❓ Zapis Q&A #19 na żywo

Wczoraj na kanale transmitowaliśmy na żywo Q&A, czyli materiał z odpowiedziami na Wasze pytania.

Zapis tego materiału można obejrzeć korzystając z poniższego playera.

A poniżej lista pytań zadanych na materiale.

Mouthes PL
Cześć, co myślisz o mocnej dobrze wybetonowanej piwnicy i używaniem jej jako schronu? 😀
Pozdrawiam 🙂

Arzant Yt
Co byś zrobił w takiej sytuacji:
Jesteś ze swoją rodziną na działce w ziemiance czy w innym bezpiecznym miejscu, masz zapasy jedzenia i picia itp. ale pewnego dnia napotykasz w pobliżu uzbrojonego mężczyznę, co byś zrobił ?
Czy zareagowałbyś inaczej gdyby nie był uzbrojony, gdyby to była kobieta, gdyby było ich więcej itp.

Jaker DoSubów
[Pytanie]Czy jeśli regularnie spożywam słodycze i inne przekąski np. chipsy to czy też powinienem robić ich zapas ? Co sądzisz o zupkach chińskich jako posiłek na trudne czasy?

Kamah
Czy masz przygotowane jakieś przepisy na potrawy które przygotujesz podczas sytuacji kryzysowej ze zrobionego wcześniej zapasu? Chodzi mi o makarony, ryż kasze, olej itp. Sam wiem że przy dzieciach nie można jeść codziennie tego samego.
(przepisy z zapasów na blogu)

Agent47Leo
Cześć czy widzisz podobieństwo między apokalipsą zombie a tym co dzieje się w Niemczech czy we Francji np.Calais .Czy to co się dzieje w związku z kryzysem imigracyjnym można już nazwać trudnymi czasami dla mieszkańców tych państw co o tym myślisz?

filip i papugi
ważne pytanie a co myślisz o broni czarno prochowej chodzi ni o pistolet skałkowym lub o szcelbie czarno prochowej nie chodzi mi o rewolwer czarno prochowe lecz o ine bronie czarno prochowe które wymieniłem czy warto mieć taką broń na trudne czasy i co o tym sadzisz
.bo moim skromnym zdaniem uważam ze warto taką mieć

Domowy Survival
Ale dlaczego nie rewolwer?

filip i papugi
Domowy Survival nie w tym żecz tylko się pytam czy warto mieć oprócz rewolweru mieć jeszcze pistolet skałkowym lub szczelne czarno prochową nie mowie ze ten leworwer jest słaby jest znacznie lepszy ale np jako broń zastępczą mieć pistolet skałkowy czy poprostu jest sens mieć to na trudne czasy. a że widziałem film o tym jak muwisz o tym leworwerze na twym kanale specjalnie nie poruszałem tego tematu gdyż już go poruszałeś

Tox!k
Pytanie byłeś harcerzem?

Ocelot Gamer
A Co myślisz o rolkach łyżwach itp. Bo np jak będzie atomowa Zima to łatwiej będzie przedostać się przez rzekę lub jezioro. Albo np. Po fail uderzeniowej szybciej będzie można przejechać na ulice a jak idziemy pieszo to takie doczepiane rolki dużo miejsca nie zajmują

Kuba Kachniarz
Mam kolejne BARDZO ważne pytanie dla mnie i być może dla innych: Jak długie włosy, czy krótkie, albo łysina mogą pomóc w trudnych czasach i na codzień, i jak zarost lub brak go może nam ułatwić życie w trudnych i na codzień? moje argumenty: długie włosy chronią przed zimnem, ale przy wisiłku robią się tłuste, i ktoś w ucieczce może cie za nie złapać, krótkie włosy troche zatrzymuja cieplo w ciele, łysina jest bardzo zimno w głowe jak wieje lub jest zimno ale nikt cie za włosy nie złapie, zarost + u mężczyzny to to że zimą jest ciepło, a – że trzeba ja myć przynajmniej myć wodą, bo resztki jedzienia wyglądają ochydnie na zaroście.
Pomysł autorski i takiego materiału na Polskim YT i zagranicznym nie widziałem.

