Dzisiejszy materiał jest kontynuacją tego sprzed kilku miesięcy, w którym wspólnie zastanawialiśmy się nad tym, jakie działania należy podjąć, gdy zabraknie energii elektrycznej.
Na łamach niniejszego tekstu i materiału wideo przeanalizujemy sobie inne zagadnienie: co trzeba zrobić, gdy wokół panuje epidemia jakiejś choroby zakaźnej.
Warunki brzegowe, jakie określiliśmy dla tego scenariusza, są następujące: w naszej miejscowości ogłoszono epidemię, 10% osób mających kontakt z zarazkami zapada na tę chorobę, 10% chorych umiera. Co robicie?
Odpowiedzi zebrałem razem i podzieliłem na 6 kategorii, którym chciałbym się po kolei przyjrzeć.
1. Uzupełnienie zapasów
Sporo osób pisało na ten temat:
- 7 osób planuje zrobić dodatkowy zapas wody,
- 13 osób uzupełni zapas leków,
- 22 osoby pisały ogólniej, po prostu o uzupełnieniu zapasów.
W przypadku epidemii: sprawdzam zapas wody, środków dezynfekcyjnych, ręczników jednorazowych i witamin. Gdy czegoś brakuje uzupełniam kupując.
Klaudia Zbyryt
To oczywiście dobry pomysł. Zapas żywności, wody, leków, baterii, zawsze warto jest zrobić. O ile oczywiście nie będzie to stanowiło dla nas dodatkowo, samo w sobie, jakiegoś zagrożenia. W omawianej sytuacji związanej z epidemią, przebywanie w sklepie wraz z innymi, potencjalnie zarażonymi ludźmi, może być takim właśnie zagrożeniem.
W każdym razie, jeśli tylko jest czas i możliwość, by zrobić zakupy, warto je wykorzystać. Na przykład do kupienia takiego taniego i sensownego zapasu żywności, która długo będzie nadawać się do spożycia.
2. Zmiany w zachowaniu
Sporo osób pisało o różnych zmianach w zachowaniu, mających na celu zmniejszyć szansę na zarażenie się:
- 21 osób planuje zwracać szczególną uwagę na higienę, np. dokładnie myć i dezynfekować ręce, albo prać ubrania od razu po przyjściu do domu,
- 31 odpowiedzi zawierało plan unikania ludzi.
Kupuje jakieś zapasy żywności leki i unikam ludzi o ile to możliwe.
KOMAN
- 33 osoby zamierzają stosować dodatkowe zabezpieczenia przed zarażeniem (np. maseczki — przed chorobami rozprzestrzenianymi drogą kropelkową chronić się można tanią maską FFP3)
3. Zdobywanie informacji
- 21 osób stara się dowiedzieć więcej o samej epidemii, chorobie.
Tu odpowiedzi bywały bardzo różne, jak na przykład bardzo ogólna, poniższa:
Od razu sprawdziłbym co to za choroba, jak się przenosi itp.
Pawlik02
Czasem rozpisywaliście się bardziej, podając informację o tym, jakimi konkretnie metodami chcecie się dowiedzieć czegoś więcej.
wprowadzam samochód do garażu , nastawiam radio , dzwonię na numer alarmowy (może oni coś wiedzą) ,
FRESZ
Do powyższego przykładu chciałem się odnieść dlatego, że akurat dzwonienie na numer alarmowy w takiej sytuacji wydaje mi się błędem. On nie do tego przecież służy. Za pomocą numeru 112 wzywa się pomoc, a nie dzwoni po to, by zawracać głowę pracującym tam ludziom swoimi pytaniami. To w niczym nie pomoże, a tylko utrudni uzyskanie pomocy osobom, które naprawdę jej potrzebują!
Całkiem prawdopodobne jest, że w razie epidemii stworzony zostanie osobny numer, pod którym będzie się można czegoś dowiedzieć. Tu dzwonić będzie warto. Podobnie jak śledzić doniesienia mediów, profile społecznościowe i strony internetowe władz lokalnych i tak dalej:
- 13 osób zamierza monitorować rozwój sytuacji.
Wyodrębniłem ten punkt osobno, bowiem czym innym jest dla mnie jednorazowe sprawdzenie co się dzieje, od bieżącego monitorowania sytuacji i jej zmian. Warto to robić. Być może strategia postępowania, przyjęta na początku, przestanie być dobra, gdy sytuacja się zmieni?
- 16 osób będzie się konsultować z bliskimi
Sprawdzam stan szczelności okien i masek pgas patrzę na spis mojego zapasu potem dowiaduję się o wirusie informuje chłopaków przez sb radio
Potwora Yang
W razie sytuacji kryzysowej warto jest wiedzieć, co dzieje się z naszymi bliskimi, w szczególności przyjaciółmi i rodziną. Po pierwsze, będziemy mogli się tym mniej martwić. Po drugie, być może będziemy potrzebowali im jakoś pomóc, a może to oni będą w stanie pomóc nam? Może to właśnie u wujka w sąsiednim województwie epidemii żadnej nie ma i można się do niego bezpiecznie przenieść?
