W metale szlachetne zacząłem inwestować w roku 2008, gdy złoto było po 2 000 PLN za uncję. Zapakowałem w ten metal część oszczędności, co uratowało je przed krachem na rynku akcji, który miał miejsce właśnie w tym samym roku.
Może dlatego niespecjalnie mnie teraz martwi, że srebro ma cenę najniższą od 2,5 roku, a złoto ma szansę na przebicie kwietniowego minimum i powrót na poziomy cen widziane 2 lata temu.

Bo co robi wielu ludzi posiadających część majątku w metalach szlachetnych, gdy te tanieją? Dokupuje więcej, uśredniając cenę.
To podejście może się wydawać trochę irracjonalne, ale przestaje takim być, jeśli uświadomimy sobie, po co w ogóle nam metale szlachetne.
Wcale nie po to, by się wzbogacić. Raczej po to, by nie stracić. Wprawdzie w dzisiejszej gospodarce opartej na emisji długu wartość pieniądza w czasie notorycznie spada. Znamy to pod postacią inflacji, która jest niczym innym, jak ukrytym podatkiem, z pomocą którego władza wyciąga pieniądze z kieszeni obywateli. Nominalnie więc złoto w dłuższej perspektywie drożeje.
Jak ktoś nie wierzy, niech obejrzy poniższy wykres, który przedstawia ceny złota na przestrzeni ostatnich 30 lat. Ładnie widać w nim, ile wartości utraciła polska złotówka od tego czasu.

Powtórzę raz jeszcze: złoto i srebro nie są metodami na pomnażanie naszych pieniędzy, byśmy mogli sobie kupić coś fajnego, sfinansować studia dzieci, czy wypłacić sobie emeryturę. One są w portfelu inwestycyjnym po to, by zabezpieczyć pieniądze przed spadkiem ich wartości.
Mądrzy ludzie radzą, by w metalach mieć nie więcej, jak 15-25% kapitału. Jeśli więc przyjmiemy sobie, że dla naszego portfela udział metali ma być rzędu 25% właśnie i ich cena zacznie spadać, trzeba dokupić złota lub srebra, żeby utrzymać żądany poziom.
A gdy drożeje, to wypadałoby je sprzedać. Choć mało kto to robi, bo każdemu się zdaje, że ceny metali szlachetnych rosnąć będą wiecznie.
I dlatego ja się przymierzam do uzupełnienia portfela tak, by dociągnąć do poziomu, który sobie założyłem. Tym razem najpewniej będzie to jakaś złota biżuteria (bo łatwiej ją podzielić, gdyby było trzeba ją spieniężyć), albo srebro z rynku wtórnego (już bez VAT). I w pierwszej kolejności swoje kroki skieruję tam, gdzie zawsze — do sklepu 79element.pl, w którym na hasło survival można otrzymać bezpłatną przesyłkę.
ja w podobny sposób podchodzę do inwestowania, choć nie w złoto, a w bitcoiny. też niecierpliwie czekam kiedy cena wzrośnie, by BTC sprzedaż i równie niecierpliwie czekam kiedy spadnie, by dokupić tę kryptowalutę.
akurat BTC świetnie się póki co nadaje do pomnażania kapitału takim lawerowaniem: jego kurs cały czas rośnie, przy czym raz na jakiś czas notuje całkiem spore spadki. wyznaczyłem sobie więc progi: gdy BTC jest warte więcej niż 400zł – sprzedaję i czekam na spadek. gdy spadnie poniżej 340zł – kupuję. i potem znów sprzedaję, ale już przy kursie 410zł, kupuję gdy jest 350… w ten sposób poza zwykłym wzrostem, raz na jakiś czas zarabiam dodatkowe 60 złotych na każdym bitcoinie.
W przypadku metali szlachetnych trzeba rozróżnić CENĄ oraz WARTOŚĆ.
Cena to ilość pieniędzy, jaką trzeba wydać za złoto/srebro.
Natomiast wartość to ilość dóbr, które można kupić za złoto/srebro.
O ile cena się waha (czasem mocno) o tyle wartość pozostaje bez zmian (zwłaszcza jeżeli rozpatruje się okres co najmniej kilku letni). Niezmienność wartości złoto świetnie można zobaczyć porównując co można było kupić 2000 lat temu, oraz obecnie. Mając kilogram złota zawsze jest się bogatym człowiekiem.