Brave Explore Squad
Jaką lustrzanką/kamerą nagrywasz?

chaco pl
co sądzisz o piecach gazowych i czy warto mieć piec miałowy jak i piec gazowy ,
lajkujcie by zobaczył

Gandafl
Krzysiu co sądzisz o posiadaniu kamizelek lub samych płyt balistycznych na trudne czasy? (Jeśli ktoś je posiada bo np. Prowadzi kantor albo lubi mieć realistyczną kamizelkę do airsoft’u)

Adam Rożek
Mam pytanie gdzie kupić lub jak zrobić filtr do powietrza po wybuchu bomby atomowej?

Polski Patriota
witam mam pytanie czy na czas godziny W lepiej mieć dom czy mieszkanie dom będzie bardziej kusił różnych szabrowników
i wiadomo że będzie w nim więcej cennych rzeczy.
a mieszkania nikt raczej nie będzie okradał a nawet gdyby to mały procent ludzi to zrobi
pozdrawiam

Pytania zadane na żywo w czasie audycji.

  1. Jak myślisz, czy w czasie wojny, najważniejsze miasta, takie jak Warszawa, Lublin itp., będą chronione przez wojsko, a potem mniejsze, typu Chełm, Zamość z jakimiś ważnymi drogami.
  2. Pytanie. Z jakiś powodów atakuje nas Rosja, wjazd pancerny od strony Białorusi i Kaliningradu, nasza armia dostaje po tyłku, cofa się. Co robisz?
  3. Co sądzisz o „czarnoprochowcach” na trudne czasu?
  4. Czy nie uważasz, że wiele ludzi skupia zbyt wielka uwagę na sprzęcie, nie mając żadnych umiejętności i w kryzysowych sytuacjach nie będą wiedzieli a co i jak się zabrać.
  5. Czy można w karaluchu odbierać zakupy osobiście, czy nie?
  6. Czy czytałeś książki Uniwersum METRO. W tych książkach jest wiele metod opisanych życia po ?
  7. Jak zmniejszyć ciężar i dostosować zestaw BOBa dla 13to latka?
  8. Jak myślisz, czy umiejętność celnego rzucania nożami będzie przydatna ?
  9. Moi rodzice prowadzą restaurację na wsi. Czy sensowne jest trzymanie tam dużej ilości zapasów?
  10. W przypadku wojny, jakie miasta w Polsce mogą zostać zaatakowane i jak przetrwać opar radioaktywny bez kupowania specjalistycznego sprzętu.
  11. Czy bycie łysym, może pomóc w trudnych warunkach?
  12. Czy zrobisz film o kuskusie?
  13. Czy była sytuacja, w której przydała ci się umiejętności klasycznego survivalu?
  14. Chcę wiedzieć czy, magazynujesz wiedzę na wypadek apokalipsy zombie? Co polecasz zapisać w notatkach?
  15. Znasz taką stronę jak nukemap? https://nuclearsecrecy.com/nukemap/
  16. Co sądzisz o grupach paramilitarnych?
  17. Czy instalacje fotowoltaiczne, która wyłącza się w czasie awarii, da się przerobić tak, aby działała cały czas?
  18. Co sądzisz o zorganizowaniu całej społeczności w małej miejscowości do ewentualnej obrony zbiorowej w razie potrzeby?
  19. Czy widziałeś kanał Jaruhy?
  20. Fajny kubek, jak ci się z niego korzysta?
  21. Co masz na szafce z Fallouta?

Survivalista (admin)

Artur Kwiatkowski. Magister inżynier, posiadacz licencjatu z zarządzania. Samouk w wielu dziedzinach, ale nie czuje się ekspertem w żadnej. Interesuje się zdrowym życiem i podróżami. I przygotowaniami na trudne czasy, rzecz jasna!

Mogą Cię zainteresować także...