Mam wrażenie, że w razie naprawdę poważnego kryzysu, to właśnie takie bliskie relacje z ludźmi, zwłaszcza z rodziną, będą miały ogromne znaczenie. A nikt, nawet najbliższy, nie lubi, gdy się do niego dzwoni dopiero wtedy, kiedy potrzebujesz pomocy!
4. Zabezpieczenie domu
- 7 osób zamierza zabezpieczyć dom przed wirusem
Głównie chodziło o doszczelnienie budynku w sposób, który zminimalizuje szanse na dostanie się do środka drobnoustrojów chorobotwórczych.
Czy masz w domu dostatecznie dużo folii, taśmy klejącej, by zabezpieczyć szczeliny w oknach? Wentylator, by wymusić przepływ powietrza i coś do zbudowania filtra?
W ogóle to pod tym kątem najlepiej mieć nawiewno-wywiewną wentylację mechaniczną z filtrami, które powstrzymają pył i bakterie.
5. Leki i leczenie
- 7 osób idzie do lekarza, by ocenić, czy są chore (część osób chce tak zrobić od razu, część dopiero po ewakuowaniu się z miasta),
- 2 profilaktycznie biorą leki antywirusowe,
- 13 stara się poprawić swoją odporność z pomocą suplementów, czosnku, witaminy C i tak dalej.
Idę kupić dużą ilość naturalnych „leków”. Czosnek, imbir, cebuula, miód itp.
Simonus94
Lekarzem ani farmaceutą nie jestem, dietetykiem także, ale czy to nie będzie już trochę za późno, by wzmacniać odporność? Nie lepiej po prostu żyć tak, by budować tę odporność codziennie? Zdrowo się odżywiać, uprawiać sport, badać się regularnie, po prostu dbać o siebie?
- 2 osoby planują się zaszczepić.
W razie epidemii udaję się po szczepionkę (jeżeli takowa została już opracowana)
Stanisław Orłowski
- również 2 osoby zamierzają unikać szczepionek.
W przypadku „epidemii” daję w łapę konowałowi żeby mi wydał zaświadczenie że już zostałem zaszczepiony. Lepsza śmierć naturalna niż pewne powikłania (i również prawdopodobna śmierć)
Janko
Dla mnie takie podejście jest kompletnie niezrozumiałe.
6. Duże decyzje
I wreszcie na koniec zostawiłem sobie komentarze dotyczące takich najpoważniejszych decyzji, jakie będziemy musieli podjąć w razie podobnej sytuacji.
- 42 osoby planują pozostać w domu i korzystać ze zgromadzonych w nim zapasów.
Najlepiej zamknąć się w domie .
Michał Biały
Siedzę w domu jem co mam jak się kończy to proszę kogoś z niezagrożonego obszaru o podrzucenie prowiantu (gdzieś zostawia a ja odbieram) i nie chodzę do pracy. Dbam o higienę jak się da i unikam ludzi.
atbi beliar
Do tego komentarza chciałem się ustosunkować, bo moim zdaniem poproszenie o pomoc z dostarczeniem żywności kogoś z niezagrożonego obszaru jest błędem.
Po pierwsze, może narażać tę osobę (pewnie kogoś bliskiego) na zagrożenie. Dlaczego ktoś miałby narażać swoje zdrowie, skoro Ty tego nie zrobisz?
Po drugie, od początku staramy się przekonać Was, byście byli w stanie poradzić sobie sami, bez pomocy z zewnątrz. Byście nie byli uzależnieni od czyjejś pomocy, czy wręcz łaski. A czy chodzi tu o państwowe służby, sąsiadów, czy bliskich z niezagrożonego obszaru, to już kwestia wtórna.
- 26 osób zamierza ewakuować się z miasta.
Pakuje la familia i sprzęt oraz papu ina rodos
Michał Skrabalak
Wyjeżdżam na wieś do dziadka, stamtąd dzwonię do pracy, że mam grypę i nie będzie mnie 2 tyg. Na wsi szukam przekupnego lekarza, który wystawi L4. Nasłuchuję wieści z miasta, czy epidemia minęła.
Pewien Kurczak
Sądzę że jeśli dowiadujemy się tego z radia lub telewizji to na ewakuację jest już za późno (drogi zablokowane przez służby i duże ryzyko zarażenia od innych uciekających). W związku z tym trzeba się zabunkrować w domu.
Marek Jakimowicz
Ustalam jak najszybciej: gdzie i w jakim stanie są moi najbliżsi i to w kolejności:
Jan Szymański
RODZINA
PRZYJACIELE
ZNAJOMI – tu ostrożnie, bo czas jest najistotniejszy.
I teraz będzie brzydko.
DZIELĘ ich na grupy „zdrowych” i „chorych”. Oczywiście w mojej (bo niby w czyjej ????) ocenie.
„Chorym” w żaden sposób nie pomogę. Nie jestem lekarzem. Tak, więc chociaż to boli – zostawiam ich w mieście. Tam NA PEWNO są, lub się tworzą punkty pierwszej pomocy.
„Zdrowym” wyznaczam punkt zborny, najlepiej około 25 km od miasta. I to ważne – z całą dostępną GOTÓWKĄ w łapce.
