łatwo kupić promiennik, czyli element, który się ogrzewa od płomienia, a następnie przekazuje ciepło na drodze promieniowania. To pozwala ogrzewać tylko część pokoju, na przykład biurko, przy którym siedzimy albo łóżko. Dzięki temu ograniczamy ilość wilgoci uwalnianej w procesie spalania, ale też oszczędzimy gaz.

Większą butlę 12-kilową można podłączyć do większego piecyka gazowego. Takie urządzenia są dość popularne i wykorzystywane m.in. w ogrzewaniu warsztatów, magazynów itd.

Biokominek i świece

Świetnym rozwiązaniem na awaryjne sytuacje jest biokominek. To urządzenie bardzo proste w konstrukcji (i w sumie można łatwo samemu wykonać choćby z puszki po piwie), ale dzięki temu wcale niedrogie.

Co więcej, taki biokominek jest dość ładny i można wytłumaczyć żonie, że kupiliśmy go by spędzać z nią miło czas przy płomieniach i lampce wina w czasie romantycznych wieczorów. A tak naprawdę kupić go wraz z zapasem paliwa na trudne czasy. 😉

Biokominek nie wymaga odprowadzania spalin i komina, bo nie spala drewna, tylko alkohol. Nie metanol, ale już etanol, butanol lub propanol będą OK. W wyniku spalania tych paliw powstaje w zasadzie tylko dwutlenek węgla i para wodna, niczym w wydychanym przez nas powietrzu.

Także w przypadku biokominka trzeba pamiętać o odpowiednim wentylowaniu pomieszczenia.

Pewną ilość ciepła do pomieszczenia dostarczą nam także świece. Można to zauważyć w nowych, dobrze docieplonych domach. W kryzysowej sytuacji można rozważyć zostawienie świecy zapalonej na noc (upewniwszy się, rzecz jasna, że nie będzie źródłem pożaru), żeby nieco ogrzać pomieszczenie. Oczywiście nie są to duże ilości ciepła, ale w kryzysowych sytuacjach będziemy szukać ich wszędzie.

Docieplenie

Na tego typu kryzysową sytuację musimy mieć przygotowane ciepłe kołdry, koce, oraz ubrania. Może się okazać, że będziemy zmuszeni do chodzenia po domu w butach i kurtce. Przydadzą się także koce termiczne, które pozwalają na zmniejszenie strat ciepła na drodze promieniowania.

Można spróbować także ograniczyć straty ciepła z pokoju, w którym jesteśmy. W ogóle warto przenieść całą rodzinę do jednego pokoju, bo już z samego tego powodu będzie w nim cieplej (przecież nasze ciała wytwarzają ciepło). Wtedy musimy ogrzewać tylko jeden pokój, zamiast całego mieszkania. Oczywiście nie docieplimy go z zewnątrz, ale możemy na przykład okleić okno od wewnątrz folią bąbelkową, by uciekało tamtędy mniej ciepła. Możemy też zasłonić okno zasłonką lub firanką, ograniczając cyrkulację ciepłego powietrza przy oknie.

Można próbować okno doszczelnić, ale z tym trzeba bardzo uważać. Będziemy przecież potrzebować wentylacji, by usuwać z pokoju wilgoć i dwutlenek węgla. Zwłaszcza wtedy, gdy będziemy go ogrzewać biokominkiem czy jakimś gazowym źródłem ciepła. Warto przynieść do pokoju higrometr, bowiem w pierwszej kolejności odczuwać będziemy zbyt wysoką wilgotność powietrza, a dopiero później zbyt duże stężenie dwutlenku węgla.

A do ogrzania pościeli można zawsze użyć termofor. Przecież łatwiej zagotować wodę w Kelly Kettle na balkonie czy za domem, korzystając z patyków zebranych w ogrodzie albo parku, a później ogrzać pościel termoforem, niż ogrzewać cały pokój.

Krzysztof Lis

Magister inżynier mechanik. Interesuje się odnawialnymi źródłami energii, biopaliwami i nowoczesnym survivalem.

Mogą Cię zainteresować także...

39 komentarzy

  1. Mariusz Mazur pisze:

    Bardzo ciekawy materiał

  2. Andrzej pisze:

    Te filmiki coraz bardziej przypominają poradniki dla nieporadnych lub dla dzieci. Jeżeli jest ci zimno załóż gruby sweter, najlepiej wełniany. Ja to tak odbieram. Skoro kogoś ma to czegoś nauczyć, to pewnie fajnie, ale sam nie wiem czy do końca. 😉