19 komentarzy

  1. Piotr pisze:

    Co myślicie na temat nowego projektu ustawy o broni i amunicji?
    Z jednej strony dobrze że skończy się podawanie powodów/uzasadnień że broń jest absolutnie niezbędna w jakimś celu (na przykład do samoobrony) a obywatel przestanie być „petentem policjanta”, tylko jeśli spełni określone kryteria na określoną klasę broni, to pozwolenie dostanie.
    Z drugiej jednak strony praktycznie nic nie ulega zmianie jeśli chodzi o możliwość używania broni, minimalnie się zmieniło określenie „obrony koniecznej” jak i „użycia środków niewspółmiernych do zagrożenia” ale nadal pozostają te same absurdy, że można sobie legalnie chodzić po ulicy z załadowanym (nabitym) „zabytkowym” czrnoprochowym rewolwerem bezpozwoleniowym (gdzie użytkownik nie musi spełniać ŻADNYCH kryteriów) a z nowoczesną i znacznie bezpieczniejszą bronią co do której użytkownik musi dodatkowo spełniać określone kryteria (niekaralność itp.) nadal będzie to nielegalne.
    Mam nieodparte wrażenie, że to zostało wylobbowane przez biznes związany z bronią palną – z punktu widzenia producentów i dystrybutorów obroty wzrosną, bo część ludzi kupi broń, amunicję, szafki z atestami itd., ale z punktu widzenia zwykłego obywatela nic się tak na prawdę nie zmieni, bo jedyne co będzie mógł zrobić, to trzymać broń zamkniętą w szafie pancernej a załadować będzie ją mógł zgodnie z prawem tylko na strzelnicy.

    To trochę tak jakby każdy mógł sobie kupić samochód tylko po to, aby trzymać go w garażu i raz na jakiś czas mógł go zawieźć lawetą na specjalny tor wyścigowy aby nim sobie pojeździć 😀 Jasne że lepiej jest mieć niż nie mieć (a w sytuacji zagrożenia lepiej wylądować w więzieniu niż na cmentarzu) i jakaś jaskółka wiosny to jest, ale moim zdaniem to tylko działanie pozorne ustawodawcy – nie zmieni to w żaden istotny sposób bezpieczeństwa obywateli (ani nie „wyrówna szans” między przestępcą a ofiarą).
    Ostatecznej treści ustawy jeszcze nie ma (jak i nie wiadomo kiedy wejdzie w życie) więc to trochę wróżenie z fusów, ale jak na razie w parlamencie „wszyscy są za” więc nie zapowiada się aby jakieś istotne zmiany w tym projekcie nastąpiły.

    Pytanie może niekoniecznie na Q&A ale może bliżej w temacie siedzicie i ciekaw jestem Waszego zdania na ten temat (temat projektu ustawy a nie broni jako takiej, bo w kwestii broni to wielokrotnie określaliście swoje stanowisko – moje jest podobne).

  2. bura2 pisze:

    Co do CP – jeżeli jesteśmy sami to wg mnie nieopłacalne jest posiadanie czegokolwiek więcej niż rewolwer CP (kwestie rodzaju/kalibru/firmy/długości lufy zostawiam każdemu osobiście do wyboru). Jest wybór najbardziej uniwersalny – nie najlepszy, bo są poszczególne sytuacje kiedy inne rodzaje broni CP wygrywają z rewolwerem. Jeśli masz grupę przetrwania i chcesz zadbać o bezpieczeństwo to niech w każdej podgrupce składowej (np. w każdej rodzinie w grupie kilku rodzin) był jeden rewolwer CP i dąż do unifikacji – najlepiej żeby Wszyscy mieli dokładnie taki sam. Dopiero gdy to jest zaspokojone można myśleć o dodatkowej broni np. strzelbie/pistolecie czy karabinie CP. Zawsze warto – każda dodatkowa sztuka to plus. Zwłaszcza w przypadku głębszego kryzysu. Strzelba/karabin umożliwią polowanie (próby polowania?) a pistolet przyda się tam, gdzie pękaty rewolwer jest niepraktyczny (np. przy codziennej pracy w upale, łatwo mi wyobrazić sobie sytuację kiedy rewolwer zostaje w domu a my idziemy na pole z pistoletem za paskiem)

    • Rafał M. pisze:

      Może niekoniecznie taki sam, ale dobrze by było, żeby cała broń miała taką samą amunicję.

