Cykl 24 tygodnie do gotowości prezentuje sposób na przygotowanie swojego domu i rodziny na wiele grożących im niebezpieczeństw. Pozwoli Ci zbudować zestaw sprzętu i zaopatrzenia, które przyda Ci się w razie wystąpienia takiego niebezpieczeństwa.
A dziś najważniejsze zadanie z całego tego cyklu. Mianowicie, ustalenie, co tak naprawdę grozi Tobie i Twojej rodzinie.
W nowoczesnym survivalu chodzi o to, by przygotować się na różne ewentualności. Takie, które są bardzo prawdopodobne, ale mało kłopotliwe, jak na przykład oberwanie chmury albo awaria wodociągu czy brak prądu trwający dwa dni. Takie, które są równie prawdopodobne, ale bardziej utrudnią Ci życie, jak na przykład utrata pracy. Ale też takie, które mają wprost porażające konsekwencje, za to są dość mało prawdopodobne, na przykład wojnę atomową, nagłe zmiany klimatu, czy atak zombie.
A żeby to wszystko miało jeszcze większy sens, nasze przygotowania powinny nam służyć również na co dzień.
Weźmy na przykład zamontowanie baterii słonecznych na dachu. Podłączenie ich do jednego urządzenia, na przykład lodówki, obniży nam rachunki na prąd. Będzie więc zysk odczuwalny codziennie (a dokładniej raz na dwa miesiące, gdy Ci rachunek z zakładu energetycznego przyjdzie). Gdy stracisz pracę, będzie Ci lżej o tyle, o ile niższy będzie ten rachunek. Gdy wysiądzie prąd na kilka dni, mięso w lodówce się nie popsuje. A gdy szlag trafi całą gospodarkę i sieć przesyłową na dłużej, będziesz mógł tą baterią słoneczną zasilać i inne, ważniejsze urządzenia, choć dopiero po odłączeniu lodówki. Jak widać, jedno działanie zapobiegawcze będzie nam służyć na dobre i na złe. 😉
Aby móc się efektywnie przygotować na różne zagrożenia, musimy wiedzieć, czego możemy się spodziewać. Pewne sytuacje zmuszą nas do ucieczki z domu (do celu ewakuacji), inne z kolei pozwolą nam pozostać w domu i być bezpiecznym. Od tego, która z tych sytuacji będzie bardziej prawdopodobna, muszą zależeć nasze przygotowania. Im większa szansa na konieczność ucieczki, tym więcej wysiłku musisz włożyć w przygotowanie z góry upatrzonej pozycji (kupienie działki, przygotowanie terenu, zgromadzenie i ukrycie zapasów), środków transportu tam, tras ewakuacji, przećwiczenie ewakuacji.
Skoro tak, to spróbuję tu teraz zaproponować Ci listę pytań, które musisz zadać sobie i swojej rodzinie, aby oszacować, które zagrożenia są dla Ciebie najbardziej istotne.
- Czy mieszkasz w dużym mieście? Duże miasto = ryzyko ataku jądrowego, zapaści systemu elektroenergetycznego czy ciepłowniczego, ale także wodociągów, poza tym ryzyko zamieszek i epidemii jest większe, niż na wsi.
- Czy mieszkasz na parterze lub pierwszym piętrze? Zwiększa to ryzyko włamania, a w sytuacji kryzysowej tak naprawdę oznacza brak jakiegokolwiek bezpieczeństwa przed atakiem innych ludzi. Łatwiej zabarykadować klatkę schodową, niż zabić dechami okna balkonowe…
- Czy mieszkasz w pobliżu towarowego dworca kolejowego lub portu rzecznego/morskiego? Czy nie przeładowuje się tam czasem toksycznych chemikaliów, które mogłyby skazić duży obszar? Czy ten dworzec nie jest dobrym celem dla ataku terrorystycznego albo bombardowania w czasie wojny? Czy nasz potencjalny wróg będzie miał dość kasy, aby używać tylko bomb naprowadzanych telewizyjnie lub laserowo?
- Czy mieszkasz w miejscu, z którego można się łatwo ewakuować w dowolnym kierunku? Czy uciekając na wschód, dajmy na to, nie będziesz musiał przebić się przez duże miasto? A może mieszkasz blisko rzeki, na której najbliższy most (poza tym w Twojej miejscowości) jest 40 km dalej? Jeśli nawet nie zostanie zniszczony, może być łatwo zablokowany przez korek albo bandytów, którzy będą chcieli pobrać od Ciebie myto. Czy mieszkasz w dzielnicy odciętej od sąsiednich torami kolejowymi, która ma tylko kilka tuneli, przez które da się ją opuścić?