  3. Marcin pisze:

    Ciekawy artykul, ale przydatny tylko dla mieszkancow domu. Mieszkanie w bloku to inna sprawa. Typowy wielki blok w Szczczecinie. Mieszkanie 34m2. Media – gaz plus kuchenka gazowa. Prad. Ogrzewanie miejskie. Wtedy byla inna sytuacja. Dzis nie mam juz piecyka gazowego w lazience, lecz woda jest „miejska” czyt. Ciepla wode pompuja wodociagi.
    Jeblo. 3 dni blackoutu. Ogrzewanie miejskie ledwo zipie. 3 swetry, 2 pary spodni. Jest gaz. – dogrzewanje gazowka. Pradu ni ma. Woda byla ale slabe cisnienie. Gdyby jeblo jeszcze z wodą, ogrzewaniem i gazem – zostajesz bez dostaw z zewnatrz. Takze obawiam sie ze w mieszkaniu w bloku, potrzeba raczej niezaleznych, przenosnych zrodel ciepla. Typu katalyt na benzyne ekstrakcyjna, typu butla plus promiennik. Plus zapasy wody i jedzenia, takiego ktorego nie musisz gotowac badz ma podgrzewacz(mre). Od biedy wiecej butli gazowych i palnik, co by gotowac. Inaczej lipa. Zas w momencie kiedy nie ma pradu i sklepy nie dzialaja – nic nie kupisz. Zostaje jeszcze panel sloneczny i akumulator. A takze ognisko na podworku i gorace cegly, jesli awaria trwa dluzej niz tydzien.

    • Krzysztof Lis pisze:

      Tak tylko nieśmiało chciałbym zwrócić uwagę, że o ogrzewaniu na przenośne butle gazowe i biokominkach na etanol na filmie jest mowa.

  4. Bronisław pisze:

    Teraz nowoczesne instalacje CO są tak nowoczesne, że bez komputera i prądu ani rusz !!.
    A przecież nie tak dawno budowało się instalacje CO które zapewniały cyrkulację wody wyłącznie w oparciu o grawitację i konwekcję, piece też nie były skomputeryzowane.
    I co? I jak nie ma prądu to nadal jest ciepło, wystarczy dorzucać węgla a piec i odpowiednia konstrukcja CO załatwia resztę, bez pompy, bez sterownika, bez podajnika.
    A agregat prądotwórczy – tylko do oświetlenia, ładowania komórek, etc. Oszczędność drogiego paliwa. I brak problemów z obiegiem wody.

    Problem 2. Wszyscy narzekali na żeliwne grzejniki, ale druga strona medalu jest taka, że taki grzejnik mając bardzo dużą pojemność cieplną długo się nagrzewał, ale też długo oddawał zakumulowane ciepło, teraz grzejniki konwektorowe jak tylko przestanie się grzać stają się natychmiast zimne.

    Dlaczego musimy na siłę pchać się w ten XXI wiek. Czasem lepiej właśnie dla własnego komfortu i bezpieczeństwa pozostawić niektóre rozwiązania z końcówki lub nawet połowy XX wieku.

    Nie twierdzę, że musimy przekreślać technologię, ale stosować ją z głową.
    Dokładnie ten problem mieli mieszkańcy małopolski dwa lub trzy lata temu gdy oblodzenie linii energetycznych spowodowało kilkutygodniowe braki w dostawach prądu. Większość osób robiących remonty domów po „ojcowiźnie” wyrzucało stare instalacje CO montując miedziane instalacje z wymuszonym obiegiem. A potem trzeba było kupić agregat najgorsze g..no za tylko 1500 zł (wcześniej stało dwa lata na wystawie za 200 zł), właśnie żeby uratować dom przed zamarznięciem instalacji. Nie mówiąc już o awaryjnym wygaszaniu pieca zaraz po utracie zasilania żeby woda się nie zagotowała.

    • Krzysztof Lis pisze:

      Odchodzi się od instalacji o dużej pojemności zładu (ilości wody w obiegu), od żeliwnych grzejników i obiegu grawitacyjnego, bo przejście na nowoczesne technologie pozwala oszczędzać pieniądze na co dzień, dając tańsze ciepło.

      I ludzie nie bardzo są skłonni dopłacać co roku kilkaset złotych w wyższych rachunkach za ogrzewanie, żeby „w razie czego” im nie przestało działać.

      Dlatego ja jestem zdania, że raczej należy łączyć te nowoczesne techniki grzewcze z awaryjnym zasilaniem. Kupować kocioł z podajnikiem na pellet, który jednocześnie potrafi spalić drewno bo ma drzwiczki do komory spalania. Podłączyć go do UPSa i cieszyć się niskimi kosztami eksploatacji i komfortem, a także względną odpornością na brak zasilania.

      • Bronisław pisze:

        Według mnie takie oszczędności są pozorne, zauważ proszę, że piec z podajnikiem to jest koszt od kilku (zazwyczaj bliżej 10) do nawet kilkunastu tys zł. do tego grzejniki żeliwne od około 100 do konwektorów za prawie 1000 zł, rurki stalowe są tańsze niż miedziane. Do tego pompa i prąd do działania tej techniki.

