Jak zrobić zapas żywności? Przedstawiam 6 sposobów

W dzisiejszym materiale przedstawię wam 6 różnych sposobów przygotowania domowego zapasu żywności na trudne czasy. Wiemy przecież, że jego posiadanie jest niezbędne. Umiejętności zdobycia żywności nie zawsze wystarczą do przetrwania. Mieszkańcy oblężonego Leningradu nie byli w stanie pozyskiwać żywności, więc dla nich kluczowe znaczenie miał zapas prowiantu.

Te 6 metod, czy też etapów robienia zapasu żywności, przedstawię w tej kolejności, w jakiej obserwuję je u innych prepperów. Uszeregowałem je w takiej kolejności, w jakiej mniej więcej ludzie je stosują. Każdy kolejny etap wymaga trochę więcej wiedzy i czasu, by go wdrożyć w życie.

Zastanowimy się też dziś, która z tych metod jest najlepsza i czy na pewno najlepsza jest ta ostatnia.

Metoda 1. Kupowanie gotowych racji żywnościowych

Od tego zazwyczaj się zaczyna. Gdy dowiadujemy się, że fajnie byłoby być przygotowanym na sytuacje awaryjne, pierwszym pomysłem na zapas żywności bardzo często bywają racje żywnościowe. Część ludzi kupuje racje MRE. Inni z kolei wybierają racje dedykowane dla tratw ratunkowych albo do zwalczania skutków klęsk żywiołowych, jak na przykład Seven Oceans albo NRG-5, omawiane tu na blogu.

I to rozwiązanie nie jest najgorsze. Zwłaszcza, jeśli najpierw kupujemy po kilka opakowań różnych produktów, by sprawdzić, które będą nam najbardziej odpowiadać. Po takich testach można śmiało kupić więcej opakowań i mieć spokój na długi czas.

Przykładowo, karton racji NRG-5 to 24 opakowania po ok. 2 400 kcal każde, czyli mniej więcej tydzień jedzenia dla 4-osobowej rodziny. Dzięki 20-letniemu okresowi trwałości, takie racje mogą latami leżeć w szafie i czekać na gorsze czasy. Wystarczy wymieniać kilka opakowań rocznie, by zdążyć z wymianą całości przed upływem terminu przydatności do spożycia.

Jeśli nie mamy czasu na zrobienie tych testów, no to zakup większej ilości takich racji jest bardziej ryzykowny.

Największą zaletą takiego podejścia jest błyskawiczny efekt. Zadziała świetnie, jeśli potrzebujemy zrobić zapas żywności szybko i skutecznie.

Wadą z kolei jest to, że w zapasie mamy produkty, które nie przypominają za bardzo tego, co jadamy na co dzień.

Metoda 2. Zapas z liofilizatów

Kolejnym krokiem jest zwiększenie różnorodności zestawu poprzez wzbogacenie go o dania liofilizowane. Ten sposób przetwarzania żywności polega na usunięciu z niej niemal całości wody. Zapakowane w hermetyczne opakowania mogą leżeć bardzo długo. Dzięki swojej niewielkiej masie są popularne wśród turystów. Do odtworzenia wymagają najczęściej tylko zalania wrzątkiem, rzadziej kilku minut gotowania.

Dania tego typu są bardzo różnorodne. Można kupić w tej formie zarówno jajecznicę, gulasz, risotto z warzywami, kluski z sosem, jak i dania śniadaniowe, desery czy nawet bigos!

Takie dania są już podobne do tego, co jadamy codziennie i dzięki temu pozwolą nam na zachowanie pewnej dozy normalności.

Komercyjne zestawy żywności na dłuższe okresy oparte są właśnie o produkty liofilizowane. Często dodawane są do nich właśnie jakieś racje typu NRG-5, które stanowią istotną część kalorii takiego zestawu. Tym sposobem na śniadanie możemy zjeść jajecznicę, na drugie śniadanie kawałek NRG-5, na obiad jakiś gulasz a na kolację kolejną porcję NRG-5. Tak dokładnie konstruowane są zestawy 30-dniowe Innova, składające się z 12 puszek liofilizatów i 14 racji NRG-5 (a w gratisie jest jeszcze filtr do wody Katadyn).

Wadą liofilizatów jest głównie ich wysoka cena.

Metoda 3. Kopiowanie puszek

O tej metodzie mieliśmy na blogu już bardzo dawno osobny artykuł, więc nie będziemy omawiać jej szczegółowo. W skrócie, ta metoda polega na tym, że gdy kupujemy produkty dające się długo przechować, kupujemy ich więcej.

Przykładowo, gdy potrzebuję zrobić sałatkę z tuńczyka i muszę kupić tuńczyka i kukurydzę w puszce oraz majonez, kupuję po prostu tych produktów 2x więcej, niż potrzebuję. I tak przy każdych kolejnych zakupach, aż zbudujemy sensowny zapas.

Największą zaletą tej metody jest robienie zapasu z produktów, które zjadamy na co dzień. No i nie jest ona w żadnym stopniu skomplikowana.

Metoda 4. „Zeszyt” z gwiazdkami

To bezpośrednie rozwinięcie metody poprzedniej. Mianowicie chodzi tu o prowadzenie zeszytu, lub pamiętnika, z informacjami o tym, co kupiliśmy albo zjedliśmy.

W zeszycie wprowadzamy następujące oznaczenia:

  • ✳️ oznaczamy te produkty, które dają się długo przechowywać bez lodówki i mogą być śmiało kupowane do zapasu żywności,
  • ✳️✳️ oznaczamy te, które też mogą być długo przechowywane, ale wymagają jakiegoś dodatkowego przygotowania,
  • ✳️✳️✳️ z kolei przypisujemy tam, gdzie produkt sam z siebie nie daje się przechowywać, ale można go zastąpić czymś, co już daje się długo przechowywać.

