Autonomiczny dom na wsi – klucz do pełnej niezależności

Artur pisał już kiedyś na łamach swojego serwisu o korzyściach z przeprowadzki na wieś, a pod tym wpisem pojawiła się bardzo ciekawa dyskusja. Ja chciałbym napisać też odrobinę na ten temat, choć w kontekście związanym tylko z autonomicznym domem. Czy może raczej autonomicznym gospodarstwem (siedliskiem).

Dom autonomiczny to taki budynek mieszkalny, który nie potrzebuje zasilania w energię elektryczną z sieci, ani wody z wodociągu, ani gazu ziemnego i nie musi odprowadzać ścieków ani deszczówki do kanalizacji. Pozyskuje własną energię elektryczną, ma własne ujęcie wody, a także oczyszczalnię ścieków i rozprowadzenie wody deszczowej. No i oczywiście własne, autonomiczne źródło ciepła, do ogrzania domu i przygotowania ciepłej wody użytkowej.

W naszym klimacie niesamowicie trudno jest zbudować dom, który do ogrzania w ogóle nie będzie potrzebować energii z zewnątrz. Dość wygórowanym standardem jest tak zwany dom pasywny, który do ogrzania jednego metra kwadratowego powierzchni wymaga mniej, niż 15 kWh energii rocznie. To tak, jakby do ogrzania tego metra kwadratowego potrzeba było spalić 1,5 litra oleju opałowego rocznie. Ale nawet tę niewielką ilość energii trzeba do domu doprowadzić z zewnątrz.

Autonomiczny dom będzie w stanie wytwarzać sobie energię elektryczną. Na zdjęciu jest duży murowany budynek mieszkalny z panelami fotowoltaicznymi (bateriami słonecznymi) na połaci dachu skierowanej na południe.

Z tego względu wspomniałem o tym, że autonomiczne to mogą być raczej siedliska, czy całe gospodarstwa, a nie same domy jednorodzinne. Nie jest niczym trudnym wyhodowanie małego poletka jakiejś rośliny energetycznej (wierzba energetyczna, miskant olbrzymi, topinambur), można też wykorzystywać gałęzie przycinane co sezon w przydomowym sadzie, ale do tego wymagany jest jednak kawałek ziemi. W samym domu trudno też zutylizować ścieki (chyba, że chodzi o szarą wodę), co jest bardzo łatwe w przypadku posiadania kawałka działki. Wystarczy tylko zamontować tanią przydomową oczyszczalnię ścieków z rozprowadzeniem podczyszczonych ścieków pod trawnikiem.

Łatwo też można zaopatrzyć dom autonomiczny w potrzebną ilość energii elektrycznej. Łatwo z technicznego punktu widzenia, choć na pewno nie będzie to tanie. Ogniwa fotowoltaiczne i turbiny wiatrowe nie są tanie, a to tylko część całego systemu zaopatrzenia w energię elektryczną. Oprócz nich potrzebne są jeszcze akumulatory (aby móc korzystać z prądu gdy nie wieje i nie świeci słońce), przetwornice (które zamienią prąd stały z akumulatorów i fotowoltaiki na prąd zmienny używany przez urządzenia RTV i AGD), a także sterowniki i regulatory.

Istotne jest też stosowanie w całym domu energooszczędnych urządzeń, począwszy od oświetlenia, przez elektronikę a na pralkach i zmywarkach skończywszy. Zwłaszcza te dwa ostatnie urządzenia zużywają dużo prądu, a zużycie to można łatwo zmniejszyć dostarczając im od razu ciepłą wodę, podgrzaną na przykład kolektorem słonecznym.