        Jeśli taka instalacja jest lekko szacując dwa razy droższa od instalacji grawitacyjnej, to kiedy zamortyzuje się jej montaż, kiedy przełoży się to na rzeczywiste oszczędności. Po kilku lub kilkunastu latach?

        To jak z instalacją LPG w samochodach (że tak przeskoczę do swojej branży) jeśli ktoś jeździ mało to ładowanie do samochodu instalacji za 3000 zł która zwróci się po 10 latach jest bez sensu. Natomiast jeśli ktoś robi osobówką 50 tys km rocznie to zamontowanie instalacji zwróci się po roku może półtorej roku. Później są to już faktyczne oszczędności ale znów tylko do osiągnięcia przebiegu przy którym trzeba zrobić remont silnika i instalacji (parametry spalania gazu są jednak inne niż paliwa i zawsze się to odbija negatywnie na silniku).

        Wracając więc do problemu CO, masz rację, twoje rozwiązanie to jest jednocześnie wygoda i bezpieczeństwo, pytanie tylko czy nadmierny konformizm nie wymusza na nas konieczność zaopatrzenia się kolejne gadżety które uratują nasz dobytek.
        Mam tu na myśli agregat, UPS, i tym podobne.

        Nie neguję potrzeby ich posiadania, ale zamiast posiadać agregat na 4-5 kVA który będzie musiał uciągnąć całą naszą domową elektronikę, (smartfony, smartlodówkę, smartpiec, smartkocioł CO, smartpompa do CO, smartoświetlenie, komputer do sterowania tymi wszystkimi smarturządzeniami) może wystarczy mały 1 kVA do zasilania tylko niezbędnych małych urządzeń, a reszta będzie i tak działać bez prądu.

        Skupiłem się tylko na temacie CO w domu jednorodzinnym, ale akurat tutaj moje podejście jest nieco odmienne od Twojego.

        ps. Akurat teraz podczas pisania komentarza nie weryfikowałem cen w sklepach internetowych, jednak mam nadzieję, że nie są one bardzo rozbieżne z rzeczywistością.

        • Krzysztof Lis pisze:

          Czasem dopłacasz więcej nie po to, by mieć od razu oszczędności, tylko po to, żeby mieć komfort — kupujesz drożej pellet, by ładować go raz i nie rozpalać codziennie kotła. Kupujesz kolektor słoneczny nawet nie po to, by mieć tanią ciepłą wodę (przecież drewnem też zagrzeje się ją tanio), tylko dla wygody.

          Rozwiązania dobre dawniej dziś nie są popularne, bo od życia oczekujemy czegoś więcej, niż temperatury powietrza wahającej się między +20 a +24 (albo +16 a +20), zimnych przeciągów i zaparowanych okien. Chcemy mieć stabilną temperaturę, obniżać ją dla oszczędności wtedy, gdy na dłużej wyjedziemy z domu na narty, a jednocześnie mieć ciepły dom po powrocie. Chcemy martwić się tylko zapłaceniem rachunku za gaz, a nie rąbaniem drewna, czyszczeniem kotła i jego rozpalaniem. Albo pilnowaniem, czy się w nim pali.

          Dlatego mam wrażenie, że dla każdego z nas ten punkt równowagi między komfortem a bezpieczeństwem będzie w nieco innym punkcie. Ja bym poszedł w stronę baterii słonecznych i akumulatora (i ewentualnie agregatu) do podtrzymania pracy kluczowych systemów — ogrzewania, wentylacji, hydroforu raz na jakiś czas, może pracy minimalnego oświetlenia. Albo kupiłbym na tyle dużą instalację fotowoltaiczną, by latem odsprzedawać prąd, a zimą była w stanie te urządzenia sama zasilić. Ktoś inny będzie wolał mieć kominek w salonie (z grawitacyjną dystrybucją gorącego powietrza po domu), grzać się nim na co dzień i mieć pewność, że w razie braku prądu też będzie mieć ciepło.

          • Jan pisze:

            Pozwolę sobie poprzeć stanowisko p. Bronisława. Żeliwno/stalowe konstrukcje CO należą do najlepszych także w tych czasach. Masówki z miedzi i aluminium obniżają koszty przede wszystkim robocizny, materiałów już niekoniecznie. Jeśli do budowy instalacji użyjemy grzejników z recyklingu, nasza instalacja będzie tańsza od typowych masówek. Wprawdzie zakup nowych grzejników żeliwnych jest dużym lub nawet bardzo dużym wydatkiem, co raczej świadczy o luksusowym przeznaczeniu, warto się nad takim wyborem zastanowić. Instalacja żeliwno/stalowa bije na głowę nowoczesne rozwiązania przede wszystkim trwałością i odpornością na warunki eksploatacji, co w prepperingu uważam za kluczowe. Podobnie jest z samochodami – im nowszy model, tym gorsze wykonanie i katastrofalnie niska odporność na sytuacje kryzysowe – szczególnie w braku tolerancji gorszego/zanieczyszczonego paliwa i przesadzonej ilości elektroniki, co w przypadku impulsu EM lub potężnej burzy słonecznej zamieni nowoczesną instalację CO lub samochód w bezużyteczną kupę złomu. W moim przekonaniu preppering powinien zakładać przede wszystkim odporność sprzętu na ekstremalne warunki, komfort w tym przypadku może doprowadzić do sytuacji, że takich warunków po prostu nie przeżyjemy.

