Samochód kempingowy na trudne czasy?

Dzisiejszy materiał stanowi odpowiedź na jedno z pytań, zadane nam jakiś czas temu przez Kubę:

Ostatnio jest bardzo mało o transporcie, a więc mam pytanie,możliwie do odcinka: Czy samochód kempingowy (camper), lub gorszy wóz kempingowy nadaje się do życia w trudnych czasach i teraz, pod względem wygody, poruszania się, funkcjonalności, i tak ogółem?

To śmiesznie się składa, bo sam miałem kiedyś taki samochód (i traktowałem go jako element moich przygotowań na trudne czasy), a w tym roku wybrałem się ze znajomymi na wakacje ich kamperem. Więc jestem w stanie trochę na ten temat powiedzieć.

Funkcjonalność samochodu kempingowego

Podstawowe funkcje samochodu kempingowego to rozkładane łóżko, kuchenka, czasem lodówka, zlew i zbiornik na wodę czystą i brudną. Wersji wyposażenia samochodów kempingowych jest cała masa. Im lepsze wyposażenie, tym większa wygoda korzystania z niego i tym większa niezależność od infrastruktury na polach namiotowych.

Jednocześnie, oznacza to większą niezależność od infrastruktury w sytuacjach kryzysowych.

Mamy więc samochody, w których jest:

  • prysznic,
  • toaleta chemiczna,
  • ciepła woda,
  • ogrzewanie postojowe na gaz lub olej napędowy,
  • baterie słoneczne,
  • antena telewizyjna lub nawet satelitarna.

Im lepsze wyposażenie, tym droższy taki samochód, z drugiej strony tym bardziej nadaje się na awaryjny dom na sytuacje kryzysowe.

Do pewnego stopnia można samochód rozbudowywać lub dodatkowo wyposażać na własną rękę. Nawet w tym samochodzie tutaj można postawić gdzieś toaletę chemiczną, a później oddzielić ją od reszty pojazdu jakąś zasłonką. Można wyposażyć go w dodatkowe akumulatory, baterie słoneczne, przetwornicę 12/230 V i inne urządzenia. Także lodówki działające na 3 źródła energii można znaleźć na rynku.

W moim kamperze było łóżko, lodówka na gaz i prąd (12 i 230V), przyłącze elektryczne, zlew i zbiornik na czystą wodę, szafki, oraz kuchenka gazowa z dużą, 11-kilową butlą (zasilającą także lodówkę). Później wyposażyłem go w dwa akumulatory żelowe, baterie słoneczne, sprytny układ ładowania (pozwalający na doładowywanie akumulatorów kempingowych podczas jazdy). Sprzedałem, gdy okazał się za ciasny.

Wygoda korzystania z kampera

Samochód kempingowy jest bez dwóch zdań wygodniejszy w użyciu, niż namiot. Mniej zależny od lokalizacji, łatwiejszy w przygotowaniu noclegu, odporniejszy na trudne warunki pogodowe. Choć samochody z podnoszonym namiotowym dachem zapewniają tylko trochę lepszy komfort cieplny, niż namiot.

W moim odczuciu, wygoda korzystania z kampera jest zależna przede wszystkim od… wygody rozkładania łóżka.

W moim samochodzie było to rozwiązane słabo. Łóżko stanowiła rozłożona kanapa wraz z materacem znajdującym się za jej oparciem, w miejscu, w którym zawsze przewoziło się bagaże. Jego rozłożenie wymagało przeniesienia wszystkich bagaży w inne miejsce. Po rozłożeniu kanapy nie dało się otworzyć lodówki. Z czasem okazało się, że w samochodzie jest po prostu za mało miejsc do spania i trzeba dodatkowo wozić ze sobą namiot.

Pod tym względem bardzo fajne są samochody z podnoszonym dachem, pod którym znajdują się miejsca do spania. Po zatrzymaniu się na postoju wystarczy podnieść dach i można iść spać.

Niemałe znaczenie dla wygody mają również szafki, które zazwyczaj zajęte są głównie przez stałe elementy wyposażenia pojazdu (np. garnki do gotowania i talerze), przez co na ubrania najczęściej już brakuje miejsca.

Patrząc tylko na komfort i wygodę, najlepsze są samochody z zabudową kempingową wystającą poza oryginalną bryłę pojazdu, bo są po prostu przestronne. Często mają nadbudówkę nad szoferką, w której mieści się miejsce do spania (tzw. alkowa). Jeśli taki samochód ma ogrzewanie, to można śmiało korzystać z niego przez większą część roku.

