Iluzja bezpieczeństwa vs realne zagrożenia

Pytałem Was ostatnio, czy Waszym zdaniem noszenie gazu pieprzowego pozytywnie wpływa na bezpieczeństwo osoby noszącej? I muszę przyznać, że mnie zaskoczyliście, bo aż 72% osób powiedziało, że tak, że wpływa pozytywnie.

Chyba musimy porozmawiać poważnie o różnicy między poczuciem bezpieczeństwa a bezpieczeństwem. To zagadnienie może się wydawać trochę nieintuicyjne, prawda? I jest to do pewnego stopnia zrozumiałe.

Poniżej znajduje się dalsza część tekstowej wersji materiału, ale najpierw player z wersją audio do odsłuchania jako podcast, a także materiał wideo z playera z YouTube. Nasze materiały można też słuchać w popularnych serwisach z podcastami. 🙂
.

Jaka jest różnica między bezpieczeństwem a poczuciem bezpieczeństwa? Czuję się bezpiecznie, bo jestem bezpieczny. Jeśli nie czuję się bezpiecznie, to by oznaczało, że jestem w jakimś niebezpieczeństwie, że coś mi zagraża. Nie, rzeczywistość jest znacznie bardziej skomplikowana, niestety. To tak mogło działać w dawniejszych czasach i nie mam tutaj na myśli PRL-u, tylko na myśli moment, okres w historii, kiedy kształtowały się nasze mózgi, kiedy ewolucja doprowadziła do tego, że nasze mózgi mają taki kształt, jaki mają.

Ówcześnie ludzie bardzo pierwotni musieli bardzo szybko oceniać sytuację, nie? Dlatego np. nauczyli się myśleć stereotypami. W tamtych czasach, jak człowiek widział jakąś czarną panterę czy pumę w lesie, to nie zastanawiał się, czy ona jest może najedzona, może jest bardzo sympatycznym zwierzątkiem, a może właśnie ma, nie wiem, złamaną czy zwichniętą łapkę i nie będzie na pewno atakować. Widział czarną panterę czy tam pumę i uciekał, ponieważ wiedział, że jego życie jest zagrożone.

To doprowadziło do tego, że tak bardzo szybko i łatwo posługujemy się różnymi stereotypami. Ale również to właśnie tamte czasy doprowadziły do tego, że szukając bezpieczeństwa, tak naprawdę szukaliśmy poczucia bezpieczeństwa, bo nie byliśmy w stanie w żaden sposób taki mierzalny tego naszego bezpieczeństwa ówcześnie ocenić, wyrazić, skwantyfikować.

I dzisiaj to dalej tak działa. Dalej naszym mózgiem w bardzo wielu procesach, w bardzo wielu sytuacjach kierują emocje, nie rzeczywistość, nie fakty, tylko emocje. I to nie jest dobre zarówno dla całej ludzkości, jak i dla pojedynczych ludzi, którzy właśnie pchani tymi emocjami dokonują jakichś zakupów, np. kupują coś w sklepie, co tak naprawdę nie były im nigdy potrzebne, bo sklep wywołał u nich różne emocje, np. sprawiając wrażenie, że ten produkt za chwilę się skończy i dlatego człowiek to kupił.

A wracając do tego bezpieczeństwa, to może na początek zastanowimy się, co tak naprawdę oznacza bezpieczeństwo, że jesteśmy bezpieczni. Myślę, że definicji można tutaj wymyślić wiele. Moja definicja jest taka, że ja jestem bezpieczny w sytuacji, kiedy po pierwsze usunąłem z mojego życia różne czynniki, które mi w jakiś sposób zagrażały, czyli coś, co mogłoby mi zagrażać, już mi nie zagraża, bezpośrednio, a po drugie doprowadziłem do sytuacji, że mam pewne rzeczy, umiejętności, strategie i tak procedury, które w razie czego pomogą mi poradzić sobie ze skutkami jakiegoś zagrożenia jakiejś sytuacji, pośrednimi albo bezpośrednimi.

Na przykładzie, nie zagraża mi powódź. Jestem bezpieczny z perspektywy powodzi, jeśli przeniosę się w miejsce, w którym powódź nie będzie stanowił zagrożenia, miejsce, w którym mój dom nie zostanie zmieciony przez powódź. A jednocześnie moja strategia przetrwania umożliwia mi poradzenie sobie z pośrednimi skutkami tej powodzi. Na przykład z tym, że w mojej okolicy dotkniętej przez powódź nie będzie wody pitnej w kranach, bo np. ujęcia zostaną zanieczyszczone przez powódź. Wody w kranach nie będzie, ale ja będę miał co pić, ponieważ przygotowałem się na tę sytuację. I mogę wtedy powiedzieć, myślę, że z czystym sumieniem, że ja i moja rodzina jest bezpieczna pod kątem powodzi.

