W poprzednim materiale wspominałem, że posiadanie sprawnego i naładowanego telefonu komórkowego w sytuacji kryzysowej może być kluczowe. Dzięki wysiłkom Unii Europejskiej większość dzisiejszych telefonów jest ładowanych z gniazdka USB. Mając więc do nich powerbank możemy przedłużyć ich działanie.
Ale co zrobić, gdy powerbank się rozładuje? Czym go naładować? I czy warto zainwestować w jakieś źródło prądu ładujące przez USB? O tym opowiem w niniejszym materiale. Pełną listę omawianego sprzętu znajdziecie na końcu tekstu.
USB to standard ładowania nie tylko telefonów, lecz także i wielu innych urządzeń. Należą do nich między innymi:
- samochodowe odbiorniki GPS,
- krótkofalówki,
- turystyczne radioodbiorniki,
- latarki,
wyposażone we wbudowane akumulatorki. Jednocześnie jest jeszcze mnóstwo sprzętu, który działa na wymienne akumulatorki: AA, AAA, C, 18650 lub inne. I są na rynku dostępne także ładowarki do tych akumulatorków, korzystające ze źródła prądu pod postacią gniazdka USB. Okazuje się więc, że nawet przenośne radio CB można zasilać prądem pozyskanym z gniazdka USB — np. radiotelefon ALAN 42 korzysta z 8 akumulatorków AA.
Oprócz tego mamy też i takie urządzenia działające na USB, jak:
- małe wiatraczki — używane na co dzień do chłodzenia osoby pracującej przy komputerze, ale w razie awarii prądu w czasie upału pomogą schłodzić niemowlę lub staruszka,
- ogrzewacze — np. do rękawic lub butów, które przydadzą się w czasie zimowej wycieczki, albo siedzenia w ambonie na polowaniu, albo w dowolnej sytuacji kryzysowej wymagającej długiego przebywania w bezruchu na zimnie,
- przeróżne źródła światła — np. małe wtyczki USB z jasnymi diodami LED, albo inne oświetlenie korzystające z zasilania o napięciu 5V (na filmie pokazuję fajne lampki dające się łączyć ze sobą w celu zasilenia ich większej liczby z jednego gniazdka).
Skoro tak, jest całkiem prawdopodobne, że duża część domowych urządzeń już teraz jest (albo niewielkim kosztem być może) zasilana właśnie w tym standardzie. Czyli w oparciu o powerbank i te urządzenia na USB możemy zbudować układ awaryjnego zaopatrzenia w prąd, który pozwoli nam oświetlić mieszkanie, dowiedzieć się, co dzieje się na zewnątrz w kryzysowej sytuacji i nawiązać kontakt z bliskimi, gdy nie będzie działać sieć komórkowa.
Źródła prądu na USB
Ładowarki solarne na USB
Pierwszym, o którym chciałem w materiale wspomnieć, jest turystyczna bateria słoneczna z wyjściem USB, którą już raz pokazywaliśmy na blogu i na kanale. Do tej pory nie było okazji porządnie ją przetestować. Ta turystyczna ładowarka ma moc 20W i dwa gniazdka USB do ładowania zewnętrznych urządzeń.
Żeby ją przetestować kupiłem regulowane obciążenie do USB (by móc zmierzyć maksymalną jej wydajność, niezależnie od tego, jakie urządzenie ona miałaby ładować) oraz dwa mierniki. Najpierw prosty wolto- i amperomierz, a później już lepszy licznik prądu, który oprócz napięcia i prądu mierzy także moc (W), ładunek (Ah) i energię (Wh). Starałem się zawsze obciążenie ustawiać tak, by osiągać maksymalną moc (nie zaś najwyższy prąd czy napięcie). I okazało się, że moja ładowarka daje na wyjściu ledwie ok. 3,5 W prądu, leżąc płasko na trawniku w niemalże bezchmurny dzień.
Nie wiem, czy to kwestia źle zaprojektowanego urządzenia, czy po prostu trafił mi się felerny egzemplarz. Raczej obstawiałbym tę drugą przyczynę, bo inny test dokładnie tego samego urządzenia dał dużo lepsze wyniki. Na szczęście na rynku jest już sporo tego typu urządzeń.
