Kiedy takie oto pytanie, jak to umieszczone w tytule, podesłała do nas Czytelniczka, wiedzieliśmy, że trzeba będzie poświęcić temu zagadnieniu osobny materiał.
Bo oczywiście najprostsza odpowiedź to: wyrzucić. Ale w tym wpisie i filmie pokażemy także kilka innych rozwiązań problemu przeterminowanej żywności.
Pilnuj terminów przydatności
To oczywiste, że przede wszystkim za wszelką cenę musimy dbać o to, by żywność się nie przeterminowywała.
Należy starać się wymieniać całą żywność w zapasie zanim skończy jej się termin przydatności do spożycia. W tym celu trzeba prowadzić jakiegoś rodzaju rozpiskę, na podstawie której będziemy mogli odszukać w zapasach te produkty, które wkrótce się przeterminują.
Dla ułatwienia, warto markerem oznaczyć każde opakowanie jego terminem przydatności. To sprawi, że później szukając konkretnej puszki konserw w piwnicy będziemy mogli łatwiej ją odnaleźć, bez brania każdej do ręki i przyglądania się ledwo widocznemu oznaczeniu na puszce.
Można też ustawiać na półce produkty tak, by te najświeższe znajdowały się w głębi, a na wierzchu — te najstarsze, które należy wymienić w pierwszej kolejności.
Nie bój się przeterminowanej żywności
Dobrze byłoby też przestawić myślenie na temat terminów przydatności do spożycia. Te produkty, które będziemy mieć w zapasie, zazwyczaj będą zdatne do spożycia długo po upływie terminu określonego na opakowaniu.
To nie jest przecież tak, że w puszce sardynek siedzi banda krasnoludków z zegarkiem i kalendarzem w ręku. I że te krasnoludki wiedząc, że na puszce napisano „spożyć przed 24.03.2015”, czekają tylko na 25.03 i zaraz po północy zaczynają tę puszkę psuć sprawiając, że rano już się nie nadaje do jedzenia.
Mięso w hermetycznie zamkniętej puszce będzie się psuć powoli. Zwłaszcza w sytuacji, gdy jest konserwowane. I to niezależnie od tego, czy użytym konserwantem jest sól, czy inne chemiczne wynalazki, w rodzaju benzoesanu sodu, sorbinianu potasu.
Można w miarę bezpiecznie zakładać, że jeśli rybki w puszce mają termin przydatności do spożycia rzędu 4 lat od daty produkcji, to przez kolejny rok czy 2 lata będą w dalszym ciągu nadawać się do zjedzenia. Oczywiście przy założeniu, że puszka nie spuchła, nie została przedziurawiona, czy nie rozszczelniła się ze względu na rdzę.
Jest spora szansa, że zawartość puszki będzie się nadawać do jedzenia po kolejnych kilkudziesięciu latach. Przecież znane są przypadki zjedzenia 50-letniego mięsa z puszki. To oczywiście nie oznacza, że powinniście robić takie eksperymenty na własnej skórze. Ani ja, ani producent żywności, nie da Wam gwarancji, że puszka 50 lat po terminie będzie nadawać się do zjedzenia.
Inna rzecz, że taka żywność może nie być już pełnowartościowa. Może stracić trochę smaku i wartości odżywczych. Ale w trudnych czasach lepiej będzie jeść coś niepełnowartościowego, niż nie jeść nic.
Oddaj, nie wyrzucaj
Wprawdzie zbiórki żywności dla potrzebujących w Polsce nie są jeszcze bardzo popularne, a oddawanie takim osobom żywności przeterminowanej jest moralnie trudne do zaakceptowania, to zawsze można rozważyć taką możliwość.
Przecież zawsze lepiej oddać taką żywność komuś, kto będzie skłonny ją zjeść, niż ją wyrzucić.
Nakarm zwierzęta
Mniej wątpliwości budzić będzie podanie przeterminowanej puszki psu, kotu, czy świni.
Przerób na alkohol
Wszelkiego rodzaju produkty bogate w cukry (prażone jabłka, konfitury, dżemy, soki) można przerobić na alkohol. Zamiast robić zacier z wody, drożdży i cukru, można użyć wody, drożdży, cukru i przeterminowanego dżemu albo soku.
Przerób na kompost
Jeśli jednak nie jesteś w stanie z przeterminowaną żywnością zrobić nic użytecznego, to ją wyrzuć.
Tylko nie do kosza, a na kompostnik. Procesowi kompostowania można poddać praktycznie wszystkie resztki spożywcze — także mięsne. Potem gotowy kompost można użyć choćby i do nawiezienia trawnika.
Dwa zastrzeżenia – przerabianie na alkohol np. spleśniałego dżemu nie jest zbyt dobrym pomysłem, to raz. A dwa – mam wątpliwości co do kompostowania mięsa i jego pochodnych. Mięso zawiera głównie związki azotowe (białka), które gniją, co nie jest pożądane w kompoście. Dużo lepszą metodą jest nakarmić takim mięsem mrówki – wystarczy położyć w pobliżu mrowiska.
