W mojej opinii niezbędnym elementem zestawu EDC, czyli do codziennego noszenia, jest coś do rozpalania ognia. Zapalniczka, lub zapałki i zapalniczka (jeśli mamy więcej miejsca). Jeśli Twój zestaw EDC ma mikroskopijne rozmiary, trzeba ograniczyć się do jednego z tych źródeł ognia. Ja wtedy wybrałbym zapalniczkę.
Ale jaką zapalniczkę wybrać?
Biorąc pod uwagę okoliczności, w jakich możemy się znaleźć z naszym zestawem EDC, moim zdaniem wybór konkretnego źródła ognia ma niewielkie znaczenie. Niezawodność jest oczywiście ważna, ale nie aż tak, jak w przypadku leśnych zestawów survivalowych. Szanse, że nasza torba czy kieszeń zostanie doszczętnie przemoczona, są chyba nieduże.
Wybór jest oczywiście bardzo duży, bo do zestawu EDC możemy włożyć:
- zapałki,
- zapałki sztormowe,
- zapałki wodoodporne,
- zapałki do rozpalania o każdą twardą powierzchnię,
- wieczną zapałkę,
- zwykłą zapalniczkę,
- zapalniczkę żarową,
- zapalniczkę piezoelektryczną,
- zapalniczkę benzynową,
- zapalniczkę-palnik,
- krzesiwo.
Osobiście uważam, że do tego celu idealna będzie zapalniczka żarowa, piezoelektryczna. Dzięki odpowiedniej konstrukcji palnika daje nie tyle płomień, co strumień gorącego gazu, który podpala obiekt. Dzięki piezoelektrycznemu zapłonowi wydaje mi się być mniej awaryjna. Wprawdzie podobno zapalniczki piezoelektryczne są wrażliwe na zamoczenie, o tyle zapalniczki z kółkiem nie wzbudzają mojego zaufania przez swój sposób działania.

Oprócz tego do zestawu dołożyłbym kilka zwykłych zapałek, zamienionych w wodoodporne z pomocą świecy. Wystarczy obtoczyć główkę zapałki i pół drewienka w roztopionej stearynie, by po jej zastygnięciu zapewnić jej absolutną wodoszczelność. W przypadku potrzeby użycia zapałki, wystarczy odłupać z niej stearynę. No i nie wolno zapomnieć o drasce (tę trudniej zabezpieczyć przed wodą). 🙂
Jakie są Wasze opinie? Co nosicie w swoim EDC?
PS. Tu macie więcej informacji o zapalniczkach survivalowych.
To nie lepiej kupić zapałki kowbojskie zamiast pakować osobno draskę?
Problem w tym, że one się zapalają o twardą, suchą powierzchnię. Nie chciałbym być zmuszony do szukania takowej. Wolę nosić tę draskę…
Da sie odpalic o paznokiec jak ktos potrafi.
Wszystko zadziała byle było dobrej jakości. Mały BIC z kółkiem wymiata a przeźroczysta jednorazówka z kiosku nie jest warta posiadania.
Sam posiadam BIC’a w EDC i nie wyobrażam sobie innej. Słyszałem, że krąży legenda, iż w amerykańskich więzieniach zakazane jest posiadanie przez kogokolwiek tej zapalniczki ze względu na twardość i wytrzymałość kamienia, którym można piłować kraty. Legenda legendą, ale zapalarka wyśmienita, polecam. szczególnie, że BIC produkuje modele micro, które zajmują znacznie mniej miejsca w EDC.
polecam zapalniczkę żarową z wbudowaną diodową mini latarką
sam taką posiadam
Trzy osobne źródła ognia. Zapalniczka, zapałki w małym pudełeczku oraz krzesiwo. Właśnie pisze o tym na bloga 😉
no masz ciekawe patenty,
podoba mi się
Jak admin pozwoli to podaję linka to tekstu o krzesiwach;
http://supertac.pl/?p=248
no jak admin mnie, z moją niewyparzoną gadatliwą facjatą on tu toleruje, to i chyba na linka pozwoli 🙂
A pewnie. 🙂
Zastanawiam czy nie ważniejsze od sposobu zapłonu zapalniczki jest paliwo – a w zasadzie jego dostępność w razie kryzysu. Może być ciężko o doładowanie gazem, a benzynę chyba łatwiej będzie znaleźć i dolać.