Autonomia kontra komfort

Wykonanie budynku w standardzie domu pasywnego ma kosztować o ok. 25% więcej, niż w przypadku budynku tradycyjnego. Ja nie bardzo w to wierzę, bo w polskich warunkach takie budynki to wciąż nowinka i wykonawcy będą traktować je jako okazję do zarobienia dodatkowych pieniędzy na inwestorze. A co z pozostałymi elementami tego systemu? Własna studnia i przydomowa oczyszczalnia ścieków to standard w wielu polskich domach, podobnie jak nowoczesny kocioł na biomasę czy kominek. Najdroższym elementem wyposażenia domu autonomicznego z całą pewnością będzie system zaopatrzenia w energię elektryczną.

Nie bez przyczyny metodą na obniżenie tego kosztu jest rezygnacja z przynajmniej części komfortu albo uzyskania częściowej autonomii.

Czy naprawdę potrzebny jest nam w dzisiejszych warunkach dom w pełni autonomiczny? Nie jestem przekonany. Mimo to własne źródło energii elektrycznej w mojej opinii jest niezbędne. Wspomnę tylko o tej awarii, która miała miejsce gdzieś w Małopolsce zimą 2010 roku. Dwa tygodnie bez prądu w tradycyjnym domu to udręka. W domu autonomicznym nawet tego nie zauważysz. W przypadku rozwiązań pośrednich niezbędne dla domu systemy (hydrofor, pompa i sterowniki do ogrzewania, napęd podajnika w kotle, wentylacja) będą działać, a zrezygnować będzie trzeba tylko z luksusów – odgrzewania jedzenia w kuchence mikrofalowej, oglądania telewizji i korzystania z komputera, no i prasowania koszul.

Takie rozwiązanie wydaje mi się absolutnym minimum, na które rozsądny właściciel domu jednorodzinnego powinien się zdecydować. I w tym kierunku właśnie pójdę przy wyposażaniu mojego domu. Będzie on podłączony do sieci elektroenergetycznej, ale w razie braku zasilania, wszystkie niezbędne urządzenia będą zasilane z akumulatorów ładowanych na co dzień przez baterie słoneczne i jakiś wiatrak. Z czasem będę zwiększać ilość baterii słonecznych oraz pojemność akumulatorów, co zwiększy czas, w jakim mój dom będzie mógł funkcjonować bez zasilania z zewnątrz. I zwiększy ilość urządzeń, które będę mógł tak zasilać.

Pewnych wyrzeczeń jeśli chodzi o komfort mogą wymagać i inne rozwiązania. Dom pasywny musi mieć większość okien zorientowanych na południe, a część z nich powinna być nieotwieralna (są wtedy cieplejsze i tańsze, mają też większą powierzchnię przeszklenia). W ścianie północnej okien w ogóle nie powinno się montować. I do tych wymogów trzeba dopasować zarówno układ pomieszczeń (te, które mogą nie mieć okien, muszą być przy północnej ścianie – a najlepiej byłoby, gdyby pomieszczenia po północnej stronie domu mogły mieć nieco niższą temperaturę od reszty domu), jak i zachowań użytkowników. W takim domu nie można zimą otworzyć na oścież wszystkich okien by szybko przewietrzyć mieszkanie, choć system wentylacji mechanicznej zapewnia dostateczną ilość świeżego powietrza i pewnie potrzeby dodatkowego wietrzenia nie będzie.

Jestem w stanie zrozumieć ludzi, którzy nie chcą mieć w domu na przykład toalety kompostującej, tylko koniecznie muszą mieć zwykłą, spłukiwaną wodą. Albo nie są skłonni zrezygnować z wanny na rzecz prysznica. Albo nie chcą korzystać z wody deszczowej do czegoś innego niż tylko podlewanie trawnika i mycie samochodu. Albo nie zamierzają gotować na kuchence węglowej i wolą raz na kilka tygodni butlę wymieniać butlę z gazem LPG.

Stuprocentowej autonomii uzyskać się w naszych warunkach nie da. Oprócz energii i wody do życia potrzebujemy też żywności a tę we własnym zakresie produkować na cały rok nie jest łatwo. Rzekłbym nawet, że to zadanie na pełny etat… A skoro tak, to skąd brać pieniądze na ubrania, części zamienne do samochodu (paliwo można wyprodukować samodzielnie), czy rachunek za telefon i internet?