Wzywam na ten punkt służby, które badają nas wszystkich.
„Zdrowych” wywożę w pizdu – im dalej, tym lepiej.
Za pozostawionych – modlę się.
Ten bardzo szczegółowo rozpisany (i chyba nieźle przemyślany) plan ma dla mnie tylko jeden słaby punkt: wezwanie służb na miejsce zbiórki, bo nie zawsze może to być możliwe.
Sam bardzo długo bym się wahał między ewakuacją a pozostaniem w domu. Być może najpierw chciałbym w nim pozostać, a decyzję o wyniesieniu się z miasta mogłyby wymusić na mnie dopiero zmieniające się okoliczności. To trudne zagadnienie, nie bez przyczyny poświęciliśmy mu już wcześniej osobny materiał.
Pytanie na teraz
Co byś zrobił w razie otrzymania informacji o tym, że za 20 minut w Twojej okolicy wybuchnie bomba atomowa.
O podobnym scenariuszu wspominaliśmy kiedyś na naszym fanpage.
Problem że przy czymś takim najpewniej będzie KWARANTANNA i blokady na drogach . Chyba że obszar byłby na to za duży , np: cała Polska albo wręcz wschodnia europa . Najgorsza byłaby panika , zresztą nie ma się co dziwić . 10 % / 10 % to spora zaraźliwość i śmiertelność .
Lata temu byłem akurat w Toruniu, gdy zostało ogłoszone zagrożenie epidemią tzw. ptasiej grypy (lokalne, dotyczące miasta Torunia). Służby prawie nic w tej sprawie nie zrobiły, jedynie na kilku wyjazdach z Torunia (tylko na tych główniejszych) ustawili specjalne maty po których trzeba było przejeżdżać kołami i przechodzić butami (chodziło o ewentualne wirusy w odchodach ptaków, które mogłyby zostać „wyniesione” poza wyznaczony obszar na oponach i butach). Na szczęście okazało się to być fałszywym alarmem (odstrzelono „podejrzane” ptaki i zbadano – nie były zarażone) ale nie w tym rzecz – chodzi o to, że po ogłoszeniu zagrożenia (radio, TV, prasa) nie było żadnej paniki, ludzie normalnie przyjęli do wiadomości, że jest potencjalne zagrożenie, że trzeba unikać kontaktu z ptakami i ich odchodami itp. Szczerze powiedziawszy nawet zaskoczyło mnie, że mieszkańcy przyjęli to wszystko aż tak spokojnie, można wręcz powiedzieć, że olali sprawę i tylko interesowało ich czy mają iść do pracy (a dzieciaki do szkoły) czy też mają siedzieć w domu i oglądać TV.
Panika pojawiłaby się pewnie dopiero wtedy, gdyby media podały ilość zachorowań i zgonów…
Pamiętam tę akcję.
Ale wtedy wszyscy wiedzieli że to dęta historia z tą „ptasią grypą”.
Dodam, że teraz np jest podobnie z ASF i zgnilcem amerykańskim – są maty i tablice przy drodze „obszar zapowietrzony”. Kto chce i musi przejedzie/przejdzie.
„Drobiowa” grypa to była ściema , zabijała na dalekim wschodzie ze względu na ich bzdurne obrzydzenie do smarkania w chusteczkę higieniczną . U nas w kraju podobno były przypadki ale śmiertelność okazała się nie większa jak grypy zwykłej . Dzięki prawidłowemu wydalaniu flegmy . Może obrzydliwe ale prawdziwe . Ptasia grypa byłą okazją do zarobienia na szczepieniach dla koncernów . Mikrob zabijający 10% zarażonych a zarażający 10 % mających kontakt to zupełnie inny kaliber . Zdolny już do sparaliżowania dotkniętego obszaru
W sensie filmowy czy rzeczywistym bo te odpowiedzi są, zwłaszcza niektóre, bez sensu, np Take nabywanie czegokolwiek PO FAKCIE epidemii zamiast przygotowania się na taką ewentualność PRZED FAKTEM.
Scenariusz postępowania zależny jest od rejonu Świata w którym się przebywa oraz tego w jaki sposób są definiowane warunki aby ogłoszony został stan EPIDEMII. Na terenie Polski polecam polskie „prawodawstwo” poczynając od „Ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi”.
Druga sprawa to stan zdrowia, podług percepcji i faktyczny. Gro chorób zakaźnych nie objawia się bardzo długo i nie ma symptomów zanim nie zacznie się chorować a w ekstremalnych przypadkach szybko i czasem mało estetycznie umierać.
Krzysztof poczynił kilka ciekawych uwag. Np. Celna jest ta o suplementach. To jest działanie zupełnie niezasadne. Podobnie jest zresztą z samodzielnym braniem leków kiedy nie mamy pewności co do rozpoznania choroby. Możemy owszem pomóc tyle że nie sobie a chorobie.