One zaprojektowane zostały raczej do turystyki, do ładowania telefonów i GPSów. W takim zastosowaniu będą używane rozłożone na plecaku, na ścianie namiotu, albo na przyczepce rowerowej. Nie sprawdzą się w lesie (co potwierdzają moje testy). By móc optymalnie je wykorzystać należałoby
Wszelkiego rodzaju powerbanki z wbudowanym panelem fotowoltaicznym skreślam od razu. Nie mają prawa mieć dobrej wydajności, gdy mają bardzo małą baterię słoneczną. Nie wierzycie? Zobaczcie ten film…
Kuchenki turystyczne z funkcją ładowania przez USB
Miałem już w swoich rękach (i przedstawiłem na blogu i kanale) kuchenkę Biolite Campstove, która efektywnie spala drewno i posiada wbudowane ogniwo Peltiera, wytwarzające niewielkie ilości energii elektrycznej. Wersja, którą ja testowałem, ma wydajność ok. 2 W (i to mniej więcej udało mi się potwierdzić), zaś w tej chwili w sprzedaży jest nowsza wersja tej kuchenki o wydajności ok. 3 W i z wbudowanym akumulatorkiem o pojemności 2 200 mAh. Działa ona więc jako powerbank.
Drugim urządzeniem tego typu jest garnek Power Pot, który występuje w dwóch wersjach, 5- i 10-watowej. Raczej dostosowany do kuchenek gazowych (nie wyobrażam sobie zużywania gazu z butli czy kartusza tylko po to, by wytworzyć prąd), ale widziałem ludzi, którzy korzystali z tego garnka na piecyku rakietowym na drewno.
Obydwa sprzęty działają efektywnie przy odpowiedniej mocy płomienia i żeby wytworzyć dużą ilość prądu trzeba przy nich siedzieć cały czas, dbając o ten ogień. Należy je traktować jako kuchenkę/garnek z opcją ładowania, a nie ładowarkę z funkcją gotowania. Mogę sobie co najwyżej wyobrazić sytuację, gdy traktuje się je jako element systemu uzdatniania wody — gdy spalając drewno wykorzystujemy je do destylacji dużych ilości wody. Wtedy można przyjąć, że w czasie tej destylacji trwającej np. kilka godzin wytworzymy dość prądu. Ale to i tak nie będą duże ilości jak na tak długi czas…
Ładowarki samochodowe
Tu chyba wiele pisać nie trzeba. To przecież podstawowe urządzenia do ładowania naszych telefonów (ale także kamerek samochodowych i odbiorników GPS). Dziś kupując taką ładowarkę warto zadbać, by:
- miała minimum dwa gniazda USB,
- działała w instalacjach 12V i 24V, a więc także w ciężarówkach (przyda się, gdy utkniesz w korku z tirowcami).
Niektóre samochody mają już wbudowane gniazdka USB do ładowania różnych urządzeń.
Przetwornice step-up i step-down
Tego typu urządzenia dają na wyjściu napięcie 5V niezależnie od tego, do jakiego źródła prądu stałego zostaną podłączone (tj. w dość dużym zakresie). Można kupić takie działające już np. od 2V (czyli do działania wystarczą im 2 podłączone szeregowo baterie albo akumulatorki AA).
Przetwornice do dynama rowerowego
Ciekawe rozwiązanie do rowerów wyposażonych w dynamo wbudowane w piastę koła. Dynamo wytwarza prąd przemienny do zasilania światełek i po wyprostowaniu oraz zmianie napięcia w odpowiedniej przetwornicy można użyć je jako źródło prądu do podładowania telefonu.
Ale raczej nie nastawiaj się na to, że w razie braku prądu będziesz jeździć przez godzinę dookoła miasta tylko po to, by podładować coś na USB…
Sprzęt na korbkę
Niektóre radia na korbkę (np. Midland ER300) mają funkcję ładowania zewnętrznych urządzeń przez port USB. Na rynku są również ładowarki na korbkę z gniazdem USB.
