Gotowanie obiadu soczewką Fresnela

Kojarzycie ten wpis z wiosny, gdy to chwaliłem się, że udało mi się w śmieciach znaleźć olbrzymią soczewkę Fresnela?

Ostatnio będąc na działce odgrzewałem sobie z jej użyciem obiad — gotowy bigos ze słoika.

Bo po co miałbym rozpalać ogień (albo włączać elektryczną kuchenkę), jeśli ten sam efekt mogłem osiągnąć bez żadnego nakładu pracy, choć w dłuższym czasie?

Na filmie widać, że soczewka jest w stanie doprowadzić zawartość słoika do wrzenia. Co ciekawe, zakrętka nie zrobiła się wypukła, a słoik się nie rozszczelnił.

Myślę, że to całkiem niezła alternatywa dla piecyka słonecznego opisywanego ostatnio. Ale w tej formie na pewno nie pozwala wykorzystać swojego potencjału do maksimum. Przydałoby się zrobić na jej podstawie jakąś kuchenkę, tj. obudowę chroniącą przed utratą ciepła i wiatrem.

Tym z całą pewnością zajmę się kiedyś w wolnym czasie.

Krzysztof Lis

Magister inżynier mechanik. Interesuje się odnawialnymi źródłami energii, biopaliwami i nowoczesnym survivalem.

Mogą Cię zainteresować także...

3 komentarze

  1. oiu pisze:

    Ile czasu to zajęło? I czy zagotowana była cała zawartość słoika czy tylko w miejscu naświetlonym?

    • Krzysztof Lis pisze:

      Przyznam uczciwie, że nie zwróciłem na to kompletnie uwagi — postawiłem słoik na słońcu i zająłem się swoją robotą. Na pewno nie było to więcej, niż godzina.

      Wrzenie było tylko w jednej części słoika, ale całość zawartości była gorąca.

  2. tommies pisze:

    Z pewnością obudowa znacznie by skróciła czas przyrządzania. Trzeba by pomyśleć także o jakiejś regulacji aby móc ustawić optymalnie w kierunku słońca.
    Jeden z gadżetów zwiększających niezależność energetyczną domu.
    Ciekawe jakie były by efekty w pochmurniejszy i chłodniejszy dzień.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.

banner