Należy rozróżnić co to jest epidemia czy stan epidemii. Samo słowo epidemia jest nadużywane (często przez dziennikarzy. Ze stanu epidemii wynikają również różne działania zależnie od tego co jest przyczyną. Czym innym jest ebola zwłaszcza kiedy jest to wariant szczepionko odporny, a czym innym…. np wszawica. Grypy jako przykład nie podają bo tu mamy zależnie od jej szczepu różne warianty i różne skutki. Wyobraźnie sobie np STAN epidemii grypy jelitowej odpornej na medykamenty?
Natura ma czasami rozmach w swoich działaniach. Zanim wpadnie na pomysł kolejnej „czystki” powinniśmy PRZED FAKTEM się przygotować w zakresie przewidywalnym. Trochę wody i środków czystości w zapasie nie zaszkodzi podobnie jak ze dwie butelki spirytusu (albo kilka wódki) aby mieć nie tyle co pić ale czym prowadzić odkażanie, a alkohol w tej materii jest skuteczny.
Warto również mieć możliwość zagotowania wody w wielkim kotle/garze bo wrzątek to druga metoda odkażania.
PO FAKCIE musimy dbać po prostu o czystość siebie, otoczenia, wody, jedzenia i powietrza (tzn z większą uwagą ale bez przesady i bardziej niż zwykle). Leki brać tylko jeśli „wróg” jest znany a jego symptomy potwierdzone. Nie ma czegoś takiego jak „nie zaszkodzi wziąć”. To jest jak gra w „rosyjską ruletkę”.
Odnośnie pytania na końcu, proszę o uszczegółowienie i poprawienie w treści artykułu co oznacza „w Twojej okolicy”. Czy okolica to osobisty perymetr, linia horyzontu czy może jakaś mniej lub bardziej precyzyjnie określona strefa którą nazywamy „okolicą”. Oczywiście możemy też pozostawić to tym którzy odpowiadają aby sami zdefiniowali okolicę.
Dla mnie jest kilka okolic, od takiej w której nic celowo nie wybuchnie a o przypadkowej bombie nie dowiem się bo okolica jest niemal bezludna i otoczona łańcuchem gór w 4/5.
Okolicą jest duże miasto a ja w jego centrum, więc jeśli jakimś zrządzeniem losu akurat się tam znajdę to 20 minut to za mało na cokolwiek łącznie z ucieczką a schować nie ma się gdzie tym bardziej że przebywam w ścisłym centrum tego miasta blisko i potencjalnie w samym epicentrum wybuchu. Wtedy te 20 minut starczy co najwyżej na kawę, uśmiechnięcie się do siebie, bliskich, Świata i wyparowanie.
Nie ma więcej szczegółów. Dostajesz powiadomienie SMS o tym, że za 20 minut w Twojej okolicy wybuchnie bomba atomowa. Co robisz?
Jeśli bywasz w różnych miejscach i nie wiesz, którego z nich będzie dotyczyć pytanie, przyjmij, że będzie to miejsce, w którym dowiedziałeś się o publikacji tego materiału.
Przyjmując Twoje założenie o miejscu to nic nie robię ponad to co zwykle, a to z tej przyczyny że propagacja sms w tym miejscu przy masowej wysyłce wynosi od 45 minut do dwóch godzin i nigdy nie otrzymam sms. Takie są realia 😀
No ale przecież nie musi być to sms, a powiedzmy mam dostęp do informacji wcześniej „z innego źródła”.
Wtedy albo (zależnie od miejsca i pory dnia) dawno mnie tu nie ma i w momencie wybuchu jestem jakieś 50 km dalej w drodze mojego do „górskiego domu”, albo parzę kawę, uśmiecham się do innych i czekam na wyparowanie.
20 minut to bardzo niewiele. Polecam przećwiczenie różnych wariantów, zwłaszcza w dużym mieście w godzinach szczytu co słabo ale jednak symuluje korki podczas masowej ewakuacji.
Wiadomości tego typu (do wszystkich na danym obszarze) są rozsyłane w zupełnie inny sposób niż typowe SMS-y, nie są wysyłane do każdego telefonu osobno, tylko BTS nadaje je mniej więcej jak „rozgłośnia radiowa” a każdy telefon będący w zasięgu odbiera je i wyświetla. Działa to mniej więcej na tej samej zasadzie jak kiedyś były tzw. „wiadomości sieciowe” (na przykład z lokalizacją BTS-a z którego korzystamy, jakieś lokalne ogłoszenia itp.) tylko że wiadomości sieciowe to inna „klasa” wiadomości i wymagały ręcznej subskrypcji do poszczególnych numerów „kanałów” na których były dystrybuowane. Alerty obszarowe są dystrybuowane podobnie jak właśnie te „wiadomości sieciowe” tylko mają ustawioną inną klasę wiadomości. Wszystkie telefony odbierają taką wiadomość jednocześnie i prawie natychmiast (w kilka sekund od jej wysłania z MSC) – oczywiście zakładając, że telefon jest w zasięgu sieci.