Ładowarki ścienne USB (i kable do nich)
Tu chciałbym wspomnieć jeszcze w kilku słowach o samych ściennych ładowarkach USB. Zazwyczaj dostajemy je przy zakupie telefonu. Kupując taką warto zadbać, by wspierała standardy szybkiego ładowania napięciami 9V i 12V. Ładowarka, którą ja dostałem do telefonu CAT S60 ma możliwość ładowania prądem 5V/2A (10W), 9V/2A (18W) i 12V/1,5A (18W). Widać, że w tych wyższych napięciach jest w stanie dostarczyć niemal dwukrotnie więcej energii, co znacząco skraca czas ładowania.
To może być istotne, gdy utkniemy np. na lotnisku lub w szpitalu i będziemy musieli korzystać z gniazdka w ścianie gdzieś w łazience, albo w drugim końcu budynku. Wtedy będzie nam zależało na tym, by naładować urządzenie (lub powerbank) jak najszybciej.
Na samych kablach USB nie warto oszczędzać. Cieńsze mogą przyczyniać się do strat prądu (małe napięcie = duże prądy = duże straty energii w cienkim przewodzie).
Lista urządzeń pracujących w standardzie USB
Jeśli o czymś zapomniałem, albo któreś z urządzeń udało Ci się przetestować i Twoim zdaniem nie jest warte uwagi — pisz koniecznie w komentarzach.
Urządzenia ładowane lub zasilane w standardzie USB
- telefony komórkowe,
- odbiorniki GPS, np. Garmin GPSMAP 64,
- radia turystyczne,
- latarki,
- lampki do portu USB, np. takie, które dają się łączyć ze sobą w dłuższe obwody,
- wiatraczki,
- grzałki do obuwia/rękawiczek.
Inne ładowarki korzystające z prądu z USB
- ładowarki akumulatorków AA/AAA — np. IKEA VINNINGE,
- ładowarki do akumulatorków 18650 i podobnych — np. Thrunite U1 (która po włożeniu naładowanego akumulatorka staje się powerbankiem, ładuje także akumulatorki AA, AAA i C (R6, R3 i R14),
- powerbank na akumulatorki 18650.
Źródła prądu na USB
- kuchenka Biolite Campstove,
- garnek Power Pot,
- ładowarki solarne, np. BlitzWolf BW-L1, Goal Zero Nomad,
- ładowarki samochodowe,
- przetwornice step-up i step-down,
- ładowarki ścienne,
- ładowarki ręczne (na korbkę), np. Midland ER300.
Niedawno na stronie Mactronic widziałem latarkę z akumulatorkiem, z funkcja powerbanku. Zresztą podobne rozwiązania pojawiały się już wcześniej.
To może być jakaś idea, bo jedno urządzenie zastępuje dwa, mniej dźwigania, mniej miejsca, mając latarkę ma się też powerbank i odwrotnie. Oczywiście, jak się cały prąd wyświeci, to już się niczego nie naładuje. Druga wada, to trzeba mieć też i kabelek USB. Ale lepiej mieć taki powerbank przy sobie, niż żaden.
Istnieją krótkie kabelki USB, takie na przykład 9cm. Wygodniejsze do przenoszenia niż długie. Mniej wygodne przy samym ładowaniu, bo jak gniazdko wyżej, to urządzenie będzie wisiało, albo trzeba trzymać.
Ładowarki na 2 akumulatorki NiMH z wejściem microusb oferuje też GP. I chyba Sanyo takie miało, ale w Polsce nie widziałem.
Podam wam znakomity patent który sam wykorzystałem.
Do używanego akumulatora samochodowego podłączyłem klemy które zakończone są gniazdkiem. Do gniazdka podłączyłem wtyczkę od ładowarki samochodowej która jest zakończona wejściem USB. Dzięki temu mam ogromny zapas energii w postaci akumulatora. Ładuje tym telefon lub podpinam przewód z diodami Led. Taki zestaw pozwala na wielokrotne ładowanie telefonu i jak nie trudno sie domyślić sam akumulator ładuje raz na jakiś czas prostownikiem. Bardzo polecam, jeden akumulator w pełni naładowany wystarczy chyba na setki ładowań telefonu i na godziny oświetlania otoczenia.
Przyjmując pojemność baterii 2 Ah 3,7 V czyli 7,4 Wh co w przeliczeniu na 12 V daje 0,62 Ah a uwzględniając straty przetwornicy 12 V – 5 V i ładowarki telefony przyjmijmy 0,75-0,8 Ah. Więc nie setki ale dziesiątki ładowań telefonu i to pod warunkiem katalogowych parametrów baterii Pb.