Poruszanie się

Samochód kempingowy to zazwyczaj duży klocek o charakterystyce aerodynamicznej cegły, który jeździ wolno i sporo pali. Cięższy i większy od osobówki, nie wszędzie wjedzie. Szybciej utknie w błocie. Daje dużo niższy komfort podróżowania na dłuższe trasy, niż osobówka.

Oczywiście im nowszy i lepiej wykończony, tym mniej się to odczuwa, ale raczej nie mówimy tu o samochodach kempingowych kosztujących tyle, co mieszkanie.

Można znaleźć na rynku także kampery z napędem 4×4.

Samochód kempingowy jako pojazd na trudne czasy

Jak już wspomniałem, ja swojego kampera traktowałem jako element przygotowań na trudne czasy. Nie potrzebowałem awaryjnej kuchenki, gdy miałem ją wraz z wielką butlą gazową w kamperze stojącym pod blokiem. Tak samo było z awaryjnym źródłem prądu, którym dla mnie mogły być akumulatory żelowe i baterie słoneczne.

Użycie takiego samochodu jako pojazdu ewakuacyjnego może być trochę kłopotliwe ze względu na gabaryty. Z drugiej strony, wyposażenie go w niezbędny sprzęt i na przykład kilka kompletów ubrań na zmianę, pozwoli na znacznie szybszą ucieczkę z mieszkania czy domu, gdy będzie taka potrzeba.

Sens kupienia go jako elementu przygotowań na trudne czasy jest tylko wtedy, gdy:

  1. możesz kupić taki samochód w dobrym stanie tanio, z działającym (albo przynajmniej dającym się naprawić) wyposażeniem,
  2. lubi spędzać czas pod namiotem i zamiast niego będziesz używać kampera,
  3. masz gdzie go trzymać w pobliżu,
  4. stać się na jego utrzymanie.

Fotka na miniaturce: vitalytitov (depositphotos.com)

Krzysztof Lis

Magister inżynier mechanik. Interesuje się odnawialnymi źródłami energii, biopaliwami i nowoczesnym survivalem.

Mogą Cię zainteresować także...

13 komentarzy

  1. gucio pisze:

    Jest (był?) taki gość co mieszka w kamperze, można prześledzić jego relacje co rzuci więcej światła na takie bytowanie. Np. tu: https://www.youtube.com/watch?v=lgRzL0SpcfA

  2. Staszek pisze:

    Cześć

    Nie lekceważyłbym przyczepy jako tańszej alternatywy kampera. Oczywiście każdy ma tendencje do doceniania tego z czego sam korzysta, ja sam od kilku lat mam przyczepę i widzę kilka argumentów, aby wybrać raczej ją a nie kampera:
    – cena o ile dobrą (satysfakcjonującą) przyczepę kupimy poniżej 10k złotych, to kamper będzie kosztować nas minimum 5x drożej niż ekwiwalentna przyczepa. Tym samym o ile przyczepę przeciętnarodzina może kupić niejako przy okazji to kamper jest już finansowo alternatywą kupna działki,
    – prostota wykonania i nakłady na utrzymanie – pojazd od którego zależy nasza ewakuacja może mieć różne niedostatki ale musi być niezawodny. Kamper ma drastycznie więcej elementów wymagających zabiegów jak wymiana oleju i innych płynów, czy chociażby bak z paliwem, które się starzeje,
    – możliwość rozdzielenia części mieszkalnej i jeżdżącej, przyczepę odpinamy i zostaje nam normalny funkcjonalny samochód, cześć rodziny może gotować obiad w przyczepie, gdy druga objeżdża okolicę w poszukiwaniu prowiantu
    – dochodzi jeszcze kwestia atrakcyjności w oczach innych, tu kamper jest znacznie bardziej łakomym kąskiem niż przyczepa.

    Nie twierdzę, że przyczepy są idealne. Gdyby pieniądze nie odgrywały żadnej roli to oczywiście luksusowy kamper obok pełnomorskiego jachtu byłby doskonałym uzupełnieniem naszej olbrzymiej działki wyposażonej w willę i bunkier. Ale taka opcja dostępna jest dla bardzo nielicznych.

    Staszek

    • Krzysztof Lis pisze:

      Nie mam doświadczenia z przyczepami, więc się nie wypowiadam.