Pierwsze oznaczenie wydaje się być jasne — to jest dokładnie to, co robimy przy kopiowaniu puszek.

Dwie gwiazdki stosujemy na przykład w przypadku ryżu. To produkt, który może wytrzymać naprawdę długo, ale raczej nie w fabrycznym opakowaniu. Trzeba go więc przesypać z papierowej torby do solidniejszego opakowania, na przykład umytej butelki PET po mleku (z szerokim wlewem). To rozwiązanie zabezpieczy zapas ryżu przed wilgocią oraz przed szkodnikami. A jeśli okaże się, że w torebce ryżu przynieśliśmy już jakieś robactwo, to ograniczy jego rozprzestrzenianie się.

Trzy gwiazdki można dać na przykład ziemniakom. Ziemniaki z masłem i koperkiem można zastąpić ziemniakami w proszku, liofilizowanym masłem i suszonym koperkiem. Być może nie będą smakować aż tak dobrze, jak świeże, ale próbować warto.

Ta metoda stanowi naturalne rozwinięcie kopiowania puszek. Pozwala zrobić spory zapas produktów, jakie jadamy na co dzień, choć wymaga nieco więcej pracy.

Metoda 5. Samodzielna produkcja przetworów z owoców, warzyw i mięs

Ta metoda z pewnością wymaga więcej czasu. I moim zdaniem w wielu przypadkach gra jest niewarta świeczki. Na rynku bowiem mamy tak wiele przeróżnych przetworów owocowych, warzywnych i mięsnych, że nie zawsze jest sens robić je samodzielnie.

Moim zdaniem ma to sens w zasadzie tylko wtedy, gdy:

  • mamy recepturę lepszą, niż sklepowe produkty, tj. lepiej pasującą do naszych upodobań smakowych,
  • samodzielnie produkujemy w słoikach gotowe dania, jakich nie da się kupić w sklepie,
  • mamy lepszy wpływ na jakość produktów pakowanych do słoików / puszek.

Na rynku jest coraz więcej rzemieślników i manufaktur produkujących małe partie przetworów wedle przepisów bardzo zbliżonych do domowych. Ta metoda pozwala oszczędzać pieniądze, ale kosztem czasu poświęcanego na pracę.

Metoda 6. Samodzielna produkcja przetworów z własnych surowców

Czyli w zasadzie to samo, co poprzednio, ale dodatkowo z surowców wytworzonych lub pozyskanych własnoręcznie.

Mam tu na myśli na przykład samodzielnie upolowaną dziczyznę, albo pomidory czy ogórki z własnego ogródka.

Dzięki wykorzystaniu własnych surowców mamy lepszą kontrolę nad ich jakością. Bo zaczyna się ona w zasadzie od wyboru odpowiedniej odmiany pomidorów czy jabłek, z których będziemy robić przetwory.

I tu korzyść z samodzielnej produkcji przetworów jest już w moim odczuciu większa, niż w poprzednim punkcie. Z drugiej strony, jest to metoda najbardziej czasochłonna.

Która metoda jest najlepsza?

Odpowiedź na to pytanie może być tylko jedna: to zależy.

Części z nas na pewno nie wystarczy czasu, aby założyć ogródek warzywny, nauczyć się uprawiać warzywa i zrobić zapas tych z własnych grządek. Jeśli więc mamy tego czasu mniej, musimy szukać innych rozwiązań. Może suszyć pomidory i jabłka ze sklepu, kupowane w sezonie, gdy są najtańsze i najsmaczniejsze? Może kopiować puszki i dodatkowo trzymać w domu zapas kalorycznych surowców takich, jak makaron, cukier, mąka i kasze? A może po prostu mieszać różne z pokazanych przeze mnie metod, zależnie od aktualnych potrzeb i możliwości? 😀

Ważne, żeby dzięki temu osiągnąć jak największy i jak najlepszy (najbardziej zbilansowany i po prostu smaczny) zapas żywności.

A na koniec jeszcze, w ramach podziękowania za doczytanie do końca, kod BLGC1F4B na 10% rabatu na wszystkie produkty z kategorii żywność z naszego sklepu KARALUCH.

Krzysztof Lis

Magister inżynier mechanik. Interesuje się odnawialnymi źródłami energii, biopaliwami i nowoczesnym survivalem.

Mogą Cię zainteresować także...

6 komentarzy

  1. eLaborat pisze:

    każdy normalny człowiek używa kilku metod na raz
    ale tu nie ma normalnych, normalni się tym nie zajmują

  2. olo pisze:

    każdy normalny człowiek robi normalne (kilkudniowe) zakupy w normalnym sklepie (żywność z E) więc ten artykuł nie dotyczy normalnych ludzi :))))

    • Krzysztof Lis pisze:

      No tak — przeciętny Polak robi zakupy na kilka dni, a nam chodzi o to, żeby ludzie mieli zapas żywności na co najmniej kilka tygodni…

  3. stan pisze:

    zapas kalorycznych surowców takich, jak makaron, cukier, mąka i kasze?
    to najlepszy sposób przechowywania .. osadza się w żyłach i na brzuchu.
    ale pozdrawiamy pana Krzysztofa.

  4. Morongo pisze:

    Słuchałem Bartosiaka, który stwierdził, że : Suwałki, Augustów, Białystok to miasta twierdze. Pierwsze zostaną otoczone wojskami i nie będzie można z nich wyjść ani wejść. Mieszkańcy tych miast MUSZĄ mieć zapasy.
    Cały wykład dotyczył przesmyku suwalskiego a nie całego kraju. O reszcie nic nie wiem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.