Tym niemniej sposób wart rozważenia.
Niezaprzeczalną zaletą akumulatorów samochodowych jest cena za watogodzinę. Może nie jest to najefektywniejsza energetycznie metoda zasilania awaryjnego (straty na przetwarzaniu, mała odporność akumulatorów samochodowych na głębokie rozładowanie itp.) ale jest bardzo tania. Dobry akumulator 60Ah (samochodowy) można kupić za 250-300zł – to jest odpowiednik około 300 sztuk akumulatorków Ni-MH o pojemności 2Ah – przyzwoity akumulatorek o takiej pojemności kosztuje co najmniej 5zł (lepsze około 7-8zł) co daje lekko minimum 5 razy większe koszty zgromadzenia tej samej ilości energii.
Ile by nie kosztował to jest źródło stacjonarne. Jasne, fajnie mieć bufor w domu, ale trzeba wiedzieć, że tego nigdzie nie zabierzemy. A dom jest ostatnim miejscem gdzie się martwię o ładowanie telefonu.
Powerbank który ja mam kosztował 80 zł ma 10 Ah, żadnych bajerów ładuje mi telefon 3 razy do pełna i 4ty raz jako tako. Używając telefon tylko do komunikacji wystarczy mi to na ponad tydzień. A mogę mieć go ze sobą wszędzie bo mieści się w kieszeń.
Oczywiście Wh/zł wychodzi śmiesznie w stosunku do aku samochodowego (1,6zł/Wh mój powerbank – 0,4zł/Wh akumulator 60Ah kupiony za 300zł) ale użyteczność na co dzień jest dużo większa.
Jasne, miałem na myśli źródło „stacjonarne”. Jeśli chodzi o EDC czy plecak wycieczkowy, to w moim przypadku nie widzę potrzeby posiadania jakiegokolwiek dodatkowego zasilania. Smartfon normalnie wytrzymuje mi 2-3 dni (podładowuję codziennie) a po włączeniu trybu oszczędnościowego (wyłączony internet i inne bajery, w zasadzie działają tylko zwykłe połączenia i SMS/MMS) wytrzymuje ponad tydzień bez potrzeby doładowywania. Pozostałe urządzenia elektryczne (latarka, radiostacja ręczna itd.) mają też na tyle długi czas pracy, że nie mam potrzeby doładowywania ich „w terenie” z powerbanku.
Z mojego punktu widzenia (w mojej sytuacji) istotne są tylko źródła zasilania w domu (gdy zabraknie prądu w sieci energetycznej) i w samochodzie, jako „pieszy” nie potrzebuję prądu ponad to, co jest w akumulatorach noszonych urządzeń 😀
@MPas
Też mam takie coś ale jest z tym mały problem. W przeze mnie nabytym z Chin opór zmierzony tego ustrojstwa wynosi ok. 4 Omów. Dlatego muszę sobie nabyć osobną ładowarkę samochodową USB 12V -32V rozebrać ją i dolutować prawdziwe przewody. Daje to możliwość „szabrowania” różnych akumulatorów nie tylko samochodowych ale np. z elektronarzędzi.
@Krzysiek Lis
Turystycznie najefektywniej jest nosić odpowiednią ilość ogniw 18650 (o pojemności ponad 3000mAh) i ładować je w miejscu gdzie jest prąd.
Najwygodniejsze są „powerbanki” na jeden akumulator 18650
coś tego typu:
https://www.gearbest.com/chargers/pp_187286.html
+ ładowarka sieciowa/samochodowa z większą ilością wyjść
https://www.gearbest.com/chargers-cables/pp_1504303.html
(oczywiście odpowiednia ilość krótkich kabelków dobrej jakości; no i latarka też na 18650
Akumulatorki 18650 transportujemy zaizolowane elektrycznie, czyli w osobnych opakowaniach albo do takiego „powerbanku” wkładamy separator choćby ze strzępka foli
Takie „powerbanki” na więcej niż jedno ogniwo są proszeniem się o duże kłopoty. Wkładanie nierównomiernie załadowanych ogniw, ogniw o różnych pojemnościach lub różnych rezystancjach wewnętrznych spowoduje nierównomierne obciążenie tychże ogniw. W konsekwencji zbyt głębokie rozładowanie najsłabszych ogniw i ich całkowite zniszczenie.
