Kiedy tylko Helikon wypuścił na rynek poncho liner Swagman Roll, koniecznie chcieliśmy go przetestować i opublikować na blogu recenzję. Bo już na pierwszy rzut oka wydawało nam się, że z perspektywy przygotowań na sytuacje awaryjne będzie to świetny wynalazek. Wtedy też mniej więcej zaczynała się nasza trwająca do dziś współpraca w zakresie udostępniania produktu do testów i pokazywania Wam na filmach. I w ramach tej współpracy dostaliśmy Swagman Rolla w moim ulubionym kamuflażu – flecktarnie (więcej informacji na temat tego wynalazku, dostępnych wariantów oraz cen — tutaj).
Niedawno zaś dostaliśmy do ręki również jego młodszego brata, tańszą i uproszczoną wersję Swagman Roll Basic (więcej informacji tutaj). W niniejszym materiale podsumuję wrażenia z bodaj 2 lat jego wykorzystania i porównam go z najnowszą wersją.
Jak wspomniałem wyżej, Swagman Roll to poncho liner, czyli warstwa grzewcza do noszenia po poncho. To jest jego podstawowe zastosowanie. Bo łącznie jest ich 5:
- poncho liner,
- śpiwór letni,
- wewnętrzny śpiwór do śpiworów dwusystemowych,
- koc albo kołdra,
- podpinka pod hamak do ocieplania go od spodu (od zewnątrz).
I w zasadzie 4 z tych 5 funkcji dane mi było przetestować, bo cały czas jeździ ze mną w samochodzie. 🙂
Oczywiście najczęściej używałem go w charakterze dodatkowej warstwy grzewczej. Czasem nagrywałem w nim dla Was filmy, gdy okazywało się, że ubrałem się nieodpowiednio do pogody.
Spałem w nim kiedyś u znajomych, gdy nie chciałem im robić kłopotu, to po prostu wziąłem z samochodu Swagman Rolla i spiąłem suwakiem w śpiwór. Robi się to banalnie, bo obszyty jest on suwakiem i tylko trzeba ten suwak zamknąć.
Przykrywałem się nim dodatkowo na wyjazdach pod namiot, gdy były chłodniejsze noce. Wreszcie podwieszałem go też po hamak, by było mi cieplej podczas spania w nim.
I dlatego mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że moim zdaniem to jest najlepszy wynalazek od czasu wynalezienia krojonego chleba. Przy czym oceniam tu jego przydatność w sytuacjach awaryjnych, survivalowo-bushcraftowych i turystyce.
Helikon Swagman Roll Basic – różnice
Teraz kilka słów na temat tej uproszczonej wersji Swagman Rolla, czyli modelu Basic. Różnic jest kilka:
- brak kamuflażu, tylko jednolity kolor,
- inny materiał,
- inne wypełnienie,
- brak kieszeni na piersi.
I ze względu na te zmiany jest on znacznie tańszy.
Wnioski z użytkowania Swagman Rolla – podsumowanie
Uważam, że to świetne rozwiązanie do naszych celów, czyli do wykorzystania na co dzień i w sytuacjach awaryjnych.
Przykładowo, ewakuując się pieszo z plecakiem wolałbym mieć ze sobą Swagman Rolla, niż śpiwór — bo mogę go użyć do dogrzania się podczas przymusowego postoju albo marszu, albo budowania ogniska, a później wykorzystać go do spania. Jako element do przygotowania sobie bezpiecznego schronienia.
I dlatego obydwa Swagman Rolle będą ze mną jeździć samochodem. Będą w dalszym ciągu używane przeze mnie na wyjazdach, a jak pojawi się potrzeba użycia ich w razie W, to też będą na to gotowe. 🙂





Wygląda na fajny, ale ciężki i duży po spakowaniu.
Jak wypada w porównaniu do quiltów i komforterów (puchowych)?
Ten w kamuflaż waży ok. 770 gramów, ten w wersji Basic niecały kilogram. No a ile miejsca zajmuje, to widać.
Nie korzystałem z wymienionych przez Ciebie produktów, więc nie jestem w stanie poczynić takiego porównania.
zatem ciezki, nawet pajak ma wieksze docieplenie i jest lzejszy
a puchowki cumulusa to juz zupelnie inna liga.
przy duzych temp. i tak musisz miec folie nrc (lepiej kupic grubsze sol) pomiedzy bivibag a spiworem.
do tego jest jeszcze podobne ponczo od DD hamaki
a autor i tak jest bufonem i gwiazdorzy i wytnie ten komentarz jak moje poprzednie
A dlaczego miałbym kasować ten komentarz? Tylko dlatego, że nazwałeś mnie bufonem? 😀
Wszystko spoko. Z pewnością jest to produkt dobry pod względem jakości wykonania, materiałów, trwałości itp.
Dobrze że jest wielofunkcyjny. Że może służyć jako dodatkowa warstwa ocieplająca w różnych sytuacjach.
Jednak… Nikt tak nie chodzi ubrany. Dopóki jesteśmy gdzieś gdzie są ludzie – zwracamy na siebie uwagę.
Oczywiście – las, biwak, zielony survival, zestaw awaryjny na sytuacje gdzie wygląd nie ma znaczenia. Z pewnością tam sprawdzi się super.
Dla mnie: nie jeżdżę w las tak często żeby usprawiedliwić zakup choćby tej tańszej wersji. Cenię wielofunkcyjność ale w trochę inny sposób. Po prostu mam część ubrań która jednocześnie nadając się do lasu, nadaje się również do miasta.
Chociaż taki swagman kusi…
Mimo wszystko jednak najlepszy wynalazek od czasu krojonego chleba to trochę przesada 😉
To tylko moja subiektywna ocena. 🙂
Ale rzeczywiście, nikt tak po mieście nie chodzi ubrany.
Lubię Swangmana. Grzeje nawet wtedy, gdy złapie trochę wilgoci (koc czy zwykły śpiwór w takich okolicznościach zamienią się w lodowaty kompres). Swangmana można spakować w samego siebie:) do kieszeni znajdującej się na piersi. Lekki, ciepły, oddychający. Sporo kosztuje, ale moim zdaniem jest wart swojej ceny.