W dzisiejszym materiale opowiem Wam o jednym z najgorszych, najgłupszych zakupów, jakie poczyniłem pod kątem trudnych czasów i sytuacji awaryjnych. Będzie to recenzja kuchenki-grilla-paleniska Biolite Firepit.
Kupiłem to urządzenie jesienią ubiegłego roku z założeniem, że to pewnie jakiś fajny wynalazek wytwarzający prąd w czasie gotowania. Podobnie, jak testowana i używana przeze mnie jakiś czas wcześniej kuchenka Biolite Campstove. Żeby, być może, jeśli się sprawdzi, mieć go w ofercie naszego sklepu.
I nawet, przyznam się szczerze, niespecjalnie przed zakupem czytałem coś na temat tego urządzenia. Ot, popatrzyłem w zdjęcia i opis, ale ponieważ robiłem wtedy większe zamówienie u tego dostawcy, to nawet zbyt długo nad tym nie siedziałem.
I dlatego mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że to najgłupszy mój zakup poczyniony pod kątem sytuacji awaryjnych…
Postaram się jednak zrecenzować to urządzenie uczciwie, tj. wypunktować jego mocne i słabe strony. Trwało to tak długo, bo po zakupie przywiozłem go na testy do znajomych na działkę i tam zostawiłem. I dopiero niedawno udało mi się na nim grillować, żeby móc też o tej funkcjonalności coś opowiedzieć.
Biolite Firepit: co to za urządzenie?
W dużym skrócie, Biolite Firepit to skrzyżowanie zdalnie sterowanego, grilla / paleniska z elektrycznym wspomaganiem.
Sercem urządzenia jest powerbank o pojemności ok. 4 Wh / ok. 10 000 mAh, który zasila odśrodkową dmuchawę o regulowanej w czterech poziomach wydajności. Powietrze z dmuchawy trafia do komory spalania przez trzy stalowe rurki, równomiernie podsycając ogień (w przypadku palenia drewna) lub żar (przy grillowaniu).
W środku znajduje się ruszt, na którym układamy paliwo — patyki albo porąbane polana, gdy chcemy palić ogień, albo węgiel drzewny, gdy planujemy przyrządzić posiłek. W tym pierwszym przypadku ruszt ustawiamy na dnie urządzenia. W drugim, podwieszamy go nieco wyżej. Ustawienie go niżej daje większą ilość ciepła wypromieniowanego na boki (a więc możemy wtedy używać Biolite Firepit jako zdalnie sterowane, elektryczne ognisko), ustawienie w położeniu wyższym kieruje więcej energii do grillowanych potraw.
Wspomniałem już o tym, że jest to też powerbank, bo istotnie, wyposażony jest w jedno gniazdko USB do ładowania zewnętrznych urządzeń, albo np. do oświetlania przez lampki zasilane z USB, jakie są w ofercie Biolite. Urządzenie jest też zdalnie sterowane, wystarczy jedynie ściągnąć i zainstalować bezpłatną aplikację firmy Biolite.

Zalety Biolite Firepit
Samo urządzenie jest całkiem solidnie wykonane. Posiada składane do transportu nogi, ale raczej nie ma się co okłamywać, że jest to sprzęt przenośny. To raczej wynalazek do trzymania na działce, no ewentualnie może do wożenia w większym samochodzie kempingowym.
Elektronika znajduje się w plastikowej obudowie i mocuje się ją szybko i wygodnie. Można zdemontować i zabrać całość do podładowania, a sam grill zostawić np. w nieogrzewanej szopie i pojechać do domu.
Bardzo fajnie działa dmuchawa. Jest szczególnie przydatna podczas rozpalania grilla. W zasadzie dzięki jej wykorzystaniu ten proces staje się w dużej mierze bezobsługowy…
Ruszt grilla jest wygodny, dzięki sposobowi mocowania go do obudowy można go niema w całości wysunąć znad paleniska, aby np. dosypać węgla, albo gdy potrzebujemy zdjąć grillowane potrawy z ognia.
Ogólnie, grilluje się na nim naprawdę wygodnie. To jest zupełnie inny poziom wygody w stosunku do tradycyjnego grillowania na węglu. 🙂
Wady Biolite Firepit
Po pierwsze, to urządzenie nie wytwarza dla siebie prądu. I to jest jego podstawowa, największa wada.
Kupując Biolite Firepit myślałem, że będę sobie to trzymać u siebie na działce, używać do wygodnego grillowania, a w sytuacji awaryjnej posłuży także jako źródło prądu. Niestety, srodze się rozczarowałem… Ale tu mogę mieć pretensje wyłącznie do siebie, bo nie doczytałem co kupuję.
Po drugie, to urządzenie jest bardzo drogie. W chwili, gdy publikuję ten tekst, kosztuje ponad 1 050 złotych. To spora kwota za niezbyt duży, choć wygodny w użyciu grill.
Po trzecie, no właśnie, ruszt grilla nie jest duży. Mieści się tam w sumie dość niewiele jedzenia.
Ruszt paleniska ma dość duże odstępy między drutami, więc drobniejsze kawałki węgla drzewnego spadają z niego w dół. Brykiety nie mają tego problemu, ale i tak trzeba dbać o odpowiedni sposób ich ułożenia, tj. rozkładać je płasko, bo ułożone na sztorc po częściowym spaleniu węgla spadną pomiędzy drutami.
Zasuwka do wybierania popiołu nie jest zbyt wygodna w użyciu, bo otwór do tego celu jest trochę za mały, zasuwka zostaje w ręku po wyciągnięciu, a potem trudno ją wsadzić z powrotem.
Czy zatem kupiłbym Biolite Firepit ponownie? Nie.
Jako grill działa całkiem spoko. Ale za te pieniądze kupiłbym pewnie porządniejszy, większy grill, może nawet grill gazowy. 🙂
Ostatnio komentowane teksty