Autorem dzisiejszego wpisu jest Grimm.
Broń biała jest jednym z najłatwiej dostępnych rodzajów uzbrojenia z jakim będziemy mieli okazję się zetknąć. Jest to jednak grupa z tak zwaną „sporą szansą wywołania zgonu”. O co chodzi ? O to, że totalnie nie nadaje się do samoobrony w warunkach ładu prawnego i społecznego. Każdy kto twierdzi inaczej jest niestety głąbem. Żyjemy w kraju, którym prawo zmusza nas do dbania o życie i zdrowie naszego napastnika, co powoduje, że powinniśmy być żywo zainteresowani, żeby nie zrobić takiemu delikwentowi przewlekłej krzywdy. Jest jak jest, nie ma co narzekać tylko się dostosować.
Bronią białą (tym bardziej sieczną) jest praktycznie niemożliwe obronić się, unikając wyrządzenia przeciwnikowi krzywdy. Poza tym trzeba być również świadomym dwóch innych konsekwencji:
- Większość szkół walki naucza, że ktoś kto wyciąga na nas nóż, wyraża wszem i wobec, że chce nam zrobić poważną krzywdę, więc jednocześnie nie trzeba mu okazywać żadnej litości podczas walki z nim. Tyczy się to zresztą i broni palnej. Wtedy nie walczymy o ewentualny wpierdol/przegraną, a o życie.
- Nie wyciągajmy broni, którą w praktyce nie umiemy się posługiwać, bo zakończy się to jedynie tym, że ktoś nam wbije nasze własne widły w brzuch.
- Wyciągając broń białą lub palną musimy liczyć się ZAWSZE z maksymalnie negatywnym skutkiem ich użycia, czyli śmiercią naszego przeciwnika. Jeśli nie jesteśmy na to gotowi, albo tego nie chcemy, to nie wyciągajmy broni. Tego typu sytuacje mają to do siebie, że często zdarzają się tam nieprzewidziane zwroty akcji, nad którymi nie będziemy mieli kontroli (kontrola wzrasta wraz z doświadczeniem, ale nigdy nie jest stu procentowa). Sytuacją gdzie chcieliśmy kogoś tylko czymś postraszyć zawsze może się skończyć (z powodu czyjejś głupoty lub zwykłego pecha), tym, że ktoś nam się nadzieje na nasz straszak
Ale, wracając do broni białej – można ją wytwarzać samemu, jak również zakupić gotową. Wymieniać wszystkich możliwych opcji nie ma sensu bo jest ich za dużo. Omówię te moim zdaniem najsensowniejsze i najciekawsze:
Noże
Bardzo ciekawa broń. Łatwo ją ukryć, może służyć za narzędzie. Jednak nożem, a tym bardziej na noże się nie walczy. Nożem się zabija. Prawdziwi nożownicy nie dopuszczają do tak efektownych i często spotykanych na filmach walk na noże. Tak walczą tylko głupcy. Walka doświadczonego nożownika z takim, który poznał tyko podstawy pomimo wygranej tego pierwszego i tak wiązałaby się pewnie z odniesieniem ran.. prawdopodobnie poważnych. Dlatego wszelkie techniki obrony przed nożem zakładają atak amatora-idioty i tylko w takich przypadkach mają cień szansy na powodzenie. Podstawowym problemem jest to, że profesjonalista nie da wam zobaczyć noża, Wy go poczujecie. Jeśli w jakiś cudowny sposób uda wam się przewidzieć atak nożownika, to go zastrzelcie lub uciekajcie. Nawet załatwienie sobie jakiegoś przedłużenia ręki, kija, albo rurki, jeśli nie jesteście naprawdę dobrzy w jego posługiwaniu się daje Wam marne szanse.
Co do samego typu noża, to walczy się najlepiej nożami średnimi (Rambo był amatorem :P). Jaki typ? Ilu nożowników, tyle zdań.
Przy wyborze polecam wziąć bardziej pod uwagę solidność konstrukcji i wielozadaniowość, niż super morderczy kształt klingi, którego i tak nie będziecie umieli wykorzystać. Polecam średnią półkę cenową w przedziale 200-500 zł, wybór olbrzymi, a płacimy za faktyczne cechy, a nie za firmę albo właściwości, z których nawet specjaliści nie umieją w pełni korzystać. Raczej ze stałą głownią, najlepiej matową lub oksydowaną, bo błyski świata nam raczej nie na rękę. Pamiętajcie, że nóż to przede wszystkim narzędzie. Odradzam wszelkiego typu wynalazki ze schowkami na przybory, kompasami czy piłami (nic nimi nie utniecie, a tylko poharatać się samemu można podczas jakiegoś rzeźbienia itp.) Ewentualną opcją która przeze mnie jeszcze nie została sprawdzona, a nosi chociaż namiastkę sensowności, to możliwość zrobienia z noża i pochwy nożyc do cięcia drutu-siatki. Bajer taki występuje w Bagnetach do M16 i jego replikach. Jak działa? Nie sprawdzałem.
Noże do rzucania też możemy sobie odpuścić. Rzucić i trafić na odległość większą niż 3-5 m jest prawdziwą sztuką, a wyrządzić takim rzutem krzywdę to już w ogóle bajka. Polecam zainwestować do dobrą osełkę i nauczyć się z niej korzystać.
Miecze, szable etc.
No cóż, nie bez kozery w dawnych czasach były to najbardziej cenione z rodzajów broni. We wprawnej ręce stanowią nie lada argument. Ale właśnie… we wprawnej. Pamiętajcie, że w tych samych dawnych czasach mężczyźni uczyli posługiwać się tego typu bronią od najmłodszych lat i trenowali to nawet po kilka godzin dziennie. Jednakże, zamachnąć się umie każdy. Niejednemu pewnie marzy się przemierzać post apokaliptyczne pustkowia z Kataną na plecach. 🙂 No i właśnie.
W dzisiejszych czasach każdy może sobie zamówić praktycznie dowolny rodzaj broni białej u rzemieślników produkujących broń dla odtwórców historycznych. Wszystko to kwestia zasobów finansowych. Co wybrać? To zależy od naszych umiejętności. Im są one mniejsze, tym prostsze narzędzia wybieramy. Jeśli jesteśmy totalnymi laikami polecam najzwyklejszą maczetę. Można zakupić oryginalną z amerykańskiego demobilu w okolicach 80 zł z polimerową pochwą. Niezwykle poręczna, może okazać się też bardzo przydatnym narzędziem. Dobrze wyważona do siekania, o powiększonej odporności, raczej nie nadaje się do sztychów (pchnięć).