Ten tekst po raz pierwszy został tu opublikowany w 2011 r., a powyżej znajduje się jego zaktualizowana wersja.

Krzysztof Lis

Magister inżynier mechanik. Interesuje się odnawialnymi źródłami energii, biopaliwami i nowoczesnym survivalem.

Mogą Cię zainteresować także...

19 komentarzy

  1. Co do siedliska i upraw to chciałbym trochę pospamować (hehe:P) i odgrzebać stare posty:
    http://racjonalne-oszczedzanie.blogspot.com/2011/01/tanie-drewno-kominkowe-olcha.html
    Mój oraz Wojciecha Majdy o drewnie olchowym.

  2. HansKlos pisze:

    Przy okazji warto obejrzeć film dokumentalny After Armaggedon – uświadamia co nas czeka w razie katastrofy.

  3. Richmond pisze:

    Ja bym chciala miec taki dom, ktory jest naprawde autonomiczny.

    Rozwazylabym energie geotermalna z ziemi do ogrzewania, poza tym wiatrak do zasilania pradem. Oczywiscie przy zalozeniu, ze w danym miejscu bedzie wialo, jak nie, to baterie sloneczne jesli bedzie odpowiednio duzo slonca i dach we wlasciwym kierunku swiata. Do tego oczywiscie odpowiednie ocieplenie, zeby nie tracic energii.

    • i ja także dążę do gospodarstwa autonomicznego – jednak autonomię prędzej uda się osiągnąć przy niższych potrzebach energetycznych

      stąd u siebie piszę o ograniczeniu zużycia energii, itp.

      nie wiem jaki cel mają autorzy pokroju Krzysztofa – mój cel jest tu i teraz – nawet jeśli mieszka się w mieście, w bloku, można poczynić pewne kroki w kierunku niezalezności

      pozdrawiam,

  4. gość codzienny pisze:

    Ma sens ograniczanie (LED, urządzenia klasy A++) i optymalizacja poboru (strefy czasowe) energii. To jest tu i teraz. Zasadne i ekonomicznie i jak kto chce ekologicznie. W warunkach polskich upieranie się przy domu pasywnym jest usilnym zaprzeczaniem prawom fizyki. Lokalizacja geograficzna jest niekorzystna dla większości OZE, słońca mało i krótko, za mało na pokrycie bieżących potrzeb i to wtedy kiedy potrzeba, z wiatrem nieco lepiej ale tylko tam gdzie wiecznie wieje. Najtragiczniej jest z ogrzewaniem – dla domu to grubo powyżej 50% w rocznym bilansie energetycznym – można pokryć go z pompy ciepła (ale z wkładem energii własnej) a prędziej z kominka na drzewo – fajna rzecz ale gdy ma się to drzewo legalnie kupować na składzie wychodzi drożej niż grzać gazem (pomijam transport, cięcie, rąbanie, składowanie, dokładanie „do pieca”, utylizacja odpadów – ja już nie mam gdzie wysypywać na działce popiołu – teraz idzie w kubeł). Dom pasywny to mit – kaprys dla milionera bez wiedzy technicznej – dla normalnego surwiwalisty to ślepy tor. Już lepiej trzymać generator i beczkę paliwa – brak prądu (powódź, huragan) przez kilka dni jest w stanie totalnie położyć normalne życie.

    • Krzysztof Lis pisze:

      Domu pasywnego z certyfikatem nie ma po co budować. Ale rozwiązania z takiego domu warto zastosować, bo w wielu przypadkach wcale nie zwiększają znacząco kosztów budowy domu. Szczególnie, gdy się je rozpatruje łącznie — np. wentylacja mechaniczna kosztuje, ale gdy się zrezygnuje z dwóch kominów wentylacyjnych i pozostawi tylko ten od kominka, dokłada się do niej niedużo. Poza tym gruba warstwa izolacji ścian i dachu i dobre okna (albo zwykłe + ciepłe okiennice) na południe, mocno obniżą zużycie energii.

