Poniżej znajduje się lista rzeczy zabranych przeze mnie na wyjazd na rowery w Holandii, w trakcie którego testowałem sensowność uznawania roweru za najlepszy pojazd ewakuacyjny. Spostrzeżenia z tego eksperymentu oraz wnioski znajdują się w tych dwóch osobnych materiałach.
- rower (pożyczony),
- dwie sakwy BTWIN (pożyczony),
- śpiwór z Lidla,
- karimata i plandeka z Decathlonu,
- plandeka / koc termiczny Relags,
- ubrania,
- kurtka przeciwdeszczowa,
- czapka,
- okulary przeciwsłoneczne/ochronne Bolle Tracker,
- buty, klapki,
- kosmetyki i inne rzeczy higieniczne (szczoteczka do zębów, maszynka do golenia, mokre chusteczki, repellent na owady, krem z filtrem przeciwsłonecznym, itd.)
- apteczka, w tym środki opatrunkowe, przyrząd do wyciągania kleszczy, koc termiczny, maseczka do resuscytacji, rękawiczki,
- rulon małych worków foliowych,
- koc termiczny,
- butelka z wodą 1,5 litra + bidon,
- jedzenie, tj.:
- 3 liofilizaty Travellunch (podwójne dania obiadowe),
- suszone figi, migdały,
- 2 opakowania suszonego kurczaka Chicks&Sport,
- kuchenka gazowa na kartusz,
- garnek PowerPot 5,
- ładowarka sieciowa do telefonu i kamery, powerbank, kabel USB-micro USB,
- regulator ładowania do dynama rowerowego z wyjściem USB,
- saszetka (nerka) Pentagon (pożyczona).
Części rzeczy (np. narzędzi do roweru, sprzętu do łatania dętek i zapasowej dętki) nie brałem, bo uzgodniliśmy, że weźmie je kolega.
Ostatnio komentowane teksty