Jeśli mieliśmy kiedyś styczność, lub wręcz trenowaliśmy walkę mieczem, to możemy wybierać z całej gamy replik średniowiecznych. Ceny już od 200 zł, a za ok. 50 0zł można mieć już coś naprawdę porządnego i fajnie wyglądającego. Polecam przede wszystkim coś jednoręcznego (w drugiej ręce możemy trzymać broń palną, źródło światła lub ukochaną kobietę) i obusiecznego (obydwie krawędzie zaostrzone) i nie przesadnie długiego (pamiętajcie, że będziecie musieli to nosić na co dzień) . Osobiście jestem fanem mieczy wikingów. Jeżeli nie trenowaliśmy przez pół życia Kendo, to odradzam wybór katany. Oprócz super lanserskiego wyglądu jest ona również bardzo delikatna (między innymi ze względu na swoją ostrość) i nie nadaje się do krzyżowania z innymi ostrzami. Samurajowie mieli szereg technik walki, które polegały co najwyżej na zbijaniu płazem (bokiem) miecza przeciwnika. Ale Wy tych technik znać nie będziecie. Nie da się tym mieczem obciąć gałęzi albo wykopać dołka w ziemi. Znaczy da się, ale prawdopodobnie go tym nieodwracalnie zniszczycie.
Broń oburęczna
Czyli wszelkiego rodzaju długie miecze, masywne topory, albo berdysze. Unikałbym tego typu broni. Owszem ma sporą siłę rażenia, ale z niedźwiedziami czy inną grubą zwierzyną raczej walczyć nie będziecie, a i w walce są raczej powolne oraz absorbują obie dłonie. No i oczywiście nieście coś takiego na plecach. Przez pierwsze dziesięć kilometrów będziecie jeszcze napędzani lansem, ale nie po tygodniu wędrówki.
Toporki/Tomahawki
Wpora część dzisiejszych producentów noży ma również w swojej ofercie różnego rodzaju toporki survivalowe, a niekiedy wręcz Taktical Tomahawki. 🙂 Jakkolwiek na to nie patrzeć, to połączenie małej siekierki z młotkiem może poza byciem niezwykle przydatnym narzędziem okazać się również skuteczną bronią. Ja osobiście szykuję się na jeden z produktów firmy SOG, ale może to być również zwykła siekierka z ogrodniczego za 15 zł.
Zwrócił bym uwage na jeszcze jeden rodzaj broni : Nadziak.
takie skrzyżowanie laski,czekana i młotka.Czyli długa laska mogąca służyć do podpierania się, zakończona głowicą mającą z jednej strony wydłużony „dziób” , a z drugiej obuszek. Dla niewprawnego oka nie wygląda groźnie, ale trzeba pamiętać że w dawnej Polsce na sejmiki szlacheckie można było wejść z szablą, ale nie z nadziakiem. Walki szablami kończyły sie przeważnie ranami , ale starcie z użyciem nadziaka prawie zawsze było śmiertelne.Zapomniana , a bardzo skuteczna broń. W „normalnych” czasach też Policja prędzej zwróci uwagę na maczetę czy nawet nóż niż na nadziak.
fajnie opisane ale w dawnych czasach tylko bogaci ludzie lub rycerstwo potrafili posługiwać się mieczem itp. A zwykli ludzie byli tylko werbowani i szkoleni przez jakiś czas i to wszystko. A broń taka jak miecz jest naprawdę świetną sprawą,a jak kogoś interesuje zaopatrzyć się w owy miecz to polecam napoczątek kupić to http://www.goods.pl/product/description/2643/Boken_Cold_Steel_Medieval_Training_Sword%2892BKS%29.html
W kwestii wyboru noża jako narzędzia samoobrony; nóż jest NAJGORSZYM wyborem.
Po pierwsze, nie mamy żadnego wpływu na wielkość uszkodzeń ciała jakie zadajemy. Jeśli będziemy się wahać, nie zatrzymamy napastnika, jeśli puścimy rękę, szansa, że przeciwnik zginie a my będziemy ciągani po sądach jest spora.
Po drugie, nóż wymaga umiejętności których nie bardzo jest się gdzie nauczyć. Jeśli ktoś myśli, że można wymachiwać nim na prawo i lewo, i to wystarczy, myli się.
Po trzecie, znakomita większość ludzi nie jest psychicznie przygotowana do użycia noża, w sytuacji zagrożenia wpadną w stan „zawieszenia decyzyjnego” i skończą jako kolejna ofiara.
Dlatego powiedzmy sobie, nóż przede wszystkim jest zwykłym narzędziem, a jego walory jako broni, w samoobronie są mało przydatne.
Zgodzę się jedynie częściowo. Po pierwsze sądzę, że akurat walki nożem nożna się przypadkowo, łatwo nauczyć . Jeżeli trenowałeś boks, to już jesteś niezłym nożownikiem, bo jedyne co musisz brać pod uwagę, to dodatkowa długość i fakt, że po dobrym pchnięciu nie musisz nic powtarzać. Po wtóre noża nie noszą do obrony na mieście, a odmiennie wożę go w aucie i trzymam w domu. Jeżeli ktoś wejdzie mi na kwadrat czy spróbuje wyciągnąć z auta to z czystym sumieniem i dużym prawdopodobieństwem uniknięcia odpowiedzialności karnej (jestem prawnikiem) zabiję go. W barze natomiast nie zrobię nic głupiego bo tam noża nie noszę, a na ulicy tylko w tych bardzo rzadkich przypadkach gdy muszę gdzieś bez auta w nocy się dostać (wtedy z kolei zazwyczaj nie będzie świadków). Po trzecie niektórzy ludzie nie mają problemu „zawieszenia decyzyjnego”. Ja owszem raz doświadczyłem go gdy właśnie trzymałem nóż na gardle cwaniaka, ale to dlatego, że uznałem, że nie stanowi poważnego zagrożenia i zawahałem się. W końcu go zwyczajnie pobiłem:) W sytuacji zagrożenia natomiast niemal zawsze skutecznie używałem czy to pięści, czy to kopnięć czy pałki teleskopowej (bte teleskop na szczękę to koniec jakiejkolwiek walki) czy czegokolwiek innego co miałem pod ręką. W mojej ocenie nóż jest bardzo niebezpieczną bronią i jeżeli sam nie byłbym uzbrojony to nawet przed 12 letnim nożownikiem bym bez wahania uciekał.
Tak się zastanawiam, a propos maczety. To chyba najpopularniejsza we współczesnej popkulturze broń na wypadek końca świata, ale czy rzeczywiście maczeta sprawdza się w tym zastosowaniu? O ile mi wiadomo nie jest to narzędzie zaprojektowane do cięcia mięsa z kością.
Na youtube dwóch wątłych ziomali testowało Cold Steel Katana Machete, dość dziwny wynalazek, ale wydaje się być sensowny (długi kawał zaostrzonej stali), choć szału nie ma.
Co do noża, WAR jak zwykle rzeczowo i bez pi*rdolenia. Nóż to kiepski pomysł na narzędzie do samoobrony. Ja jako laik (nikogo nigdy nie zabiłem) raczej starałbym się maksymalnie zwiększyć odległość pomiędzy moją osobą a kimś, kto chce mi zrobić kuku, więc jeśli już broń biała, to nie tak przeraźliwie krótka.