      Natomiast nie bez powodu wynaleziono zarówno broń krótką, jak i długą. Rewolwer służy do samoobrony na bardzo bliskie odległości, rzędu kilku do kilkunastu metrów, bardzo trudne jest trafienie w poruszający się cel na większą odległość, zwłaszcza w sytuacji stresowej.

      Bronią długą można trafiać w cele na odległość 100 metrów i dalej, czyli znacznie dalej niż przeciwnik zdołałby użyć broni krótkiej, nie podejdzie.
      Dlatego Europejczycy kiedyś podbili i skolonizowali niemal cały glob. I to w czasach, kiedy używano bardzo prymitywnej broni, najpierw arkebuzów z lontem zapalanym przed oddaniem strzału (mechanizm przykładał palący się lont po naciśnięciu spustu), później broni skałkowej.
      Jeden szereg oddawał strzał, drugi za ich plecami ładował, później się zmieniali. Tubylcy mieli dzidy i łuki. Większość nie dożywała do chwili podejścia na odległość umożliwiającą trafienie z łuku.

      Podczas walk II Wojny Światowej okazało się z kolei, że ręczne karabiny maszynowe (co innego CKM) nie są bardziej skutecznie niż broń oddająca pojedyncze strzały. Karabinem maszynowym strzelano na oślep, marnując duże ilości amunicji, a ze zwykłego karabinu zazwyczaj 1 strzał to 1 trafienie.

      Podczas włóczenia się po odludnych terenach lepiej ze sobą mieć broń długą, niż krótką.
      Podczas okupacji w mieście lepiej nie mieć przy sobie żadnej broni, bo jeśli patrol okupanta zauważy, to oznacza wyrok śmierci. Partyzanci udawali zwykłych ludzi i zabierali broń tylko wtedy, kiedy szli na jakąś zaplanowaną akcję.

      • Coyote pisze:

        Mieszanka dobrych wniosków i opowieści dziwnej treści . II wojna światowa to właśnie dowiodła wartości ręcznych karabinów maszynowych . Przy standardowej amunicji były równie celne co karabiny powtarzalne więc można było skutecznie razić ogniem pojedynczym i krótkimi seriami na podobnym dystansie .
        Ale gęstość ognia masz o wiele większą , możesz szybciej razić i przenosić ogień z celu na cel . Machanie wajchą cię nie dekoncentruje itd .
        Mam tu na myśli poważną broń jak km PK , M240 czy nawet stareńką DP 28 .
        Km MG-42 którego teraz dużo było w telewizji z racji rocznicy PW to trochę inna historia , siewnik do odpierania falowych ataków piechoty i robienia huku .
        Strzelałem z wersji 7,62 Nato czyli MG-3 , dobrego słowa na tą robioną najtańszym kosztem polewaczkę nie powiem .

        Zasięg skuteczny arkebuza to jakieś 40 metrów , z tylu idzie podobno trafić w sylwetkę tak jak i z łuku równikowego .
        Ale straszliwe rany i huk wywoływały panikę wśród dzikich ludów , a nabity siekańcami mógł porazić z niewiele mniejszej odległości całą grupę wojowników . Z kolei ich strzały o kamiennych i kościanych grotach nie były w stanie przebić konkwistadorskich zbroi .

        Na podobnej zasadzie na kresach I RP ludzie masowo zbroili się w choćby i prymitywne samopały przeciwko Tatarom a wśród plemion afrykańskiej dżungli łuki zostały wyparte przez pupus , obrzyny kapiszonowych strzelb .

        Dzisiaj z broni palnej dostępnej bez pozwolenia rewolwer jest najbardziej uniwersalny i wygrywa stosunkiem koszt-efekt . Dwulufowy derringer często wcale nie będzie tańszy ale zawsze lżejszy i cieńszy nawet od obrzyna rewolweru .
        Jak dowolna broń palna więcej zaszkodzi jak pomoże pozostaje mocny gaz , solidny nóż i umiejętności .

