Jak się zabezpieczyć na brak wody?

W październiku Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport podsumowujący stopień przygotowania polskich miast i spółek wodociągowych na awarie i sytuacje kryzysowe w zakresie zaopatrzenia w wodę. Zaskoczę Was: okazało się, że nie są one dobrze przygotowane.

W dzisiejszym materiale przedstawimy 6 strategii i kierunków przygotowania na brak wody w takich sytuacjach.

https://www.youtube.com/watch?v=n_lKALfJJ-Q

1. Filtr do wody

Pierwszą i chyba najważniejszą rzeczą jest zorganizowanie filtra do wody, za pomocą którego będziesz w stanie uzdatnić do picia wodę, gdy ta z kranu nie będzie się do tego nadawać.

Tanie filtry (jak np. LifeStraw) są w stanie zatrzymać zanieczyszczenia mechaniczne i biologiczne. Jeśli to możliwe, kup taki filtr, który usunie z wody także zanieczyszczenia chemiczne, np. metale ciężkie.

Jeśli nie możesz filtra kupić, przynajmniej dowiedz się jak zrobić prosty filtr do wody z butelki PET i węgla drzewnego. On usunie zanieczyszczenia mechaniczne, częściowo także chemiczne i biologiczne, a zagotowanie wody unieszkodliwi pozostałe w wodzie chorobotwórcze drobnoustroje (można też użyć dezynfekcji metodą SODIS).

2. Gdzie zdobyć wodę?

Gdy zabraknie jej w kranie, trzeba będzie ją skądś przynieść. Dlatego trzeba wiedzieć, gdzie w okolicy dostępna jest woda. Gdzie przepływają względnie czyste strumienie, gdzie są studnie głębinowe, gdzie fontanny w parku. Warto mieć orientację także w zakresie tego, czy ta woda jest dostępna przez cały rok, czy np. ten strumień często wysycha, a woda z parkowej fontanny jest spuszczana na zimę.

O tym przygotowaliśmy ten osobny materiał.

3. Zapas wody w domu

Kilka zgrzewek wody mineralnej, woda źródlana w 5-litrowych baniakach, czy kranówka w pustych butelkach po napojach albo takich zgrabnych pojemnikach dostępnych w KARALUCHU.

Trudno jest mieć duży zapas wody w domu, bo ona zajmuje mnóstwo miejsca, ale warto się postarać.

4. Awaryjny, dodatkowy zapas wody

Warto mieć możliwość zebrania w domu możliwie dużej ilości wody w sytuacji, gdy zostaniemy powiadomieni o planowanym wyłączeniu wody. Być może awaria zasilania po kilku godzinach spowoduje zatrzymanie dostaw wody (gdy przestaną działać agregaty w przepompowni). Mając taką informację trzeba po prostu napełnić wszystkie pojemniki znajdujące się w domu, a jeśli jest ich mało, zaimprowizować kolejne (np. ażurowy koszt na pranie wyłożony grubym workiem foliowy, pojemnik na dziecięce zabawki i tak dalej).

Dobrze jest mieć także na tę ewentualność więcej niż jedno wiadro i miskę, bo będą one potrzebne także do wygodnego korzystania z tej wody.

5. Własne źródło wody, niezależne od wodociągu

Czyli na przykład pozyskiwanie deszczówki, własna studnia na działce. Nie zawsze możliwe, w ostateczności niech to będzie zasłonka prysznicowa rozłożona na balkonie tak, by zbierać opady do wiadra.

Wydawać by się mogło, że własna studnia jest rozwiązaniem idealnym, bo wystarczy ją mieć, by zawsze mieć czystą i zdatną do picia wodę. Tymczasem wystarczy brak prądu albo zalanie studni przez powódź, by nie dało się z niej korzystać aż do czasu jej oczyszczenia i odkażenia.

6. Ewakuacja z miasta pozbawionego wody

Brak dostępu do wody pitnej, a więc także i utrudnienie działania kanalizacji, przyczyni się do powstania bardzo trudnych warunków w mieście. Pod uwagę można brać nawet wybuch jakiejś epidemii. Z tego względu przeniesienie się do miejsca, gdzie o wodę łatwiej, jak najbardziej należy rozpatrywać w kategorii rozwiązania tego problemu.