Jeśli przeczyta się całość (wszystkie części) moich „wypocin” to można zauważyć, że praktycznie w 100% zgadzam się z WAR’em w kwestii noża.
Co do Machet. Coż są MACHETY i machety. Ta o której pisałem jest o tyle dobra, że maiłem ją w ręku i wiem co polecam. Co do producentów i ich produktów, to wzorów jest bardzo wiele. Teraz zresztą pojawiła się seria noży i machet, specjalnie zaprojektowanych do walki z Zombie :/ Oprócz walorów kolekcjonerskich nie upatrywał bym w nich jednak żadnego czysto realnego sensu (tym bardzie ze względu na dość krzykliwą kolorystykę). Jeśli jednak mowa o machetach firmy Cold Steel, to w odwrotności do noży tej firmy mam o nich bardzo kiepskie mniemanie. Jestem posiadaczem machety stylizowanej na noż Kurki – Metal fatalny, strasznie miękki, ostrze wręcz potrafił się zawinąć w bok. Kolega będący posiadaczem klasycznej machety tej firmy również miał takie sam problemy (jak i kilku autorów filmów z YT).
Co donadziaka, to nie do końca widzę go w formie laski, ale i tak uważam, że jest to ciekawy pomysł.
Prosiłbym również nie mieszać pojęć. Broń EDC to broń EDC. Nie każe nikomu biegaż z mieczem czy toporem na codzień po mieście 😀
Będzie jeszcze jedna część artykułu „o broni dystansowej”.
Pozdrawiam i zachęcam do dzielenia się z nami swoją wiedzą.
„Noże na zombie” są po prostu przekomiczne. W ogóle powala mnie snoberia niektórych „miłośników” mordern survivalu 🙂
(http://www.everydaycarry.pl)
Współczesnym odpowiednikiem nadziaka, a może raczej obuszka zdaje sie być szewski młotek.-) Nadziak miał trzonek z uchwytem o długości ok 25-30 cm, zaś obuch nie przekraczał 3cm średnicy. Czub młotka mozna sobie wyprofilować.-)
Na czym owa snoberia miałaby się przejawiać, bo nie do końca chyba zrozumiałem ?? Czy chodzi ci, o jakość i firmy z których tamci ludzie dobierają elementy swoich EDC ??
Tak. Jeśli przeglądając te zestawy nie odniosłeś takiego wrażenia, to ciężko mi będzie wytłumaczyć. Wygląda jakby nosili ten cały stuff bo fajnie wygląda i można się nim pochwalić.
np: http://www.everydaycarry.pl/zestawy-edc/edc-by-cubix/ – to reklama?
ogólnie odnoszę wrażenie, że oni te zestawy chcą sprzedać
„Fortis B-42 Official Cosmonauts Day Date Titanium” – domyśliłbyś się że to zegarek? 😉 1850 funtów brytyjskich.
„Noże – Bardzo ciekawa broń.”… itd itd… przepraszam Cię już na samym wstępie i nie chcę urazić ale ten wypis o nożach jest pewnym nieporozumieniem. Chcę powiedzieć że jest napisany przez osobę, która najprawdopodobnie nie miała przyjemności być zaatakowana nożem i nie ma za bardzo pojęcia o takiej sytuacji, a co za tym idzie – nie bardzo rozumie realia. Od taka uwaga.
Jeśli nie widzisz potencjału w serii ZK Ka-Bara a uważasz, że średniowieczny miecz sprawdzi się lepiej niż Kukri od Cold Steela (Najlepsze maczety w tej cenie na ŚWIECIE) to nie wiem czy w ogóle trzeba traktować poważnie twoje wpisy 🙂
WAR miał na myśli przede wszystkim to, że stosując w obronie koniecznej nóż można bardzo łatwo przekroczyć jej granice i samemu zasiąść na ławie oskarżonych, więc to dlatego niedobry wybór – a nie, że ma mały zasięg 😉 To samo z resztą dotyczy większości sprzętu, który wymieniono w tym artykule i komentarzach. Na rynku jest dostępny spory wybór akcesoriów obronnych, które można nosić legalnie, nie wymagają wieloletniego treningu pod okiem siwego mistrza, a w razie zagrożenia można ich użyć nie zastanawiając się jednocześnie, gdzie mamy zapisany numer do naszego adwokata. Konsekwencje prawne możemy ponieść bez względu na to, czy uważamy je za słuszne czy nie, i z tego względu błędem jest ich nie uwzględniać dobierając środki do obrony osobistej. Warto również dobrze się zastanowić, jake realne zagrożenia czychają na nas na co dzień. Jedną z zasad survivalu jest w końcu tak rozwiązywać problemy, żeby nie zrobić sobie jeszcze większych.
@blackram. Rozmawiamy sobie tutaj o broni która znajduje się w naszym zasięgu i możemy jej użyć do obrony. Ale to ma się nijak do rzeczywistości. Trzymam się tego noża… ale czy widziałeś kiedyś napastnika atakującego nożem?
cytat:
„Jeśli mieliśmy kiedyś styczność, lub wręcz trenowaliśmy walkę mieczem, to możemy wybierać z całej gamy replik średniowiecznych.”
Domowy-survival przechodzi pewien rodzaj transformacji merytorycznej, która mnie niepokoi, bo kiedyś czytałem tego bloga z dużym zainteresowaniem a z miesiąca na miesiąc i tygodnia na tydzień jest coraz słabiej.
„lub wręcz trenowaliśmy walkę mieczem” – ludzie, to jest jakieś totalne nieporozumienie. Do czego to niby mogę zastosować? Do obrony? Przed kim? Przed nożownikiem?
Mam nadzieję że się Krzysiek nie pogniewa:
http://boungler.pl/forum/showthread.php?tid=71
Może nei jest to miejsce na przytakiwanie sobie po stokroć ale czuć przechodzącą do nas ze Stanów modę na Zombie Survival
Boungler, jeżeli to wszystko to tylko teoretyczne rozważania to OK (Zombie Survival to sympatyczny temat, żeby się trochę oderwać) – jednak powinno to być jakoś wyraźnie zaznaczone. W końcu jest to ogólnodostępne forum, a artykuły napisane są w tonie poradników. Ktoś nieobeznany z tematem może opacznie zrozumieć intencje autorów i dojść do wniosku, że miłośnicy survivalu to osoby przemykające ulicami z nożami, maczetami innym ostrym szpejem skitranymi za pazuchą i gotowe puścić w ruch to śmiercionośne żelastwo gdy tylko ktoś się krzywo popatrzy w ich stronę. Ewentualnie jakiś młodszy miłośnik Beara Gryllsa, złapany z nożem większym od siebie w szkole wyzna, że to jest idealne do obrony, a policja nie może mu tego zabrać i wszystkiego tego dowiedział się na forum survivalowym. Troche mnie to niepokoi, bo jako osoba codziennie nosząca nóż jako przydatne narzędzie, oraz na serio starająca się wcielać zasady survivalu w codzienne życie, wolę w przestrzeni publicznej budować z tymi obiema rzeczami raczej pozytywne skojarzenia 😉 Z tego względu zdecydowałem się wtrącić parę zdań, nie żeby kogokolwiek krytykować, narzucąć swój punkt widzenia czy coś w tym rodzaju, tylko zwrócić uwagę na pewne „skutki uboczne”, które jak mi się wydaje przy okazji tego artykułu zaistniały.