Czy 20 minut to dużo czy mało… moim zdaniem to czas, w którym można zrobić bardzo wiele nawet w centrum większego zakorkowanego miasta (to wystarczający czas aby się przemieścić do piwnicy, garażu podziemnego czy jakiegokolwiek innego schronienia, które może znacząco zwiększyć szanse na przeżycie bezpośredniego wybuchu). W 15 minut, to w miarę sprawna osoba może nawet biegiem pokonać 3 kilometry (i potem w 5 minut się „skitrać” gdziekolwiek, w jakiejś piwnicy bloku itp.) a te 3 kilometry dalej od epicentrum mogą stanowić o „być albo nie być”, byle rowerem da się pokonać większy dystans.
To na prawdę nie jest tak, że trzeba uciec 100km od miejsca wybuchu aby przeżyć. Nawet dla rosyjskiego Topola (około 800 kiloton) promień „wyparowania” osoby niczym nie chronionej to „tylko” około 1km od epicentrum a w promieniu około 11km od epicentrum można przeżyć wybuch (z oparzeniami trzeciego stopnia) nawet nie będąc w jakikolwiek sposób osłoniętym. Jeśli uda się uciec na odległość tych 4-5km od epicentrum i znaleźć jakiekolwiek przyzwoite ukrycie przed falą uderzeniową (najlepiej w jakiejś piwnicy, ziemia to dodatkowa ochrona przed promieniowaniem), to można z całkiem sporym prawdopodobieństwem taki atak przetrwać.
Umrzeć zdążymy zawsze, ale nawet nie spróbować przeżyć jeśli taka szansa istnieje… takiego podejścia nie rozumiem 😀
Twoja perspektywa pewnie na bazie jakiś faktów które potwierdziłeś.
Krzysztof określił kryteria więc odpowiedź jest jaka jest. Możesz się bawić w adwokata i zawsze mieć zdanie w rodzaju „a nie, nieprawda bo”. Według kryterium Krzysztofa mam nie więcej jak 300 metrów do PKiN w stolicy i nawet jeśli uwzględnimy że teoria o BTS odzwierciedla stan realny czyli to jak powinno to działać według dokumentacji a nie działa realnie to te 20 minut nie daje nawet marginesu i żadna piwnica w niczym tu nie pomoże.
W realnym świecie przewidziany mam wariant ucieczki motorem i informację będę miał wcześniej niż jakiś sms który zdaje się pochodzi ze społeczności która wierzy że telefonia komórkowa wraz z internetem rozwiąże wszystkie problemy łącznie z głodem i rodzeniem dzieci a Fizyka (i generalnie Nauki klasyczne) i Inżynieria (ale nie ten paździerz na poziomie szkoły podstawowej sprzed 30 lat za który rozdają dyplomy inż.) to takie nieszkodliwe hobby.
Ja mam takie wrażenie że za dużo ludzie się naoglądali filmów i naczytali broszurek a za mało pobiegali i pojeździli z zegarkiem i pobawili cyrklem na mapach.
Współczesnej technice cyfrowej czy telefonii jeszcze wiele brakuje aby stała się użytecznym narzędziem zwłaszcza że ich rozwój podąża nie w stroną realnego i praktycznego wspierania życia i rozwoju a w stronę taniej i głupkowatej rozrywki tak opakowanej aby ludzie w to wierzyli. I ludzie wierzą i to niezależnie od wieku, łącznie z obecnymi i niedawnymi absolwentami tzw uczelni technicznych.
Z drugie strony to tylko blog w Internecie i raczej na poważnie nie biorę porad. Ludzie mogą tu kreować różny poziom kopistycznego eksperctwa choć realnie mogą być kimś kto nie jest samodzielnie udać się do toalety. Takie czasu. Ludzie wierzą w rzeczy wirtualne i tytularyzm imaginowany ale jak przychodzi co do czego to do przetkania toalety wzywają hydraulika :-D. No tak. Przecież jeszcze nie ma w smartphone apki to przetykania 😀
Przepraszam że „robię sobie jaja”, ale ta piwnica w epicentrum i 20 minut bardzo mnie rozbawiły.
Nie wiem jaki cel miał Twój post 😀 Po kolei:
1) Osobiście faktu przetrwania po wybuchu atomowym nie sprawdziłem z oczywistych powodów – to drogi, ryzykowny i nielegalny eksperyment 😀
2) Krzysztof przedstawił wariant, że owego SMS-a dostajesz, więc takie przyjąłem założenie (i w sumie nie ma znaczenia czy ostrzeżenie będzie SMS-em, radiem, syrenami, newsem w TV itp.), zasady działania „alertów” podałem tylko w charakterze dygresji.
3) Swego czasu mieszkałem w Warszawie (wyprowadziłem się kilka lat temu) a zawodowo jestem tam kilka razy w miesiącu (w centrum też), zdaję sobie sprawę z korków i wiem, że samochodem się za wiele w godzinach szczytu nie ugra ale… jeśli już będzie jakiś atak centralnie na PKiN, to bronią taktyczną małej mocy (co sam napisałeś w innym poście) i wtedy naprawdę da się to przeżyć (i każdy kilometr będzie miał znaczenie).
4) Jeśli chodzi o nauki ścisłe, to mam pod tym względem wykształcenie na poziomie akademickim a nie podstawowym (i z lat 90-tych ubiegłego wieku).