    • Aktualnie kominek jako ogrzewanie się nie opłaca. Cena drewna sięgnęła granic rozsądku. Jedynie jako ozdoba i ten „klimat”.

      Natomiast racje bytu ma piec – śmieciuch. Spala się stare meble, kartony, gorsze drewno.

  5. Artui pisze:

    Witam Panow
    Znalazlem waszego Bloga i jestem mile zaskoczony tematem .budowy domow energooszczednych oraz samo wystarczalnych. Prowadze prace nad utworzeniem Budynku ECO na terenie UK. Zatwierdzanego wedlug standatdow CODE6. Jest to bardziej wtajemniczona forma Passive House.
    Z zainteresowaniem przeczytalem panstwa opinie na tema budowy domu przez pana Krzysztofa. Nie znam projektu i nie widzialem formy budowy. Ale pomysl na 5. w tym kierunku zmierza Europa by doprowadzic do wytworzenie ogromnej ilosci zmian w systemach budownictwa oraz zmian budynkowych, by sprostac wymagania emisi spali. W krotkiej przyszlosci na wileu z Panstwa zostana wymuszane oplaty za Energie, opal, tylko za to ze go pozyskujecie. Idac trendami ktore obecnie panuja u bookmahereow, budowa domu XXI domu inteligentnego staje sie dobra investycja. Kierujac sie zasada byc niezaleznym, jest kosztowne w dzisiejszych czasach, bo 300 lat temu bylo kosztowne mieszkac w ceglanym domu.
    Wiec czy warto bawic sie w tego typu budownictwo, mysle ze trzeba.
    Czy warto byc slepym i tylko usiasc przy desce i zebrac wszystko i stworzyc projekt. Nie wiem.
    Ale z wspolpracy z przedstawicielami z branzy prowadzimy prace nad tym co kazdy w obecnym czasie pomija w merytologi zalorzenia niezalezny .

    Czytajac takie wypowiedzi ludzi ktorzy zostali w jakis sposob nie poinformowani przez producentow architektow oraz budowniczych o skutkach jakie ida wraz z budowa oraz urzytkowaniem takiego budynku, odbieraja to jako fakt flustracji.

    gość codzienny. Pan zamiescil tutaj najbardziej trafne opracowanie odpowiedzi nad ktorymi pracuje wielka rzesza ludzi. ale ma pan racje,
    klimat Europejski nie pozwala na zastosowanie energi slonecznej na tyle wystarczajacej by zasilic nasz system Elekryczny.
    Systemy obecnie proponowane nie kalkuluja sie z finansem investycyjnym, Geotermika, Photovoltanika, Pompy, Bio, wszystko to jest w formi (dla milonera) i jest nie osiogalne dla spoleczenstwa, to doprowadza do takich frustracji.

    Ale idac to droga mozna znalesc na to pytanie odpowiedz czy sie da zrobic dom ktory bedzie posiadal „U” 0.11W/m2 i czy bedzie na tak wystarczalny by mozna w nim zaczac zyc od teraz, dzis powiem tak.
    W nie dlugim czasie pokazemy wam jak.
    paradoksem budowy byl punkt o ktorym wielu z naszych budowniczych od lat zapomnialo, A woda stworzyla wszystko.

  6. Shinobi pisze:

    Witam,

    Do autora artykułu/wpisu:
    Jeżeli opisujemy zapotrzebowanie na ciepło dla domu, to opisujemy go za pomocą jednostki mocy – Waty. To daje nam „chwilowe” zapotrzebowanie, które musimy dostarczyc, aby zapewnić zadane (oczekiwane) warunki. Jednakże jeżeli zdecydujemy się podać jednostkę energii (kWh), to musimy podać przez jaki okres czasu została ona zużyta, np. przez rok i wtedy możemy policzyć, że za każdy metr kwadratowy domu rocznie zapłacimy (zakładając 1kWh=60groszy):
    15kWh*0,6zł/kWh=9zł (na rok za JEDEN metr kwadratowy).

