Plecak ewakuacyjny to sprzęt, który ma nam pomóc przetrwać poza domem, gdy będziemy zmuszeni z niego uciec.
Sprzęt, który w nim będzie zawarty, ma także służyć zapewnieniu naszego bezpieczeństwa. W dzisiejszym materiale zastanowimy się więc, jaką broń i jakie narzędzia można / warto w nim mieć.
Tu znajdziesz spis treści cyklu o zestawach ucieczkowych, którego ten wpis jest elementem. A tu pełną listę zawartości takiego zestawu BOB.
Pod playerem z filmem — tekstową wersję materiału.
Narzędzia do zestawu ucieczkowego
W pierwszej kolejności wymieniłbym oświetlenie, czyli w szczególności latarki. Uważam, że w zestawie BOB warto mieć dwie sztuki:
- czołówkę,
- zwykłą, małą, ręczną latarkę.
Czołówka pozwala wykonywanie różnych prac, gdy mamy zajęte obydwie ręce. Nie zawsze będziemy mieli przecież kogoś do pomocy, by potrzymał nam latarkę.
Oczywiście można sobie kupić Maglite 6D, dużą i ciężką latarkę, która nada się też jako narzędzie do robienia krzywdy. Ale to nie byłby mój pierwszy wybór.
Kolejnym, bardzo ważnym narzędziem, będzie nóż. Mój ulubiony to Mora z krzesiwem Light My Fire, bo jest całkiem porządnym nożem, a jednocześnie kolejną warstwą sprzętu do rozpalania ognia. Do przetestowania z serwisu BangGood.com dostaliśmy kiedyś też taki nożyk składany na wymienne ostrza, który zajmuje niewiele miejsca, a dzięki korzystaniu z tanich wymiennych ostrzy pozwala zrezygnować z noszenia w zestawie ewakuacyjnym osełki.
Mora jest bardzo często polecana jako najlepszy nóż do survivalu, bushcraftu i na trudne czasy, bo jest tania i dobra, a jak coś jest dobre i tanie, to jest dobre podwójnie. I myślę, że lepiej mieć tani nóż, niż nie mieć drogiego, choć wybór noży na rynku jest oczywiście znacznie, znacznie szerszy (i mamy o tym osobny materiał).
Jeśli chodzi o sprzęt do pozyskiwania drewna, warto rozważyć m.in.:
- siekierę (tu nasz materiał o siekierach),
- maczetę,
- składaną piłę (tu recenzja jednej małej, składanej piły).
Maczetę bym skreślił, nawet jeśli ktoś mieszka w Krakowie (bo żarty na ten temat to przestały już być śmieszne). W naszym klimacie niespecjalnie się ona nadaje, ale jeśli ktoś ma poczucie, że będzie użyteczna, to niech się dobrze nad tym zastanowi. Na pewno w Rwandzie była skutecznym narzędziem do robienia sąsiadom krzywdy…
Siekiera jest duża i ciężka, ale za to jest popularna i budzi respekt. Gdy sąsiad przyjdzie z awanturą akurat w momencie, w którym będziesz rąbać drewno na opał, łatwiej dojdziecie do porozumienia, niż w momencie, gdy będziesz zamiatał podwórko. A zawsze można wziąć mniejszy toporek, który łatwiej zmieścić z plecaku.
Dobrym rozwiązaniem wydaje mi się być składana piła, na przykład bardzo popularna piła z Lidla.
Do ważnych narzędzi, które warto ze sobą mieć, dodałbym jeszcze:
- multitool (znowu ogromny wybór), albo scyzoryk, ale tylko w sytuacji, jeśli nie zakładasz zabrania go już w zestawie EDC, bo po co mieć dwa takie same narzędzia?,
- szeroka taśma klejąca (duct tape), klej na gorąco oraz zestaw do szycia — do naprawy ekwipunku,
- źródło prądu, najlepiej ładowarkę lub radio na korbkę z funkcją ładowania, składany panel solarny, w ostateczności duży powerbank.
Rozważyć można także zabranie łomu, jeśli ktoś zakłada, że będzie go wykorzystywać w czasie ewakuacji.
Do tego koniecznie kilka rzeczy, jeśli chodzi o sprzęt do indywidualnej ochrony:
- maska ochronna, co najmniej półmaska przeciwpyłowa FFP3, aby nie wdychać pyłu (także radioaktywnego),
- dozymetr, aby wiedzieć, gdzie grozi nam skażenie,
- okulary ochronne,
- rękawice, co najmniej skórzane rękawice robocze,
- stopery do uszu.
Jeśli chodzi o sprzęt, którym można się skutecznie obronić, to parę propozycji już powyżej padło, bo przecież nada się do tego nóż, maczeta, łom i siekiera. Mimo to, ja uważam, że faworyt jest zupełnie inny.