5) Nie wiem czemu akurat do mnie kierujesz słowa o przepychaniu kibla apką na smartfonie itp. – nie ma to żadnego związku ani z tematem ani z moim podejściem do życia.
6) W realnym świecie motorower i „lepsze źródła” możesz między bajki włożyć. Jeśli nie będziesz miał dostępu do danych wywiadowczych aby z wyprzedzeniem wiedzieć o tym, że atak jest planowany, to nie będzie jakichkolwiek szans na wyprzedzające ostrzeżenie ludności lub ucieczkę. Współczesne rakiety lecą z prędkością około 7km/s (+ kilkadziesiąt sekund na start i nabranie prędkości), w Warszawie będzie „grzybek” w czasie poniżej dwóch minut od momentu naciśnięcia spustu przez żołnierza w Kaliningradzie. Jednak w tej zabawie chodzi o konkretny scenariusz – dowiadujesz się, że za 20min w Twojej okolicy będzie bombka i tyle (możesz się czepiać tego SMS-a, komórek, internetu itp. tak długo jak zechcesz, ale to nie jest odpowiedź na pytanie co zrobisz, gdy masz informację o ataku z 20-minutowym wyprzedzeniem).
Piotr, ja rozumiem twoje ego i tzw krötki lont. Taki sloganik Krzysztofa z dołu, ten o propagandzie jest również dla Ciebie i napiszę to wprost bo tam na dole autor nie zauważył że rozszerzyłem grupę docelową. Ja przedstawiam nie wydumana ale opracowana i wdrożoną procedure a w polemice ktoś tam twierdzi że to nie prawda bo on na dowód ma „memy” z „Internetów”. Było pytanie -odpowiedziałem. Nikt nie odpowiedział za to ktytyka poszła do odpowiedzi. Mnie szczerze nie interesują propagandowe porady z sieci a patrząc na odpowedzi które są udzielane Krzysztofowi albo komentarze tu to grupa docelowa Krzysztofa nie jest zainteresowana doświadczeniem i wiedzą a zestawem sloganów właśnie. Ale to biznes jest więc rozumiem. Gratulacje akademickiego wykształcenia. Ile publikacji i gdzie? Oczywiscie „nadal mam bekę” 🙂 Pozdrawiam
Nie przedstawiałem Ci dowodów w postaci „memów” czy „internetów”. Nie przedstawiłeś też opracowanej i wdrożonej procedury (chyba że masz na myśli „robię kawę i czekam” :D). O akademickim wykształceniu wspomniałem w kontekście Twojej wypowiedzi o traktowaniu przez niektórych Fizyki i Inżynierii jako „nieszkodliwego hobby” – nie po to żeby się pochwalić, tylko po to, żebyś wiedział, że dla mnie to nie „hobby” tylko dzień powszedni (zajmuję się zawodowo elektroniką i IT) i nie na poziomie szkoły podstawowej, „ego” dorobiłeś do tego sam (zresztą to ciekawe, że zwykle ludzie z dużym ego wypominają to ego innym, na przykład mając z kogoś/czegoś „bekę” automatycznie stawiasz się powyżej tego kogoś/czegoś :D). Pozdrawiam i kończę w tym wątku (przecież Twoje będzie musiało być „na wierzchu” :D)
Zgadzam się z Piotrem co do wybuchów atomowych. Ludzie którzy gadają coś w stylu „lepiej umrzeć od razu” nie wiedzą co mówią. Gdyby doszło do faktycznego zagrożenia ich życia, najpewniej sami by się najwięcej darli w niebo głosy o pomoc ze strony innych. Takim w ogóle nie warto się przejmować. Co do samej „bomby atomowej to moc detonacji 800 kt to jednak dosyć dużo jak na polskie warunki. Na jednaj z map NATO przewidywano atak na nasze miasta siłą detonacji rzędu 100 – 200 kt. Może na Warszawę więcej, nie pamiętaj już tego dokładnie. Skutki wybuchu w teorii dobrze przedstawia ta stronka: https://nuclearsecrecy.com/nukemap/
Oczywiście popieram zdanie ,że przeżyć wybuch nie jest tak w cale trudno jeśli się znajdziemy choć z 5, lepiej 10 km od epicentrum w czymś „schrono podobnym”. Odległość około 40 km od potencjalnych celów, (miasta, lotnika wojskowe itp) i posiadanie zabezpieczonej ziemianki, praktycznie gwarantuję przetrwanie pierwszej fazy takiej atomowej wojny. Przetrwanie jej skutków (opad promieniotwórczy, przemarsz wojsk, panika, głód) to już inna sprawa. Na Polskę nikt raczej świadomie nie zrzuci bomb o mocy większej niż 500 kt , bo po prostu jest to bezzasadne, nie opłacalne z punktu widzenia strategi wykorzystania potencjału ataku.
Podałem przykład Topola jako skrajny. Co do Warszawy i map NATO, to ich nie widziałem (ani współczesnych ani tych z czasów 1970-1989), natomiast odtajnione plany i mapki Układu Warszawskiego (na przykład ta http://www.prisonplanet.pl/files/96577242/file/mapakuklinski.jpg ) zakładały możliwość ataku na Warszawę wieloma atomówkami małej mocy – ale to był wariant wojny totalnej a nie „strzału ostrzegawczego”.
