Ewakuacja czy pozostać w domu? Jak reagować na skażenie chemiczne?

Wyobraź sobie, jest piękny dzień, kładziesz się spać, sięgasz po telefon komórkowy, a tam czeka powiadomienie, podobno płonie jakieś składowisko toksycznych odpadów. Rzekomo akumulatorów.

Jest noc, więc niewiele widać, ale to toksyczna czarna chmura pewnie już pędzi w Waszą stronę. I w tym momencie czujesz, że zaczyna drapać Cię w gardle, bo przecież zawsze lubisz spać przy otwartych oknach. Co robisz?

Ewakuujesz się z domu czy zostajesz?

Jak ustalić, kiedy jest dobry moment, żeby uciekać z domu? Może ten moment już minął i musisz się zabunkrować w domu? A może nie trzeba się nad tym w ogóle zastanawiać, tylko czekać na decyzję władzy.

Przecież gdyby było naprawdę niebezpiecznie, to władze z całą pewnością zorganizowałyby ewakuację, prawda? Prawda?

O tym, jak podjąć decyzję o ewentualnej ewakuacji, pogadamy dziś, nawiązując o dwóch niedawnych sytuacji, jednej z Polski, drugiej z USA.

Niemal identyczna sytuacja została opisana na naszej facebookowej grupie dyskusyjnej. Tam autor wątku, po zasięgnięciu dodatkowych informacji, m.in. po sprawdzeniu wskazań czujników zanieczyszczenia powietrza, podjął decyzję o tym, żeby się z domu ewakuować. Zapakował rodzinę do samochodu,
włączył wewnętrzny obieg powietrza i pojechał do teściów.

Jaką procedurę zastosować? Jakim algorytmem ocenić, czy to właśnie jest moment, żeby się ewakuować?

Uważam, że etapy tego procesu są cztery.

1. Co nam realnie zagraża?

Po pierwsze, musisz ustalić, co tak naprawdę się dzieje.

Czy to jest naprawdę składowisko toksycznych odpadów, czy może tylko opon? Czy rzeczywiście ono się pali, czy tylko mamy takie informacje, takie plotki, że coś tam się pali? Może to się da w jakiś sposób zweryfikować.

Czy strażacy już zaczęli gasić ten pożar, czy może czekają na jakąś wyspecjalizowaną jednostkę do ratownictwa chemicznego? Kiedy ona przyjedzie?

Autor ze wspomnianego wątku popatrzył sobie na te czujniki jakości powietrza. One wprawdzie nie mierzą tych najbardziej toksycznych składników spalin czy dymu, które mogą się w trakcie takiego pożaru wytwarzać, ale już PM2,5 i PM10, czyli pył zawieszony w powietrzu, jest dobrym wskaźnikiem, że mamy do czynienia z zadymieniem, a jak jest dym, no to prawie na pewno coś w tym dymie niezdrowego jest,
zwłaszcza jeżeli pali się coś, co zawiera pół tablicy Mendelejewa.

Dobrze byłoby sprawdzić, z której strony wieje wiatr, jaka jest prędkość tego wiatru, jak długo będzie ewentualnie ta chmura szła w naszą stronę, kiedy ten pożar wybuchł, czy od samego początku był tak intensywny, w sensie, czy od samego początku tego pożaru jest jakaś dużo toksyczna chmura, która pędzi w naszą stronę i czy na pewno w naszą? I jak szybko?

Chodzi o to, żebyśmy ocenili, z jakim zagrożeniem tak naprawdę mamy do czynienia. Dokładnie.

Następnie musimy sprawdzić, czy możemy nasz dom jakoś zabezpieczyć albo nas samych zabezpieczyć w domu. Na przykład czy masz w domu zapas rzeczy, żeby uszczelnić wszystkie otwory wentylacyjne, żeby przez jakiś czas nie wpuszczać tych toksycznych chemikaliów do wnętrza, a może one już tutaj są, ponieważ właśnie w tym momencie wietrzyłeś dom?

Ale może być jakieś inne zagrożenie, może być ostrzeżenie o naprawdę poważnych wichurach, nie takich jak to zwykle RCB pisze, że „sprzątnij doniczki z balkonu”, tylko o takich naprawdę poważnych wichurach, że będzie zrywać dachy domów, że będą konary drzew latać. Czy możesz ochronić się przed latającym konarem drzewa? Jeśli pod domem masz piwnicę albo w ogródku ziemiankę, jak najbardziej.