Co do klasycznie rozumianej (miecze, szable itp.) broni białej – trzeba pamiętać o jeszcze trzech rzeczach:
1) Praktycznie każda została oparcowana z myślą o walce z uzbrojonym, POJEDYŃCZYM przeciwnikiem naraz. Nawet dwuręczny, krzyżacki miecz nie będzie wiele wart przeciw kilku przeciwnikom z kijami.
2) Praktycznie każda została opracowana z myślą o użyciu na polu walki, gdzie jest wystarczająco miejsca, żeby nią władać.
3) Sztuka władania taką bronią była dostosowana do realiów swojej epoki i broni wystepującej na ówczesnym polu walki.
W zasadzie te trzy rzeczy wykluczają możliwość skutecznego używania takiej broni w dzisiejszych warunkach.
Co do reszty – żadna inna broń biała nie jest skuteczna gdy napastników jest kilku i są zdecydowani. Jedyne w czym może pomóc to w umożliwieniu ucieczki, jeżeli warunki pozwolą.
Jeszcze taka mała ciekawostka – nadziaki były tak skuteczne, że sejm zakazał ich noszenia szlachcie. Stąd wziął się obuszek, czyli po prostu nadziak z zawiniętym szpiklcem.
„Co do reszty – żadna inna broń biała nie jest skuteczna gdy napastników jest kilku i są zdecydowani.”
– Zapewniam Cię że przy jednym napastniku, również jest mało skuteczna.
”W zasadzie te trzy rzeczy wykluczają możliwość skutecznego używania takiej broni w dzisiejszych warunkach.” – Bzdury, to, że ktoś nie nosi skórzanego napierśnika i nie walczy mieczem to nie znaczy, że broń biała jest bezużyteczna, wręcz przeciwnie – brak pancerza i umiejętności parowania to parę kończyn mniej
Wiecie co, typowy internet. Połowa z was nie potrafi czytać ze zrozumieniem, albo wypowiada się na tematy o których nie ma pojęcia, albo pojęcie mam małe, a mniemanie o nim wręcz odwrotnie. Druga połowa wiedzę ma tylko zamiast się nią konstruktywnie podzielić skupia się tylko na tym, żeby coś skrytykować… nie ważnie merytorycznie, czy nie.
Takie typowe hejterstwo.
Myślicie, że po chuj ja to piszę ? Żeby się wylansować ? Nie potrzebuje. To co zawarłem w tym artykule związane jest z moimi doświadczeniami. Miałem coś w ręku, machałem tym lub wręcz walczyłem. Ciekawe ilu z was może się pochwalić taką samą podstawą do wypowiadania się.
Mimo to nie uważam się za wyrocznie i dlatego właśnie napisałem ten artykuł, żeby ludzie tacy jak WY (tylko bez kompleksów) mogli podziedzielić się swoimi pomysłami, a nie po to, żeby mogli je wyśmiać „specjaliści” pokroju:
PiranNinja says:
Jeśli nie widzisz potencjału w serii ZK Ka-Bara a uważasz, że średniowieczny miecz sprawdzi się lepiej niż Kukri od Cold Steela (Najlepsze maczety w tej cenie na ŚWIECIE) to nie wiem czy w ogóle trzeba traktować poważnie twoje wpisy
Dla przykładu, mam w domu obydwa (i taką machete i taki miecz). A Ty ?
Ojj, Grimm, miałem nadzieję, że teraz ty konstruktywnie wyłożysz mi zalety miecza w jednej ręce i pistoletu w drugiej (Też widziałem to w filmach i grach, spoko) nad choćby Kukri CS albo Ka-Barami z wspomnianej serii…
A ja wiem co potrafi i maczeta (bo mam jedną, i kocham ją jak dziecko) i miecz (machałem takowym i wiem że gdyby był ostry to sam bym zginął od owego machania ;> serio, to wyprowadzanie ciosów mieczem jest skandalicznie wolne i trzeba mieć muły). Jeśli do moich drzwi zapuka horda ludzi chcących mojej wody to bez wątpienia zamiast po jeden z 13 noży sięgnę po maczetę, łom albo boken. Żeby nie było, że jestem po macoszemu to wyłożę Ci wszystko po kolei:
– Maczeta jest lekka (szybciej wyprowadzane ciosy, jesli już tak bardzo chcesz się bić) i jeśli o nią dbasz (Maczety z Cold Steela należy po zakupie podostrzyć i to delikatnie bo się rozhartuje) posłuży Ci długo. Ma stosunkowo długi zasięg – możesz dźgać i ciąć czubkiem będąc poza zasięgiem łap napastnika. Co prawda nie mam kukri lecz bolo więc mamy trochę inne doświadczenia, ale kukri również będę kiedyś tam miał. Spytasz czemu? – bo to świetne narzędzie. Jeśli tylko pamiętasz o tym, że maczety są tworzone do gęstych zarośli a nie wycinania lasów sosnowych to posłuży Ci długo i wykonasz całą pracę jaką masz wykonać często nawet szybciej niż siekierą albo sekatorem 😉
– Łom wydaje mi się bardzo zaniedbanym w urban survivalu narzędziem. Jeżeli wszystko upadnie tak mocno jak wszyscy dookoła sie spodziewają (meh…) to będzie niezastąpiony przy tzw. scavenging’u czyli plądrowaniu domostw w poszukiwaniu zapasów. Jeżeli musiał bym się przemieszczać to zestaw łom + nóż chopper jest lżejszy niż siekiera. Do obrony masz dwa ostre końce – możesz użyć go jako haka albo obrócić, złapać pewniej i użyć do wyprowadzania ciosów jak krótką włócznią. Dodatkowo bajeczny zasięg i lekkość wyprowadzania ciosów czynią z łomu mojego faworyta na improwizoaną broń postapo.
– Boken – powiedzmy, że nie chcesz kogoś zabić a tylko słuc na kwaśne jabłko, bez koniecznego rozlewu krwi. Krzykniesz – weź pałkę teleskopową, tonfe, kij baseballowy ? A ja mam na to boken. Co prawda nie umiem i nie nauczę się walczyć kataną ale jeżeli zapomnisz o wszystkim co wiesz o meiczach i podejdziesz do bokenu jak do pałki wydaje się być idealna. Twardy plastik (Boken Cold Steel) jest wytrzymały i teoretycznie niezniszczalny. Znów pojawia się tutaj bajeczny zasięg i stosunkowo ostry czubek (nie przebije skóry ale będzie bolało jak sukinsyn). Łatwośc wyprowadzania ciosów przebija ostry miecz na głowę a dwuręczny chwyt pozwoli uderzać mocniej.