    • Krzysztof Lis pisze:

      Naturalnie, autor wpisu zdaje sobie z tego sprawę i już poprawił go w odpowiednim miejscu.

      Dzięki za zwrócenie uwagi!

      • Shinobi pisze:

        A ja dziękuję za informacje zamieszczane na tym blogu – kawał dobrej roboty. Z czasem może zrobi się z tego jedna wielka survivalowa biblioteka i w przypadku SHTF – będzie mniej ludzi bijących się z psami o jedzenie.

  7. Pixpax pisze:

    Dom autonomiczny na wsi….
    Też kiedyś rozważałem takie rozwiązanie. Jednak po głębszej analizie i przeczytaniu różnych ciekawych opracowań skonstatowałem:
    -taki dom ma sens jedynie na kompletnym odludziu, w promieniu kilkudziesięciu km od najbliższych sąsiadów, dróg itp.W odległości, której głodny i wyczerpany człowiek nie przejdzie pieszo.
    -w innym wypadku musieli byście do obrony takiego domu zatrudnić małą armię. Głodni i zdesperowani ludzie przyjdą i zabiorą wam wszystko. Wystarczy nawet dwóch uzbrojonych bandziorów i „po ptokach”. Ludziska się dowiedzą że jesteście przygotowani, macie żywność, leki, paliwo… W
    W pewnym amerykańskim blogu survivalowym autor to dość dokładnie wytłumaczył.
    Lepiej nie rzucać się w oczy a zapasy pochować w różnych miejscach. Ja optuję za plastikowymi 200 litrowymi beczkami zakopanymi w ziemi w różnych miejscach.
    Każdy z zewnątrz zobaczy że np. macie prąd, kiedy inni go d kilku dni nie mają.
    Mieszkanie na odludziu też wiąże się z ryzykiem, że jeśli ktoś was wyczai to przyjdzie w nocy w grupie oprychów i was po prostu zabije. Nie będzie świadków.
    Historia uczy że w dużych ośrodkach miejskich szybciej organizowane są służby porządkowe, organizowana pomoc, odtwarzana infrastruktura, pomoc medyczna itp. Jak nie będzie prądu na jakimś zadupiu, to nie będzie go już tam w ogóle.
    Dlatego w razie draki, jak zaczyna się robić nieprzyjemnie to warto z miasta się ewakuować w jakieś spokojniejsze, wcześniej przygotowane miejsce, ale tylko aby przeczekać najgorsze. Ale potem, jak sytuacja zacznie się uspokajać- wrócić.

  8. energooszczędność pisze:

    Jak najbardziej zgadzam się z autorem powyższego bloga. Na dzień dzisiejszy dom w pełni autonomiczny jest raczej niemożliwością.

  9. nowerg pisze:

    „Stuprocentowej autonomii uzyskać się w naszych warunkach nie da. ”

    – te expert – a co jak setki rodzin zylo niezależnie – lata 80 , ponad polowa lat 90tych – gdzie antena sat – byla moze jedna na caly powiat ? ty chyba kraju nie znasz

    • Survivalista (admin) pisze:

      Ale jesteś tego pewny? Środki czystości, kosmetyki, buty i ubrania też wytwarzali sami na własną rękę? Ciekawostka…

      Setki rodzin w skali kraju, powiadasz?