Jeśli chcesz podpalić jakieś większe miasto to zmagazynuj paliwo 😉 Z moich obliczeń wynika, że jak kupię tuzin BICów to wystarczą na dekadę 🙂
Jak już zapalniczkę to porządną np:
http://www.moontrail.com/accessrs/a-emerg/helios.html
Choć mi bardziej odpowiadają takie kątowe do podpalania fajek (trudniej się poparzyć)
http://www.sklep-tytoniowy.abc24.pl/default.asp?kat=32094&pro=412345
Najlepszą opcją byłby regulowany kąt jeta.. gdzieś też takie coś widziałem.
Ale to chyba nie na EDC ?
To zapalniczka do cygar.
Zresztą jak zagłębiłem się w myśl przewodnią tego artykułu to zastanowiło mnie czy piszemy o zapalniczkach EDC czy takich na wyposażenie BOBa ?
Bo EDC to sprzęt który noszę na co dzień i używam. Ale na co dzień nie mam potrzeby palić ognia. Dlatego tez nosze tylko małe krzesiwo przy kluczach na wypadek sytuacji awaryjnej. I oczywiście pełny zestaw survivalowy w plecaku a plecak robi funkcje BOBa.
Inna sprawa. Ognisko w mieście w jakiejkolwiek sytuacji, nawet w dniu katastrofy jakiejś jest najmniej potrzebnym elementem.
Od zimna to można się ukryć/schować w byle jakiej klatce schodowej czy śmietniku.
No chyba że mieszkamy naprawdę daleko na wsi …ale wtedy sama zapalniczka nie wystarczy.
Pytanie w temacie brzmi: Jaka zapalniczka do EDC? Zatem w moim EDC obecnie jest gazowa piezzo. Jeżeli chodzi o ścisłość to jest to taka głupia i prosta za 1,50 zł – na co dzień odpalam centralne w domu i się sprawdza. Nie widzę powodów dla których nie miał bym jej mieć w zestawie survivalowym. Zapalniczka sprawdza się w 100% w warunkach polowych. Ktoś powie że gaz prędzej czy później się skończy. Ok, jednak ciupię nią bez końca a odpalanie nie trwa przecież godziny tylko kilka sekund i do następnego… trzymam w kieszeni. Brak kamyczka i mechanizmu który prędzej czy później się rozleci. Ładuję ją już któryś raz z rzędu testując ile to piezzo wytrzyma – daje radę. Wcześniej w EC miałem benzynową – to dopiero jest nieporęczne, kiedy trzeba to akurat wyparowało już paliwo, co 7 dni uzupełniać, nie sprawdziło się. Jedyna zaleta benzynowych to możliwość długiego opalania bo nie ma tam elementów które mogą się potopić – ale niestety to dla mnie za mały plus. U mnie gaz the best.
miałem kiedyś zapalniczkę benzynową /chyba nadal mam w rupieciach/
było to trendy, dobrze się prezentowało, itp.
ale śmierdziało trochę niestety, opary jednak jakoś wydostawały się
Dwie dobre gazowe np. Crickety i po sprawie.
Benzynowe są wrażliwe na wodę. Żarowe z mojego doświadczenia wiem, że są bardzo awaryjne. Miałem z dziesięć wszystkim padły żarniki (wypada, albo wypala się) – być może te drogie są twalsze… nie wiem.
Do zapałek jakoś nigdy nie miałem zaufania.
A krzesiwo to swoją drogą powinno być. Takie co można powiesić przy kluczach np.
Krzesiwo zawsze powinno być w zestawie, z tym że sugeruję się nauczyć nim posługiwać. Wiele osób uważa że da radę, a później zachodzi w głowę co robię nie tak. Im prościej tym mniej awaryjnie.