      • Pozyskiwacz. pisze:

        Jeżeli to prawda o tej nieskuteczności RKM , to dlaczego podczas II wś, tak bardzo rozpowszechniła się broń maszynowa ? Podczas tego konfliktu bardzo wzrosło nasycenie wojsk pistoletami maszynowymi i karabinami maszynowymi. Tak że obecnie (oprócz strzelców wyborowych) nikt nie używa innej broni niż automatyczna.

        • Rafał M. pisze:

          Gdyby ustawić RKM na ogień ciągły, to magazynek kończy się w 3 sekundy. Bez amunicji broń jest całkiem bezużyteczna. W dodatku odrzut utrudnia celowanie.
          Często jest też ustawienie na strzelanie salwami, bodajże po 3 sztuki amunicji.

          Z biegiem czasu dokonuje się pewien postęp i karabiny maszynowe też stają się coraz bardziej celne. Nie bez powodu wycofywane są starsze modele, na przykład Kałasznikowy.

          Karabin maszynowy jest bardziej uniwersalny, bo można go też ustawić na ogień pojedynczy. Ciągłego raczej rzadko się używa podczas walki.

          Nieco inna sytuacja jest z pistoletami maszynowymi. Niektóre modele mają wręcz kieszonkowe rozmiary.
          Pistoletów maszynowych nie używa się na typowym polu bitwy, tylko w ochronie, na przykład ochronie VIP-ów i obiektów, albo (kiedyś) w akcjach partyzanckich. Są mniejsze i lżejsze od karabinów, sprawdzają się głównie na małych i średnich dystansach.
          Pistoletów maszynowych używa się w zasadzie podobnie jak zwykłych pistoletów do samoobrony, ale mają dużo większą szybkostrzelność, więc jest większa szansa pokonania przeciwnika.

          Z kolei w zwykłych pistoletach jest tak dużo nabojów w magazynku, bo strzela się kilkukrotnie do przeciwnika. To wbrew Hollywoodzkim filmom sensacyjnym nie sprawdza się przeciwko większej ilości uzbrojonych przeciwników, szansa wyjścia z życiem z takiej sytuacji nie jest zbyt wysoka.
          Otóż, wbrew filmom, pojedynczy pocisk z broni krótkiej nie jest zbyt skuteczny, bo nawet jak postrzał był śmiertelny (co rzadko się zdarza), to do tej śmierci może minąć jeszcze kilka minut, a w międzyczasie przeciwnik się porusza i nadal jest niebezpieczny. Jeśli przeciwnik jest pod wpływem narkotyków, to zanim umrze może w ogóle nie zauważyć że został postrzelony. Adrenalina podobnie działa. Dlatego w uzbrojonego, niebezpiecznego przeciwnika, należy wpakować jak najwięcej kulek, nawet cały magazynek, tak na wszelki wypadek.

          • bura2 pisze:

            Zejdźmy na ziemie. Co ma II WŚ i uzbrojenie masowych poborowych armii do pytania kolesia czy warto mieć drugą sztukę CP inną niż rewolwer?

            Wiedza, a raczej grillowa dyskusja co było lepsze w II WŚ itp. itd. z racji tego, że pytający raczej nie ma pod sobą kilku fabryk zbrojeniowych i dwóch dywizji się nie przyda – stuknijmy się zimnym piwkiem i wróćmy do brzegu.

            Z tego co oferuje nam CP bez pozwoleń najbardziej uniwersalną bronią jest rewolwer, najlepiej z tych nowocześniejszych jak remik 1858. Tak jak napisano wyżej w stresie do ruchomego celu to mamy 10-15 m zasięgu max. ale z podparcia z wygodnej postawy, leżąc, do nieruchomego celu, po odpowiednio długim treningu… i do 50 m zwłaszcza wersja z lufą 8″. Broń praktycznie zawsze jest celniejsza od strzelca i to umiejętności strzelca ją ograniczają. Są kolesie którzy strzelają ze zwykłych służbowych Glocków do sylwetki na 100 m…

            Oczywiście, są sprzęty lepsze do poszczególnych zadań. Ale trzeba mieć kasę, mieć gdzie to trzymać, jak to wyewakuować, mieć czas z tym wszystkim trenować, i gromadzić różne rodzaje amunicji. orz części zamiennych do każdego egzemplarza. Taki nakładem sił i środków to już można pozwolenie wyrobić i normalną broń kupić.