- Czy niedaleko Ciebie nie znajduje się duży zakład przemysłowy? Rafineria, elektrownia, zakłady nawozowe, chemiczne, to świetne cele ataku terrorystycznego. Skutki jak w punkcie 3.
- Czy Twój dom znajduje się przy głównej trasie między dwoma dużymi miastami? W razie czego tamtędy właśnie uciekać będzie większość ludzi z jednego lub drugiego miasta. A po drodze mogą wpaść na błyskotliwy pomysł by szukać pomocy u ludzi, którzy mieszkają w pobliżu.
- Czy Twój dom leży na terenie zalewanym przez rzekę? Nawet tylko w czasie stuletniej powodzi? Zmiany klimatu mają przynosić coraz bardziej ekstremalne zjawiska pogodowe, więc pewnie i stuletnie powodzie zaczną się zdarzać częściej.
- Czy dojazd do Twojego domu jest możliwy więcej niż jedną trasą? Czy droga, która koło niego przebiega, kończy się ślepo? Czy z działki można zjechać na więcej niż jedną drogę? Czy można uciec z niej przejeżdżając przez pole sąsiada, czy też jest to sad pełen drzew owocowych, którego nie pokonasz samochodem?
- Czy Twój dom znajduje się na terenie ściśle zabudowanych przedmieść, o kiepskiej infrastrukturze komunikacyjnej? Czy domy postawione są tak blisko, że istnieje duże ryzyko szybkiego rozprzestrzeniania się pożaru? Czy w razie ewakuacji uliczki się nie zakorkują?
- Jak odprowadzasz ścieki? Czy masz kanalizację? Czy masz szambo, które wymaga opróżniania co dwa tygodnie? Oba rozwiązania są złe, najlepsze są przydomowe oczyszczalnie ścieków, bo dają dużą autonomię. Czy masz gdzie postawić sławojkę albo toaletę kompostującą?
- Jak ogrzewasz dom? Czy masz w domu więcej, niż jedno źródło ciepła? Czy uzależnione jest od więcej niż jednej sieci (np. kocioł gazowy z elektrycznym sterownikiem i elektryczną pompką – wysiądzie gdy zabraknie gazu albo prądu)? Czy możesz zgromadzić zapas paliwa do ogrzewania na kilka lat?
- Skąd bierzesz wodę? Czy możesz zbierać deszczówkę? Czy masz własną studnię? Czy możesz wybierać wodę ze studni wiadrem lub pompą abisynką?
- Jakie masz szanse na utratę pracy? Czy Twoja firma ma stabilną sytuację? Czy polityka zatrudniania w niej ludzi daje im szansę na umowę o pracę na czas nieokreślony? Czy Twoja firma albo własna działalność jest w niszy, która po kryzysie gospodarczym pierwsza w kolejności dostanie w łeb (np. dealerka nowych samochodów albo mieszkań)?
- Jak wygląda obciążenie Twojego budżetu kredytami? Czy w razie utraty jednego etatu w Twojej rodzinie dacie radę utrzymać się przez co najmniej rok?
- Czy masz zapas gotówki na kilka miesięcy? Czy wszystkie Twoje pieniądze leżą w jednym banku? Czy w razie runu na banki i bankomaty będziesz miał za co kupić chleb?
- Czy masz jakieś specjalne potrzeby żywieniowe albo medyczne? Czy musisz być dializowany? Czy jesteś diabetykiem? Czy przyjmujesz jakieś wyjątkowe leki? Czy jesteś uczulony na jeden z najpopularniejszych pokarmów, na przykład na chleb albo na masło?
- Czy Twój samochód jest w pełni sprawny? Czy możesz go uruchomić natychmiast, o każdej porze dnia i nocy? Czy uruchomisz go również zimą, przy dużym mrozie? Czy będzie to możliwe od razu, czy po kilku minutach, czy może musisz najpierw odnaleźć kogoś, kto Ci pożyczy prądu do rozrusznika? Czy działa w nim alternator i ogrzewanie? Czy wozisz w nim mapę okolicy i ładowarkę do komórki? Czy masz opony zimowe i łańcuchy?
- Czy pracujesz, czy też Twój zawód to służba? Mam na myśli służbę wojskową, ale też policyjną? Czy możesz pozwolić sobie na to, by w razie czego pozostać w domu?