Jestem przekonany, że nie ma lepszego wyrównywacza szans niż broń palna i to właśnie broń palna powinna być narzędziem do obrony w zestawie ewakuacyjnym.
Warto więc zrobić pozwolenie na broń do celów sportowych, kupić pistolet i trzymać go w szafie pancernej / sejfie wraz z magazynkami i amunicją, w osobnej, łatwej do zabrania torbie. Ciekawym, ale niekoniecznie najlepszym pomysłem może być też pokazywany kiedyś przez nas Henry AR7 Survival. Warto tu zaznaczyć, że broń posiadana na pozwolenie nie może być zapakowana w zestawie BOB, chyba, że cały zestaw będzie trzymany w sejfie (ze względu na przepisy dotyczące przechowywania broni).
Rozwiązaniem alternatywnym będzie broń czarnoprochowa rozdzielnego ładowania, niewymagająca pozwolenia. W szczególności: rewolwer czarnoprochowy. Można go kupić bez pozwolenia, będąc osobą pełnoletnią, wraz z kapiszonami i pociskami, zaś do kupienia czarnego prochu potrzebna jest Europejska Karta Broni, znajomy kolega z prochem albo wycieczka do Czech.
Jako narzędzie do obrony, poza bronią palną, przychodzi mi do głowy jeszcze proca (np. taka jak pokazana na filmie, którą dostaliśmy z BangGood.com), albo łuk. Jeśli ktoś na co dzień jest w klubie sportowym i strzela z łuku, to dobry łuk i kołczan strzał mogą być dla niego całkiem przydatne. Plus same w sobie mogą odstraszać potencjalnych napastników na zasadzie sprawiania wrażenia „ej, ten człowiek nie jest normalny, bo lata z łukiem po ulicy i wygląda na to, jakby umiał z niego celnie strzelać”. Mimo to, ani jednemu, ani drugiemu narzędziu nie powierzyłbym życia.
I mimo wszystko warto jeszcze mieć ze sobą jakiś gaz pieprzowy (wybór jest ogromny), bo nie zawsze będziemy chcieli od razu zabić psa sąsiada, albo samego sąsiada. Przecież konieczność ewakuacji z domu pojawi się także w razie zagrożenia powodzią, gdy będziemy musieli liczyć się z koniecznością odpowiedzenia za wszystkie wyrządzone innym krzywdy.
Dratwa to nić. Do dziurawienia mamy szydło
Tak, to prawda, pomyliłem się. 🙁
Maczeta to nie tylko narzędzie do przedzierania się przez chaszcze 😀 To obok noża jedno z najbardziej uniwersalnych narzędzi, może funkcjonować jako nóż, siekiera, broń, saperka do kopania, „patelnia” do upieczenia mięsa nad ogniskiem, deska do krojenia, „szyna” do usztywnienia złamania i wiele, wiele innych. Czy w BOB jest potrzebne takie narzędzie, to już sprawa indywidualna (taki „klamot” swoje waży, a BOB powinien być jak najlżejszy i w zasadzie zawierać najmniej sprzętu jak to tylko możliwe) ale moim zdaniem jeśli już, to lepiej wziąć maczetę niż siekierę.
https://www.youtube.com/watch?v=eNRGMIeBV78
link do filmu o broni „na koniec świata”. Trochę z przymrużeniem oka, ale czy na pewno??? Poza tym broń – tylko taka, którą często używamy (strzelnica).
1. Żadnej dedykowanej broni białej. Maczeta też się tutaj zalicza bo nie jest typowym narzędziem ogrodniczym/rolniczym/leśnym w Polsce. Dlaczego? Dwa powody. Pierwszy – nie trenujemy od dziecka walki bronią białą, więc nie wykorzystamy różnicy między odmachnięciem się komuś łopatką/łomem a jakąś bronią białą która jest tylko bronią. Dwa – nie zawsze użycie BOB-a oznacza bezprawie, a na pewno nie będziemy o tym wiedzieć uciekając z plecakiem. Ewentualna późniejsza rozmowa z Policją może wyglądać inaczej gdy odmachniemy się komuś przypadkowym przedmiotem a inaczej gdy zrobimy to maczetą, kataną, jakąś pałką z gwoździami etc. trzeci jest taki, że każdy gram się liczy i nie dźwigałbym np maczety która miałaby tylko służyć do obrony.
Broń palna – tak. Nie na widoku. Jedna sztuka krótkiej na dorosłą osobę. Dopóki nie mamy zgranej grupy kilku strzelców – a nie mamy – to długa broń nie ma sensu. optymalnie pistolet kal 9 mm i jakieś 50 szt amunicji – jak to nie wystarczy to kolejne sztuki broni i amunicji też raczej nie pomogą. Alternatywą jest rewolwer CP i zapasowy bęben, to jest trochę cięższę i większe niestety, ale wygrywa brakiem konieczności posiadania pozwolenia.