Na czym zaś polega poczucie bezpieczeństwa? Czy może raczej jakie czynniki wpływają na poczucie bezpieczeństwa albo brak poczucia bezpieczeństwa? No, po pierwsze oczywiście informacje, które do nas docierają z różnych źródeł, głównie z mediów, z zasłyszanych opowieści.

Jeśli w mediach mówi się dużo o jakiejś nieznanej zakaźnej chorobie, to możemy się tej choroby obawiać. Jeśli w mediach jest dużo informacji o porwaniach dla okupu i gwałtach, to będziemy mieć poczucie, że jesteśmy zagrożeni porwaniem dla okupu i gwałtem. I to poczucie będziemy w sobie budować niezależnie od tego, czy jesteśmy realnie narażeni na porwanie dla okupu, w sensie np. czy pochodzimy z majętnej rodziny albo czy realnie jesteśmy narażeni na gwałt. Wymyślam w tym momencie przykład: jest dużo informacji o gwałtach w taksówkach i w samochodach przyjazdów osób z aplikacji. Zaczynamy się obawiać takiego gwałtu, chociaż nie korzystamy z tego typu usług, czyli jest rozdźwięk między naszą realną, faktyczną sytuacją a tym, co czujemy na straszenie przez jakieś informacje.

To oczywiście może działać też w drugą stronę. Nie mając świadomości jakichś zagrożeń, nie słysząc o nich, będziemy poczuć się bezpiecznie. Nie wiedząc o tym, jaka jest skala oszustw na wnuczka czy oszustw na linki w SMS-ach typu „twoja paczka została wstrzymana, musisz dopłacić za przesyłkę, kliknij tutaj”. Albo oszustw typu „Hołownia nie chce, żebyś dowiedział się, w jaki sposób oszczędza pieniądze”. Albo „od niedawna Orlen pozwala Polakom zarabiać i oszczędzać pieniądze”.

Jeśli nie mamy świadomości tego typu oszustw, świadomości skali liczby tego typu oszustw, to będziemy bezmyślnie klikać w linki w SMS-ach, w reklamy na YouTube i w wiadomości wysyłane przez osoby podszywające się pod naszych znajomych na Facebooku, nie? Gadajcie o tym ze swoimi bliskimi, bo to naprawdę są rodzinne katastrofy, kiedy komuś zostanie wyczyszczone konto przez taką lekkomyślność.

I oczywiście dobrze jest mieć świadomość tego, co się dookoła nas na świecie dzieje, tego, co nam tak naprawdę zagraża. Trzeba tylko pamiętać o jednej bardzo istotnej rzeczy. Celem istnienia mediów nie jest straszenie ludzi samo w sobie, tylko celem istnienia mediów jest zarabianie pieniędzy, a różnego rodzaju sensacyjne informacje są po prostu atrakcyjne dla ludzi. Ludzie chcą ich słuchać, ludzie chcą o nich czytać w gazetach i na portalach internetowych, dlatego takie informacje są publikowane.

To nie jest tak, że nagle jest więcej jakichś wypadków niż było za komuny, na przykład. Nie, po prostu teraz jest więcej informacji na temat takich wypadków.

Nie należy się oczywiście całkowicie odcinać od mediów. Z drugiej strony nie należy też popadać w skrajność i spędzać całego wolnego czasu na siedzeniu przed internetem, Twitterem, telewizorem, dowiadując się o nowych rzeczach, które nam zagrażają, nie? Bardzo łatwo jest wtedy wpaść w taką spiralę na końcu której są różnego rodzaju teorie spiskowe, bo serwisy społecznościowe ze swoimi algorytmami badającymi zainteresowanie ludzi, które wiedzą, co Was interesuje, będą Wam dostarczać jeszcze więcej tego typu informacji.

Innym aspektem, który wpływa na nasze poczucie bezpieczeństwa jest wiedza i świadomość na temat tego, co już zrobiliśmy, co zabezpieczyliśmy, w jaki sposób przygotowaliśmy się na to niebezpieczeństwo, nie? Oraz też niestety w bardzo dużym stopniu nasze wyobrażenia na temat tego i wyobrażenia na temat jak zareagujemy w sytuacji zagrożenia, jak sobie poradzimy, jak zadziała to, co kupiliśmy, czego się nauczyliśmy, co mamy. Mówię o wyobrażeniach, bo przecież bardzo często nie przeżyliśmy takiej sytuacji kryzysowej na jakąś się przygotowujemy, a nawet jeśli już jakąś przeżyliśmy, już w jakiej sytuacji sobie poradziliśmy, wcale nie mamy pewności, że kolejna sytuacja wiążąca się z tym samym zagrożeniem będzie przebiegać podobnie, że zareagujemy podobnie, że będziemy w podobnym stanie.

