Wczoraj jeden z moich przyjaciół zwrócił mi uwagę, że tak naprawdę to nie wiadomo o co tu na blogu chodzi. Piszę o przygotowywaniu się na katastrofy, ale nie piszę, o jakie katastrofy chodzi. Czy mam na myśli zabezpieczenie się przed pęknięciem rury z wodą w łazience?
Otóż nie. Mam na myśli przygotowanie się (siebie, rodziny i domu) na kataklizm lub katastrofę w rodzaju:
- powodzi,
- trwającego miesiąc wyłączenia prądu,
- trąby powietrznej,
- epidemii,
- wojny atomowej lub konwencjonalnej,
- utraty pracy,
- awarii gazociągu lub zakręcenia kurka z gazem przez Rosjan.
Ogólnie, chodzi mi o tak zwany koniec świata, jaki znamy. Statystyczna polska rodzina nie jest przygotowana na żadne z wymienionych przeze mnie zdarzeń. I ta statystyczna rodzina w razie takiej katastrofy będzie musiała liczyć na pomoc innych. Straży pożarnej, wojska, innych ludzi. Jak to jest z tą pomocą to wielu z nas miało okazję się przekonać zimą 2010 roku gdy w wielu miejscowościach prądu nie było przez kilka tygodni. Pomoc, o ile nadejdzie, może być mocno spóźniona i niewystarczająca.
Odnosząc się do wspomnianej awarii sieci elektroenergetycznej, jest wiele sposobów, by sobie z nią poradzić. Można uruchomić agregat prądotwórczy, można uruchomić awaryjne źródło ciepła do ogrzewania (które nie wymaga prądu), można gotować na turystycznej kuchence gazowej zamiast na kuchni elektrycznej. Ale trzeba być na to przygotowanym.
Na łamach tego bloga opisuję zagrożenia, które mogą nas spotkać i sposoby, by je minimalizować. Większość z tych sposobów ułatwi nam też życie na co dzień. I o to chodzi. Warto przygotowywać się na najgorsze i korzystać z efektów tych przygotowań nawet wtedy, jeśli to najgorsze nigdy nie nadejdzie.
Świetna stronka, nie wiedziałem że mamy o tej tematyce w języku polskim 😉 Pozdro!
Dzięki za miłe słowa! 🙂
Czegoś takiego szukałam! Może jestem dziwna, ale uważam, że warto być przygotowanym na „pewne okoliczności” (tak to nazwijmy), a przynajmniej wiedzieć jak powinniśmy się zachować w takiej chwili. Przy rozwijających się działaniach NWO, które to powoli wydostają się na światło dzienne – zagrożenie, niestety, jest całkiem realne..
Oczywiście popieram informowanie i uświadamianie ludzi co mają robić i jak się zachować jeśli dojdzie do czegoś co zakłóci normalne egzystencje ludzi. Mało kto ma świadomość co się stanie podczas większej awarii prądu w aglomeracjach miejskich.
Nie ma sensu szykować się przesadnie czyli na wojnę nuklearną czy coś podobnego. Za to ma bardzo duży sens przygotować się na nasze „lokalne” wynalazki czyli powodzie i podtopienia (skutek: utrata dostępu do świeżej wody tudzież odcięcie energii – zwłaszcza elektrycznej) czy gwałtowne zjawiska meteo (ze skutkiem w postaci np. utraty dostępu do sieci elektronergetycznej). Taki bardzo domowy surviwal jest niezbędny dla każdego. Nawet jak mieszkasz z dala od rzeki to nie oznacza to, że gwałtowne deszcze nie załatwią Ci dodatkowych rozrywek…
Polecam!
Dariusz Kwiecień – Sztuka Przetrwania
http://vimeo.com/26720078
Tematyka super, szkoda że autor tego bloga jest informatykiem (blogerem zawodowym) który nie ma zielonego pojęcia o survivalu. Okropne jest wrażenie że blog jest nastawiony wyłącznie na profit. Gdyby miał coś pojęcia na ten temat to powinien sam zrobić jakieś testy i opisać praktyczne rzeczy związane z domowym survivalem.
Wpisy są tak ogólne i banalne a autor liczy na to że dyskusja pod spodem uzupełni jego braki wiedzy i opisu. Podobnie encyklopedia survivalu ma taki charakter wikipedii żeby to użytkownicy tworzyli mu content i zarabiali pieniądze.
Dzięki za konstruktywny komentarz. Zabrakło w nim linka do Twojego, lepszego bloga o survivalu.
A te zarobki to?
Nie wiem, może Kelly Kettle, który dostałem w zamian za banner na stronie?
Podoba mi się ta stronka, ma swój klimat i nie jest przeładowana. Poradników i sprzętów w necie nie brak, za to normalności, zdroworozsądkowego podejścia do problemu realnego wpływu zagrożeń na naszą domową codzienność- to i owszem.