          • Coyote pisze:

            AK to nie karabin maszynowy tylko karabinek automatyczny . Różnica jest prosta , poza masą i poręcznością z karabinka automatycznego prowadzi się zasadniczo ogień pojedynczy a ustawienie bezpiecznika „S” to opcja na specjalne okazje .
            Niecelność to kompletna bzdura , najtańszą amunicją z nadwyżek skupienia 8 – 7 cm to nic szczególnego , dobraną pod lufę lepszej jakości jak norma czy sako i 4 cm dla serii 3 strzałów .
            Zupełnie normalnie w tej klasie broni , mity i legendy o niecelności popularnego kałacha to wynik tych nieszczęsnych 15 cm skupienia uznawanych według instrukcji za dostateczne kiedy karabinki biją o połowę ciaśniej i „wojskowej” specyfikacji naboi gdzie ważne było niezawodne działanie a nie czy wsypano ciut mniej czy ciut więcej prochu . To samo dotyczy np: naboi 7,62×51 z nadwyżek .

            Po co ta dygresja ?
            Samopowtarzalne wersje kałasznikowa kaliber 7,62×39 to chyba najlepsza opcja karabinu surwiwalowego w naszej części europy . Lekki , poręczny , niezawodny , na nabój mający potwierdzone rażenie obalające przy umiarkowanym odrzucie .
            Konkurenci to w zasadzie tylko SKS i Ruger Mini 30 , czeski Sa 58 ma problemy z niezawodnością , Bren 2 póki co jest za drogi tak jak i AR-15 pod rosyjski nabój tylko te są do tego jeszcze kapryśne .

  3. M pisze:

    Może tak by poruszyć sprawę antybiotków w prepreskich przygotowaniach?

    • Survivalista (admin) pisze:

      A co tu poruszać?

      • bura2 pisze:

        Niektórzy mają w swoich apteczkach pół szpitala.
        Ja mam coś w stylu DIN-owskiej apteczki samochodowej wzbogaconej o:
        -pęsetę
        – leki OTC – paracetamol, aspiryna, stoperan, wapno, węgiel, manti, naproxen maść
        – napoczęte opakowanie ketonalu które mi zostało po leczeniu zęba.
        – dużo zwykłych małych plastrów.
        Dlaczego tylko tyle? jest to zestaw mniej więcej niezmienny od kilku lat, miałem czas dokupić niewiadomo czego. Ale mam tylko to co umiem użyć i wiem kiedy użyć. Opakowanie super tabletek o trudnej łacińskiej nazwie o których nic nie wiem a ulotka brzmi jak po chińsku nic mi nie da. A nawet mogę sobie zaszkodzić

  4. Rafał M. pisze:

    Odnośnie chipsów, to jak trzymam paczkę w samochodzie. Na wypadek gdybym zgłodniał, a nie byłoby możliwości kupienia sobie czegoś do jedzenia. Byle by nie jeść wewnątrz samochodu, bo sypie się słony pył i później rdzewieje mocowanie foteli.
    Takie chipsy okazują się być odporne na skrajne temperatury w samochodzie, a lekkie przeterminowanie też im nie szkodzi (niedawno zjadłem z samochodu paczkę przeterminowaną pół roku i nic mi nie było).
    Może nie są zbyt pożywne, ale lepiej to zjeść, niż prowadzić głodnym.

