C. Lundin: „Gdy rozpęta się piekło” – recenzja książki

W dzisiejszym materiale chciałbym się podzielić z Wami spostrzeżeniami po przeczytaniu książki Cody’ego Lundina „Gdy rozpęta się piekło”, którą kupiłem sobie w oryginalnej wersji językowej (pod tytułem „When All Hell Breaks Loose”).

Co do samego autora mam mieszane uczucia (możecie go kojarzyć np. z programu „Dwa oblicza survivalu”. Książka na polskim rynku pojawiła się dość dawno, i w 2022 została wznowiona (w chwili, gdy piszę te słowa, na znanym portalu aukcyjnym można ją kupić za 30-40 zł, a w angielskiej wersji językowej nowe książki kosztują nieco ponad 100 zł).

Czytałem też opinie na temat błędów w polskim tłumaczeniu książki, więc ostatecznie zdecydowałem się przeczytać ją w oryginale.

Samą książkę czytało mi się dość trudno, bo zaczyna się ona od części mającej być strawą dla mózgu i powodem do przemyśleń, więc przynajmniej na początku nie wygląda jak żaden inny znany mi podręcznik sztuki przetrwania.

Zagadnienia te jednak są cenne, bo mamy tu m.in. informacje o tym, co dzieje się z człowiekiem w sytuacjach stresowych, gdy się on boi, jak to wpływa na jego zdolności, umiejętności i podejmowane decyzje. Mechanizm walcz lub uciekaj może w sytuacji kryzysowej mieć ogromny wpływ na to, co będziemy w stanie zrobić — choćby wtedy, gdy ze zdenerwowania lub po przemarznięciu nie będziemy w stanie rozpalić ognia krzesiwem czy nawet zapalniczką.

Zagadnienie to jest dobrze omówione i podoba mi się, że nawiązania do niego są również w dalszej części książki. Choćby wtedy, gdy mowa jest o doborze sprzętu — pod kątem tego, by dało się z niego skorzystać w sytuacji awaryjnej, gdy wspomniany wyżej mechanizm upośledza naszą zdolność do wykonywania małych, ale precyzyjnych i delikatnych ruchów.

Ta część stanowi ok. 80 stron z liczącej ok. 400 stron całości.

W zdecydowanie największym stopniu w książce nie podobają mi się niekiedy infantylne rysunki. Nie chcę oceniać intencji i licencji twórczej autora książki, ale uważam, że dużo lepszy miałaby efekt, gdyby te obrazki były potraktowane poważniej.

Większą część książki stanowią rozsądne, rzetelne porady, dotyczące uzdatniania wody, przygotowywania żywności, transportu, komunikacji czy podejmowania decyzji o ewentualnej ewakuacji. W tym zakresie jest to kompletny podręcznik przygotowania na sytuacje awaryjne.

Gdzieniegdzie można byłoby powiedzieć, że książka trochę przegina w stronę sytuacji czy rozwiązań bardziej abstrakcyjnych. Zdjęcie lalek barbie ubranych w stroje uszyte ze szczurzych futerek (z komentarzem, że będzie to świetna zabawa dla dzieci w sytuacji awaryjnej) wydaje mi się być przegięciem. Podobnie, jak mordka upieczonego szczura wystająca z sałatki na innym zdjęciu.

Nie, żebym nie uważał, że warto jest umieć przyrządzić szczura czy owady, by bezpiecznie je zjeść (gdy nie będzie za wiele wyboru), ale raczej bym takiej fotki do książki nie wstawiał. Mam wrażenie, że może ona przeciętnego zjadacza chleba zniechęcić.

Innym dość daleko idącym fragmentem jest ten o bezpiecznym chowaniu ciał zmarłych osób. Choć ten akurat uważam za szczególnie cenny, bo w żadnej innej książce się z tym zagadnieniem nie spotkałem, a potencjalnie może być on bardzo przydatny. Każdy z nas przecież w końcu kiedyś umrze.

Podsumowując, książka ma swoje słabe strony, ale jest całkiem niezłym poradnikiem omawiającym, jak przygotować się na przeróżne sytuacje awaryjne.

Jak oceniamy ten produkt?
Data recenzji
Produkt
C. Lundin: "Gdy rozpęta się piekło"
Ocena
41star1star1star1stargray

Krzysztof Lis

Magister inżynier mechanik. Interesuje się odnawialnymi źródłami energii, biopaliwami i nowoczesnym survivalem.

Mogą Cię zainteresować także...

5 komentarzy

  1. kama pisze:

    Czytałam. Warto mieć pod ręką i od czasu do czasu czytać,żeby mieć z tyłu głowy,że nasza cywilizacja jest krucha jak wiosenny lód.
    Parę rzeczy mnie drażniło, np. ciągłe wspominanie o foliowych workach potrzebnych niemal do wszystkiego. A co będzie jak worków zabraknie ?
    Ale ogólnie ok.
    Kto ma możliwości to radzę też przeczytać „Sekundę za późno”W. Forstchena. To raczej gatunek – ” co byłoby gdyby”, ale bardzo brutalnie otwiera oczy na sprawy, o których na co dzień nie myślimy.

  2. 0lek pisze:

    Dlaczego Artur nie pisze już artykułów na blogu ? Przecież domowy survival to nie tylko kanał na YT. Kiedyś chętnie czytałem jego artykuły, które pojawiały się bez filmów na Youtube.

  3. Krystian pisze:

    Książkę warto przeczytać znając historie jej autora, bo wtedy zrozumie się jej styl „lekko hippisowy”.

  4. Rafał M. pisze:

    Czytałem kilka lat temu.
    Książka pokazuje bardzo proste sposoby radzenia sobie z różnymi sytuacjami, na przykład sedes wykonany z wiadra (z którego nie śmierdzi), kuchenka słoneczna itd.
    W przypadku miasta raczej ciekawostka, choć dająca do myślenia, ale jak ktoś mieszka na wsi, to może wykorzystać niektóre pomysły.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.