  10. selmaka pisze:

    posiadam działkę z posadowionym na nim budynkiem gospodarczym, w stanie zamknietym, niewykonczonym. Budynek ma wydzieloną częśc mieszkalną, z pokojami, schodami, korytarzem. Chcę ten budynek wykonczyc do zamieszkania, bez zadnej przebudowy, rozbudowy, bez zmiany ścianek działowych. Więc tego typu prace nie wymagają pozwolenia na budowę. jest zrobione przydomowe szambo i zgłoszone w wodociągach. Nie planuję przyłaczenia energetycznego, gdyz mam zakupione solary wraz zasilaniem na baterie, ktore będą mi dostarczac prąd i utrzymywac w ciągu nocy.
    Chcę teraz zggłosic w starostwie zmiane sposobu użytkowania budynku gospodarczego na mieszkalny. Wiem jakie dokumenty muszę dolaczyć, tylko mam wątpliwości z zasilaniem solarnym, czy trzeba to jakos zglaszać przy tej okazji. Robie to we własnym zakresie i nie przewiduję żeby mi to ktoś „odbierał”. Czy może to byc jakiś potencjalny problem? Jak urzedy patrzą na tego typu instalacje i legalizacje takich budynków?

  11. off grid pisze:

    Posiadam dom autonomiczny energetycznie, więc się wypowiem.
    Można, ale.. nie jest tak różowo jak się wydaje tym, którym się wydaje.
    Czasem NIE wieje i NIE ma słońca przez nawet kilka, kilkanaście dni (a warunki wiatrowe mamy idealne, 5km od morza, na górce). Zwłaszcza w zimie. A jak kupimy wiatrak, który pracuje tylko do prędkości wiatru 50 -70 km/h ( jak 95% sprzedawanych w Polsce), to w ogóle możemy zapomnieć o prądzie jesienią, kiedy są huragany i kiedy właśnie padają sieci energetyczne. Niezbędny jest system gdzie akumulatory ładuje słońce, wiatr i agregat. Trzeba użytkować prąd rozsądnie – pierzemy, pieczemy, grzejemy wodę tylko wówczas, kiedy jest duże ładowanie. Jeśli nie – to szybko załatwimy sobie akumulatory, które są bardzo drogie i mają określoną ilość cykli.. Trzeba zapomnieć o płycie indukcyjnej, czy ogrzewaniu elektrycznym… Polecam w przypadku gdy nie ma możliwości przyłączenia do sieci (wiatrak, tylko o zmiennym kącie natarcia łopatek). W przypadku gdy jest się podłączonym do sieci, polecam panele fotowoltaiczne. Wiatrak naprawdę nie ma sensu – zwłaszcza, że w większości terenów w Polsce wietrzność jest jednak dużo gorsza niż nad morzem.

  12. mirek pisze:

    Witam, ktokolwiek mysli o domu autonomicznym czy zwyklej produkcji bitcoinow w bloku jako dodatkowego zrodla dochodu musi poznac temat pradnicy amerykanki. Pradnica amerykanka to absolutna podstawa tego tematu i nie wystarczy obejrzec filmu na you tube tylko nalezy umiec ja zlozyc z kupionego zestawu, ze starych czesci samochodowych itp. Potem pozostaje zrodlo napedu czyli korba reczna, rower, wiatrak, kolo wodne do wyboru. Na starej amerykance korbowej do napedu radiostacji mozna bylo ogladac telewizje na czarnobialym ametyscie, lecial wtedy kultowy film ,, pogoda dla bogaczy”, teraz w tv nie ma nic ciekawego i szkoda ogladac. Sa juz w sprzedazy rowery do treningu produkujace prad, niestety sa za drogie 8500 dolarow, to za duzo jak na ten gadzet, a system oparty o copenhagen wheel, mozliwe ze to wspolczesna wersja amerykanki. Jesli chodzi o tani zestaw na wiatr to tylko rutland, jest tani i skladany i latwy w montazu i raczej niezawodny, masa informacji na forach zeglarskich i wystarczy do napedu zamrazarki na lodzi. Podstawa jest ograniczenie zuzycia pradu a nie drogie inwestycje na jej produkcje, ale kazdy ma wlasne podejscie. Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.