Jak byłem na studiach, to normą było wsuwanie puszek po terminie – z kasą było ciężko, więc każdy liczył się nawet z tym złociszem za puszkę rybek (wtedy tyle śledź, czy sardynka kosztowała), dodatkowo olej z ryb też nie był wylewany, tylko moczyło się w nim chleb (czerstwy też się nadawał) i było to żarcie lepsze, niż niejedne dzisiejsze frykasy „nowoczesnej kuchni”.
Bunkier ma racje w obu przypadkach jednak faktem teź jest, źe np. Sardynki 10 lat po terminie to źaden problem, śą nawet sklepy z rocznikowymi puszkami. Dobrze więc zapasy oprzeć na produktach nie psujących ktore w razie W moźna zjeść po terminie a nawet lekko popsute a w normalnych okolicznościach inaczej wykorzystać.najwaźniejsze jednak to niedopuszczać do takich sytuacji
Te terminy przydatności do spożycia to wynikają z przepisów, a nie z jakiś badań ile konkretny produkt wytrzyma.
Ostatnio okazało się, że pieprz mielony używany w mojej kuchni pamięta jeszcze czasy stanu wojennego. I działa. Choć wydaje mi się, że taki niemielony, w ziarnkach, lepiej by działał.
Zależy od konkretnej żywności, co ile wytrzyma. Najkrócej żywność wilgotna, w niehermetycznych (lub plastikowych) opakowaniach.
Zależy też od temperatury, w podwyższonej wszystko szybko może się popsuć.
Nie wszystkimi produktami spożywczymi robionymi dla ludzi można karmić zwierzęta. Na przykład produktami, w których zamiast cukru buraczanego czy trzcinowego jest cukier z kukurydzy czy z wody brzozowej (ksylitol) zatrujemy naszego psa. Nawet jedna łyżeczka cukru kukurydzianego jest w stanie wykończyć każdego psa – psy reagują na tego typu cukry wydzielaniem dużej ilości insuliny, co powoduje trwałe uszkodzenie wątroby i hipoglikemię. Dla ludzi tego typu cukry są całkowicie bezpieczne (nawet zdrowsze niż cukier buraczany czy trzcinowy). Trzeba czytać etykietki zanim damy naszym zwierzakom produkty przeznaczone dla ludzi.
Najlepszym przykładem idiotycznych przepisów o terminie ważności produktu jest sól 🙂
W ziemi leży sobie przez miliony lat, a wydobyta i zapaczkowana ma tylko rok max dwa lata przydatności do spożycia 🙂
Sól po roku, i to jeśli jest otwarta, traci lotne związki jodu. I to tyle. Ci którzy sami na jesień robią przetwory i tak ją otwierają aby pozbyć się jodu. Jod bowiem skraca żywotność przetworów i może (jeśli jest go dużo) powodować psucie się ich. (informacja od mojej babci 🙂
Witam. Niestety muszę wejść z Tobą w polemikę. Otóż bardzo często można spotkać na opakowaniach soli spożywczej napis „zachowuje swoje właściwości bezterminowo” czy coś w tym stylu. Ale fakt. Wiele terminów przydatności wynika z bzdurnych przepisów (my mamy wierzyć, że to dla naszego dobra) a nie z realnej trwałości produktów. Innym przykładem jest miód…
miód pszczeli bezterminowo- miód ze sklepu ma swój termin 🙂 mam pasiekę trochę o tym wiem
Podobnie jest z wodą. Kranówka jest zdatna do picia bezterminowo. Butelkowana nabiera magicznych właściwości i już musi mieć termin przydatności.
Przykład z życia – ostatnio otowrzyłem puszkę mandarynek 8 (!) lat po terminie ważności. Mandarynki praktycznie nie zmieniły smaku, jedynie syrop miał metaliczny posmak, być może rozpuscil jakas zewnetrzna warstwe puszki.
wczoraj wraz z kolega zjedlismy paczke platkow kukurydzianych…
na szczelnym opakowaniu byl termin z lipca 2003!!! byly smaczne ale jakies takie twardsze niz normalnie – musielismy poczekac z 10 minut az dobrze mlekiem nasiakly.
mam nadzieje cie kiedys spotkac na zksie 😉
ostatnio troche zgniła mi cebula ,zrobila się miekka i część poszła na biohumus a kilka sztuk włoźyłem do doniczek obok kwiatków i mam mega duźo szczypioru
Produkty o zbliżonych datach pakuję do jednego pojemnika. Na pojemnik naklejka z datą najbliższą z tego zestawu. Pojemniki ustawiam tak aby naklejki były widoczne. Moim zdaniem rozwiązanie optymalne.
ekstra pomysł