        • t0mi pisze:

          Idąc twoim tokiem myślenia… Rozumiem że w instalacji masz olej zamiast wody bo on jeszcze dłużej trzyma ciepło.. Albo jeszcze lepiej solankę..

          • Bronisław pisze:

            Odbieram to jako merytoryczną polemikę, a nie złośliwość… .

            Oczywiście im większa pojemność cieplna danego elementu tym dłużej będzie ciepło oddawał, ale zauważ proszę, że zwracałem uwagę również na uniwersalność rozwiązania i jego niższą cenę. W przypadku zastosowania innych cieczy w obiegu CO powodujesz znaczne podniesienie kosztów jego budowy i eksploatacji (ewentualnego uzupełniania lub wymiany – takie ciecze też się starzeją), woda jest nie tylko uniwersalnym medium ale również tanim, choć nie do końca bezpiecznym (niska temperatura wrzenia, przewodnictwo elektryczne).
            Podkreślam nie jestem przeciwny Krzysztofa, chcę tylko zwrócić uwagę na możliwe alternatywy, a poddanie tego pomysłu pod dyskusję stanowi doskonały sprawdzian jej zalet i wad, stąd moja polemika.
            Wyjaśnię jeszcze że mieszkam w bloku i mam rurkę z ciepłem od miejskiego operatora, stąd nie chcę aby myślano że mam jakiś interes w forsowaniu jakiegoś konkretnego rozwiązania.

  5. Lol52 pisze:

    Przypomnę tylko wszystkim że jeśli mieszkasz w domu to masz wąż do podlewania ogródka. Każdy ma taki 1/2 cala z tego co pamiętam.
    Każdy piec z tyłu ma taki kranik do którego podłączasz wąż i odkręcasz, odkręcasz również odpowietrzenie w kaloryferach na górze.
    Po tej czynności większość wody wylata z instalacji i pieca (zawsze coś gdzieś zostaje).
    A jakby co to właściciele pieców mają chyba jakieś zasilanie awaryjne bo przecież strach wyjśc z domu jak piec rozgrzany do czerwoności. 1 samochodowy akumulator (są lepsze żelowe ale droższe) i jedna przetwornica załatwia sprawę na jakies 3, 4 godziny aż się paliwo nie wypali.
    Uwaga przetwornica tania nie daje napięcia sinus i nie wszystkie urządzenia na tym działają. Mój Defff …. chodzi ale gazówka już nie wyskakuje jakiś błąd zasilania. Telewizor Sam…. chodzi.
    A jak aku się kończy to podłączamy toto do samochodu silnik w róch i właśnie po to potrzebny nam zawsze do pełna zatankowany samochód jak w wojsku jakby co.
    Zbiornik z benzyną ok 50 litrów + LPG zawsze jakieś 10 litrów jest. Jeśli autko spala ze 3 4 litry na godzinę na wolnych czasem ze 2,5 to trochę mamy czasu aby nagrzać dom i obejrzeć film przy świecach, komp też da radę .
    W lato nie miałem prądu przez tydzień to wszystko ćwiczyłem.
    Gorzej z woda jak dostawa z wodociągu stanie to tylko hydrofor ale ten nie pociągnie na przetwornicy małej i taniej bo silniki maja tak z 1500 W.
    Pozostanie więc znaleźienie sąsiada ze studnią albo jakaś rzeka w bliskości.
    No i jeszcze jeden problem szambo jak nie dojedzie gostek z tą szambiarą t i się zapełni to pozostaje opcja opróżnienia własnoręcznie niektórzy wiedzą jak to sie robi i dlaczego awaryjnie. I tu też potrzeba troszkę więcej mocy niz z marnej przetwornicy.
    Generalnie dużo rzeczy musiało by sie zdarzyć w jednym czasie aby nie dać rady czyli.
    Wyłączyli wszystko, skończyło się paliwo we wszystkich samochodach a szambo właśnie sie zapełniło. Opału mam na 5 miesięcy w kryzyskie (oszczędne palenie) w kozie. Wiaderko się jakieś znajdzie i się to cóś wyniesie a sika… mogę przez balkon (kobieta nie) do wiaderka.
    O kompielach zapomnijcie ale jeśli spadnie dużo śniegu to jest opcja jego topienia i w misce też można się umyć gwarantuję choć standard XX wieku to nie będzie.
    Myślę że większość tu da radę bo mniej lub więcej się orientuje ale jak czasami słucham co wiedzą młodzi to aż strach jak im ten internet odetnie, załamią się a my w tym czasie będziemy dopijali kolejną flaszkę grając w karty.
    A po ziemniaki sie do chłopa obok podskoczy no chyba że nie da ale albo będą droższe niż złoto. No ale przecież cos wiemy czym można się wyżywić jakby co.
    Pozdrawiam wszystkich.
    PS teścióka w mieście nie da rady trzeba będzie brnąć 30 kilosów w jedna i targać ją 30 w drugą i tu szukam awaryjnego transportu przez śnieg bo normalnie to skuterem dam radę jak nie samochodem.
    Generalnie w mieście po tygodniu będzie p…. dlatego uciekłem na łono przyrody.
    PS2 nie warto skradać sie po moje ziemniaki chyba że skradających będzie dużo.