Dziękuję i liczę na odpowiedź w bardziej przychylnym tonie niż nazywanie mnie „specjalistą”. Do cholery, nie walczyłem bo unikam walki ale ty też nie uciałeś nikogo w samoobronie mieczem na pół bo jakoś w wiadomościach nic nie było.
Pozdrawiam
Acha i jeszcze jedno. Nie wypowiadał bym się czy tu czy na moim kanale YT gdybym gówno wiedział bo psuł bym sobie renomę w internecie. Mam szacunek do ludzi którzy wiedzą więcej jak i do tych którzy mają mniej wiedzy – od pierwszych szybko się uczę a drugich w żadnym wypadku nie chciał bym wpuścić na zły tor myślenia.
Uff, doceń bo tracę czas odpisując a ja mam co robić…
Wyprowadzanie ciosów mieczem jest skandalicznie wolne ??? Waść chyba nigdy go nie trzymał, miecz jednoręczny przeznaczony do walki waży od 800g do 1500g. Warto dodać, że jest przeznaczony do walki z lekko opancerzonym napastnikiem, więc może być bardzo skuteczny na gorsze czasy.
Nie wiedziałem, że tylu tu ekspertów, zapewne z doświadczeniem bojowym 😀 😛 Wybaczcie, nie mogłem sie powstrzymać; stronkę zaś zawsze ceniłem za zwięzłość i merytorykę.
NÓŻ jest jednym najbardziej niebezpiecznych niebezpiecznych narzędzi! Do tego łatwo dostępny, ukrywalny, szybki, nie zabroniony i całkiem uniwersalny. Amerykańscy kryminalistycy dziwią się, że nóż i siekiera tak często są uzywane w Polsce. Nawet AT przestrzega się, że w zwarciu czy mieszkaniu, nożownik może ubić kilku policjantów, zanim ci złapią go, by obezwładnić. Nosi go masa ludzi a wszyscy mają w pobliżu. Samoobrona wyklucza półśrodki, a premiuje przygotowanie. Opcje: obosieczny solidniejszy sztylet, bądź odstraszający, ostrze 25-30 cm. Samoróbka lub nawet przerobiony bagnet- szybkość sztyletu, zasięg i moc tasaka. „Błyszczący”. W domu, bądź noszony tylko w ostateczności, w ukryciu. Nikomu się nie chwalimy. Siekiera, katana, film kręcą? W terenie przyda się mały toporek /tasak /saperka. Łatwo wytrenować odruchy obronne, gorzej z decyzją w walce o ataku. Może dlatego zabójcy i świry zaczynają od nauki ataku i ogólnej agresywności.
I pojawia się „Znaffca” night_rat…
Cały ten komentarz można delikatnie skomentować jako bełkot.
Na początku dowiadujemy się, że nóż jest niebezpieczny, cóż za odkrycie!!! Amerykańscy kryminalistycy dziwią się? To znaczy czemu się dziwią ? Że noży się używa? Nóż to narzędzie, to się go używa. AT się ostrzega, dlatego oni nie bawią się w ostrzeganie, jak gość nie rzuca noża, to strzelają.
Kuriozum jest stwierdzenie, że samoobrona wyklucza półśrodki, samo w sobie prawdziwe, w odniesieniu do noża potwierdza to, o czym pisałem wcześniej; nóż jest najgorszym narzędziem do samoobrony miedzy innymi dlatego, że znakomita większość ludzi właśnie pójdzie w półśrodki zamiast się bronić.
Następnie dostajemy opis noża do samoobrony, i ponownie tekst jest z gatunku „Jak mały Jaś nożownikiem chciał zostać”.
– obosieczny sztylet. A po co? Sztylet to jeden z najmniej użytkowych kształtów, praktycznie nadaje się tylko do pchnięć.
– ostrze 25-30cm. Hmmm, leczymy kompleksy? Nie? No to na logikę, w którym miejscu chcesz ukryć 40cm nóż (tak, doliczam rękojeść)? Przy pasku bedziesz nosił? Na plecach, jak miecz wiedźmiński? Narzędzie do samoobrony ma być łatwo dostępne, wyjasnij proszę, jak szybko wyjąć 40cm nóż kiedy na przykład dwóch bandziorów skacze do Ciebie z pięściami?
Cóż, najpierw może jednak poczytaj (choćby na mojej stronie), później się odzywaj, w przeciwnym razie będziesz produkował bełkot, jak w poście powyżej.
Myśl, co chcesz (Panie „WAR”). Pisałem merytorycznie. Nawet nie zaprzeczyłem Tobie ani Autorowi, choć mogłem dodać sporo „swojego”. Zaś Twój poprzedni wpis… Za nóż można tam podstawić każdy przedmiot; uważam też, że w obronie życia wszystko może być przydatne. Nóż jest skuteczny, podkreśliłem to, by podkreślić wagę oraz wobec opinii typu: to zły wybór, są miecze i maczety. Na YT też był filmik typu: nigdy nie uderzaj w walce ulicznej 🙂 … Kuriozum, półśrodki? Bać się bandytów, skrzywdzenia ich i prawa w sytuacji walki o życie, i to w kontekście survivalu, ciężkich czasów? Mam konstruktywną propozycję: sam opisz, jak się bronić, i to zważając na art. 255a k.k. i podobne historie. Może pomożemy sobie i innym? Mogą być sytuacje, że nie ma komfortowych opcji… Obosieczny sztylet- wynalazek do walki, nie ziemniaków- w temacie. 25-30 cm- dla mnie to optymalna 2. wersja, odstrasza, ma zasięg; uwierz- da się ukryć i szybko wyciągnąć. Trochę doświadczenia i wyobraźni też nie zawadzi.
„Cóż, najpierw może jednak poczytaj (choćby na mojej stronie), później się odzywaj, w przeciwnym razie będziesz produkował bełkot, jak w poście powyżej” OK, zajrzę Panie Urażona Wyrocznio 😉 Poszukam zwł. poradnika oraz kwestii co zrobisz, jeśli teraz, bądź w anarchii, wyłamano Ci okno, właśnie wskakuje zbir i dostrzegasz paru innych. Przypominam też o swej propozycji.
„Żyjemy w kraju, którym prawo zmusza nas do dbania o życie i zdrowie naszego napastnika”
Tyle czasu minęło od nowelizacji przepisów o obronie koniecznej, a mity wciąż krążą. Obecnie w Polsce nie ma prawnych przeciwskazań, by zastrzelić bez ostrzeżenia człowieka zabierającego dziecku cukierka, ale Internet zawsze wie lepiej.
Do tej pory wciąż pokutuje przekonanie, że nie można nosić noża dłuższego niż dłoń (czyja?), więc akurat mnie nie dziwi powielanie takich mitów.
Witam, chcialem wszystkich pozdrowic jako ze jestem prawiczkiem tego forum 🙂 pierwszy wpis.