Opierałem się na tej podanej przez Ciebie mapie. Myślę też, że ciężko by było utrzymać w ryzach wojnę regionalną w której użyto by broni atomowej, aby nie przerodziła się w wojnę totalną. Łatwiej jest przetrwać większą liczbę mniejszych wybuchów niż jeden wielki. Wystarczą mniejsze odległości jako bezpieczny dystans.
Poza tym odnośnikiem w sieci, bo to „zabawka plebejska” zgadzam się. Kryteria Krzysztofa były abstrakcyjne a faktyczny przygotowany komunikat ma inną treść i niesie inne informacje. To może nie jest forum militarne ale prawdopodobieństwo użycia broni jądrowej, zwłaszcza strategicznej, wobec zaludnionych, być może gęsto, obszarów miejskich jest znikome acz z kilkom ekstremalnymi acz możliwymi scenariuszami o czym wspomina nawet nieodległa faktografia. Prędzej należy rozważać scenariusz uderzenia taktycznego celem deeskalacji głowicą niewielkiej mocy w obszar o żadnej wartości taktycznej i strategicznej (nie tylko z powodów wojennych ale i z tych istotnych w czasie Pokoju) przy minimalnych stratach osobowych i to najlepiej czysto wojskowych. Nie chcę byśmy tu prowadzili dyskusję o geopolityce, taktyce i strategii bo to by był „gruby OT” a artykuł Krzysztofa i Pytanie dotyczyły czegoś innego.
Zresztą opowieści o „wielkich wybuchach”, acz nie niemożliwe ze względu choćby na to że „głupota” zwłaszcza wśród decydentów (kryteria doboru) nie jest możliwa do wyrugowania, te opowieści to kwestia czasów minionych a w obecnych raczej straszak i zajmowani/odwracanie uwagi znaczącej większości zwykłych ludzi. Współczesna wojna toczy się inaczej, innymi metodami, innymi narzędziami i jest „wojną niewidoczną”. Trochę to takie ogólnikowe slogany w podtekstem ale to forum publiczne a nie zamknięte izolowane spotkanie dla ludzi z najwyższym poziomem dostępu do informacji niejawnych.
Niech sobie ludzie wierzą, w co chcą, tylko niech nie rozprzestrzeniają szkodliwej propagandy.
Wydrukować, oprawić w ramki i powiesić nad łóżkiem. Stosować wobec siebie a nie tylko zalecać innym bo bez tego to „wiadomo”: kolejna rada „wójka/ciotki dobra rada” z „Internetów”. 😉
co to znaczy szkodliwa propaganda?
czy propagandą nazwiesz „nie ufaj politykom którzy każą coś robić lekarzom”? A to jest właśnie postawa. Nie ufamy politykom, że w razie zagrożenia nam pomogą (inaczej to byśmy w ogóle sie nie przygotowywali) to dlaczego mielibysmy im ufać w kwestii naszego zdrowia i pieniędzy, szczególnie że fakty mówią jasno. Polityk sprzeda matke za kasę.
Nie namawiam by ludzie robili tak czy siak, ale wycinanie komentarzy bo ktoś ma jakies poglądy (np. nie chce sie szczepić na coś tam lub jakąś tam szczepionką) uważam szkodliwe ze względu na dyskurs. A jak widze potrafisz nawet zrobic vlog-a o tym co myśla inni. I teraz co mam myslec o takim wideo jak wycinasz dużą grupę ludzi? (ostatnio chyba 150 tyś. demonstrowało w Warszawie).
Chcesz bys bardziej święty od papieża i zakazujesz nawet tego czego onz broni? Nie rozumiem takiej postawy i uważam, że blokady ida w złym kierunku.
Szkodliwą propagandą nazwę na przykład sytuacje, gdy ktoś zachęca innych, by nie szczepili własnych dzieci na odrę, ospę i inne dawno już niewidziane choroby.
Na to nie ma tu miejsca i nigdy nie będzie.
Opinie widzów i czytelników mnie interesują. Nie muszę się jednak z nimi zgadzać i je propagować, jeśli są szkodliwe.
„I teraz co mam myslec o takim wideo jak wycinasz dużą grupę ludzi? (ostatnio chyba 150 tyś. demonstrowało w Warszawie).” – ilość nie ma znaczenia, tłum może być w takim samym błędzie jak pojedynczy człowiek. Równie dobrze można zebrać 150 tysięcy ludzi aby demonstrowali w Warszawie, że Ziemia jest płaska (i na prawdę będą w to wierzyć) – nic to nie zmieni, to tylko ich „bańka światopoglądowa”, której poszerzanie i propagowanie jest co do zasady szkodliwe (bo coraz więcej ludzi będzie wierzyć w nieprawdę).