    • Mc pisze:

      Nawet przetwornica dająca sinus, może nie uruchomić pieca CO,
      miałem awarię prądu, gaz był, kupiłem przetwornicę sinus, podłączyłem do akumulatora samochodowego, iskiernik zaskwierczał i wyskoczył błąd na sterowniku pieca.
      Wskazane jest więc sprawdzić czy taka przetwornica działa. Oczywiście długo to nie pociągnie, ale przynajmniej żeby ciepłą wodę piec robił.

  6. t0mi pisze:

    Temat rzeka… Jak na krótki okres braku prądu a zarazem ciepła to do zasilenia pieca przetwornica sinus. Na dłużej agregat. Tak naprawdę chodzi o to aby działała pompa i piec miał drzwiczki aby można było ręcznie coś dorzucić. Nie musi działać podajnik i dmuchawa. Na jeszcze dłużej dziura w ścianie i koza i możliwość palenia wszystkim. W najgorszym wypadku indianie palili w namiotach i żyli:) ważne aby było odprowadzenie spalin. A jak już nic nie da rady i wszystko padnie asteroida uderzy;) to lepiej zejść pod ziemię … Im głębiej tym cieplej.

    • Bronisław pisze:

      Metro to my mamy w Warszawie, kopalnie na śląsku, a ja sobie mogę zejść do piwnicy i przez okienko popatrzeć.
      A tak na poważnie to zgadzam się z tobą.

  7. ansuz pisze:

    Witam
    Gdyby ktoś z Was był zainteresowany to mam do sprzedaży dom IDEALNY dla prepersa, do remontu. (możliwe do 50% gotówką a 50% w barterze)

    Pod Warszawą w lesie w pobliżu zwierzyna łowna, drewno na opał i odległość od centru na tyle duża, że jest poza zasięgiem bezpośredniego zniszczenia współczesnych nawet dużych głowic strategicznych 😉

    Więcej info na priv.

    (http://allegro.pl/magdalenka-w-lesie-pod-warszawa-15min-od-centrum-i6574467467.html#thumb/4)

  8. Marzena pisze:

    Witam! Trafiłam na tę stronę, bo szukam po internecie porady… W domu mam instalację CO, grawitacyjną, grzejniki żeliwne, najprostszy piec na węgiel. Mam jednak świadomość, że nie zawsze będę miała na tyle sił, żeby użerać się z węglem, a poza tym grozi nam wprowadzenie zakazów na takie piece, jak mój. Mam też świadomość, że muszę liczyć się z głodową emeryturą na stare lata. A sprzedaż domu absolutnie nie wchodzi w grę. Szukam alternatywy. Takiej, która nie zrujnuje mojej kieszeni, będzie do strawienia na starość, nawet przy głodowej emeryturze. Na panele słoneczne i geotermię mnie nie stać. Rozważam kupno pieca na ekogroszek, ale czy ekogroszku też nie zakażą? Myślałam o kupnie generatora prądu, ale do nich potrzebne jest paliwo, a czy w sytuacji kryzysowej będzie mnie na nie stać? Proszę o radę.

    • Survivalista (admin) pisze:

      Podejście „sprzedaż domu nie wchodzi w grę” jest bardzo złe, bo kończy się to tym, że starzy, biedni ludzie są jeszcze biedniejsi, bo mieszkają w za dużych domach i mieszkaniach, na których utrzymanie ich nie stać.

      Paliwem tańszym, niż węgiel, jest drewno. Pytanie, czy ograniczenia w zakresie używania kotłów na paliwa stałe nie obejmą też drewna.

      • Marzena pisze:

        Sprzedaż domu absolutnie nie wchodzi w grę. Obawiam się, że drewno też będzie zakazane.

      • Marzena pisze:

        Nigdy nie sprzedam domu, bo to wszystko, co mam, to moja ojcowizna, którą remontuję i wykańczam własnoręcznie i za pieniądze od lat. A co z piecami na ekogroszek?

        • Survivalista (admin) pisze:

          Przy takim podejściu, może Pani w nim którejś zimy zamarznąć, albo dom zacznie się rozsypywać po kilku latach niedogrzewania.