      Główną wadą wydaje mi się być w ich przypadku jeszcze mniejsza mobilność. Trudniej zaparkować przyczepę z osobówką, czy nawet samą przyczepę, niż kampera. Trudniej też będzie nią wyjechać spod domu w razie czego.

    • Rafał M. pisze:

      Kamper byłby lepszy niż przyczepa.
      Ale przyczepa na pewno byłaby lepsza od namiotu.
      Ewentualnie można mieć i namiot, i przyczepę, jak nie można skorzystać z przyczepy to trzeba ostatecznie z namiotu.

      Tylko trzeba by pomyśleć o jakimś ogrzewaniu tej przyczepy zimą.
      I żeby miała sedes 🙂

      Na pewno koszty przyczepy i jej utrzymania byłyby dużo niższe niż samochodu kempingowego. I prawdopodobnie przyczepa miałaby dużo większą żywotność.
      Wadą chyba tylko trudność z wyjazdem na dalsze wczasy, niewygodnie się jedzie takim zestawem, praktyczniej na wczasach byłoby jednak wybulić za hotel, lub skorzystać z jakiejś społecznościowej sieci udostępniania pokoi podróżnikom. W sytuacjach kryzysowych jednak powolutku można sobie gdzieś podjechać.

  3. Staszek pisze:

    Na pewno samochód z przyczepą zajmuje więcej miejsca niż kamper. Jednak przyczepę zawsze można odczepić, a wtedy mieści się na pojedynczym miejscu parkingowym, wiele precyzyjnych manewrów można wykonać ręcznie. Swojego Burstnera o długości około 5m jestem w stanie na twardym podłożu przestawić samemu. W lesie potrzebne są już 2 osoby.

    Już po napisaniu poprzedniego komentarza przyszło mi do głowy, że zapomniałem dodać, że mam 4 dzieci, więc w moim przypadku większość małych kamperów odpada. Gdybym potrzebował czegoś dla 2-3 osób pewnie wybrałbym mały kamper w stylu VW transporter.

    • Krzysztof Lis pisze:

      Po płaskim, to jasne. Problem się robi, gdy trzeba podjechać pod krawężnik… 🙂

      Na 6 osób to rzeczywiście, nawet duży kamper robi się problematyczny.

  4. Czarny pisze:

    problemy z parkowaniem i przerzucaniem bagażu przed snem zanikają jak się ma namiot na dachu terenówki
    zdjęcie np. na moim blogu przy okazji innego wpisu
    http://www.ready2explore.pl/2017/07/testowanie-spadochronu.html
    jakby co, mam dodatkowy zbiornik na wodę z podgrzewaniem, prysznic i webasto, wjadę praktycznie wszędzie

  5. Coyote pisze:

    Duży bus też bez problemu może być zaopatrzony w baterie słoneczne , podgrzewany zbiornik wody grzejnik olejowy itd .
    Podobna przestronność a w przeciwieństwie do kampera zamiast stać i gnić nie licząc okazjonalnych wyjazdów może na siebie zarabiać tu i teraz .
    Jest też o wiele tańszy w zakupie .

    Przy jednym i drugim jest ten sam problem , FATALNE właściwości terenowe . Duży nacisk na grunt , potężne nawisy , niski prześwit i już wiejska gruntówka po mocniejszym deszczu potrafi taką maszynę skutecznie unieruchomić .
    To już niestety nie czasy poczciwego Żuka który na rolniczych oponach i z dociążoną tylną osią nie bał się żadnych leśnych czy polnych dróg .
    W sumie nie dziwne u samochodu wywodzącego się z land lessowych willysów .

    @Czarny Nissan Patrol GR ? 😀 Wspaniała maszyna , dbana i niekatowana w jakiś przeprawach cholernie niezawodna , trwała . Wersja pięciodrzwiowa bardzo pojemna a nadal wszędzie wjedzie . Oczywiście w granicach rozsądku .
    Na moje nawet biwakowo lepszy wybór od kampera , nie jest się uzależnionym od utwardzonych dróg .

    Główna wada terenówek że na czas „W” mogą podlegać konfiskacie .
    Za to sfatygowany z wyglądu patrol czy uaz a wiele mniej zwraca uwagę potencjalnych bandytów niż drogi kamper który wręcz krzyczy „bogaty łup ! obrabuj mnie !”

