Od dłuższego czasu jestem zafascynowany grą komputerową Minecraft, w której gracz wciela się w postać przemierzającą świat i budującą w nim najróżniejsze rzeczy.
Wydaje mi się, że ten świat całkiem nieźle odzwierciedla to, z czym zmierzyć się będziemy musieli w trudnych czasach.
Na łamach tego materiału chciałbym pokazać Wam, czego Minecraft może nas nauczyć o przetrwaniu trudnych czasów. I o przygotowaniu się na nie.
Skoro naciągamy temat surwiwalu do gier , to chyba najznamienitszym poprzyklejam gry surwiwalowej jest RimWorld. Polecam
HA,HA, HA… oczywiście nie „poprzyklejam”, tylko „przykładem” 😉
Mój słownik ortograficzny, pozbawiony kontekstu wariuje samodzielnie próbując dopasować wyraz. 😉
Interesującym przykładem jest polska gra This War of Mine symulująca przetrwanie cywilów w realiach konfliktu zbrojnego
Oczywiście granie w gry tego typu nie jest pozbawione sensu. Mi osobiście najbardziej przydaje się sposób, w jaki gra mnie ocenia. Po jakimś czasie orientuję się np. czy zbytni nacisk stawiam na zabezpieczenie np. jedzenia zamiast na obronę i ukrywanie się. Sądzę ,że w trudnej życiowej sytuacji nasze „rozkładanie priorytetów” było by bardzo podobne do tego jak działamy w grach symulacyjnych. W końcu i tu , i tu używamy tej samej głowy. Oczywiście nie ma gwarancji ,że system oceny naszych poczynań zawarty w danej grze sprawdzi się w rzeczywistości ,ale takie spostrzeżenia to zawsze coś. Gry takie jak RUST, 7 dni do śmierci, Fallouty, to bardzo dobre symulatory sytuacji ekstremalnych.
Co prawda żadna gra mnie nigdy nie wciągnęła. Może poza wężem w nokii 3210 ;-). Więc nie wypowiadam się na tematy poszczególnych. Jednak nie lubie kategorycznego szufladkowania, że granie w gry jest be, itp. Odpowiednio dobrane i rozłożone w ciągu dni gry (nie tak by kilka godzin przed komputerem) mogą naprawdę rozwijać. Tak samo jak szachy, warcaby i gry planszowe logiczne. Jeśli gra komputerowa wymaga myślenia, refleksu to może być faktycznie dobrą nauka. Kwestia jedynie bysmy nadal żyli tu w tym prawdziwym świecie a nie przenieśli się do wirtualnego.
Oj z takich gier to w zasadzie jest i DayZ, Arma, trochę takich survivalowych ostatnio powstało.
Do minecraft, aby miało to coś wspólnego z surwiwalem, to polecam modyfikację TerraFirmaCraft
tak, tak, tak – pasjansik najlepszy – w nocy ogrzeje i sniadanko zrobi i stluczone kolanko pocaluje…
OGARNIJCIE SIE BRACIA I SIOSTRY – bo ktoregos dnia was siedzacych przed martwym monitorem ze spuszczonymi do kolan gaciami psy zjedza …
Napisał ten, który o 2:17 w nocy pisze komentarze na blogu, bo ktoś się myli w internecie. 🙂
A tak poważnie: nie dajmy się zwariować. W życiu jest miejsce i czas i na pracę, i na rozrywkę. Jeśli da się z tej rozrywki wyciągnąć coś więcej, niż tylko bezmyślne marnowanie czasu, to dobrze.
Zamiast marnować 🙂 czas na kwadraciki na monitorze proponuję abyś zajął się tematem wytwarzania energii elektrycznej z ogniw paliwowych.
Od jakiegoś czasu wraz z kilkoma znajomymi siedzimy nad tym zagadnieniem. Po solarach, wiatrakach różnego rodzaju teraz czas na ogniwa. Od razu dodam że oprócz wodorowych interesują nas ogniwa paliwowe zasilane bezpośrednio metanolem- przy obecnym rozwoju technologii, ogniwa zasilane bezpośrednio metanolem mogą produkować ograniczone ilości mocy, dzięki temu mogą magazynować dużo energii na małej przestrzeni, mogą produkować też niewielkie ilości energii elektrycznej w długim okresie -co czyni je bardzo użytecznymi np. w telefonach komórkowych czy laptopach laptopach. Może to być bardzo ciekawa alternatywa na trudne czasy. Myślę że to może być dużo ciekawszy temat niż gry 🙂
Jakbym miał możliwość zajmowania się różnymi projektami, to na pewno bym to robił. To nawet nie kwestia czasu, bardziej kwestia miejsca, gdzie mogę się tym zająć.
Gry są dla dzieciaków. Nie wiedziałem, że to blog dla gimbusów. Wiekszy pożytek dla prepersa jest pobiegać, zadbać o kondycję fizyczną zamiast ślęczeć nad grą.
Ten artykuł to tylko jednorazowy wypadek przy pracy. To blog dla prawdziwych prepperów, którzy w listopadową niedzielę o 8:03 siedzą w lesie poza zasięgiem sieci komórkowej, a nie ślęczą w internecie dostarczanym przez kablówkę w ciepełku domowego zacisza. Mam nadzieję, że ten komentarz to i u Pana taki wypadek, który się nigdy więcej nie powtórzy, bo to żenujące tak się kompromitować w internecie.
To pisałem ja, prawdziwy prepper. Właśnie z takiego odludzia, przez telefon satelitarny.