Czego ELITY boją się najbardziej?

Że najbogatsi ludzie na świecie przygotowują się na trudne czasy? To już pewnie wiecie. Kupują ziemię, budują podziemne bunkry, organizują samowystarczalne farmy, na których, w których przeżyją, gdy stanie się coś złego.

Zatrudniają uzbrojonych ludzi, którzy będą mogli ich w razie czego bronić. Wiecie, czego oni się najbardziej obawiają? O tym będzie w dzisiejszym materiale. Obrazek ilustracyjny i miniaturkę przygotowaliśmy w oparciu o zdjęcie autorstwa ufabizphoto via Depositphotos.

Trafiłem ostatnio na taki artykuł opublikowany w tygodniku The Observer, którego autor został zaproszony jako konsultant, żeby porozmawiać właśnie z kilkoma osobami przygotowującymi siebie i swojej rodziny, i do pewnego też stopnia swoje biznesy na kryzys, czy może raczej na kolaps.

Poniżej znajduje się player z wersją audio materiału do odsłuchania jako podcast, player z wersją wideo oraz jego tekstowa wersja.
.

Wiecie, czego ci ludzie się najbardziej obawiają? To znaczy oczywiście obawiają się nas. Obawiają się, że kiedy oni będą zabezpieczeni, kiedy oni będą mieli ten bunkier czy te farmy z zapasem żywności, z jakimś źródłem energii, z źródłem żywności, wody itd., a plebs, tłuszcza nie będzie tego miała, to że ci ludzie przyjdą i będą im zagrażać.

Co w gruncie rzeczy nie dziwi, bo tak myśli każdy prepper. Każdy, kto przygotowuje się na sytuacje awaryjne, zastanawia się, co będzie się działo, kiedy do niego przyjdą ludzie właśnie prosić o pomoc, albo prosić z użyciem argumentów siłowych. I to jest zupełnie zrozumiałe.

Dlatego ci najbogaci ludzie zatrudniają byłych żołnierzy w charakterze ochroniarzy, po to właśnie, żeby im zapewnili bezpieczeństwo tych obiektów, które sobie przygotowują.

Ale oni się boją jeszcze jednej rzeczy, czy obawiają się, nie wiedzą, jak rozwiązać jeden problem. Mianowicie, ci ludzie się obawiają, że utracą kontrolę, utracą lojalność tych żołnierzy, że w razie czego oni ich pozbawią władzy, pozbawią ich zasobów, a być może nawet życia. No bo jak zadbać o lojalność kogoś, kto ma tylko cię bronić przed światem zewnętrznym, kogoś, kto być może będzie albo już nadstawiał karku, żebyś ty mógł przeżyć.

No i to, co mnie najbardziej uderzyło w tym artykule, to jest to, na jakie pomysły ci ludzie wpadają. Taki pomysł jeszcze wydaje się w miarę niegroźny, to jest taki, że tutaj zasoby będą trzymane w jakimś zamkniętym miejscu, do którego dostęp będzie mieć tylko ten gość, ten bogaty człowiek, który cały ten kompleks organizuje. I on będzie wydzielać te zasoby, na przykład żywność tym żołnierzom w zamian za ochronę.

Ale tam był pomysł, żeby zrobić jakąś obrożę dyscyplinującą, nie wiem, jak w grze Fallout! Niewolnicy mieli w Fallout: New Vegas takie obroże, które wybuchały. Może chodziło o taką obrożę, jaką się psu kupuje, żeby go oduczyć szczekania, że jak naciskasz pilot, to tam kopie psa prądem? Tego typu pomysły się pojawiają! Wiecie, nikogo nie dziwi, że akurat w świecie biznesu jest tak wielu psychopatów, ponieważ cechy psychopatyczne pomagają o osiągnięciu sukcesów biznesowego…

To nie jest tak, że ja nie rozumiem takiej obawy. Kiedy ktoś ma władzę, ponieważ ma pieniądze, a te pieniądze stracą wartość, bo papierkiem będzie się można podetrzeć albo podpalić ognisko, bo kryptowaluty, w których lokują swoje oszczędności, czy złoto, czy akcje i inne papiery wartościowe będą po prostu bezwartościowe, bo wartość będzie miała żywność, amunicje i środki opatrunkowe, (beans, bullets and band-aids), to skąd miałaby się brać ta ich władza nad ludźmi, których zatrudniają do swojej ochrony, do zapewnia bezpieczeństwa, takiego fizycznego bezpieczeństwa swojej rodzinie.

I autor tego artykułu ma całkiem niezłe rozwiązanie tego problemu i ono się po prostu tym ludziom za bardzo nie chciało mieścić w głowie.