    @Staszek , do tego w paskudnej sytuacji można przyczepę zostawić w cholerę ratując najważniejsze , życie swojej rodziny .
    Nadal mając samochód .
    W mniej apokaliptycznej sytuacji , np pożar mieszkania ale nikomu nic się nie stało przyczepa zapewnia tanie miejsce do przekoczowania jakiś czas . Kamper pewnie zaraz poszedłby „do żyda” za ułamek włożonych w niego pieniędzy , w takiej sytuacji gotówka jest pilnie potrzebna choćby na prawniczą batalie z sępami z firmy ubezpieczeniowej .

    Przy jakimś gorszym scenariuszu jest też podstawowy problem . Drogi momentalnie się zakorkują , a architekci w swoich złotych wizjach skutecznie odcinają możliwości objazdu .
    Czym większe miasto tym GORZEJ .
    Do tego stopnia że niemożliwością będzie przebicie się na czymkolwiek większym od motocykla enduro , choćby taniej 125 .
    Dla kogoś w mniejszym mieście albo na skraju odpowiedzią może być 4×4 i przemykanie bokami .
    Kiedyś też myślałem nad małym , prostym hatchback,iem z lat 90″ z mocnym silnikiem podniesionym zawieszeniem , osłoniętą miską olejową , na oponach at i wybebeszonym z wszystkiego co zbędne do jazdy jak tapicerki , wygłuszenia czy oryginalne zderzaki czy deska rozdzielcza .

    • Rafał M. pisze:

      O ile kamper będzie służył do jazdy. Jak na filmach o apokalipsie, gdzie jeżdżą sobie samochodami po okolicy. Ale czy na pewno byłaby potrzeba jazdy dokądkolwiek?
      Znacznie lepiej byłoby zaparkować kampera i bez absolutnej konieczności nim się nie ruszać. Przy przedłużającej się apokalipsie można by go nawet zasypać z boków ziemią, tworząc coś w rodzaju ziemianki, przynajmniej zimą będzie cieplej.

      Bardziej komfortowo mieszkać w kamperze, z jego cywilizacyjnymi udogodnieniami, choćby w unieruchomionym, niż w jakiś szałasie w lesie.

      • Coyote pisze:

        Przyczepa + inny samochód wychodzi taniej . Bus + wyposażenie podobnie .
        Zarówno zakup jak i utrzymanie .
        Do tego w obu wypadkach uniwersalność o wiele większa .
        Przyczepę możesz sobie obsypać ziemią w miejscu ewakuacji i jeśli masz paliwo nadal zostaje ci sprawny samochód na wypadek konieczności przerzucenia jakiegoś większego ładunku , jazdy gdzieś dalej czy po prostu konieczności szybkiej ucieczki .

        Dochodzi też sprawa że tu i teraz w naprawdę ciekawe miejsca kamperem nie dojedziesz . Co udaje się nawet nie terenówką tylko starszym hatchbackiem z zabezpieczoną miską olejową i na dobrych oponach .
        Na ten moment niewielka niedogodność , można zasuwać z buta .
        Gorzej jeśli sytuacja sprawia że lepiej zejść z widoku pewnym ludziom albo trzeba szukać objazdu dopiero się ewakuując .
        Łatwo może skończyć się tak że zostaniesz z takimi cywilizacyjnymi udogodnieniami jakie uniesiesz na plecach .

        Ciekawa opcja dla mających czas i umiejętności wystrugać coś z Ziła 131 albo Stara 660 . Najlepiej z nierzucającą się w oczy cywilną kabiną i diesel lub benzyna + lpg . W drugim przypadku można by też coś pokombinować z szybko demontowalnym gazogeneratorem .
        Żeby nie musieć się spowiadać na przeglądach co to za bimbrownia za szoferką , bo tu gadka o ogrzewaniu na drewno raczej nie przejdzie .

  6. GNOM pisze:

    Proponuję poszukać, kupić i przerobić na kemping mały autobus – lub co morze być jeszcze lepsze samochód ciężarowy – tutaj przeróbka z wozu strażackiego http://joemonster.org/art/29078
    Ale widziałem już „na żywo” przerobionego Ziła 131 – był wystawiony na sprzedaż https://archiwum.allegro.pl/oferta/zil-131-ural-lpg-kamper-wojskowy-terenowy-kempingo-i6200959949.html
    , oraz nasze rodzime woskowe stary 266 które aż się proszą o takie zagospodarowanie. Jedyny problem w takim wypadku to konieczność posiadania odpowiedniej kategorii prawa jazdy. No i nie wiem jak z czasem jazdy taką ciężarówka- czy tachograf jest obowiązkowy? Krzyś może to kolejny temat?