Z tą wodoopornością – to po prostu trzeba sprawdzić. Zrobiłem z 2 tanimi. 1 z kółkiem za 50 gr, a druga piezoelektryk 3 razy droższy. Tania z kółkiem po zmoczeniu pod kranem (pół minuty w strumieniu wody) po strzepnięciu wody i ok. 10 obrotach odpaliła i dalej odpalała prawie bez problemu. Piezoelektryk – padł. Warto sprawdzić. Ja mam parę zestawów (samochodowy – do każdego z 3 samochodów, leżący w domu dla każdego mieszkańca) – wiec staram się kupować tanie rzeczy – ale sprawdzać. Niem mam żadnych zastrzeżeń do zapalniczki za 50 gr.
Zamiast wosku, zapałki można pomalować lakierem do paznokci, do połowy długości, bo lakier szybko się zapala. Nie trzeba go zdrapywać z główki, żeby rozpalić. Zapałki suszyć można na dwóch rozpiętych nitkach, wetknięte w jakąś szczelinę itp. żeby lakier się nie przykleił.
Zapalniczki – kamienie mogą rozmięknąć, pizoelektryczne działają po przedmuchaniu wody / wysuszeniu
Za dużo w tych artykułach słów „podobno”, ale ogólnie blog fajny:)
To krzesiwowe zapalniczki są wrażliwsze na zamoczenie, a nie piezo!
Proponuje sprawdzić osobiście, zapalniczki są tanie i łatwo dostępne.
Gdy jest słońce ogień można uzyskać dzięki soczewkom, można je robić nawet z lodu http://youtu.be/thbSSuo1Z00.
miałem w swoim zestawie 2xbic. Ostatnio musiałem sięgnąć do nich naprawiając woskiem parkiet. Rozsypały mi się w rękach po 5 minutach. Oczywiście trochę je nadwyrężałem 🙂 Jednak lichość plastiku jest absolutna. Do rozpalania grilla ok, kominek ok, fajka ok, ognisko na wycieczce ok. Jednak nie może cie zawieść jak będziesz minutę próbował nerwowo rozpalić zawilgocone drewno zgrabiałymi rękami. Trzymasz za długo i zapalniczka ulega destrukcji. Benzynowe mają plusy, ale wysychają. Kupiłem sobie na allegro wieczną zapałkę. Ciekawy patent, ale niestety benzyna z tego paruje, a nie mam ochoty uzupełniać jej co tydzień. W ten weekend byłem nad jeziorkiem robić sobie posiłek na świeżym powietrzu. Kuchenka gazowa, woda w butelce i zupka w proszku :). Otwieram moją plecakową skrzyneczkę po źródło ognia i … zapalniczek nie ma bo rozsypały mi się w rękach w domu. Krzesiwo gdzieś wyjąłem, a byłem pewien że tam jest (miałem w planach odpalenie kuchenki krzesiwem). Na szczęście w pudełku mam zawsze 5 zwykłych zapałek zawinięte w draskę i owinięte nitką. To one sprawiły, że nie żarłem proszku zagryzając śniegiem. Swoją drogą to woda mi się wylała i musiałem jeść roztopiony tygodniowy śnieg z paprochami 🙂
>Ja mam parę zestawów (samochodowy – do każdego z 3 samochodów, leżący w domu dla każdego mieszkańca) .
W takim razie w roli zapalniczki może występować samochód. Jest w nim i zapłon i paliwo. 🙂
Golden shovel!
Najlepsza zapalniczka to tak, którą mamy przy sobie 😉
Mały Bic z nawiniętym „silvertape’em (tzw. ductape) noszony w plecaku. Rzadko używam ognia bo nie palę, co jakiś czas tylko sprawdzam czy działa. Częściej już przydaje się ta tasma nawinięta na zapalniczkę.
Hahaha, rzeczywiście, odkopałeś stary tekst. I zgadzam się ze spostrzeżeniem. Lepsza jakakolwiek zapalniczka, którą masz zawsze, niż doskonała, wodoodporna, albo benzynowa za 100 złotych, którą zostawisz w drugich spodniach. :/