          Jeśli drewno będzie zakazane, to ekogroszek tym bardziej. Ekogroszek nie jest bardziej „eko” od drewna.

          Dla mnie biedna emerytura jest świetną definicją „trudnych czasów” i na nią bym się przygotowywał. Na pewno nie mieszkając w domu, który jest za duży dla moich potrzeb i możliwości finansowych.

  9. Marzena pisze:

    Trudno. Nie sprzedam czegoś, co jest dla mnie najcenniejsze. Muszę znaleźć alternatywę w kwestii ogrzewania. Choćbym miała własnoręcznie produkować brykiety z papieru do końca życia. Chociaż też pewnie będą zakazane. Domu nie sprzedam. Jest mi niezbędny do życia.

    • mer pisze:

      Do Marzeny:
      nie przesadzajmy, że palenie drewnem będzie zakazane!!! przecież to zielona energia(odnawialna) !!, nawet elektrownie węglowe maja obowiązek spalanie jakiegoś tam % drzewa
      myślę ze prędzej wprowadza certyfikaty na jakość węgla do palenia i atesty na piece bo raczej całkowity zakaz ogrzewania węglem uderzy w kopalnie i górnicy zaprotestują (chyba że rozwalą wszystkie kopalnie), a co by zostało ogrzewać gazem i prądem, ewentualnie pompy ciepła itp (ale to jest bardzo drogie i jak nie będzie przełomu technologicznego to się nie zwróci ta inwestycja nigdy, mimo dopłat 🙂 )

      co do ogrzewania to najtaniej będzie drewnem, najwygodniej gazem(jeżeli warunki pozwalają tzn jest gaz z sieci) lub prądem – ale drogo jeżeli duża powierzchnia ogrzewania
      a nie można by „przerobić” istniejącą instalacje, tak by było oszczędniej, np wymienić stary piec na dobry piec węgiel/drewno za jakieś niewygórowane pieniądze, ewentualnie docieplić dom lub/i ograniczyć ogrzewane pomieszczenia np do kuchni, łazienki , sypialni (bądź parteru, jeżeli jest kilka kondygnacji) – jednak trzeba by pogadać z jakimś sensownym fachmanem co on radzi i podpatrzeć jak inni w okolicy ogrzewają to pozwoli się zorientować w temacie
      ps
      teraz mi przyszło do głowy, że są takie piece węgiel/drewno w stylu starych kuchni kaflowych, pali się od góry (ma fajerki), piec może ogrzewać kaloryfery (ma wyjście na CO), można na nim gotować i wygląda estetycznie, kumpel ogrzewał 40 m2 w części starego domu przez kilka lat i mówił, że był z niego zadowolony zadowolony

  10. Marzena pisze:

    A poza tym, szukam alternatywnego ogrzewania, a nie argumentów, dlaczego mam się pozbyć dorobku życia trzech pokoleń mojej rodziny, żeby się przeprowadzić do klatki w bloku. Mam trochę oszczędności. Mogę robić zapasy, dopóki pracuję, a jeszcze sporo lat przede mną, pięćdziesiątki nie przekroczyłam. Uprawiam zioła i rośliny. Mogłabym hodować zwierzęta, ale chyba tylko na mleko, bo zabić bym nie potrafiła. 🙂 Z wielu rzeczy mogę zrezygnować, ale nie z domu. To nie jest duży dom. Taki średni. I nie żadne luksusy.

    • Pozyskiwacz. pisze:

      Ja bym mimo wszystko postawił na drewno. Nie wiem gdzie mieszkasz, ale jest większa szansa że to drewno, a nie co innego będzie paliwem dostępnym lokalnie. Więc odpada choćby koszt transportu. Oczywiście , dużo zależy od lokalnych warunków. Na starość problemem może być konieczność rąbania drewna. Niestety w CO nie da się za bardzo palić „patykami”.
      Nikt Ci nie poda jednego dobrego rozwiązania, musisz wypracować własne rozwiązania. Jednym z nich będzie wielopokoleniowa rodzina. W sumie to większa wartość niż dom, czy ziemia. Wysiedlenia, przesiedlenia czy przymusowe migracje są znane w naszej niedawnej historii.
      Nie przejmował bym się za bardzo tymi zakazami palenia drewnem czy węglem. Na razie nie ma i nie wiadomo czy będzie. A nawet jak będzie to szybko się okaże że da się to jakoś obejść.
      Podobnie jak z żarówkami. Wprowadzono zakaz sprzedaży klasycznych żarówek. I co ? Nadal można je kupić bez problemów.