- Czy masz uczynnych sąsiadów, czy też mieszkają obok Ciebie ludzie z kupą własnych problemów, którymi obarczają innych? Czy możesz na nich liczyć, by pomogli Ci w codziennych problemach? Czy są rozsądni, czy może są wiecznymi klientami opieki społecznej? Jakie masz z nimi układy?
- Czy masz dość miejsca na działce, by założyć ogród, najlepiej permakulturowy? Czy możesz produkować choćby część własnej żywności? Czy możesz postawić na niej małą szklarnię (tunel foliowy), aby hodować bardziej wymagające rośliny? Czy masz gdzie przechować nadmiar żywności? Czy możesz zbudować sobie ziemiankę?
- Czy masz pod domem piwnicę? Czy możesz dorobić do niej drugie wyjście, nie wymagające przechodzenia przez dom? A może jest połączona z garażem i drugie wyjście już jest od razu gotowe? Czy jest tam na tyle miejsca, by zamontować tam kilka rozkładanych łóżek, albo przerobić na łóżka półki?
Powyższa lista pytań w żaden sposób nie wyczerpuje tematu. Pytania pomocnicze (te niewytłuszczone) powinny nakierować Cię na mój tok myślenia. Poświęć 10 minut i odpowiedz sobie na te pytania, zobacz, co Ci wyjdzie.
Ja mieszkam na parterze, w dużym mieście, choć blisko jego granic. Uciekać mogę zatem sensownie tylko w jedną stronę (szczęśliwie w tę samą, w której znajduje się miejsce docelowe mojej ewentualnej ewakuacji). Jestem uzależniony od dostaw prądu i ciepła z sieci. Ogrzewanie mam z miejskiej sieci ciepłowniczej. Jeden mój samochód zimą nie odpala, bo akumulator wymaga wymiany. Drugi zaś zimą nie odpala, mimo sprawnego akumulatora, bo jest po prostu stary. Przed oknem mam zamiast balkonu mały ogródek, na odrobinę warzyw starczyłoby miejsca, ale raczej nie wchodzi to w grę. Mieszkam przy dużej trasie wylotowej, ale jest to wylotówka prowadząca wprost do innych miasteczek. Nie bardzo da się ją ominąć. Szczęśliwie na trasie mojej ewakuacji nie ma żadnych dużych rzek ani tuneli pod torami kolejowymi. Jak widać, ja się najprawdopodobniej będę chciał ewakuować na działkę, którą muszę do tego celu przygotować. I muszę wytyczyć kilka tras ewakuacji, wraz z zapasowymi, no i oczywiście wszystkie je przećwiczyć…
Co do permakultury to byc moze niektorzy z was znaja ponizszy blog(jesli nie to polecam).
http://tiny.pl/h9j78
Zaskakuje tu nieco brak pytania, które amerykańscy surwiwaliści zadają jako jedne z pierwszych: czy masz broń?
Odpowiedź w naszych warunkach jest chyba oczywista. 🙁 100 000 myśliwych + drugie tyle policjantów to mało jak na czterdziestomilionowy kraj…
Ale rzeczywiście, posiadanie broni trochę zmienia naszą sytuację.
Nie, nie jest oczywista. Czarnoprochowy rewolwer może kupić każdy, kto skończył 18 lat. Nawet bez wychodzenia z domu, są na Allegro. Zresztą broń nie musi być palna.
Jak ktoś zamierza szykować się na wszystko, pominięcie zwykłego włamania czy napadu nie wydaje się rozsądne.
Jak wspominałem już kiedyś, nie chcę tu pisać o zabezpieczaniu się przed włamaniami, bo o tym można poczytać w całym polskim internecie w wielu miejscach. 🙂
Oj zmienia. Pić nie wolno. Żonę i dzieci trzeba przeszkolić. Szafę kupić. O zapasie amunicji myśleć. Na strzelnicę chodzić (i wziąć te koszty przy planowaniu budżetu domowego pod uwagę). I najgorsze, że człowiek wcale się od tego lepiej nie czuje. Ale w to nikt mi nie wierzy. Trzeba stanąć po drugiej stronie lustra, żeby widzieć co za nim jest.
Pomyliłem wątki. Przepraszam.
Co do permakultury – polecam blog premakulturnika
http://permakultura.net/
i starsza wersja (moim zdaniem przyjemniejsza dla oka, ale nie ma nowych wpisów, starsze można czytać)
http://permakulturnik.blogspot.com/
Są równiez kursy organizowane przez ekocentrum
http://icppc.freshsite.pl/ekocentrum/
(również o budownictwie gliniano-słomianym, fotoogniwach i inne. Sporo wiedzy na potencjalnie możliwe inne warunki naszego życia.