Użytkować taki nie sortowany mix, w baterii kilku ogniw, można tylko stosując indywidualne zabezpieczenia każdego ogniwa.
Dzięki za uwagę dotyczącą tej obudowy na powerbank. Oczywiście ona żadnego z tych zabezpieczeń nie ma… :/ Ja tam wsadziłem ogniwa z jednego rozebranego laptopowego akumulatora, o w miarę zbliżonej pojemności, ale w przyszłości też będę musiał o tym pamiętąć.
Mnie do 18650 nie przekonuje stosunkowo mała popularność. Wolałbym mieć sprzęt na ogniwa popularniejsze, czyli AA/AAA. Co do pojemności — ktoś na YT zwrócił uwagę na to, że powyżej 2 500 mAh w ogniwie to pojemność jest naciągana. Jak z tym jest?
Pojemność powyżej 2500mAh jest do uzyskania ale takie ogniwa są stosunkowo drogie i uzyskują tę pojemność przy małym prądzie rozładowania (rzędu 100-150mA) – w małym radioodbiorniku tyle da się z ogniwa „wyciągnąć” ale już na przykład w typowej ładowarce do smartfonów (gdzie pobór jest rzędu 500mA-1A a czasem i więcej) z typowych 18650 takiej pojemności wyciągnąć się nie da (i w sumie jest to nieopłacalne do typowych zastosowań, bo taniej wyjdzie kupić dwa typowe akumulatory pojemności powiedzmy 1,8Ah niż jeden o rzeczywistej pojemności 2,5Ah – a dodatkowo jak jeden z tych 1,8Ah padnie, to drugi będzie działał i nadal da się sprzętu używać a jak masz tylko jeden, to wiadomo…).
Aby efektywnie wykorzystać energię z akumulatora do zasilania komórek (czy innych urządzeń 5V) lepiej jest korzystać z przetwornic step-down (lub step-up jeśli ładujemy z jednego akumulatora 3,7V), bo łącząc w szereg dwa akumulatory i stosując tradycyjny stabilizator (z szeregowym tranzystorem pełniącym funkcję zmiennej rezystancji) dużo energii straci się na samym stabilizatorze, na przykład stosując dwa ogniwa 3,7V spięte w szereg (czyli dające około 7,5V) i stabilizator szeregowy, to na tym stabilizatorze „traci” się 2,5V (a prąd płynie przecież taki sam jak prąd ładowania telefonu) – czyli 30% energii z akumulatorów pójdzie w… ogrzewanie pomieszczenia 😀
Około tematu 18650. Testuje właśnie latarkę (będzie reklama ;-D) Mactronic Sniper 3.3. Latarka przyzwoita. Ma wbudowaną ładowarkę a przy okazji może służyć jako tzw powerbank. Cena taka sobie ale jeśli uwzględnić funkcje dodatkowe to nie jest bynajmniej wygórowana. Niżej w komentarzu wymieniłem ładowarkę którą używam i która dobrze może uzupełnić zestaw oparty o 18650. Nie spotkałem natomiast zasobników do radiotelefonów na 18650.
Serio są ludzie którzy trzymają stare aku amochodowe na chacie żeby robiło za powerbank?
Ludzie. Rozumiem wyjąć z i tak nie używanego auta w sytuacji kryzysowej żeby mieć łączność ze światem, ale tak na stałe?
Ładowarka sieciowa+ładowarka samochodowa+powerbank ~10Ah
Powerbanki 2000 mAh to trochę mało. W większości są to tanie gadżety o rzeczywistych możliwościach doładowania telefonu do 1/3-12 pojemności baterii.
Powerbanki 3-4 krotnie większe na 10k mAh są realne i nawet jeśli to nie jest do końca 10k mAh to zawsze mamy 2-3 PEŁNE naładowania telefonu.
Pilnować tylko żeby był full naładowany bo chwilkę się ładuje. Skoro pozwala naładować 2-3 krotnie telefon to minimum 2-3 razy tyle co telefon się ładuje.