Wracając do tego, od czego zacząłem, do pytania o noszenie gazu pieprzowego. Czy samo noszenie gazu pieprzowego zwiększa bezpieczeństwo? Moim zdaniem nie, bo to, że się go ma gdzieś przy sobie, to za mało.

Czy w sytuacji zagrożenia będziesz w stanie go odpowiednio szybko dobyć?

Czy będziesz go gdzieś tam szukać na dnie plecaka czy torebki?

Czy umiesz go użyć?

Czy wiesz, gdzie dokładnie trzeba psikać? Jak długo? Z jakiej odległości? Czy np. zaczniesz psikać za wcześnie, wypsikasz cały ten gaz, zanim napastnik do Ciebie odpowiednio blisko podejdzie i gaz nie zadziała?

Czy w stresie dobrze wycelujesz? Czy np. ta puszka będzie odwrócona odwrotnie i popsikasz siebie albo towarzysza?

Czy ten gaz nie jest przeterminowany? Czy substancje aktywne, substancje drażniące, rzeczywiście są drażniące?

Czy dysza w tym gazie pieprzowym nie zatkala się jakimś syfem z kieszeni albo z plecaka?

Wreszcie, czy nosząc gaz w kieszeni, nie zachowujesz się mniej bezpiecznie? Np. nie chodzisz w nocy po mało bezpiecznej dzielnicy ze słuchawkami na uszach do tego z włączoną funkcją wyciszenia hałasu. Jeśli tak, no to to realnie może pogarszać Twoje bezpieczeństwo.

Tak dużo pytań, tak mało odpowiedzi.

Dobrze, Krzyśku, skończ już ględzić, jak realnie dbać o nasze bezpieczeństwo? Powiedziałbym, że w następujący sposób.

Po pierwsze, dokładaj kolejne warstwy, kolejne cegiełki do swojego rodzinnego systemu przetrwania. Dokupuj kolejne rzeczy, mające się przed czymś zabezpieczyć. Usprawniaj stworzone istniejące już procedury, np. procedury ewakuacja albo listy awaryjnych kontaktów czy sposób zarządzania domowymi zapasami żywności.

Zdobywaj informacje o tym, co realnie Tobie i Twojej rodzinie zagraża, ale wiesz, takie realne informacje, np. jakieś badania, analizy danych statystycznych, oficjalne raporty, np. policji czy straży pożarnej. Co Twoim zdaniem jest większym zagrożeniem? Napad czy pożar? To porównaj sobie statystyki policyjne dotyczące liczby napadów ze statystykami straży pożarnej dotyczącymi liczby pożarów. Możesz się zaskoczyć.

Sprawdzaj te rzeczy, które kupujesz, te elementy swojej strategii przetrwania. Testuj, czy sprawdzą się w praktyce albo w podobnych okolicznościach do realnego zagrożenia, albo w ogóle w jakichkolwiek okolicznościach, czy będziesz umieć z nich skorzystać, czy Twoja rodzina sobie z tym poradzi. Cóż z tego, że zrobisz świetną rozpiskę, jak uruchomić agregat prądotwórczy, jeśli nikt z Twojej rodziny nie będzie w stanie tego zrozumieć albo rozczytać, bo masz brzydki charakter pisma.

Bezpieczeństwo buduje się właśnie na takich drobiazgach, a nie na kupowanie jakichś głupich rzeczy, które potem będą leżeć w piwnicy i nikt ich nigdy nie użyje. Tak sobie możecie budować poczucie bezpieczeństwa.

Wreszcie ucz się korzystać z tych wszystkich rzeczy, które masz. Ćwicz ich wykorzystanie. Nie wystarczy nosić przez sobie pistolet czy gaz pieprzowy. Trzeba też umieć z niego skorzystać. A żeby się tego nauczyć, żeby mieć poczucie, że się umie, to trzeba to ćwiczyć i tyle.

I to w moim odczuciu są te najważniejsze zasady służące realnej budowie naszego bezpieczeństwa na sytuacje kryzysowe. Oczywiście, jeśli macie jakieś inne pomysły czy konkretne rozwiązania, piszcie proszę koniecznie w komentarzach pod filmem.

Natomiast wybierając konkretne rozwiązania czy konkretne strategie na sytuacje awaryjne, pamiętajcie o tym, żeby nie popełnić tego błędu, który omówiliśmy w tym materiale. To jest bardzo dobry moment, żeby obejrzeć ten film.

Krzysztof Lis

Magister inżynier mechanik. Interesuje się odnawialnymi źródłami energii, biopaliwami i nowoczesnym survivalem.

Mogą Cię zainteresować także...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.

banner