    Niedawno odkryłem tabletki typu „multiwitamina”. Wrzuca się jedną do wody i otrzymuje całkiem dobry napój. Byle by nie przedawkować, bo jedna tabletka to 100% dziennej dawki wielu witamin.
    W ten sposób rozwiązałem 2 problemy. Pierwszy to ewentualny brak dostępu do pełnowartościowej żywności. A drugi, to taka woda jest po prostu dobra, jakoś nie lubię zwykłej wody bez dodatków i z tego powodu nie sprawdzały się u mnie bidony do napełniania wodą, zawsze w końcu kupowałem jakiś napój.

    Odnośnie piwnicy. To taki schron raczej nie wytrzyma upadku bomby w budynek, ani nawet w bezpośredniej bliskości. Jednak są inne zagrożenia niż bomby.
    W USA w domach czasem tworzy się coś takiego jak „bezpieczny pokój”. Można się w nim schować przed włamywaczami, albo podczas tornada.
    Takie pomieszczenie nie powinno mieć okien, najlepiej jakby było w środku budynku otoczone innymi zewnętrznymi pomieszczeniami, powinno mieć mocne drzwi, łóżko, sedes, telefon (lub inny środek komunikacji ze światem), radioodbiornik niezależny od sieci energetycznej, apteczkę, monitoring sytuacji na zewnątrz, zapasy wody i trochę żywności.
    I piwnicę też można spróbować przerobić na taki bezpieczny pokój, a przy okazji na co dzień może pełnić inne funkcje.
    Upadek bomby na dom jest raczej mało prawdopodobny, bo bomby są drogie i używa się ich raczej przeciwko ważniejszym obiektom. Jeśli będzie mieć filtr przeciwpyłowy, to przyda się też po odleglejszej (ponad kilkanaście kilometrów) eksplozji nuklearnej.

    Można spróbować zwiększyć wytrzymałość stropu piwnicy dzięki metalowym szafkom z rozpórkami w dół i górę. To prowizorka, ale lepsza taka niż żadna, zmniejszy prawdopodobieństwo zawalenia się całego stropu na głowę.

    Odnośnie ochrony przez wojsko, to NIE MOŻNA NA TO LICZYĆ.
    W przypadku największych miast może być zorganizowana obrona przeciwlotnicza, przed nalotami i bombardowaniem, ale nie do końca skuteczna.
    Zadaniem wojska będzie przede wszystkim ochrona rządu, parlamentarzystów podczas ewakuacji, kilku kluczowych fabryk, oraz obiektów wojskowych. Jeśli obywatel nie jest potomkiem Kulczyka, to dla wojska jego bezpieczeństwo będzie zupełnie obojętne.
    Paradoksalnie, podczas wojny lepiej żeby nie było w pobliżu własnych wojsk, bo przeciwnik będzie ich atakował i można oberwać rykoszetem. Jeśli w danym mieście nie będzie żadnego wojska, to w zasadzie nie będzie potrzeby ostrzeliwania tego.
    Podbój militarny polega przede wszystkim na przejęciu władzy centralnej, poza rządem wymienią co najwyżej kierowników niektórych urzędów (bo nie ma kadr na więcej) i największych firm, nawet zwykli urzędnicy i policjanci pozostaną bez zmian.

  5. Aspolecznawsieci pisze:

    Tłuszcze roślinne, które zostały poddane rafinacji (czyli nie tylko tłuszcze utwardzone, ale też każdy olej rafinowany) nie są przyswajane przez organizm, więc nie niosą ze sobą żadnych wartości (mają natomiast negatywne skutki takie jak choćby obniżenie odporności – która jest bardzo ważna w trudnych sytuacjach). Dlatego chipsy i batony traktowałabym raczej wyłącznie jako polepszacz nastroju (bo są smaczne i dają chwilowe uczucie zaspokojenia głodu). A to też jest ważne :).
    W przypadku batonów jest w nich również czekolada, więc trochę energii tym dostarczymy. W dodatku czekolady są dobre do przechowywania. Lepiej jednak kupić tabliczki gorzkiej czekolady niż jakieś batony. Dobrym pomysłem jest też zrobić sobie samodzielnie jakieś crunchy na miodzie. Takie produkty mają długi termin przydatności do spożycia.