Do ładowarki samochodowej można jeszcze zawsze dorzucić luzem gniazdo zapalniczki samochodowej z krokodylkami, żeby nie bawić się w małego elektryka tylko po prostu wpiąć się w aku wyjęte z auta.
Jeśli chodzi o sprzęt „korbowy” to takiego z górnej półki w ręce nie miałem, ale doświadczenia z latarkami (raczej tanimi) mówią że jest to ciągle „jazda na oparach”.
Wspominał Pan kiedyś, że można zrobić samodzielnie zasilacz do telefonu z ogniw peltiera. Niestety podany praz Pana kiedyś link nie działa. Czy takie źródło prądu nie jest jednym z najbardziej survivalowych, gdyż działa niezależnie od warunków? Czy mógłby Pan podpowiedzieć jak taki zasilacz zbudować?
O dwóch tego typu źródłach z ogniwami Peltiera mówiłem na tym materiale. To rzeczywiście bardzo survivalowe źródło, które do działania wymaga tylko ognia i wody (garnek PowerPot), albo samego ognia (jak w przypadku kuchenki Biolite). Z drugiej strony jego sprawność jest kiepska i potrzeba byłoby co najmniej kilku godzin pracy takiej kuchenki dziennie, by naładować posiadany sprzęt.
W sieci jest sporo tutoriali na temat budowy takiego źródła prądu, np. ten tutaj wydaje się sensowny:
https://www.youtube.com/watch?v=AL8lIwzD4Mk
12-14W Panel foto i powerbank (w języku polskim to chyba bank energii) z szybkim ładowaniem 30Ah to jakieś 300 PLN. W bonusie za 50PLN można nabyć przyzwoity powerbank z wbudowanym fotoogniwem nawet taki ogumowany ale to w bonusie bo skuteczność tego fotoogniwa jest jaka jest. Można kombinować i wymyślać ładowarkę z energii piorunów tylko w jakim celu? Inna sprawa co zamierzamy ładować. Bo można mieć smartphone żrący prąd bo taki ładny markowy i odporny a można mieć… nie wiem… np. myphone hamer energy i myphone bow (tudzież solida jak Autor) a radiotelefon (jak ktoś ma) mieć na AA lub dokupić zasobnik na AA zastępujący akumulator. A jak już kompletujemy infrastrukturę 5V to polecam również jakąś przyzwoitą ładowarkę usb do AA. Oczywiście można stawiać na jakie 18650 czy inne ale AA to towar najbardziej pospolity i w czasach zwykłych jak i apokaliptycznych 😉
Możesz nakierować na panel i powerbank o jakich piszesz?
Proszę uprzejmie: panel AUKEY PB-P3 (używam), ew BlitzWolf (właściwie to ten sam produkt ale widziałem że mają też 20W), powerbank Green Cell 30000 mAh (obecnie używam modelu z tego roku w wytrzymałej obudowie i quickcharge).
O gumiakach z panelem nie napiszę bo jest tego mnóstwo z tym że przy ich zakupie trzeba „bajeczne” pojemności dzielić przez dwa abo nawet przez trzy co i tak daje rezultat przyzwoity na poziomie 7000 do 15000 mAh. Tyle że to raczej jako zupełnie zapasowy sprzęt choć przydatny choćby dlatego że zabezpieczony prze warunkami atmosferycznymi.
A tak dodatkowo: Aby radzić sobie z bateriami (różnymi) o czym pisałem używam ładowarki Xtar VC2 PLUS (zasilana z USB, może również być powerbankiem) oraz jako zupełnie awaryjną prostą ładowarkę USB na dwa AA którą dostałem kiedyś w zestawie z dwiema sztukami AA eneloop. O ładowarkach napisałem z racji tego że staram się by pozostały sprzęt używał gównie AA (używam wyłącznie „zwykłych” eneloop):
Od AUKEY mam również ładowarkę USB samochodową i sieciową, obie mają kilka portów i quickcharge.