Choć oczywiście warto też wdrożyć w życie awaryjne rozwiązania na brak kanalizacji, o których była mowa niedawno.

Czy należy bać się braku wody?

Koniecznie trzeba być na niego przygotowanym, mieć choćby 1 zgrzewkę wody mineralnej na osobę, co pozwoli przez 2 dni zaspokoić absolutne minimum potrzeb. Uzupełniając tę wodę tą przyniesioną z beczkowozu i zebraną ze spłuczki, powinniśmy mieć dostatecznie dużo czasu na podjęcie jakiejś mądrej decyzji odnośnie do dalszego toku postępowania.

Krzysztof Lis

Magister inżynier mechanik. Interesuje się odnawialnymi źródłami energii, biopaliwami i nowoczesnym survivalem.

Mogą Cię zainteresować także...

9 komentarzy

  1. Piotr pisze:

    Ciekawe, kwestia wody to jeden z ważniejszych problemów, a komentarzy brak. Wszyscy myślą, że w tym temacie powiedziano już wszystko?

    • Coyote pisze:

      Kto ma swoją studnie abisynkę ten siedzi cicho . Kto siedzi w bloku ten tylko liczy zgrzewki kranówki i zgrzyta zębami . Pół biedy jak wiedząc gdzie okoliczna rzeczka ma źródła powyżej miasteczka i będzie mógł drałować po wodę jedynie 5 km niczym murzyn z Sudanu .
      A w dużym mieście wie że jest w czarnej „d” chyba że mieszka w kamienicy która ma nadal studnie na podwórku . Albo chociaż bawił się w ekplorkę i zna źródło czystej wody niedaleko w podziemiach jakiegoś starego fortu czy innych zapomnianych tunelach .

    • tommies pisze:

      Problem jest trudny do rozwiązania i ciężko o łatwe rozwiązania. Żywność można „kompaktować” tzn. tak dobierać, aby przy małej objętości dawała dużo kcal i pozostałych substancji odżywczych. Z wodą się tak nie da zrobić.
      O ile w domu można bez większych problemów mieć zbiornik przy pompie 200l czy nawet 500l, o tyle wygospodarowanie miejsca nawet na 100l bywa problemem gdy mieszka się w bloku i ma małe mieszkanie. Dodatkowo sprawę utrudnia fakt, że w domu ta woda jest na bieżąco zużywana i uzupełniana a w mieszkaniu aby to miało sens to raczej musi być butelkowana i na bieżąco zużywana.
      Pozyskiwanie wody opadowej w skrajnej sytuacji też jest w bloku co najmniej utrudnione.

  2. GNOM pisze:

    Masz działkę, grajdoł – masz studnie, a jak nie masz to wierć.
    Mieszkasz w kamienicy, bloku, szeregowcu itp. to dowiedz się gdzie w okolicy jest ujęcie i pompa.
    Jak w twoim mieście nie ma ujęć wody- to zrób zapas wody w butelkach. ot i tyle.
    Każdy powinien też znać gdzie w okolicy jest jakiś czysty strumień, staw czy bijące źródło (w mojej okolicy są trzy, w tym jedno z wodą źródlaną).
    ot i tyle więcej się zrobić nie da.

    • Piotr pisze:

      W miastach jest dodatkowo ten problem, że nie ma gdzie zrobić awaryjnej studni. Można kupić na Allegro wojskowe studnie polowe SR-7 i w „razie W” spróbować zrobić własny odwiert ale w mieście nigdy nie wiadomo na jaki syf się trafi pod ziemią. Bywa że w jakimś miejscu najpierw była żwirownia na potrzeby budów w mieście, potem doły po żwirowni wykorzystywano jako wysypisko śmieci, które potem się przysypuje się warstwą ziemi, rekultywuje i po 15-20 latach robi z tego „atrakcyjne” działki pod domki jednorodzinne – ktoś kto mieszka w takim miejscu też będzie miał problemy z wodą, bo o własnej studni na podwórku w takiej lokalizacji raczej należy zapomnieć.