  6. bura2 pisze:

    Ooo zaczyna się o zdrowej żywności i o tym co i jak jest przyswajalne… Ja swego czasu dojeżdżając do szkoły średniej 30 km PKP kupowałem po szkole paczkę 150 g czipsów z biedry i do kolacji byłem najedzony. bo nomen omen było to 150 g ziemniaków ( a ja wtedy generalnie mało jadłem).

    Dzisiaj żyje sobie „na poziomie” i mam czas i kasę, żeby gotować sobie co chce, np.: z kurczaka jem tylko filety, z brązowym ryżem. Ale przyjdzie „bida” to zacznę kupować kurczaka całego. I pierś to będzie święto na niedzielę, a pozostałe dni pałki udka i skrzydełka, rosół na resztkach i ryż już niestety biały. Im biedniej tym bardziej patrzymy na ilość nie na jakość. Zamiast mięsa wchodzą podroby, zamiast świeżych pomidorów koncentrat itp itd.

    @pani aspołecznawsieci sądzę, że podczas głodu za ostatnią 10 lepiej kupić ryż, makaron i olej rafinowany niż produkty „bio”, zwłaszcza, że tych pierwszych wyniesiemy ze sklepu reklamówkę a tych drugich garść. Nikt nie sprzedawał obrączki ślubnej, żeby kupić ksylitol, tylko ziemniaki.

    • Aspolecznawsieci pisze:

      Nie pisałam o produktach Bio (sama ich zresztą nie kupuję). W każdym razie zdecydowanie lepszym tłuszczem w czasie kryzysu będzie choćby smalec, który dość łatwo przechowywać.
      Oliwa z oliwek (nierafinowana) też poleży minimum dwa lata (w piwnicy), więc i ją da się wrzucić do zapasów (przy założeniu że na bieżąco zużywamy i dokupujemy).

      A co do chipsów – pisałam, że poprawiają nastrój, co też ma znaczenie w ciężkich sytuacjach. Ale z drugiej strony chipsy są nieekonomiczne w przechowywaniu (zajmują dużo miejsca), więc można wybrać coś równie smacznego, ale bardziej skoncentrowanego. A jeśli przy okazji będzie to stanowić bardziej wartościowy posiłek, to tym lepiej.

      • linkolm pisze:

        Zamiast chipsów polecam orzeszki,czy to na słono czy słodko co kto lubi.

      • bura2 pisze:

        @aspołeczna.
        Wyskoczyłem agresywnie, trochę za bardzo. Ale skręca mnie gdy mówimy o żywności awaryjnej/kryzysowej i ktoś wyskakuje z tezą, że produkt który od pokoleń je nasze społeczeństwo nie ma żadnych wartości odżywczych/jest nieprzyswajalny itp. itd. Jakoś całą historię jedliśmy zboża i ziemniaki….

        Jestem w stanie zrobić sobie kulkę pemmikanu – takie indiańskie MRE. i wozić w samochodzie i będzie lepsza niż te czipsy tylko że 150 gram czipsów to jakieś 2 zł i chwilka poświęcona na zakup, a 150 gram pemmikanu to minimum 10 i mój własny czas…

        Ryż, kasza, ziemniaki, olej rafinowany, cukier. dodałbym jeszcze cebulę. To jest tania baza. Dzięki której nie będziemy sprzedawać Telewizora czy obrączki za worek ziemniaków. Żeby jeść zdrowo i pełnowartościowo …. potrzeba więcej kasy i wysiłku.

        Lepiej żeby ktoś miał paczkę czipsów samochodzie i wór ryżu w piwnicy. Niż super opracowaną zbilansowaną rację – ale jeszcze tylko w planach do kupienia

        • Survivalista (admin) pisze:

          Nie mamy technicznej możliwości wyróżnienia tego komentarza, więc pozwolę sobie wyróżnić ten fragment w ten sposób.

          Lepiej żeby ktoś miał paczkę czipsów samochodzie i wór ryżu w piwnicy. Niż super opracowaną zbilansowaną rację – ale jeszcze tylko w planach do kupienia

          Pod tym podpiszę się obiema rękami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.