A to rozwiązanie brzmi po prostu żeby tych ludzi, tych ochroniarzy teraz dobrze traktować, żeby teraz zbudować z nimi relacje, które później, w trudnych czasach, również będą mogły funkcjonować. Żeby się teraz z nimi zaprzyjaźnić, polubić, dać im pracę, zapewnić bezpieczeństwo im i ich rodzinom, a w sytuacji awaryjnej naturalnie te relacje, które zbudujemy teraz, będą miały kontynuację. Zwłaszcza jeśli ci ludzie docenią jakieś umiejętności czy zasoby, które ten człowiek, który chce przetrwać, posiada. To może być zdolność do organizacji, talent do zarządzania, smykałka do elektroniki, jakiś talent innego rodzaju, nie wiem, wiedza medyczna, cokolwiek.

I to jest też bardzo ważna rada i sugestia dla nas. Głównie z tego względu, że ludzie, którzy mają ograniczoną ilość pieniędzy, tak jak my, muszą inwestować inne zasoby w budowanie tego typu relacji. Nie jesteśmy w stanie odłożyć na przykład, nie wiem, tysiąca złotych sztabek czy tysiąca złotych monet po to, żeby być w stanie armii najemników później płacić za nasze bezpieczeństwo. Nasza strategia przetrwania powinna raczej zakładać, że sformujemy straż obywatelską, straż sąsiedzką z sąsiadami, z którymi dziś mamy dobre relacje. I będziemy urządzać patrole po osiedlu, na którym mieszkamy, rozdamy sobie krótkofalówki, które któryś z nas kupi, inny podzieli się kolekcją swoich kijów golfowych, żebyśmy mieli jakieś fizyczne narzędzie do obrony, samoobrony i tak dalej, i tak dalej, i tak dalej.

Z tego artykułu jeszcze wynika jeden taki trochę smutny wniosek, że elity będą starać się tak długo, jak to możliwe, utrzymywać nas w przeświadczeniu, że nic złego się nie stanie. Że na przykład zmiany klimatu nie są groźne, bo im dłużej ludzie będą żyć w takim przeświadczeniu, tym lepiej oni się będą w stanie przygotować do tych zmian klimatu, do tego co stanie się do końca stulecia. Ja muszę nagrać o tym osobny materiał, bo to naprawdę jest przerażająca perspektywa.

I to tylko pokazuje, że my, tak jak się tutaj zebraliśmy, żeby się czegoś dowiedzieć o przygotowaniu na sytuacje awaryjne, mamy rację. To właśnie nasze podejście jest słuszne i że nie możemy ignorować tych zagrożeń, o których wiemy. Myślę jednak, że do takich ludzi dotrze prędzej czy później, że nie ma możliwości zapewnienia swojej rodzinie bezpieczeństwa, jeśli się żyje w niebezpiecznym świecie, nawet jak się ma nieskończoną ilość pieniędzy.

Jedyna metoda, żeby zapewnić sobie bezpieczeństwo, to jest żyć w bezpiecznym miejscu, tam, gdzie ludzie inni również są bezpieczni. Łatwiej jest stać się ofiarą rabunku albo ofiarą porwania dla okupu tam, gdzie ludzie są głodni, gdzie zdesperowani ludzie robią różne rzeczy, również mają prawo po to, żeby wyżywić swojej rodziny. To ryzyko jest mniejsze tam, gdzie ludzie nie muszą popełniać przestępstw, żeby nakarmić swojej rodziny. Nie mówię, że zerowe. Nie twierdzę, że w idealnym, lewackim świecie, gdzie wszyscy dostają zasiłki, nie ma przestępczości, bo to jest oczywiście nieprawda.

I to też powinna być rada dla nas, bo my naszymi decyzjami, naszymi głosami np. wyborczymi mamy wpływ na to, żeby kraj uczynić lepszym miejscem ogólnie dla ludzi. Nie tylko lepszym miejscem dla tych, którzy mają wyjątkowo dużo szczęścia albo dobrze się urodzili, albo po prostu są pełnosprawni i naprawdę pracowici, ale także, żeby lepiej żyło się tym, którzy są mniej inteligentni, mniej zdrowi, mieli mniej szczęścia w życiu, bo np. rodzice im zmarli albo zginęli w wypadku samochodowym.Powinniśmy teraz starać się tak na szklaj zorganizować, żeby wszystkim ludziom żyło się w nim możliwie dobrze, żeby rozwarstwienie było małe i tak dalej.

Elity stać na to, żeby budować sobie podziemne schrony, wyposażać je, zatrudniać ludzi do ich obrony, mieć tam filtry, wody, zapas żywności i tak dalej. A co mogą zrobić ludzie tacy jak my, przeciętni zjadacze chleba zmarżonego ciasta? Możemy siągnąć tę książkę i być gotowymi na zorganizowanie sobie zaimprowizowanego rozwiązania. Koniecznie zobaczcie teraz ten materiał.

Krzysztof Lis

Magister inżynier mechanik. Interesuje się odnawialnymi źródłami energii, biopaliwami i nowoczesnym survivalem.

Mogą Cię zainteresować także...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.