Jakos tak jiedawno doszlo nagle do mnie ze zakopywanie glowy w piasek jest czyms niespecjalnie dobrym, od niczego cie nie zabezpieczy , dlatego tez z pasja eksploruje temat i zadawac tu bede mnostwo pytan, czesc pewnie infantylna wiec wybaczcie.
– na poczatek, czy ktos zna jakas ciekawa ksiazke opisujaca jak przy braku zaplecza zrobic sobie bron, mowie tu o sytacjach typu. Dostajesz sie w miejsce gdzie ludzie, zwierzeta sa ci nieprzyjazni i niestety musisz jakos sobie dac rade, podstawowe bronie ktore przychodza mi do glowy ktore mozna zrobic w takich warunkach (zakladajac ze masz na sobie ubranie, moze nozyk (choc to rozpusta 🙂 ) umiesz rozpalic ogien …. Hmm co mozna zrobic, wmiare prosta dzide i utwardzic ja w ogniu? Palke – ale czy jakos ja mozna wzmocnic? Proce , wykorzystujac ubranie , jako bron do polowan i na dalszy zasieg? Moze cos jeszcze? Wiecie moze czy jakas ksiazka opisuje taki problem?
– teraz cos o nozach , czytajac wasze slowa przyszlo mi jedno do glowy wszyscy mowimy o warunkach gdzie ktos napada cie z pala, maczeta, chce cie zmasakrowac lub zabic. Ok. W takim przypadku ktos niedoswiadczony z nozem ma cieplo , ale teraz inna sytuacja zaczynam byc zwolennikiem male ukrytego nozyka, narzedzia i tzw noza ostatniej szansy (zwlaszcza kiedy nie paradowanie z maczeta w srodku miasta jest widowiskowe)…. Cold Steel Urban Pal …. Nie chodzi tu o firme ale o ksztalt i wielkosc …. Zalety wedlug mnie… Latwy do ukrycia , a wiec i daje nam element zaskoczeniatzn hipotetycznie podchodzi do was trzech skubancow ktorzy ufni w swoja przewage zaczna was napierdalac z bliska, wyciagnij noz, nadziak, cokolwiek wczesniej i jesli ich nie przestraszysz to ostrzezesz ich i zintensyfikujesz ich agresje a czesto i oni od razu zaczna was dzgac, wyciagnij malutki nozyk w momencie kiedy jestescie w zwarciu blisko i wprowadzasz element zaskoczenia i zmieniasz uklad sil a i masz szanse zalatwic sprawe zanim oni siegna po mocniejsze argumenty.
Hmmm dla faceta jest to mniej przydatne narzedzie jako ze czesto najpierw leja pala a potem skracaja dystans, ale… Na wypadek takiej ewentualnosci albo tego ze nagle ktos cie z bliska dopada…. niezastapiony. Jesli ktos nauczy siego stosowac dobrze i na chlodno (niestety ja jeszcze tegonie umiem) to w szarpaninie albo lezac na ziemi mozna kogos dziabnoc w noge, stope sciegna, i spieprzyc …. Choc to wymaga panowania nad soba i nozem.
Jednak najwiecej mozliwosci pokazuje toto w uzyciu przez kobiety, badzmy szczerzy wiekszosc naladowanych testosteronem optychow zamiast rozwalic glowe dziewczynie bedzie chciala ja zgwalcic , walnac z bliska , czuc sie z powodu dysproporcji sil panem sytuacji i zycia, co taka kobieta moze zrobic, wydaje mi sie ze wlasnie zaskoczenie i nagle odwrocenie roli kiedy ofiara zamiast byc bezwladna slaba lala dostaje pazurow jest nieoceniona. No bo chyba kazdy zgodzi sie ze bronic sie trzeba nawet ryzykujac wkurwienie napastnika.
Pozdrawiam, i dajcie znac co o tym sadzicie.
przemek.
Zgadzam się z Przemem, taki mały ukryty nożyk ostatniej szansy może uratować życie. Jednak z racji super krótkiego dystansu jest to broń ostateczna. Owszem świetna jako backup w czasach powszechnego ładu lub jako druga broń w okresie chaosu. A co jako pierwsza? Maczeta…popieram dobry pomysł. Jednak ja osobiście wolałbym użyć dziabek do wspinaczki lodowej (na przykład takich: http://www.petzl.com/en/outdoor/ice-climbing-tools/quark)
Plusy:
-lekkie
-super wyważone (niewielki ruch nadgarstka a dziabka przebija 20mm OSB)
-rewelacyjnie wykonane (wymienna głownia z hartowanej stali)
-Łatwo dostępne(każdy sklep górski)
-pozwalają zachować dystans
-przy pomocy 2 można pokonać przeszkodę terenową (mury itp.)
-Legalne(co niema większego znaczenia bo w czasach pokoju raczej nie będziemy zapierdzielać z tym po mieście)
Minusy:
-Cena (za nowe około 500zł sztuka!!)
Podrawiam.
Nie posiadałem i nie posiadam miecza ani maczety ale za to posiadam nuż składany (bez sprężyn, to nie jest scyzoryk szwajcarski),
mogę wyliczyć kilka + noża
+ można go ukryć w dłoni tak że nie będzie go widać
+ można zamontować rzemienie które umocują nuż do nadgarstka (nie będzie się to dało zastosować w mieczu lub maczecie ponieważ jeśli ktoś Ci wytrąci ww broń od siły rozpędu mogą zadać Tobie obrażenia natomias nuż nie)
+ atak z zaskoczenia, maczety i katany nie ukryjesz tak dobrze jak noża
+ można kupić również kilka noży do rzucania, są ciche a dodatkowa broń miotana nie zaszkodzi (są lekkie)
Może i noże do rzucania są ciche… do czasu aż ktoś zostanie trafiony takim nożem. Owszem to może zabić, ale nie ma nawet najmniejszej szansy, by bezgłośnie kogoś zabić, albo by rzucić ponownie jeżeli się nie trafi. Taki nóż strasznie hałasuje przy upadku.
Kupne noże przystosowane są do rzutów do tarczy, w walce lepiej sprawdziłby się nóż z 2 ostrzami
jak coś mogę dodać zdięcia/nagrania z możliwościami schowania noża w głoni oraz sposób zamontowania rzemienia w moim nożu
zastanawiam się na tym co napisałeś o katanach. Owszem walka nią na pewno jest znacznie trudniejsza niż to się wydaje oglądając ostatniego samuraja, ale mam zastrzeżenie co do wytrzymałości. Z tego co kiedyś czytałem na różnych stronach i forach, owszem, kupując tego typu miecz za 200-500zł będzie on mega podatny na zniszczenia, bo będzie to raczej ozdobna replika na półkę wykutą ze zwykłej stali. Niestety ceny dobrych katan zaczynają się od 5 000zł a sięgają i kilkudziesięciu, ale są one wykonane ze stali damasceńskiej. Katany, czy nawet zwykłe kuchenne noże wykonane z damastu są praktycznie niezniszczalne i zachowują ostrość przez naprawde długie lata
Katany wykonane ze stali damasceńskiej, podobnie jak noże kuchenne… I pewnie jeszcze ostrzone laserowo ? 😀
Zacznijmy od nomenklatury, czyli stal damasceńska. Obecnie nie istnieje coś takiego ze względu na brak informacji co do technologii wytwarzania stosowanej przez płatnerzy z Damaszku. To, co próbuje się obecnie robić nosi nazwę bułatu (wootz) i jest całkiem ciekawym materiałem na noże i dłuższą broń białą. Natomiast to, co obecnie nazywa się damastem, stalą damasceńską (polska nazwa, dziwer), nie jest żadnym magicznym hokus-pokus tylko zwykłym kawałkiem metalu skutym z dwóch rożnych materiałów co powoduje powstanie charakterystycznych wzorów. Czy damast ma jakieś magiczne właściwości względem trzymania ostrości czy wytrzymałości? Nie ma. O wiele istotniejsza w tym przypadku jest obróbka cieplna materiału.