Pozdrawiam Ekipę, życzę sukcesywnego rozwoju.
Fajna strona. Śledzę od połowy 2011 roku. Dzięki jej autorom sam postanowiłem utworzyć bloga o tematyce kulinarnej, w którym jest ogólnie jak ugotować jak najtaniej. Część postów pasuje do tematyki, zwłaszcza o żywności. Zapraszam http://www.kuchnia-w-ciezkich-czasach.blogspot.com
Umiejętność ugotowania obiadu dla 4 osobowej rodziny za maksymum kilkanaście złotych to niestety dzisiejszy survival niektórych z nas.
W zasadzie szukałem w necie czegoś innego, ale przypadkiem trafiłem na tego bloga… W sumie to dobrze wiedzieć, że jednak ktoś, KTOKOLWIEK w tym kraju choć trochę myśli „przyszłościowo”. Przyznam szczerze, że sam przez długi czas twierdziłem, że „nie ma problemu” i jak większość ludzi, że „mnie to na pewno nie spotka”. Jednak widząc ostatnie wydarzenia zarówno w naszym kraju jak i na świecie stwierdziłem, że warto zainwestować trochę czasu i zasobów pieniężnych by się przygotować na sytuacje kryzysowe, które pojawią się na pewno. Przecież już teraz nasz świat stoi o krok od wojny, być może światowej, możliwe, że i nuklearnej… Szkoda tylko, że tak mało jest osób świadomych tego co może nas wszystkich czekać jeśli coś faktycznie się wydarzy. Ja wolę być wtedy przygotowany na tyle na ile jestem w stanie, przynajmniej wtedy mam jakąś szansę…
Bardzo fajna strona. Szkoda, że nie znalazłam jej rok temu. Teraz jestem już właśnie w takiej sytuacji, że przydałyby się zapasy, a tu zapasów nie ma. Ale wiele informacji tu zawartych przyda mi się właśnie teraz. Dzięki, będę zaglądać. Pozdrawiam 🙂
„(…) tak naprawdę to nie wiadomo o co tu na blogu chodzi”
Jeśli ktoś nie wie, o co tu chodzi, to należy do kategorii potencjalnych ofiar. Tak to już w życiu jest, że jedni są zaradniejsi, a inni mniej.
Z tych niezaradnych rekrutować się będą zombie, którzy w wypadku katastrof grabią tych, którzy się przygotowali.
Świetny blog, gratuluję! Widzę, że nie jestem osamotniony w misji tłumaczenia i ostrzegania przed zagrożeniami. Piszę z pozycji przedsiębiorcy, w sumie o bardzo podobnych kwestiach, na blogu http://www.ekonomiaprzetrwania.pl. Co ciekawe, podobnie jak Ty zauważam, że coraz więcej Polaków zaczyna myśleć przyszłościowo, także pod kątem ewentualnych zabezpieczeń. Trend na razie mały, ale rośnie w siłę. Pozdrawiam.
Zapasy puszek przydały mi się już nieraz. Groszek i kukurydza schodzą do codziennego gotowania gdy nie chce się iść do sklepu.
Napiszcie coś jak nie dać się z tych zapasów ograbić. Zakładamy że po końcu świata policja i ochrona boją się wychylić nos poza posterunek.
dużo pozytywnych opinii ale też i zarzutów pod adresem właściciela bloga, moim zdaniem każdy z nas, jeżeli tu już trafił to w określonym celu, nikt nikogo nie trzyma, nie chcesz nie czytaj, jest pudelek, strony informacyjne albo gry online, myślę, e każdy z nas ma jakiś instynkt samozachowawczy plus wyobraźnię, zestawiając to razem otrzymujemy mieszankę która w zależności od stężenia będzie miała potrzebę budowania bunkra z zapasami na 10 lat a kto inny chce tylko nauczyć się robienia uprzęży dla dziecka, żeby bezpiecznie opuścić je z 2 piętra w czasie pożaru, sam dosyć szybko przeleciałem przez kilka tematów, odnośnie broni, bezpieczeństwa, testów, sprawności fizycznej itd. i w każdym z opisów można znaleźć duo racji ale również i w komentarzach, bardzo często ludzie pytają się mnie po co mi nóż, po co mam go zawsze przy sobie, Leathermana czy inny, wtedy odpowiadam, że skoro pytasz to znaczy, że ty nie potrzebujesz, bo ja potrzebuje go zawsze, odnośnie tematów z bronią palną, jest to mega odpowiedzialność i inaczej wygladają zagrożenia w wyobraźni a zupełnie inaczej w „realu”, podobnie jest z każdym z zagadnień, niech każdy weźmie dla siebie co potrzebuje a jeżeli ma ochotę podzielić się czymś mądrym, niech to zrobi i wszyscy będą zadowoleni, super pomysł, gratulacje za stronę, każdy z nas jest prypersem….tylko niektórzy o tym nawet nie wiedzą 🙂