Warto też sprawdzić, jak długo może trwać to zagrożenie, ten stan zagrożenia i kiedy ono ma minąć, bo jeśli jesteś w stanie dom zabezpieczyć całkiem nieźle, ale nieidealnie, a może zaraz zmieni się kierunek wiatru i rozwieje tę toksyczną chmurę znad twojego domu, po czym otworzysz wszystkie okna i dom wywietrzysz, to jest zupełnie inna sytuacja, niż kiedy wiesz, że ten pożar będzie gaszony przez wiele godzin albo wiele dni, a jesteś niemalże bezpośrednio przy nim. Trzy przecznice dalej.

2. Jak wygląda sytuacja w celu ewakuacji?

W drugim kroku należy ocenić, jak wygląda sytuacja w naszym celu ewakuacji. Znaczy w ogóle to jest moment, w którym uświadomiliście sobie pewnie, że trzeba mieć taki cel ewakuacji. Nie mówię,
że przygotowany, ale przynajmniej wyznaczony.

Może to być domek pod miastem, może to być dom waszych bliskich w sąsiednim województwie, może to być jakiś hotel, w którym kiedyś byliście. Wiecie, że nie ma tam dużego obłożenia, więc możecie tam bezpiecznie jechać, w sensie bezpiecznie, wiedząc, że znajdziecie tam na pewno pokój.

I jeśli jedno z tych trzech miejsc jest na drodze między tym wysypiskiem a waszym domem i właśnie ta chmura już tam dotarła, a do was jeszcze nie, no to wiadomo, że do tego miejsca nie będziecie jechać. Trzeba jechać do innego. Wiele razy mówiliśmy, że warto jest mieć więcej niż jeden cel ewakuacji właśnie ze względu na takie sytuacje.

Jeśli zagrożenie ma charakter lokalny, to w odpowiednio oddalonym celu ewakuacji prawdopodobnie nie będzie zagrażać. Ale jeśli mówimy właśnie o tej wichurze, która prawdopodobnie może być równie intensywna albo ryzyko bardzo dużej intensywności tej wichury jest na terenie całego województwa, to w celu ewakuacji może nie być bezpiecznie, zwłaszcza jeśli mieszkasz w bloku, masz pod blokiem garaż podziemny, a twoim celem ewakuacji, do którego chcesz jechać, jest domek w środku lasu.

Czy domek w środku lasu będzie dobrym celem ewakuacji na ewentualność wichury? Nie.

Może też sobie wyobrazić scenariusz, kiedy ten cel ewakuacji się nie będzie nadawał do użycia. Na przykład zostanie zajęty przez bandy jakichś rozbójników, bo mamy do czynienia z aż takim kataklizmem,
albo ktoś go podpali. Jeśli mówimy o skażeniu chemicznym, to szansa takiego zdarzenia jest, bądźmy szczerzy, niewielka, ale oczywiście nie można jej wykluczyć.

Czy da się to zweryfikować, zanim tam pojedziemy? Można np. zadzwonić do sąsiada, możesz zamontować tam kamerkę z podglądem przez Internet i wtedy sobie to sprawdzisz szybko, żeby wiedzieć, czy ten domek jeszcze stoi, czy jest sens tam jechać. A jeśli twoim celem ewakuacji jest dom teściów i właśnie jest środek nocy, to niech żona do nich zadzwoni i zapyta, czy jest u nich bezpieczniej i czy możecie do nich pojechać.

Wiadomo, czemu ma zadzwonić żona, a nie ty, prawda?

3. Jak wygląda sytuacja na trasie z domu do celu ewakuacji?

W trzecim etapie tego procesu podejmowania decyzji musimy ustalić, jak wygląda sytuacja i nasze bezpieczeństwo między domem, a tym celem, w którym wiemy już, że jest bezpiecznie.

Czy ten wiatr już na trasie jest i zdmuchnie wasz samochód do rowu albo na drzewo?
Czy to skażenie już tam jest?
Czy jesteś w stanie się na tej trasie przed tym zagrożeniem zabezpieczyć? Np. twój samochód ma możliwość włączenia wewnętrznego biegu powietrza. A może masz w samochodzie wystarczająco dobry filtr przeciwpyłkowy z wkładem węglowym? I uznasz, że ten filtr z wkładem węglowym jest w stanie wystarczająco dobrze oczyścić powietrze.

A może masz maski przeciwgazowe, ale twoim środkiem ewakuacji jest rower. Będziesz jechać rowerem w masę przeciwgazowej? Sprawdziłeś, że można? Sprawdziłeś, że jesteś w stanie jechać na rowerze i oddychać przez maskę przeciwgazową? A co jeśli jadąc w masce przeciwgazowej na rowerze
zginiesz pod kółami wywrotki z gruzem, przez co że będziesz mieć ograniczone pole widzenia?