Aha, damast jest jak najbardziej zniszczalny 😀
Co do katany, miecz został wypromowany kulturowo, natomiast co do jakości… europejscy płatnerze mieli porównywalne umiejętności i znacznie lepszy materiał, stąd wolałbym dobrze zrobioną polską czy węgierską szablę od mitycznej katany 😉
Witam ponownie, tak mi przyszlo do glowy ze trzymajac sie glownego tematu i nie nurkujac zbytnio w warstwe „czym wieksze tym lepsze” to powinnismy podzielic temat na trzy podpunkty:
A) bron na ciezkie „dzisiejsze” czasy
B) bron do obrony we wlasnym domu i samochodzie (ogolnie w przestrzeni ograniczonej … No nie wiem pociag np 🙂 )
C) bron w czasie lub miejscu totaalnie pozbawionym prawa i zasad
Czemu tak? bo ciezko katana ( nie ujmujac nic jej mozliwosci) machac w domu czy bronic sie jak ktos ci wybija okno w samochodzie (B) , lub targac ja na plecach podczas niedzielnego spaceru po parku ( A) generalnie widze jej uzytecznosc glownie w kategorii (C)
Ok moje typy:
A) krotki dystans , point dagger taki jak wczesniej pisalem, noze poreczne do schowania , z wiekszych sprzetow (takich ktorych latwo nie ukryjesz) to chyba tak jak Qer podpowiedzial czekan do wspinaczki (nie powinien spowodowac klopotow jak ktos cie z nim zobaczy) hmm… Nie wiem… Laska,parasol z ukrytym ostrzem? Czyli generalnie wszystko co nie daje od razu podstaw do zatrzymania nas przez policje.
B) Jesli jestesmy w przestrzeni niewielkiej , gdzie nie musimy sie martwic czy nas policja nie zatrzyma to maczety, miecze krotkie, krotkie toporki, nadziaki , krotka wlocznia – zaostrzony pret …. Chyba z przewaga broni ktora mozna pchnac a nie tylko ciac (np samochod, waski korytarz , okno itp)
C) tu co kto lubi , oczywiscie w zaleznosci czy chesz zeby bylo widac z daleka ze idzie sklep z bronia biala czy wolisz zaskoczyc napastnika.
Nie jestem znawca wiec to wszystko to na zdrowy rozsadek, konstruktywne uwagi mile widziane 🙂
WoW !! Muszę przyznać, że takiego poziomu hejtu to się jednak nie spodziewałem. Widzę, że jak zwykle uległem moim resztkom naiwności i miałem nadzieję na kulturalną konwersację i wymianę opinii.
Nigdy nie miałem się za eksperta, ani pisząc ten tekst, ani teraz. Po prostu wielokrotnie był ten temat wcześniej poruszany na tym forum i postanowiłem się podzielić swoimi przemyśleniami na ten temat. Miałem też nadzieje, że sprowokuje to was, umówmy się… również nie znawców, ale mimo to posiadających jakąś wiedzę do podzielenia się swoimi. I to się w pewnym sensie udało. Szkoda, tylko, że ludzie wytykający mi błędy (tutaj akurat w temacie dotyczącym broni palnej), zarzucając mi nieznajomość „Ustawy o broni i amunicji” ograniczyli się do komentarzy typu „Gówno prawda…”, a nie przytoczyli konkretnego cytatu z tejże ustawy. Musiałem ją poznać ze względu na swój zawód, ale bardzo możliwe, że coś przekręciłem, albo źle zinterpretowałem – dzięki merytorycznej odpowiedzi i ja i WY dowiedzielibyście się czegoś nowego, a tak… ktoś po prostu po raz kolejny zapisał się jako buc w odmętach internetu.
Muszę przyznać rację PRZEMOWI, gdyż moje wypociny od razu powinny zostać poszeregowane w zaproponowany przez niego sposób. Ale cóż, mleko się wylało.
Co do krytyki mieczy i konkretnie katany.
Przyznaje, swojego czasu fascynowałem się tego typu bronią i na pewno miało to wpływ na treść tego tekstu. Jeśli chodzi o miecz jako broń w opcji trzeciej (post apokalipsa) to nadal uważam, że jest to bardzo dobra opcja. Pomimo, że większość z was od razu kojarzy tego typu broń z kawałami złomu typu Conan lub co najmniej wielkimi mieczami późnośredniowiecznymi, to przypominam (zresztą tak jak jeden z was zauważył), że miecz jednoręczny lub szabla (warzą w okolicach 1kg) i przy odpowiednim treningu stają się niezwykle skuteczne.
Tak niestety, trening to podstawa czegokolwiek. Jeśli się nie zgadzasz z tą tezą, to nie miejsce dla ciebie. Sama wiedza teoretyczna, to dużo, jednak o wiele za mało, żeby mieć szanse na skuteczność. Osobiście przekonałem się o tym wiele razy, gdy moje wyimaginowane wyobrażenia o tym czy o tamtym padały pod naporem rzeczywistości.
Polecam ten tekst byłego gościa z GRU (publikowany również na tym blogu) odnośnie wojny w mieście. Pomijam fakt, że już niezliczona liczba „ekspertów” zdążyła go wyśmiać na wiele sposobów, ale mi on dał sporo do myślenia i wymusił zweryfikowanie wielu moich wyobrażeń.
