W dzisiejszym materiale pokażę Wam metodę na to, jak szybko i efektywnie dostarczyć do domu dużą ilość wody, gdy zabraknie jej w kranach.
Kiedyś mówiliśmy o tym, jak awaryjnie zrobić domowy zapas wody, dopóki jeszcze w wodociągu jest ciśnienie.
Gdy jednak go zabraknie i nie będziemy mogli pozyskać na przykład deszczówki, pozostanie nam zdobyć wodę z innych miejsc. Ufam, że w tym momencie znacie już w okolicy wszystkie awaryjne miejsca, z których można pozyskać wodę.
Dziś więc skupmy się na tym, jak tę wodę do domu dostarczyć.
Rozwiązanie, które proponuję, jest może trochę dziwaczne i przesadzone, ale przede wszystkim jest skuteczne i pozwoli w krótkim czasie dostarczyć do domu dużą ilość wody.
Aby uświadomić sobie, jak wielkie to ma znaczenie, wystarczy przeliczyć, ile tej wody potrzebujemy tak naprawdę. A są to spore ilości, bo przecież minimum 2-3 litry do picia, a do tego wodę do przygotowywania posiłków (więcej, jeśli to np. liofilizaty), zmywania naczyń, mycia ciała, o sprzątaniu już nawet nie wspominam.
I dlatego ja nie nastawiam się na to, że będę przynosić do domu wodę wiaderkami, bo takich wiaderek to przeciętna polska czteroosobowa rodzina dziennie będzie potrzebować z 6. Lekko licząc.
Dlatego proponuję:
- kupić pompę zatapialną,
- zorganizować dla niej źródło prądu,
- nabyć drogą kupna lub pozyskać w inny sposób pojemniki na wodę.
A potem podjeżdżamy samochodem nieopodal źródła wody i ją nabieramy.
Źródłem prądu w moim przypadku była stacja zasilania EcoFlow DELTA 1300, która ma akumulatory o pojemności ok. 1,3 kWh i 4 gniazdka 230V, a może zasilać nawet urządzenia o mocy 1,5 kW. Można ją ładować z gniazdka (ok. 2h), z gniazdka zapalniczki (ok. 10 h) czy z innych źródeł (np. z baterii słonecznych). Urządzenie to testuję i niebawem testy podsumuję w osobnym materiale.
Urządzenie to waży ok. 15 kg i po prostu zaniosłem je nad rzekę, by tam podłączyć pompę. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by użyć np. przetwornicy 12/230 V, którą podłączymy bezpośrednio (klemami) do samochodowego akumulatora, a prąd dostarczymy pompie przez przedłużacz.
Jeśli o pojemniki chodzi, to rozwiązań jest wiele, bo można zastosować np. kanistry na wodę (jak pokazany przeze mnie na filmie), albo beczki. Można kupić je w miarę tanio, używane, trzeba tylko pilnować, by były po produktach spożywczych, a nie po chemikaliach.
Mogę sobie wyobrazić sytuację, że np. pakujemy 4 beczki na przyczepkę, albo umieszczamy jedną, poziomo, w samochodzie osobowym, na tylnej kanapie. Tu idealna będzie beczka z dwoma małymi otworami w górnej części. Wtedy jeden pozostawiamy otwarty i tamtędy nalewamy wodę z pompy (przyda się długi wąż ogrodowy).
Kanistry są wygodne, bo można je później przenieść z samochodu do mieszkania. Beczki tak nie przeniesiemy. Można jednak ją po prostu opróżnić do kanistrów albo wiaderek za pomocą wężyka, ściągając wodę.
W każdym razie, jeden taki kurs samochodem pozwoli przywieźć nawet kilkaset litrów wody, co powinno zaopatrzyć rodzinę w wodę na kilka dni.
Jeżeli nie będzie ciśnienia w wodociągu to raczej będzie ciężko i z paliwem do samochodu. Jeżeli nie posiadamy zapasów paliwa, to klapa, szybko się skończy. Jeżeli nie będzie wody, ropy, ludzie zaczną głupieć, duża szansa, że któryś wyjazd po wodę skończy się, że 1) zaatakują Cię i zabiorą co masz 2) wyśledzą Cię i zobaczą gdzie mieszkasz, zapewne jak jesteś przygotowany do zabrania wody, to masz i zapasy jedzenia itd. Ta sytuacja, którą opisujesz jest dobra na maks pierwszy tydzień kryzysu, później ludzie zaczną zachowywać się jak zwierzęta. Wyjazdy po wodę tylko w nocy, pod warunkiem że 1) źródło nie jest daleko, 2) na pewno nie samochodem.
No jak zakładasz najgorszy wariant, to rzeczywiście, nie można z domu nosa wystawiać, bo oznacza to ryzyko śmierci.
Niemniej jednak, na ewentualność mniej złych wariantów, to jednak dobrze mieć takie rozwiązanie na brak wody.
No i zawsze możesz użyć takiego rozwiązania, gdy się po wodę wybierzesz rowerami, a nie samochodem, tylko oczywiście przyciągniesz jej mniej…
Każda sytuacja ma swoje plusy i minusy, tak jak napisałeś. Wszystko zweryfikuje życie 🙂
Pomysł fajny, ale trochę za bardzo „na bogato”. Dobry na małe SHTF, czyli po prostu lokalną długotrwałą awarię (skażenie) wody przy zachowaniu wszystkich pozostałych aspektów cywilizacji i przy założeniu, że „polujemy” na minimum 100l wody. Przy mniejszej ilości zamiast pompy i agregatu wystarczyłoby bardziej „survivalowe” wiadro i ciut wyższe gumiaki. Przy prawdziwym SHTF wybrałbym chyba dyskretniejszy wariant, czyli rower z mocowanymi bańkami na 60-80l i najlepiej w czyjejś eskorcie.
Czekam na film o uzdatnianiu wody. Może mógłbyś omówić jako jeden ze sposobów użycie podchlorynu sodu razem z proporcjami stosowania?
Myślę, że pompa ręczna też by mogła się sprawdzić. Oczywiście nie mówię o pompie abisynskiej.
Cześć,
Czy zapas wody w postaci kranówki jest bezpieczny? Tzn wiem że kranówka jest ok i pić można, ale czy stojąca kranówka np 3 miesiące w baniaku nie wytworzy jakiś bakterii itp? Czasem mamy np stęchłą wodę. Co myślisz?
Podbijam 🙂
Odpowiedź na to pytanie może być tylko jedna: #tozależy.
Zależy to od bardzo wielu czynników, m.in.:
* czy kranówka rzeczywiście była bezpieczna, tj. wolna od zanieczyszczeń biologicznych,
* czy baniak był zdezynfekowany, czy coś w nim żyło,
* czy sam proces nalewania nie był źródłem wsadu biologicznego, bo np. ktoś nieopatrznie umoczył palec w wodzie,
* czy baniak był szczelnie zakręcony, czy coś się do niego dostało,
* ile w baniaku zostało powietrza,
* gdzie i w jakich warunkach woda była przechowywana.
Generalnie, jeśli baniak jest szczelny, to może się tam rozwinąć tylko takie życie, jakie w nim się znajduje.
Ponieważ zmiennych jest tak wiele, najbezpieczniej jest traktować taką wodę jako wymagającą dezynfekcji, czyli zagotowania, albo potraktowania preparatem z chlorem.
Dziękuję