Zloto spadnie jeszcze troche,do okolo 1200$ za uncje, pozniej zobaczymy 2k za uncje a w dluzszej perspektywie 3-3,5k za uncje. Tak mi z fusów wyszlo.
łańcuszki i biżuteria to według mnie nie najlepszy pomysł,nie płacimy tylko za kruszce,ale też za wykonanie tak ładnie wyglądającej ozdoby szyjii itp.
@darnok: można kupować biżuterię w cenie samego metalu. Jest to rozwiązanie lepsze, od kupowania sztabek czy monet inwestycyjnych, bo łatwiej podzielić łańcuszek, niż sztabkę.
Złoty złom ma jedną wadę, nie wiadomo ile kruszcu zawiera.. jak masz stabkę lub monetę to kładziesz na wadze i wiesz, a ze złomem to jest wróżenie z fusów, chyba że masz spektrograf. Sam się na tym przejechałem kupiłem w dobrej cenie prawie pół kilo 585, wysłałem do analizy kilka lat później i wyszła próba 527!!!!!!! ponad 10% w pizdę jeża:(
Tu widać co robią Chińczycy, dla wyjaśnienia większość wyrobów to 24 karaty.
http://photos.caixin.com/2013-06-12/100540387.html
Witam Wszystkich,
to jest mój pierwszy post, ponieważ lepiej słuchać i czytać bardziej doświadczonych ludzi niż pisać głupoty. Z wymianą srebra w monetach jest problem ponieważ większość lombardów nie przyjmuje monet, przyjmują wyroby lecz po niskich cenach, poniżej ceny złomu. Inwestowanie w srebrne monety jest w Polsce praktycznie bez sensu, chyba że mają wartość kolekcjonerską. Złoto ok, lecz też najlepiej w wyrobach. A z Bitcoinami to jest bzdura, jak można płacić 300 – 400 zł w zależności od kursu, za coś co w globalnym krachu nie może istnieć. Sieć nie działa to wtedy możesz sobie te bitcoiny włożyć w żyć( jak to napisał A.Sapkowski w Wiedźminie)
pozdrawiam
Propagandus
Co do srebra, masz w pewnym sensie rację. Nie należy jednak porównywać dzisiejszej sytuacji, w której metale szlachetne mają jednak w życiu codziennym ograniczoną wartość, z tym, co stanie się, gdy wartość straci papierowy pieniądz. Złoto miało swoją wartość praktycznie zawsze, srebro jest i będzie takim złotem dla ubogich, które jest tańsze, więc będzie służyć raczej w codziennych transakcjach.
I tak, jest szansa, że odsprzedając złoto czy srebro na rynku po katastrofie gospodarczej, trzeba będzie ponieść pewną stratę. Bo papierowy pieniądz każdy zna, każdy umie rozpoznać, czy jest prawdziwy, czy fałszywy. Ale nie każdy jest w stanie ocenić prawdziwość złotej czy srebrnej monety. Więc sprzedawcy dóbr będą brać na to poprawkę i na przykład dawać mniej towaru za mniej popularne, mniej znane monety, których wartości nie są w stanie dokładnie określić.
Co do Bitcoina, ja osobiście bym chyba nie kupił, ale rozumiem, że ktoś może mieć inny pomysł. Nie warto się przygotowywać wyłącznie na scenariusz padnięcia internetu, bo równie prawdopodobne są scenariusze, w których on nie padnie — ale na przykład zablokowane zostaną konta bankowe, jak na Cyprze, wtedy wartość Bitcoina może podskoczyć.
A czy to w duchu survivalowym? Chyba niezbyt, bo ze złotem i srebrem same problemy. Duże, ciężkie, trudne w transporcie i rzucające się w oczy. Pod te potrzeby pozostają kamyczki i diamenciki.
Diamenty bym odpuścił, bo są bezwartościowe.
Złoto wcale nie jest duże i ciężkie. 100 000 PLN to niecałe 25 uncji, czyli ledwie 700 g. Spróbuj tyle przenieść w gotówce. 😉
To ja poproszę o kilka tych bezwartościowych diamencików :>