P.S Może ktoś ma jakieś doświadczenia z łukami, albo procami i zechciałby się podzielić swoją wiedzą ?? Ktoś jest myśliwym o przedstawiłby według niego najskuteczniejszą taktykę dla amatorów, na zdobywanie pożywienia. To są tematy które mnie interesują, wykażcie się teraz WY. Pozdrawiam… nawet bucusiów (kiedyś dorosną, przeminie im agresja do wszystkiego)
Włąśnie – mógłby ktoś się podzielić wiedzą o broni dystansowej, ja znam się tylko na białej niestety. Warto dodać, że dmuchawka to też ciekawa broń, szczególnie z zatrutymi strzałkami – jedyną mocna trucizną jaką znam jest taki tam górski kwiatek, pozdro
Jak dla mnie najskuteczniejsza jest włócznia na plecach, i z dwa noże gdzieś przyczepione, ukryte. Włócznia jest niezwykle lekka i wytrzymała, nie ma praktycznie cienia szans do nas podejść. Najczęściej walka kończy się na pierwszym pchnięciu 😛 a nawet jak by ktoś znalazł tarcze w jakimś muzeum to i tak włócznią idzie spokojnie to ominąć, Polecam też zrobić z taśmy lub liny uchwyt tak żeby było silniejsze pchnięcie. w razie czego włócznie można trzymać w jednej dłoni a w drugiej pistolet. Nie sprawdza się w bardzo małych pomieszczeniach ale na ten wypadek jest broń palna lub noże. 🙂
A co z kubotanem!?
Niestety w Polsce najlepiej dać się zabić, zgwałcić i obrabowac byle by napastnnikowi krzywda sie nie stała. Ten świat oszalał!
Ja zauważam dwa problemy. Pierwszy w zacieraniu się dwóch problemów. Czegoś co na nasze potrzeby nazwijmy „obroną konieczną” i „walką o życie”. Pod pojęciem pierwszego uznajmy realia naszej codzienności, czyli samoobrony przed różnego rodzaju atakami ograniczonymi przez prawo i wymagania codziennej egzystencji (ciężko na codzień chodzić do pracy z siekierą na plecach). Druga opcja to „walka o życie” czyli po upadku cywilizacji, prawa i ogólnie przyjętych zasad. Mieszanie tych dwóch pojęć powoduje ogólne zamieszanie i niezrozumienie poszczególnych wypowiedzi. Drugi problem to usilne deprecjonowanie pomysłów poprzedników w ramch kreowania się na eksperta. Osobiście pracuje w ogólnie pojętym resorcie siłowym. Codziennie zatrzymuje i obezwładniam różne osoby. Jestem instruktorem strzelectwa sportowego i obronnego jak również samoobrony. 6 lat spędziłem na odtwórstwie historycznym gdzie spotkałem się z różnego radzajami broni białej w praktyce gdyż podstawą była walka na wszelkiego rodzaju pojedynkach, turniejach lub luźnych treningach gdzie spotykaliśmy się z odtwórcami z różnych epok. Mimo to nie znalazłem „ideału” jeśli chodzi o broń białą dla siebie, a Tym bardziej nie mogę podać co byłoby idealne dla Ciebie. Chętnie podzielę się swoją wiedzą i spostrzeżeniami ale piszę tutaj mniej po to żeby „nauczać” czy „oświecać ” bo jest to temat jak piłka nożna, każdy Polak jest ekspertem. Bardziej jestem ciekaw waszych pomysłów bo wierzę, że nawet gość znający interesujące nas zagadnienia jedynie z gier może wpaść na jakiś ciekawy pomysł. Szkoda tylko, że najpierw trzeba przedrzeć się przez całą masę pogardy :/
Witam wszystkich. Zacznę może od rzeczy oczywistej mianowicie: obrona życia i zdrowia własnego czy też innej osoby to Twoje święte prawo. Jeżeli konieczne będzie użycie broni (zakupionej czy improwizowanej) by chronić swoje życie to NADAL masz do tego prawo. Możesz wykorzystać WSZYSTKIE KONIECZNE środki do obrony siebie i najbliższych. Myślę, że każdy z nas zdaje sobie również sprawę, że użycie jakiejkolwiek „broni” musi być uzasadnione okolicznościami zdarzenia i jest to ostateczna forma obrony kiedy nie mieliśmy innego wyjścia. Lepiej dać się zabić? zgwałcić? W żadnym wypadku. Możesz uderzać dopóki napastnik stwarza bezpośrednie zagrożenie, jeżeli będzie wymagać to dziewięćdziesięciu dziewięciu uderzeń pałką to uderz, ale ani razu więcej.
Z tego miejsca chciałbym przejść do tematu samej broni 🙂 Uważam, że najłatwiej jest dźgać, tak więc idąc dalej tym tokiem rozumowania, bronią najprostszą w użyciu (także w sytuacji ogromnego stresu) będą wszelkie narzędzia, którymi można zadać pchnięcie (nóż, noże typu push dagger, z improwizowanej – śrubokręt, widły). Łatwo dostępna broń to również narzędzia tępe takie jak pałka teleskopowa, kij bejsbolowy, tonfa (wbrew pozorom nie tak trudna w użyciu, skuteczna), młotek. Zamachnąć potrafi się raczej każdy więc nie potrzeba jakiś niesamowitych umiejętności aby wyrządzić komuś krzywdę takim narzędziem. W którymś filmie facet umieścił kamień w skarpetce i to już ciekawy pomysł na improwizowaną broń. Wcześniej gdzieś przeczytałem w komentarzu o mieczu/parasolu czy coś w ten deseń – posiadanie ostrzy ukrytych w przedmiotach codziennego użytku bądź też imitujące takie przedmioty było karalne, zakładam, że ustawa się nie zmieniła, choć głowy nie dam :-). Pomimo tego, że niewiedza napastnika o posiadaniu przez nas broni działa na naszą korzyść (element zaskoczenia) w sytuacji zagrożenia powinniśmy stanowczo poinformować go o jej posiadaniu i zagrozić jej użyciem jeśli nie zaprzestanie nam zagrażać (jeśli to możliwe). W przypadku możliwości zakończenia walki bez użycia „siły” zawsze musimy taką szansę wykorzystać inaczej możemy zostać potraktowani już nie jako ofiara a oprawca. Co do mieczy, czy to europejskich czy też katan: jestem człowiekiem który na apokalipsę zombi nie czeka 🙂 Noszenie sprzętu który nie pozwala na skuteczną obronę w każdych warunkach (np. ciasny korytarz, winda) uważam za bezcelowe a zwracanie na siebie uwagi gdziekolwiek się nie pojawi, za głupotę. Jako miłośnik „broni białej” coś tam jednak mam. Walka na miecze żadnego z nas raczej nie spotka więc daruje sobie porównywanie wartości bojowych mieczy, w zamian mogę jedynie stwierdzić, że każdy miecz (który trzyma się solidnie w rękojeści) w starciu z przeciwnikiem z bronią krótszego zasięgu taką wartość posiada. Mniejszą czy większą ale posiada. Na chwilę obecną wciąż doskonalę podstawowe cięcia więc w tym temacie nie wypada mi się rozpisywać. Jeśli wypowiedziałem się trochę poza tematem to przepraszam 🙂 Chciałbym prosić kogoś kto użył kiedykolwiek sjamboka do samoobrony o wypowiedź i przybliżenie wartości tego narzędzia w starciu z agresywnym przeciwnikiem. Pozdrawiam.
Może i Cold Steel robi świetne maczety, ale miecze i szable maja opinie gazrurek ( czesto z luźnymi jelcami lub kiepskimi rękojeściami).