      • Marzena pisze:

        No cóż, wiele przyczyn, przeważnie niezależnych ode mnie, sprawiło, że nie mam i nie będę miała wielopokoleniowej rodziny. Takie życie. I wolałabym tego tematu nie rozwijać, bo nie o wszystkim można pisać publicznie, nawet jeśli robi się to mniej lub bardziej anonimowo. Najważniejszy jest dla mnie dom i muszę go utrzymać za wszelką cenę. Dlatego jestem na etapie opracowywania strategii. Obawiam się tych zakazów, bo widzę, co się dzieje w Krakowie. Sąsiad mówił, że nawet w kominkach nie będzie wolno palić (a ma kominek). Rozważam teraz takie opcje:
        – Kocioł na biomasę (kolega, który pracował w firmie produkującej kotły i zawsze mi powtarza, że nie mówi się piec, tylko kocioł, do czego zresztą zupełnie nie mogę się przyzwyczaić 🙂 – raczej odradza);
        – Kocioł na ekogroszek (Mój wujek kupił i jest zadowolony, bo dokłada raz na tydzień i ma spokój);
        – Gaz (Instalacja jest, miałam nawet Morę, która służyła mi do ogrzewania domu i wody, ale się zepsuła, a ponieważ ogrzewanie gazem wychodziło drogo, kupiłam taki tylko do wody. Teoretycznie mogłabym kupić kocioł gazowy do ogrzewania, ale moja mama boi się gazu, bo tyle wybuchów w domach jednorodzinnych… Wiem, wybuchają raczej butle, niż instalacje. Ale obawiam się też, że głupia polityka naszego rządu może doprowadzić do sytuacji, że gaz będzie bardzo drogi… Nawet jeśli teraz ma stanieć.)
        – Podłączenie do sieci ciepłowniczej. Opcja mało realna, bo elektrociepłownia nie sięga w moje rejony. Poza tym może okazać się droga…
        I więcej pomysłów nie mam.

        • Krzysztof Lis pisze:

          Wybuchu gazu nie ma się co obawiać, jak się robi regularnie przeglądy kotła i instalacji gazowej. Rzeczywiście, wybuchają raczej butle gazowe, a nie instalacje na gaz ziemny.

          Gazu ziemnego raczej używać do ogrzewania nikt nie zabroni, bo to jedno z najczystszych paliw. Można się co najwyżej martwić, że kurek z gazem zostanie zakręcony przez producenta tego paliwa.

          Osobiście nie obawiałbym się ryzyka, że ktoś zabroni ogrzewać domy dobrymi, nowoczesnymi kotłami na drewno, np. kotłami zgazowującymi albo kotłami na pellet z podajnikiem. One palą dużo efektywniej, niż kominki, więc i powodują emisję mniejszych ilości zanieczyszczeń. Poza tym do kotła z podajnikiem nie wsadzimy starych kaloszy czy innych śmieci, więc z samego tego powodu raczej nikt rozsądny nie będzie chciał ich zabraniać.

          • Marzena pisze:

            Właśnie kolega mówił, że z pelletem ostatnio jest problem. Poza tym pellet wcale tani nie jest, a potrzeba go chyba więcej niż węgla.

          • Krzysztof Lis pisze:

            Odnoszę wrażenie, że Pani już zdecydowała się na ekogroszek, a teraz szuka tylko potwierdzenia swojej decyzji.

            Ekogroszek to węgiel. Ja nie stawiałbym swoich pieniędzy na to, że kotły na ekogroszek będzie można wciąż stosować. Dlatego ja z czystym sumieniem tego paliwa polecić nie mogę.

          • Marzena pisze:

            Obawiam się, że nie będzie można. Ale mam nadzieję, że będzie można. Jednak finansowo piec na ekogroszek jest w moim zasięgu. Nie zdecydowałam. Nadal się waham, bo mam różne obawy. Nie chciałabym wyłożyć pieniędzy na coś, co każą mi niedługo wymienić. Ale tych opcji nie ma znowu aż tak dużo…

          • Survivalista (admin) pisze:

            To proszę kupić kocioł na pellet z komorą spalania pozwalającą na załadowanie także zwykłych polan. Będzie Pani miała możliwość spalania paliwa wygodnego (pellet) i taniego (zwykłe, porąbane, suche drewno).

          • Marzena pisze:

            Dziękuję. Poszukam w internecie, jak to wygląda i sprawdzę koszty. 🙂

    • Survivalista (admin) pisze:

      Coś w ten deseń, choć takiego, który jest reklamowany jako potrafiący spalać węgiel bym nie brał. Cholera wie, jak będą traktowane takie urządzenia, gdy ktoś w końcu zabroni ogrzewać domy węglem…

    • ansuz pisze:

      Pani Marzeno, każdą inwestycję należy szacować według własnym możliwości finansowych a dopiero potem wybierać najlepsze rozwiązanie na jakie nas stać.

