W dzisiejszym filmie kilka słów na temat Hansen TPA (Thermal Protection Assist) Mk2 — foliowego worka spełniającego w sytuacjach awaryjnych funkcję śpiwora, czyli chroniącego przed utratą ciepła. Kupionego w sklepie Karaluch.
„Śpiwór” to może za dużo powiedziane. Jest to po prostu foliowy worek, do którego się wchodzi i zamyka się w środku dla uniknięcia straty ciepła. Wynalazek ten powstał po to, by chronić przed wychłodzeniem rozbitków na tratwach ratunkowych.
Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by wozić taki worek w zestawie samochodowym. Pomoże uchronić się przed przemarznięciem gdy utkniemy w zaspie, albo po prostu korku po karambolu w środku zimy.
We wnętrzu tego TPA zmieści się osoba dorosła i kilkuletnie dziecko, albo plecak. Dzięki temu dla rodziny z dziećmi wystarczą 2-3 takie worki na samochód.
Można go też używać jako alternatywy dla śpiwora w zestawie ucieczkowym, choć prawdopodobnie tu lepiej spisze się folia NRC i zwykły, dobry śpiwór.
Ten worek, w przeciwieństwie do śpiwora, można wykorzystać np. do przyniesienia wody ze strumienia, albo do wykonania improwizowanego piecyka słonecznego do gotowania (dzięki zdolności do odbijania promieni słonecznych) lub do solarnej dezynfekcji wody (sodis).
Mój — będzie leżał sobie spokojnie w samochodzie. 🙂
A na koniec — fotka autora w TPA.





Takie coś może się przydać, np. w zimnych okolicach gdy trzeba się zabezpieczyć przed deszczem/wilgocią, wiatrem. Szybko oslonić po wpadnięciu do wody itp.
Np. podróżując skuterem śnieżnym.
W typowym zestawie ucieczkowym, który trzeba by nieść na plecach faktycznie jest za duży i lepiej spisze się folia NRC, jak mówil autor. Jeżeli ktoś obawia się że taka folia jest za malo trwala to polecam budowlana folię termoizolacyjna.Do kupienia w sklepach budowlanych na metry, z rolki. Cena to kilka zl. za metr kw. W zależności od sklepu. Wygląda jak bardzo gruba folia NRC, tyle że cala srebrna i wzmocniona siateczką.
Natomiast do samochodu taki kombinezon/śpiwór jest bez sensu. Oslony od wiatru/deszczu nie potrzeba bo zapewnia go sam samochód. Cieplo lepiej zapewnia 2-3 zwykle koce i kilka agrafek . Koce są większe, ale możliwości transportowe nawet malego samochodu pozwalają przecież na taki „zbytek”. Koc jest też bardziej uniwersalny-można się nim przykryć w podróży, usiąść na pikniku, podlożyć przy naprawach itp. Nie powoduje zapocenia calego ciala już po kilku minutach i jest zanacznie tańszy. W szmateksach można je kupić już za kilka zl. Nie żal jak sie zabrudzi czy zniszczy. Polecam jeszcze wożenie ze dwóch palatek WP. Solidny brezent , nawet dość nieprzemakalny. Można zrobić maly namiot (nawet do zabawy dla dzieci) , przykryc się jeżeli zaskoczy nas deszcz, a musimy wyjść z samochodu i może też slużyć na docieplenie okrycia. W polączeniu z dobrym kocem wystarcza latem za śpiwór. Tyle że bardzo ciężki (ok. 1,5 kg, a jak namoknie to dopiero masakra), ale znowu- w samochodzie te kilka kg nie maja znaczenia.
Słuszne uwagi. Także ta odnośnie koca. Mam oczywiście w samochodzie koc, bo np. tym workiem nie przykryję dzieciaka w foteliku, gdy jest mu zimno. Kocem — i owszem.
Liczę się jednak z koniecznością opuszczenia samochodu w kryzysowej sytuacji, wtedy worek może być skuteczniejszy, niż koc — lepiej ochroni mnie przed deszczem i wilgocią z topniejącego śniegu.
Jeśli jednak ktoś zaczyna budowę zestawu samochodowego — rzeczywiście warto zacząć od koca, bo jest tańszy i pod pewnymi względami bardziej uniwersalny.
Panowie.
Spałem kiedyś w namiocie, w dość chłodną noc, podczas uporczywej ulewy.
Bez śpiwora, który się był zagubił…
W okolicach godziny 1 czy 2, w klamotach znalazłem duże worki na śmieci. Pierwsza myśl – jestem uratowany…
Wykonałem kokon z trzech worków. Do pierwszego weszły nogi, dwa kolejne (rozcięte w krótszym boku, tak aby powstała rura) nasunąłem na tułów. Czyli pomiędzy nimi były spore przeciągi, skrzela… Miałem świadomość, że i tak jest to okoliczność pozytywna, umożliwi to wentylację.
Otóż.
Nie byłem w stanie wytrzymać w tej instalacji więcej niż 10 minut!
Momentalnie pojawiła się straszna wilgoć wewnątrz. Ubranie robiło się mokre, mniej izolowało, było coraz zimniej…
Dodam, że na zewnątrz i wewnątrz namiotu (przynajmniej tak ten przedmiot za 99 zł dumnie się zwał…) wilgotność powietrza wynosiła jednako – ok. 200%…
Jeżeli mamy jako taki dach nad głową, lepszym się wydaje zwykłe przykrycie, nakrycie się jakimś kawałkiem folii. A nie wchodzenie do szczelnego opakowania.
pozdrawiam wszystkich niefrasobliwych Survival’owców…