zupelnie nie rozumiem po co mialby mi sluzyc telefon, no moze jak jade samochodem to tak, ale jak ide piechota lub rowerem nie wiem po co mialbym jakos szczegolnie dbac o telefon. pewnie bym go nawet wylaczyl jak by sie cos dzialo, (wyslal sms-a i wylaczyl)
ja szukam radia. malego radia ktore pobiera malo pradu i dziala przynajmniej przez 12h
kiedys byly discmany czy walkmany ktore na jednym paluszku dzialaly dluzej. (choc nie dalo sie grac na glosnikach)
radio z dab+ w koncu nie wiemy co bedzie dzialac w razie w
najlepsze radio do nastawienia po prostu, cos co ma usb i puszcze sobie playliste A na dzien 1 i B na dzien 2. niech bzyczy , moze audiobooki
gdzie kupic gotowy zestaw do roweru, stawiam rower na trojnogu i laduje power banka 40Ah
a przy okazji mam oswietlenie
Szanowni Państwo – po co wam owe smartfoniki? No dobrze, dla mapy, kompasu, radia i muzyczki na słuchawki. Przeciętna stacja bazowa GSM/UMTS bez agregatu (a mają je tylko ważne obiekty linii radiowych „backbone”leży po kilku godzinach. Żegnam i pozdrawiam!
Po pierwsze, rzeczywiście warto mieć sprawny telefon komórkowy w razie jakiegokolwiek kryzysu. Przede wszystkim dla możliwości nawiązania kontaktu z bliskimi. Ale nawet, jeśli sieć komórkowa nie będzie działać, pozostają inne cenne funkcjonalności takiego urządzenia. Być może działać będzie jakieś wifi i uda się wysłać mail albo wiadomość przez Telegram. Jeśli nie, pozostają jeszcze m.in. zainstalowane w telefonie mapy, GPS, kompas, radio FM, słuchanie ulubionej muzyczki, latarka, przechowywanie informacji (np. notatek, adresów bliskich), przechowywanie i czytanie książek w PDF (np. instrukcji obsługi domowego agregatu albo budowy zaimprowizowanego schronu przeciwatomowego), czy nawet uruchamianie gier żeby dzieci miały namiastkę normalności i nie marudziły.
Po drugie, chodzi o to, by móc naładować wszelkie inne urządzenia korzystające ze standardu USB. Ale także akumulatorki do innych urządzeń — 18650 (wspomniane przez Ciebie w komentarzu pod innym wpisem) czy AA lub AAA.
Odgrzeję kotleta; przy budowie domu mysłałem dużo o zasilaniu awaryjnym, mam instalację przystosowaną i wyprowadzone wyjście na agregat (którego jeszcze nie kupiłem), oczywiscie mam niewielki UPS na potrzeby elektroniki… ale pojawiło sie ciekawe rozwiązanie – będę montował panele fotowoltaiczne – docelowo z bankiem energii (które sa aktualnie koszmarnie drogie) ale pojawił sie hybrydowy falownik Fronius GEN24 z opcją PV Point który umożliwia jak każdy hybrydowy podłączenie banku energii i zasilania nawet 3fazowego ale gdy go nie mamy jest inne wyjście. PV Point to nic innego jak jednofazowe gniazdko z zasilaniem które w momencie zaniku prądu w sieci zaczyna działać (gdy mamy dzień i panele generują nam prąd) i daje do 3kW (lub 4kW chwilowo na kilka sekund). Całkiem ciekawe rozwiązanie, które zamierzam zastosowac u siebie.
Panie Krzysztofie. a co pan sądzi o tak małym panelu (230 x 136 mm).
Czy jest możliwe be takie maleństwo mogło mieć moc 10 W?
——–
allegro.pl/oferta/ladowarka-sloneczna-telefonu-smartfon-panel-usb-5v-8535050398
Nie sądzę, bardziej obstawiałbym 5W.
też tak bym skłonny przypuszczać .. dzięki za odpowiedź.
jeżeli bym mógł prosić jeszcze o jedną podpowiedź ..
Panel umieszczony w oknie wewnątrz a panel umieszczony na zewnątrz okna ..
jak bardzo szyba (podwójna) ogranicza wydajność ładowania?
Można śmiało założyć, że podwójna szyba zmniejszy ilość promieniowania słonecznego docierającego do panela mniej więcej o połowę. Czy to się przełoży na spadek wydajności o połowę, czy większy, to już trudno zgadywać.
dzięki za odpowiedź .. trochę mnie to załamało .. ale Pozdrawiam i znikam …