  7. Rafał M. pisze:

    Ja żałuję, że sobie kiedyś nie kupiłem kampera ZAMIAST osobówki. Ale nowe kampery kosztują jakieś kosmiczne pieniądze, a ja nie lubię używanych samochodów. Mogłoby coś być przerdzewiałe od podłogi itp.
    Oczywiście takiego kampera z prysznicem i z ubikacją, bo inaczej nie byłoby sensu, równie dobrze można by zamieszkać w namiocie 🙂

    Na wyjazdy na wczasy i kiedyś weekendowe dojazdy na uczelnię jak znalazł.

    Ale w moim przypadku to ostatnio bardzo rzadko używam samochodu. Więc na te kilka koniecznych wyjazdów w miesiącu można by użyć kampera. Z parkowaniem pod supermarketem nie byłoby problemu, po prostu trzeba stawać nieco dalej, gdzie luźniej (sklepy mam też blisko domu, bez potrzeby dojeżdżania). Osobówką też staję nieco dalej, bo nie lubię jak ktoś parkuje obok, może przywalić drzwiami przy otwieraniu.
    Fajny też byłby kamper jako drugi samochód w rodzinie, na dalsze podróże, a pierwszy na miasto i najbliższą okolicę to jakaś malutka osobówka segmentu A, może nawet elektryczna.

    Wyższe zużycie paliwa niż osobówka też nie jest problemem, bo to nie samochód do jeżdżenia w kółko po okolicy po przysłowiowe gazety do kiosku. Dojeżdża na miejsce docelowe i tam stoi, nie rusza do czasu konieczności przejazdu na inne miejsce. Ewentualnie można zabrać jakiś składany rower do zwiedzania okolicy, albo nawet hulajnogę.

    ———-

    Co do baterii słonecznych i akumulatora, bardzo przydatna rzecz. Ale przetwornicy unikałbym, za dużo toto żre prądu. I unikam, ostatnio w domu buduję instalację słoneczną z akumulatorem żelowym i ogniwem 60W, z możliwością domontowania kolejnego identycznego ogniwa (w praktyce daje do 40W jak słoneczko przygrzeje pionowo z góry, ale wisi w niezbyt dogodnym położeniu, pionowo na barierce balkonu od strony południowo-zachodniej).

    Tak przemyślałem wyposażenie, żeby niezbędne dało się je zasilać albo z napięcia 12V, albo przez USB 5V (kontroler ładowania akumulatora ma złącze USB), aby w razie czego można było użyć lub naładować w samochodzie, nie być uzależnionym od sieci energetycznej 230V.
    Z 5V USB będzie zasilana lampka nocna, ewentualnie posłuży do ładowania różnych sprzętów, a 12V to skaner radiowy z radioodbiornikiem, a wkrótce radiostacja. Istnieją też ładowarki laptopów z przetwornicą na 12V, a niektóre modele laptopów akceptują takie napięcie (większość jednak na 19V).
    Latarka, turystyczna maszynka do golenia, szczoteczka do zębów, aparat fotograficzny itp są na 2 akumulatorki NiMH, a ładowarka akumulatorków ma wejście zasilające micro USB od ładowarki telefonu.
    Ładowarka ręcznych krótkofalówek u mnie to typowy kabelek na 12V z okrągłym wtykiem 5,5 milimetra, zdobyłem też podobny z wbudowaną przetwornicą, zasilany przez USB.

    Istnieją też odkurzacze samochodowe z wtykiem do gniazdka zapalniczki 12V.

    Jakoś tego nie widzę, by sprzęt naprawdę potrzebny w podróży i sytuacjach awaryjnych wymagał koniecznie 230V.
    Chyba tylko telewizor wymaga zasilania sieciowego, ale zapewne do kamperów są modele na 12V (tunery satelitarne na 12V były kiedyś w sprzedaży. Bez telewizora da się żyć podczas apokalipsy i wczasów, w razie czego to są tunery telewizyjne na USB do laptopa, tylko trzeba lepszej zewnętrznej anteny. Są też tunery USB z większą czułością i szerszym pasmem, które mogą posłużyć jako odbiorniki radiokomunikacyjne niemal każdej emisji, włącznie z niektórymi cyfrowymi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.