Czy na trasie do celu ewakuacji są korki? Jak to sprawdzić, zapytacie. Odpalasz Google Maps
patrzysz na czas dojazdu i jest szansa, że Google Maps będzie w stanie podać, czy ten czas rośnie, czy ten czas maleje. Jak ja czasami wjeżdżam do pracy i widzę, że czas dojazdu rośnie, to znaczy, że jestem właśnie na początku korków, a jak widzę, że ten czas maleje, znaczy, że już te korki minęły i ludzi na drogach jest coraz mniej.

Wreszcie sprawdź, czy nie ma jakichś innych zagrożeń na drodze. No bo dobra, uciekasz przed tym wiatrem, ale przypadkiem droga też jest oblodzona i nieprzejezdna i tak wylądujesz samochodem w tym rowie. Czy chcesz być w rowie w czasie tej wichury? Nie, nie chcesz.

4. Finalna decyzja

I tak o to płynnie dochodzimy do czwartego, do ostatniego etapu tego procesu, czyli właśnie do tej finalnej decyzji.

A decyzję należy podejmować w moim odczuciu według takiego bardzo prostego algorytmu:

  • Jeżeli ryzyko, że stanie nam się jakaś krzywda u celu ewakuacji, kiedy już tam będziemy, plus ryzyko, że stanie nam się jakaś krzywda na drodze do tego celu ewakuacji jest większe niż ryzyko, że stanie nam się krzywda w domu, to się z domu nie ewakuujemy, bezpieczniej będzie w domu.
  • Jeżeli natomiast to ryzyko na trasie ewakuacji i w celu ewakuacji jest mniejsze, to się ewakuować warto.

Jeżeli nie wiemy, jeżeli jest tutaj dużo niewiadomych albo wydaje nam się, że to ryzyko jest porównywalne, to nie wiadomo.

I wtedy im bardziej elastyczni jesteśmy, im lepiej jesteśmy przygotowani do tej ewakuacji, tym mniejsze negatywne skutki nas dotkną, jeśli się jednak zdecydujemy, no bo możemy na przykład pojechać do celu ewakuacji i zobaczyć gdzieś w połowie trasy, dowiedzieć się w połowie trasy, że jest on zniszczony albo że droga jest nieprzejezdna.

Jechaliśmy do naszego bezpiecznego domku w lesie, trasa okazała się nieprzejezdna. Dzwonimy, w sensie żona dzwoni, do teściów, jedziemy do teściów, też będziemy bezpieczniejsi. Cały ten proces powinien przebiegać szybko, w sensie nie na tyle szybko, żebyś nie miał pełnych informacji o tym, co się dzieje na trasie albo z jakim zagrożeniem masz do czynienia, ale szybko.

Im szybciej ewakuujesz się z domu, tym lepiej, tym większa jest szansa, że ewakuujesz się przed innymi. Zdążysz uciec, zanim zaczną się formować korki. Nie będziesz musiał objeżdżać korków bezdrożami albo spychać do rowu stojących w korku samochodów swoją pancerną terenówką. Pomysł ogólnie świetny, powodzenia w płaceniu odszkodowania za wszystkie te uszkodzone po drodze samochody. Ubezpieczyciel się raczej wypnie, zresztą sprawdź sobie, jaką masz sumę gwarancyjną w ubezpieczeniu odpowiedzialności cywilnej dla swojego samochodu.

I dlatego właśnie dobrze jest być przygotowanym do ewakuacji, w sensie mieć zestaw ewakuacyjny. Mieć te wyznaczone cele ewakuacji, przygotować sobie trasę jedną, kilka do każdego z nich, żeby na ten etap nie marnować czasu, tylko żeby w momencie, kiedy decyzja zapadnie, szybko się wynieść.

Trzeba sobie też przygotować procedury ewakuacji. Nie zawsze sytuacja będzie na tyle dobra, że zagrożenie przydarzy się, kiedy będziecie wszyscy w domu grzecznie już leżeć w łóżeczkach. Może akurat żona będzie w pracy, Ty będziesz leżeć z grypą w domu, dzieci w szkole i na domiar złego padnie łączność komórkowa. Co wtedy?

Tutaj jest materiał o tym, jak wybrać i przygotować sobie cel ewakuacji. To bardzo ważne, bo ucieczka w nieznane, jeśli nie będzie znikąd pomocy, jest tragicznym pomysłem. A jest tam sporo różnych, w tym całkiem niedrogich rozwiązań, z których skorzystać może większość z nas.

Krzysztof Lis

Magister inżynier mechanik. Interesuje się odnawialnymi źródłami energii, biopaliwami i nowoczesnym survivalem.

Mogą Cię zainteresować także...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.