      • Coyote pisze:

        Można :
        a ) Zbierać deszczówkę
        b ) Zaryzykować , wiercić i oddać próbkę do sanepidu . Jak śmieci były tylko komunalne nie przemysłowe , zwłaszcza wtedy kiedy 99 % to były odpady spożywcze przez te kilkadziesiąt lat wszystko powinno ładnie przefermentować . Więc woda może będzie znośna , jak badanie potwierdzi pozostanie tylko psychiczny niesmak i używanie jej np: do podlewania grządek .
        W sytuacji awaryjnej gotować , pić i cieszyć się bo ludzie muszą sobie radzić z gorszą https://gdb.voanews.com/4946A1C8-6FE6-4679-9388-BC0CF934BE9D_w1023_r1_s.jpg

        • Piotr pisze:

          Różnie bywa, kiedyś zakłady regularnie oddawały różny syf na takie wysypiska (lub spuszczały do rzek) bez jakiegokolwiek wstępnego oczyszczania czy neutralizacji. Po prostu przed kupnem trzeba sprawdzić historię działki (i okolicy) co najmniej kilkadziesiąt lat wstecz.

          Wiadomo że studnię lepiej wywiercić zawczasu i wodę sprawdzić a w sytuacji awaryjnej wiadomo że lepiej zaryzykować i wypić niż umrzeć z powodu odwodnienia. Chodziło mi raczej o to, że zestawów typu wojskowy SR-7 (czyli coś takiego https://www.youtube.com/watch?v=IGo9dkhx0sU) też należy używać z głową i mieć świadomość, że nie każda woda pod ziemią jest zdatna do picia.

  3. Wiktoria pisze:

    dobrze wiedzieć takie rzeczy, na pewno taka wiedza może mi się w przyszłości przydać.

  4. Rafał M. pisze:

    Ja w mieszkaniu zawsze mam co najmniej 1 zgrzewkę wody gazowanej. Ostatnio ciąłem wydatki i kupuję taką za niecałe 60 groszy za butelkę 1,5 litra, czyli zgrzewka wychodzi około 3,5 złotówki.
    Mokra i ma gaz, więc nadaje się do przyrządzania napojów z różnych soków.
    Myślałem by używać urządzenia do robienia gazowanej w domu, ale pojemniki z CO2 są dosyć drogie i zupełnie się nie opłaca.
    Po terminie ważności mogą z butelek ulotnić się bąbelki, więc nie da się takiej długo przechowywać, trzeba spożywać na bieżąco, jak się rozrywa ostatnią zgrzewkę to kupić co najmniej jedną nową.

    Druga woda jaką mam, to demineralizowana, używana głównie do żelazka. W 5-litrowych baniakach. Później te puste baniaki mogę używać do przechowywania kranówki, są wygodniejsze od butelek PET.

    No i jeszcze mam filtr słomkowy mogący służyć ponad rok, ale to już zahacza o paranoję, w Polsce potrzeba by naprawdę niezłego kataklizmu by się przydał.
    Coś takiego to raczej na wyprawy do jakiejś dżungli lub innego pustkowia w Ameryce Południowej, Afryce czy Australii. Więc jak ktoś ma napięty budżet, to może sobie zostawić taki zakup na sam koniec, bo to stosunkowo droga zabawka (około 120 złotych).

    Trzecia rzecz, to nadmanganian trzymany w apteczce w samochodzie. Oraz drugi, w plastikowej butelce stanowiącej przenośny zestaw survivalowy.
    Można nim dezynfekować wodę (przy niskim stężeniu), lub może służyć jako środek odkażający (przy wysokim stężeniu).
    Czyli pełni funkcję takich zastępczych tabletek do odkażania wody, jakby nic innego nie było.

    Można też odkażać wybielaczem chlorowym, czyli w praktyce nawet Domestosem lub odpowiednikiem. 2 krople na litr wody i odczekać pół godziny, powstaje woda chlorowana, jak kiedyś była w kranach. Oczywiście nie noszę ze sobą wybielacza chlorowego, ale w domach często są, to taki awaryjny sposób jakby nic lepszego nie było.

    W torbie turystycznej trzymam butelkę z filtrem węglowym. Plus dwa zapasowe filtry w domu. Ale jakoś szkoda mi to ruszać.
    Nie wiem jak ze skutecznością takiego filtrowania, pewnie marna, ale nie znam wyników badań laboratoryjnych na ten temat.
    Mam, bo może być łatwiej zdobyć kranówkę, niż kupić coś do picia. A jakoś nie mam zaufania picia do wody bezpośrednio z kranu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.