Jeśli chodzi o takie nauki ścisłe jak fizyka, chemia, medycyna (konwencjonalna) itp., to tam nie ma miejsca na „demokrację”, liczą się konkretne fakty potwierdzone rzetelnymi badaniami. Stawianie tezy „polityk mówi, że szczepienia są ok => szczepienia są złe” jest tak samo mądre jak „polityk mówi, że rok ma 356 dni => rok nie ma 365 dni”. To czy szczepienia są dobre czy złe NIE MA JAKIEGOKOLWIEK ZWIĄZKU z tym, co o szczepieniach mówią politycy – kto tego nie rozumie, ten nie myśli racjonalnie.
Co chwila piszesz jeśli sa szkodliwe, a skąd wiesz czy są?
Czy jeśli państwo zakaże posiadania pewnej bezpiecznej substancji* to zakażesz pisania o tym? Podpierasz się propagandą, ale pod to podciągnąc można wszystko. Sam zaczynasz uprawiac propagandę wybierając pewne rzeczy a kasując inne.
Skąd wiesz, że to co pod przymusem ktoś ci każe jest szkodliwe czy nie? Prosze określ to. Inaczej taki zakaz komentarzy nie ma sensu. To lepiej powiedz, że takie komentarze będziesz kasował bo ci sie nie podobają a nie dlatego, że są szkodliwe. To udowodnij że są szkodliwe.
A może szczepiąc się zwiększamy prawdopodobieństwo następnej epidemii? Skoro można przeleczyć antybiotykami osobe to dlaczego nie szczepionkami?
Ciągle piszesz, że nie chcesz czegoś propagować, ale to są komentarze a nie Twoje wyppowiedzi. Nikt ci nie każe zachęcac do czegoś tam. Ale traktuj swoich czytelników i komentujących jak dorosłych.
*tak chodzilo oauza czasów nam współczesnych i dotyczyło usa jak i polski
** każdy powinien być szeryfem na własnym serwerze. I to normalne, ale Tobie sie dziwię bo to zalatuje shizofrenią. Nie wierzysz politykom w kwestii zycia i smierci, ale wierzysz politykom w kwestii życia i śmierci.
Zrozum, tu nie chodzi o wiarę politykom, tylko wiarę nauce. Jeśli ktoś twierdzi, że należy dzieci nie szczepić na odrę i ospę, to szkodzi nam wszystkim dookoła i ja do tego ręki nie przyłożę.
Co gorsza, łączenie środowiska prepperów z antyszczepionkowcami, płaskoziemcami czy zwolennikami rozmaitych teorii spiskowych także szkodzi naszemu środowisku. Bardzo mi się to nie podoba.
sam sie czesto smiejesz o apokalipsie zombie. chcesz kasowac zombiakow? nikt nie neguje nauki, ale nie wierze by w takiej sytuacji nauka była najwazniejsza.
Co pol roku wycofuje sie rozne lekarstwa bez paniki i bez problemow. Po prostu bład produkcji, człowieka lub działania konkurencji.
Jeśli wiadomo, że jakis kraj zmusi swoich obywateli do wziecia szczepionki to jak zachowa sie inny kraj który chce mu zaszkodzić? Idealna sytuacja, wyselekcjonowany przeciwnik, któremu tylko trzeba sprzedać lub oddac taniej nowy lek. I takich scenariuszy od korupcji po problemy psychiczne naukowców w fabryce moge wymyśleć wiele.
Na wojnie pierwsza umiera prawda. Zapamietaj to sobie.
Może zacznij „wymyślać scenariusze od korupcji po problemy psychiczne naukowców w fabryce” gdzieś indziej, tu naprawdę Twoje *wymysły* nikogo nie obchodzą.
Czy będziesz kasowal komentarze zachęcające do nie posiadania broni?
Albo zachęcające do nie kupowania sera? Ktoś może uważać że to jest bardziej szkodliwe do przechowywania. Wielu ludzi na to źle reaguje. W takim razie ….
Chcesz zakazac pisac o tym w komentarzach? Serio?
Zachęcające do nieposiadania broni? Raczej nie.
Ale wypisujące kłamliwą antybroniową propagandę, niemającą podstaw faktycznych — niewykluczone.
oprawić wypowiedz o nie wierzeniu politykom?
napisz dokładniej
wariant A 20 min mam odległość by spakowac się wsiadac na środek transportu i dostac się do bunkra głęboko teraz patrząc ze ludzie o tym patrz samym też pomyślą.
wariant B a może piwnica i okryć ją starą stertą grubych materacy tam siedziec i czekac czy to mi pomoże w razie oparów,?Wariant c moze znalesc budynek z grubymi murami i tam przeczekac ,przesiedziec i się zaszyc i chronic głowe. Nie wiem co bym wybrała Do tego opcja wychodze ze będąc w środku miasta w terenie leci się gdzies albo blisko w podziemie albo gdzie wszyscy inni ale tu moze byc juz atak szabrowniczy lub panika moze schowac się w jakims budynku wojskowym. Nie wiem każda opcja ma plusy i minusy.
Czy dzis 24.02.2020 po informacji co sie dzieje we Wloszech jest czas na zbieranie zapasow?
czy jutro wszyscy rzuca sie do sklepow i zabraknie wszystkiego w 5 min?
Nikt Ci nie odpowie na tak postawione pytanie ze stuprocentową pewnością, ale tak, może się okazać, że to ostatni czas na zrobienie zapasów.