Dla anglojęzycznych ciekawy artykuł o temacie broni palnej, chociaż wymaga trochę dostosowania do naszych realiów (np. mieszkamy w blokach i nie potrzeba kbk do obrony domu bo odległości rzadko przekraczają 10 m:
https://www.alloutdoor.com/2014/07/09/one-gun-three-guns-tshtf-bad-idea/
Co do pozostałych narzędzi to przede wszystkim nawigacja i mobilność. Wszystko co nam pomoże przemieścić się jak najszybciej do celu
Zgodzę się zarówno z Burą jak i AQQ. To znaczy Bura ma rację ,że lepiej nie być „złapanym” przez policję z maczetą (zwłaszcza u nas po „kibolskiej” karierze maczet). Co nie znaczy ,że maczeta jest bez wartości. Wszystko zależy od danej sytuacji. Jeśli mamy blisko do lasu na odludziu i będziemy się przedzierać przez niskie sosenki do naszej ziemianki w środku puszczy .. no tam to my się na policję nie natkniemy. Może na podobnych nam „posiadaczy Boba”. Ale jeśli musimy się ewakuować z dużego miasta przez .. kolejne duże miasta np z Gdyni przez Sopot i Gdańsk lub z Wrocka przez Katowice w góry. To przecież posiadanie „podpadniętych” narzędzi spowoduje nasze kłopoty już na pierwszym punkcie kontrolnym (w miastach takie będą przynajmniej na pocztąku wszelkich kryzysów.) Zresztą posiadanie Remingtona CP też nie pomoże przy kontrolach – jeśli będzie wydane zarządzenie o oddaniu wszelkiej broni. Dlatego musimy tak zorganizować ewakuację by przede wszystkim „zejść z oczu” potencjalnym zagrożeniom ale i „czujnym oczom władzy”. Nie wiadomo kto jakie będzie miał intencje w chwili kryzysowej. Myślę ,że szybka decyzja od „spitalaniu” to klucz do sukcesu. Sprzęt musi być ! ale głównie w miejscu ewakuacji. A w drodze to tylko zaufani ludzie, plecaki i kasa na ..łapówki w zielonych lub żółtym metalu.
W kilku sprawach zgodzę się z moimi przedmówcami, ale po kolei… Ważne są okoliczności ucieczki bo to trochę wymusza modyfikację zawartości plecaka. Ogólnie plecak nie za duży, nie militarny, nie nowy tak żeby nie rzucał się w oczy. Jeśli wojna to praktycznie posiadanie broni w chwili schwytania równa się z kulką, Jeśli ogólna „rozpierducha” to broń się przyda. CP tylko w przypadku kogoś obeznanego, klasyczna nie wymaga tyle uwagi. Plan ucieczki: las, miasto wymaga innego wyposażenia. Jeżeli unikamy ludzi to przyda się tarp, hamak lub przynajmniej koc. Niezbędny długi płaszcz przeciwdeszczowy i porządne buty. W warunkach zimowych ubranie. Nie militarne, nie maskujące, po prostu musimy stać się zwykłymi nic nie znaczącymi uciekinierami. Przyda się naczynie do gotowania/odkażania wody +/- 1l. Mały zapas leków, środków opatrunkowych. Przyda się flaszka ale nie do picia tylko jako forma przekupstwa i towar wymienny. Papierosy to samo. Dobrze mieć małą torbę na ramię a w niej kilka istotnych rzeczy – plecak możemy szybko stracić jako łup zwycięzcy lub podczas gwałtownej ucieczki. Porzucony opóźni pogoń, nawet psy tropiące przywarują. Siekierę bym sobie darował, składana piła w zupełności wystarczy. Na ostatnich wakacjach mały victorinox sportsman był królem funkcjonalności ale leatherman lub podobny może być bardzo przydatny. W przypadku nie sprzyjającego spotkania trzeba mieć opracowaną „śpiewkę” najlepiej jak najbardziej wiarygodną, trochę dramatyzmu połączonego ze schizofrenią… Do całości dochodzi wiedza o wszelkich technikach przetrwania w różnych warunkach, wiedza co można pozyskać w naturze o różnych porach roku. Np. sposób na pozyskanie pieczonych żabich udek w styczniu (sam to przetestowałem zupełnie przypadkiem, oczywiście bez pieczenia)… Mój opis trochę chaotyczny ale na ten temat można napisać książkę i nawet wtedy nie będzie kompletny… Nie dodałem że za sukces przedsięwzięcia ucieczki odpowiedzialne jest jeszcze SZCZĘŚCIE…