      Jeżeli ma Pani niewielką powierzchnię i fundusze w okolicach 10tys zł to świetnym rozwiązaniem będzie niewielka pompa ciepła+panele słoneczne+wiatrak+akumulatory. Kilka lat temu sam sobie zainstalowałem powietrzną pompę ciepła (najmniej wydajna, ale najłatwiejsza w instalacji) i po III sezonie muszę powiedzieć, że to jest CUDO! Gdy na dworze jest w okolicach 0st C to z każdych 800W pobranego prądu z sieci mam około 4500W ciepła! Oczywiście im niższa temperatura na dworze tym mniej wydajna jest pompa i wtedy korzystam z kominka. Pompa działa teoretycznie do -15stC, ale praktycznie nie warto jej używać poniżej -10stC, gdyż jej wydajność zaczyna się zrównywać ze zwykłym grzejnikiem elektrycznym a tym samym nie warto jej niepotrzebnie eksploatować. Na szczęście obecnie w Polsce mamy mało dni z temperaturami poniżej -10C i można w takie dni posiłkować się doraźnym kominkiem. Jeżeli może Pani wydać 20tys to realna jest pompa ciepła z wymiennikiem ziemnym, czyli pracująca w każdych warunkach klimatycznych. Do tego wystarczy na panele słoneczne i akumulatory do zasilania tej pompy ciepła.

      (5 lat projektowałem i zbierałem siły a teraz wiosna ruszam z pracą nad modułowym kamperem, tzn modułem mieszkalnym, który będzie można używać bez auta, lub przewozić na przyczepie lawecie, lub zamontować na każdym samochodzie ciężarowym z ramą, również na dostawczakach z ramą. Założeniem jest zbudowanie ultranowoczesnego modułu nasączonego najnowsza techniką z najnowszymi nowinkami technicznymi. Moduł ten będzie w 100% samowystarczalny energetycznie i nadający sie do eksploatacji w każdych warunkach klimatycznych. Oprócz prac ślusarskich wszystko zrobię sam, wiec koszty nie powinny być powalające. Planowałem znacznie bardziej ambitne technologicznie przedsięwzięcie, ale do jego realizacji musiałbym sprzedać dom, aby trochę dołożyć do tego projektu, który nie jest inwestycja a jedynie moim hobby. Gdy prace zaczną się posuwać to podeślę Wam pierwsze zdjęcia) 😉

      • Marzena pisze:

        Interesowałam się pompami ciepła i panelami słonecznymi, nawet byłam na spotkaniu organizowanym przez firmę zakładającą tego rodzaju ogrzewanie. I stwierdziłam, że wszystko to jest poza moim zasięgiem, bo nawet samych paneli taniej niż za 20 tys. bym nie założyła. A taką gotówką nie dysponuję. Zresztą panele w naszym klimacie to tak średnio… Mało słońca. Właśnie takie kryteria stosuję – moje możliwości + ewentualne przyszłe wymagania.

        • ansuz pisze:

          Bardzo droga jest fachowa robocizna, więc zamawiając gotowy system zapłacimy bardzo dużo, ale można zrobić inaczej. Możemy samemu zaprojektować system do własnego domu, znaleźć najbardziej optymalny sprzęt, samodzielnie znaleźć tanich podwykonawców od brudnej roboty (np wykopy pod wymienniki, montaż paneli), natomiast prace instalatorskie wykonać samemu. Oczywiście wiąże się to z pozyskaniem wiedzy z potrzebnego nam zakresu, ale nauka to przecież przyjemność. 😉

          Ogniwa polikrystaliczne, chociaż są trochę mniej wydajne, doskonale sprawdzają się w naszym klimacie, gdyż potrafią degenerować nawet ze światła rozproszonego, zza chmur.

          Zakładając spory wkład własnej pracy, głównie koncepcyjnej i instalatorskiej, jestem w stanie wybudować niewielka pompę ciepła z wymiennikiem gruntowym. Plus panele słoneczne i akumulatory do zasilania tej pompy za około 20tys zł. (być może latem to zrobię)

          4 lata temu postanowiłem sprawdzić jak sprawdzają się w naszym klimacie pompy ciepła i zamontowałem w domu taką z powietrznym wymiennikiem ciepła (najprostszy montaż). Nadaje się do ogrzania pomieszczenia do 60m2 i wysokości 2,5m. Nigdy w życiu tego nie robiłem i nie mam inżynieryjnego wykształcenia (studiowałem na ASP). Zrobiłem to za pierwszym podejściem i działa do dzisiaj. Doszedłem do wniosku, że skoro takie pompy ciepła instaluje jakiś leszcz (np.pan Kazio) to ja zrobię to równie dobrze i tak się stało.;)))

          • Marzena pisze:

            No cóż… Robiłam dużo rzeczy w moim domu. Zmywałam starą farbę ze wszystkich ścian, malowałam ściany i podłogi, szpachlowałam, zrywałam starą podłogę, szlifowałam wszystkie drzwi do gołego drewna, a następnie lakierowałam, szlifowałam nawet parkiet, malowałam meble… Ale tego się nie podejmę. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.